Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-07-2008, 18:02   #1
 
Duch.68's Avatar
 
Reputacja: 1 Duch.68 nie jest za bardzo znany
[Autorska] Harvey - Reminiscencja




Czwartek godzina 10:00
Mieszkanie, gdzieś w Denver

Patrick Kowalski obudził się w zdemolowanym mieszkaniu, rozejrzał się dookoła próbując sobie przypomnieć co się wydarzyło. Przeszedł się po mieszkaniu przyglądając się poprzewracanym meblom i porozrzucanymi ubraniami i jakimiś kartkami. Wszystko wyglądało tak, jakby ktoś szukał czegoś ważnego, przemyślenia Patricka przerwał dzwoniący telefon. W słuchawce odezwał się znajomy głos -Hej stary, jest robota... 100 zaliczki a reszta jak zawsze do uzgodnienia, to powinno załatwić raz na zawsze twoje problemy z długami. Spotkajmy się w... - Coś nagle przerwało rozmowę.


Czwartek godzina 10:00
Pokój Hotelowy, Marble St w Broomfield koło Denver

John Coffey leżał w łóżku trzymając w ręce puste pudełko po jakichś pigułkach, zapewne były to pigułki przeciwbólowe. Wystrój pokoju wskazywał na to, że nie był to na pewno hotel pięciogwiazdkowy. John nie pamiętał jak się tam znalazł... właściwie nic nie pamiętał. przeszukując kieszenie znalazł małą karteczkę, na której było napisane:

Czwartek 17:30
Spotkanie u Geografa
Tam gdzie zawsze
Pamiętaj o...

Reszta wiadomości była nieczytelna. Cała wiadomość wydała mu się co najmniej dziwna.


Czwartek godzina 10:00
Stary Dom w Foxfield pod Denver

Kornel MacFlin obudził się na podłodze salonu w dziwnym domu. Próbował sobie cokolwiek przypomnieć, ale okropny ból głowy nie pozwalał mu w ogóle myśleć. W całym domu leżały puste butelki po alkoholach różnego rodzaju. W pewnym momencie w całym domu rozległ się piszczący dźwięk automatycznej sekretarki po czym odtworzyła nagraną wiadomość Gdzie ty się podziewasz? Nie mów tylko, że zapomniałeś o tym co mi mówiłeś. Damski głos z nagrania wydawał się bardzo znajomo.


Czwartek godzina 10:00
Przytulne mieszkanie na skrzyżowaniu Lincoln st z dziewiątą alejką, Denver

Rock Howard jak co dzień o godzinie 10 robił sobie śniadanie. Miał dobrą posadę jako nocny stróż na stacji paliw, więc pracował nocami. Minęło już pół roku odkąd stracił pamięć. Przez ten czas bezskutecznie próbował sobie przypomnieć jakiś szczegół z 'poprzedniego życia'. W pewnym momencie słysząc jakąś starą piosenkę z radia przypomniał sobie o swojej żonie i dziecku. Postanowił ich odnaleźć, gdziekolwiek by byli i bez względu na to, że może mu się to tylko wydawać.






[MEDIA]http://duch.68.googlepages.com/IronMaiden-DejaVu.mp3[/MEDIA]
 
Duch.68 jest offline  
Stary 08-07-2008, 18:50   #2
 
Shyshka6's Avatar
 
Reputacja: 1 Shyshka6 jest na bardzo dobrej drodzeShyshka6 jest na bardzo dobrej drodzeShyshka6 jest na bardzo dobrej drodzeShyshka6 jest na bardzo dobrej drodzeShyshka6 jest na bardzo dobrej drodzeShyshka6 jest na bardzo dobrej drodzeShyshka6 jest na bardzo dobrej drodzeShyshka6 jest na bardzo dobrej drodze
John wstał. Powolutku, by głowa nie zaczęła go znowu bolec. Nie miał w końcu swoich tabletek. Coś było nie tak, nie znał żadnego Geografa. W ogóle nie miał pojęcia jaki jest dzisiaj dzień. Zaczął się rozglądac po pokoju w poszukiwaniu zegara. Znalazł go na ścianie na przeciwko drzwi. Najcieńsza wskazówka chodziła miarowo w jednym położeniu.
-Dupa - Głos Johnego był niski. Coffey przemyślał w jednej chwili wszystko. Zegar chyba nie przedstawia daty... John poczuł właśnie nadchodzącą falę bólu wdzierającą się do jego głowy. Nagły pisk zastąpił odgłosy miasteczka.

John Coffey, kompletnie niezdolny do logicznego myślenia, odwrócił się i wyszedł z pokoju. W dłoni ściskał pudełeczko po tabletkach. Ściskał je coraz mocniej i mocniej...
 
__________________
[ciach!] Reg.10

Ostatnio edytowane przez Shyshka6 : 09-07-2008 o 10:01.
Shyshka6 jest offline  
Stary 08-07-2008, 19:14   #3
 
ppaatt1's Avatar
 
Reputacja: 1 ppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwu
Patrick zaczął agresywnie walić słuchawką o ściane. Następnie usiadł na łóżku i mówił na głos - Co się k*rwa stało? - po chwili prawie krzycząc - gdzie ja k*rwa jestem?!.
Wyjrzał przez brudne okno, choć nic nie było widać to jednak spoglądał w nie przez dobre kilka minut, zastanawiając się gdzie jest, co się stało, no i co robić dalej. Przejrzał ręką kieszenie.
- Muszę dowiedzieć się jaki dzisiaj dzień - mruczał pod nosem.
Rozwścieczony wyszedł z pomieszczenia kopiąc w drzwi.

Kowalski w głowie czuł totalny chaos, nie wiedział czy to przez narkotyki czy przez co, nawet nie pamiętał ostatnich dni. Po wyjściu poszedł szukać jakiegoś sklepu, gdzie mógłby zobaczyć jakąś gazete, a dokładniej datę.
 

Ostatnio edytowane przez ppaatt1 : 09-07-2008 o 22:13.
ppaatt1 jest offline  
Stary 08-07-2008, 20:15   #4
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Korneljusz rozejrzał się dokładnie po pomieszczeniu. Zatęchły pokój, wszędzie porozrzucane butelki. Widok co najmniej nakłaniający człowieka by strzelił sobie w łeb. Jedno przynajmniej było jasne, przynajmniej zdawało się być jasne. Utrata pamięci zapewne spowodowana została potworną ilością alkoholu. Bul głowy też mógł świadczyć o tym że parę godzin temu Korneljusz oddał się libacji. Delikatnie roztarł sobie skórę na głowie. Ciekawe czemu ludzie myślą że to im pomoże w pozbyciu się kaca. Nagle po domu rozprzestrzenił się piskliwy dzwięk automatycznej sekretarki:
- Gdzie ty się podziewasz? Nie mów tylko, że zapomniałeś o tym co mi mówiłeś - był to żeński głos, dziwnie znajomy, dziwnie bliski.
Potężna fala bólu przetoczyła się przez głowę Korneljusza.
McFlin powoli wstał ze swego legowiska na podłodze. Zachwiał się, lecz w jakiś sposób utrzymał równowagę.
- Matko co ja wczoraj robiłem? - spytał sam siebie, nie oczekując na odpowiedz.
Powoli starając się nie potknąć o jakąś leżącą na podłodze flaszkę, podszedł do aparatu telefonicznego. Przyjrzał się mu uważnie po czym podniósł słuchawkę i wcisną klawisz odpowiedzialny za połączenie z ostatnim numerem telefonu rozmów przychodzących. Czekał na nawiązanie połączenia.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.

Ostatnio edytowane przez Mizuichi : 08-07-2008 o 22:51.
Mizuichi jest offline  
Stary 09-07-2008, 13:08   #5
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Jedząc kanapki rozmyślał o tym czy wizje z przeszłości są prawdziwe. "Cholera, pierwszy raz od pół roku przypomniało mi się cokolwiek. Mam żonę i córkę ? Jeśli to prawda to muszę ich odnaleźć za wszelką cenę, na pewno za mną tęsknią". Podczas tego całego rozmyślania starał sobie przypomnieć gdzie może mieszkać jego żona lub jak ma na imię, gdyż te dwie ważne informacje pozwoliłby mu zawężyć krąg poszukiwań. Odruchowo wstał i sięgnął po książkę telefoniczną by zobaczyć ile jest osób o tym samym nazwisku co on tylko w Denver. Imię byłoby mu bardzo pomoce.

- Gdybym tylko znał imię - wzdychnął przeglądając książkę telefoniczną. Przekładał kartki patrząc na całkiem obce mu imiona oczywiście kobiece. Może jakimś cudem dostanie olśnienia lub jakieś wyda mu się znajome. "Imię, tylko imię..." - powtarzał sobie w głowie.

Po jakiejś godzinie przeglądania Rock przebrał się, wziął założył kurtkę, zabrał portfel i klucze do mieszkania po czym udał się do parku by pomyśleć na świeżym powietrzu.

Wieczorem pójdzie do pracy by w miedzy czasie porozmawiać z szefem o ewentualnym tygodniowym urlopie który chciałby wziąść w przypadku przypomnienia sobie czegoś ważnego. Rock chciał przygotować szefa by w razie czego nie zostawić go na lodzie, oczywiście nie mówił o tej luce w pamięci nikomu, a swoją nieobecność usprawiedliwi poważna chorobą lub śmiercią kogoś z jego rodziny.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P

Ostatnio edytowane przez Lavi : 09-07-2008 o 15:07.
Lavi jest offline  
Stary 09-07-2008, 18:08   #6
 
Duch.68's Avatar
 
Reputacja: 1 Duch.68 nie jest za bardzo znany
John Coffey po wyjściu z pokoju dostrzegł, zbliżający się patrol policji, idący policjanci wyglądali bardzo znajomo. Na ich twarzach malowała się przebiegłość, wyglądało to tak jakby mieli uknuty jakiś plan, John nie był pewny co do ich zamiarów, nie myśląc długo z powodu bólu głowy, upuścił pudełko po pigułkach i zaczął uciekać. Jeden z policjantów powiedział coś przez radio i obaj zaczęli biec za uciekającym Johnem. Kiedy minął szóstą alejkę, usłyszał syreny radiowozów, przebiegł między domami i skrył się w starym budynku jakiegoś magazynu albo fabryki. Ból głowy nie dawał za wygraną. - Chyba nigdy nie będzie już normalnie... To się MUSI skończyć - powiedział, po czym usiadł na starej beczce. Rozejrzał się spokojnie dookoła, panował tam półmrok a wszędzie było pełno różnych śmieci które po tylu latach do niczego się nie nadawały. Stare poobdrapywane ściany z których sypał się tynk dodawały miejscu mrocznego klimatu a zimny jesienny wiatr dostawał się do środka z powodu powybijanych okien. Magazyn był tak stary, że nie nadawał się do renowacji. John drżąc z zimna powiedział sam do siebie - Posiedzę tu i pomyślę ja mam ze sobą zrobić




Kiedy Patrick wyszedł na zewnątrz automatycznie zamknął oczy, gdyż światło słoneczne bardzo mu przeszkadzało. Słońce świeciło dość mocno jak na jesienny poranek, - Dlaczego te słońce tak j**ie po oczach? - mruknął. Minęło trochę czasu zanim jego oczy przyzwyczaiły się do świecącego słońca. Kiedy szedł wzdłuż Downing St mijał kolejne domy, większość z nich była brzydka i zaniedbana. Dwie przecznice dalej znajdował się mały sklepik, Patrick po wejściu do środka i zaczął nerwowo rozglądać się za gazetą. Sprzedawca zapytał się - W czym mogę panu pomóc lecz Patrick nic nie odpowiedział tylko dalej rozglądał się za gazetą aby zobaczyć w końcu dowiedzieć się jaki jest dzisiaj dzień. Podszedł do stojaka z różnymi gazetami, przeglądając kolejne okładki kolorowy pisemek dla kobiet, coraz bardziej się denerwował. Sprzedawca widząc jego dziwne zachowanie zapytał się go - Wszystko w porządku? - tym razem również nie otrzymał odpowiedzi. Patrick nie przerywał poszukiwań, kiedy w końcu znalazł lokalny dziennik spojrzał na dzisiejszą datę


Czwartek, Październik 04, 2007



Kornel McFlin podniósł słuchawkę i wcisną klawisz odpowiedzialny za połączenie z ostatnim numerem telefonu rozmów przychodzących. Czekał na nawiązanie połączenia. Ten sam przyjemny, żeński głos odezwał się w słuchawce telefonu - Tu Carla, nie mogę teraz odebrać telefonu, zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. Nagle wszystkie światła zgasły a telefon nie wydawał już żadnego dźwięku. W całym domu zapanowała cisza, z jednej strony tajemnicza, z drugiej bardzo przyjemna. Niestety, ciszę przerwało pukanie w drzwi, które przerodziło się w łomotanie, całą sprawę pogarszał ból głowy związany z kacem. Kornel chwiejnym ale stabilnym krokiem podszedł do drzwi, kiedy je otworzył ukazała mu się latynoska, była bardzo piękna, miała ona długie kręcone włosy i hipnotyzujące niebieskie oczy. Kobieta weszła do domu krzycząc - Znowu piłeś! Tobie nie można ufać, ty zawsze coś... Ah Tyle razy cię prosiłam... - Kornel niepewnym, pełnym strachu głosem zapytał się - Ty jesteś Carla, tak? My się znamy? - Carla spojrzała na Kornela i pełna złości odpowiedziała - Jeszcze udajesz, że mnie nie pamiętasz? Już dawno chciałam się z tobą rozstać... - Ze łzami w oczach dodała - Ah, czemu byłam taka głupia? - podbiegła do drzwi, krzyknęła - To KONIEC, nie dzwoń więcej do mnie, wyjeżdżam z kraju - po czym trzasnęła drzwiami.




Rock Howard siedząc w parku przyglądał się przechadzającym się ludziom. Kolorowe jesienne liście opadały spokojnie z drzew, pomimo jesieni, w parku było sporo ludzi. Kiedy Rock widział młode małżeństwa i ich dzieci, ogarniał go żal i ból, było to tak mocne uczucie, że nie mógł w pewnych momentach przełknąć śliny. Howard próbował powstrzymać łzy które same płynęły mu z oczu - To wszystko jest takie niesprawiedliwe. - Pomimo tego wszystkiego Rock zastanawiał się, gdzie powinien zacząć poszukiwania. Próbował przypomnieć sobie jakikolwiek szczegół związany z jego rodziną. - Na początku wezmę tygodniowy urlop. Powiem, że umarła mi matka albo ciotka... coś się zawsze wymyśli - Uśmiechną się, kiedy wyobraził sobie spotkanie z rodziną, oby wszystko się dobrze ułożyło.

 
Duch.68 jest offline  
Stary 09-07-2008, 18:42   #7
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
- Rzuciła mnie dziewczyna - powiedział cicho Korneljusz - Nie do wiary, ciekawe czy to pierwszy raz
Kornel roześmiał się, nie wiedział do końca czemu tak zareagował, właściwie powinno być mu przykro, jakąś jednak nie potrafił. Chociaż uzmysłowił sobie że naprawdę coś musi być nie tak. Nie pamiętać swojej dziewczyny. Chyba nie zostało to spowodowane wyłącznie alkoholem. Chociaż z drugiej strony czuł się całkiem nieźle, pomijając kaca. Jakąś dziwnie lekko, spokojnie. Ubrał się w coś... czystego, po czym wyszedł z domu. Udał się do kawiarni, zamówił kawę i zestaw śniadaniowy składający się z jajek sadzonych i dwóch bułeczek posmarowanych masłem. Na szczęście miał przy sobie pieniądze. Zapłacił za posiłek. Powoli dochodził do siebie. Ból głowy już niemalże całkowicie ustąpił.
- Ciekawe czy palę - zadał sobie pytanie. po czym wzruszył ramionami - Trzeba to sprawdzić
Po paru chwilach znajdował się już w sklepie w którym zaopatrzył się w paczkę Marlboro czerwonych &100 i zapalniczkę. Wyciągną z paczki pierwszego papierosa. Odpalił go, Zaciągną się parę razy, nic się nie działo, nie kaszlał, wciąż mógł oddychać.
- Wiec jednak palę - uśmiechną się. - No chyba czas by sie czegoś o sobie dowiedzieć
Poszperał w kieszeniach poszukując czegoś co mogłoby mu podpowiedzieć kim był przed utratą pamięci. Może odnajdzie jakieś wskazówki dotyczące rodziny., lub pracy. To mogłoby pomóc.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.

Ostatnio edytowane przez Mizuichi : 12-07-2008 o 00:30.
Mizuichi jest offline  
Stary 09-07-2008, 22:27   #8
 
ppaatt1's Avatar
 
Reputacja: 1 ppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwu
Patrick energicznie wyszedł ze sklepu, usiadł na chodniku i zaczął myśleć, kim jest, kim był, kto dzwonił, ile ma lat. Wpatrywał się długo w mijające przed jego oczami samochody, zrozumiał, że jest w badzo trudnej sytuacji musi mu ktoś pomóc, tylko kto? Próbował sobie usilnie przypomnieć czy kogoś zna, czy ma rodzine, jednak wysiłek okazał się nieskuteczny.

Wrócił się do sklepu, kupił gazete, bułkę oraz piwo. Poszedł do miejsca pobudki, usiadł na krześle i przeglądając gazete zaczął jeść. Czytał , stracił na tym dobre 2 godziny, oczywiście popijając zimniutkim piwkiem. Następnie postanowił się jakoś "urządzić", poustawiał poniszczone meble, otworzył okno, wyrzucił niepotrzebne rzeczy. Zauważył także ,że ma spaloną żarówkę, zszedł na parter poszukać konserwatora, aby go zapytać o nową żarówkę...
 
ppaatt1 jest offline  
Stary 09-07-2008, 23:44   #9
 
Duch.68's Avatar
 
Reputacja: 1 Duch.68 nie jest za bardzo znany
Kornel McFlin przeszukując swoje kieszenie wyciągnął pustą paczkę po gumach do żucia dla dzieci - Po co mi była guma dla dzieci - powiedział uśmiechając się. Kolejną rzeczą jaką wyciągnął, była wizytówka jakiegoś Johna Harrisona właściciela komisu samochodowego, niestety czytelne było tylko nazwisko i motto firmy które brzmiało "Lepszy samochód dobry niż nowy" - Kto mógł coś takiego wymyślić? - roześmiał się głośno, mimo utraty pamięci Kornel nie utracił poczucia humoru. Zaciągnął się papierosem i zaczął szukać dalej. W kieszonce w środku kurtki znalazł mosiężny nóż sprężynowy, wyjął go, aby przyjrzeć mu się dokładnie. Na ostrzu noża był grawer "KMF CFM", a rękojeść nosiła ślady wieloletniego użytku. W pewnym momencie z tyłu usłyszał głos dziecka - Mama jest przez ciebie smutna! - te słowa przeszyły Kornela niczym piorun - J... J... Ja m... m... ma...mam dzie... dziecko? - spytał sam siebie, po czym odwrócił się a jego oczom ukazał się mały sześcioletni chłopiec, zanim McFlin zdążył cokolwiek powiedzieć, szczupły zwinny chłopiec odwrócił się i uciekł. Kornel stał jak wmurowany nie był w stanie nic zrobić, kiedy się otrząsną chłopiec już dawno zniknął wśród tłumu, a próba gonitwy za nim była jak szukanie igły w stogu siana.



Patrick Kowalski zapukał do mieszkania konserwatora, po chwili drzwi otworzył mu krępy, wąsaty mężczyzna, - O, jednak żyjesz - zażartował konserwator, co miał w zwyczaju, bardzo wesoły człowiek z niego, - Było tu jakiś czas temu kilku podejrzanych typów, pytali o ciebie. Patrick nie wiedząc co odpowiedzieć, powiedział - Zapewne to pomyłka, przyszedłem po nową żarówkę, bo stara się przepaliła - Chwileczkę, niech pan wejdzie na chwilkę, zaraz poszukam żarówki - powiedział, robiąc gest zapraszający do środka. Na wprost, wisiała dość duża strzelba, tuż nad nią wisiała głowa niedźwiedzia. Ściany były pokryte niemalże w całości skórami i innymi trofeami myśliwskimi ze zwierząt zarówno tych małych jak i tych nieco większych z tego powodu nie było to za bardzo przyjemne miejsce. - Mam żarówkę - krzyknął konserwator - A tak poza tym, niech pan nie sprowadzi żadnych kłopotów - dodał poważnym głosem... Sądząc po wystroju mieszkania można było stwierdzić, że wesoły konserwator jest mniej wesołym myśliwym.
 

Ostatnio edytowane przez Duch.68 : 09-07-2008 o 23:55. Powód: literówki
Duch.68 jest offline  
Stary 10-07-2008, 00:07   #10
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Dziecko, jestem ojcem, mam syna i... i o nim nie pamiętam. Wiec tamta kobieta. chwileczkę jak ona miała na imię Clarys, Clear nie to nie to... już wiem Carla jest najprawdopodobniej moją żoną - Potok myśli niczym wzburzane fale oceanu szalały po umyśle Kornela.
Był całkowicie zszokowany, stał przez dobre dziesięć minut bez ruchu, w pewnym momencie nawet przeszło mu przez myśl że zapomniał oddychać, jednak tą możliwość szybko wykluczył, pewnie już by się przewrócił. Chociaż to rozwiązanie wydawało się całkiem kuszące, solidne uderzenie w głowę mógłby przywrócić wspomnienia.
Pewnie nie układało się między nami zbyt dobrze, ta scenka wyglądała dość poważnie - pomyślał - Chyba jednak wypadałoby coś zrobić, skoro był tu m... mój syn, musi mieszkać z matką gdzieś niedaleko Korneljusz zaczął chodzić od sklepu do sklepu, pytał sprzedawców czy go nie znają, czy nie robił tu kiedyś zakupów. Zależało mu na jakiejkolwiek informacji. Gdy wychodził z antykwariatu, poczuł nagłe ukucie w sercu, dziwna pustka, smutek i przede wszystkim ogromne poczucie winy. Chciał odnaleźć żonę, wszystko jej wyjaśnić. Właśnie wyjaśnić, tylko co wyjaśniać.
- Kochanie wybacz ale cię nie pamiętam straciłem pamięć - powiedział sobie w myślach.
Miał dziwne przeczucie że by nie uwierzyła, a nawet jeśli to co dalej. Nagle zaczął płakać.
Ciekawe, czy przed utratą pamięci w takiej sytuacji też zacząłbym płakać.
Po pewnym czasie uspokoił się. Łzy przestały spływać Kornelowi po policzkach. Ruszył dalej, mając nadzieję że w którymś z kolejnych sklepów ktoś go rozpozna.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172