Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-07-2008, 23:11   #11
 
Medivh's Avatar
 
Reputacja: 1 Medivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodze
Billy spojrzał na piękną lecz zakrwawioną kobietę. "Taka ładna a na tyle głupia żeby jeżdzić pod wpływem...kurde no trudno" odszedł od ciała i podszedł do kobiety.

- Proszę dmuchnąć -podał pani alkomat. -Co? nic?- "co jest grane? kurde to chyba morderca..."spojrzał jeszcze raz na zakrwawioną twarz "...chyba kamikadze" Billy wyjął książkę wielkości małe katechizmu. Kodeks karny. przez chwile się rozmarzył nad tymi pięknymi latami szeryfa w teksasie. "To nie jest miejsce dla mnie" w tym momencie splunął na ziemię i zaczął szukać odpowiedniego ustępu na temat za umyślne zabójstwo. - Co się stało? Lepiej powiedz prawdę.-
 
__________________
..::// "Release Your ANGER ! Come to THE DARK SIDE !" \\::...

Ostatnio edytowane przez Medivh : 29-07-2008 o 23:17.
Medivh jest offline  
Stary 30-07-2008, 14:01   #12
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Grainne dosłownie wyczołgała się z samochodu. Lewo wyszła padła na ziemię i leżała tak przez kilka dłuższych oddechów. Czuła jak powoli przestawał padać deszcz. "Kurwa".

W końcu podniosła się i miała okazję lepiej przyjrzeć się temu kolesiowi. Ot facet jak facet, tylko czemu sprawdza czy jest pijana i zadaje podejrzane pytania? "Kurwa, glina!".

- Ja... nie wiem o co chodzi. Jechałam i nagle ten mężczyzna, jak znikąd! Jest ślisko i nie zdążyłam zahamować. Naprawdę nie wiem jak to się stało!

Dziewczyna patrzyła błagalnym wzrokiem na policjanta a w myślach zastanawiała się jakby pozbyć się dwóch ciał na środku drogi tak żeby nikt nic nie zauważył. No i najpierw musi dostać się do swojej torby gdzie ma odpowiednie specyfiki. A głowa tak bardzo boli.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 30-07-2008, 23:10   #13
 
Medivh's Avatar
 
Reputacja: 1 Medivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodze
"Zabójstwo...hmm strona 20...ustęp chyba 148...o! tutaj je..." Przerwał gdy kobieta zaczęła mówić.

- Ja... nie wiem o co chodzi. Jechałam i nagle ten mężczyzna, jak znikąd! Jest ślisko i nie zdążyłam zahamować. Naprawdę nie wiem jak to się stało!-

- Ksiądz nie kusił by losu i stał na zakręcie podczas ulewy. wygląda na to że sam się musiał rzucić pod koła. A pogoda kiepska wiec faktycznie trudno było tego uniknąć. -Wydedukował.ostatnie zdanie powiedział z lekkim rozczarowaniem. "Kurde. Czysta..." Wyjął z wewnętrznej kieszeni płaszcza piersiówkę. "Kocham smak japońskiej wiśni." rozmarzył się na sekundę. - Dobra. Trzeba zadzwonić po kogoś żeby się zajął tym ciałem. - W tym momencie szeryf poklepał się po kieszeniach.- Masz może komórkę?...Ale gdzie moje maniery. Jestem Billy Andrew Preacher. - Znów sięgnął do kieszeni i wyciągnął do kobiety rękę z paczką chusteczek.
 
__________________
..::// "Release Your ANGER ! Come to THE DARK SIDE !" \\::...
Medivh jest offline  
Stary 31-07-2008, 19:06   #14
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Grainne Livingstone zdołała przekonać szeryfa Preachera o swojej niewinności. Kobieta czuła ból głowy, co mogło wskazywać na powikłania po wypadku. Jednak wciąż normalnie funkcjonowała. Gorzej, że ksiądz wciąż tu leżał i...

Mrugał oczami...

Martwi nie mrugają oczami. Chyba, że nie są do końca martwi. Kapłan podniósł się z ziemi bardzo żwawo. Spojrzał na waszą dwójkę z mieszaniną strachu i wrogości. Podobnie patrzą się zwierzęta zapędzone w ślepy zaułek. Na czole księdza wystąpiły krople potu. Przybrał postawę gotowości do uderzenia, w razie gdyby ktoś się zbliżył. Krzyknął coś - a może charknął - był to dźwięk umieszczony między tymi dwoma dźwiękami. Wówczas rzucił się do przodu, odepchnął waszą dwójkę z ogromną siłą i pobiegł w las. Nie zobaczyliście w które miejsce dokładnie pobiegł, gdyż siła odrzutu zwaliła was z nóg. Wtedy rozległy się dwa strzały, których odgłos szeryf z łatwością rozpoznał - pociski były wystrzelone z rewolweru [i]Smith & Wesson[i].
- Nie uciekniesz mi tym razem! - krzyknął ktoś z oddali.
Po chwili przybiegł na miejsce zdarzenia i zaklął po szkocku. Był to trzydziestoletni mężczyzna - niski, z długimi siwymi włosami i o dość przyjaznej twarzy, choć wykrzywionej złością. Na sobie miał czerwony płaszcz bez ozdób, mokry od padającego przed chwilą deszczu.
- Z wami wszystko w porządku? - spytał po angielsku wciąż wpatrując się w las.
Schował broń do kabury pod płaszczem. A potem spojrzał na ziemię. W miejscu gdzie leżał ksiądz, został przedmiot należący do niego. Była to oprawiona w skórę książeczka, która z pewnością nie była modlitewnikiem. Mężczyzna podniósł ją z ziemi i schował bez słowa.

***

Na zaczepki Freddiego lokaj nie zareagował. Wciąż zachowywał zimny wyraz twarzy z lekkim uśmieszkiem. Mimo tego zmroził krew mężczyzny. Już lepiej gdyby zaczął krzyczeć, lub uderzać. On należał do tego typu ludzi, których mina zawsze wyraża myśl: Powiedz o mnie coś niemiłego, a obudzisz się... nie obudzisz się.

Michałowi Stoczyńskiemu odpowiedział;
- Brastferry znajduje się kilka godzin wędrówki stąd - zatoczył palcem łuk prowadzący za dom. - Jednak powinieneś zostać tutaj na jedną noc, zebrać siły, bo wędrówka tym lasem w ciemności jest... niebezpieczna... ZAWSZE panują tam mgły.

Broń Dwayne'a O'Grady'ego nie wywołała w lokaju większych emocji. Bardziej zaskoczyła pozostałych.
- Tak... sowy to bardzo niebezpieczne zwierzęta - zapewne zignorował epizod z bronią. - Według celtyckich druidów posiadały ogromną moc...
Po chwili zwrócił się do wszystkich was;
- Niestety, mój pan wybrał się na małe... polowanie - rzekł swoich mrocznym głosem. - Ale chodźcie za mną. Poprowadzę was do salonu, gdyż zapewne jesteście spragnieni i wyczerpani. Tam również się posilicie.
Po czym odwrócił się i otworzył drzwi od przedsionka. Waszym oczom ukazała się duża sala wyłożona szkarłatnym dywanem. Na ścianach wisiały obrazy jakiś arystokratów, a na przeciwko znajdowały się kręte schody prowadzące na piętro. Na lewo i prawo było wejście do dwóch innych sal. Lokaj zamknął drzwi wejściowe, po czym poprowadził do salonu będącego po lewej od wejścia.
W salonie uderzył was niezwykle stary styl. Była to mieszanina wiktoriańskiego wystroju z czymś... gotyckim. W tym pomieszczeniu nie było portretów. Były za to okna, z których jedno stanowiło witraż obrazujący męczeństwo jakiegoś świętego (w tym przypadku poćwiartowanie). Po środku pomieszczenia znajdował się owalny stół z miejscem dla co najmniej szesnastu osób. Światło dawał tam zwisający z góry żyrandol o kształcie słońca.
- Zajmijcie miejsca, a gdy pan wróci podam do stołu - rzekł lokaj. - Będzie potrawa z krewetkami, a jako napój podam wino. Wprawdzie pan nie pija... wina, ja też, ale zostawia je na wypadek wizyt gości. Biedak cierpi z powodu samotności...
Odszedł, wyraźnie kulejąc, coś opowiadając pod nosem.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 31-07-2008, 23:29   #15
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
-Głupi blady debil - pomyślał Dwayne - Ten niewychowany skurwiel nie zostawił nawet precelków.
O'Grady nie lubił gdy zostawiano go z nieznajomymi bez przekąsek, bo kiedy pojawiały się nerwy (a te zawsze pojawiały się wśród nieznajomych, mogli przecież być szpiegami!!) lubił coś chrupać... albo się napić.
Rozejrzał się ze sztywnym karkiem za barkiem, tak owego oczywiście nie było. Tylko głupi stół... Stół...
Dwayne nie zwracając uwagi na to, że jego zachowanie może zakłopotać pozostałych, rzucił się na kolana i zaczął szukać pod stołem czegoś do jedzenia bądź picia i znów oczywiście willa utrzymywana przez tego kulawca nie mogła nosić śladów żadnych uprzednich posiłków. Może jednak jakiś jego poprzednik schował coś z nodze krzesła na później.
O'Grady rzucił się do opukiwania siedzeń, pragnąc usłyszeć pusty dźwięk, ale oczywiście nic. Wstał, otrzepał kolana i usiadł jak u siebie w domu.
-Poczęstuje ktoś jakąś gumą czy coś... Albo może czymś mocniejszym? - zapytał z wielką życzliwością w głosie.
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...
Kroni.PJ jest offline  
Stary 01-08-2008, 15:13   #16
 
Piguła's Avatar
 
Reputacja: 0 Piguła nie jest zbyt sławny w tych okolicachPiguła nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Freddie już nie czuł niechęci do kamerdynera. Teraz ten blady osobnik "tylko" go przerażał. Oczywiście twardy Irlandczyk nie mógł tego po sobie pokazać. Zrobił twardą minę i poszedł za sługą.
- Zajmijcie miejsca, a gdy pan wróci podam do stołu - rzekł lokaj. - Będzie potrawa z krewetkami, a jako napój podam wino. Wprawdzie pan nie pija... wina, ja też, ale zostawia je na wypadek wizyt gości. Biedak cierpi z powodu samotności... - te słowa sprawiły, że mina O'Connell'a nieco zrzedła.
"No cóż, mam Whiskey, mam tytoń, czego więcej mi trzeba". Freddie wyciągnął butelkę z płaszcza i przywarł do niej na kilka sekund. Potem przypomniał sobie o innych gościach i nachylił do nich butelkę, mówiąc:
- Może strzemiennego, tak na dobry początek znajomości?
 
Piguła jest offline  
Stary 01-08-2008, 22:15   #17
 
michau's Avatar
 
Reputacja: 1 michau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłośćmichau ma wspaniałą przyszłość
Michał stał przyjmując pozę, która wyraźnie wskazywała na to, że nie czuje się zbyt pewnie. Zdecydowanie niepewnie. Kamerdyner sprawiał wrażenie ekscentrycznego, ale to normalne dla kamerdynerów, pomyślał Michał, czerpiąc swoje przekonanie z filmowej bazy angielskiego kina, za którym de facto wręcz przepadał. Facet, którego zauważył na dworze, a który teraz kucał na ziemi opukując krzesła i zaglądając pod stół wywoływał w nim negatywne emocje. Świr, pomyślał. I do tego ma broń. Najważniejsze to nie denerwować takich i przytakiwać im tylko.
Drugi facet, o siwych włosach, wyglądający na około sześdziesiątke, którego zastali w środku wraz z kamerdynerem, gdy otwarły się drzwi, jak się okazało też nie był lokatorem tego domu. Ciekawe jak tu trafił?

Michał opierał się teraz o ścianę z ręką nerwowo zaciśniętą w kieszeni jeansów. Próbował wygrzebać swój odtwarzacz mp3 z przedniej kieszeni jeansów. Mogło to wyglądać dość dwuznacznie, gdyby śledzić jego energiczne ruchy ręką, która poruszała się to w górę to w dół, a palce wplątywały się w słuchawki odtwarzacza, które po chwili wypadły z kieszeni. Jedyna zabawka, która mu pozostała. Rzeczy, torba i trochę żarcia zostały niestety w aucie, którym się tu dostał, a które odjechało wraz z tym skurwielem, kierowcą.

Michał właśnie miał wcisnąć "Play", gdy na wyświetlaczu odtwarzacza pojawił się napis "Red Hot Chilli Peppers- Californication", kiedy usłyszał pytanie:
- Może strzemiennego, tak na dobry początek znajomości?


Michał nie zastanawiając się długo podszedł do siwowłosego faceta, który wznosił ku górze butelkę. Gdy podszedł bliżej, oparł się o stół i przyjrzał butelce. Chyba szkocka, pomyślał bez wahania Michał. Przecież oni tu niczego innego nie piją, o ile facet jest stąd to na pewno przednia Whisky.
- Let's have a small one- powiedział i chwycił wyciągniętą ku niemu butelkę. Picie wprost z butelki wcale mu nie przeszkadzało. Postanowił się przy okazji czegoś dowiedzieć.
- Zna pan tę okolicę ? Wie pan może w którym kierunku leży Brastferry? Kamerdyner powiedział, że to nie daleko, ale wolę się upewnić. Chciałbym dostać się tam jak najszybciej. Tak przy okazji, przednia whisky.
 
__________________
Fortune is fickle.
"Do not follow the Dark Side"
michau jest offline  
Stary 01-08-2008, 23:45   #18
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Dwayne, pogrążony w swoich myślach nie usłyszał na początku pytania starszego mężczyzny, ale późniejsze "(...) przednia whisky" trafiły do niego aż za dobrze. Zerwał się z krzesła i wyciągnął rękę po butelkę. Cofnął ją uznając, że wyrwanie trunku nieznajomemu może zostać odebrane nie najlepiej, więc rzucił szybko:
- Mogę łyczka. - po czym nie czekając na odpowiedź, wziął butelkę i upił sporą część płynu. Poczuł jak alkohol rozgrzewa jego ciało i od razu zrobiło mu się lepiej. Usiadł z powrotem na krześle i uśmiechnął się szeroko. Jego twarz wyrażała wielką ochotę na pogawędkę.
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...

Ostatnio edytowane przez Kroni.PJ : 02-08-2008 o 00:02.
Kroni.PJ jest offline  
Stary 02-08-2008, 10:55   #19
 
Piguła's Avatar
 
Reputacja: 0 Piguła nie jest zbyt sławny w tych okolicachPiguła nie jest zbyt sławny w tych okolicach
- Zna pan tę okolicę ? Wie pan może w którym kierunku leży Brastferry? Kamerdyner powiedział, że to nie daleko, ale wolę się upewnić. Chciałbym dostać się tam jak najszybciej. Tak przy okazji, przednia whisky.- Słysząc te słowa Freddie zachichotał.
- Chłopcze. Zacznijmy od tego, że ja nie jestem stąd. Jestem dumnym ze swego pochodzenia Irlandczykiem. Przebyłem tu przypadkiem, ale to długa historia.
Potem wyciągnął papierosa, włożył do ust i zapalił go.
Następne zdarzenie przeraziło O'Connella prawie tak, jak kamerdyner.
-Hej, hej! To moja ostatnia butelka! Chcesz, żebym umarł tu, pijąc czerwone wino? - po kilku sekundach milczenia Freddie uspokoił się i wyciągnął paczkę papierosów - może uspokoimy się przy czymś, czego mam wystarczająco, aby poczęstować wszystkich?
 
Piguła jest offline  
Stary 02-08-2008, 11:05   #20
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Biedna szkotka ze zdziwieniem patrzyła na to co się dzieje. No bo kurde, trupy raczej nie chodzą. No nie, nie ma szans, kiedy krew przestaje być pompowana to już koniec, dead, kaput, asta la vista. Chociaż może w tej części Szkocji są jakieś inne zasady odnośnie tego? Lub po prostu Grainne za mocno uderzyła się w głowę.

Ale to było takie realne! Jest realne! Dziewczyna stała i gapiła się w osłupieniu na wydarzenia. I wtedy przyszedł ten koleś, podniósł sobie książeczkę z ziemi i spytał czy wszystko ok. Kurna nie ok, tutaj właśnie się dostaje trwałej choroby psychicznej. Kobieta jednak starała się zachowac spokój.

- Jestem poobijana, ale żyję - Grainne powiedziała i zdumiała się jak dziwnie brzmi teraz słowo "żyję". - Nie wie pan gdzie tu jest najbliższy dom? Będę potrzebować pomocy, nie znam okolicy. Chyba, że pan jest w stanie mi poradzić co mogę zrobić.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172