Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-05-2008, 15:29   #1
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
[Inny] Księżniczka Antarktydy

Pewnego dnia opuściło mnie życie

- widziałam w swoich oczach jak odchodzę w zapomniane -



Księżniczka Antarktydy


Zamknięta w swej komnacie czekała na jakikolwiek znak. Po jej zagubionych myślach plątało się setki pytań. Nie potrafiła na nie odpowiedzieć, choć przecież po to tutaj była – by odpowiadać. Więc czemu nie mogła?
Być może czasami w naszym życiu doczekujemy się chwili, w której nic nie jest łatwe. Borykamy się z przeciwnościami losu mając nadzieję na lepsze jutro lub po prostu tracąc tę nadzieję – tracimy wszystko.

Śmierć przypisana jest każdemu, a ona o tym wiedziała. Ogromna biblioteka wypełniona była po brzegi ludzkimi duszami. Każda z nich szukała zwykłej odpowiedzi, na zwykłe pytanie - czemu ja?
W odpowiedzi każda księga szeptała - a czemu nie?
Jednak czy odpowiedzieć pytaniem na pytanie to tak jak wyjaśnić dlaczego tak, a nie inaczej? Być może, ale tylko wtedy gdy człowiek głębiej się nad tym zastanowi.

Ona, zastanawiała się nad tym wiele razy. Pytała „dlaczego” od świtu aż po zmierzch, a i gdy noc zapadała z jej ust dał się słyszeć słodki szept „dlaczego”. Teraz, wszelka wiara i entuzjazm opadły na progach świata śmiertelników. Nie potrafiła już pytać z takim zapałem jak kiedyś. Pewnego dnia - umarła, mimo iż wiedziała, że umiera się raz.

Czekała, bo cóż innego mogła robić?
Czekała, tyle lat już to robiła…tyle wiary...
Czekała…bezskutecznie


- Już są. – szepnęła patrząc w lodową posadzkę swojej komnaty. Z lodowego sopla lampy kapnęła jedna kropla. Rudowłosa przymknęła na chwilę oczy w skupieniu.
- Dlaczego tak późno? Dlaczego…przecież i tak niczego to nie zmieni…

"Umarłam drugi raz, a gdy i wtedy zapadła ciemność ponownie zapomniałam…śmierć przeszła przeze mnie i odeszła, jakby widziała we mnie Nadzieję Świata."

Księżniczka


- - - * - * - * - - -


Nawet gdybyście znali odpowiedzi na wszystkie pytania, to czy wiedzielibyście wszystko? Zaś gdyby ktoś was spytał Dlaczego?, to czy otrzymałby odpowiedź? Zbyt wiele pytań bez odpowiedzi, zbyt mało osób doszukujących się prawdy.
Są na świecie jednak wybrańcy, którzy pragną wiedzieć. Bez tego nie zaznają spokoju, nie będą mogli żyć...a raczej umrzeć.
Opuściło ich życie, jednak to tak niewiele. Nie samym ciałem człowiek żyje, nie samą duszą umiera...

Otworzyliście nieśmiało oczy nie pamiętając dnia poprzedniego. Co się stało? Co robiliście? Dlaczego...? Przez wasze myśli zaczęły przewijać się nieme obrazy.

the fog by *werol on deviantART
running start by *werol on deviantART
crying... by *werol on deviantART
forever... my love by *werol on deviantART
do You see them? by *werol on deviantART
sunset strip by *werol on deviantART

Gdy obrazy zaczęły znikać przypomniało wam się. Wiedzieliście, dlaczego tu jesteście, byliście o tym przekonani! Zrobiliście coś niewybaczalnego i nie dopuszczono was do raju, nie dano spokoju. Zostaliście zesłani do świata po którym wasze dusze będą musiały błądzić...to takie okrutne. Siedzieliście w ciemnym pomieszczeniu, nie wiedząc, że obok was ktoś jest. Siedzieliście - bo cóż lepszego można było począć?
Ciemność panująca tu napawała obawą a jednocześnie spokojem, pięknem a zarazem obrzydzeniem.
Setki myśli krążyło wam po głowie, a jednak żadnej z nich nie wypowiedzieliście na głos. Brudne, zakurzone pomieszczenie - tu przyszło wam umierać po raz drugi...
Nagle niedaleko was otworzyły się drzwi wpuszczając do środka odrobinę światła.



Było tu pusto...
...tak bardzo pusto...
Z przygnębiającej ciemności usłyszeliście twardy, męski głos

- Jak umarliście?...musicie mi powiedzieć. - rzekł, a wy dopiero po tych słowach dostrzegliście, że nie jesteście sami. Była was trójka, każdy z was inny, każdy z osobna traktowany inaczej - wydawało by się, że jednak tak samo...

- Jeśli komuś wstyd i nie chce przed wszystkimi mówić o swojej śmierci, niech podejdzie i przekroczy próg drzwi. - dodał tym samym głosem jednak po chwili zastanowienia jaką wam dał, powiedział jeszcze

- Może zaczniesz...Aldono? Nie boisz się chyba?

Strach...bywa, że opęta nasze ciało wraz z umysłem. Dlaczego on to robi? Czemu się boimy? Czemu odczuwamy strach? Czy jest to odruch obronny? A może po prostu, taka jest ludzka natura? Boimy się by móc odróżnić dobro od zła, jednak czasem strach ogarnia nas przed śmiercią...czy ona naprawdę jest taka zła...?


"Umarliście, jednak zbyt mało znaliście odpowiedzi. Przyszło wam żyć po śmierci...czy to było takie straszne?
Nie bój się kochanie, nie ma czego...koszmary nie istnieją..."
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 05-05-2008 o 15:35.
Nami jest offline  
Stary 05-05-2008, 23:14   #2
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Spokój.

To jedno słowo doskonale opisywało stan ducha i rzeczy. Stan tego co działo się wokół dziewczyny i w niej samej. Powolne unoszenie powiek zaowocowało feerią barw, obrazów, niesamowitą kaskadą widoków, do których nie trzeba było żadnego komentarza. To wszystko przesuwało się przed oczami Aldony, jak przeskakują obrazy w kinie.

Aldona.

To imię brzmiało dla dziewczyny dziwnie obco, choć czuła, że jest to jej imię.

Spokój zamienił się w strach.

Nagłe zrozumienie swojej sytuacji i położenia nie wpłynęło dobrze na samopoczucie tej marnej istoty, a może tylko jej duszy. Tylko? Nie, AŻ! Jej dusza przetrwała, choć splugawiona i splamiona, pokryta mrokiem niczym pleśń i grzyb obejmują swymi objęciami wilgotną ścianę. Śmierć, którą sama sobie zadała, była tylko śmiercią ciała, kto inny odciął jej duszę od ciała.

I choć nie ujrzała raju, radością napawała ją myśl, że jej dusza jest cała i zdrowa.

Jasne promienie, które nagle wdarły się przez otwarte drzwi, na chwilę odsunęły zarówno uczucie strachu jak i radości. Pojawiła się ciekawość. "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Ale jest jeszcze nadzieja, jeszcze nie trafiła do piekielnych otchłani. Głos wydobywający się zza drzwi, wibrował w uszach dziewczyna, wwiercał się w jej umysł. Był to głos nie znoszący sprzeciwu, któremu należy się podporządkować. Głos każe, inni wykonują polecenia. A teraz ten głos zachęcał ją by powiedziała jak zmarła.

Gdyby tylko ona sama rozumiała swoją śmierć...

Tisana.

Dlaczego po tym imieniu nie zawołał jej głos? To to imię wydaje się być wyryte na jej duszy niczym piętno. Została naznaczona już na zawsze, i nie da się tego zmienić. A jednak głos nazwał ją Aldoną. To takie miłe wspomnienie. Kiedy była jeszcze dobrą osobą, przepełnioną miłością do świata i ludzi. Tisana, to imię oznaczało dla niej zło i cierpienie.

Dziewczyna wstała, podeszła trochę bliżej w stronę drzwi i odezwała się donośnym głosem, nie mając zamiaru ukrywać tego jak zginęła.

- Aldona zginęła z rąk Vanguarda, a ja, Tisana, popełniłam samobójstwo.

Dziewczyna czekała w napięciu co stanie się teraz. Czy zostanie na wieki potępiona i strącona do piekieł? Czy jej grzech samobójstwa zostanie wybaczony? Czekała. Tylko tyle teraz mogła. I nie potrafiła ukryć tego napięcia, jej ciało lekko drżało, a było to doskonale widać po drganiach jej brązowych włosów opadających równo na twarz. Srebrne oczy błyszczały nadzieją.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 06-05-2008, 21:54   #3
Oromis
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Dzieci, dzieci trzymające się za ręce, taki pełen nadziei illydyczny obraz tylko on wrył się w pamięć pozostałe przeminęły, niczym, niczym, moja śmierć.

Śmierć? Ja umarłem, przecież, dzieciaki, ta dziewczynka czaka na bułki na pomoc, tak nie można ja muszę wrócić, dlaczego?

Aldona? Kto to, kto to mówi.

Zagubiony.
To oddawało jego aktualną sytuację, zawsze wiedział, gdzie i kiedy jest, teraz tego nie wie, co więcej ktoś pyta o jego śmierć. A przecież w niebie czy piekle powinni o tym wiedzieć, czy jestem gdzieś indziej? jeśli tak to gdzie?

Kobieta, czy ta kobieta ma rozdwojenie jaźni, nawet po śmierci, ciekawe, gdybym żył skierował bym ją do mojego dawnego przyjaciela ze studiów, wolał siedzieć za biurkiem ja zająłem się dworcami, a teraz jestem gdzieś. Czemu?

Czy to przeznaczenie?, Nie, nie ja nie wierze albo nie wierzyłem w przeznaczenie to jakiś przypadek że ja a nie ktoś inny tu jest.

Po chwili, uspokoił się, był przyzwyczajony do stresu, przeszedł wiele szkoleń, bycie streetworkerem wymagało umiejętności, wiedzy i instynktu. Stał sie spokojny.

- Ja, nie wiedział czy powinien, ale to zrobił, beznamiętnym głosem, teraz mu było wszystko jedno, przynajmiej tak to wyglądało, zostałem zabity przez mojego podopiecznego.

Był to Kuba, na dworcu już od około półtora roku, ma bądź miał jakieś 17 lat, sprzedawał narkotyki i powoli popadał w nałóg, był przeciw nowo przybyłemu. Uciekł z patologicznej rodziny, jedynak.

Czy nie jest dziwne to że nadal się przejmuje?
 
 
Stary 07-05-2008, 10:13   #4
 
nonickname's Avatar
 
Reputacja: 1 nonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputację


Otaczała go ciemność. Była mu miła. Miała eteryczną postać, nie była chłodna i gęsta. Przynosiła ukojenie, bo skrywała jego postać przed postronnymi. Czy był tu ktoś jeszcze? Był. Siedzieli obok, słyszał ich oddechy. Gdzie teraz był? Wiedział, ze po tamtej stronie... Nie obchodziły go jednak szczegóły.

Gdzie moja rodzina? No tak, oni żeglują teraz po oceanie bezkresu. Nie ma ich tu...

Poczuł przytłaczający, miażdżący żal, bo ich tu nie było. A jednocześnie wyzwalającą i kojącą ulgę - z tego samego powodu.

Bo cóż mnie tutaj czeka... czy jeszcze ich zobaczę? Czy spojrzę jej w oczy i czy usłyszę śmiech naszego syna?

Aldona i Tisana... Czyżby spętlenie dusz? Ofiara mordu i samobójczyni...
Jerdas... Mówi o dziwnych rzeczach... któż to? Ofiara mordu i samarytanin...


Wyprostował się. Czuł wstyd... Tylko on ma prawdziwy powód by spłonąć, by go spopieliło parzące słońce... Tylko on z tu obecnych był mordercą...

Wiedział, że to poczucie winy jest zbawienne... że może zbawi duszę i zobaczy rodzinę...

- Jestem Christopher z Vestaar, syn Samuela. Zabiły mnie pycha i głupota...
głos mu się załamał, łza zakręciła w oku i spadła na posadzkę rozbijając się na setki elementów.
I pragnienie szczęścia dodał w myślach.

- Przeze mnie zginęła moja rodzina... Zabiłem moich bliskich...

Czekał na oddech boskiego smoka słońca, który omiecie jego ciało gorącem, niczym słońce na pełnym morzu pali przez wiele dni skórę i wysysa życiodajne soki...
Czekał na oddech boskiego węża z głębin który ześle na niego szaleństwo, niczym słona woda na głupca który zechce ugasić nią pragnienie...

Czekał w milczeniu... przepełniony strachem i nadzieją zarazem...
 
__________________
Arkham Radio

Ostatnio edytowane przez nonickname : 07-05-2008 o 13:01.
nonickname jest offline  
Stary 07-05-2008, 17:30   #5
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację




Cisza niczym kara boska otoczyła was swą niewidzialną dla nikogo poświatą. Zatoczyła koło i uwięziła was. Dręczące myśli, puste nadzieje, poczucie winy...ludzkie sumienie pełne grzechu i wstydu. Jak wiele człowiek może znieść? Ile potrafi ścierpieć by zaznać spokoju...ile poświęcić? Samobójstwo to jedno z najgorszych sposobów jakie było można kiedykolwiek wybrać. Jest to wybór ostateczny, całkowicie bez powrotu. Nie da się cofnąć takiego czynu. Nie da się zwrócić ludzkiego życia. Nic się nie da...błądzisz w pustce zastygłego wieku i tkwisz w nim - mimo, iż po nim już dawno nie ma śladu.

Nie cofniesz czasu, nigdy nie zawrócisz. Nie zmienisz tego, co mógłbyś zmienić za życia. Masz dwa wybory - umrzeć albo żyć. Jeden z nich daje nowe możliwości i szansę na dodatkowe wybory, jednak wtedy za każdym razem los podsunie Ci jeden, ten jedyny, który może przesądzić o całej reszcie. Warto czasem zastanowić się nad tym - czego chce od siebie? - a nie nad tym - czego inni chcą ode mnie...?

Ludzie bywają okrutni. Czasem zastanawiam się czy nie są potworami w ludzkiej skórze. Czasem - myślę, czy to nie jest sen. Ich okrucieństwo wobec drugiej osoby przekracza cienką granice umysłu, sprawia, że niepokój w nas narasta, obawiamy się, bo czy warto ufać?
Teraz się mówi - jeśli ufasz to jesteś naiwny. Czemu nie ma nic o osobie nieufnej? Mówi się tylko, że zawiodła się, zaznała okrucieństwa, a przecież...przecież to wszystko tkwi w nas samych, tylko i wyłącznie w nas. Czy gdybyśmy nie byli okrutni, skrzywdzilibyśmy kogoś?
Znając życie - tak -, ale czy ktokolwiek z nas je zna?


Księżniczka

- - - * - * - * - - -


Dziewczyna wstała i zaczęła zbliżać się w kierunku drzwi. Na Ziemi dążenie w stronę światła zdawało się mieć to samo znaczenie co w tej chwili. Jedyna droga ucieczki, jedyna mozliwość. Szansa wyboru - tylko jedna, ta jedyna.

- Nie podchodź! Nie jesteś gotowa. Mów. Mów...chyba, że się boisz. - dał się słyszeć ten sam głos.

- Aldona zginęła z rąk Vanguarda, a ja, Tisana, popełniłam samobójstwo. - rzekła kobieta.

- To, że narodziła się Tisana nie oznacza wcale, że umarła Aldona. Czyżbyś przestała w to wierzyć? Poddałaś się bez walki? Zapomniałaś o swojej prawdziwej duszy? Zapomniałaś, kim byłaś? Aldono, zabiłaś Tisane zamkniętą w swym ciele, uwolniłaś się, nie jesteś już nią. - donośny głos, który wydawał się brzmieć nadzwyczaj groźnie zdawał się być teraz stanowczo spokojny i wyrozumiały.

- Ja - rozpoczął Jerdas zupełnie jakby było mu bez róznicy - zostałem zabity przez mojego podopiecznego.

- I co teraz czujesz? Gniew? Pragnienie zemsty? Czego oczekujesz? Czego pragniesz? Mówcie do mnie. Pozbądźcie się zbędnych uczuć. Mówcie. Po kolei.

- Jestem Christopher z Vestaar, syn Samuela. Zabiły mnie pycha i głupota... - rzekł po czym dodał - Przeze mnie zginęła moja rodzina... Zabiłem moich bliskich...

- I czego teraz oczekujesz? Winisz się za to? Tak, to widać...ale słucham was cały czas. Nie powiedzieliście mi wszystkiego. Nie jesteście do końca szczerzy. Dlaczego?


"Mało dobra, coraz mniej
Więcej więźniów w domu wolności.
W sercach tysiąc zimnych ogni
Niepewnych swej miłości. "
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 09-05-2008, 21:48   #6
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację


Aldono, zabiłaś Tisane zamkniętą w swym ciele, uwolniłaś się, nie jesteś już nią.

Te słowa... dopiero kiedy dziesiąty raz przetworzyła je w pamięci, zrozumiała ich sens. To znaczy, zrozumiała co znaczą, ale jednak chyba nie do końca rozumiała sens. Czy to oznacza, ze uwolnienie się od Tisany nie było grzechem? To by było nawet logiczne. To było jak poświecenie, takie jak czynili nie raz święci. Poświęcali swoje życie w zamian za życie kogoś innego. Sytuacja Aldony była trochę podobna. Tisana poświęciła swoje umarłe życie, by uratować duszę Aldony. I tak oto jej dusza żyje.

Myśli dziewczyny krążyły, biegły, zatrzymywały się by znowu zataczać kręgi. Natłok nowych informacji, pomysłów, wręcz czuła jego szum. Z nadmiaru wiedzy poczuła się ogłupiała. I tak, bała się. Bała się zapytać, czy dobrze myśli, czy rzeczywiście dokonała aktu dobra zabijając Tisanę. Bała się, ze usłyszy negatywną odpowiedź.

Co zrobiłaby w takiej sytuacji będąc jeszcze wśród żywych? Pewnie spytałaby matkę o poradę, przy niej zawsze czułą się bezpiecznie. Wiedziała, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Tak było wtedy. Teraz wszystko rysowało się w innych barwach, a stawka była wysoka, stawką było wieczne życie. Może ono być miłe, a może być udręką, i Tisana czuła że jest bliższa tej drugiej opcji. Wciąż się bała. Nie wiedziała co zrobić.

Więc nie zrobiła nic.

Milczała

.
.
.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 11-05-2008, 17:33   #7
Oromis
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
I co teraz czujesz?

Zawirowało w głowie Jerdasa, nie był już zagubiony jedyne co czuł to pustkę.

Gniew?

A co to jest gniew? Spytał sam siebie, nigdy go nie odczuwał był go pozbawiony, przy dzieciakach musiał być spokojny, a bycie spokojnym zawsze mu dobrze wychodziło. Na studiach niekiedy go zwali, "mistrzem biernej agresji", gdyż zamiast krzyczeć, milczał i wpatrywał się spokojne z osobę która, teoretycznie go, rozzłościła.

Pragnienie zemsty?

Zemsty?, z jego głowie rozeszło się zdziwienie, te słowo było mu zupełnie obce, prawie nigdy nie bywał zły a co do tego zemsta. Wiedział że zemsta jest niszcząca, że jej pragnienie jest złe, przecież w tylu książkach, fikcyjni ludzie żałowali, że się zemścili. Po za tym na kim miałby się zemścić, na Bartku?, który miał problemy i nie umiał mu pomóc?

Czego oczekujesz? Czego pragniesz?

- Niczego, jego głos wydawał się mu taki obcy, zawsze był pełen marzeń, nadziei, radości że pomaga, a teraz została mu tylko pustka.

Czy, kiedykolwiek powróci do niego dawne poczucie celu?
 
 
Stary 12-05-2008, 11:14   #8
 
nonickname's Avatar
 
Reputacja: 1 nonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputację


- I czego teraz oczekujesz? Winisz się za to? Tak, to widać...ale słucham was cały czas. Nie powiedzieliście mi wszystkiego. Nie jesteście do końca szczerzy. Dlaczego?

W głowie wirował mu zdanie: I czego teraz oczekujesz?... Ale nie w łagodnym tonie... tak jak w oryginale... ton głosu w jego głowie był oskarżycielski... z wyrzutem...

Kolejna łza boleści zakręciła mu się w oku. Oddychał ciężko, dusił się... to dławi go poczucie winy...

Zrobiło mu sie zimno. Miał wrażenie, że jego łzy zamarzają... i ranią jego policzki, orają bruzdy na jego twarzy... a krew z nich kapie, kap, kap, kap...

Zaciskał pieści w bezsilnym gniewie... był wściekły. Jego wnętrze było dzikie i nieokiełznane jak szkwał. Był wściekły na siebie...

- Kary! Chcę kary! Sprawiedliwości! wyrwało mu się. Jego głos był nie był jego... był taki oschły, był głosem oskarżyciela i kata zarazem.

Nagle popczół znów żal... Padł w swej bezsilności na kolana i chwycił w garści swoje włosy... Płakał, łkał, jak dziecko... Nie mógł złapać oddechu... Nie widział już nic, bo gorzkie łzy zalały mu oczy...
- Chcę się oczyścić! Dlaczego pozwoliłem im umrzeć! Dlaczego!? Czym sobie na to zasłużyli?! Czemu byłem tak głupi...

dalsze słowa grzęzły mu w gardle... tak bardzo chciał żeby mu wybaczono...
 
__________________
Arkham Radio
nonickname jest offline  
Stary 16-05-2008, 21:36   #9
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację


Tisana milczała więc wraz z nią zamilkł i głos. Nadal nie wiedziała jak powinna się nazywać. Tisana czy Aldona? Kim naprawdę jest? Jaka jest? Dobra czy zła? To nie było łatwe do określenia, różni ludzie mają różne spojrzenie na świat nie łatwo jest powiedzieć czy to, co jedni nazywają dobrym uczynkiem na pewno nim jest. Definicja – ot, zwykłe wytłumaczenie. Tylko czemu każdy człowiek, rozumuje je indywidualnie?


- Niczego… – milczenie przerwał Jerdas, który sam nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Głos zamilkł, jakby już wiedział wszystko. Nie dopytywał dalej o nic. Cisza, jaka nastała, stała się uciążliwa. Wyrzuty sumienia wypływały na zewnątrz zapełniając ją w całości. Jednak czy aby na pewno można mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia? Czy to nie jest zwykły strach przed tym co czeka nas dalej? Zwykły, ludzki strach…nawet w chwilach, kiedy człowieczeństwo umiera.

- Kary! Chcę kary! Sprawiedliwości! – głos Christophera wydawał się nie być jego głosem... był taki oschły zupełnie jak głos oskarżyciela i kata zarazem.

- Chcę się oczyścić! Dlaczego pozwoliłem im umrzeć! Dlaczego!? Czym sobie na to zasłużyli?! Czemu byłem tak głupi... – nikt nie widział jego łez, jednak każdy je czuł. Prawdziwy ból wypłynął strumieniem rozpaczy z piękna jego skażonej duszy. Wszystko wokół zdawało się słuchać, słuchać najuważniej jak tylko mogło.

- Nie istnieje coś takiego jak "kary i nagrody". To WY, ludzie, to wymyśliliście. Przyszło wam błądzić bez ciała, wiecie czemu? Pewnie nie wiecie...Gdybyście wiedzieli, to Aldona, zamiast milczeć, zapytałaby mnie kim jest. Jerdas, zamiast siedzieć bezsensu w utracie własnego celu, zapytałby mnie, jaki cel może postawić sobie w tym świecie zaś Christopher...Christopher starałby się dowiedzieć czym jest ból.
Zostaliście tutaj zesłani by poznać nie tylko definicję. Będziecie błądzić po krainach tego królestwa w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące was pytania. Najpierw wyśle was do rzeczywistości cierpienia. Podejdźcie do drzwi. Wyruszcie od razu, nie czekając na żaden znak. W ten sposób pozbędziecie się wątpliwości. Pamiętajcie o tym, bo to jest już ostatni raz, kiedy to JA mogę wam pomóc...
- głos zamilkł czekając na waszą reakcję. Jakieś pytania? Wątpliwości? Nie, zaraz...on już wam powiedział jak wyzbyć się wątpliwości. Trzeba szybko podjąć dobrą decyzję tylko...skąd wiemy, że ona będzie dobra...?
Zrezygnowani choć pełni ukrytej nadziei podeszliście do progu drzwi. Najpierw dostrzegliście wszystko takie jakie było. Na zewnątrz zima i samotna ławka. Zastanawialiście się. Nie powinniście. Niektórzy z was podjęli decyzje by przekroczyć próg jednak nie zdążyli. Oślepiło was światło

- Zero wątpliwości... - zdążyliście usłyszeć nim zasłoniliście oczy dłońmi.



- - - - * - * - * - - - -

- Bądź, bądź, bądź, bądź, bądź, bądź, bądź, bądź… - powtarzała po cichu bez wytchnienia mała dziewczynka. Siedziała w kącie, z nogami podkulonymi pod brodę. Głowę wtuliła w swe ramiona by nie patrzeć na pustkę rozpościerającą się przed nią.
Kim była? Jaka była? Jaka się stała…? Pytania bez odpowiedzi, zbyt smutna prawda, by się nią dzielić…
-…bądź, bądź, bądź.
Bądź przy mnie teraz, proszę…
- dokończyła zdławionym głosem i uniosła głowę pokazując swe zapłakane oczy. Ciemność jaka była w pokoju nie jaśniała, zaś wokół dał się słyszeć tylko jeden, nierówny oddech.
Nikt nie przyszedł…
Nikogo nie było…
Pozostawiona sama sobie wciąż miała nadzieję na to, że za chwilę jakieś ciepłe ramiona obejmą ją czule.
A chwila ta, była coraz dłuższa…

- - - -

- Aleksandro, czemu milczysz?
- Boję się.
- Nie ma czego.
- Owszem, jest.
- Więc? Czego się boisz?
- Bólu…
- Dlaczego?
- Bo nie wiem czym on jest.
- Boisz się definicji?
- Nie,…boję się rzeczywistości…



Rozdział 1
B ó l

W ciszy nawet światło zdawało się być bardziej bolesne. Podmuch wiatru zdawał się być w ciągłym natarciu. Nie tulił, nie pieścił, nie muskał...po prostu napierał swą ulotnością...nieprzyjemnie. Gdy oślepienie zaczęło ustępować pierwsze co dojrzeliście to siebie. Młodo wyglądająca kobieta zdawała się zaczynać dopiero życie...tak mało go zaznała - tak wam się wydawało. Jeden z mężczyzn był zupełnie bez wyrazu. Jego twarz nie mówiła nic...podobnie jak usta. Kolejny zaś wprost przeciwnie, wyrażał determinacje, a zarazem głęboki żal.
Mieliście chwile dla siebie. Chwilę na rozmowę, na zastanowienie się co dalej. Mogliście pomyśleć nad słowami obcego wam głosu, a potem...potem nie pozostało wam nic innego jak wyruszenie przed siebie.

 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 20-05-2008, 10:57   #10
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację


Dziewczyna nie płakała, jednak jej głos mógłby wskazywać na coś innego. Łamał się i cichł.

- Kim jestem...

Nie było to jednak pytanie do owego głosu. To pytanie sama zadawała sobie dziewczyna, w swoim wnętrzu szukając odpowiedzi. Wiedziała, że nawet jeśli dostanie gotową odpowiedź, sama będzie musiała poszukać prawdy. Czuła, że przed nią długa droga, że pomimo śmierci, to teraz czekają ją największe wyzwania.

Ruszyła niepewnie w kierunku drzwi, posłuszna temu co mówił głos. Może to sam Bóg do nich mówił? Takiemu rozkazowi nie wolno się sprzeciwiać. Powoli drzwi zbliżały się coraz bardziej, nęcąc swoją tajemniczością. Gdy Aldona była już tuż przy nich, ogromny blask oświetlił jej twarz. Instynktownie uniosła dłoń do oczu, a gdy ją opuściła, była już za drzwiami.

Zimno.

To pierwsze co zauważyła, a właściwie poczuła dziewczyna. Nic dziwnego. Miała na sobie tylko zwiewną sukienkę z jasnego, cienkiego materiału. Sukienka doskonale odznaczała jej kształty. Małe ale jędrne piersi, zgrabna figura, skóra jakby muśnięta słońcem, nogi zakończone brązowymi sandałkami. Widać tam skąd przybyła, było właśnie lato. Aldona pamiętała jednak, że tuż przed śmiercią ta sukienka była brudna i podarta, teraz jednak wyglądała jak nowa. Jasne oczy zakrywane były co chwilę szybkimi mrugnięciami, widać dziewczyna była zdezorientowana i przestraszona. Zmarszczone brwi i opatulanie się rękami świadczyło o tym, że było jej zimno. Brązowe włosy drgały wraz z całym ciałem na skutek chłodu i wiatru. Normalnie przestraszyłaby sie, że się przeziębi, ale teraz to nie miało żadnego znaczenia, tutaj pewnie coś takiego jak choroba nie istnieje.

Dziewczyna przyjrzała się pozostałym osobom. Przystojni mężczyźni, raczej młodzi, ale pewnie starsi niż ona sama. Przed nimi też było całe życie. Aldona wspomniała jaka wieczność ją czekała i cieszyła się, że zamieniła ją na inną wieczność, bo nic nie mogło być gorszego od tamtej wizji. Dziewczyna bała się tych osób, szczególnie tego, który twierdził, ze zabił swoją rodzinę... Niż o nich nie wiedziała. Jeśli trafiają tu źli ludzie, to ma wszelkie podstawy by się ich bać. Jednak zaryzykowała i odezwała się do nich.

- Czy... Co teraz? Co powinniśmy teraz zrobić?

Nie wiedziała ani gdzie jest, ani co z tym faktem zrobić. Samotna ławka wyglądała dość przygnębiająco wśród tego krajobrazu. Dziewczyna z dziwną melancholią spoglądała na śnieg. Tam skąd pochodziła zimy były ciepłe, i zdarzało się raz na kilka lat, że spadł śnieg, jednak nigdy nie utrzymał się na dłużej niż pięć minut. Aldona kucnęła i wzięła garstkę śniegu, czekając aż roztopi się w jej dłoni. Dla niej było to zupełnie nowe przeżycie.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172