|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-09-2008, 14:10 | #71 |
Reputacja: 1 | - Dobrze więc słuchaj uważnie bo nie zamierzam powtarzać. Twój duch nie mogąc znieść porażki i poniżenia, nie opuścił tego świata i zaczął szukać nowego ciała. Silniejszego, potężniejszego. A Mellion wiedział, że ma moc która może się przydać w przyszłości zostawił ją w swoim ciele. Przyciągnęliście się jak dwa magnesy, choć jesteście swoimi przeciwieństwami. Teraz na twoich barkach spoczywa jeszcze większe brzemię... - - Będę ci pomagał byś mógł sprostać swojemu zadaniu - Ten głos rozległ się w jego głowie. Podświadomość mówiła mu, że to owad je wypowiedział. - W drzwiach stanęli towarzysze ''niedoli'' Vardaanca. Co tu się dzieje? Co się dzieje ze mną? Zaczynam słyszeć głosy w mojej głowie. Czy ja zwariowałem? Może znalazłem się w psychiatryku…. Te pokoje … nie wiem jak wyglądają… jestem na granicy szaleństwa czy już ją przekroczyłem? Vardaanca przykucnął i złapał się za głowę. Otumaniony był tym wszystkim co się działo wokół niego. Jego umysł nie był w stanie przetworzyć takich informacji, zanalizować i przystosować się do tego wszystkiego. Potrzebował czasu, którego nie miał. Walczył ze sobą i z rzeczywistością. Wiedział jak posługiwać się ciałem, ale miał inne zdolności. Nie był typem sportowca, żołnierza czy kogoś podobnego, który ceni sobie mięśnie i siłę fizyczną, lecz był człowiekiem o wolnym i silnym umyśle, który w tej chwili nie dawał sobie rady. Nie zauważył „towarzyszy”, którzy stanęli w drzwiach „dowodzonych” przez Kalię, która zdawała się stawać buntowniczką przeciwko „trójcy”. Wściekły Kantron wymienił z Kalią kilka zdań. Nie docierały do Vardaancy żadne bodźce. - Kim teraz ja jestem? Kim jesteś Ty? Czym lub kim my jesteśmy teraz? - pytał sam siebie, jednak nie potrafił odpowiedzieć sobie na te pytania. Nikt nie potrafił mu teraz pomóc, dopóki nie pogodzi się ze swoim losem i nie podąży nową ścieżką, którą będzie prowadzony przez Melliona. Znów świat zewnętrzny przypomniał o sobie. Jak mrówki, po plecach Melliona przeszły mrożące krew w żyła dreszcze. Wszyscy inni też się wzdrygnęli. Huknęło. Potężny dźwięk świdrujący uszy i obezwładniający zmysły przeszył pokój, w który się znajdowali. Mellion odruchowo wykrzyknął: Miecz. A w jego dłoni zmaterializowała się błyszcząca srebrna katana. Zdążył w ostatniej chwili, przed następnym łupnięciem. Odczucie słabości powróciło. Mellion zawładnął teraz nad całym ciałem. Patrząc spod łba na nacierające cienie, uśmiechnął się szyderczo. Ruszył naprzeciw wrogowi i szybkimi, poziomymi ruchami rozciął cienie, które na niego nacierały. Następnie przeskakując przez połowę pokoju, spadł za plecy kolejnego cienia, który szarżował na grupę stojącą w drzwiach. Przyłączył się do Kali, towarzysząc jej w każdym ruchu i dopełniając jej sztukę walki. Po przepędzeniu wroga Mellion oparł się dłońmi o kolana i ciężko dyszał. Nie był dobrej w dobrej formie fizycznej, też potrzebował czasu, by zregenerować się. Dawno nie trenował, a ciało leżało zbyt długo bez życia i marnowało się. Teraz jednak poczuł ulgę, że udało mu się przyciągnąć ducha Vardaanca’y. Pozostało jeszcze tylko przekonać go do współpracy.
__________________ Yami yori mo nao kuraki mono, Yoru yori mo nao hukaki mono Konton no umi yo, tayutoishi mono, konjiki narishi yami no oo Ware koko ni nanji ni negau, ware koko ni nanji ni chikau Waga maeni tachifusagarishi subete no orokanaru mono ni Ware to nanji ga chikara mote hitoshiku horobi o ataen koto o! Giga Sureibu! |
08-09-2008, 18:51 | #72 |
Reputacja: 1 | Podziękowała uśmiechem Mellionowi. Czekali aż Trójka i grupka sobie poradzą. Co pewien czas wypowiadała kilka uwag na temat walki towarzyszy. -Tak trzymaj Julie... Troche wyżej Jonatanie... Nieco szybciej Eliano... Z tyłu natarł jeszcze jeden niezauważony cień. Rzucił się w poprzek na Melionowe i boginiowe plecy. Ciężar przygwoździł dziewczynę do ziemi, lecz w ostatniej chwili rozłożyła ciężar ciała równomiernie, zapobiegając zgnieceniu. Wykręcając natychmiastowo rękę dosięgnęła szyi napastnika wbijając w główną żyłę paznokieć.
__________________ Nie jest odważny ten który nie czuje strachu, odważny jest ten który strac swój przezwycięża. |
08-09-2008, 18:58 | #73 |
Reputacja: 1 | Cienie zabite przez Melliona rozpłynęły się tworząc czarną ciecz. Te zniszczone przez Kalię znikły. Zmęczeni po walce przykucnęli na ziemi. Nie zauważyli jak płyn zaczął tworzyć nową postać. Większą, bardziej przerażającą. Formowała się powoli, nie mogąc przybrać żadnego kształtu. Z gąbczastej masy wyłoniła się wielka dłoń i zamachnęła na Melliona. Elf uskoczył w ostatniej chwili. Cień znowu się zmienił, tym razem w pająka. Tarantulę wielkości małej chatki. Szykował się do ataku. Kalia:12
__________________ Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać. (Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”) |
11-09-2008, 20:11 | #74 |
Reputacja: 1 | Spojrzała na pająka i przebiegł ją dreszcz. -O fuj!-wrzasnęła wstając i biegnąc do najbardziej oddalonego od stwora kąta. -To...To...To jest ohydne!-powiedziała z wstrętem. Od dziecka nienawidziła pająków. Smoki, niedźwiedzie, wilki-to była dla niej pestka. Ale nawet malutki pajączek? O nie, Kalia uciekała wrzeszcząc wniebogłosy. Ileż to razy współpracownicy chichotali patrząc na pannę Smath lub inaczej agentke OOX uciekającą przed mikroskopijnym stworzonkiem? A w pracy pokonywała nawet całe gangi. Może teraz małego nie zauważyłaby. Ale ten monstrualny potwór obezwładniał jej świadomość i siłe woli. Jednym słowem- Kalia była bezradna. *Uciekać przed tym czymś!* Po chwili na jej miejscu stał gigantyczny jednorożec.
__________________ Nie jest odważny ten który nie czuje strachu, odważny jest ten który strac swój przezwycięża. Ostatnio edytowane przez Ethel : 11-09-2008 o 20:13. |
14-09-2008, 23:18 | #75 |
Reputacja: 1 | Rękojeść miecza, którego otrzymała w pierwszym z pomieszczeń, zdawała się idealnie pasować do jej dłoni. Jej ciosy, choć dalekie od perfekcji, były zadziwiająco szybkie i celne jak na kogoś, kogo jedynym zetknięcie z bronią białą było może pięć lekcji szermierki w wieku lat jedenastu. Potem mała Jolene zdecydowała, że znacznie bardziej interesuje ją jujitsu, które także rzuciła po dwóch tygodniach zajęć. Nie zastanawiała się, nie analizowała, nie stawiała pytań. Zdała się całkowicie na intuicję, zanurzyła w obecnej chwili. Ilość niesamowitych i niezrozumiałych zdarzeń była tak przytłaczająca, że aby móc wydajnie funkcjonować, Eliana musiała rozważania nad nimi odsunąć stanowczo na bok. Na nie jeszcze przyjdzie pora. Na razie liczył się moment, walka, przetrwanie. W końcu cienie zostały pokonane, tylko po to, by przyjąć nową i przerażającą formę – gigantycznego pająka. Dziewczyna zauważyła, że najsilniejsza i najbardziej doświadczona z nich, ich przewodniczka Jennifer, była oszołomiona i przerażona tym widokiem. Sami w życiu nie damy rady pokonać tego potwora… jego jad jest zapewne trujący. Potrzebny jest jakiś sposób, by go zatrzymać. Szybko, choć bez paniki, uspokoiwszy oddech zaczęła kreślić w powietrzu dziwne znaki… Znaki, których nigdy wcześniej nie widziała, a mimo to instynktownie wiedziała, jaki osiągnął efekt. - Niech nikt nie patrzy na to co robię, bo może was oślepić! – wykrzyknęła do towarzyszy broni, po czym skończyła kreślić w powietrzu znak paraliżu. |
15-09-2008, 18:14 | #76 |
Reputacja: 1 | Pająk na chwilę zatrzymał się ale moc Jolene nie zrobiła mu nic więcej. Wyczerpanie zmogło ją i musiała odsunąć się od walki. Tylko to uratowało ją od śmierci. Potwór trysnął czarną mazią na Jullie i Granta. Kwas zaczął rozkładać ich ciała. Pięć minut wystarczyło by została z nich kupka kości. Cień rzucił się na Melliona, ale ten dzięki swojemu elfiemu refleksowi, szybko odsunął się a pająk upadł na Kalię - jednorożca. Szybkim ruchem zwierzę wbiło swój róg w serce pajęczaka. Monstrum ostatnim tchnieniem ugryzło swojego pogromcę. Jednorożec powoli osunął się na ziemię przybierając swój poprzedni kształt. Pająk zniknął. Pozostała piątka odczekała minutę ciszy za utraconych przyjaciół i zaczęła myśleć o następnych posunięciach podziemia.
__________________ Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać. (Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”) |
22-09-2008, 19:53 | #77 |
Reputacja: 1 | Więc to takie mam umiejętności. Zachwycił się Vardaanca swoim nowym ciałem. Tylko co dalej? Nie przejął się śmiercią i pogromem jaki nastał w sali. Nie interesowało go to. Nie był zżyty z ludźmi czy stworami, które tutaj poległy. - Wytłumaczycie nam w końcu co się tutaj dzieje, kim jesteśmy i dlaczego zostaliśmy wybrani? Doczekamy się w końcu czy mamy sobie już iść?
__________________ Yami yori mo nao kuraki mono, Yoru yori mo nao hukaki mono Konton no umi yo, tayutoishi mono, konjiki narishi yami no oo Ware koko ni nanji ni negau, ware koko ni nanji ni chikau Waga maeni tachifusagarishi subete no orokanaru mono ni Ware to nanji ga chikara mote hitoshiku horobi o ataen koto o! Giga Sureibu! |