Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-08-2008, 12:27   #11
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
1255. 25 minut do całkowitego odcięcia plutonu Charlie.
Dżungla u podnóży Chu Pong


- Rangerzy. Z tymi swoimi naszywkami uważają się za największych twardzieli.
Porucznik Herrick cedząc gorzkie słowa starał się dotrzymać tempa 'Ski', lecz jego zasiedziałe w kancelarii ciało nie mogło dogonić Kaprala.
Po kilku sekundach dobiegli do zwartego rzędu krzewów i palm, zza którego już całkiem wyraźnie dochodziły odgłosy strzałów i krzyków żółtków. Oczywiście, pierwszym, który był na drugiej stronie, był ten cholerny Ranger, co zbytnio nie zdziwiło Herricka.
- Pieprzony bohater. Pomyślał i rzucił się na drugą stronę.
Spodziewał się ujrzeć chmarę wietnamców i broczące krwią ciało 'Ski', ale zamiast tego zobaczył 3 trupy żółtych i kaprala ładującego broń. Szybko spojrzał na zabitych, wszyscy byli w mundurach NVA.
- To nie jest partyzantka.. Trzeba zameldować o tym sztabowi.
Poczekał kilka sekund i wydał rozkazy.
- Formuj szereg! Strzelać bez rozkazu! Radiooperator do mnie!


Dopiero wtedy dokładnie rozejrzał się po polu walki. Była to mała dolinka otoczona zewsząd krzakami. Zakończona była metrowym, łagodnym wzniesieniem, gęsto porośniętym krzewami.
Nagle z krzaków wybiegł żołnierz NVA i jak najszybciej mógł przebiegł polanę, wskoczył na wzniesienie i zniknął w gęstych krzakach.
Mimo tego, że ogień połowy plutonu skoncentrował się na nim, nikt go nie trafił.
- Dopadnę pieprzonego żółtka! Pomyślał Herrick.
- Za mną!
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 11-09-2008 o 20:04.
Lost jest offline  
Stary 23-08-2008, 18:24   #12
 
deathcross's Avatar
 
Reputacja: 1 deathcross nie jest za bardzo znany
Palec opadł na spust, pierwsza seria runęła w stronę żółtków ale Michael nie był pewien czy to właśnie on posłał ich na ziemię. Biegł lekko pochylony modląc się w duchu aby Bóg pozwolił mu wyjść z tego cało. Widział jak przodem biegnie Ski a za nim porucznik. Atmosfera była gęsta niemalże przygniatała w ziemię mimo to Slo biegł dalej. Serce biło niczym opętane gotów zaraz eksplodować. Nagle z prawej strony dostrzegł żółtka, spojrzeli w swoją stronę oboje trzymając wymierzoną w siebie broń. Strzał, Slo miał wrażenie że to już koniec, chwilę później umundurowanie wroga zabarwiło się na czerwono. "no to wykorzystałem limit szczęścia na dziś" Pomyślał i odetchnął z ulgą, krzyk Herricka podziałał jak kubeł zimnej wody.
Wszystko działo się tak szybko a Michael miał wrażenie jakby czas spowolnił, rozejrzał się w poszukiwaniu porucznika, podbiegł to jakiejś kępy trawy, przykucnął po czym wziął głęboki oddech i ruszył ile sił w nogach w stronę Porucznika.

- z kim łączyć poruczniku?! - krzyknął tuż nad głową Herricka łapiąc równocześnie powietrze niczym ryba wyrzucona na brzeg jeziora.
 
__________________
"Gdy cię mają wieszać, poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, zanim przyniosą"
deathcross jest offline  
Stary 23-08-2008, 19:26   #13
 
ppaatt1's Avatar
 
Reputacja: 1 ppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwu
Dean`owi spadł cały zapał do akcji gdy zobaczył ciała Wietnamczyków i jakiegoś ładującego broń kaprala obok. Czuć było atmosferę zaniepokojenia, siedząc we wrogiej dżungli i nie widząc wroga. Dean wpatrywał się w krzaki, choć nic konkretnego nie widział. Żeby się uspokoić zaczął myśleć o swojej matce i o tym ,że ona myśli o nim jak o bohaterze, media podają w radiu same wiadomości o zwycięstwach US Army i ich poświęceniach, Dean znał prawdę, wojna nie była taka jak to podają media, nie ma wielkich bohaterów którzy bez strachu sami potrafią skopać tyłki całej Kompanii wroga. Każdy tutaj czuje strach, choć niektórzy tego nie okazują to jednak na pewno się boją, tym bardziej ,że niektórzy mają dzieci, rodzinę, dom w Ameryce, i nie chce im się prędko odchodzić z tego świata w jakieś dżungli której nawet pewnie nie umieliby wskazać na mapie. Wnet ktoś zaczął strzelać z M16, szybko spojrzał w którą stronę lecą naboje, jakiś wietnamiec wybiegł z krzaków i zaczął uciekać, Dean poszedł za przykładem - już - strzelających, i także poszedł ogień z lufy jego kochanej M60-ątki, niestety cel był zbyt daleko, a trzymając broń w ręce Dean nie mógł dobrze wycelować, nikt nie trafił, Wietnamczyk zwiał, było jasne ,że szykują się kłopoty chyba ,że ktoś go wcześniej zdejmie, ale niby kto?
 

Ostatnio edytowane przez ppaatt1 : 23-08-2008 o 21:43.
ppaatt1 jest offline  
Stary 23-08-2008, 22:02   #14
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Stefan nie spieszył się ze wstaniem, poczekał, aż większość plutonu go minęła, a pierwsi przekroczyli skarpę. Herrick na czele... Wstając wzruszył w duchu ramionami, i tak przekroczył zasady wojskowej dyscypliny przypominając porucznikowi, że dowódca nie powinien głupio ryzykować bez specjalnej konieczności. Skoro nie pomogło to łba nadstawiać nie będzie.

Skulony podbiegł do trupów, ten który dostał w twarz miał jak on naszywki kaprala. Na widok urwanej szczęki dostał mdłości, równocześnie bezsensownie beształ się za to, że tak zgórował serię. Starając się nie patrzeć na twarz zabitego sięgnął do jego kieszeni na piersiach, odpiął guzik, wyciągnął dokumenty i listy. 33 pułk Ludowej Armii Wietnamu - PAVN. A miał tu być Vietcong! Zobaczył pod ciałem mapnik - zapewne działonowy pomyślał - i z obrzydzeniem obrócił zwłoki, łup był jednak tego warty. Na mapie naniesione były pozycje celów dla moździerza: krzyżyk z pozycją 1 plutonu, drugi z miejscem lądowania kawalerii oraz gryzmoły z własnymi pozycjami PAVN które dopiero po chwili rozszyfrował i wówczas nogi się pod nim ugięły - 1 batalion 33 pułku, 8 batalion 66 i znowu 33 pułk, 3 batalion. Przed oczyma zamigotały mu dane wywiadu... bataliony PAVN tworzone według rosyjskiej szkoły były duże... bardzo duże, bywały nawet po 1500 żołnierzy.

W panice rozejrzał się po przebiegających obok ostatnich żołnierzach plutonu, nad jednym coś podnoszącym z ziemi kołysał się pręt anteny. Podbiegł od niego krzycząc - Łącz mnie natychmiast ze sztabem batalionu!
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 23-08-2008 o 22:43.
Gwena jest offline  
Stary 23-08-2008, 23:00   #15
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
1303. 17 minut do całkowitego odcięcia plutonu Charlie.
Dżungla u podnóży Chu Pong


Skulony Slo podbiegł do Herricka.
- Z kim łączyć, Poruczniku?
- Melduj dowódcy operacji, że mamy do czynienia z Ludową Armią Wietnamu i że dalej idziemy w kierunku północnym! A i zamelduj im o tym..

Powiedział porucznik, przyglądając się z pode łba kapralowi Popławskiemu, stojącemu nad ciałami poległych Wietnamczyków.
Slo przyłożył do ucha słuchawkę radia, pokręcił chwile pokrętłem, aż spośród trzasków znalazł bazę.
- Sztab, tu pluton Charlie, aktualna pozycja Juliet one zero. Kontakt z wojskami PAVN, powtarzam kontakt z PAVN. Wyeliminowaliśmy wrogi moździerz. Poruszamy się zgodnie z wytycznymi. Bez odbioru.
Slowenski podniósł głowę i rozejrzał się dookoła. Cały pluton ruszył za Herrickiem, a on został na polanie kompletnie sam. Tylko ten Ranger z wyrazem obrzydzenia przeszukiwał ciała zabitych wietnamców. Gdy Ski obracał jedno z ciał, Slovenski mało się nie zrzygał.
Kule zmieniły twarz żółtka w krwawą miazgę. Szczęka została rozbita, tak, że tylko sam język wystawał z ust. Oczy szeroko rozwarte, tak jakby Wietnamczyk czuł jeszcze przez ten ułamek sekundy straszny ból, nim w końcu pocisk przewiercił się przez mózg. Z drugiego otworu, na czole sączył się rdzawy płyn. Reszta twarzy umorusana była w jeszcze lepkiej krwi.
Ręce Slo zaczęły się trząść. Całym swoim ciałem czuł ogarniające go przerażenie.
Wyjął z kieszeni paczkę czerwonych Malboro. Próbował wyciągnął z paczki papierosa, lecz wszystkie fajki wypadły na ziemie.
Ukląkł na kolano i zaczął je zbierać. Powoli dochodził do siebie. Rozbita twarz znikała mu sprzed oczu.
- Łącz mnie natychmiast ze sztabem batalionu! Krzyczał kapral stojący nad nim.
Czas wrócić do rzeczywistości.
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 24-08-2008 o 21:38.
Lost jest offline  
Stary 24-08-2008, 00:13   #16
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
- Kurwa, zbieraj się - wymknęło się po polsku Stefanowi, gdy patrzył na niezborne ruchy radzika.
- Pozbieram Ci te fajki a Ty łącz. - schylił się i zgarnął większość rozsypanych malboro zanim radzik trafił na właściwą falę, kilkukrotnie wywoływał X-Ray bez skutku, aż wreszcie wyciągnął słuchawkę do Stefana:
...X-Ray odbiór - usłyszał znudzony głos.
Xray tu jeden-Bravo notuj Operacyjną bezzwłoczną
Operacyjna bezzwłoczna ożywiła radiowca, potwierdził szybko gotowość.
Do kapitana Westona. jeden-Alfa i jeden-Charlie w zwarciu z 1 batalionem 33 pułku PAVN, powtarzam PapaAlfaVictoryNovember. W sąsiedztwie 3 batalion 33 pułku PAVN oraz 8 z 66 pułku. Wiarygodność 5/5.
Prawdopodobna pozycja 3 batalionu 13.37N 107.41E, powtarzam 13.37N 107.41E, a 8 batalionu 13.36N 107.40E powtarzam 13.36N 107.40E melduje Kapral Popławski Zapisałeś?

Bravo tu X-Ray powtórz nazwisko
X-ray pisz kapral Ski i przeczytaj zapis
Bravo X-Ray ... przez szumy Stefan słuchał swego meldunku po czym stwierdził X-Ray Roger and out.

Spojrzał na naszywkę radzika - Slowenski. Jak nie chcesz Sloweński poczekać tu na żółtków to chodźmy poszukać porucznika. Szybko! - mówiąc to pociągnął go za sobą w kierunku skarpy. Gdy ją przekraczali spytał:
A po polsku ty umiesz?
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 24-08-2008 o 19:54. Powód: literówka
Gwena jest offline  
Stary 24-08-2008, 09:53   #17
 
deathcross's Avatar
 
Reputacja: 1 deathcross nie jest za bardzo znany
Spojrzał na Ski'ego i wymamrotał po polsku "kurwa" po czym wybuchnął śmiechem, dziwiąc się w duchu iż stać go jeszcze na szczerą radość w takiej sytuacji. Szli pośpiesznie, ramie w ramię rozglądając się po okolicy wypatrując ewentualnych żółtków do odstrzału. Slo milczał, aż w głowie zabłysło.
-moje fajki... nie oddałeś mi ich - trochę nieśmiało wypowiedział słowa.
Kapral spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem, mimo iż Michael postrzegał Ski'ego jako kawał skurczybyka to jednak przetrzymał kontakt wzrokowy. Co jak co ale za ostatnią paczkę Malboro przetrzymałby nawet ciężar słonia.
 
__________________
"Gdy cię mają wieszać, poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, zanim przyniosą"
deathcross jest offline  
Stary 24-08-2008, 22:42   #18
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
1317. 3 minuty do całkowitego odcięcia plutonu Charlie.
Dżungla u podnóży Chu pong


Prędkość wylotowa pocisku z AK47 wynosi 715 m/s. Radiooperator Bob Self, pierwsza ofiara zasadzki zastawionej na pluton Charlie, nie zdążył nawet usłyszeć wystrzału, który go zabił.
Gdy Self upadł na kolana, nastąpiła sekunda ciszy. Sama dżungla zamilkła, przyglądając się tragicznemu widowisku.
- Kryj się! Krzyk Harpera wznowił burzę.
Kule znów zaczęły świstać pomiędzy masą ludzką. Nie wybierały. Wbijały się w ciała, gruchotały kości, rozrywały organy.
- Brać radio i cofać się na wzgórze! Wykrzyczał Herrick, który dalej stał na nogach.
Sierżant Harper podbiegł do zabitego radiooperatora, zerwał z niego radiostacje i rzucił się w kierunku wysokich traw mających dać mu jakąś osłonę.
- Ruszać się! Rusza.. Słowa ugrzęzły mu w gardle, które w ciągu kilku sekund wypełniło się krwią. Kolejny pociski wbił się w jego plecy. Kolejny w miednice. Harper runął martwy na ziemie.
Reszta oddziału uciekała w kierunku wzgórza, ciągnąc za sobą rannych.



Herrick dopadł małego wzniesienia, porośniętego wysoką, słoniową trawą.
Dowódcę otaczało około 35 żołnierzy. Reszta leżała martwa na przedpolu.
Powietrze znów zgęstniało od ołowiu.
- Padnij! Padnij, do cholery! Krzyczał, kuląc się w krzakach Porucznik Herrick.
- Mój Boże, mój Boże... Musimy się stąd wydostać, musimy uciekać! Jeden z żołnierzy wstał i obrócił się na pięcie. Jego przestrzelony hełm upadł obok karabinu kaprala Terslofta.
Herrick podczołgał się do radia, złapał za słuchawkę i wykrzyczał:
- Baza, tu Charlie! Otoczyli nas! Są wszędzie! Potrzebujemy wspa... ARGH!
Herrick konwulsyjnie przekręcił się na drugi bok.
- Boże.. Sanitariusz! Dostałem! Kurwa, dostałem!
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 24-08-2008 o 23:17.
Lost jest offline  
Stary 24-08-2008, 23:59   #19
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Po przejściu skarpy otwarł się widok na jakieś sto metrów prawie nie zarośniętego - jeśli nie liczyć wszechobecnej słoniowej trawy - terenu, kończyła go linia krzaków. Nie było widać żadnego żołnierza.
Stefan szedł szybko na mocno ugiętych nogach gotów w każdej chwili zapaść w trawę. W pewnym momencie Slo przypomniał Stefanowi o fajkach. Uczynił to tak nieśmiało, że ten zadarł głowę by spojrzeć na znacznie wyższego Slo. Spotkał spojrzenie jakby był drapieżnikiem, gdy uświadomił sobie że ktoś uważa go za groźnego weterana, nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Owszem nosił naszywkę rangersa, gapę spadochroniarza (musiał zaliczyć 5 skoków na kursie rangersów i do dziś miał dreszcze jak je wspominał), kilka innych odznak, ale nie miał jednej jedynej liczącej się naprawdę odznaki - CIB (bojowa odznaka piechoty) która różniła żołnierzy od szczawików jak on, którzy prochu nie wąchali.
- Zapomniałem... przepraszam - otwarł zdobyczny zakrwawiony mapnik i wyciągnął zza celofanu schowaną tam podczas składania meldunku paczkę. Postanowił wykorzystać zdobyty przypadkiem autorytet do przedłużenia życia Słoweńskiego - Nie idź jak na defiladzie, skurcz się, bądź gotów do padnięcia jak ja.

Doszli do linii krzaków.
- Pójdę pierwszy, trzymaj się ze dwa krzaki z tyłu. Jeśli masz nie pełny magazynek to wymień - Stefan przypomniał sobie, że niektórzy ostro szafowali amunicją.
Po jakiś kilkunastu metrach pas krzaków się skończył, Stefan przyklęknął za jednym - bardziej jego zdaniem rozrośniętym od innych. Po chwili dołączył do niego radzik. Widać było płaski teren ciągnący się jakieś 300 metrów na zachód. Przez środek można było zobaczyć wyraźny ślad wygnieciony przez przebiegających niedawno kolegów.
Nie było widać nikogo z ich plutonu, tylko słychać było nieco dalej ostrą palbę. Po chwili zauważył, że przez słoniową trawę ktoś się czołga, niestety od skrzydeł ku środkowi. A więc Wietnamczycy.
- Szlag, cholera jasna, diabli nadali... jesteśmy odcięci.
Slo, widzisz sukinsynów -
pokazał na trawę wygniataną przez czołgających się dobre 100 metrów od ich pozycji. - Nie przedrzemy się.
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 25-08-2008 o 00:04.
Gwena jest offline  
Stary 25-08-2008, 19:39   #20
 
ppaatt1's Avatar
 
Reputacja: 1 ppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwu
Dean szedł spokojnie wraz z resztą plutonu. Nagle słychać było wystrzał, wszyscy jak by na kilka sekund zamarli, Dean przełknął ślinę, poniósł swoją M60-tke wyżej i mocno chwycił. Sierżant rozkazał kryć się. I rozpoczęło się piekło, kule leciały jak szalone ze wszystkich kierunków wraz z rozrywanym ludzkim mięsem, żołnierze padali jeden za drugim, totalny chaos, każda malutka kula mogła być portalem do zaświatów. Dean o tym wiedział, próbował zmniejszyć prawdopodobieństwo dostania takową, biegnąc za innymi i pomiędzy drzewami i krzakami. Nie rozglądał się nawet aby wyczaić pozycje nieprzyjaciela, po prostu biegł przed siebie modląc się ,aby kule go omijały. Wszyscy dobiegli do jakiegoś wzgórza, wszyscy żywi, bo martwych było znacznie więcej. Nagle rozległ się krzyk porucznika Herrick`a:
- Padnij! Padnij, do cholery!
Dean natychmiast rzucił się na ziemię, i próbował kątem oka od razu wyczaić z jakiego kierunku lecą kule i następnie odnaleźć odpowiednią osłonę. Jego myśli jeszcze bardziej stały się chaotyczne gdy zobaczył hełm spadający obok jego karabinu, po chwili ujrzał i ciało. Postrzelony Rangers nie miał kawałka czaszki, z rany krew tryskała szybciej niż woda lecąca z wodospadu Niagara. Jego twarz opadła bokiem w stronę Dean`a, jego oczy były puste, czas rozmyślań przerwała następna kula trafiająca prosto w jego policzek. Dean natychmiast zerwał się i jak wcześniej zamierzał schował się za pierwszą osłoną, postanowił na kilka sekund odpocząć, i następnie odbezpieczyć jeden granat i wyrzucić siną dal. Nie zamierzał się wychylać, tylko wsłuchać w jęk zranionych lub zabitych od razu po usłyszeniu wybuchu.
 
ppaatt1 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172