Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-09-2008, 17:57   #11
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Cmentarz

Słowa wypowiedziane przez Christinę nie ruszyły komandosa.
- Powiadasz, że twoi rodzice byli tutaj pochowani? Ciekawym, dlaczego zostali pochowani w starej i już nie użytkowanej części cmentarza. I jeszcze na dodatek w jakiejś prastarej krypcie. Stamtąd przecież wracacie, prawda?
Nie miał pewności czy tak rzeczywiście było. Była to po prostu zręczna zagrywka psychologiczna mająca na celu wywołanie zdenerwowania u pytanych. Zdenerwowanie oznaczało, że w tym przypadku miał rację, brak zdenerwowania oznaczał brak winy. O braku winy nie mogło być mowy. Pytani wyglądali na lekko zdenerwowanych tą wypowiedzią.
„ Tu was mam” – pomyślał z uśmiechem komandos. Ten uśmiech był niedostrzegalny pod maską. Wycelował w Aleksandra, który zaczął zachowywać się bardzo dziwnie.
- Nie zgrywaj tu idioty. Myślisz, że nabiorę się na tak żałosny trik z atakiem serca? Wstawaj i nie wkurzaj mnie więcej.
Aleksandr wciąż leżał nieruchomo.
- Ej, mówiłem żebyś wstawał.
Ciało Aleksandra nawet nie drgnęło.
- Psia mać! Wy dwaj odsunąć się – celownik skierował na Toma i Christinę. Gdy rozkaz został posłusznie wykonany komandos zbliżył się do nieruchomego Aleksandra. Przyglądał mu się badawczo przez chwilę, po czym kopnął go z całej siły. Aleksandr cicho jęknął. Przed wydaniem się uratował go odgłos spadającego kamienia lądującego na twardym podłożu. Nie tylko zagłuszył jęk, ale również zmusił komandosa do rozejrzenia się. Nie widział jak za jego plecami czarna ziemia w mogile rozsypuje się na dwie strony. Nie widział jak trupia dłoń wychynęła spod owej ziemi. Nie widział jak wraz z dłonią powstaje cała postać. Zobaczył dopiero jak postać ta znalazła się tuż za jego plecami powoli człapiąc w jego kierunku. Szkielet pokrywały resztki suchego mięsa, na którym gdzieniegdzie łopotały nieliczne, brudne płaty skóry. Pokryta skórą była tylko czaszka nieupatrzona żadnymi jej wytworami ani gruczołami. Każdemu powolnemu krokowi towarzyszył cichy trzask łamanych kości i równie ciche charknięcie. Lekko otwarte usta odsłaniały szereg zepsutych zębów. Komandos na ten widok odruchowo nacisnął spust. Wystrzelone pociski urwały trupowi obie ręce, czemu nie towarzyszyła nawet kropla krwi. Trup nawet się nie zatrzymał. Widząc to komandos wycelował prosto w głowę i nacisnął spust kilkakrotnie. Głowa odskoczyła do tyłu wraz z resztą ciała. Trup padł na ziemię i rozsypał się w proch.
Komandos chciał błyskawicznie odwrócić się w stronę podejrzanych, ale nie zdążył. Tom zdzielił go kamieniem przez tył głowy roztrzaskując tylną część hełmu. Komandos runął jak długi na ziemię wypuszczając z rąk karabin. Tom chwycił jego broń, wyrzucił z niej magazynek, a następnie cisnął w krzaki.
- Nienawidzę broni palnej – wytłumaczył się krótko – Aleksandrze. Niebezpieczeństwo zażegnane, więc możesz wstać.
Aleksandr dźwigał się z ziemi bardzo powoli jedną ręką trzymając się za złamane żebro. Tom spojrzał w stronę krypty.
- Jestem tylko waszym przewodnikiem. Pójdę tam gdzie wy tego zechcecie. Nie wiem, kim on był i teraz niespecjalnie mnie to interesuje. Moim zdaniem powinniśmy odjechać stąd i zająć się misją. Nasza pomoc na niewiele się zda.

Krypta

Po słowach Orrina zapadła głęboka cisza. Partyzanci raz patrzyli to na niego, to na Ryana. Kultyści czekali nie wychylając głów poza bezpieczne schronienie. Wreszcie jeden z partyzantów przemówił:
- Że też zebrało ci się w takiej chwili na filozofowanie. Powiem tylko jedno: pieprzysz. Znaczy się, co? Nie miałeś pojęcia, że Inkwizycja poluje również na nich? Oni są magami tak jak my. Co robisz w tej organizacji skoro w środku akcji ogarniają cię tego typu wątpliwości? Twoja filozofia wygląda tak: wskakuję w kupę gnoju, a potem zastanawiam się, dlaczego tak śmierdzi. Zresztą spójrz.
Wskazał zwłoki na kamiennej posadzce.
- Już przelaliśmy pierwszą krew. Jak więc ma się obyć bez ofiar? Już to zaczęliśmy. Teraz nawet, jeśli się wycofamy oni nie odpuszczą za nic. Będą nas ścigać z żądzą krwi w oczach pragnąc zemsty za tą przelaną krew. Myślisz, że którykolwiek z nich zawaha się trzymając twój łeb na muszce? Zaczną go ogarniać wątpliwości, co do sensu życia? Odpowiedź brzmi nie. Oni są kryminalistami, którzy zakłócają porządek panujący w świecie magów. Dlatego właśnie musimy ich wszystkich pozabijać. Niszczą naszą reputację, zabijają niewinnych ludzi. Póki tacy jak oni żyją żadne porozumienie z ludźmi nie będzie możliwe.
Ryan przysłuchiwał się tej dyspucie nie komentując jej. Wreszcie przemówił:
- Trudno ukryć, że George ma w sumie rację. Sam powiedziałeś, że trudno cię przekonać, Orrin. Nie widzę, więc sensu w próbowaniu. Sam George wykonał właśnie masę nikomu nie potrzebnej roboty. Niniejszym wykluczam cię z tej akcji. Teraz jesteś wolny i możesz odejść niekłopotany przez nikogo. Wybacz, ale stałeś się zbyt miękki i zacząłeś wszystko kwestionować, co też mi się nie podoba.
Następne zdanie skierował do wszystkich.
- Nie będę was jednak trzymał na siłę. Jeśli ktoś nie chce ryzykować bądź ujęła go dramatyczna przemowa, Orrina może odejść bez żadnych konsekwencji. Nie potrzebujemy ludzi, którymi targają wątpliwości i którzy filozofują na polu walki. No? Jest ktoś chętny?
Partyzanci popatrzyli na siebie. Nikt chętny się nie zgłosił.
- Rad jestem, że wciąż mam ludzi z jajami. Dobrze. Na mój znak wchodzimy.

Komisariat Policji

- Zapewniam pana, że pański kolega wciąż żyje i jego stan jest stabilny. Obecnie przebywa w szpitalu pod troskliwą opieką lekarzy – odpowiedział policjant puszczając mimo uszu wszelkie rasistowskie docinki. Drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł mężczyzna w średnim wieku z długimi włosami ubrany w nieco potargany garnitur. Cały czas lekko się uśmiechał.
- Panie Giuliani. To detektyw Cromwell – przedstawił szybko Dean.
- Dzień Dobry. Przyszedłem by weprzeć mojego partnera w tym przesłuchaniu. Pojawiam się tam gdzie są ludzie zgrywający twardzieli i skrywający poufne informacje. A więc Dean, co twierdzisz o naszym nowym znajomym?
- Bez najmniejszych wątpliwości zalicza się do obu kategorii.
- Aha. W takim razie będę musiał zastosować mocniejsze środki. Zacznijmy na spokojnie od analizy. Powiadasz, że tylko przechodziłeś ze swoim kumplem obok baru. Może bym w to uwierzył gdyby nie test wykonany w drodze na komisariat. Test ten wykazał, że masz stanowczo za mało krwi w alkoholu. Stąd wniosek, że jesteś stałym bywalcem owego baru, który miał odrobinę więcej szczęścia niż pozostali klienci. To już samo w sobie wydaje się podejrzane. Dodajmy do tego ranę postrzałową i dystans, na który zdołałeś się oddalić uderzony wcześniej siłą eksplozji. Według zeznań nielicznych świadków eksplozja miała miejsce na minutę nim funkcjonariusze cię zauważyli. W tym czasie coś za bardzo się oddaliłeś. Można powiedzieć, że nawet za bardzo niż pozwoliły ludzkie możliwości. Chyba, że zostałeś ostrzeżony wcześniej. Dodatkowo lekarz poinformował mnie, że twój kumpel majaczył coś o broni i ostrej imprezie, w której mieliście wziąć udział. Nawet, jeśli nie jesteś policjantem, a na pewno nie jesteś, musisz przyznać, że coś tu bardzo brzydko pachnie. Ponadto obrażasz policjanta i próbujesz się wymigać od odpowiedzi w trakcie przesłuchania. Mogę w takim przypadku tylko ci pogratulować. Zostałeś naszym pierwszym podejrzanym.
 
wojto16 jest offline  
Stary 17-09-2008, 16:41   #12
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Że też zebrało ci się w takiej chwili na filozofowanie-powiedział George.
-Mądrala zasrany, który nie rozumie pojęć, które używa-ripostował Orrin.
-Nie miałeś pojęcia, że Inkwizycja poluje również na nich?
-Właśnie o to chodzi tępaku! Upodabniasz się do nich debilu i o to cały czas mi chodzi-wywarczał.
-Oni są magami tak jak my.
-Potwierdzasz moje słowa, wiec już lepiej się nie odzywaj.
-Myślisz, że którykolwiek z nich zawaha się trzymając twój łeb na muszce?
-Ja to nie oni! Kojarzysz jeszcze czy już odleciałeś?! Lepiej stwórz swoją własną sektę, bo jesteś bardzo podobny do Inkwizytora i do nich za razem. Udało ci się zająć pierwsze miejsce w konkursie na najbardziej kretyniejącego Partyzanta!
-Oni są kryminalistami, którzy zakłócają porządek panujący w świecie magów.
-A Inkwizycja chce zniszczy cały ten świat łącznie z twoją pustą dyńką!
-Dlatego właśnie musimy ich wszystkich pozabijać.
-Jasne, przypomnę ci kto walczył na dwa fronty i więcej. Był wśród nich Hitler! On przegrał przez walki na wszystkich frontach, kretynie, a wy robicie to samo!-zakończył lodowato Orrin.
-Trudno ukryć, że George ma w sumie rację-odezwał się Ryan, a z każdym słowem Evans bladł coraz bardziej, starając się nie wydrzeć na przyjaciela. Udało mu się, choć z trudem. Odetchnął głęboko i powiedział:
-Wiedz przyjacielu, że gdyby to powiedział ktoś inny niż ty, już miałby kulkę we łbie-rzekł chłodno, rzucając karabin..
-Teraz wam coś opowiem. Była sobie grupa ludzi z karabinami w rękach, a wśród nich jeden człowiek bez broni w ręku. Nagle ten jeden człowiek, słuchając pieprzenia przyszłej Inkwizycji...-nagle w jego ręku pojawił się Magnum, który został przystawiony do głowy George'a. Wiedział, że wszystkie bronie będą wycelowane w niego.
-...ten człowiek nagle miał broń! I przystawił ją do jednego tępego łba jak ten. I wiecie co zrobił? Strzelił!-pociągnął za spust i rozległo się kliknięcie.
-Lecz ten człowiek zapomniał go naładować, a może tylko blefował, że jest naładowany? Jaki z tego morał? Nigdy nie mów, że niewinny człowiek, który był tam, gdzie ja i wytrzymał, nie ma jaj, bo ma większe niż wszyscy wy razem wzięci. Wierzcie mi, że zastrzeliłbym tego gnoja, gdyby nie był ze mną po jednej stronie-powiedział chłodno, chowając broń.
-Następna kula siedzi na swoim miejscu, wierz mi-warknął do George'a.
-Co do ciebie Ryan, nie baw się w Inkwizycję. To z nią walczymy i pamiętaj, jak będziesz miał zlecenie na Inkwizytora, wal śmiało, choćby to było zadanie samobójcze-pokręcił głową, po czym podniósł karabin.
-Wiedz, że możesz na mnie liczyć. Ja za to liczyłem na twój rozsądek. Przeliczyłem się. Przynajmniej raz mnie posłuchaj i wezwij Jamesa przez krótkofalówkę, żeby sprawdzić czy z nim wszystko w porządku-powiedział z nieukrywanym zawodem w głosie.
-Wejdę z wami, ale tylko dlatego, żeby osłaniać od tyłu wasze mózgownice, znaczy się mięśnie. I gówno mnie obchodzi, ze mnie wykluczasz, Ryan. Ktoś musi osłaniać ci dupę! Ktoś myślący!-warknął, patrząc wymownie na George'a.
Zamierzał wejść zgodnie z komendą Ryana i strzelać gdzie popadnie, byle nie w swoich, lecz gdy stwierdzi, że nie czaka go zagrożenie od wnętrza, stanie za wejściem do komnaty, celując w wejście.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 26-10-2008, 17:59   #13
 
Idylla's Avatar
 
Reputacja: 1 Idylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znany
Obserwowała poczynania Aleksandra, myśląc o tym jak bezmyślne musiał być to posunięcie w oczach komandosa. Podejrzany dostaje zawału serca w chwili, w której ona zamierzała okłamać oficera. Może dla niego było to żałosne, ale jej dało idealną sposobność do działania.
Z góry oczekiwana odpowiedź nie przyniósłby niczego dobrego, a jedynie skoncentrowała na niej uwagę mężczyzny. Christina potrafiła ożywiać umarłych, samej siebie jednak nie byłaby w stanie ponownie postawić na nogi, a czyjąś marionetką nie zamierzała zostać. Nie znała za dobrze Aleksandra, ale domyślała się, że wykorzystałby ją, gdyby tylko poległa. Zmarli nekromanci są cennym nabytkiem. Tak przynajmniej słyszała. Jej nigdy nie było dane doświadczyć uczucia, jaki czuł jej przybrany ojciec. Spodziewając się reakcji, komandos uważnie ich obserwował. Należało jakoś zareagować. Zdenerwowanie chyba wystarczającym sygnałem, że ma rację. Oby tylko był tak zaabsorbowany drugim nekromantą, by nie odkrył co planuje. Teraz czekała na właściwy moment.
- Psia mać! Wy dwaj odsunąć się
Posłusznie spełniła rozkaz, patrząc ukradkiem na Toma. Zrobiła krok w tył. Mimo słabej widoczności spowodowanej mgłą, próbowała dojrzeć napisy na najbliższych nagrobkach. Na jej nieszczęście trafili na część cmentarza, o której zapomniano dawno temu. Literki były niewyraźne. Nie mogła pochopnie podjąć ryzyka wskrzeszania niewłaściwej osoby. Musiała być pewna, że zamierza ponownie powołać do życia marną, ludzką egzystencję o znikomych pokładach uczyć, a tym bardziej własnej woli. Ciało pozbawione duszy idealnie nadawało się na broń.
Pochłonięty umierającym podejrzanym komandos, całkowicie zapomniał o Christinie. Kobieta wykorzystała chwilę nieuwagi. Cofnęła się ponownie.
Przez ułamek sekundy wydawało jej się, że Tom zwraca jej na coś uwagę. Nie odpowiedział nic na pytające spojrzenie. Nadal stał do niej tyłem.
- "Nieważne. Teraz jego uwagi są zbyteczne."
Kucnęła przy pierwszym, w miarę zachowanym nagrobku, starając się machaniem ręki, rozrzedzić panującą mgłę. Nie zapominając o komandosie, spoglądała za plecy co chwila, by upewnić się, że nie zostanie odkryta. Najwyraźniej Aleksander świetnie grał.
"Nie jaki Malkolm. Powinien pasować. Muszę jedynie pamiętać o koncentracji. Ostatnim razem nie skończyło się to za dobrze."
Wspomnienia z ostatniej wizyty na cmentarzu w towarzystwie początkujących nekromantów i uczącego ich przywódcę małej grupki, którego imienia nie pamiętała, niekorzystnie wpływały na jej obecne działania.
"Dość! Nazwisko... William. To drugie imię. Dobrze. Teraz najważniejsze. Nie ma nic więcej?!"
Spanikowała. Na nagrobku pisało jedynie "Malkolm William". Komandos podszedł do Aleksandra.
Rozpoczęła ożywianie. Na nowo użyła w myślach nazwisko i imię nieboszczyka, po czym głośno zawołała. Ciało poruszyło się. Wyczuła to mimo grubej warstwy ziemi, jaka dzieliła ją i gnijące ciało.
"To dobry znak!" Nazwisko było właściwe. Nieumarły za chwilę wydostanie się na zewnątrz.
"Tylko coś tutaj jest nie w porządku. Ten człowiek był kimś ważnym. To był nekromanta? Niemożliwe. Czuję, że głosy cichną. Cmentarz zamarł. Nie słyszę głosów."
Reszta potoczyła się szybko. Nieudana próba powstrzymania ożywionego, potem cios Toma i nagła pobudka Aleksandra.
Nie zależało jej na poznaniu szczegółów. Ożywiła ciało, wydała mu rozkazy, wiedziała, że je spełni, tak długo jak będzie przytomna i to jej wystarczyło. Zastanawiało ją, dlaczego w chwili ożywienia tego ciała cały cmentarz zamarł. Zupełnie jakby stało się coś strasznego. Poszuka przyczyn po powrocie do domu. Książki powinny znać na nie odpowiedź.
- Jestem tylko waszym przewodnikiem. Pójdę tam gdzie wy tego zechcecie. Nie wiem, kim on był i teraz niespecjalnie mnie to interesuje. Moim zdaniem powinniśmy odjechać stąd i zająć się misją. Nasza pomoc na niewiele się zda.
- Powinniśmy udać się do bezpiecznego miejsca. - oznajmiła i nawet nie zwracała uwagi, że powiedziała, chyba najbardziej oczywistą, rzecz na świecie. Ponownie słuchała się w odgłosy na cmentarzu. Uderzył ją głośny szmer i sporadyczne krzyki udręczonych dusz, które zmarły w konflikcie ze światem zmarłych. Nie planowała im pomagać. Czekała na ruch Aleksandra. Była zmęczona po ożywieniu tego człowieka. Wcześniej jej się to nie zdarzało. Stanowczo powinna to sprawdzić. Wyrównała oddech i spojrzała na twarze pozostałych.
"Oby wiedzieli co robią." - pomyślała, patrząc w stronę cmentarza. "Niech oni myślą, ja już swoje zrobiłam."
 
Idylla jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172