Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-10-2008, 17:55   #11
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
I w tej chwili Fare zamiast wejść do sali ze zdziwieniem stwierdził, że majta jak idiota nogami w powietrzu. Reka Dolinowa nawet nie drżała trzymając za kołnierz wiszącego jakieś 30 centymetrów nad podłoga technika. Kapitan spokojnie przestawił go naprzeciw siebie rzucając do gabinetu spokojne:
-Pan wybaczy panie pułkowniku pomyłka.
Ivan zamknął drzwi i spojrzał na Fare'a spokojnym wzrokiem.
-Właśnie popełniłeś największą głupotę w swoim życiu. Wiesz co to jest odmowa wykonania rozkazu? Szkoda tylko, że nie zrobiłeś tego w warunkach bojowych wtedy mógłbym wpakować ci kule w łeb bez gadania. Ale w takim wypadku... Szeregowy Fare za niesubordynację i zignorowanie rozkazu przełożonego zostajecie postawieni w stan oskarżenia. Za chwile wezwę żandarmerię która zabierze pana do aresztu w którym zaczekacie na rozprawę sadową. Macie coś do powiedzenia?
Głos Dolinowa był spokojny i beznamiętny, postawa sztywna i formalna, nawet oczy patrzyły tylko z zimnym profesjonalizmem. Kilka razy już wygłaszał tą formułkę w rożnych sytuacjach. A teraz był pewien, że to była właściwa decyzja. Ten idiota przez swoje potwornie głupie zachowania narażał całą misję. Wolał zabrać gorszego technika niż gościa który przez swój debilizm narazi cały oddział. Wcisnął na komunikatorze przycisk zgłaszający naruszenie porządku. Wiedział że patrol żandarmów już rusza do nich.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 06-10-2008, 01:32   #12
 
Kagonesti ZW's Avatar
 
Reputacja: 1 Kagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłość
Dolinow&Fare:

Ingorancja Fare'a wobec wyższego stopnia nigdy nie wychodziła mu na dobre. Nie było teraz inaczej. Masywna dłoń Gruzina chwyciła kark technika. Mało brakowało, a Fare zawisłby w powietrzu, ale i tak w był unieruchomiony. Nie było to przyjemne, podobnie jak i ton kapitana. Wykrzyczane niemalże do ucha słowa, niczym dzwon uderzyły w głowę Fare'a, budząc go z melancholii dnia porannego. Oszołomienie minęło dopiero po chwili. Wszelką kontrreakcję stłumiło jednak niespodziewane pojawienie się pułkownika, który wyszedł z sąsiedniego pokoju. Jego mina była poważna, ale też bez wyrazu jakiejś emocji. Ton jego głosu wskazywał, że może być zmęczony, ale kto znał Jeffersona, ten wiedział że tak po prostu mówił, gdy się go spotykało w korytarzu czy w biurze. Krzyczał tylko na poligonie.


płk. Jefferson:

- Co to za krzyki, o tej porze dnia pod moim biurem? - pułkownik przyjrzał się parze żołnierzy - I co do cholery robisz tutaj z tym g*wnem synu? - skomentował widok taszczącego torbę technika - Kapitan Dolimow i starszy sierżant Fare jak mniemam? Trochę wczas, ale wejdźcie - Jefferson odwrócił się na pięcie w stronę drzwi swego pokoju, po czym pewnie wszedł do środka, znów zostawiając was samych.

Markovich:

Z trudem udało Ci się wygramolić z łóżka, przez chwilę próbowałeś znaleźć punkt odniesienia i był to właśnie wychodzący "Święty". Odprowadziłeś wzrokiem "Psycho", a następnie udałeś się do swej szafki. W szafce panował bałagan, jednak na całe szczęście nikt z wyższych stopniem jeszcze się go nie doczepił. Gdy zbliżyłeś dłoń do jednej z półek, ta odczytała Twój zamiar, a automatyczny mechanizm obniżył ją i wydłużył tak iż miałeś wszystko przed oczami. Sięgnąłeś po mały futerał z polimerów, w którym kryły się kapsułkowe pamięci podręczne. Wyciągnąłeś tą, która Cię interesowała. Miała czerwoną obwódkę i mrugała zieloną mikrodiodą. Choć była stworzona z materiału szorstkiego, przez chwilę nieuwagi o mały włos, a spadła by na ziemię i wturlała się gdzieś. Cholerna miniaturyzacja. Na całe szczęście udało Ci się ją złapać w porę między dwa palce. Po włożeniu jej do slotu terminalu, pozmieniałeś w niej kilka ustawień. Chwilę potem rozbrzmiał w Twym komunikatorze głos kapitana Dolimowa: "Uwaga, ważny komunikat. Wszyscy meldujecie się za dziewięć minut przed gabinetem pułkownika Jeffersona. Powtarzam, za dziewięć minut wszyscy meldujecie się pod drzwiami gabinetu pułkownika Jeffersona."

Bishop:

Ku zdumieniu Twoim, drzwi które o tej porze powinny być otwarte, były zamknięte. Plazmhologramowy i cienki jak papier ekran, wtopiony w stalowe drzwi wyświetlił twarz Angeli, a ukryty głośniczek wygenerował trzy sentencje jej głosu, przerywane minimalnymi przeskokami obrazu: "Hej Michael... Przepraszam, musiałam na chwilę wyjść, będę za... dziesięć minut". Lecz dosłownie zaraz potem, usłyszałeś z prawej kroki i znajomy głos. Kątem oka dojrzałeś jej sylwetkę.


Angela:

Hej... Michael? Co Ty tu robisz? - Angela była zdumiona Twoim widokiem - Myślałam, że jesteś u Jeffersona. Dolimow i Fare są pod jego gabinetem, więc myślałam że macie jakieś zebranie... - mówiąc te słowa, podeszła do Ciebie i wtuliła się, jednak bardzo krótko i jakby niezdecydowanie - ... cieszę, się że Cię widzę, Michael - w jej głosie była jakaś dziwna nuta niepewności. Serce zabiło Ci mocniej. Szybko jednak Twoja uwaga została odwrócona, bowiem usłyszałeś w swym mikrokomunikatorze głos kapitana Dolimowa: "Uwaga, ważny komunikat. Wszyscy meldujecie się za dziewięć minut przed gabinetem pułkownika Jeffersona. Powtarzam, za dziewięć minut wszyscy meldujecie się pod drzwiami gabinetu pułkownika Jeffersona." Na dodatek, na horyzoncie pojawiła się sylwetka Blaine'a. Widać było jego dziwny uśmieszek na twarzy, co nie wróżyło niczego dobrego.

Blaine:

Widocznie zabawa z nożami była zbyt nudna, ale odwiedziny "Świętego" i Angeli? To może być ciekawe spotkanie, może jakiś trójkącik? Trójkąty są ciekawe! Kątem oka dojrzałeś też "Cwaniaka", który męczył się z własną półką, a gdy wyszedłeś widziałeś jak "Nieznany" z torbą idzie za "Groźnym" jak gdyby nigdy nic. Twój cel był niedaleko. Gdy wszedłeś w odpowiedni korytarz, dojrzałeś jak "Święty" przytula się do Angeli na korytarzu. Jego wzrok dojrzał Cię szybko. Każdy inny dostawałby właśnie szału, albo uciekał gdzie pieprz rośnie. Lecz nie "Święty". Można było powiedzieć, że jako jedyny potrafił znosić Twe wybryki. Dla wszystkich był oazą spokoju, a dla Ciebie idealną ofiarą. Poczułeś się pewien siebie, ruszając im na spotkanie.
 
__________________
"You can have power over people as long as you don't take everything away from them. But when you've robbed a man of everything, he's no longer in your power." Aleksandr I. Solzhenitsyn.

Ostatnio edytowane przez Kagonesti ZW : 06-10-2008 o 18:25.
Kagonesti ZW jest offline  
Stary 06-10-2008, 18:41   #13
 
Eravier's Avatar
 
Reputacja: 1 Eravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znany
Po próbie dostania się do Płk Jeffersona usłyszałem warknięcie Dolinowa i jego zimną dłoń na karku.

* Ten dureń zaatakował mnie od tyłu ,kiedyś sprzedam mu kopa w dupsko mam nadzieję że tego dożyję * - pomyślałem

Groził mi sądami i innymi bzdetami jak bym się tym przejmował najwyżej trafię do pierdla i tak tam powinienem wylądować już dawno temu mam dużo szczęścia.I w tym momencie wyleciał Jefferson jak zwykle nazywając mnie gównem zawsze wywoływał u mnie ten tekst duży i szeroki uśmiech tak i tym razem. O dziwo zamiast dłuższej reprymendy zaprosił nas do środka.

Pokój płk. Jeffersona był skromny kilka ławek, tablica holocyfrowa , magnetyczny stół, flaga USA powiewająca z boku koło doniczki z kwiatkiem oraz herb GS nad jego stolikiem. Moją uwagę przyciągnęła tablica holocyfrowa którą po paru sekundach zabawy napisałem na środku tablicy :

" Dolinow to idiota i wymoczek "

Uśmiechnąłem się sam do siebie dumny ze swojego dzieła które zdarzyłem zmazać zanim Dolinow i płk Jefferson zdążyli zobaczyć.

Z lekką niecierpliwością w głosie zapytałem płk. Jeffersona :

- Kiedy oni wreszcie tu przyjdą i o co chodzi z całym tym zebraniem jeść mi się chce i trochę bym popracował nad nowym programem ??
 
Eravier jest offline  
Stary 07-10-2008, 22:12   #14
 
adurell's Avatar
 
Reputacja: 1 adurell nie jest za bardzo znany
Roger był niezadowolony. Miał nadzieje na spokojną, poranną "konwersacje" ze "Świętym" w obecności jego koleżany, ale przedterminowa zbiórka pokrzyżowało mu szyki. Zły na cały świat, Blaine popatrzył się tylko chwile na "ofiarę", mruknął "Cześć" i zawrócił w kierunku gabinetu pułkownika.

Po kilku chwilach, Roger dotarł przed drzwi jaskini lwa. Po grzecznym zapukaniu, "Psycho" wkroczył do środka. Gdy zobaczył tam kapitana Dolinowa oraz Fare'a, wszystko stało się dla niego jasne. Osobiście, postawa olewającego techno-lalusio-pozera irytowała go. I pewnie wiedział o tym i Fare. Roger zasalutował i powiedział
-Czy pacjent znowu ma problem? Kapitanie, moge przynieść troche Halotanu albo chociaż chloroformu, to się uspokoi..... Tylko trzeba nam duuuużej dawki.... Ale nie po to tu chyba jesteśmy. O co chodzi panie półkowniku? Z jakiego powou zebraliśmy się dziś tak wcześnie?
 
__________________
"Another tricky little gun
Giving solace to the one
That will never see the sunshine "
adurell jest offline  
Stary 08-10-2008, 10:22   #15
 
Eravier's Avatar
 
Reputacja: 1 Eravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znanyEravier nie jest za bardzo znany
Do pokoju wlazł "Psycho" to chyba jedyna osoba której się boję jego głupawe leki i masa innych dziadostw aż mnie przeraża i do tego te głupe pomysły. Wolałem go nie drażnić dlatego wolałem przemilczeć jego komentarz. Bo jeszcze mu coś odbije. Ignorował Psychola i zadał pytaie Płkownikowi Jeffersonowi :

- Wydaje mi się ,że ktoś się spóźnia - powiedział z pzrekonaniem że będą zjebki...
 
Eravier jest offline  
Stary 10-10-2008, 18:58   #16
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
John z niechęcią odtworzył jeszcze raz rozkaz.
„Wygląda na to, że szykuje się nowe zlecenie, tylko cholera nie wiem czy mam się z czego cieszyć. Niby koniec nudów przynajmniej na jakiś czas, ale jak nas znowu wrzucą w taki młyn jako ostatnio to ja dziękuję. Mało brakowało a bym cało dupy stamtąd nie zabrał. „
Szybko przebrał się w mundur i w podłym nastroju ruszył ku gabinetowi Jeffersona.
„Ciekawe co łysy nam przekaże. Zobaczymy jaki znowu debilizm wymyślił tym razem sztab. Ech… coś mi się zdaje, że może być ciężko. Nie wzywali by nas tak nagle, gdyby sprawa nie była pilna. ”
Na monet przystanął przed drzwiami gabinetu, by pobieżnie sprawdzić czy mundur jako tako się prezentuje. Ostatnie czego mu było trzeba to wysłuchiwanie utyskiwań na stan jego ubioru i wyglądu. Według jego zegarka miał jeszcze minutę. W końcu jednak wszedł do środka, uprzednio zapukawszy i spojrzał po zgromadzonych w pomieszczeniu. Markovich zasalutował i zapytał:
- W jakim celu nas wezwano pułkowniku?
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 11-10-2008, 12:59   #17
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Święty obudził się jakby ze snu. Komunikat wzywał na specjalne spotkanie - znak czegoś niezwykłego. Wtem dostrzegł Blaine'a, który powiedział tylko "cześć", jednak z takim wyrazem twarzy, jakby to Michael był twórcą wszelkiego zła na tym świecie. Grunt, że przynajmniej nie będzie żadnych głupot z jego strony. - pomyślał Michael. Ucałował Angelę w policzek, po czym udał się spokojnym krokiem w stronę miejsca zbiórki. Według jego punktualnego zegarka pozostało jeszcze dość czasu, by dojść na miejsce spotkania. Właśnie wyszedł na korytarz, gdzie znajdowały się drzwi prowadzące do gabinetu pułkownika Jeffersona. W chwili obecnej przechodził przez nie John - widać sprawa musiała być naprawdę pilna, skoro zaczynali przed czasem. Święty przyspieszył kroku, by zdążyć przejść przez drzwi, zanim się one zamkną.
 
grabi jest offline  
Stary 22-10-2008, 20:30   #18
 
Kagonesti ZW's Avatar
 
Reputacja: 1 Kagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłość
Bishop:

Gdy się odwróciłeś, Angela na chwilę zamarła. Podniosła na moment brwi, jakby chciała coś powiedzieć, ale idąc z powrotem nie usłyszałeś jej głosu.

[MEDIA]http://mendokaze.googlepages.com/TRACK1.mp3[/MEDIA]

Wszyscy:

Pokój Jeffersona był jak zwykle skromny, choć dziś ewidentnie i na szybko przerobiony na salę odpraw - dodano tablica holocyfrową, i magnetyczny stół, Kilka ławek, flaga USA powiewająca z boku koło doniczki z kwiatkiem oraz herb GS nad jego stolikiem, a także zdobione biurko za którym rezydował Jefferson. Nie był bowiem sam. Jak się okazało z tyłu sali stał ktoś, kogo obecności mało kto się mógł spodziewać. Nawet patrząc na niego, z trudem uwierzyliście że to on. Człowiek legenda. Generał, którego zasługi przyniosły Wielkiemu Syndykatowi ogromne korzyści, ktoś kto zaczynał od szeregowego a skończył na generale. Generał Miller. To, że tu był mogło oznaczać tylko, że to coś cholernie wielkiego znów się szykuje. Niepokoił fakt, że wszystko wskazywało z udziałem was. Nastała całkowita cisza, którą przerwał dopiero pułkownik.


płk. Jefferson:

Witajcie drogie owieczki, dziś kazanie przeprowadzi generał Miller. Człowiek, któremu nie moglibyście podskoczyć koło pięty. Jeśli jednak macie coś głupiego do powiedzenia - skierował swe słowa w stronę Fare'a - Lub do odwalenia jakiś numer - tym razem odwrócił się wymownie w stronę Blaine'a - To wiedzcie, że szybko stracę cierpliwość i ten ktoś będzie całował swoją dupę do końca życia. Teraz do rzeczy... - pułkownik spojrzał w stronę milczącego i stojącego prosto generała, który niczym patriota wpatrzony był w sztandar, a następnie wyjął z kieszeni mały pilot. Skierował go w stronę drzwi, i wcisnął przycisk na nim. Drzwi zatrzasnęły się momentalnie, a zaraz po tym pokryły się piszczącą warstwą zagłuszającą wszelkie próby podsłuchania wnętrza
- Od teraz wszystko co tu powiemy, jest ściśle tajne, o najwyższym stopniu utajnienia. Przypominam, że ujawnienie którejkolwiek z takich informacji zwalnia ze służby wojskowej i kieruje na przymusową resocjalizację wyższego stopnia. Mam nadzieję, że to zrozumiałe. O reszcie opowie wam sam generał Miller.
Wywołany do tablicy dowódca, podszedł do niej pewnym krokiem. Jefferson wcisnął kolejny przycisk na swym pilocie, kierując go wpierw w stronę projektora. Tablica była sprzężona ze stołem i obie te rzeczy niemal jednocześnie zapaliły się białym błyskiem, po czym zaczęły wyświetlać zaprogramowane wcześniej obrazy. Tablica pokazywała przypuszczalnie jakieś zdjęcia terenów na Bliskim Wschodzie, zaś stół pokazywał rozmieszczenie jednostek i budynków w formie hologramowej. Miller odwrócił się na pięcie i stanął do was przodem. Przez dłuższą chwilę lustrował was wzrokiem, przeżuwając ślinę. Strzelił raz obcasami, po czym odezwał się. Jego głos był wyraźny, z czystym amerykańskim akcentem.


gen. Miller:

- Witam z rana żołnierze. Jestem generał Miller, ale to już wiecie od pułkownika Jeffersona. Zostałem wybrany do pokierowania waszą kolejną misją. Wy zostaliście wybrani by ją wykonać, i już mogę wam powiedzieć, że zostaniecie wrzuceni w największe g*wno jakie mogło w ostatnim czasie powstać - po tych słowach spauzował na moment, stając lekko bokiem do tablicy. Kontynuował, cały czas zachowując formalny ton - Waszym celem będzie infiltracja tajnej bazy należącej do SOK, a mieszczącej się na pustyniach Iranu - po tych słowach, tablica wyświetlała kolejno obrazy, pokazujące zebrane przez wywiad zdjęcia i dane. Waszą uwagę skupiały zdjęcia pokazujące coś jakby ledwo widoczne pod piaskiem komory silosów. Wasza intuicja nie myliła się, Miller rozwiał szybko wątpliwości - Baza ta pełni jednostkę kontrolną nad ukrytymi pod ziemią silosami, najprawdopodobniej z uzbrojonymi głowicami nuklearnymi. Celem numer dwa, będzie przejęcie nad tymi silosami kontroli. Wy jednak tego bezpośrednio nie wykonacie. W misję zaangażowani będą agenci Wielkiego Syndykatu. Razem będzie ich czterech - tymi słowami rozpoczął swój pochód w kółko, trzymając dłonie za plecami. Postawa nadal była prosta jak betonowy mur - Pewnie zapytacie, że skoro już agenci angażują się w akcję, to po co wy tam jeszcze? Otóż wywiad doniósł, że Arabowie posiadają w najważniejszych ośrodkach niewidoczne skanery, które potrafią odkryć czy ktoś jest agentem czy też nie. Dlatego będziecie musieli je dezaktywować. Gdy już wam się to uda, agenci wejdą na teren bazy i zajmą się resztą. W akcji weźmie jeszcze udział inny oddział, który zajmie uwagę części regularnych wojsk irańskich z okolic, dzięki czemu odwróci to uwagę tamtejszych dowódców. Jednak musicie wiedzieć, że jakiekolwiek odkrycie nim wejdziecie na teren bazy, skończy się niepowodzeniem. Baza ta otwiera się trzy, cztery razy do roku by uzupełnić wyposażenie i zapasy. W momencie zagrożenia, baza zamyka się, a cały cholerny tabun Arabów przez tydzień przeczesuje teren i atakuje pobliskie bazy - generał Miller zatrzymał się na chwilę i spojrzał na was zimno i stanowczo - W razie pojmania, nie przyznamy się do was. Na terenie wroga będziecie zdani prawie tylko na siebie - stanął przy Jeffersonie i dokończył swą przemowę - Pomoże wam jednak nasz człowiek w ich bazie. On nie może zostać odkryty, dlatego za wszelką cenę musicie zapewnić mu ochronę i dyskrecję. Do bazy też będziecie musieli dotrzeć, bowiem jest gdzieś w okolicach miasta Semnan. Waszą bazą wypadową będzie baza "Striker" w armeńskim mieście Goris. Przedostaniecie się przez zalane tereny Azerbejżanu do Morza Kaspijskiego, skąd podwodnym transportem dostaniecie się na Wielką Pustynię Słoną. Tam wedle naszych danych mieści się baza. Misja ma najwyższą wagą narodową, jeśli się nie powiedzie, skażecie naród na klęskę i kompromitację w oczach całego świata - tymi jakże wyniosłymi słowami, podsumował swój monolog. Jego twarz wciąż była beznamiętna, jakby w ogóle nie obchodziło go to co sądzicie o tym co usłyszeliście - Jeśli macie jakieś pytania, to jest to dobry czas by je zadać. Jeśli nie, pułkownik Jefferson powie wam jeszcze o szczegółach organizacyjnych i logistycznych.
 
__________________
"You can have power over people as long as you don't take everything away from them. But when you've robbed a man of everything, he's no longer in your power." Aleksandr I. Solzhenitsyn.
Kagonesti ZW jest offline  
Stary 22-10-2008, 22:16   #19
 
adurell's Avatar
 
Reputacja: 1 adurell nie jest za bardzo znany
"Psycho" na dżwięk słów generała poczuł dreszcz emocji. Koniec z bazą, koniec z nudą, koniec z rutyną i służbą. Nareszcie znajdzie sie w ogniu walki, rozprostuje kości, odetchnie świeżym powetrzem pełnym prochu z przysmażonych pociskami ciał arabów. W pewnym sensie Roger zawsze ich lubił, a przynajmniej dażył dużym szacunkiem, jako ludzi którzy się go nie bali, i zawsze byli w stanie zapewnić mu godną walkę. Ukryte położenie bazy, brak pomocy od przełożonych...... czego chcieć więcej?
-Ja mam pytania sir. Jak z ekwipunkiem, sir? Czy, skoro jesteśmy tam..... nieoficjalnie, to możemy być brutalniejsi? Nie przejmować się kodeksami i zasadami zachowania względem wroga, sir?
 
__________________
"Another tricky little gun
Giving solace to the one
That will never see the sunshine "
adurell jest offline  
Stary 22-10-2008, 23:37   #20
 
Kagonesti ZW's Avatar
 
Reputacja: 1 Kagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłośćKagonesti ZW ma wspaniałą przyszłość
Wszyscy:

Pytanie Blaine'a poruszyło najbardziej chyba Jeffersona, który wręcz zesztywniał jak trafiony wyładowaniem. Wziął oddech, patrząc na Blaine'a chłodno. Miller nie zraził się w żaden sposób pytaniem. Ze stoickim pytaniem odpowiedział:


gen. Miller:

W związku z tym, że operacja jest tajna, będziecie używać broni której używają ludzie wroga. Nie możemy zostawiać śladów, mogących zdradzić wasze pochodzenie. Z tego co wiem przechodziliście szkolenie na bronie niestandardowe. Co do pytania o kodeks, to oczywiście należy unikać niepotrzebnych ofiar, ale jak tą misję wykonacie, nie obchodzi mnie. Macie być skuteczni.
 
__________________
"You can have power over people as long as you don't take everything away from them. But when you've robbed a man of everything, he's no longer in your power." Aleksandr I. Solzhenitsyn.
Kagonesti ZW jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172