Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-08-2008, 00:18   #1
 
Cardamine's Avatar
 
Reputacja: 1 Cardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodze
[Arcanum]Księgi Elfów

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=5rd8C5WPZeQ[/MEDIA]
Księgi Elfów

Był ciepły, słoneczny dzień. W Aschbury toczył się tak jak zwykle, każdy zajęty swoimi sprawami ganiał z jednego końca miasta na drugie.W cuchnącym rybą porcie, pół-orki wyładowywały ze statków różne towary przywiezione z Tarantu i Caladonu. Co jakiś czas któryś z nich dostał po głowie za swoją leniwość i niezdarność. Chętnie skryli by się w cieniu jednej z palm lub napili piwa w tutejszych karczmach. Niestety czekała ich harówka do późnych godzin wieczornych . Nie dane im było odpoczywać. Nie im. Oczywiście kapitanowie i marynarze już zaczęli podrywać portowe dziwki...Typowi ludzie..Głupcy i zarozumialcy.
W zachodniej części miasta lada chwila miał ruszyć pociąg relacji Aschbury- Tarant. Był pełny, wydawało by się, że pasażerowie usiądą zaraz na dachu. Konduktor wykłócał się z jakimś gburowatym niziołkiem, który chciał wziąć do pociągu kilka swoich kur.Oczywiście nie były zamknięte w klatkach, spacerowały sobie tuz obok po peronie, co wprowadzało w oburzenie większą część pasażerów.
Około kilometr od stacji stała wspaniała atrakcja, chluba miasta! Nawiedzony Dwór Malakiego!

Niestety nikt nie wie jakie niespodzianki czyhają tam na podróżników, ponieważ nikt nie wyszedł stamtąd żywy. Dzięki Ci Boże, że owe niespodzianki nie chcą się wybrać na spacer...W zasadzie nie mają jak, bo jedyna droga jest powoli zalewana przez otaczające dwór morze.
Kolejnym ciekawym miejscem do zwiedzenia jest cmentarz położony na południu miasta. Burmistrz Aschbury radzi jednak udać się tam jedynie w dzień i z iście doborową obstawą.

Niestety w nocy umarli wstają z grobów i urządzają piknik na cmentarzu. Do dziś zagadką jest, czemu nie wychodzą poza teren cmentarzyska. Krążą plotki, że dwór Malakiego jest połączony podziemnym korytarzem z jedną z krypt.
W centrum miasta znajduje się sklep z akcesoriami okulistycznymi. Niedaleko mieści się bardzo przyjemna spelunka."Pod Burzliwym Kotłem". Miła obsługa, niemili goście. Jednak jedzenie i trunki stoją tam na wysokim poziomie.. Kilka ulic dalej można znaleźć zajazd, w którym można spędzić bezpiecznie noc. Na parterze pewien elf wynajmuje sklep "Tańcząca igła" . Sprzedaje tam wspaniałe ubrania. Bardzo dobry z niego krawiec.
Reszta miasta to już zwykłe budynki mieszkalne, jedynie od czasu do czasu można napotkać na jakiś sklepik z bronią albo innymi równie cennymi akcesoriami, bez których życie codzienne jest niemożliwe.
***
Po Aschburowskim rynku szedł siwiejący jegomość w postarzałym kubraczku. Jego krok przypominał kogoś kto właśnie przed chwilą nie zdążył do toalety. W dłoni trzymał kartkę zawiniętą w rulonik. Gapił się podejrzanie na wszystkich przechodniów, a jeżeli ktoś odwzajemnił owe spojrzenie na jego twarzy pojawił się grymas jaki pojawia się u człowieka po zjedzeniu kilograma cytryn.
Skierował się do baru "Pod Burzliwym Kotłem". Stanął przed wejściem i zawahał się przez chwilę. Po chwili pchnął drzwi i wszedł do środka. Uderzył go zapach sfermentowanych owoców i palonego tytoniu. W środku panował półmrok.Kilkanaście przepitych par oczów zwróciło się w jego stronę. Niepewnym krokiem ruszył do lady, starając się zachować zimną krew.
-Witaj barmanie-uśmiechnął się niepewnie do człowieka stojącego z ladą. Przez jego ponurą twarz biegła okropna blizna. Skrzyżował ręce na piersiach. Był solidnie zbudowany, wyglądał raczej na wojownika, który zabijał codziennie kilkadziesiąt osób dla przyjemności.
-Co podać?-zacharczał mężczyzna za ladą. Człowiek w kubraku bez słowa przesunął kartkę po blacie w stronę barmana wraz z paroma złotymi monetami.
-Pilne zlecenie, mógłby pan je gdzieś powiesić?
Barman zgarnął złoto i kiwnął głową.
-Coś jeszcze?
-Dziękuję, żegnam.-nie czekając na odpowiedź, szybkim krokiem udał się do wyjścia. Barman po chwili wziął kartkę do ręki, przeczytał ją i rozkazał wywiesić na drzwiach.

Ogłoszenie
Merwin Warrington, szanowany obywatel miasta Aschbury poszukuje śmiałków i poszukiwaczy przygód, którzy nie boją się stawić czoła niebezpieczeństwom. Zadanie nie jest łatwe, lecz nagroda hojna. Po szczegóły proszę się zgłaszać do rezydencji pana Merwina na wschód od miasta.

____________________________
Proszę teraz graczy by opisali mniej więcej godzinę życia Waszych postaci przed przeczytaniem ogłoszenia. Potem udajcie się do domu Werringtona Dodajcie również wygląd zewnętrzny waszych postaci, aby każdy wiedział jak wyglądacie.
Przygoda wzywa!
 

Ostatnio edytowane przez Cardamine : 12-08-2008 o 00:36.
Cardamine jest offline  
Stary 12-08-2008, 01:28   #2
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Skrzypkowi śnił się piękny sen. Płynął niewielką łodzią przez może wódki otoczony pięknymi dziewczynami. Pod koniec jednak, zmieniło się to w koszmar bo wypadł za burtę i zaczął tonąć czując palący ból w gardle. Nie mógł oddychać i nagle... obudził się z z twarzą wciśniętą w poduszkę. Ze złością wyrzucił ją za siebie i złapał rozpaczliwie oddech. Gardło nadal go bolało, musiał się czegoś napić. Wyjął z plecaka butelkę z wodą. Kiedy ból już ustał, mężczyzna pociągnął jeszcze łyk wódki z manierki i zaczął się ubierać.

Z niepokojem spojżał na zegar. Było już południe a on miał pociąg za kilka minut. Z pośpechem wybiegł z pokoju rzucając barmanowi po drodze klucze do niego. W moencie kiedy wybiegł z budynku usłyszał przeciągły gwizd. Wiedział już że nie zdąży dobiec i musiał znaleźć sobei inny środek transportu. Poszedł na peron i wypytał o to kiedy przyjedzie następny. Jak się okazało, miało to nastąpić za kilka godzin. Yasur z niechęcią zrezygnował z podróży.

Poszedł do karczmy gdzie wcześniej nocował i zaczął rozmawiać z kilkoma pijakami słuchając ich opowieści. "Cholerni kretyni, pomyślał...". Wtem zobaczył że do oberży wchodzi jakiś dziadek. Spojżał na niego. "Stary a nadal może chlać." Zobaczył że barman zawiesza jakąś kartkę na ścianie. Podszedł bliżej i przyjżał się jej uważnie, czytając ogłoszenie. Wyglądało na to że mógłby sobie zarobić... ale nie wiadomo czy byłby w stanie wykonać nieznaną robotę. Wyszedł więc z budynku i poszedł pod wskazany adres.

Szukanie rezydencji zajęło mu trochę czasu ponieważ nie spieszył się do niej. Kiedy wreszcie dotarł na miejsce, zapukał do drzwi.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 13-08-2008, 01:37   #3
 
Medivh's Avatar
 
Reputacja: 1 Medivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodze
Kelt szedł lasem ze swoją Banthą. w odległości jakiś 200 metrów zobaczyli miasteczko.

- To jak Leda? zatrzymujemy się tu czy idziemy dalej? -odpowiedziała mu dźwiękiem przypominającym stłumione muczenie mające na celu pokazanie aprobaty. - Cieszę się, że tak od razu się zgodziłaś i nie miałaś nic przeciwko...zawsze coś ci nie pasowało -Leda spojrzała na Indianina z zażenowaniem.- Dobra, dobra. Rozumiem. Wiem, że to ja zawsze narzekam, ale nie będę spał po jednym z handlarzem niewolników, złodziejem i rozbójnikami w jednej mieścinie...no dobra ale jeden z nich to był szeryf a drugi do ich prezydent. Poza tym a co by było gdyby jeszcze cie ukradli? W końcu nie jesteś jakimś najpospolitszym zwierzęciem i co ja bym wtedy bez Ciebie począł? -Bantha otarła się o Kelta. ten natomiast poklepał ją po plecach. Doszli do miasteczka i poszli do karczmy.- Ty zostań tutaj zaraz po Ciebie przyjdę...znajdę jakąś robotę i Będę z powrotem -

Mężczyzna średniego wzrostu i czerwonym irokezie w ciemno zielonej pałatce Wszedł do karczmy. Kelt, Strażnik Banthy. Członek górskiego plemienia Indian.

Podszedł do barmana.

- W czym mogę służyć? -powiedział barman

- Jest może jakaś robota do wykonania coś za co bym dostał jakieś przyzwoite wynagrodzenie. - Barman wskazał na tablicę ogłoszeń - Dziękuje panu bardzo. - Kelt podszedł do tablicy, lecz nie znalazł większej ilości ciekawszych zleceń. Jedno go najbardziej zaintrygowało.

Ogłoszenie
Merwin Warrington, szanowany obywatel miasta Aschbury poszukuje śmiałków i poszukiwaczy przygód, którzy nie boją się stawić czoła niebezpieczeństwom. Zadanie nie jest łatwe, lecz nagroda hojna. Po szczegóły proszę się zgłaszać do rezydencji pana Merwina na wschód od miasta.

Kelt wyjął z kieszeni ołówek i napisał sobie na ręce nazwę miejsca. Wyszedł z karczmy.- Dobra mamy zadanie. - Powiedział do Ledy. Ruszyli razem do miejsca gdzie napisali w ogłoszeniu. Na miejscu stał tam już jeden człowiek. Kelt podszedł do niego.

- Witam. Pan też w sprawie tego ogłoszenia? -
 
__________________
..::// "Release Your ANGER ! Come to THE DARK SIDE !" \\::...
Medivh jest offline  
Stary 13-08-2008, 17:08   #4
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Asantir powoli szedł w stronę miasta. Był znużony długo trwałą bezczynnością. Chciał coś zrobić, cokolwiek. Gdy dotarł wreszcie do Aschbury swoje kroki skierował do starej przyjaciółki Taliany. Byłej najemniczki . Poznali się w dość nietypowych okolicznościach. Kiedyś Asantir udał się w podróż na wyspę umarłych. Nie spodziewał się spotkać tam kogokolwiek przyjaźnie nastawionego. Nie pomylił się. Taliana zaatakowała go. Czy był jakiś konkretny powód takich działań. Do dziś tego nie wie. Jednak udało mu się obronić. Powalił kobietę i... iście zabawna sytuacja. Po porostu go pocałowała. Później sporo rozmawiali. Przez pewien czas nawet wspólnie wędrowali. Oboje bardzo się do siebie zbliżyli. Jednak ich drogi się rozeszły. Taliana chciała się ustatkować, Asantira ciągnęło do niebezpieczeństw. Był wręcz od nich uzależniony. Teraz miał niesamowitą chęć spotkać się z nią. Porozmawiać. Rzycie wojownika bywa samotnym życiem. Brak czasu na zdobywanie znajomości które przetrwały by dłużej niż wspólnie wykonane zadanie robił swoje. Teraz gdy po ponad czterech latach szedł na spotkanie Talianie nie wiedział czego może się spodziewać. Zastanawiał się czy jeszcze go pamięta. Czy zechce się z nim spotkać. Niepewność, lęk, takie i tym podobne uczucia go ogarniały. Wreszcie staną naprzeciw domu należącego do dawnej przyjaciółki. Niepewnie zapukał do drzwi. Otworzyła starsza kobieta, ze schludnie splecionymi włosami w kok.
- Witam, zastałem morze Talianę? – spytał.
Starowinka zlustrowała go dokładnie wzrokiem. W jej oczach można było dostrzec wielką siłę płynącą z doświadczenia wiekowego. I chodź wyglądała na zwykłego człowieka Asantir był pewien że tak nie jest.
- Pani jest zajęta – odpowiedziała beznamiętnie służąca.
- Proszę jej przekazać że przybył Asantir Mantoro
- Pani jest zajęta – powtórzyła tym razem głośniej i wyraźniej
Asantir nigdy nie należał do grona ludzi taktownych. Nie lubił również gdy go spławiano.
- Taliana!! – Krzykną głośno – Taliana Narossa wyjdź i chociaż się ze mną przywitaj
W głębi domu można było usłyszeć czyjeś kroki. Starowinka już prawi zamknęła drzwi gdy odezwała się Pani
- Zaczekaj, nie zamykaj
Podeszła do drzwi, otworzyła je szeroko i spojrzała na Asantira.
- Przychodzisz tu po czterech latach, czego oczekujesz, że rzucę ci się na szyję?
- Właściwie to owszem, dokładnie czegoś takiego się spodziewałem
Kobieta uśmiechnęła się szeroko. I faktycznie rzuciła się Asantirowi na szyję.
- Gdzieś ty był tyle czasu ? – Spytała niemalże płacząc.
- Tu i tam, wiesz jak to jest. Skoczymy się czegoś napić?
- Niedaleko jest całkiem miły bar, chodź
Razem ruszyli do „Burzliwego kotła” Gdy dotarli na miejsce zajęli miejsce przy barze.
- Dwa razy wino Skarlaka – powiedział Asantir
- Wciąż pamiętasz – Zdziwiła się Taliana
Barman po chwili przyniósł zamówienie. Dwa wielkie Kubki z parującym napojem. Jeśli kiedykolwiek było to wino, na pewno już tak nie było. Oboje upili trochę. Rozmawiali i pili przez dwie godziny. Wspominali dawne czasy. W pewnym momencie do baru wszedł dziwny jegomość. Po krótkiej rozmowie z barmanem na tablicy ogłoszeń została powieszona jakaś notka. Asantir spojrzał na Taianę.
- Ciągnie wilka do lasu – powiedziała kobieta – Idź to sprawdź
- Tym razem na pewno będę cię częściej odwiedzał.
Wyciągną z kieszeni wisiorek ze złota.
- Należał do mojej matki, to prezent dla ciebie
Asantir wstał. Nie musiał podchodzić do ogłoszenia, miał świetny wzrok, wszakże był elfem, już dawno zdołał przeczytać jego treść. Wyszedł z baru i udał się do domu Merwina Warringtona. Na miejscu były już dwie inne osoby. Nie odezwał się do nich. Raczej badał wzrokiem.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline  
Stary 13-08-2008, 17:41   #5
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Skrzypek czekając na to aż drzwi się otworzą usłyszał nagle za sobą głos. Nie spodziewał się tego więc omal nie podskoczył. Zmierzył wzrobiem mężczyznę stojącego teraz przed nim. I podał mu rękę.
-Mów mi Skrzypek... i tak, jestem w sprawie ogłoszenia. Eee... ładna pogoda. No dobra, jest wstrętna. Zaraz dostanę porażenia słonecznego albo jeszcze czegoś gorszego. Uf... muszę zdjąć czapkę.

Człowiek zdejmując z głowy nakrycie ukazał nieco przydługie splątane włosy. Miały częściowo czarny kolor który w nie których miejscach zmieniał się w ciemny blond. Sięgnął ręką pod swój jasno-brązowy płaszcz i wyjął manierkę. Yasur pociągnął z niej długi łyk po czym wyciągnął rękę do osoby która stała obok mając zamier ją poczęstować.

Nagle zjawił się jeszcze ktoś. Odwrócił się do niego.
-Witaj.
odszedł na bok i przyjżał się obu mężczyzną.
-Ale się zebrało chołoty... chociaż w pewnym sensie to ja jestem największym sukinsynem... pewnie dadzą ogłoszenie komuś innemu niż mnie i będę musiał iść do cholernego miasta na piechotę... grr... -zaczął mamrotać pod nosem.
Nigdy nie był cierpliwy a już na pewno nie lubił na nic czekać.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 13-08-2008, 18:12   #6
 
Cardamine's Avatar
 
Reputacja: 1 Cardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodze


Dom był piękny. Widać, że człowiek tu mieszkający ma klasę. Jednakże to nie wspaniałe rzeźby w ogrodzie zwróciły Waszą uwagę. Na terenie posiadłości było mnóstwo strażników. Głównie pół-ogry zakute w zbroje, z wielkimi mieczami przy boku. Tylko głupiec odważyłby się wejść nieproszony na teren posiadłości.
Kilka chwil po przybyciu Asantira, przed bramą pojawiły się jeszcze dwie osoby. Krępy, czarno brody krasnolud, ze strzelbą na ramieniu oraz rudowłosy człowiek w poszarpanym ubraniu i z chustą na głowie. Krasnolud zmierzył Was lodowatym wzrokiem i po chwili rzekł:
-Mam nadzieję, że nie przyszli państwo do pana Werringtona. Otóż zostaliśmy poinformowani, że pan Werrington szuka wojowników, a nie..nieokrzesanej bandy- mówiąc to spojrzał głownie na Banthę i Indianina- Chyba, że jesteście wieśniakami, którzy chcą sprzedać krowę panu Werringtonowi.
Na ostatnie słowa rudy mężczyzna wybuchł głupkowatym śmiechem, przypominający rechot żaby. Krasnolud zadowolony ze swojego wspaniałego dowcipu, oczekiwał chyba na wasze łzy rozpaczy, ale gdy nic takiego nie nastąpiło, znów zaczął:
-Dobra, koniec żartów. Nazywam się Eryk, a ten rudy wrzut to Mack. A Wam matka nadała imię?
W tym samym czasie pół-ogry zaczęły szeptać pomiędzy sobą, aż w końcu jeden z nich pobiegł do domu.
 

Ostatnio edytowane przez Cardamine : 13-08-2008 o 20:40.
Cardamine jest offline  
Stary 13-08-2008, 22:19   #7
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Asantir spojrzał z politowaniem na krasnoluda.
- Och proszę, te "wasze" poczucie humoru jest iście "szampańskie" - W jego głosie można było wyczuć ironię - Nie wypada obrażać dopiero co poznanych osób, jesteś zwykłym impertynentem
Asantir nie miał w zasadzie nic przeciwko krasnoludom, jednak niektóry byli jak wrzody na tyłku, ten właśnie do takich należał.
- Słuchaj brodaty mikrusie, nawet nie interesowało mnie twoje imię. Teraz ku mojej niechęci musiałem je poznać. Przez grzeczność wypadało by zdradzić ci moje imię, niech tak więc się stanie. Zwą mnie Asantir jednak tobie nie pozwalam zwać mnie tym imieniem.
Asantir powoli zbliżył się do krasnoluda. Na jego twarzy malował się spokój.
- Jeśli coś ci się nie podoba, to bardzo mi przykro krasnoludzie.
Powoli podszedł do najbliższego dużego kamienia i usiadł na nim zarzucając nogę na nogę.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline  
Stary 14-08-2008, 00:06   #8
 
Medivh's Avatar
 
Reputacja: 1 Medivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodzeMedivh jest na bardzo dobrej drodze
"KROWA ?!! JA CI PSIA JEGO KUR** MAĆ DAM KROWĘ !!" Wyciągnął sztylet i wycelował w krasnoluda, zbliżył się do niego w gotowości żeby się na niego rzucić - Ty Jeb...-nie dokończył.-...Ta KROWA może tak Ci skopać ten nieproporcjonalny do niskiego ciała, Wielki tyłek, że by twojemu koledze włosy pociemniały!!!-Wybuchł złością. potem jeszcze zaklął coś w jego ojczystym języku, ale widać było kolosalny jak krasnoludzka dupa gniew jaki w nim siedzi. - A ty Rudy się nie śmiej. -Schował sztylet. i uspokoił się.poczekał na wypowiedź krasnoluda po czym dodał. - Jedyny zwrot jaki możesz używać w stosunku do mnie do proszę Pana. -teraz zwrócił się do kolegów. - Przepraszam panów za mój wybuch złości. Ten facet wyprowadził mnie z równowagi. Mam nadzieje że nie macie mi tego za złe. Tak swoją drogą mów mi Kelt, w plemieniu znany jako Strażnik Banthy. -Ostatnie zdanie wypowiedział do nowo przybyłego towarzysza i wyciągnął do niego rękę.
 
__________________
..::// "Release Your ANGER ! Come to THE DARK SIDE !" \\::...
Medivh jest offline  
Stary 14-08-2008, 14:05   #9
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Skrzypek raczej nie mógł powiedzieć żeby matka nadawała mu imię ale tak czy inaczj nie miał się ochoty przedstawiać. Raczej chcało mu się zdzielić kogoś jakimś kijem... ale Yasur nie miał kija. Ani nawet patyka.
Zastanawiał się za to czy ten cały Werrington przyjmie ich wszystkich czy też kilku. Wolałby nie być z tamtymi dwoma chociaż z drugiej strony mógłby ukraść krasnoludowi jego broń. Musiał niechętnie przyznaćże mu się spodobała.

Dopiero teraz zobaczył... coś co stało obok Kelta. Podrapał się po głowie i nie zwracając uwagi na przybyszów zapytał się Pasterza.
-Co to jest?

Skrzypek ponownie wyjął manierkę i napił się. Trunek był tak mocny że aż zakręciło mu się w głowie.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 14-08-2008, 14:38   #10
 
Cardamine's Avatar
 
Reputacja: 1 Cardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodzeCardamine jest na bardzo dobrej drodze
Krasnolud i rudzielec zupełnie nie spodziewali się tak ostrej reakcji. Zaniemówili i przez chwilę gapili się na Was tępo. Zaczęli mruczeć między sobą i zdawałoby się, że za chwile obaj wyciągną broń i zemszczą się za tą zniewagę. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło.
Z posiadłości wyszedł człowieczek, którego część bohaterów zna już z karczmy.

Był ubrany nieco inaczej, zamiast starego rozwalającego się kubraka, miał na sobie garnitur i gołym okiem widać, że pracuje jako lokaj albo inny służący. Razem z nim szedł jeden z pół-ogrów z głupkowatym wyrazem twarzy. Rozglądał się w około, jakby trafił tu pierwszy raz.Mimo to wyglądał niebezpiecznie, ponieważ był wielkości dwóch szaf i ledwo co zmieścił się w drzwiach. Pysk równie szpetny, jakby po spotkaniu z buzdyganem był cały zniszczony i pokiereszowany.
-A państwo do kogo?-zapytał staruszek, podchodząc do bramy.
-My..My do pana Werringtona w sprawie ogłoszenia-odparł krasnolud, cały czas mierząc was zimnym spojrzeniem.
Staruszek uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Toż to wspaniale. Niestety pan Werrington musiał pilnie wyjechać. Zostałem jednak upoważniony do omówienia zadania z potencjalnymi ochotnikami. Zapraszam, zapraszam wszystkich-mówiąc to zerknął też na was.
-Silva, otwórz bramę-skinął na pół-ogra, a ten otrząsnął się jakby ze snu i podszedł do bramy. Trochę czasu mu zajęło rozszyfrowanie jak działa kłódka, lecz dzielny pół-ogr sobie z tym poradził, ściągnął łańcuch i rozsunął wrota.
-Mówcie mi Horacy-odparł staruszek- Zapraszam do środka, nie będziemy rozmawiać pod gołym niebem i o suchym pysku-uśmiechnął się pogodnie i lekko ukłonił się przed Wami.
Powoli ruszyliście do drzwi. Teraz mogliście dokładnie zobaczyć ilu strażników patroluję posiadłość. Niedaleko bramy siedziały 4 pół-ogry, równie szpetne jak Silva. Przy drzwiach stał kolejny, a w ogrodzie po lewej stronie pod jednym z drzew spał sobie w najlepsze jeszcze jeden. Gdy podeszliście bliżej domu, Horacy odwrócił się i spojrzał na Banthę.
-Przepraszam, ale zwierze do domu wejść nie może. Mogę powiedzieć Silvie, by odprowadził je do naszej stajni lub poczekał z nim przed domem.-zerknął znacząco na Silvę, a ten dopiero po chwili zrozumiał co ma zrobić.
-Ta-ak..yyy.Pójde z..z konik do stajni-podszedł do Banthy i poklepał ją po głowie-Dobry konik, trocha wło..wło.chany. Kuc, kuc koniiik-Horacy widząc jak Silva zabiera się za swoją pracę, pokręcił głową z zażenowaniem i powiedział do ogra:
-Zostań lepiej tu, wyrządzisz mnie szkód..


-Otwórz drzwi-mruknął do tego przy drzwiach. Na szczęście owy osobnik był trochę bardziej rozgarnięty. Horacy zatrzymał się przed wejściem i z uśmiechem na ustach rzekł:
-Zapraszam, niech państwo uważają na stopień przy drzwiach i skierują się do sali po lewej-po tych słowach wszyscy weszliście do środka.
Wnętrze było równie piękne ja ogród. Na ścianach wisiały obrazy a z sufitu zwisał pozłacany żyrandol. W kominku na końcu sali tańczył wesoło ogień
Największy obraz przedstawiał człowieka

Był to portret pana domu-Merwina Werringtona.
Weszliście do pokoju po lewej. Na ścianach również było mnóstwo obrazów, wszystkie okna pozasłaniane były przez ogromne zasłony, wykonane z drogiego czerwonego płótna. Na środku stał ogromny stół, a przy nim 12 krzeseł. Horacy usiadł na jednym z nich i nakazał usiąść także wam. Skinął jeszcze na jednego służącego, by ten przyniósł gościom coś zimnego, procentowego do picia.
-A więc przejdźmy od razu do rzeczy. Pan Werrington jest kolekcjonerem dzieł sztuki. Ostatnio usłyszał o tym, że w starych ruinach oddalonych 2 dni drogi od miasta znajduje się pewna książka. W zasadzie wysłał tam już 2 śmiałków, ale..no właśnie, ale...nikt z nich nie wrócił. To znaczy wrócił jeden..Znaleziono go martwego kilka kilometrów od miasta, całego we krwi. Coś go zaatakowało, a niestety książki nie przyniósł. Jednakże uznaliśmy, że to po prostu jakiś niedźwiedź napadł naszych pracowników, w drodze do owych ruin. Tym razem znów chcemy posłać kogoś na poszukiwania. Lecz trochę więcej osób. Proponowałbym żeby to właśnie w takiej grupie udali się państwo w podróż, oczywiście, jeżeli państwo wyrażą chęć odnalezienia książki. Jestem w stanie zapłacić 2tys od głowy, za dostarczenie dzieła.
Mają państwo jakieś pytania? Postaram się na wszystkie odpowiedzieć.
 
Cardamine jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172