Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-01-2009, 13:53   #11
 
Sulfur's Avatar
 
Reputacja: 1 Sulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumny
Wrzód zlekceważył poważnego i szczerego do bólu Anariona i zapatrzył się w niknące stopniowo wieże Białego Miasta.

Co za banda kretynów! Zgrywają uczciwych poddanych wobec tego całego Denethora, a gdy tylko oddalą się na tyle, by królewska służba nie mogła dosłyszeć ani zobaczyć ich poczynań, zaczynają się przekręty, gwałt i tym podobny syf. Próbują oszukiwać samych siebie! A może to wina systemu? Może lepiej byłoby bez monarchy... Może ci wszyscy "szaleni" zamachowcy, próbujący obalić absolutyzm, mieli rację, może doszli do tego, czego inni nie potrafią bądź nie chcą zauważyć. A może tak musi być? Zło.. zło jest wszędzie.

Myśli jak szalone tłoczyły się w obolałej głowie Wrzoda.

Kurde! Co ja w ogóle robię! Gdyby ktoś usłyszał te herezje... W co ja się wpakowałem?! W sam środek chędożonej, politycznej afery! Psiakrew! Zaraz coś się stanie! Czuję to, czuję! To nie jest zwykły oddział do zwykłego zadania, to coś więcej. Intryga? Spisek? Cholera wie... Co ja mam zrobić?!


Z zamyślenia wyrwał go narastający, rytmiczny stukot końskich kopyt. Obrócił się i rozejrzał za źródłem dźwięku. Szeroki gościniec skąpany w blasku słońca zdawał się być okrutnie innym, oderwanym od rzeczywistości... piękny? Zresztą co za różnica. Wszystko traciło na urodzie, gdy spotykało się ze złem twarzą w twarz. Ze złem wcielonym, idealnym, doskonałym. Z armią mianowicie. Wojsko zawsze psuło wszystko. Krajobraz, ludzi, zwierzęta, niewinną niczemu rzeczkę i lasek, który mimo woli stał się wychodkiem. Ci okutani skórami, obwieszeni stalą ludzie roztaczali wokół siebie mroczną aurę - aurę śmierci i nienawiści. Obojętne było to, czy wysłani zostali z misją zaprowadzenia pokoju (przez masowy mord ma się rozumieć), czy też rozkazano im spalić i zniszczyć wszystko w zasięgu wzroku. Każda wojna jest złem, każdy rozlew krwi, każda armia wywołuje żal, smutek i przygnębienie. A czują to niestety tylko prawdziwi ludzie. Tych jest jednak coraz mniej...

Jeździec zwolnił i zrównał się z wozem, na którym jechał dowódca - Mathiev. Pochylili się ku sobie i pogrążyli w szybkiej, jak wynikało z mimiki twarzy i nerwowych gestów, rozmowie.

Bez uścisku dłoni, nie spełniając nakazów etykiety, bez uśmiechów... Cholera, rozkazy... Przeszło przez myśl Wrzodowi. Wiele by dał za możliwość usłyszenia tematu ożywionej pogawędki. Tępym wzrokiem patrzył na swojego nowego dowódcę i tego na koni. Skołowany, przybity przerażającymi myślami usiadł na pokrzywionej, drewnianej ławce wozu.

- Zbyslav,
- nie racząc nawet spojrzeć na siedzącego przed nim młodego Rangera mruknął cicho - to są złe wieści...
 

Ostatnio edytowane przez Sulfur : 03-01-2009 o 14:03.
Sulfur jest offline  
Stary 03-01-2009, 18:14   #12
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Wozy powoli dojeżdżały do granicy Ithilien. Gościniec stawał się coraz węższy, a na bokach było coraz więcej drzew. Gdy niebyło już widać miasta zza drzew Mathiew szepnął do woźnicy, a ten dał znak innym i zatrzymał się. Wszyscy wysiedli z wozów i stanęli przed Mathiewem.

-Posłuchajcie! Zmiana planów. Chwilę po naszym wyjeździe do dowódcy dotarł raport ze strażnic w południowych częściach lasu. Nie wykonujemy już zwiadu, lecz mamy dostać się do każdej ze strażnic i wesprzeć ich w odparciu orków – powiedział i rozejrzał się jeszcze raz. Gościniec prowadził dalej, lecz to nie on był celem jego obserwacji. Drzew było już dużo i nic poza nimi nie było już widać.

-Pójdziemy tędy – powiedział po chwili zastanowienia – Podzielimy się na dwie grupki. Jedna siedmioosobowa, a druga ośmio. Ci z was którzy jechali pierwszymi dwoma wozami idą ze mną, pozostałe dwa zostaną poprowadzone przez Elegarda – tu wskazał na jednego z Rangerów. Ten podszedł do niego i po krótkiej wymianie zdań zabrał ludzi i ruszyli na południo-zachód.
-Naszym zadaniem będzie dostanie się do trzech strażnic. Pójdziemy przez las, będzie szybciej – zwrócił się do Rangerów i ruszył w stronę lasu dając ręką znak by byli ostrożni i szli za nim. Powoli zaczynało się już ściemniać. Drużyna szła gęsiego. Najpierw Mathiew, za nim Zbyslaw, Khanirus, Wrzód, Anarion, Branin , Dan i Lared.
 

Ostatnio edytowane przez Arsene : 03-01-2009 o 18:33.
Arsene jest offline  
Stary 04-01-2009, 19:58   #13
 
Sulfur's Avatar
 
Reputacja: 1 Sulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumny
Wyczuwam kłopoty! Kurde, niewinna kupa znowu przeradza się w stertę gnoju!

Wrzód szybkim krokiem podążał za człowiekiem, młodym Rangerem, z drugiego wozu nazywanym Khanirusem.

Kolejny chojrak, pragnący rozgłosu, niedowartościowany dzieciak, który na widok cienia będzie szczał w gacie!


Wrzód był szczerze wkurzony. To działo się zdecydowanie za szybko. Nie mógł znieść myśli, że jeszcze dziś rano popijał grzane piwo w jednej z najlepszych karczm Minas Tirith, czuł pod karkiem puchową, pachnącą poduszkę, czuł błogą radość i nawet nie myślał, że wplączę się w tak dużą, już z bardzo daleka śmierdzącą aferę. To był absurd! W tej całej dzisiejszej szamotaninie nie miał nawet czasu porządnie się zastanowić, pomyśleć o alternatywnym wyjściu z niewygodnej sytuacji.

Przecież oni na pewno wiedzą już o jego przeszłości. Może nie ten okłamywany przez wszystkich dowódca-popychadło, ale konny... straż... Może już nawet wydali list gończy? Może ustalili nagrodę za moją głowę? Wszystko zależało od tego ile wiedzą, od tego ile ten cholerny zdrajca zdążył wygadać zanim dopadli go nasi.

Ta sytuacja go przerastała.

Co ja mam zrobić? Uciec, zostać? Jeżeli zdezerteruje, bo chyba nie powinno być to dla mnie problemem, będą szukać mnie ze zdwojoną gorliwością, a gdy już dorwą, bo stanie sie to zapewne niechybnie, skażą na męki straszliwe, albo wcielą do karnego oddziału idącego w pierwszym szeregu armii - na z góry straconej pozycji, na bezsensownym odcinku, bez szans... Kurde! A czy tu mam jakiekolwiek szanse? Jak długo mogę się ukrywać pośród tych "dzielnych, lśniących" wojaków idących walczyć ze złem. Przyłączyć się do Saurona? - przeleciało mu nagle przez myśl. - Nie! Na pewno nie! Nie będę mieszać się do polityki. Nigdy! Tylko... ta wojna nie jest kolejną próbą przejęcia wąskiego pasma ziemi niczyjej. To coś znacznie więcej. To walka o przetrwanie, o być albo nie być. Inaczej. Zginąć broniąc światła, lub zachować życie staczając się w mrok. Nie, na pewno nie Sauron... - podpowiadał mu rozsądek. -Co mam w takim razie zrobić?! WIEM! Odłączę się od tych szaleńców w połowie drogi do tej ich Strażnicy i brzegiem Anduiny ruszę na południe, w stronę Morza, tak jak elfy. Wolny, niezależny, szczęśliwy. Zaszyję się w zapadłej wiosce i już nikt więcej nie usłyszy o Cathalanie zwanym też Wrzodem. Nikt nie powiem mu, że myślał egoistycznie, że był zachłanny i mordował. NIKT! Tak, tak zrobię... - powziął decyzję Wrzód.

Szarzejące powoli niebo rozświetlił czerwony błysk zachodzącego słońca. Krwawa poświata rozlała się po świecie. Poczuł na twarzy ożywczą, wilgotną bryzę. I wtedy to zobaczył.

Powierzchnia bezkresnego oceanu krwi wzdymała się, falowała szumiąc i grzmiąc wściekle. Śnieżnobiałe mewy pikując pionowo w dół skrzeczały przeraźliwie przynosząc na myśl wrzask zarzynanego człowieka. Szybując nisko nad wzburzoną wodą przypominały straszliwe karykatury Nazguli, upiorów znanych z nazwy tylko nielicznym, a jeszcze mniejszej grupie z wyglądu. Czerwień zamieniła się nagle w szarzyznę. Spojrzenie w górę i... To skłębiona, czarna chmura burzowa zasłoniła tarczę słońca. W jednej chwili wszystko stało się oczywiste i proste. Przerażony umysł wreszcie dopuścił do siebie fakt, że krzyki ptaków to nie jedyne odgłosy jakie unosiły się nad Przystanią. Dopiero teraz dały słyszeć się ożywione rozmowy i liczne wydawane komendy. Głosy te były jednak tak pięknie inne, uspakajające wręcz. To musiały być... elfy! Wokół Przystani rzeczywiście zgromadziły się tłumy przedstawicieli tej szlachetnej rasy, ze spuszczonymi głowami, z bijącą od nich troską. Szły powoli, ale godnie, wsiadały na piękne, białe smukłe statki ze spokojem. One... uciekały? Otoczenie znowu zalało się czerwienią, mewy zaskrzeczały przeraźliwie. Wszystko zamigotało, zlało się w barwną plamę i znikło równie szybko jak się pojawiło. Ciemność...

Cathalan zachłysnął się zimnym powietrzem i niemal przewrócił. Las zawirował. Ból głowy. Tępy, rytmicznie pulsujący ból. Obraz powrócił nagle, niespodziewanie wraz z nową falą mroźnego powietrza. Widok wyostrzył się, świadomość rozbudziła się w skołowaciałym mózgu. Wrzód stał pośrodku wąskiej leśnej ścieżki z zadartą do góry głową, oddychał ciężko. Z całą mocą dotarło do niego, że ktoś napiera na niego z tyłu. Przypomniał sobie o Rangerach, o mijającym właśnie dniu. Obrócił się i ostrym tonem rzucił przez ramię:
- Co tak gały wlepiasz w me plecy nadobne? Co, Ananiaszku, mój mały?
I nie zwracając uwagi na reakcję tamtego, chwiejąc się lekko ruszył za oddalającym się Khanirusem.

Opanował oddech i pełen niepokoju starał skupić się na myśli, ze to wszystko wywołały nerwy, ten cholerny, irracjonalny dzień! Drzewa szumiały, ptaszki ćwierkały, ktoś z tyłu popierdywał, ale wizja oceanu krwi wciąż powracała. Te poważne twarze elfów, napięcie, żałobna wręcz atmosfera.

Cholera! Dość tego! - wściekła myśl zakotłowała się w głowie Wrzoda.


- Koniec! Panie Mathiev, kończmy już! Potrzebujemy odpoczynku! Rozbijmy obóz na pierwszej lepszej polanie. Przed walką ze śmierdzącymi orkami lepiej dobrze wypocząć, nie uważasz?
- ryknął Wrzód i znacząco spojrzał na swego dowódcę.
 

Ostatnio edytowane przez Sulfur : 04-01-2009 o 20:15.
Sulfur jest offline  
Stary 04-01-2009, 21:28   #14
 
ZBGfromWPC's Avatar
 
Reputacja: 1 ZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie coś
Zbyslav jadąc zastanawiał się schodząc z wozu czy już tej nocy natrafią na pierwsze niebezpieczeństwo. Tak bardzo miał ochotę wykrzyknąć a nie mówiłem?Zszedł jednak z wozu i ruszył za Mathiev. Odpowiadała mu taka pozycja mógł widzieć drogę jako jeden z pierwszych. To czego nauczył się przemierzając różne obszary naszego świata teraz powinno zaprocentować. Wiedział. że chwila nieuwagi może kosztować jego i towarzyszy życie. Orkowie mogli być wszędzie. Jednak to mu nie przeszkadzało. Przerażała go tylko wizja tworzenia drużyny z ludźmi, którzy wyglądali tylko na zbieraninę przypadkowych chłopców. Nikomu nie ufał. Nawet dowódcy wiedział, że w chwili zagrożenia może liczyć tylko na siebie. Najbardziej zastanawiał go ten, który mówił o sobie Wrzód. Było w nim coś dziwnego, ale nie miał zamiaru się nim przejmować. Idąc tak nagle usłyszał:

- Koniec! Panie Mathiev, kończmy już! Potrzebujemy odpoczynku! Rozbijmy obóz na pierwszej lepszej polanie. Przed walką ze śmierdzącymi orkami lepiej dobrze wypocząć, nie uważasz? - wypowiedziane przez Wrzoda

Przystanął obejrzał się do tyłu i krzyknął:
- Panie Wrzodzie jeżeli mamy co chwilę przystawać na odpoczynki może od razu cofnijmy się do Minas Tirith - przerwał a po chwili dodał:

- Jeśli mamy wesprzeć te strażnice zróbmy to prędko i jeśli to będzie możliwe odpoczniemy tam. Chyba, że wolicie dojść tam i zastać urzędujących orków.- Skończył i spoglądał na Mathieva by zobaczyć jego reakcję.
 
__________________
Co Cię nie zabije to Cię wzmocni.
ZBGfromWPC jest offline  
Stary 05-01-2009, 15:30   #15
 
Crassus's Avatar
 
Reputacja: 1 Crassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Khanirus szedł za jakimś Rangerem z drugiego wozu. Nie obchodził go jego wcześniejszy zawód, pozycję w grupie Rangerów, nie obchodziło go nawet jego imię. Wpatrywał się tylko w jego płaszcz. Ciemny, najnormalniejszy płaszcz rozdawany przez wojsko. Myślał tylko nad tym ilu orków zastanie na miejscu. Nie wierzył, że zdążą dojść do strażnic, umocnić pozycje, pogadać sobie i czekać, aż hordy orków łaskawie zechcą ich zaatakować. Pesymistyczne rozmyślania i drwiny z ich "przewagi" nad Nieprzyjacielem często wypunktowywanej przez armię przerwał głos jednego z Rangerów podążającym za nim.
- Co tak gały wlepiasz w me plecy nadobne? Co, Ananiaszku, mój mały?
* Eh... *- pomyślał. - * Zaczepny ten Ranger. Takiemu chojrakowi powinno się przytrzeć nosa. Ale cóż... Nie będę teraz planował jego karceń. Poczekamy, czas pokarze czy jest takim zawadiaką... Heh, pewnie sra w gacie i przestraszony podążającej za nim osoby próbuje pokazać swoją siłę i męskość...*
Jednak próby odwleczenia zniszczenia osobowości tego jakże poważnego Rangera, przyszłego obrońcy gondorczyków zniszczyła kolejna jego wypowiedź:
- Koniec! Panie Mathiev, kończmy już! Potrzebujemy odpoczynku! Rozbijmy obóz na pierwszej lepszej polanie. Przed walką ze śmierdzącymi orkami lepiej dobrze wypocząć, nie uważasz?
- *Cóż to za bezczelność... Przydałoby się przytrze trochę nosa temu dzieciakowi... *
A następnie słowa Rangera przed nim:
- Panie Wrzodzie jeżeli mamy co chwilę przystawać na odpoczynki może od razu cofnijmy się do Minas Tirith - przerwał a po chwili dodał: - Jeśli mamy wesprzeć te strażnice zróbmy to prędko i jeśli to będzie możliwe odpoczniemy tam. Chyba, że wolicie dojść tam i zastać urzędujących orków.
- *No cóż... Nie będę się jak na razie wtrącał... Poczekamy na reakcję dowódcy.* - pomyślał. - *Ale z innej strony, co to za przydomek Wrzód? Może nadali mu go jego przyjaciele, których pewnie ma niemało...* - drwił Khanirus
 
__________________
Wolność gospodarcza: 63
Tradycjonalizm:-37
Wolności obywatelskie:54
Najbliższa Ci ideologia to: Libertarianizm
Crassus jest offline  
Stary 05-01-2009, 16:46   #16
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Mathiew szedł przed Rangerami. Nikt nic nie mówił do czasu gdy jeden krzyknął do niego
-Koniec! Panie Mathiev, kończmy już! Potrzebujemy odpoczynku! Rozbijmy obóz na pierwszej lepszej polanie. Przed walką ze śmierdzącymi orkami lepiej dobrze wypocząć, nie uważasz?
Potem odpowiedź od innego Rangera której on już nie słuchał. Myślał za to jak śmiał krzyczeć do kapitana.
-Milczcie jeżeli chcecie żyć! - powiedział po cichu jednak stanowczo dowódca.
- Jeżeli orkowie nas usłyszą, to przybiegnie ich tu tyle, że nie będzie co z nas zbierać. Jeżeli chodzi o obóz - zatrzymamy się tu na trzy godziny i idziemy cały dzień i całą noc!
Rangerzy znaleźli niedaleko małą polanę na której rozłożyli się na swoich płaszczach. Mathiew podszedł do Cathalana i powiedział do niego
-Chodź. Mamy do pogadania. - po czym odeszli razem.
-Posłaniec przyniósł mi wiadomość. Wiesz, że złapaliśmy ostatnio całą grupę złodziei ? Zadziwiające, że tak wielu z nich chciało rozmawiać ... i wiesz co mi powiedzieli ? Dokładnie. Ty też byłeś jednym z nich. Namiestnik ułaskawi cię i da ci spokój w zamian za wierność na wyprawie. Co ty na to ?
 
Arsene jest offline  
Stary 06-01-2009, 16:50   #17
 
Crassus's Avatar
 
Reputacja: 1 Crassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnieCrassus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Khanirus rozłożył się pod rozłożystym dębem. Siedział na płaszczu opierając się o pień drzewa i strugając jakieś drewienko, z którego nie próbował zrobić żadnego wspaniałego arcydzieła. Strugał je ot tak, dla zabicia czasu. Zmierzył wzrokiem pozostałych Rangerów, którzy rozkładali sobie posłania. Nie był zbytnio zadowolony, że będą spacerować przez las po nocach. Nie bał się ciemności, nic z tych rzeczy, aczkolwiek wolał widzieć skradających się napastników. Obok niego rozkładał się Ranger idący przed nim. Khanirus nie znał go, aczkolwiek spodobało mu się jego zachowanie w stosunku do tego chojraka.
- Dobrze mu dogadałeś. - zaczął mówić nie podnosząc nawet wzroku z dziwnego kształtu jaki wystrugał - Teraz dowódca daję mu nieźle w kość, ciekawie czy wróci z tego naburmuszony i nadal będzie próbował pokazywać brak doświadczenia i dziecinność swoim zachowaniem, czy wróci potulny jak baranek? Jak myślisz drogi... - tu zawiesił spoglądając na będącego blisko niego Rangera i dając mu do zrozumienia, że do niego kierował poprzedni monolog.
 
__________________
Wolność gospodarcza: 63
Tradycjonalizm:-37
Wolności obywatelskie:54
Najbliższa Ci ideologia to: Libertarianizm
Crassus jest offline  
Stary 07-01-2009, 22:55   #18
 
ZBGfromWPC's Avatar
 
Reputacja: 1 ZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie cośZBGfromWPC ma w sobie coś
Zbyslav rozłożył się i pomimo zamkniętych oczu czujnie nasłuchiwał. W każdej chwili mogli pojawić się orkowie. Usłyszał kroki więc otworzył oczy. Szedł tu jeden z grupy i rozsiadł się tuz obok. Zbyslav chwilowo nie przejmował się nim. Jednak po chwili dobiegło go:

- Dobrze mu dogadałeś. - powiedział Ranger a po chwili dodał - Teraz dowódca daję mu nieźle w kość, ciekawie czy wróci z tego naburmuszony i nadal będzie próbował pokazywać brak doświadczenia i dziecinność swoim zachowaniem, czy wróci potulny jak baranek? Jak myślisz drogi... - tu przerwał i czekał na podjęcie rozmowy.

Zbyslav nie spoglądając na niego. Krótko zastanowił się po czym rzekł - Zbyslav mi mówią przeważnie. Witam Cię przyjacielu. Nie wiem czy aż tak dobrze ale nie powinniśmy się zatrzymywać. Mam złe przeczucia, a niejedno już w swoim życiu widziałem i zabiłem. - wziął do ręki jabłko, odgryzł kawałek i powiedział: - Zdradź mi swe imię a nastepnie jeśli możesz odpocznij trochę skoro mamy tu gnić trzy godziny. - i zamknął oczy z powrotem.

Nie miał ochoty na rozmowę, ponieważ ona zakłócała jego czujność. Postanowił więc udawać, że chce spać i czuwać przez te trzy godziny w swój standardowy sposób.
 
__________________
Co Cię nie zabije to Cię wzmocni.
ZBGfromWPC jest offline  
Stary 08-01-2009, 14:44   #19
 
Sulfur's Avatar
 
Reputacja: 1 Sulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumnySulfur ma z czego być dumny
Wrzód otumaniony niedawną, irracjonalną wizją, zbity z tropu, dopiero po chwili zauważył, że stoi na środku niewielkiej polany. Był środek nocy. Wokół, na swych własnych płaszczach porozkładali się Rangerzy. Jedyne o czym teraz myślał to sen. Czuł się okropnie. Ciężkie powieki coraz częściej przesłaniały mu widok. Rzucił na wilgotną ściółkę lasu swój płaszcz i niemal nań upadł. Powoli odpływał, gdy nagle usłyszał kroki. Bliskie, ciche... Otrzeźwiał, ręka skierowała się w kierunku przytroczonego do uda sztyletu.

-Chodź. Mamy do pogadania - usłyszał głos Mathieva, swojego dowódcy.

"Czego on psiakrew chce od człowieka?!". Wstał. Trzęsły mu się nogi, ręce, serce biło szybko. Naprawdę się przestraszył, nie dopuszczał do siebie możliwości ataku z czyjejkolwiek strony tuż przy granicy Ithilien i Gondoru. No chyba że ze strony własnych kompanów. Spojrzał na stojącego przed nim, otulonego mrokiem nocy dowódcę. "A niech tam. Powie co ma do powiedzenia i pójdzie sobie precz." Bezszelestnie oddalili się od śpiących towarzyszy i upewniwszy się, że są wystarczająco daleko od zaimprowizowanego obozu pogrążyli się w przyciszonej rozmowie.

-Posłaniec przyniósł mi wiadomość - po chwili milczenia zaczął Mathiew. - Wiesz, że złapaliśmy ostatnio całą grupę złodziei ? Zadziwiające, że tak wielu z nich chciało rozmawiać ... i wiesz co mi powiedzieli ? Dokładnie. Ty też byłeś jednym z nich. Namiestnik ułaskawi cię i da ci spokój w zamian za wierność na wyprawie. Co ty na to ?

Na przesłoniętej czarną, nieprzebitą zasłoną twarzy Wrzoda pojawiły się liczne kropelki potu. Nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Nie mógł pogodzić się z tym, że został zdradzony, że to stało się tak szybko. Tak bardzo zapragnął znaleźć się gdzieś daleko od tego paskudnego miejsca, gdzieś, gdzie nie ma wojny, gdzie można żyć spokojnie, w skryciu. Ale był TU... Pośród grubych pni drzew, dziwnych ludzi i odgłosów, ze świadomością, że gdzieś tam kryje się zło wcielone, czyhające tylko na takie oddzialiki do zadań specjalnych. To właśnie na nich wypróbowywał swoje najnowsze bronie i machiny wojenne. Od nich wyciągał informacje, to przerabianiem ich wnętrzności na kotlety dla Nazguli się zajmował. Zorientował się, że dowódca coraz bardziej się niecierpliwi.
-CO?! - wydukał wreszcie. - Że co?
-A to, że wiem kim jesteś i jeżeli chcesz żyć, to nic nie kombinuj! - odpowiedział ostro Mathiew
Przerażenie w jednej chwili zamieniło się w złość, wściekłość niemal. "Czy on sobie pogrywa! Myśli, że jest ode mnie lepszy?! Już ja mu pokażę..."
- Grozisz mi cherlaku? - zasyczał jadowicie Wrzód.
-Nie grożę ci, lecz tylko cię ostrzegam - powiedział tym razem spokojniej - Wiesz zapewne, że jak cię złapią to cię nie zamkną tylko dadzą orkom na rzeź ?
-Na rzeź orkom?! - Cathalan zawył z uciechy. - A to, to co my teraz robimy, miejsce gdzie idziemy? MY idziemy na rzeź... panie kapitanie - niepewnie dodał po chwili.
-Skoro wolisz, możesz iść i stać w pierwszym szeregu broniąc i tak już straconego Osgiliath ...
-Namiestnik jest... opętany! Jego decyzje... To absurd! - coraz szybciej mówił Wrzód. - Wątpisz w naszych dzielnych wojaków, mości Mathiew? - zakpił uśmiechając się szyderczo.
-Nie wątpię w nich, jednak ilu ich tam jest? Tysiąc? Dwa? A orków przecież ponad sto razy więcej ... i te Nazgule, trolle i inne plugastwa - rzekł powoli dowódca.
- Czyżbyś zaczynał wątpić i w powodzenie tej zbawiennej misji? - Wrzód przedłużając sylaby kpił w najlepsze.
-My nie mamy stawić czoła całej armii orków, ale oddziałowi. Może dwóm... Poza tym, czy myślisz, że strażnice są puste ?
-A czy myślisz, że ON jest tak głupi i nie wie co tu się szykuje? - Wrzód nie dbał już o to czy usłyszą go inni, każde kolejne słowo wykrzykiwał z coraz większą mocą i dobitnością. - Strażnice to ważne strategicznie punkty. Nie pozwoli się podejść! Umocni ten swój oddział lub dwa i urządzi nam małą, ale za to jakże krwawą rzeź... Mam pytanie. - dodał po długiej chwili, spokojniej już.
-Pytaj ...
- Ten jeździec... - Wrzód wbił wzrok w czarną przestrzeń, w miejsce, gdzie powinny znajdować się oczy kapitana. - Czy on przyniósł wieści dotyczące TYLKO mnie, czy może jest coś, o czym nam nie powiedziałeś?
-Ten jeździec ... nie. On przyniósł mi rozkazy o wzmocnieniu strażnic, trochę informacji o tym i o TOBIE. Ale wracając do propozycji. To jak będzie?
- Pozwolisz mi odejść? - zapytał cicho, niemal żałośnie Cathalan.
-Tak, pozwolę ci odejść ale ... nie tak zwyczajnie. Oddasz mi WSZYSTKO co masz przy sobie, i nie spodziewaj się, że nie będą cię szukać. Rangerzy Faramira są w całym Ithilien i znajdą cię na pewno. A wtedy przyprowadzą cię do mnie...

"On sobie żartuje! A może naprawdę jest taki głupi?! Bez broni w strefie wojny? Bez pożywienia? Pieniędzy? Chędożony burak..."

- Myślisz, że jesteś cwany, że wszystko ci wolno panie kapitanie? Ja... - urwał nagle. Rozejrzał się nerwowo wokół siebie. Ręką wymacał rękojeść sztyletu. Mógłby przysiąść, że słyszał jakieś kroki. Ciche, wolne kroki. Niedaleko. - Psiamać, czy ty też to słyszałeś?

W powietrzu zaświszczało ostrze. Wrzód, ściskając w ręku rękojeść sztyletu, przeniósł ciężar ciała na lewą nogę i zamarł w bezruchu próbując przebić oczyma gęste spowite nocą krzaki.
 

Ostatnio edytowane przez Sulfur : 08-01-2009 o 14:51.
Sulfur jest offline  
Stary 09-01-2009, 15:00   #20
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
-Tak, też to słyszałem. - powiedział Mathiew i położył rękę na mieczu. W krzakach coś się poruszyło. Mathiew nie zdążył wyciągnąć miecza, gdy zza krzaka wyskoczył orczy zwiadowca z krótkim mieczem. W zadziwiającym tempie kopnął w kolano Mathiewa. Ten przewrócił się, a ork rzucił się ze sztyletem na Cathalana. Wokół nich było kilka drzew w sporych odstępach, a trzydzieści metrów od nich była reszta Rangerów. Wszystko działo się bardzo szybko i cicho. Nic nie usłyszeli. Za to Mathiew i Cathalan słyszeli biegnących następnych orków.
 
Arsene jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172