Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-04-2009, 00:16   #11
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Ekwipunku? Mówisz, jak jakiś poszukiwacz przygód z tych różnych gier RPG, nie wiem czy kiedyś grałeś…I co, chcesz walczyć ze złymi Smokami i ratować piękne księżniczki? Nie wiemy nawet jak zareagują ludzie. Ale z drugiej strony, nie mamy wyboru, nie będziemy przecież żyć w lesie

- RPG? Nie, nie słyszałem. Słyszałem za to o czymś takim jak Słownik Języka Polskiego* i wykorzystałem jego znajomość żeby nie rozdrabniać się na szczegóły. Ale, oczywiście, mogę wymieniać n rzeczy, których potrzebujemy, a nie mamy, i zająć tym następne pół godziny – Diriaelowi bynajmniej nie spodobał się ton Kurta.

„Boże, czyżby to był jeden z tych, którzy zawsze mają rację i nie zgadzają się z niczym co nie padło z ich ust? Świetnie…”

Wdech. Diriael zrobił krótką pauzę i kontynuował.

- To może bez dalszych animozji, co? Właśnie dlatego, że nie możemy przewidzieć reakcji ludzi, stwierdziłem, że najlepiej, żeby „cywilizacja” była mała. Nie rzucać się do miasta w morze ludzi, tylko spróbować znaleźć jakąś wioskę, czy coś takiego.

* * *

- Chciałeś powiedzieć – co TY zepsułeś! Ja nie zbudziłam nawet śpiącej myszy! Ledwo się ocknął, a już z pretensjami!

- Chwila, chwila, chwila zaczął Diriael, po czym zwrócił uwagę, że oczy zdecydowanej większości ze skrzydlatych były zwrócone na nich. Zrobił kilka kroków w bok i ściszył głos tak, żeby rozmowa rzeczywiście toczyła się we dwoje. – Jak to: ‘nie zbudziłaś’? Masz na myśli, że nie sprowokowałaś straży?

- W żadnym wypadku – odpowiedziała cierpko Ebriel.

- W takim wypadku to by nie miało sensu. Może tak – ja wszedłem w samym środku budynku, z dala od jakichkolwiek wejść – tam patrole nawet się nie szwendają. Nie ma opcji, żeby w jakikolwiek sposób mnie nakryli. A z twojej strony jak to wyglądało?

- U mnie było podobnie. Bez problemu dostałam się do biura Pistis. Na nikogo się nie natknęłam ani nie wzbudziłam żadnego hałasu. Dopiero wracając wpadłam na grupę strażników. Stali na środku korytarza, jakby na coś czekali... Myślisz, że oni nie byli tam przypadkowo tej nocy?

Diriael zamilkł na chwili w konsternacji.

- Skoro było tak, jak mówisz… W jednym miejscu mogliby się trafić, ale nie w dwóch różnych. Poza tym też miałem wrażenie, że wiedzą czego chcą. Ale nikt nie wiedział o tej akcji! Absolutnie nikt… - znów zrobił chwilę pauzy. - …tylko Quantum.

- Nie! To niemożliwe! Sugerujesz, że wsród nas mógłby być zdrajca! Przecież znamy się już tyle lat... Musi być jakieś inne wytłumaczenie...

- Nic nie sugeruję – skwitował Diriael. – Rozważam tylko możliwości. Też nie wyobrażam sobie, żeby którekolwiek z nas mogło to zrobić. No i: co dokładnie, tego też nie wiemy – przetarł ręką czoło, jakby miał nadzieję, że to pozwoli mu odnaleźć prawdziwe, sensowne rozwiązanie. – Jakieś inne pomysły?

Ebriel się zamyśliła. Po paru minutach ciszy powiedziała:

- Nic mi nie przychodzi do głowy...

- Ech… Obawiam się, że mnie też nie. Jeszcze coś wymyślimy. Dowiemy się.

I wtedy Ebriel i Diriael złączyli swoje lewe ręce i zakreślili nimi okrąg, po czym prawymi rękami przecięli go w taki sposób, by zakreślić literę Q. Żeby dopełnić „firmowy” gest Quantum, powinni teraz wirując wzlecieć na kilka metrów w powietrze, jednak to nie było im już dane. Zamiast tego Diriael poklepał Ebriel po ramieniu.

* * *

Tymczasem Asael w jakiś sposób sprowadziła sokoła, z którym najwyraźniej porozumiała się w pewnym stopniu. Espello zobaczył to kątem oka, po czym podążył za skrzydlatą, która właśnie ruszyła na wschód.
Nie widział powodu, dla którego miałby tego nie zrobić.


---------------------------------------------------


* a w każdym razie ojczystego – jakim by on nie był.
 
__________________
Et tant pis si on me dit que c'est de la folie - a partir d'aujourd'hui, je veux une autre vie!
Et tant pis si on me dit que c'est une hérésie - pour moi, la vraie vie, c'est celle que l'on choisit!
Diriad jest offline  
Stary 09-04-2009, 11:25   #12
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Nie odpowiedziała mu. Bynajmniej nie tak jak tego oczekiwał, czyli otwarcie. Znowu z jej ust wydobyły się słowa w niezrozumiałym dla niego języku.
"Niby taka normalna że aż nienormalna. Tajemnicza i urokliwa zarazem. Nie wiem o tobie nic ale... resztę dopowie mi księżyc."
Asael zaczęła wyczyniać dziwne rzeczy. Zginała ręce, wskazywała jakiś kierunek i bez uprzedzenia ruszyła w tamtą stronę. Wschód.
"Czemu wschód? Nie lepiej na zachód? Chociaż trochę dłużej śłońce będzie nam wskazywać i oświetlać drogę."
Spojrzał na wszystkich. Wiedział że nie mogą tu zostać więc wybrał tylko jedno możliwe rozwiązanie.
Ruszył w stronę kurtki którą dopiero co olał. Zawsze może się do czegoś trzymać. Podniósł ja z ziemi, otrzepał, przewiesił przez ramię i złapał dwoma palcami. Szybkim krokiem ruszył za tą tajemniczą rudą osóbką. Dostrzegł że nie jest już sam który kroczy za nią. Kilka metrów przed nim szedł Diriael.
"Echhh... Czy to ładnie zostawić tak swoją kobietę za sobą?"
Spytał sam siebie choć nie znał odpowiedzi. Nie wiedział jak to jest być z kimś. Wiedział tylko że trzeba jak najszybciej się teraz dostać do jakiegoś cywilizowanego miejsca. Żeby tylko jakiś oręż tam znaleźć! No i nowe ubranie bo ta koszula była z lekka zaplamiona krwią na plecach. Co by pomyśleli "mieszkańcy z dołu" gdyby go zobaczyli?
Już był blisko Diriaela i Asael jednak zwolnił trochę. Uwielbiał tą samotność. Lubił ciszę, spokój. I obcowanie z naturą... Taaa, jest tu wolny od wszystkiego. Jest wolnym więźniem! Dziwne to i nienormalne, ale piękne.
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 09-04-2009, 11:40   #13
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
- RPG? Nie, nie słyszałem. Słyszałem za to o czymś takim jak Słownik Języka Polskiego* i wykorzystałem jego znajomość żeby nie rozdrabniać się na szczegóły. Ale, oczywiście, mogę wymieniać n rzeczy, których potrzebujemy, a nie mamy, i zająć tym następne pół godziny.
Kurt zdołał powstrzymać złośliwy uśmieszek. Stał tylko i patrzył się badawczo na Diraela.
"Najpierw zemdlał podczas egzekucji, teraz sugeruje, że do przeżycia potrzeba nam Stwórca wie ilu przedmiotów… Czyżby był delikatnym, rozpieszczonym lalusiem z bogatej rodziny? Na pewno przydałoby nam się znaleźć jakąś wodę oraz źródło ognia, najlepiej zapalniczkę. Ale chyba nie mają tu takich. Chociaż, może nie są aż tak zacofani… No i nóż myśliwski, do obrabiania zwierzyny. W końcu szabla nie nadaje się zbyt dobrze do takich rzeczy."
- To może bez dalszych animozji, co? Właśnie dlatego, że nie możemy przewidzieć reakcji ludzi, stwierdziłem, że najlepiej, żeby „cywilizacja” była mała. Nie rzucać się do miasta w morze ludzi, tylko spróbować znaleźć jakąś wioskę, czy coś takiego.
Zdecydowanie nie tylko Kurtowi udzielała się nerwowa atmosfera. Mężczyzna położył się i przymknął oczy…
Następnie "Laluś" zaczął się sprzeczać z Ebriel, jednak dosyć szybko zdecydowali się na poufną rozmowę na stronie. Z tej krótkiej wymiany zdań postronne osoby mogły się dowiedzieć tylko tyle, że para się zna oraz że przyłapano ich na myszkowaniu w miejscu niedostępnym dla zwykłych cywili.
"Takie też były zarzuty, szpiegowanie i kradzież dokumentów, jeśli mnie pamięć nie myli"
- Milo, że się przyłączyłeś – odezwała się Asael. Skrzydlaty, wytrącony z rozmyślań, otworzył lekko oczy i wykrzywił kąciki ust w czymś, co można by wziąć za uśmiech- Szkoda, że nie mamy popcornu... – skomentowała z uśmiechem krótką kłótnię. Tym razem Kurt uśmiechnął się już znacznie mocniej. Że też ta kobieta ma taki dobry humor w takiej sytuacji, jakby to wszystko nie dotknęło jej zbyt mocno. Szczerze mówiąc, Kurt też nie przejął się samą stratą skrzydeł, chociaż przez ból, jaki sprawił mu Gabriel trudno mu było całkiem zapomnieć o ich braku.
"Hmmm… Czy Skrzydlaty bez skrzydeł nadal może być nazywany Skrzydlatym? W końcu, to przede wszystkim skrzydła odróżniają nas od ludzi. No, są jeszcze te szpiczaste uszy i ostre zęby, ale poza tym, czy jest jakaś różnica? Czy naprawdę ludzie tak bardzo się od nas różnią?"
Nurtowało go to pytanie, pytanie na które prawdopodobnie już niedługo zdobędzie odpowiedź. Ale nadal się bał, bał się tej odpowiedzi, choć tak bardzo jej pożądał, bardziej niż kiedykolwiek. Kurt ponownie przymknął oczy i zaczął myśleć o czymś innym, niż sprawa ludzi. Na polanie były jeszcze trzy osoby, dwóch milczących mężczyzn i rudowłosa, najbardziej rozgadana z całej grupy kobieta, prawdopodobnie niewiele starsza od Kurta.
"Hm, ten z blizną, Achrol, śpiewak od siedmiu boleści i domniemany psychol, trzeba na niego uważać. A ten wielkolud, Bartel, oskarżali go o opuszczenie posterunku, czy coś innego, z czego wynikało, że był strażnikiem lub innym stróżem prawa. Sądząc po jego zachowaniu traktuje nas jak bandę złoczyńców, którzy zasłużyli na karę znacznie bardziej srogą, niż wygnanie. No a ruda zabiła kilku Posłańców… Może sama jest jedną z nich? Albo należała do jakiejś grupy przestępczej. Raczej żaden samouk nie podołałby kilku Posłańcom…"
Leżąc z przymkniętymi oczami na miękkiej trawie, Kurt zbierał do kupy wszystkie informacje, jakie posiadał o swoich współtowarzyszach niedoli. Tylko po co? Tak szczątkowa wiedza nie miała wielkiej wartości. Robił to bardziej przyzwyczajenie, niż z jakiegokolwiek innego powodu.
- Umiesz przyzywać broń?- po raz kolejny odezwała się Ruda, ponownie prowokując Kurta do otwarcia oczu - Czułabym się lepiej wiedząc, że nie jestem jedną z nielicznych uzbrojonych osób w tej grupie... Przyzywanie broni to łatwizna. Chętnie cię nauczę tej sztuki. Każdego z was, oczywiście, się to tyczy- dodała, spoglądając po twarzach obecnych Skrzydlatych.
- Tak, umiem, i to jaką- jego twarz nabrała rozmarzonego wyrazu. Ponownie mógł zostawić swoje troski gdzieś w tyle i skupić się na czymś przyjemniejszym- Piękna szabla z czarnej matowej stali. Pochłania światło, bardzo użyteczna do szwendania się po nocy. Poza tym, jest piękna. Jak chcesz, mogę Ci ją później pokazać, jak tylko poczuję się trochę lepiej.- błysk w oczach Kurta świadczył o fascynacji tą bronią, jak i o dużym przywiązaniu do niej. A dokładniej, o przywiązaniu do osoby, która nauczyła go przywoływać oraz posługiwać się tym orężem.
- Przepraszam na moment, pora się rozejrzeć – powiedziała Ruda, uśmiechając się i przeciągając. Potem wstała, wzniosła ręce ku niebu i wymówiła jakieś dziwne słowa, w jakimś nieznanym języku. Po chwili, na niebie pojawił się jakiś drapieżny ptak próbujący zwrócić na siebie uwagę wysokim piskiem.
"Czyżby to jej sprawka? Hm, na zbieg okoliczności to nie wygląda… Jeśli tak, to mamy szansę znaleźć jakieś ludzkie legowisko jeszcze dzisiaj. O ile jakieś jest w pobliżu."
Ponownie mieszane uczucia targały Kurtem. Możliwe, że już dzisiaj spotkają ludzi. Już dzisiaj będzie musiał się zmierzyć z prawdą.
- Piękny ptak. Mam do ciebie małą prośbę, ru... Asael. Mogłabyś, przy najbliższej możliwej sposobności, pokazać jak to zrobiłaś?- tak brzmiały pierwsze słowa Achrola wypowiedziane na Ziemi.
"No brawo! Barman! Polej whiskey, trzeba to uczcić! A kto z nami nie wypije, tego we dwa kije!"- "lepsza" część Kurta też była zaskoczona nagłą zmianą postawy Skrzydlatego- "Wygląda na to, że nasz 'Bliźniak' ma słabość do ptaszków, cokolwiek by to miało znaczyć. Kurt, uważaj na siebie, szczególnie podczas snu!"- czy tak złośliwą cząstkę jakiejkolwiek istoty można nazwać tą "lepszą"? Chyba tylko w przypadku Kurta.
- Slyannen saph 'anonen lu' murrpaun – wystrzeliła Ruda pokazując palcem w niebo. Mężczynza przez moment zastanawiał się, co to miało znaczyć, czy ona po prostu chce się pochwalić, że jest poliglotką?
- Lelum polelum, karamba bum cikabum! – kontynuowała w nieco bardziej zrozumiałym dialekcie, gestykulując żywo. Jeśli Kurt dobrze zrozumiał przekaz, jaki chciała zawrzeć w swojej wypowiedzi ta wesoła kobieta, to zwyczajnie droczyła się z kolesiem chcąc go sprowokować do kolejnych prób rozmowy z nią. Eh, te inteligentne kobiety…
Po skończonej "konwersacji", Asael obróciła się na pięcie i dając innym znak, by poszli za nią, ruszyła do lasu, w ślad za szybującym w górze ptakiem.
"No cóż, chyba wie co robi. Z resztą, musimy się stąd ruszyć. A przynajmniej ja muszę."
Kurt niechętnie wstał, starając się nie napinać zbytnio mięśni barków, by nie podrażnić ran po skrzydłach. Na gołe siało zarzucił kurtkę, choćby w taki sposób może chronić plecy przed gałęziami krzaków i niskich drzewek, przynajmniej dopóki nie dotrą do jakiegoś szlaku. Zakrwawioną koszulkę wsunął po części za pas, żeby dyndała sobie swobodnie, nie miał ochoty nieść jej w ręku. Zresztą, był na tyle zmęczony, ż na nic nie miał ochoty. Ruszył żwawym krokiem, żeby dogonić Rudą.
- Asael, czy masz jakiś bezpośredni kontakt z tym ptakiem? – zabrzmiało to co najmniej głupio. Gdyby nie miała, skąd wiedziałaby, że ptak leci w jakieś konkretne miejsce? No i skąd ptak wiedziałby, gdzie ma lecieć? Kurt jednak nie zdążył ugryźć się w język, więc kontynuował szybko, nie dając kobiecie czasu na odpowiedź- Czy możesz mi powiedzieć, gdzie jest tu jakieś jeziorko, albo coś w tym stylu? Dobrze by było, gdybym zmył z siebie tę krew przed spotkaniem z ludźmi. A poza tym, jestem strasznie spragniony. Z resztą, pewnie nie tylko ja.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline  
Stary 09-04-2009, 17:09   #14
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiedy Kurt opowiadał o broni, jego twarz nabrała rozmarzonego wyrazu.
- Piękna szabla...
Szabla!
Asael otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
"Przeznaczenie!!!"
- ...z czarnej matowej stali.
Czarne ostrze!!!
Asael omal nie jęknęła z zachwytu.
"PRZEZNACZENIE!!!"
- Pochłania światło, bardzo użyteczna do szwendania się po nocy. Poza tym, jest piękna. Jak chcesz, mogę Ci ją później pokazać, jak tylko poczuję się trochę lepiej.
Kurt musiał się trochę zdziwić, oczy Asael świeciły właśnie jakby to one pochłaniały światło. Radośnie pokiwała przytakująco głową.

* * *
Kiedy gestykulowała, a potem skinęła dłonią, patrzyli na nią z rozbrajającym zdumieniem. Ruszyła przodem, szli za nią, ale ich miny świadczyły o tym, że mieli wątpliwości, dlaczego wybrała akurat ten kierunek. Asael przewróciła sarkastycznie oczami, nadąsana. Nie zrozumieli ani 'słowa' z jej gestykulacji! A tak się starała! Jasne. Wezwała sokoła i wysłała go na zwiad tylko po to, by następnie wybrać kierunek wędrówki na chybił-trafił. Gah!!!
"Naprawdę, dzięki za wiarę pokładaną w sensowność moich działań, chłopaki... - pomyślała, nadąsana. - Czy oni naprawdę myślą, że nie mam nic lepszego do roboty, tylko bredzić w obcych językach i wymachiwać rękami dla ich uciechy?!"
Asael westchnęła z rozgoryczeniem.
"Którego dziś mamy? Czyżby zbliżał się specyficzny czas w miesiącu?"
Była zła. Pokręciła przecząco głową do samej siebie.
"To jakaś różnica, że oni idą za mną...? Naprawdę... Heh. No dobra. Może sygnał ‘stado jeleni w tamtym kierunku’ nie był super czytelny i mogli to odebrać jako ‘stado ślimaków za krzakiem’ albo ‘mam ochotę na brzydkie figle, chodźmy w tamte krzaki’... [ze zgrozą próbowała sobie przypomnieć na kogo wtedy patrzyła] Ale chyba ‘domy na wschodzie’ powinni zrozumieć, skoro tacy z nich zaradni terroryści i heretycy? No dobra, mogę się mylić... Zawsze byłam cienka w kalamburach!”

Tylko Kurt zdawał się wierzyć w jej umiejętności.
- Asael, czy masz jakiś bezpośredni kontakt z tym ptakiem?
...Choć najwyraźniej nie do końca. Asael zwolniła, by zrównać się z nim idąc.
"Świetnie... i co ja mu teraz powiem?..."
Westchnęła smutnie, wskazując znów na siebie. Nie mówiąc nic wskazała znów sokoła, siebie, swoje usta i bezradnie wzruszyła ramionami, kręcąc przecząco głową.
- When aves w airze fruwajta, niemogieść spikać! - powiedziała z rozpaczą i smutną poważną miną, z nadzieją że chociaż Kurt zrozumie, iż ona wcale się z nich nie nabija, ani nie popisuje elokwencją.
- Czy możesz mi powiedzieć, gdzie jest tu jakieś jeziorko, albo coś w tym stylu?
Uśmiechnęła się weselej i kiwnęła potakująco głową. Obserwowała ptaka w górze, czekała na sygnał od niego.
Złożyła palce dłoni razem i skinąwszy porozumiewawczo na Kurta, wykonała ręką energiczny, falisty, wężowy ruch. Wskazała w las, z nadzieją spoglądając na Kurta.
„Ciekawe co z tego zrozumieją... Może ‘uwaga, węgorz na drzewie’?...”
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 09-04-2009, 18:17   #15
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Asael wydawała się być równie zafascynowana opisywanym przez Kurta ostrzem, co on sam. Ciekawe, jak zareaguje jak je zobaczy. Czy rozpłynie się z rozkoszy, czy zacznie wyć, zawiedziona. Ciekawe, czy jej się spodoba.

- When aves w airze fruwajta, niemogieść spikać! - powiedziała Ruda, gdy Kurt ją dogonił. Czyżby aż tak ją to bawiło? Chociaż, z drugiej strony, nie wyglądała na rozbawioną. Była poważna, i nie wyglądało na to, żeby udawała... A poza tym, te słowa brzmiały nieco bardziej... hm, zrozumiale? "Fruwajta? Jakby coś z fruwaniem. Ale oni nie mogą latać. Ale ptak, on przecież lata. Niemogieść. To trochę jak "nie mogę iść". Zaraz, gesty, które wykonuje... Ptak, ja, usta... brak możliwości... Zaraz, czyżby... Zaczęła tak dziwnie mówić, kiedy tylko na niebie pojawił się ten ptak."
- Ty... Ty nie możesz normalnie mówić po przywołaniu ptaka?
Gdy zapytał o wodę, dziewczyna skinęła głową i wykonała jakiś ruch, jakby... fala?
- Tam jest rzeka? Czy może...yyy... morze? Jak fakla, to chyba morze. Bo to co pokazałaś, to fala tak? To fajnie, to może chodźmy tam, co?
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline  
Stary 10-04-2009, 00:20   #16
 
xDorota's Avatar
 
Reputacja: 1 xDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumnyxDorota ma z czego być dumny
Diriael ściszył głos i dokończyli rozmowę w cztery oczy. Na koniec wykonali ich znak – znak Quantum - ale nie cały. Ebriel uśmiechnęła się smutno. Nawet tego nie mogli już w pełni zrobić… Diriael poklepał ją po ramieniu i odszedł. Potrzebowała chwili samotności by spokojnie przemyśleć to, czego się właśnie dowiedziała. ”Czy zdrada w ich gronie była możliwa???” – to pytanie nie dawało jej spokoju. „Czy zesłanie mnie na Ziemie przyniosłoby komuś korzyść? No może Diriaelowi, ale on też tu jest… chyba, że Samaelowi, ale czy byłby on zdolny do czegoś takiego? Przecież stawka nie była aż tak wysoka…” Odpowiedzi brakowało, szansy ich uzyskania też…

Większość skrzydlatych ruszyła w stronę lasu – na wschód, gdzie skierowała się Asael. Ebriel już wcześniej zauważyła jak dziewczyna wezwała ptaka. „Od razu widać, że ma z nim jakiś kontakt” – pomyślała wtedy. „Może dowie się gdzie można znaleźć coś do jedzenia. Zdążyłam już zgłodnieć. Przydałoby się też zdobyć jakąś broń.” Dziwnie czuła się bez swej szabli.

Asael zaczęła dawać im jakieś dziwne znaki. „Z pewnością czegoś się dowiedziała, szkoda tylko, że nie może nam tego powiedzieć w normalnym języku” – uśmiechnęła się krzywo Ebriel. Jej gesty nie były zbyt czytelne. Wróciła się po kurtkę, po czym szybkim krokiem ruszyła w stronę oddalających się towarzyszów niedoli. Szybko dogoniła resztę. Usłyszała, jak Kurt pytał o jakieś jeziorko. Asael pokiwała energiczne głową i po chwili wskazała jakiś kierunek, dodając kilka gestów ręką.

- Tam jest rzeka? Czy może...yyy... morze? Jak fakla, to chyba morze. Bo to co pokazałaś, to fala tak? To fajnie, to może chodźmy tam, co? – zgadywał Kurt

- Dobry pomysł.Mam nadzieję, że jednak rzeka. Przydałaby się jakaś woda pitna. Poza tym dobrze było by się wreszcie wykąpać…

„Choć czy ja wiem – kąpiel przy wszystkich to może nie najlepszy pomysł” – dodała w myślach.
 
xDorota jest offline  
Stary 10-04-2009, 15:10   #17
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
For faurin the narzekający gracz

Wszyscy (nawet Achrol)

Ruszyliście za Asael, tą której zachciało się kalambur. No ale grunt, że zaprowadzi Was do węgorzy. Po kilku minutach przedzierania trafiliście nad rzeczke, niestety kaczki nie było ale za to krzaczków od groma. No ale po co komu Kaczka Dziwaczka jak macie Rudą Dziwaczkę.

Ebriel właśnie podeszła i sprawdziła temperaturę wody, przyjemna letnia woda.
Popatrzyliście na przejrzystą wodę, Ruda była naprawdę dobrą tropicjelką, znalazła węgorze!

Według jej gestów gdzieś są jeszcze ślimaki więc na głód narzekać nie będziecie.
Tylko pozostaje pytanie: jak złapać ryby?
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 12-04-2009, 11:04   #18
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
„No i kto wątpił w moje zdolności tropicielskie?! Wytropiłam węgorze!!! Ilu tropicieli umie wytropić w lesie węgorze?! Ha!”
Asael nieco sceptycznie podeszła do całej sprawy.
„Ładna rzeczka. Jest woda. No to bez problemu. Rzeczka o wiele ładniejsza od tych rurociągów tam u góry – zerknęła odruchowo w niebo – Żryjcie se ten chlor z kamieniem z rur, zakichane sroki! My tu ekologicznie...!”
Rozejrzała się, przykucnęła przy brzegu, nabrała wody w koszyczek z dłoni i ochlapała sobie twarz. Kolejny raz zaczerpnąwszy wody napiła się z ulgą. Sokół krążył ponad rzeczką, wreszcie zniżył lot i wylądował na ramieniu dziewczyny. Asael z uśmiechem pogłaskała go po miękkich piórach. Obserwowała w skupieniu węgorze krążącego przy dnie.
„Ale wielka ryba!”
węgorz pasjonował ją. Wił się, kręcił, ciamkał zabawnie pyszczkiem. Zaczaiła się i próbowała złapać go w rękę, ale musnęła tylko łuski.
„Obślizgłe! – pomyślała, rozbawiona. – Fajny taki, mięciutki i śliski”.
Przeciągnęła się, pogłaskał znów sokoła.
„Właściwie nie mam ochoty na węgorza. Jego mięso jedzie mułem! Hmm... – spojrzała po towarzyszach. – A gdzie piękna tradycja ze starych, dobrych czasów, kiedy to mężczyzna szedł na polowanie i przynosił mięcho do domu? Co prawda tam u góry na latającej wyspie status męskości w wielu przypadkach określała umiejętność otwierania upartego słoika z piklami, ale ci tutaj wyglądają jakby bez problemu mogli poradzić sobie z dzikim węgorzem.”
Uśmiechnęła się, ciekawa co z tego wyniknie.
„Na wszelki wypadek poszukam dla siebie jakiejś Malus sylvestris albo Pyrus pyraster...”
Posłała znów sokoła w niebo, aby szukał w okolicy drzew owocowych, najlepiej dzikich jabłoni lub gruszy. Jakby co, była już gotowa do dalszej drogi.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 13-04-2009, 00:01   #19
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Asael
Drzew owocowych to tu nie ma za to trupy są. Sokół poleciał tym razem dalej. Pięć ludzkich trupów, cztery końskie i dziwna drewniana konstrukcja przynajmniej dziwna jak dla sokoła. Widać wcale tak sielankowo tu nie jest, nie zdążyliście się porządnie umyć a już trupy. Hmm... Jak to teraz przekazać reszcie?


Powietrzny Świat
-Byłeś zbyt łagodny! Powinieneś ją ukarać za te pyskowanie!
-Hmm?
-Mówię o tej Rudej co do Ciebie wygarnęła, Asael jej chyba było.
-I co z nią?
-Pozwoliłeś jej bezkarnie pyskować, wyjdzie teraz na bohaterkę!
-Nie krzycz na mnie.

Głos Gabriela brzmiał jak stal, stal jego miecza o białej klindze przecinającego powietrze. Haniel szef tajnej policji skulił się mimowolnie.
-Pozwalasz sobie na zbyt dużo.
-Przepraszam.
-Jakbym ją tam zdzieli lub w inny sposób ukarał też byłaby bohaterką, męczenniczką a ja zostałbym okrzyknięty babskim bokserem.
-Od kiedy przejmujesz się opinią publiczną.
-ZAMILCZ!

Oficer pobladł ze strachu przed swoim przełożonym. Nastała cisza, cisza przed burzą. Burza sie jednak nie rozpętała ktoś zapukał do drzwi.
-Wejść.
Głos Gabriela był spokojniejszy co nie znaczy, że spokojny. Do pomieszczenia wszedł gwardzista i zasalutował.
-Samael Vernaden prosi o audiencje.
Cisza. Haniel nie często widziały taki wyraz twarzy u Gabriela, właściwie to nigdy go takiego nie widział. Co on teraz czuł? Zaskoczenie? Nie, to nie to. Szpicel nie potrafił tego określić.
-Zaraz go przyjmę.

***

Marszałek polny nigdy nie wyglądał miło, teraz wyglądał bardzo nie miło. Samael po raz kolejny stwierdził, że przyjście tu nie było dobrym pomysłem.
-Słucham po co tu przyszedłeś?
-Bo ja panie... Postąpiłem jak praworządny obywatel, prawda?
Samael nie doczekał się odpowiedzi, Gabriel się nawet nie poruszył a jego oczy wyrażały bezgraniczną nienawiść. Nie patrzył tak nawet na skazańców.
-I uprzedziłem o mocach Espealla...
Znowu cisza, tylko ten wzrok. Gdyby Gabriel mógł zabijać wzrokiem Samael byłby martwy od momentu przekroczenia progu biura marszałka.
-I zastanawiam się czy nie powinienem dostać jakieś nagrody za to...
Znowu niezręczna cisza.
-Chociaż malutką... Symboliczną...
Chwila ciszy, tym razem przerwana przez Gabriela, głos miał zimny, jak stal...
-Rzeczywiście, twoja zachowanie powinno zostać nagrodzone, nie będę ciebie jednak zawstydzał nagrodą pieniężną...
-Ależ panie...
Wzrok Gabriela stał się tak pełen nienawiści, że Samael zamilkł, oddałby wszystko, żeby tu nie być.
Gdyby Vernaden był mniej wystraszony zauważyłby jak na słowo "ależ" palce Gabriela kurczowo zaciskają się na poręczach krzesła.
-...dlatego dopilnuje, żeby wszyscy się dowiedzieli o Twoim postępowaniu, wiedzieli, że jest godne pochwały.
-Ale za co panie?
Głos Samaela był pełen rozpaczy, publiczna pochwała za donos zrujnuje mu życie. Gorzej zaprzepaści szanse na wygraną w Quantum!
-Za życie Samaelu a teraz nie pozwól mi się zatrzymywać.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 13-04-2009, 12:22   #20
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Udało się jej! Ta "ruda" o zielonych ślepkach była naprawdę przydatna. I pomocna! Znaleźli rzeczkę. Nie należała do tych najczystszych, ale w porównaniu z tym co było "tam na górze" to było to prawdziwe "niebo".
"To ma być więzienie? To ma być kara? Gdyby wszyscy wiedzieli jak tu jest każdy by coś przeskrobał. Żal tylko tych skrzydeł..."
Achrol podszedł na sam brzeg rzeczki i przykucnął. Dotknął palcami wody- była... była cudowna. Obmył twarz i przeczesał swymi mokrymi rękoma włosy. Zastanawiał się nad czymś. Po pewnym jednak czasie pokręcił głową i wstał.
"A co mi tam! Nie będę chodził w tych przepoconych rzeczach!"
Kurtkę złożył i położył na kępce trawy. To samo zrobił z koszulą. Po raz pierwszy mógł zobaczyć jak tam wygląda "to z tyłu". Odwrócił powoli głowę i dotknął palcem blizny. Była okropna ale jednak nic nie czuł przejeżdżając po niej palcem.
Spojrzał na pozostałych. Trudno! Nie będzie się przed nikim wstydzić. Nie zna ich prawie wcale i oni jego nie znają. Nie miał powodów się wstydzić. Odsznurował buty. Zdjął spodnie i położył na koszuli. Lekki wiaterek powiał trochę i oziębił go.
"Nie ma co dłużej czekać."
Odbił się od brzegu i wylądował w rzece. Dopiero teraz zauważył w niej jakieś długi, obślizgłe i niezbyt piękne stworzenia. Nie przejął się nimi i zaczął pływać sobie beztrosko.
To jest życie! To jest wolne i piękne życie! Czuł się jak w raju. Błogość- to uczucie przeszyło go na wskroś. Było cudownie. CU-DO-WNIE!
Spojrzał na resztę zachęcająco. Czy oni się aż tak krępują? Kurt który chciał koniecznie iść nad wodę teraz stoi i czeka. Dziewczyny... ich nie zachęcał. Wzrokiem. Nie chciał być nachalny. Nie był nachalny!
Achrol zatrzymał swój wzrok na Asael by chwilę potem przenieść go na jej ptaka. O ile dobrze zrozumiał nie może się odzywać podczas gdy nawiązuje kontakt z owym zwierzęciem. Ale chyba może...
-Asael, czy nie mogłabyś zrobić tak aby twój ptak pozostał z nami jednak ty byś miała możliwość porozmawiania? Czy musisz go odwoływać? Nie ulega wątpliwości że jesteś ściśle związana z nim emocjonalnie... i nie tylko.
Spojrzał na słońce. Było piękne-jak wszystko dookoła. Czy "tutejsi" są równie piękni co ich otoczenie? Czy są również tak spokojni jak te lasy?
Wpadł na głupi pomysł. Zastanawiał się czy to zrobić. Przez moment jego rozsądek walczył z chwilową pokusą. Pokusa jednak zwyciężyła. "Złapał" w dłoń tyle wody ile mógł i chlusnął we wszystkich na brzegu. Mieli niezbyt tęgie miny widząc co on robi. Roześmiał się widząc ich. Roześmiał się tak jak nie śmiał się od wielu lat. A może... może on w ogóle się tak wcześniej nie śmiał?
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172