Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-04-2009, 12:31   #1
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Skrzydlaci

Egzekucja była na wolnym powietrzu, polanie za miastem. Spory tłumek zgromadził się by obserwować ceremonie. Strażnicy pilnujący porządku patrzyli nieprzychylnie, z zazdrością na Gwardie Jedynego, która patrzyła spod oka na mała grupkę Posłańców stojących niedaleko Gabriela. Sam marszałek polny stał na podwyższeniu po prawej stronie Pistis. Ogorzałą od słońca twarz wojskowego okalały czarne włosy, krucze skrzydła miał złożone z tyłu. Mierzył dobrze ponad dwa metry, nie był barczysty, po prostu dobrze zbudowany. Przez czarny strój, służbowy wykonany z utwardzanej skóry musiało mu być niemiłosiernie gorąco. Prawą rękę trzymał na głowicy miecz.
Obok niego siedziała sama namiestniczka. Długie lekko kręcone włosy musiała mieć niedawno układane, prosta białą suknia podkreślała skromność Pierwszej Kapłanki. Wstała, ledwo sięgała Gabrielowi do ramienia, spojrzała na pierwszą z Was.

-Asael zostajesz uznana winną zabicia piątki Posłańców i opóźnienie transportu żywności. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuje ciebie Asael na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Ruda dziewczyna pobladła, jednak trzymała się dzielnie, niejedna kobieta zemdlałaby, ba niejeden mężczyzna by zemdlał.
Pistis zamilkła, Gabriel wzniósł dłoń. Z zwartych szeregów gwardii wyszło trzech mężczyzn. Cała trójka miała pancerze wypolerowane na błysk, jak lustro. Każdy z mieczem przy pasie. Jeden z nich, porucznik sądząc po srebrnym księżycu namalowanym na naramienniku, niósł nóż. Nóż był dość długi i lekko zakrzywiony, wiedzieliście co to jest nóż służący do egzekucji, ciało po cięciu nim momentalnie się zasklepiało co miało uniemożliwić wykrwawienie się ofiary. Podeszli do kobiety, dwóch strażników pilnujących ją do tej pory odstąpiło. Dwaj rośli gwardziści zmusili dziewczynę do klęknięcia i ją przytrzymali, porucznik przyłożył nóż do prawego skrzydła, drugą ręką unieruchomił skrzydło. Ciął, dziewczyna starał się nie krzyczeć co jej z początku nie wychodziło. Krzyk wstrząsnął polaną, nie ludzki krzyk, krzyk zarzynanego zwierzęcia.
Skrzydła opadły na trawę, gwardziści puścili Asael, ta jednak została na klęczkach, nie krzyczała już, tylko szlochała. Gwardziści stanęli nieopodal Was.

Tłum zamarł w bezruchu, Pistis znów się odezwała, jej głos nie zdradzał żadnych emocji.¬¬¬
-Diraelu Espello zostajesz uznany winnym szpiegostwu, działaniu na szkodę państwa i kradzieży dokumentów wagi państwowej. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuje ciebie Diraelu Espello na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Młody mężczyzna popatrzyła na więżące go kajdany, popatrzył na dwóch strażników, którzy go pilnowali, popatrzył na lśniące zbroje gwardzistów. Były idealne, były jak lustra! Na jego twarzy zagościł mimowolnie uśmiech, który szybko zgasł. Gabriel podniósł rękę i z oddziału Posłańców karnym krokiem wyszła trójka żołnierzy. Każdy na plecach miał karabin a przy boku pistolet i miecz. Dwóch z nich podeszło do Diraela i brutalnie powaliło go na kolana. Skrzydlaty beznadziei wpatrywał się w oksydowane, czarne zbroje. Trzeci, rosły skrzydlaty o skrzydłach koloru stali podszedł do porucznika Gwardii i przyjął od niego nóż. Po chwili ciszę na polanie znów przerwał krzyk, mężczyzna nie był jednak tak wytrzymały jak jego poprzedniczka, zemdlał i gdyby nie Posłańcy upadłby. Gdy żołnierze skończyli nieprzytomny mężczyzna upadł na trawę.
Czarnowłosa piękność stojąca nie daleko, szarpnęła się, prawie wyrywając się strażnikom, patrzyła z przerażeniem na upadającego Diraela. Gabriel uśmiechnął się z tryumfem. Posłańcy karnie odeszli, oddając uprzednio ostrze gwardzistom. Pistis znów się odezwała, znów jej głos nie zdradzał żadnych emocji.

- Ebriel Selini zostajesz uznana winną szpiegostwu, działaniu na szkodę państwa i kradzieży dokumentów wagi państwowej. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuje ciebie Ebriel Selini na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Dziewczyna, którą tak poruszyła egzekucja jej poprzednika znów się szarpnęła, znów bezskutecznie, dwóch strażników trzymało mocno. Puścili tylko na chwilę, ale szybko zostali zastąpieni przez Gwardzistów. Proces został powtórzony po raz trzeci, dziewczyna jednak była zadziwiająco twarda, nie krzyknęła ani razu. Blada jak śmierć próbowała powstać gdy gwardziści skończyli, spojrzała tęsknie na białe skrzydła leżące nieopodal, skrzydła, które jeszcze niedawno były jej częścią. W końcu stanęła chwiejnie.

- Kurcie zostajesz uznany winnym działalności mającej na celu obalenie władzy, licznym zabójstwom, działaniu na szkodę państwa i terroryzmowi. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuje ciebie Kurcie na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Niski, dobrze zbudowany mężczyzna stał dumnie wyprostowany w oczekiwaniu na gwardzistów. Lekko blada twarz zdradzała dobrze skrywane przerażenie. Gwardziści nie nadeszli, zamiast nich z podwyższenie zszedł sam Gabriel za nim podążała trójka Posłańców. Podeszli do Kurta. Dwóch silnymi kopnięciami w zgięcie kolan posłało go na ziemie i przytrzymało, trzeci wydobył nóż. Nóż był masywny i ciężki, ząbkowane, pordzewiałe ostrze nie wyglądało przyjemnie. Gabriel chwycił nóż za rękojeść i podszedł do Kurta. Cichy szept mógł usłyszeć tylko on.
-Było trzeba się chłopczyku w to nie bawić a jak już zacząłeś było trzeba wydać wszystkich. Warto sprawiać sobie taki ból za jakieś robaki? Trafisz teraz do tych, których tak broniłeś i przekonasz się jacy są. Dowiesz się, że nie było warto.
Nie czekał czy skazaniec odpowie, zaczął powoli ciąć. Kurt trzymał się długo, długo ale nie do końca, po raz trzeci polanę przeszył krzyk bólu.
Gabriel ze swoimi podwładnymi wycofali się, pozostawiając zwiniętego w kłębek Kurta samemu sobie.

-Bartelu King zostajesz uznany winnym zaniedbania obowiązków służbowych, działania na szkodę skrzydlatych i podburzanie ziemian do powstania. Mocą nadaną mi przez Jedynego, skazuję ciebie Bartelu King na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Dobrze zbudowany mężczyzna odcinał się swoją posturą od innych. Dwóch strażników pchnięciem dało mu do zrozumienia, że ma klęknąć, Bartel ukląkł wiedział, że opór nic nie da. Chciał chyba coś powiedzieć ale nie mógł wydobyć ani słowa. Tym razem to strażnicy wykonywali wyrok. Jeden z nich, sędziwy kapitan Natanael odebrał od gwardzistów rytualny nóż. Podszedł do mężczyzny.
-Zrobię to szybko.
Tak też zrobił. Zaciśnięte szczęki mężczyzny i nienaturalna bladość świadczyły o ogromnym bólu, nie krzyknął jednak, nie przystoi krzyczeć żołnierzowi. Po wszystkim stał, o dziwo nawet się nie chwiał. Skute kajdanami ręce trzymał przed sobą.
Pistis znów przemówiła jej głos tym razem przepełniała odraza.

-Achrolu zostajesz uznany winnym, ośmiu morderstwom i herezji. Mocą nadaną mi przez Jedynego skazuję Ciebie Achrolu na pozbawienie skrzydeł i zesłanie na ziemię.
Czarno włosy mężczyzna z straszną blizną biegnącą od lewego ucha do kącika ust. Dwaj gwardziści zastąpili strażników, trzeci przystąpił do cięcia. Jasna twarz mężczyzny jeszcze bardziej pobladła, zaczął krzyczeć, nie, on śpiewał? Na polanie rozległ się śpiew hymnu sławiącego Jedynego, Achrol śpiewał raz ciszej raz głośniej, zależnie od „pracy” porucznika. Gdy Gwardziści skończyli, mężczyzna dalej klęczał i śpiewał. Gabriel podniósł dłoń, do skrzydlatego doskoczył strażnik i z rozmachem uderzył go twarz. Achrol padł, krew popłynęła z rozciętej wargi.
-Zabrać ich.
Głos Gabriela był zimny, przepełniony nienawiścią. Każdego z Was dwaj strażnicy chwycili pod ramiona (w przypadku Diraela za ręce i nogi) i pociągnęli Was (ewentualnie ponieśli) w stronę pojazdu wektorowego. Był on naprawdę spory, służył do transportu żywności (rozmiary małej ciężarówki). Strażnicy rzucili Was do paki. Na chwilę zostaliście sami. Paka była naprawdę spora, mieściliście się tu bez problemu. Gdyby tylko było gdzie usiąść... I gdyby nie te cholerne kajdany na nogach i rękach... Do pojazdu weszła trójka Posłańców, tylko oni mogli przebywać na ziemi. Każdy z nich trzymał w ręku pistolet wymierzony w Was.
-Pod ścianę.
Rozkaz został wydany przez anioła o stalowych skrzydłach, który wcześniej dokonywał egzekucji na Diraelu. Byliście za wolni, a może Posłańcy chcieli pokazać swoją wyższość? W każdym bądź razie jeden z nich kopnął swym ciężkim, okutym butem Kurta w twarz. Skrzydlaty chwycił się za złamany nos i poleciał do tyłu. Szybko cofnęliście się pod ścianę. Bartel i Ebriel odciągnęli nieprzytomnego Diraela, dziewczyna skinięciem głowy podziękowała Kingowi za pomoc. Wystartowaliście...


Dla niektórych z Was lot trwały minuty dla innych godziny. W końcu Dirael się ocknął i patrzył na wszystko szeroko otwartymi z przerażenia oczami. Niektórzy z Was myśleli o ucieczce, ale kajdany i wycelowane w Was pistolety skutecznie odstraszały. W końcu wylądowaliście, jeden z Posłańców szarpnięciem otworzył drzwi. Pozostał dwójka wymownym ruchem pistoletów kazała Wam wyjść. Powoli, chwiejnym krokiem wyszliście. Byliście na sporej wielkości polanie, chyba w środku lasu sądząc po drzewach. Zielona trawa sięgała Wam do kolan. Słońce stało w zenicie i grzało niemiłosiernie. Las żył swoim życiem, po bucie rannego Kurta przebiegł jakiś gryzoń, śpiew ptaków wydawałby się taki piękny gdyby nie ta sytuacja.

Posłaniec o stalowych skrzydłach rzucił Wam sześć złożonych i związanych ze sobą brązowych kurtek.
-Obyście tu sczeźli!
Tak brzmiały ostatnie słowa jakie słyszeliście od skrzydlatego. Cała trójka wsiadła do środka i wystartowała. Pojazd wystartował powoli się oddalając. Spojrzeliście po sobie, byliście teraz skazani na siebie, na innych zbrodniarzy, zabójców, szpiegów i terrorystów. Jedna rzecz Was łączyła, chęć przeżycia.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172