lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Autorska, średniowiecze, realizm] Księżniczka Thirmulu (18+) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/7520-autorska-sredniowiecze-realizm-ksiezniczka-thirmulu-18-a.html)

Only The Shadow 15-06-2009 23:36

Przemowy kolejnych mówców, szczególnie zaś Altaira, kompletnie zmąciły stanowiska zebranych. Ci, którzy byli dotąd za szybkim i przynoszącym bezpieczeństwo wiosce uśmierceniem rannych, apelowali teraz za zachowaniem ich przy życiu, oczywiście znowu dla bezpieczeństwa wioski.

Najuważniej słuchano jednak Rodericka - Lamberta, podążając wzrokiem za każdym jego gestem, czy udając zrozumienie dla wplecionych w wypowiedź makaronizmów. Co więcej słuchacze wpadali w zadumę, gdy zadawał pytania, po czym przybierali minę osób, które samodzielnie wpadły na rozwiązanie, gdy Charakternik im je przedstawiał. Podczas jego przemowy jeden z chłopów wykrzyknął nawet wstając "takoż samo żem myślał!", po czym opadł na krzesło lekko zakłopotany.
Jednak po pewnym czasie początkowe emocje spowodowane słowami Lamberta opadły i znów dało się słyszeć w końcu sali pomruki niezgody na propozycję Doctusa.

Słowa Zorana zwróciły na chwilę uwagę reszty na postać Karbula. Jakkolwiek wydawało im się mało prawdopodobne, że człek ten, raczej spokojny i nie lubiący dalekich podróży, pojechałby na własną rękę powiadamiać kogoś o rycerzach. Mimo wszystko, po wypowiedzi Worenna uznano, że dla pewności, warto będzie odnaleźć tego człowieka.

Gdy zniecierpliwiony obradami Kańczug oddał głos Ardavalowi, ten nie tracąc chwili wstał i przemówił do członków Rady:
-Znamy już różne stanowiska i różne propozycje rozwiązania problemu. Przekłam przeto propozycję rozpoczęcia głosowania.
Tym razem wydawało się, że zebrani jednomyślnie zgodzili się wreszcie z czyjąś radą.
-A więc proszę każdego, by odpowiedział, czy jest za pochowaniem powywieszanych przy drodze, i za uśmierceniem zbrojnych. Dalej, jeśli odpowie negatywnie, proszę kolejno o odpowiedzi na pytania: czy jest za trzymaniem ich pod kluczem, łagodnym traktowaniem, oraz czy popiera utrzymanie w wiosce plotki, jakoby rycerze wrócili do siebie, lub zginęli.
Tutaj przewodniczący zawahał się na moment, po czym dodał:
-Na koniec, czy radny zgadza się na przeprowadzenie rozeznania w tej sprawie, a jeśli tak, to czy ma być prowadzone one w Curhan, czy gdzie indziej.
Ardavalowi chciał już usiąść, gdy spojrzał na Zorana, co sprawiło, że przypomniał sobie o jeszcze jednej sprawie:
-Co do sprawy, iż trzeba sprowadzić Karbula, nie mamy chyba wątpliwości - jeśli jego nieobecność na Radzie nie miała związku z rycerzami - nic złego mu się nie stanie i zostanie przez nas przeproszony za podejrzenia. Drugi nieobecny przebywa pewnie teraz w swym domu, co też należałoby sprawdzić. Organizacją obu przedsięwzięć zajmie się Zoran i Worenn, zaraz po zakończeniu głosowania. Proszę też wszystkich, o udzielenie im, w miarę możliwości, pomocy w przygotowywaniach.

Chwilę potem rozpoczęło się głosowanie. Pierwsze dwa głosy padły za pochowaniem zabitych. Jeden z nich, należący do Urana popierał też zabicie dwójki rannych i ich pochowanie. Drugi zaś, należący do karczmarza został oddany za utrzymaniem ich przy życiu. Karczmarz zrezygnował przy tym z odpowiedzi na dalsze pytania, czym wprowadził w lekkie zdziwienie resztę osób, z której każda zdawała się chcieć, gdyby tylko była ku temu możliwość, oddać przynajmniej po dziesięć ważnych głosów naraz.

Mivnova 16-06-2009 12:01

Roderick- Lambert wstał po raz wtóry, szybko, jakby rozdrażniony faktem, że musi się powtarzać.
- Martwych pochować w bezimiennych grobach. Rannych trzymać przy życiu. Zamknąć na klucz, ale traktować po dobroci. Mieszkańcom Nysde powiedzieć, że to rycerze króla i, że trzeba ich ukrywać przed przyjezdnymi- tym sposobem streścił cały swój poprzedni wywód.- Wyprawie do Curhan nie jestem przeciwny, ale doradzam tu szczególną ostrożność. Posłuchać plotek, lecz samemu się nie odzywać tam. Wysłać kogoś pod pretekstem handlu. Głosy daję dwa, w tym za nieobecnego Karbula.
Skryba usiadł, krzyżując ręce na piersi i zawieszając wzrok na tylko sobie znanym punkcie, jak gdyby zamyślił się nad czymś istotnym. Zastanawiał się w duchu, kiedy wreszcie zebranie dobiegnie końca. Starał się sprawiać wrażenie mało zainteresowanego obcymi, ale w duchu planował udać się, by zobaczyć ranną niewiastę zaraz po naradzie Starszych. Poza tym... szlag go z wolna trafiał, bo tego dnia nie wypił jeszcze ani jednej zaprawionej specjalną mieszanką herbaty, od której był, można rzec, uzależniony. Ponadto planował wieczorem obserwację nieba, a deszczowe chmury popsuły jego zamiary. Podniósł głowę, obrócił lico do jedynej niewiasty w grupie i wypchnął językiem polik w krasnoludzkiej manierze obrazującej obleśne myśli. Zrobił to tylko i wyłącznie dla zabawy, chcąc zaobserwować reakcję Alesany.

Tarja 16-06-2009 19:18

Alesana wiedziała, że jej racje już nie przejdą, postanowiła więc głosowanie zbyć miną, świadczącą o pogardzie dla tak lekkomyślnych środków i propozycji. Rozejrzała się po twarzach zgromadzonych, pragnąc znaleźć jakiegoś stronnika, jednak jedyną rzeczą, która przyciągnęła jej uwagę, był dziwny, choć dosyć jednoznaczny i grubiański gest Rodericka-Lamberta. Przez ułamek sekundy miała ochotę wskoczyć na stół i wbić ukryty pod paskiem nóż prosto w jego polik, jednak zamiast tego, podniosła lewą brew, uśmiechnęła się lubieżnie i spuściła wzrok na stół, zahaczając o odkryty w znacznym stopniu biust. Zobaczymy, czy jest zwykłą, grubiańską świnią, pomyślała prawie się śmiejąc.

MadWolf 16-06-2009 21:01

Nareszcie koniec czekania i czczej gadaniny, Worenn wstał i jednym tchem wyrzucił z siebie.
- Zabitych, pochować, rannych traktować dobrze ale trzymać w izolacji i wyprawić się do Curhan posłuchać plotek.
Poprawił pas i popatrzył nagląco po zebranych, jakby samym spojrzeniem mógł zmusić ich do szybszego zajęcia stanowiska. Myślami wybiegał już na mokry trakt, gdyż nawet pościg za Karbulem wydawał się ekscytującym pomysłem. Najlepszy dowód jak monotonne było jego życie w tej dziurze.

Gante 16-06-2009 21:05

Myśliwy nie znosił bezmyślnej przemocy. Zabijanie rannych znajdowało się daleko poza granicami jego tolerancji. Toteż czół się całkowicie usprawiedliwiony po swym wybuchu na Urana. Tymbardziej, że zauważył nieśmiałą aprobatę wśród starszyzny. Staruszek Mifor poklepał Gantego po ramieniu w niemym uśmiechu. Uspokojony myślą że jednak nie wszyscy ze zgromadzonych powariowali, zabrał głos.
- W moim przekonaniu należy postąpić tak ... - uniósł jeszcze raz rękę domagając się ciszy. - Trupy pochować. Ewentualne kosztowności i rynsztunek zachować w jednym miejscu. Jak się kto po to zgłosi to mu oddamy... - pomruk niezadowolenia wypełnił gospodę - ... po jakimś czasie można to sprzedać - dodał śpiesznie. - Co do rannych to jak mówiłem uprzednio, trza im zapewnić warunki do wyleczenia ran. Ekwipunek można zabrać i ukryć do czasu aż będziemy pewni kim są i jakie mają zamiary. Traktować z szacunkiem na wypadek gdyby rzeczywiście byli szlachetnie urodzeni. Na wyjazd z Nysde nie powinno się im zezwolić dopóki sprawy nie wyjaśnimy ze zbrojnymi w Curhan. Ktoś powinien się tam udać na rozeznanie lub nawet by sprowadzić rycerzy tego samego herbu co niedobitki. Nade wszystko - tutaj myśliwy uniósł palec - należy posłuchać co mają oni sami do powiedzenia - Odwrócił się na pięcie i skierował na swoje miejsce.

Altair Ahmed ibn Alahad 16-06-2009 21:12

Altair był lekko rozgniewany wypowiedziami Dumara.Był Pół Elfem, ale to niczego nie zmieniało. Tak samo zależało mu na ludziach w wiosce mieszkających, jak każdemu innemu. Krew w jego żyłach płynąca nie miała większego znaczenia. Elf miał wielką ochotę wyskoczyć przez zgromadzenie wzorem swego ojca który pewnie by tak postąpił i zrobić użytek z pięści, ale wiedział że to by nic nie dało. Kijem nie zawróci się rwącej rzeki. Tak samo nie zmieni się podejścia ludzi pokroju Dumara. Wstał więc powoli z opuszczoną głową. Pokręcił nią powoli. Podniósł zwolna i utkwił płonący wzrok w Dumarze, po czym patrząc na niego odezwał się.
- Jest mi bardzo przykro – tu wzrok przeniósł na ogół ludzi zgromadzonych na radzie – że moja osoba jest w taki sposób poczytywana. To przykre, ale jakoś niewątpliwie przyjdzie mi z tym żyć. Westchnął po czym rzekł.
- Ehh nie to jednak jest celem i sednem naszej rozmowy. Jeśli chodzi o moje zdanie w tej materii jest ono takie. Oczywiście popieram pochowanie tych ludzi. Każdemu należy się godziwy pochówek. Ocaleli jednak powinni przebywać w naszej wiosce. Pod kluczem w tajemnym miejscu. Uważam też jak powiedziałem wcześniej że fakt ich pobytu w Nysde powinien być tajemnicą. Rozpuścić plotkę powinniśmy o ich wyjeździe. A w tajemnicy trzymać, jako gości, do ich wydobrzenia przynajmniej na tyle aby można się było dowiedzieć co oni za jedni. Gdy dojdą do siebie będzie można ich albo wypuścić, albo oddać władzą. Co do rozpoznania w tej sprawie owszem ,ale jak powiedział mój przedmówca powinno się to przeprowadzić bardzo, ale to bardzo ostrożnie. Spojrzał w górę po czym wywrócił oczyma jakby coś usiłował sobie przypomnieć. Wzruszył ramionami po czym odezwał się.
- To chyba tyle jeśli chodzi o moje zdanie Usiadł po czym wbił płomienny wzrok w Dumara na ułamek sekundy po czym zwrócił uwagę na wygłupy Rodericka- Lamberta Uśmiechnął się lekko pod nosem zazdroszcząc tak swobodnego podejścia do płci pięknej, ale z drugiej strony uważał to za grubiaństwo. Tak lekko pokręcił głowa nadal uśmiechając się. Zamknął oczy opuścił głowę. Spoważniał, po czym podniósł ją i spojrzał na Ardavala.

Komtur 16-06-2009 23:27

Zebrani wyrażali kolejno swoje opinie, więc i Zoran uczynił to samo.
-I ja popieram pomysł zarówno pochowania zabitych rycerzy, jak i traktowania z szacunkiem i dyskrecją tych którzy przeżyli. Myślę jednak że ukrycie ich w wiosce może być niebezpieczne. Dobrze by było przenieść ich w jakieś ustronne miejsce. Pomogłoby to uwiarygodnić plotkę o odejściu rycerzy.

To rzekłszy Zoran z niecierpliwością czekał na zakończenie obrad. Zapowiadały się nowe łowy.

Ijon Tichy 16-06-2009 23:56

Dunmar machnął tylko lekceważąco ręką, słysząc uwagę Altaira.
Gdy Cichy skończył mówić, kowal znowu nie ruszając się z miejsca stwierdził krótko.
-Powiedział żem już co mniemam. Zdania odmienić mi niepodobna.
Po czym zwrócił wzrok w stronę elfa by napawać się jeszcze przez chwilę jego srogimi spojrzeniami.

Mivnova 17-06-2009 00:30

Doctus, z jednej strony rozczarowany brakiem energicznej reakcji kobiety, zarazem poczuł prawdziwy podziw do opanowania Alesany. Widać jedyna wąska kibić w tym zgromadzeniu nie była znowu taka zacofana, jak zwykł to dotychczas widzieć skryba. Skinął nieznacznie głową w dowód uznania, nie ciągnąc dalej prowokacji, skoro jego krotochwila się nie udała.
- Rannych można przenieść do chatki leśniczych, którą zajmuję, jeśli ich stan na to pozwala- zaproponował w odpowiedzi na słowa Zorana.- Może i faktycznie lepiej, by gawiedź nie miała z nimi kontaktu. Nikt się do chaty nie zbliża, są tam też potrzebne sprzęty. Opieki nad nimi nie chcę, za wiele mam do roboty, niech się tym zajmuje wiewiórkolubny spiczastouch*. Ale locum użyczę.
- A trupy...- dodał, jakby przypominając sobie o obecności Altaira i nań zerkając- Trupy trza schować bo tego wymaga sytuacja. Godności swych niech rycerze pilnują na dworach. Proponuję masowy grób lub symboliczny kurhanik. Bez oznaczeń, by nie kusić losu. Sprawa jest delikatna jak pościel księżniczki.

Only The Shadow 24-06-2009 21:11

W miarę jak padały kolejne głosy, coraz bardziej pewny stawał się wynik zgromadzenia. Na niewiele zdały się pogardliwe parsknięcia Urana - większość radnych opowiadała się przeciw zabijaniu rannych. Pod koniec, gdy wynik zdawał się już przesądzony - uwagę zgromadzonych znowu skupiła pogoda, gdy piorun z ogromnym hukiem uderzył gdzieś tuż nad dachem budynku. Zdecydowanie przyspieszyło to obrady, gdyż większość chłopów za główny cel obrała sobie teraz jak najszybszy powrót do swych, w ich mniemaniu bezpieczniejszych, chałup.
Wreszcie Ardaval wyprostował się i po raz ostatni tego dnia wysilił się na przemowę. Swym silnym, donośnym głosem dokonał formalności, przedstawiając wyniki, znane już tym, którzy samodzielnie potrafili liczyć w zakresie do dziesięciu:
-A więc Rada zadecydowała. Zabitych pochowamy. Zadanie to, do wypełnienia w szczegółach wedle własnego uznania, powierzam Altairowi. Dwoje rannych pozostawimy przy życiu i w miarę możliwości trzymając ich z dala od świata zewnętrznego powoli doprowadzimy do zdrowia i wybadamy dokładnie, o sprawy nas trapiące. Wszyscy chyba zgodzimy się, że leczenie ich pozostawimy ponownie Altairowi, zna się on bowiem na tym najlepiej. Natomiast na spytki, sobie znanymi metodami, weźmie ich nasz Charakternik. Gdy tylko Zoran i Worenn uporają się ze sprawą dwójki nieobecnych, proszę ich o zorganizowanie wyprawy rozpoznawczej do Curhan. Pamiętajcie jednak przy tym, by nie brać zbyt wielu ludzi, ani nie wzbudzać zbytnich podejrzeń - jest to obecnie rzecz najważniejsza.
Ardaval przestał mówić, jednak zgromadzeni zdawali się przeoczyć ten fakt, czekając na jego dalsze słowa. Wtedy dodał:
-Rada dobiegła końca, a jej nieodwołalne decyzje zapadły. Chętni do pomocy przy poszczególnych przedsięwzięciach, niech kierują się do ich głównych wykonawców.
Wtedy ludzie zaczęli wstawać z krzeseł i z niepewnością kierować wzrok i myśli w stronę drzwi i szalejącej za nimi burzy.
-Czekajcie! - Uran wykrzyknął do zgromadzonych - Rada postanowiła swoje, nie będę tego podważał. Jednak wykonawców nie wyznaczyliśmy my, tylko Ardaval. Czemu leśny skrzat ma przewodniczyć aż dwóm przedsięwzięciom? Żądam roli dla siebie, choć w jednym z zadań wyznaczonych przez zgromadzenie!
Ardaval skierował na drącego się koło niego mężczyznę wzrok człowieka, który musiał z czyjegoś powodu został parę godzin dłużej w polu, przy zbiorze żyta:
-Dobrze, dobrze więc. Będziesz... - zawahał się na chwilę. Uran o leczeniu rannych wiedział tyle, co on o walce z mitycznymi gadami. Pochówek dla zabitych w jego wykonaniu... - Będziesz uczestnikiem wyprawy do Curhan.
Z nie dla wszystkich jasnego powodu Uran wyglądał na zadowolonego z faktu, że niedługo wyruszy w podróż do odległego, obecnie niezbyt bezpiecznego miasta. Ukłonił się przesadnie nisko przewodniczącemu Rady, po czym pierwszy wyszedł przez drzwi na deszcz. Jego sylwetka zniknęła w deszczu, zaraz po tym jak kolejny piorun odebrał wszystkim na moment pożytek z oczu, wypełniając izbę rażącą bielą.

Ludzie kolejno zaczeli wychodzić z budynku. Jedni obrali taktykę biegu zygzakiem, od dachu do dachu. Co bardziej odważni, nie myśląc o ponurych konsekwencjach przeziębienia, przebiegali środkiem ulicy prawie cały dystans do swych domostw. Ardaval czekał na ostatnich, aby zamknąć za nimi budynek starym, przywiązanym do pasa, przerdzewiałym kluczem.
Pozdrawiał opuszczających Dom Rady Starszych, na osobności przemówił też doWorenna:
-Miejcie oko na Urana, to straszny awanturnik. Lepiej by nie wzniecił w Curhan żadnej burdy. - Wyjął z kieszeni jakiś flakonik, podając go rozmówcy. - Weź to. To dość silny środek nasenny, może ci się przydać, gdyby ten dziad zbytnio przeszkadzał. Oczywiście masz też przyzwolenie na użycie innych środków. - Tutaj uśmiechnął się nieznacznie. - Powodzenia.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:38.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172