Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-01-2010, 13:51   #1
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Danse Macabre (+18)

Tokyo ; Późny wieczór; Zima.


W Tokyo śnieg pada niezwykle rzadko. Witany jest również przez skrajne ludzkie emocje. Część ludzi, głównie dzieci, jest zachwyconych. Tak jakby biały puch sypiący się z nieba był czymś niezwykłym, darem od surowej natury. Pozostała grupa, wydawałoby się liczniejsza, raczej przeklina dni kiedy ta zimna biel , siłą wciska się w ich codzienność. I tak powstaje jeden z odwiecznych antagonizmów. Dla Gakidou był on jednym z wielu niewielkich przykładów chaotyczności ludzkiej natury, bo przecież żadna z tych grup nie zrozumie drugiej. Nie ma argumentów , które jednoznacznie przemówiłby jednej do rozsądku. W tym wszystkim chyba tylko Gakidou widział jakiś symbol, jeden z wielu dowodów na istnienie czegoś, czego większość ludzi nawet nie zauważa.

Śnieg padał już drugi dzień z rzędu. Zdawałoby się, że chociaż w takie dni , śnieg zatriumfuje nad ludzką masą i przepędzi tych mniej odpornych. Nic z tych rzeczy.
Tak jak na co dzień, ta zbita a jednocześnie bezkształtna masa wypełniała ulicę miasta , jak krew ich żyły i tętnice. Jeszcze bardziej obojętna, niechętna do podejmowania działań.
Gakidou właśnie zbliżał się do zejścia na stację metra. Ubrany był tak jak zawsze - długi czarny płaszcz, skórzane rękawiczki, glany sięgające kolan. Dzisiaj jednak jego wizerunek zdawał się jeszcze bardziej zwracający uwagę. Bujnie ozdobione czarnym odcieniem powieki i kolczyki w twarzy.
Z tłumu wyróżniał go nie tylko niecodzienny wizerunek, chyba jako jedyny na całej długości ulicy nie pędził przed siebie. Zdawał się wyjęty z codziennej gonitwy, jakiej poczucie miał każdy człowiek na tej ulicy. Spacerował , powoli , z gracją , która mogła zaskakiwać. Szczególnie , że nie obserwował otoczenia. Jego oczy były przymrużone i wlepione w chodnik pod stopami. Tym bardziej udziwniało to jego "spacer". Zatrzymał się tuż przed schodami do podziemi, zmuszając wychodzących jak i wchodzących do mijania go. Bawiła go postawa ludzi, szczególnie Japończyków. Często spoglądali na niego wrogo, kiedy tak postępował - stawał im na drodze. Ale żaden , nigdy nie zwrócił mu uwagi.
Spojrzał na zachmurzone niebo. Ktoś o wrażliwej duszy mógłby powiedzieć, ze przesłaniają widok na gwiazdy... " Tylko jakie gwiazdy ? W Tokyo niebo nie ma gwiazd. Społeczeństwo, ludzie gwałtem mu je odebrali."
Zjawisko spotykane w tak wielu miejscach na świecie, kiedy to światła metropolii przyćmiewają ludzkim oczom to wytwarzane przez gwiazdy. Te w efekcie znikają, stają się niewidoczne dla ludzkiej percepcji. " Czy zatem głupotą będzie stwierdzenie, że ta masa w swym biegu sama pozbywa się czułości ?"
Zszedł powoli na stację metra. Panował tutaj hałas - słowa setek ludzi zbijały się w jeden jęk, wzbogacony o niewyraźny głos dobiegający z megafonów zawieszonych na ścianach. Przypomniał sobie właśnie jeden amerykański film, w którym pokazano stację metra: brudną, śmierdzącą. Po kątach , której walały się śmieci i bezdomni. Wspominając film , jeszcze raz zmierzył wzrokiem wszystko dookoła. Tutaj było czysto, sprzątaczki zbierały każdy papierek, o bezdomnych nie było mowy. " Stacja metra po liftingu ..."przeszło mu przez myśl.
Wsiadł do zatłoczonego wagonu. Takie miejsca lubił najbardziej. Niby nikt na niego nie patrzył, nikt go nie dostrzegał. A jednak, pomimo panującego ścisku , on jako jedyny w całym wagonie nie musiał ocierać się o nikogo. W "nadnaturalny" sposób rodziła się między nim a resztą pasażerów przestrzeń.
- Uch... Ile dzisiaj napadało tego śniegu. Mam przemoczone całe buty !- jakiś chłopak odezwał się do stojącej przed nim dziewczyny. Obydwoje byli w wieku licealnym.
- Nie przesadzaj. Śnieg pada tylko przez kilka dni w roku... A jest taki piękny. Jak lody śmietankowe !
- Jesteś głupia , Mei. I naiwna. Wiesz ile to powoduje szkód ? Wiecznie trąbią i trąbią w telewizji o tym globalnym ociepleniu... A jak trzeba to nigdzie go nie ma.
- Słuchasz czasem, samego siebie ?
- skrzywiła się dziewczyna.
Gakidou spoglądał na nich kątem oka. Usta wygięły mu się w lekki uśmiech.
Wysiadł na pierwszym przystanku. W sumie, mógłby przejść tą odległość na pieszo. Lecz czy wtedy spotkałby tak uroczych licealistów ?

Przemierzał ulicę , znowu spoglądając przymrużonymi oczami jedynie pod nogi. Shibuya niemal zawsze panował tłok. Ludzie jednak schodzili mu z drogi. Ci sami, którzy zdawali się nie dostrzegać go pośród wszystkiego.

Tokyo ; Shibuya ; Shiroi Kami Club ; Zima.


Tuż obok wejścia w zaułek, zaparkowany był czarny, sportowy samochód marki Mitsubishi. Należał on do osoby dobrze Gakidou znanej. Dlatego też uśmiechnął się nieco szerzej.
Skręcił w zaułek. O tej godzinie pojemniki na śmieci były zawsze pełne, tworząc ten niezapomniany aromat. Dla każdego normalnego człowieka paskudny, z czego Gakidou zdawał sobie doskonalę sprawę. Uważał to jednak za przejaw hipokryzji. Każdy z tych teraz tworzących fetor artykułów, jeszcze rano zachwycał ludzi na talerzu jakiejś drogiej restauracji. Teraz, połączone zdawało by się w niepowtarzalnej mieszance, odstraszały.
Shiroi Kami dopiero chwilę temu otworzyło się na "gości". Dochodziła godzina dwudziesta.
Zatrzymał się przed drzwiami - skrzypnięcie zasuwy, oczy odźwiernego. Po chwili schodził już blaszanymi schodkami w dół. Sala w dole była jeszcze niemal całkowicie pusta. Zespół szykował sprzęt na niewielkiej scenie. A przy barze siedział mężczyzna w równie nietuzinkowym stroju co Gakidou.
Był to Takamochi. Odwrócił się w kierunku schodków, kiedy barman gestem wskazał w ich stronę. Jego twarz w połowie przesłonięta była długą grzywką. Włosy kruczoczarne , gdzieniegdzie przecinała wstęga blond pasemek.
-Gakidou-sama.- uśmiechnął się lekko.
- Szybko wróciłeś, czy masz to co chciałem ?
-Czy kiedyś cię zawiodłem ?
- Jeszcze nie, zadałem pytanie.
- Tak. Mam kr... To co chciałeś.
- zająknął się zerkając na barmana. Nigdy nie wiedział kiedy może mówić otwarcie. Zdawało się , że Gakidou zna wszystkich pracowników Shiroi Kami, jednak kiedy rozmawiali o "tych" sprawach, w pobliżu była jedynie Nanami. Nigdy też nie spytał się jaką role odgrywa on w prowadzeniu klubu.
- To wspaniale Takamochi. - uśmiechnął się lekko spoglądając w jego oczy.- Spisałeś się na medal.- podszedł do kontuaru, pociągając palcem po odsłoniętym ramieniu Takamochiego.
- Mówiłem , ze cię nie zawiodę, Gakidou-sama...- zwiesił głowę i nieco się zgarbił. Twarz zalał cień. Teraz dostał swoją nagrodę, jej część. Nigdy nie wiedział jak Gakidou to robi. Czy robi to umyślnie ? Czy to jego głos, dotyk, spojrzenie, zapach ? Tylko przy nim Takamochi mógł coś takiego poczuć. Uderzało falami, w nieokreślonych odstępach. Uczucie nieporównywalne do żadnego - nie zaznał go nigdy przedtem. Z czasem zaczął sam szukać czegoś, co przyniesie mu podobne uczucie. Alkohol, wszelakie prochy, wyuzdany seks, sporty ekstremalne. Nic nie dało mu tego samego. Został zatem przy Gakidou, który od czasu do czasu karmił go w niezrozumiały sposób tym uniesieniem. Czasem również szli ze sobą do łóżka, gdzie stawał się zabawką w jego grze. Stał się niewolnikiem na własne życzenie. Z dala od Gakidou rany na sercu otwierały się. I popadał w uczucie pustki - sam w czterech ścianach pokoju. Takamochi już to wiedział - jego życie toczy się tutaj, u boku Gakidou. Nie było gdzie wrócić, bo tam czekała tylko niechybna schizofrenia, delirium a w końcu śmierć. Zmieniał się nie do poznania - na co dzień czując wstyd w stosunku do pustych ścian, tutaj będąc pełnym wigoru i energii sługusem.
Rudzielec odebrał od barmana szklankę z drinkiem. Po schodach wchodzili pierwsi goście, młodzież, osoby w średnim wieku. Co dziennie przychodzili tutaj aby w rodzić się na nowo. Co wieczór. Tutaj w tym miejscu wyrwanym z codzienności. Zespół zaczął grać.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=K_llkLxlpFA&feature=related[/MEDIA]
Gakidou wskazał Takamochiemu kwadratowe pomieszczenie nad salą. Ruszyli przez jeszcze drożną sale do schodów i weszli do niewielkiego pokoju. W środku siedziała Nanami, ubrana wiecznie tak samo. Z tą samą niewzruszoną miną.
- Cześć Nanami.
- Konbanwa.
- odpowiedziała nie zerkając nawet na Takamochiego. Ukłoniła się za to Gakidou i odsunęła krzesło.
- Takamochi. Pokaż to.
Chłopak wsunął dłoń do skórzanej torby, po czym wyjął półlitrowy słoiczek wypełniony szkarłatnym płynem.
- To za mało...
- Przepraszam Gakidou-sama. Był jeszcze mały.
- Rozumiem, nie winię cię Takamochi.
- chłopak poczuł jak kolejna fala ekstazy wstrząsa jego wnętrzem. Znowu zwiesił głowę, ręce zadrżały z przyjemności.
- Gakidou-sama. Czy teraz zaczniesz szukać następnego ? - spytała Nanami.
- Tak. Musimy zdobyć tego więcej, jeśli wszystko ma się odbyć. Musi się odbyć. Lecz dzisiaj... Dzisiaj znajdziemy kolejnych.- spojrzał przez okno na salę, a później na Takamochiego. - Takamochi-kun potrzebuje towarzystwa, ne ?- uśmiechnął się lekko do chłopaka. Ten się zawstydził, gdyż nawet spod białego pudru dało się dostrzec jego wypieki na policzkach.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 05-01-2010 o 15:09.
Mizuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172