Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-02-2010, 23:09   #1
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
[Wojna w wietnamie +18] Horror Wojny

13.09.1973
Dżungla

Oddział złożony z ośmiu osób po cichu przemierzał dżunglę. Byli "Miętusami", bo jak to mówią "są kurwa świeży". Wiedzą tyle, że mają patrzeć pod stopy. Każde następne krzaki mogły być zaminowane, następny kamień mógł uruchamiać zapadnię. Jeden z rekrutów upadł na ziemię, klnąc głośno. Dowódca zaraz szepnął że ma się zamknąć. W okolicy mogli czaić się Wietnamczyki. Nigdy nic nie wiadomo. Należy być ostrożnym. Jednak tym razem się nie udało. Patrol żółtków usłyszał jęk Waltersa. Pod nogi Marines upadł granat. Co mądrzejsi rzucili się na boki. Jeden kretyn stał jak wryty. Na szczęście w drużynie był "hero", który położył się na granacie. Rozerwało go na kawałki, tak samo jak idiotę, który nawet nogą nie ruszył. Teraz już nie ma czym ruszać. Pozostali przyjęli pozycję za głazami i drzewami. Nerwowo rozglądali się. Sierżant Peacell pokazał na migi ekipie, że mają spróbować oskrzydlić wroga. Gdy tylko Walters wychylił się, dostał kulkę w łeb. Mózg mu się rozprysnął jak jajko rzucone o ścianę.
-Snajper.-Szepnął Sierżant.-Chłopaki! Ruszać z powrotem do obozu! Uważać na głowy!

14.09.1973
Namiot dowodzenia polowego

-Do cholery jasnej. Gdzie jest to wsparcie?-Krzyczał sierżant.- Zostało mi dwóch ludzi! Rozumiecie? Dwóch! Że kurwa co? Przyślecie nam oddział? No to chociaż tyle! Ilu? - Chwilowy uśmiech na twarzy sierżanta, zniknął równie szybko jak się pojawił.- Czterech? Czy was popierdoliło? Przyślijcie mi tu czterdziestu, to może przeżyjemy!-Sierżant Peacell rzucił słuchawką o ziemię.

15.09.1973
Baraki Marines

Do baraku wkroczył facet w czapce i przyciemnianych okularach. Rzucił swoją torbę na pryczę i położył się. Za nim wszedł Wietnamczyk. Oczywiście Cyrus nie darzył go zaufaniem. Yellow usiadł na skraju pryczy i rozpakowywał pakunek. Drzwi otworzyły się i wszedł niski, krępy chłop.
-Cześć. Jestem Matthiew.-Powiedział. Rozejrzał się po sali. Dłużej zatrzymał wzrok na żółtku. Próbował upozorować uśmiech, lecz to nie leżało w jego naturze. Położył torbę u brzegu łóżka. Rzucił się na swoją pryczę, która stęknęła przeciągle.
Wrota zaskrzypiały ponownie, gdy wszedł mężczyzna o Włoskich rysach, umięśniony i wysoki.
Ee... cześć. Jestem Sonny. Sonny Minoso. Miło mi.
-Jestem Cyrius Parker. Mi nie jest miło.-Koleś nawet nie spojrzał na nowo przybyłych. Wpatrywał się w plakat nagiej kobiety, który miał zamiar przywiesić nad łóżkiem.
-Na mnie mówią Yellow.-Powiedział Wietnamczyk łamanym angielskim. Wielkimi oczami patrzył na obrazek Cyriusa. Nigdy nie widział gołej kobiety. Od kiedy pamiętał błąkał się po kraju.
-Pytał Cie ktoś? Żółtku.-Rzucił wrogo Matthiew. Wstał na nogi i podszedł do Wietnamczyka z zamiarem uderzenia go w twarz. Yellow poderwał się na nogi i ustał w pozycji bokserskiej.
Drzwi baraku otworzyły się po raz kolejny. Tym razem wszedł Kapitan Waff. Cyrius i Sonny stanęli na baczność. Kapitan spojrzał na dwóch szykujących się do bójki.
-Co to ma być? Nie pozwolę na bójki! - Wskazał palcem na Sonnego. -Ty! Trzydzieści pompek. Już! Żółtek ma przeprosić. Nie ważne za co. - Gdy oboje wykonali rozkazy, Waff nakazał im stanąć w szeregu. Spojrzał na każdego i krzyknął. - Ruszać do generała! Już!


15.09.1973
Kwatera główna Marines - Przedmieścia Hải Phòng

-Znacie sytuację panowie. Ponosimy ogromne straty. Nic nie działa tak jak trzeba. Obsrane żółtki zastawiają w dżungli pułapki, a my w nie wchodzimy jak idioci. Ostatnio największą porażkę poniósł sierżant Peacell. Podczas przeprawy przez las deszczowy, niedaleko Hanoi natknęli się na Wietnamski patrol. Oczywiście nie mieli szans. Żółtki nazastawiali tyle min i zasieków że mysz by nie przeszła. Większość oddziału nie żyje. Teraz sierżant i dwójka ludzi bronią się u wybrzeży Rzeki Czerwonej. Są w słabej pozycji. Z dwóch stron otoczeni przez klify, za plecami rzeka a przed sobą Wietnamce. Dlatego wysyłamy was. Jesteście wyszkoleni w akcjach niemożliwych. Waszym zadaniem będzie zabicie głównego dowódcy sił Wietnamskich w tym sektorze. Więcej informacji otrzymacie po dotarciu na miejsce. Plan jest taki. Śmigłowcem udacie się nad rzekę. Dwa kilometry w dół Czerwonki. Wyskoczycie z helikoptera i dopłyniecie do brzegu. Ruszycie w stronę sierżanta. Tak ominiecie patrole i wspomożecie osłabiony oddział. Yellow zostaje dowódcą, bo jest z was najbardziej obeznany z terenem. Rozumiecie? To odmaszerować. - Generał skończył monolog i zasalutował. Czwórka marines wyszła.


16.09.1973
Baraki Marines

//Umówmy się, że kiedy będę tak kończył posty, to znak, że opisujecie ze swojego punktu widzenia wydarzenia opisane wcześniej i to co się dzieje, na przykład tak jak teraz, czyli w barakach. Co robicie, o czym rozmawiacie itp.//
 

Ostatnio edytowane przez Roni : 08-02-2010 o 18:18. Powód: Bo słabo zacząłem xd
Roni jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172