Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-02-2010, 13:55   #1
 
adix1993's Avatar
 
Reputacja: 1 adix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodze
[Autorska] Krok w przód

Krok w przód…

Siedziba „cérébral” francuskiej policji ulokowana jest w Av Bosqet, jest to skromnie wyglądająca dwupiętrowa parcela z prostym dachem. Chowa cię starannie między dziesiątkami tak wyglądających budynków. W środku jednak różni się całkowicie od pozostałych mieszkań. Parter dla niepoznaki przerobiony jest w ‘hol gościnny’. Wchodząc po schodach i przechodząc przez drzwi staje się w zupełnie innym świecie. Surowe ściany tynkowe, proste jarzeniowe lampy na sufitach – zupełnie nie francuski styl. Na środku biurko przy którym siedzi sekretarka. Za biurkiem są następne drzwi. Pokój numer 10, w nim główna siedziba. Dwie kanapy stojące naprzeciw siebie, pomiędzy nimi stolik. Na zachodniej ścianie lustro weneckie dające widok na pracownie informatyczną. Po przeciwnej stronie kolejne drzwi prowadzące na schody. Ów schody zaś prowadzą do sypialń i toalet. Na piętrze są trzy 2-u osobowe pokoje. A każdym toaleta, wanna i prysznic. Widok z okna jest zwyczajny, ulice miasta mody. Nic ciekawego. Kilka sklepów, mały ruch samochodów.

***
Siedzicie w głównym pomieszczeniu sali, nieznajomi patrzycie po sobie badając wasze zachowanie. Nałóg w pracy detektywa. Ściany pomieszczenia są białe, na stole leżą trzy telefony i komputer. Sekretarka która was tu wprowadziła przyniosła każdemu kawę i położyła na stole kilka ciastek. Skromny poczęstunek, zwłaszcza, że każdy jest na nogach od piątej rano. Siedem, pełnych godzin, w czasie których zapoznawano was ze sprawą.
-Witajcie – głos wydobył się z głośnika nowego komputera stojącego przed świeżym oddziałem detektywów – rozumiem że się jeszcze nie znacie, a więc przedstawię was sobie. Liroy Casey, Thierry Ramar oraz Emmanuel Murrell – Pierwszy mężczyzna był średniego wzrostu, siwy, odziany w marynark. Thierry zaś był zupełnie inny, młodszy. Kasztanowe loki opadające do ramion okalają pociągłą twarz porośniętą lekkim, zadziornie wyglądającym zarostem. Na końcu był najmłodszy z nich, Emanuel, wysoki i szczupły mężczyzna o ciemnobrązowych, zaczesanych do tyłu włosach. Ubiera się różnorodnie, lubi eksperymentować z ciuchami, ale najbardziej lubi nosić jeansy, sportową marynarkę i koszulę, wszystko w ciemnych kolorach.
-Ja jestem… po prostu voix, nie jestem ani waszym zwierzchnikiem ani szefem. Odpowiadam tylko za to byście mieli dostęp do wszelkich informacji. Wszystkie dowody leżą w kopercie na stole. Znajduje się w nich wszystko czego dowiedzieli się policjanci. Wstępnie nie ma podejrzanych, wykluczono samobójstwo. Zresztą wszelkie informacje macie…
Treść dokumentów:
Zdjęcia:
1) Zdjęcie ciała mężczyzny w podeszłym wieku leżącego na podłodze w kałuży krwi, na twarzy widnieje grymas bólu. Mężczyzna jest łysy, wygląda na około osiemdziesiąt lat.
2) Zdjęcie przedstawiające tą samą scenę zrobione z drugiej strony.
3) Zdjęcie noża leżącego obok ciała. Był to typowy ‘tasak’ do mięsa.
4) Zdjęcie tego samego ciała w kostnicy. Widać na nim dwa nacięcia na plecach. Długie i proste. Pierwsze ciągnące się od lewej łopatki aż po sam krzyż. Drugie mniej więcej w połowie pleców w linii pionowej.
5) Zdjęcie pokazuje rozcięcie wzdłuż szyi. Równe i perfekcyjne.

Autopsja: (Przez dr. Medycyny sądowej Igora Wegn)
Do zgonu doszło między 20:15 a 20:45. Napastnik zadał najpierw dwa cięcia w plecy ofiary a następnie wykonał cięcie na gardle. Ofiara umarła po około minucie od zadania trzeciego cięcia. Wyklucza się samobójstwo, wykonanie takich nacięć przez człowieka nie jest możliwe.

Zeznania(Gości których nie było na sali bankietowej w czasie popełnienia zbrodni)
Elizabeth Quin, tancerka z Angielskiej szkoły tańca w Londynie:
‘Byłam wówczas w damskiej toalecie, po drugiej stronie korytarza. Wypiłam zbyt dużo alkoholu i zmuszona byłam ochłodzić twarz oraz skorzystać z toalety, kiedy wróciłam na sale wszyscy się dobrze bawili”
Edward Kolins, tancerz irlandzkiego pochodzenia:
‘Wyszedłem zadzwonić, moja matka miała atak serca. Od godziny 20;00 rozmawiałem przez telefon (godzina wykonania połączenia w jego telefonie; 20;01 do 21:00”
Theodor Poussin, brat Franciszka, jeden z Jurorów
‘Czyż pan oszalał! Teraz pytać o takie rzeczy…débile (po tym przestaliśmy naciskać ponieważ stan świadka pogorszył się i dostał on napadu duszności)”
Olivier Debruski, redaktor LeDanse oraz critique konkursów tańca.
‘Proszę pana. O tej że godzinie, jak by nie było… siedziałem na schodach prowadzących na drugie piętro. Przeszedł obok mnie pan Poussin, młodszy. Był zatroskany. Ja zaś sporządzałem i poprawiałem notatki. Jak się później okazało, niepotrzebne. Artykuł napisać miałem w całości pod temat zbrodni, taniec straciła znaczeniu”

-Z gości nie dało się wczoraj nic więcej wyciągnąć - powiedział voix. Ale w każdej chwili mogę ustalić kolejne terminy przesłuchań. Panowie, liczę na sukces. Francuskie jednostki nie są najwyżej cenione na świecie. Dostajecie od rządu najwyższą przepustkę. Tak zwaną licencje presidium. Daje wam ona niemal całkowitą swobodę działań, jesteście organem ścigania i sądzenia. Jednak, jeżeli w waszych szeregach nie będzie stu procentowej pewności wasz wyrok zostanie skierowany do sądu… a wiecie jak ów sądy działają.

Liroy
Przyglądając się zdjęciom zauważasz pewien drobiazg. Szyja mężczyzny ma blady ślad, jednakże nie jesteś w stanie patrząc na zdjęcie określić co może być tego powodem.
 
__________________
|(...)wiara to cecha której mnie pozbawiono(...) w nauce i wiedzy odnalazłem ukojenie.|
"Ludzie dzielą się na zwykłych i niezwykłych, zwykli myślą że sa niezwykli, niezwykli zdają sobie sprawę z tego, co myślą zwykli i nie ukazują swej niezwykłości"

Ostatnio edytowane przez adix1993 : 01-03-2010 o 16:18. Powód: Poprawa
adix1993 jest offline  
Stary 01-03-2010, 18:44   #2
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Zwlokłem się z łóżka i popatrzyłem na zegarek stojący obok posłania. "Boże, piąta rano, chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję." Pomyślałem, po czym udałem się do łazienki, umyłem zęby i ogólnie wykonałem podstawową higienę, po chwili udałem się do kuchni i zrobiłem sobie zwykłe amerykańskie śniadanie. Po zjedzeniu śniadania spojrzałem na zegarek, była już piąta trzydzieści. Udałem się do garażu, otworzyłem drzwi garażu i wyprowadziłem samochód. Zamknąłem drzwi garażu i ruszyłem do swojej nowej pracy. Jeszcze nie tak dawno mieszkałem w stanach i pracowałem w ncis, a teraz jadę przez ulice Paryża aby poznać kilka osób z którymi mam pracować przez najbliższe kilka miesięcy, może nawet lat. Przez kilka godzin zajmowałem się ostatnim sprawami w wydziale zabójstw. Wreszcie wybiła godzina gdy miałem się spotkać moimi kolegami. Zatrzymałem swój samochód, czarnego audi a6, na parkingu i wszedłem do budynku. Tam jakiś człowiek który przedstawił się jako Voix przedstawił nas sobie, wymieniłem skinienia głowy z resztą towarzyszy. Nie wyglądali tak dobrze żeby wzbudzili moje zaufanie, jeden z nich odziany był w normalne ubrania i miał zarost, drugi miał jeansy i sportową marynarkę. Byli młodzi, bardzo młodzi, możliwe że nawet zbyt młodzi. Gdy inni przysłuchiwali się zeznaniom świadków ja oglądałem zdjęcia zwłok. -Umówcie tych świadków na przesłuchanie, chociaż to i tak nie ma już żadnego znaczenia bo mogli już ustalić wersje zdarzeń ale i tak to zróbcie. Może coś się zmieniło ale za moich czasów to świadków przesłuchiwało się od razu a nie czekało aż wyjdą z "szoku"-Powiedziałem nie odrywając wzroku od zdjęć. Nagle coś przykuło moją uwagę, blady ślad na szyi ofiary. To było dziwne, ofiara została zadźgana, a ten ślad pasował do jakiegoś noża ewentualnie do zastrzyku. -Potrzebuję zwłok, tylko szybko. jestem patologiem, gdzie one są?- Wykrzyknąłem nagle, może trochę zbyt głośno ale nie obchodziło mnie to. Ważny był tylko ten ślad, ślad który tam nie pasował...
 

Ostatnio edytowane przez pteroslaw : 01-03-2010 o 18:47.
pteroslaw jest offline  
Stary 02-03-2010, 17:03   #3
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Wczorajszy wieczór pamiętam mgliście. Ostatni dzień współpracy z Rodolphem był dla mnie ciężki. Nie fizycznie, musieliśmy tylko napisać zaległe raporty i przesłuchać jednego kolesia na prośbę komendanta. Ale mentalnie byłem rozbity. Nigdy nie podejrzewałem, że tak bardzo przywiążę się do czyjejś obecności, a już na pewno nie podejrzewałem, że tym kimś będzie facet. Ale tak właśnie było. Kilka lat, podczas których nauczyłem się wszystkiego o fachu detektywa, podczas których wzajemnie osłanialiśmy i ratowaliśmy sobie tyłki zbliżył nas do siebie. Polubiłem kolesia, muszę przyznać, a i on nie gnoił mnie tak bardzo, jak mógł. Tego wieczora postanowiliśmy zapić tę ostatnią noc. Pamiętam, że najpierw byliśmy w okolicznym barze, obejrzeliśmy tam mecz stołecznego Paris Saint-Germain z Olympique Marsylia, przegrany przez naszych 0:1. Potem wybraliśmy się do jakiegoś klubu nocnego, nawet nie zwróciłem uwagi na nazwę. Tam już było nieco ciężej, w końcu Jack Daniels to nie byle co. Pamiętam też jakieś panienki, długonogą blondynę i niższą brunetkę o znacznie bardziej kobiecych kształtach. Dobrze mi się rozmawiało z tą drugą, sporo też wypiliśmy, więc nie byłem zdziwiony, gdy następnego ranka leżała ze mną w łóżku, wtulona w moje ramię.


Budzik ustawiony na za dziesięć piąta zapikał bezlitośnie, powodując niemiłosierne kłucie w skroni. Leżąca obok dziewczyna poczuła chyba to samo, bo zacisnęła powieki i wykrzywiła twarz w grymasie bólu. Machnąłem ręką na oślep, budzik zamilkł. Dziewczyna miała niewiele powyżej 20 lat, jeśli nie mniej. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie, uśmiechając się łobuzersko.

- Dzień dobry, tygrysie.
- Cześć, kotku
- zgrabnie zakamuflowałem fakt, że nie pamiętałem nawet jej imienia.- Dobrze się spało? - Nie odpowiedziała, zamruczała tylko, uśmiechając się jeszcze bardziej figlarnie.
- Szkoda tylko, że tak krótko... Ale cóż, musimy się zbierać.- Dopiero użycie przez nią liczby mnogiej przypomniało mi co nieco o niej. Studiuje ekonomię i musi zdążyć do domu przed rodzicami, czyli przed 6. Może to nie było nic ważnego, ale przynajmniej mogłem swobodnie udawać, że pamiętam wczorajszą noc.
Wstałem z łóżka i przewróciłem stojącą na podłodze szklankę z wodą. Rozlała się na dywan, na którym stało wygodne, włoskie dwuosobowe łoże. Obok szklanki leżał podstawek, a na nim dość mocny środek przeciwbólowy.

- Oj, uważaj na szklankę. Wczoraj ją tam zostawiłeś, ale chyba zbyt blisko nóg. Mówiłam, żebyś położył ją na stoliku, ale nie słuchałeś.- Młoda robiła się coraz to bardziej pyskata. Spojrzałem w jej kierunku, na stoliku przy jej połowie łóżka stałą identyczna szklanka, tyle że już pusta.
- Idę się odświeżyć, zrób coś do jedzenia.
- Jasne- odpowiedziała z uśmiechem, co całkowicie zbiło mnie z tropu. Albo ma genu kury domowej, albo jest sadomasochistką, albo jest po prostu uprzejmą, niewinną dziewczynką. Nie miałem ochoty tego roztrząsać.

Po zimnym prysznicu zrobiło mi się nieco lepiej, chociaż nadal szumiało mi w głowie a powieki opadały bezsilnie. Nie wiem, ile mogłem spać, ale nie więcej niż 5 godzin. Umyłem zęby, co zneutralizowało zapach alkoholu. Pomyślałem też, że dobrze byłoby ogolić się, w końcu to pierwszy dzień w nowym zespole, ale po chwili te głupie myśli wyleciały mi z głowy tak szybko, jak się tam znalazły. Nie mam zamiaru zmieniać się tylko po to, żeby dobrze wypaść, jestem jaki jestem, i tyle. Nikt nie musi na mnie patrzeć. Po kolejnych 10 minutach wyszedłem z łazienki. W salonie grał Robbie Williams, singiel "Bodies" ze swojej najnowszej płyty. W kuchni zaś wtórowała mu młoda brunetka w czarnej koronkowej bieliźnie. Miała dobry, mocny głos. Stała tyłem do mnie, mieszając jakąś sałatkę z serem feta, pomidorem i innymi warzywnymi dodatkami. Powoli zakradłem się do niej i zaśpiewałem jej do ucha lecący akurat refren.

All we’ve ever wanted
Is to look good naked
Hope that someone can take it

Nie była wystraszona, zupełnie jakby się tego spodziewała, jakby na to czekała. Z uśmiechem dokończyła piosenkę.

God save me rejection
From my reflection,
I want perfection

Wspięła się na palcach i pocałowała mnie. Odwzajemniłem pocałunek, chociaż miałem dziwne przeczucie, że to za dużo, że może źle to zrozumieć.

- Masz, zapomniałeś wziąć- powiedziała, podając mi tabletkę, która wcześniej leżała na podstawku obok łóżka, i szklankę z wodą. Łyknąłem i rozstawiłem talerze na stole. Po chwili jedliśmy już pyszną warzywną sałatkę i bułki z masłem czekoladowym popijane gorącą herbatą ziołową, siedząc w kuchni w samej bieliźnie przy muzyce Robbiego Williamsa. Jak widać, mamy podobnie spaczony smak.

- Masz areszt domowy? Mówiłaś wczoraj, że musisz być w domu zanim rodzice wrócą.- Sam nie wiem, czemu wtedy ją zagadałem. Chyba po prostu zaintrygowała mnie jej dobroduszność i szczęście malujące się na jej twarzy, nawet gdy się nie uśmiechała. Chciałem wiedzieć o niej więcej. Chciałem znać powód.
- Nie, oni są po prostu strasznie surowi i konserwatywni. Nie chcą przyjąć do wiadomości że w obecnych czasach 20sto letnia kobieta chce czasem wyjść na miasto i się zabawić. Według nich powinnam wychodzić tylko na zajęcia, a w czasie wolnym siedzieć w domu i uczyć się, zamiast spotykać z przyjaciółmi. Ale na szczęście, uważają mnie za grzeczną dziewczynkę i często zostawiają samą. Ojciec jest pilotem, więc rzadko bywa w domu, a matka pracuje w fabryce na trzy zmiany, więc też często nie ma jej w domu.
- I co, udaje Ci się utrzymać ich w przekonaniu, że pilnie się uczysz i nie chodzisz na imprezy? Jak długo?
- Już od wielu lat, to nie jest takie trudne. Jestem zdolna, więc nie muszę się wiele uczyć, a większość czasu w domu spędzam sama więc...
- A co, jak kiedyś Twoja matka wróci wcześniej z pracy, a Ciebie nie będzie?
- Jest ryzyko, jest zabawa.
- Zaśmiała się szczerze, a ja po chwili dołączyłem do niej. Sprytna dziewczyna, poradzi sobie w życiu. Rodzice chcieli ją skrzywdzić, a tu proszę, dzięki nim nauczyła się kombinować i wychodzić na swoje.
- Tylko wiesz, nie myśl sobie że ja z każdym idę do łóżka.
- No co Ty, nawet mi to przez myśl nie przeszło
- to kłamstwo zabrzmiało bardziej jak sarkazm i, niestety, ona to wyczuła.
- Naprawdę, to nie tak. Po prostu...- Zamilkła i spojrzała na zegarek- No, musimy się zbierać, już jest za dwadzieścia.- Wstała i zabrała talerze i kubki do zmywarki, resztkę sałatki wstawiła do lodówki. Początkowo wydawało mi się, że widzę na jej policzkach rumieniec, ale później nie było po nim ani śladu.

Szybko przebraliśmy się w sypialni. Ona w rajstopy i dopasowaną czarną sukienkę, ja w jeansy Wranglera, granatowe, lekko wytarte na kolanach i z tyłu nogawek, czarny podkoszulek z podobizną Jokera z Batmana, granego przez Heatha Ledgera, szelki z kaburą, z Glockiem 17stką wewnątrz, oraz czarną markową sportową marynarkę.

- Aha, ktoś chyba dzwonił jak brałeś prysznic.

Podniosłem Motorolę V8 leżącą przy łóżku. Faktycznie, Rodolphe próbował się do mnie dodzwonić i to trzy razy, pewnie chciał sprawdzić, czy żyję.
Założyłem skórzane buty i płaszcz, gotów do wyjścia gdy brunetka z niewinnym uśmieszkiem podała mi małą karteczkę. Zdziwiony przeczytałem napisane ładnym, pochyłym kobiecym pismem:

Alice 877-069-069

- Może... Jak byś się chciał spotkać, pogadać choćby czy coś, to zadzwoń- wyraźnie sprawiało jej to kłopoty, widać niezbyt często miała okazję dawać komuś numer swojej komórki.
Przytaknąłem tylko, chowając karteczkę do wewnętrznej kieszeni sięgającego kolan płaszcza. Wyszliśmy, zamknąłem drzwi i stanęliśmy przed windą. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Rodolphe'a. Trzy sygnały...

-Tak?- odebrał ochrypły, ale dziwnie rześki głos.
- Dzwoniłeś?
- Ah, tak, chciałem Cię obudzić, na wypadek gdybyś spał. Ale chyba nie pomogło, co? Pierwszy dzień, a Ty się spóźnisz.
- No niezupełnie, jak dzwoniłeś brałem akurat prysznic. Właśnie wyszedłem z mieszkania.
- Usłyszałem krótkie "dzyń" i drzwi windy otwarły się. Weszliśmy do środka, wcisnąłem guzik z zerem.
- No, popatrz, popatrz, nie doceniłem Cię. Sam wstałeś, czy ktoś Ci pomógł?- mężczyzna po drugiej stronie słuchawki zaśmiał się mało dyskretnie.
- Ty lepiej powiedz, czemu Ty taki rześki jesteś.
- A, przewalone. Wróciłem do domu o północy, a o 4 dzwoni do mnie komendant. Była jakaś strzelanina, jeden trup dwóch kolesi rannych... Wychodzi na to, że to był zwykły napad rabunkowy, tyle że koleś nie wytrzymał presji i pociągnął za spust. A potem jeszcze jakieś 14 razy, aż mu się magazynek skończył i zwiał. No i zdążyłem już wypić litr kawy, patrzę że jest po piątej, to zadzwoniłem do Ciebie.

- Czekaj chwilę.
Zjechaliśmy na parter. Przechodząc przez hol przycisnąłem słuchawkę do ramienia i spytałem Alice gdzie mieszka.
- Niedaleko, jakieś 10 minut spacerkiem, w stronę Luwru.
- Podwiozę Cię, mam po drodze
- uśmiechnęła się tylko i postawiła kołnierz płaszcza przed wyjściem na dwór. Ja zaś wróciłem do rozmowy, prowadząc dziewczynę w stronę garaży.
- No, to ładnie Cię wrobili, nawet wyspać Ci się nie dali.
- Dobrze, że nie wypiłem tyle, co Ty. Jak tam samochód? Cały?
- Nie wiem, zaraz zobaczę.
- Haha, tylko nie płacz, jak nie będzie miał zderzaka z przodu. A poza tym, już dzisiaj mają przysłać do mnie jakiegoś świeżaka, prosto z akademii. Kurwa, Ty miałeś przynajmniej jakieś doświadczenie w drogówce i patrolach, a tu gówniarz jakiś w pieluchach przylezie...

Nacisnąłem odpowiedni guzik w pilocie i brama garażowa zaczęła zwijać się do góry. Tył Nissana 350Z był w porządku. Obszedłem go dookoła i z ulgą stwierdziłem, że nigdzie nie ma nawet ryski.


- Wózek cały- stwierdziłem spokojnie do słuchawki.
- Eh, farciarz... No dobra, dzieciak, nie zawracam Ci gitary, masz niewiele czasu. Trzymaj się, i odezwij się czasem do staruszka, co?
- Jasne, jak jak mi kasy na fajki zabraknie...
- A to Ty palisz?
- Nie.
- Haha, Ty mały wredny... Powodzenia.
- Nawzajem, nie zabij podopiecznego od razu.


Zamknąłem klapkę telefonu i otworzyłem drzwi, dziewczyna z uśmiechem na twarzy również wsiadła.

- Dobrze się dogadujecie, jesteście partnerami, tak? Policjantami?
- Tak. To znaczy, już nie jesteśmy partnerami, od dzisiaj pracuję w nowej jednostce.
- Wyjechałem na ulicę, kierując się w stronę "starej" centrali, musiałem załatwić kilka formalności.
- Mów, jak mam jechać.
- Na razie prosto. Ale chyba będziecie się widywać, w końcu będziesz pracował nadal w tym samym mieście, co on, no nie?
- Nie wiem, może.
- Jej gadanie zaczynało mi działać na nerwy. Chyba to wyczuła, bo do końca podróży odzywała się tylko w sprawie drogi. Podjechałem pod jej blok. Zwykły, przeciętny ośmiopiętrowy blok mieszkalny dla klasy średniej. Przed wyjściem nachyliła się i cmoknęła mnie w policzek. Tym razem nie liczyła na to, że go odwzajemnię, mimo to nadal wyglądała na szczęśliwą.

- Powodzenia w nowej pracy, tygrysie. Dasz sobie radę.
- Na razie.
- Na te słowa rozpromieniła się jeszcze bardziej, chociaż starała się to zatuszować. Większość słuchaczy odbiera wyrażenie "na razie" jako zapowiedź ponownego spotkania, tymczasem większość mówiących to, chce po prostu szybko zakończyć rozmowę. Odjechałem w stronę posterunku, dowiedzieć się szczegółów nowej posady i poznać przyszłych współpracowników.

***

Okazało się, że moich "compadre" spotkam w innym miejscu. Po kilku godzinach obijania się przy kawie i wodzie w byłym miejscu pracy i przejrzeniu umowy dotyczącej mojego obecnego stanowiska, którą podpisałem wczorajszego dnia bez czytania, udałem się pod wskazany adres.

Wyglądało to jak w filmie. Niczym nie wyróżniający się budynek, parter również w normie. A dalej... Coś jak ledwo co zamieszkany budynek. Ściany bez żadnej tapety czy kolorowej farby, która dodałaby estetyki wnętrzu, żadnych zbędnych ozdób czy nawet mebli. Wszystko miało swoje praktyczne przeznaczenie i było w pełni wykorzystywane. Miła sekretarka zaprosiła mnie do pokoju numer 10, znajdującego się za jej plecami. Spojrzałem na zegarek. 11:58 Nikt mi nie zarzuci, że się spóźniłem, mieliśmy się zebrać o 12.
Byli tu już moi dwaj towarzysze, jeden starszy, drugi młodszy. Siedzieli na jednej z kanap, przed stolikiem na którym leżał laptop, trzy komórki, talerz z ciastkami oraz dwie filiżanki kawy. Mebli i tu było niewiele. Dwie kanapy i stolik, niezbędne minimum żeby nie pobrudzić sobie spodni podczas siadania na ziemi oraz żeby nie musieć się schylać po ciastka leżące na podłodze... No ale za ścianą była pracownia informatyczna, pewnie bardziej skupili się na sprzęcie niż na wygodzie. Może i to dobrze. Skinąłem głową rzucając krótkie "Witam" do obecnych. Zdjąłem płaszcz i rzuciłem go na wolną kanapę, po czym usiadłem obok, gdy do pokoju weszła sekretarka niosąc mi filiżankę kawy. Po kilku minutach ciszy, którą, nieskromnie dodam, zakłóciłem cichym siorbaniem i odgłosem miażdżonych przez szczęki ciastek, komputer zabrał głos. Oczywiście, nie sam komputer, tylko osoba kryjąca się po drugiej stronie łącza internetowego. Najpierw przedstawił nas sobie, a potem przedstawił sam siebie. Miał być naszym... koordynatorem? Niańką? Sam nie wiem, jak to nazwać, ale miał nam pomagać, w nieco subtelny sposób. Puścił nam nagrane zeznania podejrzanych. Nie było to nic nadzwyczajnego, czego w sumie powinienem się spodziewać. Tak jak siwego, zainteresowały mnie bardziej zdjęcia oraz wynik autopsji. Sądząc po ranach, napastnik był praworęczny, co nieznacznie ułatwia śledztwo. Z tego, co dowiedziałem się o sprawie jeszcze w centrali, denata zabito w toalecie. Warto by tam zajrzeć, może uda się ustalić płeć mordercy...

- Zdjęliście odciski z tego tasaka? Nie tylko z rękojeści, ale i z ostrza?- Wątpiłem, żeby jakieś zostawił, ale może nieopatrznie dotknął grubej klingi noża. Poza tym, to nie scyzoryk, nie da się go tak łatwo przetransportować. Jedyna opcja dla kobiety to przywiązanie go sobie do uda, sądząc po tym, że była to oficjalna i dość sztywna impreza i kobiety chodziły w sukniach.
- Ten tasak pochodził z tamtejszej kuchni? Na takich przyjęciach goście zazwyczaj nie wchodzą do kuchni, trzeba przepytać kucharzy i kelnerów, może widzieli któregoś z podejrzanych w kuchni lub jak się kręcił w okolicy...

Liroy przyglądał się zdjęciom i chyba coś zauważył. Krzyknął, że jest patologiem i że musi obejrzeć ciało denata. Zachowywał się tak, jakby zobaczył coś ważnego, co mogło w każdej chwili zniknąć...

- Dobra, ojciec, bierz trupa jak chcesz. Ja w takim razie jadę przyjrzeć się miejscu zbrodni. Gdzie to jest i czy jest na miejscu ekipa techników? Mogą się przydać.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.

Ostatnio edytowane przez Baczy : 02-03-2010 o 17:26.
Baczy jest offline  
Stary 04-03-2010, 18:29   #4
 
adix1993's Avatar
 
Reputacja: 1 adix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodze
[Miały być trzy dni, wiem. Czekałem na resztę, ale się nie doczekałem]
***

Casey, patolog. Szybko przyuważył na szyi ofiary ślad pominiętych przy pierwszym ‘przeglądzie zwłok’. Jego reakcja zdziwiła lekko Voixa, który przez chwilę milczał, z głośników komputera wydobywał się tylko i wyłącznie szum. Szum ów, od czasu do czasu przerywało ‘gryzienie ciastka’ przez Emanuela. W końcu Voix’ odezwał się.
- Transport jest gotowy, ciało będzie czekać na pana, panie Casey. Jednakże, chciał bym poznać zamiary pańskich towarzyszy.
- Dobra, ojciec – odezwał się Murrell - bierz trupa jak chcesz. Ja w takim razie jadę przyjrzeć się miejscu zbrodni. Gdzie to jest i czy jest na miejscu ekipa techników? Mogą się przydać.
- Znakomicie. Technicy… cóz – Voix znów zamilkł na chwilę – będą w kilka chwil.
Do pokoju weszło trzech mężczyzn, każdy z nich miał na sobie garnitur, i poza rysami twarzy nie różnili się sobą za bardzo. Krótko ścięte czarne włosy, byli nawet podobnego wzrostu. Posiadali wygląd, którego nie dało się zapamiętać.
-To będą wasi kierowcy, posiadają wszelkie zdolności. Mogą was wozić dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu.

Liroy Casey
Zszedłeś pierwszy. Kierowca otworzył Ci drzwi czarnego Citroena C3, usiadłeś obok kierowcy. Ruszył dość gwałtownie.
Całą drogę pokonaliście wręcz błyskawicznie, kierowca wybrał najkrótszą trasę i już po piętnastu minutach byliście pod budynkiem szpitalnym w którym mieściła się kostnica. Kierowca poprowadził Cię, chwilę porozmawiał z pielęgniarką w recepcji ukazując swoją legitymacje, następnie druga pielęgniarka zaprowadziła was do windy którą zjechaliście piętro niżej, do piwnicy. Przeszliście surowym korytarzem i znalazłeś się w kostnicy. Twój kierowca rzucił tylko coś w stylu, że będzie czekał na parkingu i wycofał się. Pielęgniarka która cię tu przyprowadziła była średnio ładna, miałe lekko tureckie rysy twarzy, w dodatku praktycznie się nie odzywała. Otworzyła jeden z „sarkofagów”, tam znajdowało się ciało.
Znak na szyj był dwuznaczny.
Był bledszy niż reszta skóry Franciszka Poussin, przyglądając się mu dokładniej zauważyłeś że coś co zostawiło ów ślad oplatało szyję. W miejscu gdzie gardło zostało podcięte blady ślad się ucinał i znów pojawiał się, sięgając do wysokości obojczyka. Grubość śladu wynosiła jakieś 0,4cm. Mimowolnie przyglądnąłeś się reszcie ciała, zauważyłeś iż ofierze brakowało jednego zęba, nie mogłeś jednak stwierdzić kiedy został wyrwany. Reszta wyglądała identycznie jak na zdjęciach, cienkie nacięcie na plecach i głębokie na szyj.

Emmanuel Murrell
Kierowca sprowadził Cię na dół, wsiadłeś z nim do Citroena C3 i ruszyliście. Po trzydziestu minutach jazdy dotarliście na cel. Przed budynkiem stały dwa duże radiowozy, zauważyłeś jak do budynku wchodzą funkcjonariusze. Kierowca powiedział, że będzie czekał a ty udałeś się za nimi.
A łazience w której doszło do morderstwa dalej widać było ślady krwi, dodatkowo unosił się ogromny fetor. Drobne światło przebijało się przez okienko postawiona naprzeciw drzwi. Jeden z techników przyniósł nóż i pokazał Ci go, nóż był schowany w plastikowym worku.
-Znaleziono co najmniej dwadzieścia różnych odcisków palców. Nachodzą na siebie i nie jesteśmy w stanie ich zidentyfikować – powiedział jeden z policjantów. Co ciekawe, nóż ten nie pasuje do innych w kuchni. Zauważył to przypadkiem jeden z kucharzy z którym rozmawialiśmy. Przyuważył on nóż, i stwierdził iż nie jest z ich kuchni. Nie kłamał. Są to prawdziwe noże kuchenne, nie takie tanie jak w masowej kuchni. – Słuchałeś uważnie – Znaleziono jeszcze coś takiego – tu policjant pokazał Ci mały woreczek w którym widać było metalowe kółeczko, jak przy wisiorkach – ale nie jesteśmy pewni czy ma to jakiś związek. Kazano nam zebrać wszystko.
Funkcjonariusz najwyraźniej nie miał nic do powiedzenia. Pogoda za oknem była słoneczna, widok parku za oknem rozleniwiał trochę.
 
__________________
|(...)wiara to cecha której mnie pozbawiono(...) w nauce i wiedzy odnalazłem ukojenie.|
"Ludzie dzielą się na zwykłych i niezwykłych, zwykli myślą że sa niezwykli, niezwykli zdają sobie sprawę z tego, co myślą zwykli i nie ukazują swej niezwykłości"
adix1993 jest offline  
Stary 13-03-2010, 01:30   #5
 
adix1993's Avatar
 
Reputacja: 1 adix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodzeadix1993 jest na bardzo dobrej drodze
Ku prośbie:

Kółeczko od wisiorka; Jest to zwykłe przerwane ogniwo całości, na pierwszy rzut oka złote, ustalono również iż właśnie ze złota został zrobione ów kółeczko.

Plan Łazienki:

[Proszę nie krytykować tego w jakikolwiek sposób ]
 
__________________
|(...)wiara to cecha której mnie pozbawiono(...) w nauce i wiedzy odnalazłem ukojenie.|
"Ludzie dzielą się na zwykłych i niezwykłych, zwykli myślą że sa niezwykli, niezwykli zdają sobie sprawę z tego, co myślą zwykli i nie ukazują swej niezwykłości"
adix1993 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172