Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-09-2010, 19:45   #21
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Ray oddał jeszcze kilka strzałów sadząc opartym o ścianę. Nagle podbiegł Jerycho zaczął walkę wręcz z trzecim napastnikiem. Ray powstał z lewą ręką podpierającą nadgarstek prawej ręki, w której trzymał pistolet. Czarny Walther ani razu się nie zaciął, a posłał kilku przeciwników do diabła. Ruszył w kierunku drzwi , gdzie Jerycho obezwładnił trzeciego.

Skuteczny, nie ma co.

Napastnicy byli albo martwi, albo nieźle pobici. Ten ze strzelbą siedział jak szmaciana lalka opierając się o drzwi pokoju naprzeciwko, za strzelbą leżącą na nogach, na których leżały jeszcze szczątki szafki nocnej. Drugi też długo nie pożył. Automatyczna Beretta nie była mu potrzebna, więc Ray zaopiekował się nią, chowając po zabezpieczeniu do przepastnej kieszeni spodni.
- Jerycho, choć zwijamy się! – i wybiegł za resztą przez okno. Chłodne powietrze ostudziło go trochę z emocji, ruszył po metalowej drabince na górę za resztą na dach. Spojrzał na dół, gdzie dwa trupy leżały na chodniku. Znaleźli się na dachu. Byli prawie otoczeni. Płaski dach, kryty jakimiś bitumami, nie wyglądał zbyt przyjaźnie. Ray przykląkł na krawędzi, obserwując zaułek. Kiedy Jerycho wbiegł na dach, szybko ruszył do stalowych drzwi, za którymi była klatka schodowa. Jack kombinował coś z zamkiem, reszta się temu przyglądała. Po chwili drzwi były otwarte, a cała grupa schodziła do budynku.

No to sobie teraz możemy pomarzyć o przetargu o prochy. Ktoś o nas wie, policja będzie nas szukać, Hajime nie dostanie prochów, bo jak nas portier opisze to w banku nie możemy się pokazać, więc on też kogoś na nas naśle. Mamy po prostu przesrane. Jeżeli opuszczę ten budynek to skontaktuję się z Frankiem, może ma jakiś pancerz…
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:43.
JohnyTRS jest offline  
Stary 28-09-2010, 00:44   #22
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Fabio tak jak i inni nie zwlekał tylko wypadł z pokoju wraz z innymi, po drodze porwał pompkę w myśl zasady, że "siły ognia nigdy nie za dużo". Biegł po schodach a pociski rykoszetowały za jego stopami, zauważył człowieka za jednym z samochodów, wystrzelił tam raz z pompki, nie wiedział nawet czy to coś dało, ale nawet jak nie to powinno zatrzymać na moment przeciwnika. Przez chwilę byli na płaskim dachu, mogli ich powystrzelać jak kaczki, Fabiowi się to naprawdę nie podobało, po chwili jednak drzwi stanęły otworem i znów się ruszyli.

"Kto ich nasłał, gangi które na mnie polują? Nie! Oni chcą pieniędzy, moja śmierć nic im nie da. Hajime, też nie. Jemu zależy na prochach, a nie wie gdzie są. Ktoś z innej mafii, czy też gangu. Był to ktoś komu zależało na prochach, na tyle, że nie cofnie się przed niczym"- Tak brzmiały myśli Fabia.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 02-10-2010, 12:23   #23
 
Suarrilk's Avatar
 
Reputacja: 1 Suarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodze
Irma żachnęła się, widząc, że Jack na serio chce wrócić do hotelu. Z drugiej strony, jaką mieli opcję? Skakać po dachach? Żadne z nich nie było pieprzonym Batmanem. Ona może dałaby sobie jakoś radę, ale reszta? Obrzuciła ich krytycznym spojrzeniem. No i Tommy był ranny. Iskra splunęła. Już żałowała tego, że nie zostawiła tych debili samych.

Schowała Eagla pod płaszcz.
- Schowajcie gnaty, idioci, chcecie, żeby wszyscy od razu nas zauważyli? Idziemy spokojnie. Nie gadać za dużo. Plan jest taki – przekradamy się do pomieszczeń służbowych. W tym zamieszaniu i tak nikt nie zauważy. Trzeba znaleźć kuchnię albo pralnię. Tam będą zapasowe wyjścia z hotelu. Gdzieś tu powinien być szyb, którym zrzucają brudną pościel do pralni. Albo zsyp na śmieci. Gorzej, jeśli ten kończy się w piecu. Z drugiej strony, rozwiązywałby wszelkie problemy. – Błysnęła zębami, przejawiwszy ów czarny humor. - Nie wiem, czy nie powinniśmy się rozdzielić. Grupy po dwie, trzy osoby. Idąc całą bandą, jesteśmy bardziej wystawieni na widok. Jackie, Tommy, wy ze mną. Znajdziemy się potem - rzuciła do reszty i ruszyła, nie oglądając się na nikogo. Jeżeli mieli jakieś obiekcje, gówno ją obchodziły.

Zeszła lekko ze schodów wprost w rozgardiasz biegających pokojówek i zaniepokojonych gości, którzy nie wiedzieli, co się dzieje. Z całej jej sylwetki emanowała pewność siebie - absolutne przekonanie, że jest we właściwym miejscu i wie co robi. Rozejrzała się, nie zwalniając ani nie przyspieszając kroku. Szybko znalazła to, czego szukała. Podeszła do szybu na brudną pościel i zajrzała do środka.
 
__________________
"Umysł ludzki bardziej jest wszechświatem niż sam wszechświat".
[John Fowles, Mag]
Suarrilk jest offline  
Stary 02-10-2010, 15:43   #24
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Jerycho kiwną głową z "poważną" minął. Nie zamierzał protestować. W takiej sytuacji nie było czasu na demokrację. O samego siebie by się mógł zatroszczyć. Hmmm... może nawet udałoby mu się przeskoczyć dach. Nie takie odległości zaliczał, ale nie na takich wysokościach. A czasem zdarzało się, że nie wyszło.
Schował swoją syrenkę w gacie. Dosłownie. Lufa przylegała do uda. Gdy się kogoś przeszukuje nawet nieświadomie omija się niektóre elemrnty ciała. Jak np. krocze. Szczególnie mężczyźni przeszukujący mężczyzn. Ble... Jerycho też by wolał nie macać kogoś po wacku. W zasadzie raz ta sztuczka uratowała mu skórę. Miał opracowany system dzięki któremu nie bardzo było to widać i mógł w miarę naturalnie chodzić. Cóż... desert eagle to nie peacemaker.

Zdjął dżinsową katanę i wywalił ją na dach. Został w spodniach i czarnej koszulce. Kurde. Dredy są nieco charakterystyczne. A jebał to pies. Skierował się szybkim krokiem w stronę w którą Irma nie szła
 
Arvelus jest offline  
Stary 02-10-2010, 17:10   #25
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Ray posłuchał „rady” Iskry i schował Waltera do kabury. Zapiął kurtkę, jej dolną krawędź podsunął trochę do góry. Czarna skóra była luźna, z zewnątrz nie było widać, że pod nią jest ukryty pistolet.

Ciekawe, co zrobi Fabio – pomyślał patrząc na śrutówkę w jego ręce.

-Idziemy – zadecydowała Irma i cała grupa zeszła niespiesznie piętro w dół. Na klatce schodowej panował niezły rozgardiasz, przerażeni, a jednocześnie zaciekawieni goście hotelowi wystawiali głowy ze swoich pokoi, pokojówki kręciły się po całym piętrze.

Zupełnie jak w Kabulu, kiedy zaatakowali patrol Franka. Jak dojechaliśmy na miejsce to musieliśmy siłą odpychać tych zawszonych tubylców od wraku Patriota Franka, żeby zrobić miejsce dla ambulansu. A ci zachowywali się jakby byli na targu z jakąś promocją. Ledwie ich wyciągnęliśmy z tego Patriota, a te brudasy zaczęły zbierać sobie pamiątki.

O dziwo korytarzyk do pomieszczeń technicznych był pusty nikt się tam nie kręcił. Irma szybko odnalazła zsyp na brudną pościel. Ray czekał w napięciu.

Jeżeli się wydostaniemy z tego budynku to co dalej? Za kilka godzin mamy spotkanie z tych Żółtkiem, a policja nas szuka. Mam nadzieję, że portier i pokojówki mają słabą pamięć do twarzy.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:44.
JohnyTRS jest offline  
Stary 06-10-2010, 11:07   #26
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Irma oceniła szyb, wysoko, nie wysoko. U dołu trochę się zakrzywiał. Przełożyła jedną nogę przez dziurę, potem drugą, wisząc na samych rekach zaparła się nogami o rogi i… pomknęła w dół. W parę sekund pokonała szyb. Jacki zajrzał poprawił marynarkę i wlazł do środka. Thomas poprawił opatrunek i także szykował się do skoku. Gdy tylko szyb zwolnił się zaczął się gramolić ośrodka, niestety ranna noga nie wytrzymała ciężaru. Obślizgnęła się. Thomas uderzył głowa o kant szybu i bezładnie stoczył się w dół.
Chłopaki popatrzyli po sobie, Fabio dotknął palcem brzegu szybu i pokazał krew Rayowi.

Niestety zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć w korytarzu drzwi windy otworzyły się i wyszło dwóch funkcjonariuszy. Obaj z bronią w dłoniach. Ich reakcja mogła być tylko jedna na widok kolesi, z których jeden trzyma strzelbę.
- LC PD! Rzuć broń!
Cała czwórka zamarła, dwóch z nich było w tej niekomfortowej sytuacji, że patrzyło w ciemne otwory luf.

Jerycho tymczasem poszedł w przeciwną stronę niż Irma poprowadziła resztę. Schodząc niżej usłyszał jak z dołu ktoś biegnie. Zerknął między poręczami, błysnął błękit. Tożsamość przybyszów nie pozostawiała wątpliwości. Naliczył ich ze trzech. Zbliżali się, jeszcze jedno piętro i obecność Jerycho przestanie być tajemnicą.

Tymczasem w piwnicy Irma wygrzebała się z kosza brudnej pościeli i ręczników. Była w sporym pomieszczeniu, oświetlonym światłem jarzeniówek. Jedna z nich wkurzajco brzęczała i migała. Całą krótsza ścianę pomieszczenia zajmowały dwie wielkie pralki, a tuż obok nich suszarki na tyle duże, że Irma mogłaby tam bez trudu wejść. Podziwianie pomieszczenia przerwało jej kolejne lądowanie. Jack zaczął gramolić się z kosza na bieliznę, ten przechylił się i wywrócił. Walker wytoczył się w kłębach „białych” brudów. Zrzucił z twarzy jakiś wilgotny ręcznik.
- Witamy w… - nie dokończyła, bo w kosz wyrżnęło kolejne ciało, przewracając wstającego Jacka. Thomas potoczył się po podłodze i znieruchomiał.
Irma doskoczyła i sprawdził puls.
- Dzięki nic mi nie jest – wymamrotał Jack szarpiąc się ze szmatami.
Iskra nie wyczuła pulsu, głowa Thomasa była cała we krwi. Zaklęła, teraz przyszłość, raczej krotka, siostry Thomasa spadała na barki dziewczyny. Z drugiej strony, siostra nie była dla niej nikim ważnym…

Dhagar proszony jest o niepostowanie
 
Mike jest offline  
Stary 06-10-2010, 21:31   #27
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Szybka decyzja. W zasadzie znał się na psychologii. Ale to była wiedza teoretyczna. Nigdy jej nie wykorzystał. Poprawił syrenkę w spodniach i zbiegł na dół z wyrazem przerażenia na twarzy. Prawie wbiegł na grupkę 5 gliniarzy, natychmiast odegrał scenkę lekkiego przestraszenia, zaskoczenia i ulgi
-Och, to wy... Szybko panie władza, tam na górze strzelają! Kurwa, STRZELAJĄ! Prawie sam oberwałem!
-Spokojnie!- warknął jeden z gliniarzy, najwyraźniej już kupił bajeczkę-Jak się pan nazywa i ilu ich tam jest? Co pan wie?
Jerycho zamknął i wziął głęboki wdech
-Jestem John McSmith, jestem asystentem w biurze. Mam urlop, ja...
-Do rzeczy panie McSmith
-Tak jest, przepraszam. Nie wiem ilu jest. Jakieś dwie grupy się ostrzeliwują. Na zewnątrz jest ich dużo, ale kilku... kurwa, kurwa, kurwa, strzelali do mnie!
Jerycho byłby dobrym aktorem, choć wszelka ściema i tak, na ogół, wychodziła mu kiepsko. Teraz było inaczej. Tylko by nie przedobrzyć. Choć panika to chyba nic dziwnego.
-Proszę się uspokoić. Posterunkowy Sanders odprowadzi pana na dół, do naszych, tam będzie pan bezpieczny
-Bardzo dziękuję, dziękuję- po czym pokręcił głową z niedowierzaniem szeptając- kurwa, strzelali...
-Wolałbym pomóc, z wami będę przydatniejszy
-Nie marudź młody. Pan McSmith potrzebuje twojej pomocy. Nie zawiedź go ani nas
W tym czasie Jerycho nerwowo przestępował z nogi na nogę rozglądając się. Gra aktorska, choć strachu po prostu nie musiał ukrywać. Tak, on bał się. To chyba normalne łgając glinom, nie? Nie umiał kłamać i wiedział o tym, ale akurat w tej sytuacji to działało na jego korzyść, bo wszystkie oznaki które, normalnie by go zdradziły, teraz były uznawane za zwykłą panikę.

Policjanci zameldowali o tym co się stało i o tym, że jeden eskortuje cywila na bezpieczny obszar. No i poszli. Czterech gliniarzy górę, a Jerycho, w eskorcie "młodego" w dół. Cały czas bełkotał coś o strzelaniu, dziękował za pomoc i chrzanił o tym, że policjanci jednak są w porządku
-Zaraz będziemy na miejscu, proszę się nie bać. Choć to żaden wstyd, kiedy pierwszy raz do mnie strzelali też srałem w gacie.
I wtedy go złapał. Uderzeniem wytrącił mu pistolet z dłoni i założył chwyt odcinający dopływ krwi do mózgu
-Wybacz młody.- Policjant odruchowo złapał go za przedramiona starając się odciągnąć, je od swojej szyi- Nie martw się, nie zabiję cię. Nie zasługujesz na śmierć. Obudzisz się za kilka minut jak po drzemce, a mnie już nie będzie. Możesz powiedzieć przełożonym, że załatwił cię znawca boksu tajskiego, judo i tzw stylu ulicznego. To żaden wstyd. A teraz dobranoc...
Młody wciąż walczył. Starał się krzyczeć, ale zaciśnięta tchawica ledwie pozwalała mu na bardzo płytkie oddechy, mógł co najwyżej charczeć. Opór słabł. Pewnie już nie widział na oczy. Półpolak poczuł uderzenie w żebra. Zagryzł wargę czekając na drugie. Było lekkie, policjant za późno się na to zdecydował. Gdyby walił od początku byłoby zupełnie inaczej. Ciało już odmawiało posłuszeństwa. Jeszcze kilka sekund i straci przytomność. Już. Jerycho ostrożnie położył wiotkie ciało na ziemi. Sprawdził... oddychał. Czyli nic nie spieprzył. Może to irracjonalne, ale zawsze bał się czy nie przedobrzył. Chyba za dużo filmów się naoglądał, gdzie duszenie trwało 10 sekund i koleś już był trupem.
Szybko przebrał się w błękitne ciuszki zakładając je na swoje. Broń mu zostawił, za to własną włożył do jego kabury. Musiał wyregulować wielkość, ale udało się. Podbiegł do najbliższego okna. Na drugim piętrze było ono na jakichś 6 metrach na ziemią. On miał 2 metry. Ze dwa i pół z rękami w górze. Rozejrzał się jeszcze, widział radiowóz, za rogiem musiała być masa niebieskich. Cóż, raz kozie śmierć. Wywiesił się na rękach na parapecie, spojrzał w dół i puścił. 3,5m to było nic. Kucnął lądując, wyprostował się i szybkim krokiem odszedł w drugą stronę...
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 07-10-2010 o 15:59.
Arvelus jest offline  
Stary 07-10-2010, 10:35   #28
 
vvojtas's Avatar
 
Reputacja: 1 vvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodze
-Nie żyje.- zakomunikowała Irma.
-Kurwa!
-Ano kurwa!-
zgodziła się.
- Ja pier...
-No, już dość tego rozczulania-
przerwała Jackowi w samym środku soczystego przekleństwa. -Musimy się stąd wydostać!

Walker kiwnął, zaś Iskra płynnie przeszła od sprawdzania pulsu do kieszeni.
-Żeby gliny go za szybko nie rozpoznały- wytłumaczyła wyciągając dokumenty i kluczyki od mieszkania.
-Lepiej weź od razu cały portfel. Jemu i tak się już nie przyda. One zresztą też nie.- dodał po chwili.

Rzeczywiście trudno było znaleźć jakieś sensowne zastosowanie dla pary Coltów, gdy jest się odrobinę nieżywym. Zaś nowego właściciela mogły uwolnić od dość żenujących sytuacji, gdy podczas strzelaniny musiałby posiłkować się umeblowaniem w celu zyskania jakiejkolwiek siły ognia.

Jack uważnie przyjrzał się zdobyczy. Jeśli już musiał korzystać z broni, czego raczej unikał, bo oznaczało to, że musiał popełnić jakiś poważny błąd wcześniej, preferował raczej mniejsze - łatwiejsze do ukrycia pistolety. Jednak w tych okolicznościach nie miał prawa do narzekania, zwłaszcza że Colty były bardzo solidnie wykonane.

Przeszukał ciało, biorąc jeszcze dwa zapasowe magazynki i gumę do żucia.
-Może zdejmiesz mu jeszcze buty?- zapytała z przekąsem Irma.
Jack przyjrzał się krytycznie ciału
-Nie mój rozmiar- ocenił.

Przeładował, zabezpieczył i schował pistolety. No to problem broni miał już za sobą. Pozostawało mu już tylko uciec połowie mafii z LC, wymknąć się z hotelu, no i jeszcze pozostawała sprawa ciała...
Zerknął na kosz na brudu. Odpowiednich rozmiarów, w środku parę ubrań do przykrycia, w dodatku raczej nikt szybko nie będzie tu zaglądał. Jednym słowem wydawał się stworzony do ukrywania ciał, zaś przechowywanie brudów schodziło na dalszy plan. Irma musiała pomyśleć to samo, bo właśnie wpatrywała się w niego porozumiewawczo.

I tak lżejsze o kilka cennych przedmiotów ciało znalazło się w koszu na pranie, zakryte kilkoma warstwami cudzej bielizny. Gdyby tylko reagował szybciej, mógłby uniknąć tego losu. A teraz w ogóle nie dawał znaku życia. Jack postanowił, że nie pozwoli aby z nim stało się to samo!


Grzebanie w ciuchach opłaciło się kolejnymi znaleziskiem - poplamionym, niestety, strojem szefa kuchni, oraz ubraniem kelnerki. Zacisnąwszy zęby Jack naciągnął na swój czysty, biały garnitur fartuch kucharza ubrudzony jakimś bliżej nie zidentyfikowanym daniem, a właściwie daniami - Walker wątpił aby tyle barw mogło pochodzić od jednej tylko potrawy. Całość dopełniła wysoka, biała czapka. Jack przybrał niezadowoloną minę (co nie przyszło mu z trudem zważywszy na to co działo się z jego czystym garniturem) i już mógł uchodzić za szefa kuchni wytwornej restauracji. No... nie nazbyt wytwornej - najlepsi kuchmistrze zawsze mieli nieskazitelnie białe fartuchy.
W tym czasie Irma przekształciła się w bardzo zgrabną kelnerkę. Z pewnością mogłaby uchodzić za pracownicę najlepszych lokali i to nie koniecznie gastronomicznych. Jack zbadał ją uważnie od stóp do głów. Potem jeszcze raz dla czystej przyjemności obserwacji. Po czym podszedł i bez słowa powiększył jej dekolt.

Podczas gdy Jack gmerał przy jej biuście Irma uniosła brwi.
-Naprawdę mamy teraz na to czas?- zapytała.
-Niestety nie- wyszczerzył się -Chodzi tylko o odpowiedni odwracacz uwagi- powiedział, choć jego dłonie krążyły po okolicy zdecydowanie dłużej niż wymagały tego poprawki.

Chwilę później kucharz wraz z kelnerką opuścili pralnię w poszukiwaniu tylnego wyjścia z hotelu.
 
vvojtas jest offline  
Stary 07-10-2010, 19:35   #29
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
"No to mamy przesrane" – pomyślał, patrząc na dwóch równie osłupionych policjantów naprzeciwko – "przesrane".

Policjanci wyglądali normalnie. Jeden, wyraźnie starszy, wyglądał na typowego pączkożercę. Zsiwiałe włosy wychodzące spod czapki dawały wyraźnie znać, że niedługo przejdzie na emeryturę. Drugi, trochę zbyt chudy, to był młokos, dopiero co Akademii Policyjnej. Ray poznał to po nowiutkim mundurze, który nie zdążył jeszcze zblaknąć. Oraz po rękach. Minimalnie trzęsących rękach oraz zbyt wysoko podniesionym pistolecie. Trzymał go po prostu zbyt wysoko.

-Powtarzam, rzućcie broń. Ręce do góry! Twarzą do ściany!

"On nie żartuje"! Ray zobaczył że opór nie ma sensu. Powoli podniósł ręce do góry.

-Marco, zrób to, opór nie ma sensu – powiedział do Fabia. Ray powoli się odwrócił się twarzą do ściany obok zsypu. Zsyp był wykonany z niemalowanej blachy, w której odbijał się korytarz, w tym obaj policjanci. Nagle go olśniło.

10.10.2009, Szpital polowy US Army, Kabul
Ray siedział wraz z kolegami w kącie szpitala, pocieszając Johna. Najlepszy kumpel Johna leżał w tej chwili kilka łóżek dalej przykryty białym prześcieradłem, czekając na wysyłkę do Stanów w czarnym worku.

11.10.2009 noc, koszary US Army
-Nie!!! – ciszę przerwał krzyk oblanego potem Johna…

Hotel

Ray stanął pewnej odległości od ściany. W przeciwieństwie Do Fabia nie stanął przy samej ścianie. Chciał zwrócić na siebie uwagę. Udało się.

-Młody najpierw tego z prawej (chodziło o Raya). Ja celuję w tego drugiego – rozkazał starszy policjant.
Ray tylko na to czekał. Kiedy policjant podszedł i znalazł się dodatkowo w linii pomiędzy drugim policjantem a Rayem, Ray zadał silny kop do tyłu, prosto w krocze policjanta. Ten stanął, lekko zgiął się, a Ray wyrwał mu broń z ręki i pociągnął policjanta w lewo, uderzając nim o ścianę przez Fabiem. Ray przystawił nieprzytomnemu policjantowi lufę do głowy, w międzyczasie Fabio podniósł strzelbą z podłogi i wycelował ją w drugiego policjanta, który wyraźnie spanikował.

-Rzućcie broń – powiedział policjant bez pewności w głosie.
-Nie, to ty połóż broń na podłodze i kopnij nam ją pod nogi, inaczej ten młokos zginie. A ty będziesz miał zbrudzone sumienie, że mu nawet nie pomogłeś! – Ray nie był dobry z psychologii, ale w Afganistanie poznał właściwości więzów emocjonalnym. Ci policjanci byli partnerami, musieli nawiązać więzi emocjonalne – Na emeryturze nie będziesz miał spokoju. Sumienie będzie cię gryzło do końca życia. Rzuć broń!

Policjant jeszcze przez chwilę stał celując w Raya, lecz w pewnym momencie uświadomił sobie, że to nie ma sensu. Rzucił broń, a Fabio po chwili uderzył policjanta kolbą w głowę. Ray puścił młokosa, który legł na podłodze jak szmaciana lalka.

-Marco, nie ma czasu, skaczemy! – i wszedł do szybu. Prędkość spadania zmniejszał zapierając się nogami o ścianki szybu. Broń policjanta miał przy sobie, nie mógł pozwolić, że policja go znajdzie poprzez odciski palców.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:46.
JohnyTRS jest offline  
Stary 12-10-2010, 11:29   #30
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Ciuchy gliniarza były trochę przyciasne na Jerycho. Tym bardziej, że założył je na swoje. Starał się iść krokiem kogoś kto ma pełne prawo tu przebywać. Czy mu się to udało czas miał pokazać. Przede wszystkim musiał przejść przez ulicę, a latarnie niestety oświetlały dobrze teren. Przeszedł po trawniczku, rozejrzał się na rogu, skinął głową stojącemu tam gliniarzowi mając nadzieję, że łomot serce nie zdradzi go przed tamtym. Ale nie, tamten tez tylko kiwną głową i rozglądał się dalej. Jerycho krok za krokiem szedł przez ulicę dotarł do krawężnika gdy:
- Hej, czekaj!
Przed oczami Jechycho stanął służbowy glock policjanta. Praktycznie o połowę krótszy i o wiele smuklejszy do jego syrenki, rozpychającej kaburę do niemożliwości…

Marco pozostawiony sam w korytarzu wiele się nie zastanawiał, czekał tylko tyle by Ray zdążył się usunąć z drogi i skoczył.

Skończywszy się obmacywać Irma i Jack ruszyli do wyjścia, Akurat zamknęli za sobą drzwi, gdy usłyszeli łomot. Ktoś jeszcze wpadł do pralni.
- Zdzwonią się z nami – mruknął Jack i pociągnął dziewczynę za rękę. Racja we dwójke mieli większe szanse, tym bardziej w przebraniach.
Weszli ostrożnie po schodkach na parter, pusto. W korytarzu na tyły spotkali tylko sprzątaczkę, która podejrzliwie na nich popatrzyła. W końcu drzwi, Irma wyjrzała przez okienko i zaklęła. Oparty o barierkę, pięciu schodków prowadzących od drzwi stał policjant.

Marco i Ray tymczasem wygrzebali się z brudów i rozejrzeli wokoło. Nie było na co czekać ruszyli do drzwi. Zamarli, gdy usłyszeli kroki. Oddalające się kroki, odczekali chwile i Ray wyjrzał.
- Czysto.
Ruszyli. Korytarz, pusty, ale przy tylnych drzwiach zauważyli dwójkę osób z obsługi wyglądających przez okienko. O ile facet był rozmiaru Marco, to w ciuchy po kobiecie Ray by za cholerę nie wszedł.

- Znasz przepisy, w zaułki tylko ze wsparciem.
Jerycho mało nie zemdlał, położył dłoń na kolbie, starając się przykryć jak najwięcej i stawać tak by broń była zasłonięta jego ciałem i skinął głową. Powoli ruszyli w zaułek. Pod ich stopami zachrzęściły skorupki fistaszków. Krok za krokiem zagłębiali się w mrok…
 
Mike jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172