Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-08-2010, 22:26   #1
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
[Autorski] Kroniki Menthoru - Rozdział I

Hrodgar ”Kruk” Aldor

Hrodgar siedział w swej komnacie po skończonej uczcie. Kładł się właśnie spać, gdy ktoś zapukał do jego drzwi.
- Wejść!
Do sali wszedł jakiś nisko postawiony oficer, zasalutował podał mu list. Ten otworzył go i szybko przewertował oczami. Był to rozkaz, według którego miał jutro stawić się z golemem na dziedzińcu przed karczmą. Odłożywszy go zdmuchnął świecę i położył się spać.

Następnego dnia Hrodgar po przygotowaniu się do wyprawy, gdyż tą przewidywał, ruszył na dziedziniec. Nie był duży, jak zresztą miasto. Była to wioska w okolicy Nowenher, gdzie właśnie stacjonował. Wiedział, iż szykuje się jakaś misja specjalna, lecz nie wiedział jaka. Na placu czekał już na niego oficer, który po krótkim przywitaniu polecił mu pozostawienie golema i udanie się do karczmy, gdzie dowie się wszystkiego.

Saverock Van Drake "Roztropny"

Sam Edwin poinformował wczoraj Van Drake'a o tym, że stawić się ma na dziedzińcu w Grez-nar, niewielkiej wiosce koło Nowenher. Wyłożony wyszczerbionym brukiem dziedziniec i solidnie zbudowana karczma to jedyne kamienne budowle w tej wsi. Na południe od niej ciągnął się szaniec. Drewniane zagrody zamieszkałe były przez chłopstwo uprawiające ziemie. Saverock dotarł w końcu na dziedziniec. Przywitał go tam oficer wraz z małym oddziałem wojska, który obstawiał karczmę. Żołnierz zaprosił maga do środka, ten zaś ruszył, by dowiedzieć się na czym polegać ma jego misja.

Tery Barns "Duży"

Tery - nowy adept szkoły magicznej w Nowenher właśnie wyjechał z miasta. Wczorajszego dnia jeden z wysoko postawionych magów polecił mu, by zjawił się około południa na dziedzińcu w Grez-Nar. Wioska zdawała się Tery'emu ruiną. Ludzie byli wyczerpani wojną, nie mieli siły ciągnąć tego dalej. Zaopatrzenie twierdz na granicy było wielkim wysiłkiem dla tych wsi. Gdy Tery dotarł już do wioski został przywitany przez jakiegoś wojskowego. Żołnierze obstawiali karczmę, jeden z nich kłócił się z jakiś mężczyzną, zapewne podróżnym. Tery udał się w stronę karczmy.

Karczma


- Dobrze, że jesteście - powiedział jakiś mężczyzna siedzący w cieniu. Rozejrzał się po magach siedzących w karczmie. Było ich trzech. Do środka wpadało wątłe światło, przez brudne okna. W powietrzu wirował kurz.
- Wiecie czemu się tu zebraliście ? Nie ? Już wam wyjaśniam. Jestem pułkownik Artur Aregion. Znamy plany armii Dymitra i wiemy, że uderzy ona na Tel-Ahman. Tam też skierujemy główne siły. Jednocześnie poślemy okrężną drogą kilku magów, by dostali się na tyły i przeprowadzili zamach na Dymitra. Rozumiecie ? Wyruszycie jutro, dziś jeżeli nie macie pytań pozwolę wam odpocząć i poznać się trochę.
Mężczyzna pociągnął łyk piwa. Magowie dopiero teraz zauważyli, że przed nimi także stały kufle.
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 29-08-2010 o 22:57.
Arsene jest offline  
Stary 30-08-2010, 10:35   #2
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Saverock był w swoim normalnym stroju. Czerwona szata, czerwone, skórzane spodnie, płytowe buty, skórzane rękawice, które teraz wisiały przy jego pasie. Tam też dwa pistolety, a na plecach młot bojowy. Pod szatą miał płytowy pancerz,ale dojrzeć go nie można było.Kapelusz zdjął z głowy wchodząc do karczmy i trzymał go teraz w lewej ręce. Uważnie słuchał słów pułkownika Artura. Szykuje się coś ciekawego i zarazem niebezpiecznego pomyślał po chwili. Odgarnął swoje czarne włosy, które opadły mu lekko na twarz. Gdy dojrzał kufel stojący przed nim, wziął go do ręki i upił mały łyk. Przez chwilę analizował dokładnie wszystko co mówił pułkownik i powiedział.
-Dla mnie niemal wszystko jest jasne. Mam tylko jedno pytanie.-
Pociągnął duży łyk z kufla i spytał.
-Dlaczego akurat nasza trójka? Nie wątpię w umiejętności swoje i tych z którymi będę współpracował, ale wiem, że są potężniejsi magowie. Chociażby i sam Edwin, którego miałem okazję poznać.-
Nie czekając na odpowiedź, zwrócił się do dwóch pozostałych magów.
-Skoro mamy współpracować to się przedstawię już teraz. Jestem Saverock Van Drake.-
 

Ostatnio edytowane przez Saverock : 30-08-2010 o 10:52.
Saverock jest offline  
Stary 30-08-2010, 11:25   #3
 
Hrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Hrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodze
Hrod miał na sobie tylko szatę maga i w ręku trzymał swoją laskę.Przy boku miał pas i mieszek ze złotem,aczkolwiek spod niego wystawał mały sztylet pokryty jakąś dziwną lekko zielonkawą mazią. Była to trucizna paraliżująca która w kontakcie z krwią wyżerała wszystkie komórki nerwowe.

Wychyliwszy kufel z piwem Hrod otarł pianę z wąsów,po czym usiadł na krześle,zdjął czapkę i położył ją na stole. Spojrzał obojętnie na obydwu i zaczął mówić :
- Jestem Hrodgar Aldor,mam nadzieję że z tej wyprawy wszyscy powrócimy żywi aczkolwiek nigdy nic niewiadomo. Saverocku skoro już pytasz czemu akurat my trzej mam dziwne wrażenie ze nie będzie to zwykła wyprawa,lecz coś bardziej zawiłego o czym my nie wiemy...
Wziął kapelusz,nałożył go sobie na swoje siwe długie włosy,wstał i rzekł :
- Arturze o której jutro wyjeżdżamy?
Po tych słowach poszedł bo kufel piwa i przysiadł obok swych towarzyszów.
 
Hrod jest offline  
Stary 30-08-2010, 15:45   #4
 
Dudi00's Avatar
 
Reputacja: 1 Dudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodze
Tery standardowo ubrany w czarną kamizelkę pod nią biała koszula następinie ciemno niebieskie spodnie, przypinane szelki (bardziej dla ozdby niż dla funkcjonalności) i brązowe skórzane buty za kostkę. Przy pasie po lewej stronie kabura na pistolet skałkowy, po prawej miecz jedno ręczny.

Od wejścia do karczmy tylko siedział i słuchał co pułkownik miał do powiedzenia. Po jego słowach nie spieszył się z reakcją. Wysłuchał każdego. Do chwili gdy z ust człowiekam przedstawiającego się jako Hrodgar Aldor wypłyenły słowa tak istone że Tery nawet zwrócił swą uwagę na jego mościa.
“O której jutro wyjeżdżamy?”
To było niezwykle istotne pytanie. Po uzyskaniu odpowiedzi mógł mniej więcej obliczyć ile piwa będzie mógł wypić by następnego dnia operować golema, podejmować w miarę sensowne decyzje nie narażając własnego życia.Tery Spojrzał na kufel, na Artura chwycił prawą ręką za kufel, już miał wypić szczyptę złocistego płynu. Lecz na chwilę powstrzymał się..
-Jestem Tery Barns- rzucił bez wiednie, po czym zkosztował zawartości kufla. Szybko dotarło do Terego że piwam tego czegoś nazwać nie można i na pewno nie wyda złamanej moenty na te pomyje. “Nie ma piwa, kobiet. Dalej mówcie co macie i kładę się spać.”
Czekał jedynie na moment gdy będzie mógł udać się do łóżka.
 

Ostatnio edytowane przez Dudi00 : 30-08-2010 o 16:31.
Dudi00 jest offline  
Stary 30-08-2010, 18:38   #5
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Karczma

Artur spojrzał na Saverock'a. Jego pytanie wydało mu się banalne, ale uśmiechnął się i odpowiedział
- Jesteście świetnie wyszkoleni, a z zasłoną naszej armii powinniście dać sobie radę.
Następnie głos zabrał Hrodgr. Najwyraźniej źle zrozumiał Artura, więc ten postanowił sprostować to co powiedział.
- JA wyjeżdżam za kilka chwil, WY wyjeżdżacie jutro z samego ranka. Ja z oddziałem pojadę wesprzeć Tel-Ahman, wy pojedziecie na południowy-wschód do fortu Haratar. Tam zostaniecie pokierowani przez ziemie umarłych aż do Dymitra. Szczegóły poznacie na miejscu, zdradzanie ich teraz było by niebezpieczne.
W tym momencie do karczmy wszedł jakiś oficer i szepnął Arturowi kilka słów. Ten zwrócił się po raz ostatni do młodych magów
- Na mnie już czas, w okolicy jest mały podjazd nieumarłych, czas rozpocząć łowy. Powodzenia.
Wychodząc z karczmy Artur zamiótł efektownie płaszczem po czym dało się słyszeć jak skrzykuje oddział, uruchamia golema i oddala się. Magowie zostali sami w zatęchłej karczmie z kuflami czegoś, co wyglądało jak piwo. Zapadła niezręczna cisza, którą przerwał prawdziwy wysyp gości. Chłopi korzystają z faktu, iż wojsko odeszło wlało się do karczmy. Wszystkie stoliki były zastawione, polewano wszelkie alkohole, zaczęto śpiewać i bawić się. Tryunki uderzyły magom do głów, oni także popuścili wodze swej fantazji i bawili się razem z chłopami i drobną szlachtą.

Karczma - następnego dnia

Pierwszy ocknął się Hrodgar. Bolała go trochę głowa, nie pamiętał co się działo poprzedniego dnia po wyjeździe Artura. Najwyraźniej zabawili się trochę ponad miarę - jak to szlachta. Nie ważne czy wysoko urodzona, czy zaściankowa. Chwilę później ocknęli się także pozostali magowie. Wszyscy byli w pokoju na górze, który najwyraźniej dostali od karczmarza. Po krótkim sprawdzeniu ekwipunku udali się na dół. Karczma była pusta i tak samo zatęchła jak wczoraj. Jedynie karczmarz samotnie wycierał brudną szmatą kufle.
- Toście panowie zaspali trochę. Świt był ze dwie godziny temu, chodźcie bo mięso wystygnie.
Karczmarz podał magom mięso i po bochenku chleba do ich stołu. Gdy tylko "nowa elita magów" rozpoczęła posiłek dobiegły ich jakieś krzyki. Najpierw niewyraźne i odległe, potem coraz silniejsze, aż nagle jakiś szlachcic wpadł do karczmy z przerażeniem w oczach
- Ratuj się kto może, umarli jadą! Cały oddział jazdy! Ratuj się kto żyw!
Po czym wybiegł tak jak stał.

Lagann "Biały" Gurrensson i Ivan Ivanov Smirnow


Dwie postacie jechały konno drogą. Niby nic nadzwyczajnego, zwykli podróżni, gdyby nie fakt iż za nimi ciągnęły się wielkie golemy bojowe. Dwaj podróżni byli magami wojennymi. W oddali rysowała się wioska, słońce wstało niedawno. Magów tych skierowano do tej wioski z Nowenher, by spotkali się z pułkownikiem Arturem, lecz spóźnili się najwyraźniej. Coś jednak przykuło ich uwagę. Co jakiś czas mijali uciekających z wioski ludzi, a na wschód od niej malowała się czerwona łuna. Zbyt późno już było na łunę wschodu, była to łuna pożaru. Do wioski magowie mieli dziesięć minut jazdy galopem, piętnaście z golemami przy dużym wysiłku.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 30-08-2010, 19:02   #6
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Tego mu było trzeba, dobrego śniadania.Niestety zdążył wziąć tylko kęs mięsa i do środka wbiegł jakiś krzyczący mężczyzna. Głowa go boli, a musi wysłuchiwać czyiś krzyków. Miał ochotę strzelić do tego mężczyzny, aby ten się uciszył, ale nawet nie zdążył wyjąć swoich pistoletów i już szlachcica nie było. Przeanalizował słowa mężczyzny, bo jakoś nie mógł uwierzyć, że nieumarli się zbliżają. Westchnął cicho i powiedział sam do siebie.
-Nawet śniadania nie można zjeść w spokoju. Już jesteśmy spóźnieni, a do tego zbliżają się nieumarli.-
Założył kapelusz na głowę, spojrzał po towarzyszach i rzekł.
-No chyba nici ze śniadania. Przynajmniej dopóki nie zajmiemy się tymi nieumarłymi, którzy się ponoć zbliżają.-
Wziął jeszcze kęs mięsa. Zaśmiał się cicho i szepnął sam do siebie.
-Teraz chociaż zobaczę ich w akcji, bo bardzo mnie ciekawi jak sobie poradzą.-
Wstał powoli i ruszył do drzwi. Wziął do rąk swoje pistolety i wyszedł na zewnątrz. Zaczął rozglądać się dookoła, aby dowiedzieć się dokładnie co się stało. Jeśli nieumarli naprawdę się zbliżają to może być ciekawie.
 
Saverock jest offline  
Stary 30-08-2010, 21:02   #7
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Ivan Ivanov wyglądał z pozoru na starszego jegomościa na koniu. Twarz poznaczona zmarszczkami, oczy lekko zamglone, mylnie mogły sugerować ślepotę jeźdźca. Elementem nie pasującym do całego obrazka był golem. Potężny stwór, kroczący za starcem.

Ci, którzy znali Ivanova wiedzieli jednak, iż zmarszczki nie są wynikiem przeżytych lat, lecz wielu dziwnych i często niebezpiecznych eksperymentów, które sam na sobie wykonywał. To samo tyczyło się oczu młodego, bo dopiero 33 letniego maga.

Jechał na spotkanie do jednej z wiosek, której nazwę miał zapisaną na kawałku pergaminu. Nie miał zamiaru zaprzątać sobie głowy takimi pierdołami jak nazwa mieściny, która jutro może już zostać zrównana z ziemią. Wiedział, że już jest spóźniony. Nie cierpiał tego u innych, u siebie tym bardziej. Spóźnienie nie było jednak jego winą. Wiadomość o wyruszeniu dostarczono mu zbyt późno aby miał szanse zdążyć na umówione spotkanie z pułkownikiem Aregionem. Mimo to starał się być na miejscu jak najwcześniej.

Po drodze natknął się na osobnika o tej samej profesji. Z racji podążania w tym samym kierunku i to jeszcze w prawdopodobnie tym samym celu, mężczyźni podróżowali wspólnie. Tak jak i ich golemy. Mimo iż przez całą drogę zamienili tylko kilka zdawkowych zdań, podróż mijała Ivanovi w atmosferze daleko odmiennej od tej, do której się przyzwyczaił podczas swoich samotnych podróży.

Kiedy już dojeżdżali do celu, wzrok pochodzącego z północy człowieka przykuła czerwona łuna, która przywodziła na myśl tylko jedno: ogień. A ogień w tych czasach oznaczał prawdopodobnie walkę.

-Mości Gurrenssonie, prujem na przód, szukając walki, czy też kontynuujem podróż w naszym tempie nie męcząc zbytnio towarzyszy naszych? zagadał z całkowitym spokojem zarówno na twarzy jak i w głosie.
 
daamian87 jest offline  
Stary 30-08-2010, 21:34   #8
 
Hrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Hrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodzeHrod jest na bardzo dobrej drodze
Obudził się z bólem głowy,z wczorajszego dnia pamiętał tylko jak razem z kompanami popijał kolejne kufle złotego trunku i dziwki tańczące przed nimi.Pół przytomny ochlapał twarz zimną wodą,założył szaty,podrapał się po brodzie i spojrzał w lustro myśląc:
- niewiele czasu mi już pozostało...
Z dołu karczmy usłyszał jak pewien chłop mówi Saverockowi o przybyciu nieumarłych. Ta informacja podziałała na maga jak czerwona płachta na byka. Wziął swoje rzeczy,dokończył kufel piwa szybkimi łykami a w tym samym momencie myślał o tym ze wreszcie rozrusza stare kości.Zbiegł na dol i krzyknął : Kompani nadchodzą nieumarli czas rozgromić ich plugawe szeregi! Śmierć ścierwom!!!Po tych słowach wybiegł przed karczmę i począł przygotowywać się do uruchomienia golema.
 
Hrod jest offline  
Stary 30-08-2010, 23:31   #9
 
AbduLLachWML's Avatar
 
Reputacja: 1 AbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodzeAbduLLachWML jest na bardzo dobrej drodze
(post pisany wspólnymi siłami razem z daamianem87)

Lagann Gurrensson – młody, wysoki blondyn o bladej karnacji, prosto z mroźnych gór dalekiej północy. Mag Bojowy w służbie Króla Menthoru, a do niedawna oficer królewskiej armii, pędzi na koniu do Grez-Nar, małej, zapyziałej wiochy gdzieś pod Nowenher. Niestety szybkość z jaką może się poruszać jest znacznie ograniczona przez potężnego golema który sunie miarowym krokiem zaraz za nim.
„Dobrze jest znów znaleźć się w kulbace i mieć cię przy boku Managarm” wykrzyknął, w sumie bardziej sam do siebie, no bo przecież golem nie mógł go zrozumieć, po czym dodał w myślach „To miła odmiana od aresztu domowego” . Do tej pory zastanawiał się co mogło być w tej misji tak ważnego, że sam Arcymag Edwin pokwapił się do jego Nowenherskiej kwatery, w której pozostawał zatrzymany przez ostatni miesiąc. Musiało być to coś naprawdę poważnego, skoro przywrócili go do służby i cofnęli wszystkie zarzuty które mu postawiono. Z rozmyślania wyrwała go majacząca w oddali potężna sylwetka. Od razu rozpoznał w niej golema bojowego, więc spiął konia w strzemionach i zostawiając w tyle Managarma wyrwał do przodu. Po chwili intensywnego galopu zbliżył się do golema i jego pana. Jego oczom ukazał się starszy jegomość , z twarzą naznaczoną licznymi zmarszczkami. Okrążył jego i jego golema dwa razy po czym zatrzymał się parę metrów przed nimi. Drugi mag zwolnił i zatrzymał się przed nim.
- Witam waszmościa! – zaczął Lagann – Po golemie wnioskuję, żeś waść Mag. Jestem Lagann Gurrensson herbu Wilczy Łeb, również Mag w służbie Króla. Dokąd waść zmierzasz? -
Zaczepiony osobnik popatrzył dziwnym wzrokiem na rozmówcę. Kiedy dostrzegł podążającego za nim golema, na jego twarzy pojawił się delikatny zarys uśmiechu.
- Witam waść. Rację posiadasz, widzę że i wy paracie się tym szpetnym zawodem. - dodał z nutką ironii w głosie. -Zwą mnie Ivan Ivanov Smirnow. Do usług! - skłonił się delikatnie. - Podążam do pobliskiej wioski, której mówiąc szczerze nazwy nawet spamiętać nie mogłem i nie chciałem nawet. Domyślam się jednak, iż cel podróży naszej zbieżny jest. - odparł lekko schrypniętym głosem.
- Niechże zgadnę, chodzi o wioskę Grez-Nar, a podążasz waść na spotkanie z pułkownikiem Arturem Aregionem? Jeśli tak to widzę, że waść równie spóźniony co i ja! - uśmiechnął się prostując się w kulbace. Jego głos był dźwięczny i czysty, ale jednocześnie zimny i beznamiętny. - Co prawdam nie przyzwyczajony do podróży w towarzystwie, ale skoro cel mamy ten sam, może będziem razem dalej podróżować?
W tym momencie golem Laganna zrównał się z nimi i zatrzymując się wypuścił z bojlera znajdującego się na plecach kłeby pary. Do pleców golema powrozem przywiązany był trzymający się z tyłu drugi koń Laganna, objuczony pakunkami.
-Zacna to myśl, jako że w czasach obecnych droga niebezpieczna, a i myśli niebezpiecznie czasem krążą, kiedy gęby do kogo otworzyć nie ma. - odparł Ivan, patrząc przed siebie. - Cel wspólny mamy, tak więc widzę że i zaznajomić się można, jako że i dłuższa droga wspólna czeka nas zapewne.- rzucił okiem na golema swojego rozmówcy. - Stwór waści widzę do boju przygotowany. A czy sprawdzony w boju już, czy dopiero okazję pierwszą krew przelać mieć będzie? - spytał jadącego obok mężczyznę.
- Managarm, bo tako maszyna moja się zowie, nie jednokrotnie już w szranki z truposzami stawał, a wygląda prawie jak nowy tylko i wyłącznie z powodu takowego, że praktycznie co po gruntownym remoncie jest, jako że w trakcie mojego ostatniego z nieumarłymi spotkania, znacznym uszkodzeniom uległ. - odparł, spoglądając w kierunku swojej maszyny - Niech waszmościa mój młody wiek nie zmyli, bo sam też już w życiu zdążyłem niejedno zobaczyć, a od czasu ukończenia Akademii cztery lata temu, czas praktycznie cały po frontach wszelakich się tułam, a życie na walce mi schodzi. - dodał z nieskrywaną pychą w głosie.
- To widzę żeś waść doświadczony w bojach. Dobrze mieć przy boku kogoś, kto od walki nie stroni, coraz mnie takich mężów obecnie spotkać można. - odparł dziwnym tonem patrząc przed siebie.
- Ano, wojowało się tu i ówdzie. No ale kończmy waść tę rozmowę, bo czas ucieka, a kawałek drogi jeszcze przed nami. - ściągając uzdy ruszył koniem w stronę celu ich podróży.
-Słusznie waść prawisz.- odparł Ivanov, pogrążając się we własnych myślach i prowadząc spokojnie konia w tempie, jakie narzucił towarzysz.

Podróżowali w milczeniu przez dobre dwie godziny. Gdy już zbliżali się do celu oczu obojga ukazała się czerwona łuna, której źródłem najprawdopodobniej była płonąca wioska, a to mogło oznaczać tylko jedno - truposze. Lagann miał zamiar coś powiedzieć, ale jego towarzysz go uprzedził.
- Mości Gurrenssonie, prujem na przód, szukając walki, czy też kontynuujem podróż w naszym tempie nie męcząc zbytnio towarzyszy naszych? -
Lagann pomyślał chwilę, przekalkulował coś w głowie po czym odparł:
- Walki przynajmniej na razie się nie spodziewałem, stąd pancerz mam na koniu zapakowany, a na sobie tylko lekki pancerz podróżny. - tu wskazał palcem na lekką skórzaną zbroję z naramiennikami wystającą spod podróżnego płaszcza. - No ale sprawdzić co jest na rzeczy nie zaszkodzi. - to mówiąc poprawił pochwę z dwuręcznym mieczem przytwierdzoną do siodła, sprawdził czy miecz gładko wychodzi, dodając po chwili - Proponuję przyśpieszyć tempa na tyle na ile nasze golemy nam na to pozwalają. –
-Słusznie waść prawisz, jednak wyeksploatować ich zbytnio także nie możemy, w przypadku gdyby walka nas czekała.- dodał Ivanov, poprawiając się w siodle. Lagann kiwnął głową przytakując. Przyśpieszyli tempa na tyle aby zbytnio golemów nie męczyć, ale poruszać się z jakąś logiczną prędkością. Zbliżając się do wioski zastanawiali się co tam napotkają.
 
AbduLLachWML jest offline  
Stary 31-08-2010, 20:26   #10
 
Dudi00's Avatar
 
Reputacja: 1 Dudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodzeDudi00 jest na bardzo dobrej drodze
-Wody! Wooooody- jego błagalny ton mógł oznaczać tylko jedno. Wczorajszego wieczoru raczej nie dotrzymał danego sobie słowa. Pił pomyje i wiele innych trunków o których istnieniu nie wiedział, a teraz chciał jak najszybciej zapomnieć.Szybko z lokalizował balę na stołku z potęcjalnie zimną wodą. Wygrzebał się z łóżka niedbale, wywracając się przez oplątane prześcieradło w okół nóg. Mała porażka nie zniecheciła dzielnego bohatera, wciąż dążył do celu. Co prawda tym razem czołgając się w samej bieliźnie.

Już prawie był, bala była już jedynie na wyciągnięcie ręki. Siły opuszczały dzielnego śmiałka, w akcie desperacji z nadludzką siłą wybił się lewą dłonią by prawą chwycić balę. Los nie był łaskaw dla Terego, zdołał jedynie dosięgnąć koniuszkami palców co spowodowało że bala z wodą runęła wprost na niego.
“Dobrze że wszyscy już poszli”
Istotnie, widok pół nagiego mężczyzny, czołgającego się po podłodze, oblanego od stóp do głowy wodą nie wróżył poważania w drużynie. Mimo wszystko zimny prysznic ocucił chłopaka wstałną równe nogi. Ogarną się, ubrał szaty.. w tem rozległo się, burczenie. Jak by demon wrzeszczał z głębi lochów, młody mag szybko zorientował się że to jedynie jego żołądek domaga się posiłku. Z zamiarem zejścia na śniadanie przekroczył próg pokoju. Nagle dołu dobiegł wrzask zapitego jeszcze wieśniaka.
-Nieumarli! Nieumarli ! Ratuj się kto może -
W ten przez próg pokoju w stronę parteru przebiegł mag wymachując kosturem i krzycząc.
-Kompani nadchodzą nieumarli czas rozgromić ich plugawe szeregi! Śmierć ścierwom!!!-
“Jednak to chyba coś poważnego... biorąc pod uwagę ile wczoraj wypiliśmy.” Cofnął się do pokoju by założyć zbroję i przygotować się do walki.
 
Dudi00 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172