Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-09-2010, 15:30   #1
 
Svazerius's Avatar
 
Reputacja: 1 Svazerius nie jest za bardzo znany
[Storytelling] ScoobyZin

- Więc, chcesz dołączyć się do redakcji akademickiej gazety? - Zapytał starszy mężczyzna siedzący za biurkiem.
- Mhm... - Odpowiedział mu cichy głos, należący do niepozornego ubranego na czarno studenta.
- To świetnie się składa! - Odpowiedział z entuzjazmem starzec - Główna redaktorka skarżyła mi się, że nikt nie chce z nią pracować. Nie rozumiem dlaczego. To taka miła i ładna dziewczyna. - Dodał po chwili wahania.
- Mhm... - Odparł student.
- Biedna dziewczyna. Jej ostatni koledzy okazali się prawie wszyscy, oprócz jednego chłopaka, świrami. Pewnego dnia złapano ich jak biegali po uczelni, wykrzykując jakieś brednie o demonie, jakimś kręgu i czarownicy. Musieliśmy ich wysłać do szpitala psychiatrycznego...
Starzec zamyślił się na chwilę. Zmrużył brwi, przez co jeszcze bardziej upodobni się do jakiegoś drapieżnego ptaka. Nie na darmo studenci mówią na niego "profesor Sokole Oko", choć owo miano zawdzięcza pewnie w dużej mierze potwornie grubym okularom.
Nagle profesor wyrwał się z otępienia, złapał za długopis i szybko nabazgrał ledwo czytelną notatkę na przypadkowym kawałku papieru.
- Zgłoś się do pokoju 213. - Powiedział podając kartkę studentowi.
Ten zaś, tylko wymruczał coś niezrozumiale i wyszedł z pokoju.
Ruszył w stronę rzeczonego pokoju, jednak no chwili spojrzał na kartkę i stanął jak wyryty.
Przez dłuższy czas stał tak próbując odczytać notatkę. Próbował nawet obracać ją w różne strony i patrzeć pod światło. Jednak jego wysiłki nie przyniosły żadnego rezultatu. Zniechęcony kontynuował marsz.

Marta:

Nikt nie traktuje mnie poważnie. A te artykuły są tego niezbitym dowodem. Ludzie chomiki opanują ziemię? Co za brednie... Czemu ludzie o ograniczonych horyzontach muszą w taki sposób traktować zjawiska nadprzyrodzone. Sami wymyślają takie bzdury a potem inni podają to jako przykład idiotyzmu ludzi, którzy wierzą w magię i duchy. Już nawet ten nieuleczalnie sceptyczny Mikołaj zachowuję się lepiej niż reszta debili bo przynajmniej ma tyle taktu, że milczy zamiast wymyślać takie bzdury by mnie pogrążać.
W sumie dobrze się stało, że nie posłuchali moich ostrzeżeń i wleźli mi do kręgu przywołania. Może było by mi nawet trochę ich żal gdyby wcześniej tak mi nie dokuczyli.
Ale w sumie nie powinnam tego robić... Chociaż to był bardzo słaby demon i zaraz go odesłałam więc tylko trochę oszaleli. Z drugiej strony sami wleźli do tego kręgu, choć ja ich ostrzegałam. Więc to ich wina. Nie moja. To jednak nie zmienia faktu, że się podle czuję... Ale czuje się też trochę dumna, że tak dobrze wyszedł mi ten czar. Szkoda tylko, że za cholerę nie mogę tego powtórzyć. Miałabym świetny dowód i może w końcu ktoś by mi uwierzył.
- Echhh... - Westchnęłam pogrążona w tych nieprzyjemnych rozmyślaniach.
Sięgnęłam po zeszłomiesięczny egzemplarz naszego zinu "ScoobyZin" i otwarłam stronę z moim wywiadem, ze świadkami niewytłumaczalnych zjawisk w pobliskim opuszczonym domu.
Warto było by się tam wybrać, relacje wyglądają na prawdziwe i chyba nawet osoba z tak słabymi zdolnościami, jak moje będzie mogła wywołać tam ducha. Brak tylko mi świadków. W sumie mam Mikołaja ale on pewnie znajdzie sobie wymówkę aby się stamtąd szybko zmyć. W sumie nie dziwię mu się, nie wierzy w zjawiska nadprzyrodzone, ja zaś trochę nadużywam swojej władzy używając redakcji gazetki akademickiej do tworzenia własnego zinu. Ale w sumie profesor Sokole Oko się zgodził.
Nagle z rozmyślań wyrwał mnie widok twarzy nad ramieniem.
Przez chwilę miałam nadzieje, że wyrosła mi dodatkowa głowa, ale nadzieja szybko się rozwiała. Za mną stał jakiś metal i bezczelnie czytał mi przez ramię mój artykuł.
- Eee... chciałeś czegoś? - Zapytałam.
- Mhm. - Odparł i podał mi trzymaną w rękach kartkę.
Super, kolejny metal, który postanowił skondensować wokół siebie aurę mhhrookuu i aby tego dokonać ubiera się zawsze na czarno i odpowiada tylko mruknięciami, dodatkowo próbując sztucznie obniżać swój ton głosu.
Choć może niesłusznie go oceniam i może faktycznie po prostu taki jest.
Z głębokim postanowieniem nie oceniania tego osobnika po nieprzyjemnym pierwszym wrażeniu, wzięłam od niego kartkę.
Kartka była pokryta tajemniczymi szlaczkami. Bez problemu domyśliłam się co to jest. Zapewne notatka od profesora Sokole Oko, mówiąca, że ten metal chce zostać redaktorem. Tak, jestem genialna. Zauważyłam nawet, że trzyma aparat. Zapewne to fotograf.
- Jesteś nowym fotografem? - Zapytałam uprzejmie.
- Mhm. - Mruknął.
Znowu! Cholera czy on w ogóle umie mówić? Czekaj... miałam nie zniechęcać się do niego tak szybko. On mi jest potrzebny, właśnie brakuje mi osób w redakcji. Nie tylko do pisania zinu ale także do pracy w gazetce akademickiej. Nie mogę sama wszystkiego robić, nie mogę także przemęczać Mikołaja, bo tylko on został ze starego składu. Dobrze orientuje się w tym co trzeba, jak odpadnie to sama będę musiała odwalać większość roboty.
O właśnie zapytam go o to jaka godzina mu pasuję, ciekawe co zrobi.
- Ej, jest robota, musimy się spotkać wieczorem koło tego opuszczonego domu za akademikami. O której ci pasuje?
Metal mruknął niezadowolony i zaczął grzebać w kieszeni. Wyciągnął telefon i popatrzył przez chwilę na ekran myśląc nad czymś.
- Dwudziesta trzydzieści siedem i dwadzieścia siedem sekund.
Przez chwilę mnie zamurowało, to była chyba najdłuższa jego wypowiedź w życiu. Do tego ta dziwna dokładność. Kto normalny podaje czas spotkania z taką dokładnością? Nie czekaj... miałam się nie zniechęcać. Może po prostu jest bardzo punktualny?
W każdym razie pożegnałam go, zaś on wyszedł bez słowa.
I wtedy przypomniałam sobie, że nie wiem jak ma na imię. W sumie nie wiem czy chcę pytać, pewnie odpowiedział by jakoś Mhmmał. Coś mi mówi, że ma na imię Michał. Ale nie chcę znowu źle strzelać. Tymczasowo będę go nazywać Fotografem.
No to sprawa śledztwa w domu załatwiona. Jeszcze tylko puszczę SMS'a do Mikołaja.

Do graczy:

Docieracie, mniej lub bardziej punktualnie na miejsce spotkania. Dostrzegacie tam naczelną redaktorkę w ciemnym stroju, z plecakiem. Trzyma w rękach jakiś kryształ zawieszony na cienkim łańcuszku.
 

Ostatnio edytowane przez Svazerius : 04-09-2010 o 15:44.
Svazerius jest offline  
Stary 04-09-2010, 23:51   #2
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Promień światła, wpuszczony do środka przez wchodzącego Mikołaja nieco tylko rozjaśnił mrok klatki schodowej. Mimo tego, że na dworze panował dzień przez brudnoszare szyby wpadało niewiele światła. Drewniane drzwi popchnięte przez studenta zaskrzypiały przeraźliwie i zamknęły się. Ignorując wulgarne napisy pozostawione przez tutejszych lokatorów, w większości z błędami ortograficznymi na dodatek, wszedł na pierwsze piętro i wyciągnął z kieszeni solidny pęk kluczy. Chwilę zajęło mu znalezienie tego właściwego, jednak po Mikołaju nie było znać zniecierpliwienia - metodyczne sprawdzał kolejne klucze, aż znalazł ten właściwy. W sumie o wiele łatwiej byłoby mu oznaczyć je w jakiś sposób i uniknąć tego problemu w przyszłości, jednakże zwykle przypominał sobie o tym gdy stał już pod drzwiami, przez resztę dnia zajęty był innymi sprawami. Również w kawalerce w której mieszkał było dość ciemno - okna zasłonięte był żaluzjami, gdyż Mikołaj niezbyt przepadał za jasnym światłem. Odłożył teczkę na biurko, tuż obok laptopa. W teorii powinien teraz zabrać się za artykuł do gazetki studenckiej, miał go bowiem dokończyć na jutro ale w tej chwili jakoś nie miał ochoty się za to brać. Zamiast tego wysunął jedną z szuflad biurka i wyjął z niej futerał, postawił go na stole i wydobył z niego trąbkę. Następnie otwarł okno by nieco przewietrzyć mieszkanie, panował w nim bowiem nieprzyjemny zaduch, przyłożył trąbkę do ust i zaczął grać

Czas dla niego zatrzymał się w miejscu. Przestały go obchodzić dochodzące z góry odgłosy kłótni rodzinnej oraz pijackie śpiewy sąsiadów z dołu. Przestała się liczyć nauka, praca dorywcza czy hobbystyczne pisanie do gazetki - pozostała tylko muzyka. Grał swój ulubiony utwór, ten sam który grał Kwinto w ,,Vabanku". Początkowo sąsiedzi nieco burzyli się, twierdząc że muzyka im przeszkadza jednak teraz zdążyli już przywyknąć wiedząc, że ich protesty na nic się nie zdadzą. Teraz nikt ani nic nie przeszkadzało mu w grze

Poza natrętnym dźwiękiem SMSa

Mikołaj nie przerwał jednak, domyślając się że to zapewne kolejna reklama, jakich czasem nawet kilkanaście potrafi przyjść w ciągu dnia. Dopiero gdy skończył i odłożył instrument podszedł do telefonu. Zamiast jednak spodziewanej reklamy zobaczył wiadomość od Marty z prośbą o stawienie się we wskazanym miejscu o godzinie 20.42 i 57 sekund. Wiedział, że dziewczyna jest delikatnie mówiąc... ekscentryczna ale podawanie tak dokładnej godziny było delikatnie mówiąc głupie. Starał się jak mógł nie negować jej zainteresowań, choć uważał je za dziecinne i nieszczególnie groźne, jednak były one dla niego uciążliwe. Domyślał się również że i to wezwanie będzie miało coś wspólnego z tropieniem śladów ufo czy wysłuchiwaniem dramatycznej historii czyjegoś opętania. Odkąd wszyscy w redakcji zrezygnowali z dalszej pracy Mikołaj był jedynym pracownikiem gazetki jaki pozostał. Wcześniej miał święty spokój, jedyne co to od czasu do czasu publikował jakiś felieton oraz pisał artykuły o chemii praktycznej i nie musiał mieć żadnego kontaktu z Martą poza tymi przelotnymi chwilami gdy zjawiał się w redakcji oddać swoje teksty. Teraz zastępował wszystkich brakujących członków, chcąc nie chcąc będąc zmuszonym do brania udziału w kolejnych próbach udowodnienia istnienia jakiejkolwiek aktywności ponadnaturalnej. Co prawda jak dotąd wszelkie próby wywoływania duchów, demonów czy wykorzystywania mocy umysłu zgodnie z ostrzeżeniami Mikołaja spełzły na niczym pani redaktor wciąż nie rezygnowała wprawiając go w coraz większy niesmak. Nie wypadało jednak odmówić, dlatego wysłał odpowiedź o treści ,,zjawię się" a następnie włączył laptopa. Po zalogowaniu do systemu otwarł bramkę SMS i wysłał do samego siebie wiadomość o treści ,,Przesyłka kurierska numer 4558981i dotarła pod wskazany adres, prosimy o odbiór osobisty" i ustawił godzinę wysłania na 21.20. Dzięki temu będzie miał pretekst by zmyć się wcześniej

Miał jeszcze nieco czasu, dlatego postanowił zająć się swoimi sprawami. Smród który wydobył się po otwarciu drzwi do kuchni zwykłego człowieka zapewne by powalił i to nie dlatego, że w kuchni gniło jedzenie. Wręcz przeciwnie - jeśli chodzi o artykuły spożywcze to Mikołaj dbał o porządek, wszystko trzymał w szczelnie zamkniętych szafkach. Ten upiorny smród pochodził od dużego, ceramicznego naczynia stojącego na stole. W nim znajdowała się nowa mieszanka pirotechniczna, którą miał w planie dzisiaj przetestować. Oceniając, że składniki przereagowały należycie otwarł okno, by wpuścić tutaj choć trochę świeżego powietrza po czym zabrał się za granulowanie substancji. Chciał by była gotowa tak, by po powrocie do domu mógł się zabrać za przygotowywanie ładunku testowego. Po około godzinie pracy uznał, że teraz może być, umył dokładnie ręce i przygotował się do wyjścia. Narzucił na siebie lekki płaszcz, wiedząc że noce bywają chłodne i schował do jednej z kieszeni nóż - nie tyle w celu obrony przed ewentualnym napastnikiem co po prostu dla podniesienia swojej pewności siebie. Wciąż było od niego czuć odczynnikami, zwłaszcza siarką, nie przejmował się tym jednak zbytnio - niech przynajmniej Marta wie, że przeszkodziła mu w pracy. Na wszelki wypadek zabrał ze sobą też notatnik oraz dwa długopisy, choć wątpił by naprawdę mu się przydały.

Na miejsce dotarł około pięciu minut przed zaplanowanym czasem, jednak Marta już tam była. Widząc trzymany przez nią kryształ Mikołaj westchnął ciężko, znajdując potwierdzenie swoich przypuszczeń. Był gotów założyć się, że po raz kolejny stwierdzi, że ,,tym razem na pewno się uda" po czym spędzą najbliższą godzinę usiłując dowieść istnienia nadnaturalnych mocy, podczas gdy ten sam czas można by spędzić w jakiś bardziej pożyteczny sposób. Podszedł do dziewczyny z miną męczennika i zagadnął

- No, jestem już - spojrzał na zegarek sprawdzając dokładny czas - trzy minuty i dwanaście sekund przed czasem.

Widząc, że dziewczyna wyraźnie oczekuje jeszcze kogoś dodał

- Czyżbyś czekała na kogoś jeszcze?
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 09-09-2010, 22:20   #3
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Małe słuchawki zawędrowały zaraz na swoje miejsce. Małe głośniczki w nich wmontowane wesoło rozbrzmiały melodią ciężkich gitar i skrzypiec. Wysoki holenderski wokal przeplatał się z growlem gitarzysty. Epickie nuty na nowo obudziły chłopak. Znów poczuł, że serce mu bije, a tętno wydawało się być w miarę ludzkie. No tak, ta muzyka go pobudza. Zaraz jak umysł powoli począł rejestrować pełną funkcjonalność ciała i mógł on włączyć tryb pracy normalnego zużycia energii, zdał sobie sprawę, że przed chwilą zapisał się do gazetki uniwersyteckiej. Dziwne, nie sądził wcześniej, że potrzebuje takiego warsztatu. Chyba jednak jego podświadomość, jako jedyna sprawnie działająca na i tuż po wykładach, wiedziała lepiej. No trudno. Trochę dodatkowych obowiązków nie zaszkodzi. I tak za długo spędzał przed monitorem laptopa. Z tego co kojarzył, jedną i chyba jedyną redaktorką była dziewczyna. Z nią rozmawiał? Już nawet nie pamiętał. Ciekawe czy ładna...

Jeden przystanek autobusem. Widok ludzi jak zwykle gdzieś się spieszących, denerwujących się lub czegoś oczekujących wcale nie był interesujący, ale cóż począć, gdy studenta nie stać na własne auto? Niestety rower oddał do naprawy więc musiał się meczeć wśród potu cuchnących człowieków. Wreszcie koniec. Przystanek. Z niego tylko jeszcze minuta drogi i ujrzał niewielką kamienicę otynkowaną białym tynkiem, wciśniętą na podwórze dwóch wielkich pokomunistycznych wieżowcach. Bez wahania wszedł w bramę i szybko znalazł się u drzwi. Nie miał problemu ze znalezieniem odpowiedniego klucza. Niewielki pęk zawierający raptem trzy znajdował się na końcu łańcucha zwisającego mu u prawej nogi. Jedyny "złoty" kluczyk pasował do drzwi na klatkę. Miał na tyle pecha, że jego mieszkanie znajdowało się na samej górze trzypiętrowego budynku. Windy niet wiec musiał na własnych nogach dostać się na górę. Tam czekał na niego kolejny strażnik kwatery. Ten jednak zaspokojony "srebrnym" kluczem otworzył przed chłopakiem swe wrota. W przedpokoju, zdejmując swe glany, zobaczył Barnie na kolanach jakiegoś faceta. Jak zwykle nowy chłopak. Jak zwykle go nie znał. Jak zwykle nie zdąży go poznać. Maniek zaś znowu eksperymentował z plastikowymi butelkami, wodą, jakimś zielskiem i zapałkami. Wkroczył do swego pokoju i szybko zmieniając koszulkę usiadł przed monitorem. Słuchawki i empetrójkę zastąpił łinamp na notebooku, a świat rzeczywisty ceerpegi.

O równej ósmej wyłączył ten zrzeracz czasu i szybko wdziewając swe wdzianko mrocznego stróża ciemności udał się na spotkanie. Nie zajęło mu to więcej niż trzydzieści minut. Stanął w cieniu budynku. jego ciemny strój świetnie maskował go na czarnym tle ocienionej ściany. Zobaczył jakąś dziewczynę, zapewne ową redaktorkę, lecz nie będąc pewny czekał. Spojrzał na zegarek. Dwudziesta trzydzieści siedem i piętnaście sekund. Akurat szwedzki fan militariów skończył śpiewać mu o pierwszyźnie wygranej. Wyłączył odtwarzacz i wyłonił się. Wpierw blask odbity w obiektywie jego strzelby fotograficznej, potem on, krocząc dumnie, zbliżył się do dziewczyny i chłopaka, który zjawił sie chwilkę przed nim. Dwadzieścia siedem sekund.
- Przybyłem na wezwanie.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 14-09-2010, 13:03   #4
 
Svazerius's Avatar
 
Reputacja: 1 Svazerius nie jest za bardzo znany
Marta:

Wahadełko faktycznie coś wyczuwa. Czuje jak drży. W tym domu musi coś być.
Nagle wahadełko zaczęło się huśtać, tak jakby chciało wskazać dwa cele naraz. Dziwne szukałam po prostu czegoś świadomego. Drugi świadomy obiekt jest tak jakby za mną.
Wiedziona nieprzyjemnym odczuciem odwróciłam się, za mną stał Mikołaj z wyjątkowo znudzoną miną. Zazwyczaj ma taki wyraz twarzy, jak coś od niego chcę, ale teraz to wygląda gorzej niż zwykle. Muszę się sprężać.
- No, jestem już. - Spojrzał na zegarek, sprawdzając dokładny czas. - Trzy minuty i dwanaście sekund przed czasem.
- Czyżbyś czekała na kogoś jeszcze? - Dodał.
- Czekamy jeszcze na nowego członka, zapisał się do redakcji dzisiaj i to ma być jego sprawdzian czy się nadaje do nas. - Odpowiedziałam.
Skoncentrowałam się z powrotem na wahadełku, wyrzuciłam Mikołaja z umysłu i kupiłam się na poszukiwaniu innych celów. Jednak po chwili wahadełko znowu zaczęło wariować, pokazując na kolejny cel gdzieś za mną.
To pewnie ten nowy się zbliża.
Faktycznie, po chwili wyłonił się z ciemności, błyskając odbitym światłem z obiektywu. Przeszedł szybko dzielące nas kilka metrów.
- Przybyłem na wezwanie. - Powiedział, zatrzymując się nagle przed nami.
No cóż, przynajmniej teraz się odzywa. Nadal zachowuje się nieco dziwnie, ale już jest lepiej. Może znormalnieje z czasem?
- To spoko... - Odparłam.
- Czekamy jeszcze na Macieja, bo właśnie wrócił z psychiatryka. Poinformowałam go, żeby tu się zjawił, jednak powiedział mi, że się chwilę spóźni. - Wyrzuciłam z siebie tą nieprzyjemną dla mnie informację. Nie przepadam za gostkiem, ale profesor Sokole Oko nalegał, by nie wywalać debila z redakcji. Trudno muszę go słuchać. Jest naszym przełożonym. Niestety.
- Jeszcze tylko sprawdzę czy wszystko wzięłam. - powiedziałam do reszty i odeszłam, nieco na bok by mi nie zaglądali do plecaka przed czasem.
Nie chciałam by Mikołaj zobaczył, co zabrałam. Teraz raz na zawszę, położę kres ich niedowierzaniom, mam świetne miejsce, które na pewno jest nawiedzone i dużo czytałam o przywoływaniu duchów. Teraz wreszcie się uda! Poczułam dreszcz podniecenia przechodzący mi powoli po plecach. To naprawdę świetne uczucie. Jestem tak blisko osiągnięcia celu.
Przystąpiłam do kontroli zawartości plecaka. Świece – są, zapałki – są, kreda – jest, aparat i notes, w porządku, kartki z opisem ceremonii – są.
Tak ,ten czas nadszedł. Zobaczycie, pokaże wam dzisiaj ducha! Posikacie się ze strachu, a ja odbiję sobie te wszystkie upokorzenia!

Do graczy:

Gdy Maciej się zjawi, Marta mówi: „No to jesteśmy w komplecie, idziemy”. Gdy przekraczacie drzwi domu, Marta nagle odwraca się i obserwuję wyjście w pełnym skupieniu. Po niecałej minucie odwraca się z wyrazem całkowitego rozczarowania na twarzy i mówi: „Nie zatrzasnęły się...” Następnie każe się rozdzielić i zbadać pater, następnie udać się na schody prowadzące na górę i tam czekać na resztę.
Mikołaj – Wpadasz tylko raz na dziwny strzęp mgły, trochę przypominający człowieka.
Michał – Widujesz od czasu do czasu sylwetkę małej dziewczynki (ok. 5 lat, kasztanowe włosy do połowy pleców jest ubrana w jednoczęściową kremową sukienkę do kolan z falbankami), możesz próbować uchwycić ją na zdjęciu, rzuć sobie w domu kośćmi, jak próbujesz i podaj mi na gg wynik.
Maciej - czujesz w domu jakąś osobę, której nie widzisz.
Możecie dać się ponieść fantazji, daję wam dużo wolności w opisie waszego szperania na parterze. Jednak jedyne co was może niezwykłego spotkać to, to co opisałem. Jak chcecie coś jeszcze dziwnego to GG.
 

Ostatnio edytowane przez Svazerius : 14-09-2010 o 13:06.
Svazerius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172