Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-09-2010, 14:48   #1
 
Yoshish's Avatar
 
Reputacja: 1 Yoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwu
[Autorski - abstrakcyjny/animacyjny] Na początku była kreska...

Na początku była kreska...
Czarna na białym tle. Raz krótka, raz długa - zależy kto i jak patrzy. Nie spoczywała - cały czas poruszała się - to piruet albo obrót. Biegła cały czas do przodu. Pojawiła się druga kreska - biała. Nie - ona cały czas tam była. Nie widać jej - wiesz, że tam jest. Przecież jesteś bogiem.
Kreski zaczęły tańczyć. Co chwila dołączały następne kreski - niebieska, indygo, róż, czerwień, pomarańcz, żółć, zieleń i błękit. Nie wiecie jak długo tańczyły.

Pierwsza odłączyłą się zielona. Stanęła wyprostowana w górę - może w doł, albo bok... W każdym razie stanęła. Zaczęła grubnąć i wydłużać się - a może chudnąć i skracać? W każdym razie przybrała postać jednego z bogów. Nie - to był bóg. Miętowy Abstraktor. Obserwował przez chwilę taniec odcinków i wypowiedział Słowo. Następna kreska zaprzestała tanu. Miała kolor pomarańczowy. Przystanęła obok Miętowego. Przekształciła się. To była Szalona Bogini. Nagle zorientowała się, że zamiast twarzy drugiego boga widzi jego nogi. Natychmiast obróciła się i stali oboje twarzą w twarz. Wypowiedzieli Słowo.

Od tańczącego grona odłączyły się dwie kreski - indygo i żółć. Nie przestawały tańczyć. A raczej bić się. Mocny fiolet indygo i rażąca żółć mocno kłóciły się. Pokracznie przybierały postać bogów, lecz sprawiały wrażenie jakby się tym nie przejmowały. Gdy zorientowały się, że są już uformowane w duszę, zaprzestały kłótni. Vasko puścił włosy Ratri'ego, a ten jego brodę. W tym samym momencie na cały głos wykrzyknęli Słowo.

Czerwona i błęktina linia zdrętwiały. Jak piórka spadały na bok. Gdy bogowie stracili je z oczu, rozbłysnęły błękitno - czerwonym blaskiem i z hukiem rozdzieliły resztę tańczących kresek. To już nie były kreski. Zamiast czerwonej i błękitnej stali Atre i Esencja, a zamiast niebieskiej i różowej - Kreator i Stworzyciel. Czarna i biała rozpuściły się w przestrzeni. Bogowie poczuli przypływ energii. To już czas. Czas stworzyć świat.
 
__________________
.
?
...
!
Yoshish jest offline  
Stary 05-09-2010, 16:22   #2
 
Minty's Avatar
 
Reputacja: 1 Minty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumny
Burza zmysłów. Tak, burza.
Może spaść na padół istnienia i połamać wam wszystkie kończyny rozgrzanego od pożądania umysłu.
Biegiem, biegiem! Uciekajcie, jeśli chcecie. Zaraz ją ześlę.
Taką burzę zdominuje namiętna czerwień. Kolor wszystkiego, co daje mi się opętać. Całego istnienia.
Ciasno upakowane fantazje z najciemniejszych zakątków wyobraźni wystrzelą z nabrzmiałych cumulusów niczym głodne płomienie piekarników Auschwitz.
Rządzę światem. Jestem złem.
Dzisiaj.
Namiętna miłość, pot spływa na rozgrzaną posadzkę, ciepłe pośladki i stopy oparte o piec krematoryjny. Oficer posiadł swoją Semitkę.
Żydówka – zdrajczyni chce teraz tylko jęczeć. Myśli o rozkoszy, jej dusza lepi się od brudu. Ciąży.
Ześlę na nich jakiś okruszek cierpienia, nie ma przebaczenia, nie ma wolności. Jestem ja.
Dziecko zamienią w mutanta jeszcze w macicy. Oni się na tym znają.
Istnienie ocieka żółcią, przesiąka smrodem zgnilizny. Niebo spowiły chmury. We śnie.
Po przebudzeniu jest gorzej. Ręce pokrywa cienka warstwa złota izolująca od świata uczuć.
Pięknie się świeci.
Gromada głupców namalowała sobie na karkach twarze. Odwracają się od wszystkiego i tak nimi patrzą.
Jakie to głupie.
Mile dla oka przedstawienie burleski przemienia się w zbiorowy gwałt. Albo orgię. Ludzie są dziwni.
Tak samo na ulicy. Kobieta wychodzi za gwałciciela. Bo tak będzie lepiej. Prawda?
Dobro wyginie jak wszystko inne. Jak świeże powietrze i dinozaury.
Tyran – bóg ma zły humor.
Wystarczy jednak skłonić ludzi do zrobienia czegoś dobrego. To takie błahe, a wszystko stałoby się wtedy inne.
Pojawiłyby się nowe twory, racja? Nazwaliby je ludźmi, albo Tytanami.
I wszystko zaczęłoby się od początku.
 
Minty jest offline  
Stary 05-09-2010, 17:57   #3
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
Bogini istniała przez krótką nicość samotnie. Buchnęła nagle kaskadą kolorów, a potem huczała światłem pośród ciemności.
Pochłaniała blaski kresek z pożądaniem, pragnieniem.

Więcej, więcej! Kto nie zachce więcej, niech zniknie!


Zapragnęła więc bezpiecznej kryjówki, gdzie mogłaby się schować przed innymi bóstwami. Wspomnienie tego co było przedtem, przybyło wraz z niespokojnym dreszczem.

Byłam tylko ja i ty. No i jeszcze ona... Lecz to co było jeszcze przedtem, było warte swojej ceny. Mówiłeś mi, że bycie ojcem właściwości i władcą wyobraźni to to, co nas spaja.
Zaufałam ci, lecz potem odszedłeś!

Bez słowa, bez słowa, bez Słowa, bez słowa.



Bogini zamarła. Teraz odszedł, tak jak i ona. A jedyne bezpiecznym miejscem wydawał się być cień. Bezszelestny, w którym cisza nie ma ani końca ani początku. Tak jak bóstwo.
Nie! Cień byłby cieniem przeszłości. Cieniem co jest, a czego już nie ma...

Początek.

Myśl nagle zakwitła w świetle Szalonej Bogini.
A gdyby tak zaryczeć w bezsilności? Pożerać, pragnąć więcej, być początkiem nie znającym końca i pozostawiać po sobie cień wspomnień?

Wykrzyczeć pomarańczowymi ustami Słowo, którego on nie potrafił.

 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.
Imuviel jest offline  
Stary 07-09-2010, 21:52   #4
 
Nicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Nicht nie jest za bardzo znany
Odłączenie się od plątaniny kolorów. Pierwszy moment jej samodzielnego istnienia.
Co za dziwne uczucie… Być osobną istotą, a nie częścią mieszanki barw, przesiąkniętej boską mocą.
Świadomość swojego istnienia. Nieśmiała myśl, która z biegiem czasu przerodziła się w pewność.
Jest bogiem. Jest stwórcą. O, tak. Cudowne uczucie - zdawać sobie sprawę z tego, że świat jest zależny od twojej woli. Ale… aby rządzić najpierw trzeba coś stworzyć. Coś, nad czym by się miało władzę.
Wokoło morze czerwieni. Cóż za piękny kolor… Może sprowadzić go na świat?
Gwałtowność. Zachłanność. Pasja. Oto co oferuje.
I ból. Całe mnóstwo bólu.
Bo bez cierpienia nic nie może być idealne.
Szkarłatna mgła. Stosy martwych ciał. Krople krwi powoli spływające po uśmiechniętej twarzy.
Tak, to z pewnością dobry pomysł. Albowiem świat bez czerwieni jest niepełny. Wybrakowany.
 
Nicht jest offline  
Stary 07-09-2010, 23:00   #5
 
Olian's Avatar
 
Reputacja: 1 Olian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skał
Przebudzony. Dołączony do tych co są i… tworzą. Boska istota, wysoko postawione coś, czego nie było, a jednak jest. Moc otrzymana, siła wszechobecna i potężna. I spojrzał na to co już zaistniało - strach odczuwać zaczął, lęk przed tym co nastało i nastanie. Nie to nie może tak być… to mnie zabija, niszczy i sprawia ból… nie to nie może być.

Myśl niewinna przyleciała, nie wiedział skąd… (z lewej czy z prawej? – to nieważne) - a jakby tak miłość, ale jednocześnie nienawiść posłać, co by wtedy było? Kolizja emocji, uczuć Armagedon?

Tak to jest dobre – pomyślał. – to się nada. I posłał swój projekt… tam - nie wiedział bowiem jeszcze gdzie i do czego.. i znowu terror umysłu przed tym co nastało.

Źle – zdecydował. - Niedobrze się stało. Kolejny impuls – nadzieja.. światło o poranku, uspokajający dźwięk w tunelu ciszy. Może to będzie dobre, naprawi mój błąd. Każdy przecież czasem jest omylny, nie ma idealnego czegoś co mogło by to miano nosić. Nawet ja, samotny pośród wszystkiego, kreator świata własnego.
 
Olian jest offline  
Stary 15-09-2010, 23:16   #6
 
Vimes's Avatar
 
Reputacja: 1 Vimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znanyVimes nie jest za bardzo znany
W powietrzu unosiło się podniecenie. Czuł je wyraźnie, było widoczne we wszystkim dookoła. Nic z resztą dziwnego - po ostatnim meczu półfinałowym cały naród ogarnęła euforia. Polska w finale Euro! Na swoim własnym stadionie!
Wiadomość ta rozlała się po Polsce niczym ognista woda rozpalająca serca rodaków.

***

Potem ujrzałem:
a oto wielki tłum,
którego nie mógł nikt policzyć,
z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków,
stojący przed tronem i przed Barankiem.
Odziani są w białe szaty,
a w ręku ich palmy.

***

Stadion Narodowy dosłownie pękał w szwach. Jego piękne smukłe kształty jak góra lodowa wyłaniały się z biało - czerwonego oceanu kibiców wymieszanych z setkami handlarzy którzy wrócili na swoje dawne miejsce zaraz po zakończeniu budowy, oferując teraz zatrzęsienie piłkarskich gadżetów.

W powietrzu brzmiały wesołe krzyki kibiców, pijackie pieśni wznoszone ku chwale polskiej reprezentacji, zagłuszane trąbieniem wszechobecnych vuvuzel.

***

W sali ochrony gdzie siedział Krzysiek wcale nie było spokojniej. Dziesiątki strażników śledziło ekrany monitoringu szukając jakkolwiek podejrzanych zachowań. w pomieszczeniu panował lekki chaos, ponieważ teraz podczas finału zagrożenie terrorystyczne było największe i wszyscy byli bardzo spięci.

Krzysiek nerwowo bębnił palcami o blat, w drugiej ręce trzymając kubek z kawą. Jego zielone oczy śledziły kilka ekranów na których dziesiątki ludzi przepychało się próbując dostać się na swoje miejsce. Czuł się trochę jak Mouse z Matrix'a. Siedział wpatrując się w ekrany pełne bezładnej masy ludzi szukając czającego się niebezpieczeństwa, jednej linii błędnego kodu.

W jego kieszeni zabrzęczała komórka. Zdenerwowany sięgnął do kieszeni nie odrywając wzroku od ekranu. Zerknął kontem oka na telefon.
- A w dupę sobie tę ofertę wsadźcie - mruknął pod nosem i odrzucił połączenie na widok numeru operatora, po czym wrócił wzrokiem do monitoringu.

Jego uwagę momentalnie przykuł człowiek siedząc już na trybunach. Wyglądał zupełnie normalnie, ubrany w luźne jeansowe spodnie, bluzę szalik polskiej reprezentacji, śmieszny duży biało - czerwony kapelusz na głowie. Miał zagraniczne rysy twarzy, charakterystycznie zakrzywiony nos oraz duże usta. Pomimo panującej wśród polskich kibiców euforii wydawał się być przestraszony.

Jednak nie to zwróciło uwagę Krzyśka. Facet miał ze sobą sporej wielkości plecak, który zostawił na swoim siedzeniu, a następnie wstał i wyraźnie zdenerwowany zaczął przeciskać się przez tłum. Kto normalny zostawiłby plecak w takim miejscu?! Krzysiek wiedział, że jeśli ten człowiek wniósł plecak na stadion to z pewnością został dokładnie przeszukany, jednak ryzyko zamachu było zbyt duże, aby zignorować coś takiego. Oczami dalej uważnie śledząc mężczyznę sięgnął po telefon wewnętrzny łączący go od razu z szefem ochrony. Szybkim ruchem chwycił słuchawkę i przyłożył ją sobie do ust...

***

I wyszedł inny koń barwy ognia,
a siedzącemu na nim dano odebrać ziemi pokój,
by się wzajemnie ludzie zabijali -
i dano mu wielki miecz.

***

Stadionem wstrząsnęło echo wybuchów. Na chwilę zapadła cisza...

***

A gdy otworzył pieczęć siódmą,
zapanowała w niebie cisza

[...]

I wyszedł inny koń barwy ognia,
a siedzącemu na nim dano odebrać ziemi pokój,
by się wzajemnie ludzie zabijali -
i dano mu wielki miecz.


***

Mijały ułamki sekund. ludzie stali jak sparaliżowani na trybunach. W powietrzu wolno przetaczały się puszczanego z głośników przeboju jakiejś popowej gwiazdki. I wtedy rozpętało się piekło...

***

znak się ukazał na niebie:
Oto wielki Smok barwy ognia,
mający siedem głów i dziesięć rogów
- a na głowach jego siedem diademów.
4 I ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba:
i rzucił je na ziemię.


***

Słońce zgasło. Nagle bez ostrzeżenia. Dokładnie w tym samym momencie w którym ludzie rzucili się do panicznej ucieczki tratując siebie nawzajem w panice. Wszędzie słychać było pełne bólu krzyki, urywane zawodzenie dzieci. Ludzie biegali, nie widząc gdy nagle wszyscy znowu zamarli w bezruchu z oczami wpatrzonymi w niebo. Na sklepieniu zaczęły pojawiać się małe czerwone, żarzące się jaskrawo punkty. Z początku przypominały gwiazdy jednak po chwili pojawiła się ich ogromna ilość, świecąca jaśniej niż księżyc w pełni, a nie przestawało ich być coraz więcej i więcej, jak również nie przestawały rosnąć.

Wtedy zaczęły się poruszać. Wyglądało to pięknie. ogromny wir lśniących czerwonym blaskiem gwiazd, pięknie płynących po idealnie czarnym niebie...
Wtedy gwiazdy stanęły. Nie były już jednak bezbarwną masą jak wcześniej. Przybrały kształt. Kształt smoka...

***

Ludzie padali na kolana i zaczynali się modlić...

***

Słyszał ich głosy. Ale to już za późno. Eksperyment się nie powiódł. A sprawy trzeba ciągnąć do końca. Ratri zacisnął pięść. Czas zakończyć ten świat. Na dobre. I zacząć od nowa.

------------------------==============------------------------

Kolory. Był teraz nimi wszystkimi! znowu jako jedność! przez bliżej nieokreślony... czas? nie nie było jeszcze czasu. Przez bliżej nieokreśloną wieczność leciał tak wypełniony szczęściem, harmonią między kolorami, spełniony.

Wtedy któryś się odczepił. Nie był w stanie określić który. Nie miało to znaczenia. Kolejny... Czekał cierpliwie aż nadejdzie jego kolej...

Wreszcie! Wolny! Samodzielny! Soczysta żółć odłączyła się od tęczowej lini, gdy nagle zorientował się, że razem z nim odczepiło się indygo! Jak smiało?! To była jego kolej. Zwarł się z nim w kolorowych splotach po chwili jednak zauważył że jakakolwiek kłótnia nie ma najmniejszego sensu. Puścili się. Krzyknęli Slowo!
 
Vimes jest offline  
Stary 02-10-2010, 15:12   #7
 
Yoshish's Avatar
 
Reputacja: 1 Yoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwuYoshish jest godny podziwu
[Post Esencji - Van Dine]

Czarna i biała rozpuściły się w przestrzeni. Bogowie poczuli przypływ energii. To już czas. Czas stworzyć świat.
Najpierw czas. Trzeba go stworzyć, aby wszystko inne mogłoby mieć miejsce. Aby mógł powstać pierwszy atom. Aby mogło zaistnieć pierwsze wiązanie. Aby nierozrywalny łańcuch energii zaczął zataczać koło wokół wielkiego kołowrotka.

Ale co by było bez przestrzeni? Bez wysławionych w poprzednim świecie trzech wymiarów? A może czterech, pięciu, dziesięciu? To wy jesteście bogami. Wy o tym decydujecie.

Wodór, hel, wielkie ciśnienie i inne warunki - to rzeczy potrzebne, aby zaszła pierwsza reakcja, dzięki której powstanie źródło życia i światła. Słońce.

Reszta kosmosu. Bez niej nie mogły by powstać planety i inne słońca.

Pierwsza planeta - na której powstaną ludzie.

Życie.
 
__________________
.
?
...
!
Yoshish jest offline  
Stary 04-10-2010, 22:41   #8
 
Olian's Avatar
 
Reputacja: 1 Olian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skał
Kilku z tych najwyższych pochłonęła nicość, która była dla nich jedynym wyjściem. Przeraził się więc, ten który nazwany Kreatorem został. Uciec chciał jak najdalej od nieistnienia. Uciekał, oddalał się od przeraźliwych szczęk niebytu, które na swej drodze wchłaniały coraz to więcej wszechmogących…

…Nagle odeszła, poleciała (nicość przez nicość połknięta?) i zostawiła sześciu przedwiecznych. Czy jeszcze kiedykolwiek się zjawi? Być może… tego żaden z zasiadających tu nie wie. A jeśli się pojawi, to czy pozostanie cokolwiek?

Chaos zapanował naokoło niematerialnej istoty, błyszczącej niebieskim światłem… światłem miłości i nienawiści, światłem nadziei…

Małe wytwory, krążyły teraz gdzieś tam, pod nimi wszystkimi. Ale zatrzymać się gdzie nie miały, nikt z zasiadających na tronach najwyższych nie skonstruował czegoś co by było, istniało w równoważni z nimi, w tym samym…

…właśnie, czym? – zastanawiał się. I znowu, tak jak ostatnim razem… idea pojawiła się z nikąd. A jakby tak utworzyć coś krótkotrwałego a zarazem wiecznego, coś co mogło by trwać i nawet nicość nie zdoła tego zniszczyć. – Tak! – wykrzyczał. – To jest dobry pomysł!.

…I wziął się do roboty…

Najpierw ten krótkotrwały moment – nazwany chwilą został. Stworzony po to by istniał, aby kierować tym co kiedyś powstanie.

Potem wieczność – trwaniem określona – i nic zaburzyć tego nie zdoła.

I jeszcze kilka innych dzieł zostało posłane tam… gdzieś. I powstał produkt, złożony z kilku substratów, który niezależny od niczego będzie… będzie trwał samotnie. Jednak, to coś nie istnieje, nie ma tego w przedmiocie, ani w podmiocie; nie istnieje wewnątrz istnienia, ani też na zewnątrz. Jednakże to on będzie zaczynał wszystko… gdyż bez niego nie będzie nic.

Tak więc czym czas (bo tak zwać się będzie) tak naprawdę jest. Trwa ale go niema. Początek i koniec całości. Nic w obrąbie wszystkiego… tak jak ja - kreator świata własnego, postawiony na wyżynach niczego.
 

Ostatnio edytowane przez Olian : 04-10-2010 o 22:44.
Olian jest offline  
Stary 25-10-2010, 20:17   #9
 
Nicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Nicht nie jest za bardzo znany
Tak… Proces tworzenia świata był prawie całkowicie ukończony. Była przestrzeń i czas - dwie najważniejsze rzeczy, bez których pozostałe nie mogłyby istnieć. Pojawił się nieskończenie ogromny wszechświat z mnóstwem planet i gwiazd. Atre przyglądała się w skupieniu dziełu reszty bogów. Nikt nie mógł zaprzeczyć iż było wspaniałe jednak… czegoś w nim brakowało. Było zbyt pusto. Owszem, w kosmosie znajdowało się dużo ciał niebieskich poruszających się znanymi sobie drogami ale obserwowanie ich na dłuższą metę było zbyt nudne.

Atre postanowiła stworzyć coś więcej. Coś, co ożywiło by tą przestrzeń. Człowieka. Istotę rozumną, która z czasem mogłaby stać się niewiele gorsza od bogów, a obserwacja jej codziennej walki o byt byłaby niezwykle interesująca.

Bogini po krótkim namyśle wybrała spośród milionów planet tę jedną, na której były najlepsze warunki do powstania życia.

Tlen. Węgiel. Wodór. Azot. Wapń. Pierwiastki potrzebne do stworzenia ciała człowieka.

Boskie tchnienie potrzebne do stworzenia jego duszy.


I oto na świecie pojawił się pierwszy mężczyzna.
 
Nicht jest offline  
Stary 26-10-2010, 18:27   #10
 
Olian's Avatar
 
Reputacja: 1 Olian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skał
Podczas gdy czas gurował juz nad niczym, Kreator obmyślał nowy plan, nowa ideę. Co stworzone uprzednio przezeń dzieło ma kontrolować ? czemu wytaczać ma granice? co ma tworzyć? a co niszczyć?

Niebieski kolor w chaotycznym tańcu rozmyślań, zastanawiał się nad czymś nowym, zupełnie innym, czymś namacalnym. To... coś byłoby wszystkim, pochłonęłoby wszystko co zostanie utworzone potem, oprócz czasu i jemu podobnych, które w swej naturze niezależne będą.

Chwilę trwało zanim niebieski się uspokoił i przystanął. Był tak w jednym miejscu przez kolejną chwilę, wdrażał nowy projekt, który dzięki boskości Kreatora musi się udać, musi pozostać... na zawsze.

I nagle oślepiający błysk, który swoimi rozmiarami objął wszystko pod tymi, którzy rządzą. Światło stawało się coraz to lżejsze, właśnie tak działał utworzony już czas, nic się przed nim nie ukryje, nawet PRZESTRZEŃ... bo tak został nazwany nowy twór, zupełnie inny, równie indywidualny co czas.

To tam będzie się wszystko dziać, przestrzeń będzie wszystkim, lecz niczym gdy czas ją dopadnie.

Światło ugasło i pojawiła się czerń, w której może być wszystko i nic.


Nieograniczone zdolności przestrzeni dają jej kontrolę nad tym wszytskim co będzie, a kontrolę nad nią samą mamy my - Ci na górze, którzy zrodzili się na nowo by kreować.
 
Olian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172