Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-10-2010, 20:51   #1
 
Idylla's Avatar
 
Reputacja: 1 Idylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znany
[Autorski][+18] Psy morskie

Porwadzili go bogato zdobionym korytarzem pełnym wspaniałych obrazów i odcinajacych się od bladości ścian elementów dekoracyjnych. George rozejrzał się dyskretnie analizując, które z nich odznaczają się największą wartością. Nie wątpił, że niebawem przyjdzie mu zginąc, ale na wszelki wypadek, gdyby szczęście się do niego dziwnym zrządzeniem losu uśmiechnęło, należało wiedziec, w które zakamarki uciekac. Kierunek, plan i cel. To było najważniejsze, zaraz za nimi kryła się jego tajemnica. Długie nogi i świetnie opanowana akrobatyka. Amatorska, bo amatorska, ale swoje potrafiła zdziawałac.

Całą trójką szli do gabinetu. Gdzieś w koryarzu pojawił się człowiek średniego wzrostu. Wyłonił się dosłownie ze ściany. Podparł ręcę na bokach i wystawił w bok nogę, uroku dodawała mu naburmuszona mina oraz zmarszczone brwi. Znaki charakterystyczne dla osoby conajmniej zirytowanej. George zadzwoni jeszcze paroktonie łańcuchami, ciągnącymi się za nim, zawieszone luźno na metalowych kajdanach pokrywajacych znaczą czesc jego nadgarstków i kostek.

- Dlaczego tak długo? - zapytał krótko i zniknął w pokoju wewnątrz ściany. Za drzwi służyła rama wysokiego, drogiego zapewne obrazu przedstawiającego mężyczynę w peruce, wypinającego dumnie pierś, jego wzrok uważnie śledził każdego, kto odważył się przejśc koło niego. George'a przeszły ciarki. Nie sposób było nie odniesc wrażenia, że za tym obrazem stoi człowiek, intesywnie badający otoczenie.

- Więzień sprawiał kłopoty, panie admirale! - zakomenderował jeden z mężczyzn. Na samo wspomnienie pirat, bo za takiego uznali go przepływający koło wraku Anglicy, wzdrygnął się na wspomnienie ciosu zadanego tępym narzędziem. Nie był w stanie go zidentyfikowac, ale wiedział, że był ciężki i miał solidny zasięg.

- Nie interesuje mnie to! - Głos dobiegł z odległego krańca sali. Znajdowali się w stromnie urządzonym, małym pomieszczeniu sąsiadującym z oficjalnym gabinetem gubernatora. - Siadaj! - rozkazał władczo. Kiedy jego polecenie zostało wykonane, ale marynarze zajęli swoje miejsca za drzwiami, powiedział krótko i stanowczo.

- Napadniesz dla mnie na pewien statek. Otrzymasz moje pełne poparcie i list uwierzytelniający. Otrzymasz statek i załogę, chyba że wcześniej zbierzesz ją sam - wypowiedział jednym tchem, poczym spojrzał na zaskoczonego pirata. - Rozumiemy się?

~~ * ~~

Port piracki to istny raj dla żeglarza. Kobiety były tam nie tylko chętne, ale doskonale wiedziały, jak zadowolić spragnionego marynarza, który właśnie zszedł ze statku po długim rejsie. Upatrzył sobie jedną z portowych ladacznic. Brzydkie słowo wobec tak pięknej kobiety, ale rzeczywistość nie była również wspaniała, dobrze o tym wiedział. Trzymał przerzucony przez ramię tobołek ze swoimi skarbami. Miał do dyspozycji całą noc i wielkie skarby złupione na hiszpańskim okręcie. Jego własny, mały majątek, który zdobył własnymi rękami. Jego termin się skończył. Dni uszczupliły, a kontrakt wygasł. Ostatnia noc. Ostatania próba. Ostatni powiew wolności.

- Witaj - zagadnął kobietę stojącą pod ścianą tawerny i rozglądającą się ciekawie.

Spojrzała na niego powoli, sunąc jednocześnie po doskonale wyrzeźbionym ciele. Delikatnie się uśmiechnęła i chwyciła jego ubranie, przyciągając do siebie. Spojrzała mu prosto w oczy. Przemówiła piskliwym głosem, który zagłuszał znacznie graw dobiegający z wnętrza tawerny.

- Odejdź!

Jej usta poruszyły się kilka razy w identyczny sposób, wymawiając to samo słowo. Zdziwiony pirat odsunął się od niej i przyjrzał zdziwiony kobiecie. Brudna, poszarpana sukienka, sztywne, ubłocone włosy i nieznacznie spuchnięta twarz. I doskonale sprezentowane nienawistne, twarde spojrzenie. Przygryzione usta i zaciśnięte pięści.
Pirat pochwalił w myślach sam siebie. Miał prawdziwy talent do odnajdywania trudnych kobieta. Ta niewiele się różniła. Miał zamiar spędzic z nią całą noc, do samego rana i żadna buntownicza postawa mu nie przeszkodzi. W końcu przez ostatni roku w większości gwałcił kobiety i siłą zmuszał do zaspokajania jego wszelkich zachcianek. Czym różniła się ladacznica z Port Royal od panien z pałacowych salonów Hiszpanów?

- Będziesz miła, to i dobrze zapłacę.

Zakomunikował bez ogródek, przyciągając ją do siebie. Szepnął groźnie do ucha, że albo grzecznie pójdzie z nim, albo jej urocza twarzyczka zostanie oszpecona. Dziewczyna zadrżała i skuliła nieco. Pirat uznał to za dobry znak i pociągnął mocno za chude ramię. Skręcił ku sąsiedniej tawernie.

- Puszczaj! - nakazała kobieta.

Próbowała ugryźć go w rękę, podrapać paznokciami, kopnąć w nogę. Miotała się aż nie znaleźli się w bocznej uliczce niedaleko tawerny, gdzie zebrali się najgroźniejsi piraci na wyspie. Słynęła ona z ciągłych awantur i krwawych zakładów.

- Skoro nie przeszkadza ci widownia.

~~ * ~~

Wyjrzał przez drzwi. Dostrzegł sponiewieranego chłopaka. Na skinienie mężczyzny przy barze udał się gdzieś w bok. Dokładnie pod jego pokój. Pirat nie zastanawiał się długo. Zatrzasnął drzwi i zaryglował. Przystawił ucho do podłogi, ale niewiele słyszał. Na klęczkach okrążył pokój, szukał najmniejszej szpary. Zajrzał pod mały dywanik przy łóżku i zaśmiał się w duchu. Sprzyjało mu szczęście.

Przysunął oko najbliżej szpary, jak to tylko było możliwe. Widział siedzącego za biurkiem barmana i chłopaka stojącego przed nim. Zakres, w jakim widział pomieszczenie, nie pozwolił mu dostrzec, czy w środku znajduje się ktoś jeszcze. Zamiast tego usłyszał trzeci głos, nienależący do żadnego z nich. Chłopak odwrócił się powoli, a gdy skrzypnęły ponownie drzwi, ustąpił miejsca mężczyźnie z baru, popijającego wesoło rum. Zmierzył Rogera wzrokiem i odprowadził do pokoju razem z chłopakiem. Podejrzewał zapewne, że odbywac się będą tam interesy, poważn interesy. Pirat widział jedynie ich dwóch, chłopak gdzieś zniknął. Nadal jednak był obecny w pomieszczeniu.

- Dwadzieścia dwa tysiące. Jak mówił. Po potrąceniu kosztów zapewnienia pokoju. Będzie tysiąc dla ciebie - oddał mu lekką sakiewkę. Pirat wiedział dobrze, że znajduje się w niej znacznie mniej. Chłopak też to wiedział, ale nie buntował się. Widocznie na czymś mu jeszcze zależało.

- A mapa? - zapytał buntowniczo. Wyprostował się pod czujnym spojrzeniem barmana. Mężczyzna wstał i zniknął. Pirat nie wiedział dokładnie gdzie, ale po chwili zjawił się z poszarpanym rulonem. Chłopak odebrał go bez słowa. Przed opuszczeniem pomieszczenia powstrzymała go silna dłoń ściśnieta na ramieniu.

- Skopiowałem ją naturalnie. Niestety nie potrafię rozszyfrować języka - przyznał bez skrępowania mężczyzna. - To nie łacina, greka, hiszpański, portugalski, angielski, farnacuski czy jakikolwiek inny kolonialny język.

- Oczywiście, że nie. Kapitan pragnie zdobyć mapę i tylko on jest w stanie ją odczytać - wytłumaczył spokojnie. Za spokojnie. Chłopak miał to kłamstwo przygotowane wcześniej. Nie zająkał się zupełnie, mimo bacznych spojrzeń skierowanych w jego stronę. - Puść mnie - zarządał groźnie. Lichwiarz niechętnie zabrał rękę. Wiedział widocznie, że zabawa dobiegła końca i już nie może sobie pozwolić na żarty. Chyba dotarło do niego, z kim miał do czyniania.

- Myślałem, że nas zabijesz, kiedy otrzymasz mapę. - Przy stwierdzeniu, w głos mężczyzny wkradła się nutka niepewności i strachu. Obawa, że wywoła wilka z lasu. Chłopak spojrzał na niego. Pirat zauważył szyderstwo odmalowane na twarzy barmana. Była widocznie zaraźliwe, bo drugi również się rozluźnił.

- Wierny pies swojego pana. Zabawne. Pobiegniesz do niego z podkulonym ogonem i naskarżysz na nas? Kto by pomyślał, że taki młokos jest już bosmanem i najbardziej zaufanym człowiekiem człowieka legendy. Pewie pozwala ci na wszystko. - Nie było tutaj śladu na niedopowiedzenia. Chłopak ponownie skierował się wyjścia. Tym razem żaden go nie zatrzymał. Pirat poderwał się na równe nogi i doskoczył do drzwi. Były zamknięte od zewnątrz. Zmarszczył brwi. Do uszu dobiegło go pukanie w podłogę. Stuknięciu towarzyszył groźny odgłos.

- Względem pana również mamy plany, panie Roger - usłyszał swoje nazwisko i znieruchomiał. Rozpoznali go. Spojrzał na okno, dobiegł do niego i zorientował się, że było zaryglowane. Kłódka znajdowała się po drugiej stronie. Niemal czuł kroki na schodach. Zupełnie jakby cały lokal zamarł i oczekiwał.

- Odsuń się - polecił głos zza drewnianej osłony. Dźwięk uderzającego o siebie metalu rozniósł się po okolicy. Piraci rzucili się w stronę tawerny węsząc bójkę. Z okna na piętrze wyskoczył starszy mężczyzna i dogonił młodszego będącego kilka kroków przed nim. - Do statku, potem w lewo - polecił i zmusił nogi do wysiłku. Roger podziwiał go ze zdwojoną siłą. Chłopak widocznie przyzwyczajony był do podobnych sytuacji. Biegł wolniej od niego, ale tylko dwa, trzy kroki.

Lichwiarz stojący u wyjścia z tawerny stanął z muszkietem w rękach i zamierzał zastrzelić jednego z nich. Z budynku wypadł spanikowany barman i poderwał jego broń do góry.

- Zwariowałeś. Masz zamiar ściągać na siebie uwagę ich kapitanów? Mało mamy... - Więcej nie usłyszał. Zgodnie z instrukcjami skręcił w lewo tuż przed stakiem zacumowanym przy drugim doku.

- Dziękuję za ratunek - powiedział, kiedy złapał oddech po długim biegu. Byli niemal po drugiej stronie miasta. Spojrzał na chłopaka, który zbladł i zgiął się wpół. Zwymiotował bez najmniejszego skrępowania na jego buty. Trząsł się cały. Ramiona opierał na kolanach i uspokajał żołądek. Roger cofnął się o krok i strzepał zawartość jego żołądka z butów. - Długo ci się zbierało, co? - zagadnął, kiedy już chłopak względnie doszedł do siebie.

~~ * ~~
 

Ostatnio edytowane przez Idylla : 06-10-2010 o 20:57. Powód: Poprawa
Idylla jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172