|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-10-2010, 22:55 | #11 |
Reputacja: 1 | "O jasna cholera!" było drobnym przekleństwem u Soulfire, która słyszała gorsze odzywki na ulicach. Nie mogła jednak akurat znaleźć w tej chwili takiego, które potrafiłoby opisać płonącego asa pik, jej zdziwienie i fakt, że wybuch się rozległ akurat jak wylądowali. Tak więc rzuciła tą cholerą, wiedząc, że i tak nikt nie zwrócił uwagi. "Zarąbiste przesłuchanie, z fajerwerkami gratis", pomyślała gorzko, wyskakując z samolotu z pistoletem w garści. Nie wiedziała co to za model, jakiś Smith&Wesson. Wystarczyło jej, że da się z tego strzelać bez gubienia kul po całym hektarze. Rozejrzała się szybko, szukając celów, jednocześnie przeszukując teren swoim własnym, niewidocznym sposobem, mając nadzieję na jakikolwiek wynik. - Wchodzimy za czarnym? - krzyknęła.
__________________ GG: 183 822 08 "Hokey religions and ancient weapons are no match for a good blaster at your side, kid." - Han Solo |
29-10-2010, 09:39 | #12 |
Reputacja: 1 | Alice zignorowała słowa i spojrzenie generała. Póki to było czcze gadanie, nie miała zupełnie czym się przejmować, a też większego celu w bezpodstawnym zabijaniu cywilów nie widziała sensu. Po cóż marnować swój cenny czas na tak prymitywne istoty, przeszło jej przez myśl. "Prosto i w prawo. Czeka już na was samolot". Po tych słowach, Alice odwróciła się w pożądanym kierunku i nie zwracając uwagi na resztę 'towarzyszy', w milczeniu ruszyła przed siebie. Gdy opuściła pomieszczenie zebrania, dziwne uczucie niepokoju, chłodu i śmierci również gdzieś się ulotniło, zapewne pomaszerowało razem z upiorną dziewczynką. Już w samolocie, zmierzyła mężczyznę w zielonych rajtuzach, przyprawiając go o nieprzyjemny dreszcz, jak mogła się domyślić. Jej czerwone oczy wyrażały przede wszystkim pogardę, jaką czuła do wszystkich tu obecnych. Spędziła wśród ludzi wystarczająco dużo czasu, by wiedzieć, jak żałosnymi istotami są. Przypomniała sobie także te chwile, gdy jeszcze przed tą całą Rejestracją, 'bawiła' się w czarny charakter. Wtedy takim, jak ten zielony, mogła robić przeróżne dziwne rzeczy, korzystając ze swoich mocy. W końcu wylądowali. Przewidywalnym było, że 'złotowłosa' odezwie się jako pierwszy, na co demonica nie zwróciła większej uwagi. Jej wzrok przykuł płonący obraz na parkingu, przedstawiający asa pik. Same wybuchy nie zrobiły na niej większego wrażenia, ale karta z płomieni... - Piękne... - odezwała się po raz pierwszy, choć skierowane to było bardziej do samej siebie, niż do reszty. Głos miała dziewczęcy, choć smutny, jeśli można było go tak określić. Nie czekając na większą reakcję ludzi, wyciągnęła jakby znikąd duży, fikuśny kapelusz lub cylinder, nikt nigdy nie wiedział, jak to nazwać. Był koloru czarnego, a wyszyty był dziwnymi wzorkami. Alice położyła go przed sobą i wskoczyła do środka. Rozległo się ciche pyknięcie i nie było już śladu ani po dziewczynie, ani po kapeluszu. Jeśli natomiast ktoś wpatrywał się w miejsce, gdzie przed chwilą zniknął czarnoskóry mężczyzna, to właśnie tam zmaterializowała się demonica. I również tym sposobem, nieprzyjemna atmosfera śmierci zniknęła z pokładu samolotu, goniąc za dziewczynką.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska? Niepisana, wędrowna, wróżebna. Naszeptała ją babom noc srebrna, Naświetliła luna świętojańska. |
30-10-2010, 12:54 | #13 |
Reputacja: 1 | Vilina wstała, odruchowo wygładzając fałdy na sukience. Niepotrzebnie, prawdziwy jedwab się nie gniecie. Poszła do samolotu nieco rozczarowana – miała z kimś pracować, a nic o nich nie wiedziała! To znaczyło, że w czasie akcji mogła liczyć tylko na siebie. Nie przerażało jej to, ponieważ zwykle pracowała sama. Przesłuchania były jej.. specjalnością, nigdy nie używała narzędzi, posługując się samą mocą umysłu. Zwykle jednak pracodawca formułował, czego oczekuje, co ma być rezultatem przesłuchania. Uzyskanie jakiejś informacji. Zgoda na coś. Obietnica. A tutaj? Znajdziecie tam mężczyznę, który nazywa się Francois Lichleu i przesłuchacie – dźwięczały jej w uszach słowa Generała. Przesłuchanie dla samego przesłuchania? Wszystko to wydawało się dziwne, jakieś .. niedopracowane. Była wysokiej klasy specjalistką, nie lubiła pracować z amatorami. Ale generał odesłał ich do samolotu, jak bandę szczeniaków, nie pozwalając na doprecyzowanie zadania. Czuła narastający niepokój. Demonstracyjne znikniecie wampirzycy rozbawiło ją nieco – Ucieka, czy przenosi się na miejsce akcji? - przemknęło jej przez myśl, ale po sekundzie cała demonstracja przestała mieć dla niej znaczenie. Nauczyła się wyrzucać z umysłu sprawy nieistotne. Wybuch, wielki AS pik.. kolejny ze skłonnością do megalomanii… wbiegła na parking, jednym spojrzeniem ogarnęła sytuację i rzuciła w Murzyna z maczetą ból i przerażenie. Przeszarżowała, zapomniała o uregulowaniu oddechu - uderzenie było na tyle silne, ze mężczyzna powinien móc tylko skulic się w pozycji noworodka na ziemi.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. Ostatnio edytowane przez kanna : 30-10-2010 o 12:57. |