Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-06-2011, 11:30   #161
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Całą trójka w pośpiechu zmieniając pozycję na taką która nie zmienia się w morze ognia wpadła na dawnego znajomego, Geralda. Oczywiście nie było czasu na przywitanie i pytania, skończyło się na zdziwionych spojrzeniach.
Ich szeregi się kończyły. W końcu jednak artyleria dotarła z powrotem. Wszystkie trzydzieści pojazdów, czołgów, strykerów zaczęło ostrzał. Również samoloty wystrzeliły pociski przeciwpancerne, dużego kalibru, oraz rakiety. Potwór chwiał się i wydawał z siebie dziwny skrzek.

Czwórka polaków nie miała patrzeć jak sobie radzi artyleria, musieli dalej biec. Jednak co chwilę się odwracali. W końcu potwór się otrząsnął. Wbił jeden z długich jak blok szponów w czołg. Jego ogień spalił cały szereg pojazdów. Potem już się nie oglądali. Za nimi i przed też biegli ludzie. Całkiem sporo. W ogóle nie przyszło im do głowy, że nie mają już szans. Dzięki temu nie położyli się na ziemi i czekali na śmierć.

Statek był coraz bliżej. Po jakimś czasie musieli już iść, cali spoceni i okropnie zmęczeni. Nie byli w końcu komandosami z wojska, tylko cywilami niedawno wcielonymi do milicji, nawet nie wojska. Powoli zostawali z tyłu. Inni byli w znacznie lepszej kondycji. Obejrzeli się jeszcze raz. Potwór kończył palić wszystko co było w jego otoczeniu. Oby obcy nie mieli ich więcej.

Ani się spostrzegli byli już pod wielką kopułą statku. Widzieli, że ci którzy są dalej podchodzą pod igłę statku, która wystawała z dołu. Ta momentalnie wystrzeliła, wydłużyła się i wbiła w ziemię zabijając paru żołnierzy. Inni zaczęli do niej strzelać, jednak bez skutku. Po chwili otworzyły się drzwi. Wszyscy niepewnie zaczęli wchodzić. Jednak nie czwórka byłych milicjantów, którzy niecałe dwadzieścia cztery godziny temu zostali szeregowymi w wojsku polskim, a raczej jego resztkach. Byli za daleko, a reszta nie chciała i nie mogła czekać, zresztą to, że drzwi się zamknęły a igła oderwała się od ziemi, raczej nie zależało od nich.

Gdy w końcu dotarli przed igłę zaczęli czekać na to samo co zdarzyło się przed chwilą. Po paru minutach, gdy zdążyli już nieco odpocząć i wypić resztki wody jaką mieli konstrukcja wbiła się w glebę wywołując mały wstrząs i wzbijając mnóstwo kurzu do góry. Wysokie na parę metrów, metalowe drzwi rozsunęły się. Wnętrze windy było wykonane z gładkiego, błyszczące błękitem metalu, lub jakiejś sztucznej materii. Wyglądało naprawdę ładnie. W środku nie było żadnych przycisków, panelu sterowania, tylko gładkie i czyste ściany. Cała czwórka niepewnie weszła do środka. Po chwili wszystko oderwało się od ziemi. Statek również. Ostatnie co zobaczyli przed zamknięciem się drzwi to Berlin znajdujący się nagle tuż pod nimi, no może nie koniecznie "tuż pod". Byli parę kilometrów nad najwyższą budowlą.

***

Gdy ponownie otworzyły się drzwi do windy Natychmiast przygotowali broń i po kolei wyszli. Pomieszczenie w którym się znaleźli było bardzo schludne. A przynajmniej takie mogło być zanim znalazła się tu poprzednia partia żołnierzy. Teraz leżało tu parę trupów obcych, nie odzianych w pancerze i zaledwie dwa ludzkie. Sam pokój był małą halą. Stały tu cztery kolumny, wokół których ciągnęły się kable. Były jednak otoczone dziwną, jakby szklano-plastikowa osłoną. Kolumny był wysokości dwóch wysokich mężczyzn i miał dobry metr średnicy, kable i osłony dodawały jeszcze więcej. W paru miejscach widać były jakieś smugi, oraz ślady krwi. Pewnie żołnierze próbowali je zniszczyć żeby zrobić spięcie z kablami i tym samym przeszkodzić mocno obcym, jednak nic im się nie udało. Oprócz słupów w pomieszczeniu znajdowało się coś na wzór recepcji. Gdy szło się dalej trafiła się na pomieszczenie dezynfekcji. Obcy najwyraźniej bali się niektórych zarazków jakie można było przenieść z Ziemi. Jednak ani boczne, ani tylne drzwi się nie zamknęły gdy przechodzili przez pokój.

Teraz znaleźli się w korytarzu. Metalowe posadzki, ściany i sufit były całkowicie gładkie i błękitne jak wnętrze windy. Mieli cztery drogi do wyboru. Prawo, lewo oraz dwie drogi na ukos. Wszystkie wyglądały tak samo.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 07-07-2011, 19:52   #162
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Michał dał sobie spokój - potwora nic nie ruszało. Przeładował broń, magazynek wrzucił do worka na odzysk i potruchtał za żołnierzami w stronę statku.

Bieg nie był dla niego męczący - wciąż pamiętał wielogodzinne maratony w wojsku. Gdy byli tuż przy statku, "igła" zabiła paru żołnierzy. Michał wstrzymał ogień, więc udało mu się nie stracić tych paru pestek. Widział paru towarzyszy wbiegających do igły, zaraz po tym znikających w trzewiach statku. Obejrzał się za siebie - bezpiecznie. Igła znowu wbiła się w ziemię - ruszyli.

Ruch w górę był szybki i gwałtowny - Michał poczuł ból głowy. Sekundę później drzwi otworzyły się i drużyna ruszyła.
-Teraz spokojnie. To już nie bitwa, tylko potyczka. Uważajcie, w kogo strzelacie, wciąż są tu nasi - Michał spoglądał w głąb statku.

Doszli do rozstaju dróg. Było ich czterech, podobnie jak dróg. Jeśli się rozdzielą, będą mieli większe szanse narobić szkody, ale mniejsze szanse przeżycia.
- To jak, chłopaki, rozdzielamy się czy idziemy jako zespół? - Michał odwrócił się w stronę drużyny.
 
Pruszkov jest offline  
Stary 07-07-2011, 20:21   #163
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Gerlad nie czekał na pokaz mocy artylerii, która zapewne była by wezwana na tego potwora. A że wiedział iż artylerzystom zdarza się przestrzelić cel o kilka dobrych metrów, nie czekał aż spadnie mu na łeb wybuchowa niespodzianka. Wystartował ze swojej kryjówki prawdziwym sprintem, którego mógłby mu pozazdrościć nie jeden maratończyk.

Niestety bieg nie był długi, strażaka szybko złapała kolka i zadyszka. Słyszał za sobą trzaski ognia, które spopielały pojazdy i to chyba strach dodawał mu skrzydeł, do wolniejszego, ale cały czas będącego biegiem wysiłku. Dobiegł, wraz z towarzyszami chyba jako ostatni do igły, która była windą. Weszli do środka, choć on wolał by poczekać na jakieś wsparcie. W końcu nie wiadomo dokąd ta igła zabiera ludzi, może ich wrzuca prosto do kwasu i zjeżdża po kolejne dostawy? Nie myślał o tym, choć im winda była wyżej, tym bardziej się bał. W końcu dotarli na miejsce i o dziwo, nie było jakoś strasznie ciężko.
Ruszyli powoli. Gerald zamykał pochód, mocno zaciskając rękę na swoim M14.
Po małej wyliczance na skrzyżowaniu korytarzy, ruszyli dalej. Cały czas natykali się na trupy ludzkie i obcych.
„Paskudne ścierwa” – przeszło przez myśl Paczkowskiemu.
A z każdym metrem korytarza, było ich coraz więcej. W końcu dotarli do miejsca, gdzie chyba podświadomie postanowili zrobić sobie odpoczynek. Kilku żołnierzy poszperało za amunicją, on sam obejrzał leżące na podłodze broń, lecz wszystko to były małokalibrowe karabiny. Amunicji do M14, nie było prawie wcale. Tylko wygrzebał jeden magazynek.
Ale za to wyszarpał jakiemuś już zimnemu wojakowi Sig Sauera P226 X-Five z celownikiem laserowym z kabury, wraz z kilkoma magazynkami. Nie dostał w arsenale wcześniej żadnej broni dodatkowej, więc pomyślał o niej teraz. Innemu poległemu żołnierzowi, odebrał manierkę z wodą i zaciągnął porządny łyk wody. Na końcu przerwy podniósł delikatnie, przyglądając się czy nie ma żadnych pułapek, broń obcego. Była wielkości Sig Sauera, przypominała trochę taką jedną z filmów.
Wycelował w martwe ciało kosmity i pociągnął za coś, co wg. niego było spustem.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 07-07-2011 o 20:30.
SWAT jest offline  
Stary 09-07-2011, 17:00   #164
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Damian bał się tej igły. Oglądał kiedyś film, w którym obcy wciągali ludków przez takie coś, mielili ich i rozsypywali na ziemi w postaci granulek. Młodzieńca aż wstrząsnęło.

Na szczęście igła nie wessała ich do maszynki do mielonego i teraz stali w jakimś ... Holu? Kilka ciał, karabinów, łusek. Nudy. Jego koledzy postanowili zostać hienami i pozbierać co warte od martwych. Damian również zgrzeszył. Znalazł trzy granaty odłamkowe i dwa ogłuszające. Wszystkie pozaczepiał za pas. Wojskowe łachy, g36 w rękach, obładowany granatami, Rambo z prawdziwego zdarzenia. Szli teraz tropem porozwalanych niczym na dworcu ciał. Damian już nie reagował na wszędobylską śmierć, po prostu w jego naturze stała się codziennością. Kiedyś wychowany, wrażliwy i poczciwy chłopak, teraz pozbawiony wszelkich ludzkich odruchów, obojętny na śmierć i krew żołnierz. Poczuł dobrego ducha, który kierował jego nogami aż do rozwidlenia. Czterech mężczyzn, cztery korytarze. Zaniewski wiedział co ich teraz czeka. Ledwo się znaleźli już muszą się rozdzielać, ale to dla większego dobra.
- No to co panowie, chyba się rozdzielamy... - powiedział przygnębiony - Myślałem że wszyscy razem dojdziemy do finału...
Lecz reszta zaprotestowała. Prawdziwa przyjaźń lub zwierzęca wola przetrwania. Śmiać mu się zachciało bo dziecięca wyliczanka miała określić dalszy los ich i całej Europy jeśli nie świata.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."
Ziutek jest offline  
Stary 10-07-2011, 10:21   #165
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Udało się uniknąć spalenia przez potwora. Jakoś ich ominął. Mieli dużo szczęścia, bo nie dawał sobie z nim rady nawet ciężki sprzęt. Dotarli na pod statek a potem w przedziwny sposób na jego pokład. Od czasu pojawienia się kosmitów zdarzyło się wiele przedziwnych rzeczy...można niemal przywyknąć. Mieli cztery korytarze do wyboru, na któryś trzeba się zdecydować.

No to co panowie, chyba się rozdzielamy... - powiedział przygnębiony Damian - Myślałem że wszyscy razem dojdziemy do finału...
-Niby najlepiej dla misji było by się rozdzielić...może choć jednemu z nas
uda się znaleźć coś co można zniszczyć i poważnie uszkodzić statek
-odezwał się Piotr
- Nie Panowie, nie ma mowy. Idziemy kupą, w kupie siła-rzekł Gerald
-Tak kupy nikt nie ruszy... ale którędy wtedy?-zapytał Piotr
- Ele, dułe rabe, bocian połknął żabę, a żaba kosmitę, co z tego wyniknie... No, idziemy tędy - Gerald wskazał na drugi korytarz od prawej.

Idąc wybranym korytarzem cała czwórka nie mogła nie dostrzec śladów krwi na błękitnych ścianach. Krew raz była czerwona, raz nieco ciemniejsza od samej ściany, z pewnością należała do obcych. Oczywiście były też ciała. Paru żołnierzy i dziesiątki obcych, nieuzbrojonych, jedynie paru wciąż w martwej dłoni, lekko ściskało blaster, lub świeciący, elektryczny nóż. Ciała ciągnęły się przez cały korytarz, aż do pomieszczenia, w którym najwyraźniej obcy stawili większy opór. Zaalarmowani wtargnięciem na statek intruzów zdążyli się uzbroić. Pare ciał dawnych ziemian było odzianych w lekkie zbroje wykonane z różnych materiałów, głównie przypominających metal i skórę. Mieli też broń. Ciał normalnych ludzi było znacznie więcej niż obcych, jednak pewne było, że część przeszła dalej. Czwórka żołnierzy mogła poszukać amunicji, granatów, czegokolwiek co mogło im pomóc, mogli też zabrać broń obcych.

-Dobra chłopaki, weźmy co potrzebujemy i ruszamy dalej - odezwał się Piotr. Sam wziął tylko magazynek 5.56 Nato i zaczął się przyglądać opancerzeniu oraz broni obcych.

Pancerz większości obcych był podziurawiony, jednak parę wciąż miało tylko dwie dziury po kulach. Były tylko dwa rodzaje broni i to te słabsze którymi dysponowali przybysze. Małe blastery takie jakie sprawdzał Gerald i nieco większe karabiny, wielkości M4A1. Piotr, pancerz sobie darował, zarzucił tylko na plecy jakiś lepszy karabin obcych.To tak na wszelki wypadek, po czym ruszył w dalszą drogę.
 
Piter1939 jest offline  
Stary 10-07-2011, 17:06   #166
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Korytarz zdawał się dłużyć w nieskończoność. Po drodze mijali drzwi, jednak uznali, że nie są godne uwagi, zapewne były to pomieszczenia sypialniane i tym podobne. Ich interesowało coś w stylu stacji kontroli. Z kolejnymi krokami słyszeli głosy. Wydawały się... ludzkie. Rozmawiali po niemiecku. Wszyscy przyspieszyli kroku i w końcu dotarli do dużego pomieszczenia.

W centrum pokoju jarzył się hologram Ziemi. Na podłodze leżały cztery ciała obcych i jedno człowieka. Ponadto w komnacie stało czterech niemieckich żołnierzy. Gwałtownie się obrócili w stronę nowych przybyszy, jednak nie szybko opuścili broń. Jeden z nich przemówił po polsku.
- Ach, to wy zostaliście na dole. Dobrze, że nie stchórzyliście. Przyda się nam wasza pomoc.
- Słuchamy - Powiedział Piotr.

Niemiecki żołnierz podszedł do plecaka leżącego na ziemi.
- Statek jest nieco dziwny. Nie możemy otworzyć żadnych drzwi. Również tych za nami. Reagują tylko na coś co mogą zrobić oni. Bynajmniej nie chodzi tu o dotyk, sprawdziliśmy - Wskazał na jeszcze ciepłe ciało obcego pod drzwiami. - No, chyba, że to zwyczajna blokada. Tak czy siak, byliście na rozwidleniu korytarzy. Nie było nas na tyle dużo byśmy mogli się rozdzielić do wszystkich czterech. Dlatego weźmiecie to C4 i pójdziecie tym korytarzem którego nikt nie zbadał. Gdy dojdziecie do pomieszczenia takiego jak to podłóżcie ładunek i równo o godzinie 18 wysadzcie, nie ważne gdzie będziecie. Przez radio skontaktowałem się z pozostałymi grupami, zrobią to samo. Te pokoje to jakieś centra dowodzenia, więc ich zniszczenie, na pewno będzie miało skutki. My skończymy podkładać te tutaj i uciekamy do windy. Streszczajcie się z tym samym. Musicie iść do korytarza który był po lewej, gdy wchodziliście. - Powiedział po czym podał każdemu po ładunku C4 i jeden pilot do wysadzenia, dostał go Damian.

Nie mieli wiele do powiedzenia, więc czym prędzej ruszyli. Do 18 zostało im czterdzieści minut. Rozwalenie wszystkich naraz mogło spowodować spięcie na tyle mocne. by udało się zniszczyć cały statek.

Wbiegli do identycznego centrum w którym znaleźli się przed chwilą. Stało tam tylko czterech obcych którzy nerwowo krzyczeli na siebie nawzajem. Cała czwórka natychmiast podniosła karabiny i błękitna krew obficie splamiła posadzkę. Szybko zaczęli przylepiać ładunki do blatów z przyciskami, pokrętłami i różnymi dziwnymi mechanizmami. Gdy skończyli zostało im dziesięć minut. Zaczęli biec z powrotem, kiedy nagle usłyszeli świst, a Michał poczuł okropny ból w nodze. Ledwo dyszący obcy, któremu z ust leciała krew, ślina i wymioty został dobity szybką serią z karabinu Geralda.
- Przeżyjesz, nie jest aż tak źle. - Powiedział Damian pomagając Michałowi wstać i zawieszając sobie jego rękę na ramieniu, to samo zrobił Piotr z drugiej strony by mogli szybciej wynieść przyjaciela. W jego lewej nodze był spory ubytek. Rana miała promień trzech centymetrów i wyraźnie było widać kość.

Droga przez korytarz z utykającym kolegą była znacznie wolniejsza. Gerald szedł z przodu. W końcu dotarli do "windy". Jednak na panelu obok widać było, że jest w połowie drogi na dół. Widać reszta zdążyła się już ewakuować. Usłyszeli wybuchy. Osiemnasta. Gerald szybko odpalił ich ładunki. W tym czasie Piotr i Damian położyli Michała przy ścianie.

Nagle statkiem zatrzęsło. W jeden chwili cała konstrukcja "igły" się urwała. Konstrukcja runęła, połamała się w pół. Jedna część wbiła się w ziemię, a druga, ta w której byli żołnierze, uderzyła w ziemię, nie dając pasażerom żadnych szans na przeżycie. Cała czwórka szybko oddaliła się od wielkiej dziury (Michał przy pomocy kolegów). W końcu statkiem przestało trząść.
Wszyscy usiedli zmęczeni pod ścianą, zasmuceni tym, że nie mieli żadnej drogi ucieczki. Na dodatek statek wciąż lewitował w powietrzu, czyli działał. Tego nie mogli tak zostawić. Michał z wielkim bólem sam stawiał kroki, prawie zemdlał, więc reszta mu pomogła dojść z powrotem do jednego z centrum dowodzenia. Teraz wszystko tam było rozwalone. Ściany były pokryte resztkami obcych, z paneli nie zostało więcej niż osmolone kawałki. Jednak drzwi były otwarte.

Tak jak wszystkie poboczne. Musieli zdecydować czy chcą iść dalej, w głąb statku, czy spróbować szczęścia w bocznych korytarzach.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 17-07-2011, 10:03   #167
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Po tym jak nie udało się zniszczyć statku, były dwie możliwości: Pójść w głąb, w poszukiwaniu silnika lub skręcić w boczne korytarze. Odbyła się narada:

- Sądzę że tymi C4 zniszczyliśmy coś na kształt kierownicy, musimy dorwać się do silnika. A więc chyba musimy iść w głąb statku-odezwał się Gerald
-Zgadzam się, tylko jedno nie daje mi spokoju...wiecie, jak zniszczymy statek to sami zginiemy...-rzekł Piotr
- Może znajdzie się jakiś inny sposób. W końcu i tak nie mamy już ładunków wybuchowych. No, tylko granaty, ale to co innego. - Powiedział Damian wyjmując trzy granaty odłamkowe.
-A więc musimy znaleźć coś na kształt kapsuły ratunkowej. Najlepiej jak się podzielimy na dwie grupy. Kto zna się na elektronice i mechanice, niech zatrzyma silnik. Ja pójdę szukać kapsuł-oznajmił Gerald
- Ktokolwiek zna się na tych rzeczach? Ja idę z Geraldem -Dodał damian
-Ja znam się troche na elektronice-powiedział Piotr
-Mamy jakieś krótkofalówki?-zapytał Gerald
- Radia, o dziwo działają tutaj-powiedział Damian
- Dobra, daj jedno im, drugie tu. Pójdziemy bocznymi korytarzami, weźcie to. Bateria z tych obcych karabinów w połączeniu z granatem na pewno nie zaszkodzą. Widzicie te boczne korytarze? Od prawej, to będzie jedynka i tak dalej. Jak założycie jakieś ładunki powiemy wam w którym znaleźliśmy kapsuły ratunkowe. A jak nie odpowiemy, znaczy zepsuliśmy radio, albo jesteśmy martwi-rzekł Gerald
- Na pewno wam pasuje taki podział? Dasz radę iść? - Spojrzał na Michała - Albo ty go nieść i się bronić w razie czego - Zapytał Piotra Damian
-Jakoś sobie poradzimy z Michałem, powodzenia w szukaniu kapsuł!
Piotr wziął ładunki i ruszył pomagając rannemu Michałowi iść
- Widzimy się przy kapsułach... A więc chodź-powiedział Gerlad

Michał czuł się już nieco lepiej, w miarę dobrze widział i cudem zapominał o bólu, dzięki adrenalinie i ogólnie trudnej sytuacji. We dwóch doszli do wielkiego pasażu łączącego wiele korytarzy. Szli dalej, główną drogą. Droga była tak wielka i szeroka, że mógł nią jechać jumbo jet. Mijały długie minuty. W końcu dotarli do centrum statku. Silnik. Był wielkości normalnego domu dla jednej rodziny. W przeciwienstwie do całej architektury obcych ten nie był gładki, jakby oszlifowany. Przypominał normalny silnik samochodu, tylko w wielkiej skali. Przed barierką, za którą była wielka otchłań, w której lewitował połączony kablami silnik, stał elektroniczny panel. Był włączony, chyba reagował na dotyk.
Piotr próbował coś wykombinować, wyłączył jedną część silnika, ale potem dał spokój. Nie może przecież całkowicie wyłączyć silnika, bo od razu spadną. Postanowił zniszczyć drugi panel. Ustawił tam granat odłamkowy i tę baterię. Potem gdy już z Michałem oddalili się na w miarę bezpieczną odległość, wrzucił do środka granat zapalający.
Druga część silnika zamiast się wyłączyć zaczęła coraz mocniej pracować po zniszczeniu panelu. Jednak nie działała już jedna część, więcmogło to doprowadzić do poważnego uszkodzenia. Gdyby wyłączyć jeszcze jedną lub dwie części, mogłoby dojść do przegrzania tej części, jednak inne wciąż można by włączyć. Statek by działał, jednak w jakim stopniu?
Gdy tylko płomień przygasł, Piotr postanowił wyłączyć jeszcze jeden panel, statek długo nie pociągnie już a im da czas na ucieczkę.
Kolejna część silnika została wyłączona, tłoki z przegrzewającej się części były zmieniły kolor na czerwony i pracowały coraz szybciej. Nie mieli dużo czasu, liczyli, że Gerald i Damian sobie poradzili.
- Dobra zbieramy się Michał - Potem musimy się z połączyć z naszymi poszukiwaczami kapsuł.
Później szybko wrócili w miejsce gdzie się rozdzielili. Po uzyskaniu połączenia dołączyli do Damiana i Geralda.
 
Piter1939 jest offline  
Stary 17-07-2011, 14:29   #168
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Geralt wraz z Damianem zaczęli otwierać drzwi i dyskretnie do nich zaglądać, sprawdzając jaką tajemnicę kryją. Pierwsze pokoje okazały się pokojami załogi sterówki, którą wysadzili ich kompani. Następne było kosmiczną łazienką, jeszcze następne kuchnią obcych. Ósme pełne było skrzyń, zapewne części zapasowe. Gerald chciał do nich zajrzeć, ale wiedział iż nie mają czasu. Ruszył do kolejnych, już dziewiątych z rzędu. Za nimi dopiero rozpościerał się długi korytarz, którym pośpiesznie ruszyli. Szli kilka minut, zanim korytarz przemienił się w doki. Pomieszczenie było naprawdę olbrzymi i oszklone. Statek, z uszkodzonymi sterami leciał wyżej i wyżej. Berlin robił się coraz mniejszy.
Tak przypuszczał iż muszą na tym statku być kapsuły ratunkowe, tak i tutaj się znalazły. Były gustownie pochowane we wnękach w ścianach. Same kapsuły były okrągłe, podobne do kapsuł z filmów. Znowu coś podobnego do wizji jakiegoś reżysera. Ciekawe czy sami przypuszczali, jak blisko są prawdy kręcąc ta filmy.
Hala była wielka, a i wielu obcych w niej było. Biegali, krzątali się, wskakiwali do kapsuł, pomagając sobie wzajemnie. Byli tak pochłonięci ratowaniem swoich kosmicznych tyłków, że nawet nie zauważyli stojących jak słupy dwóch ziemian, uzbrojonych w śmiercionośną, ziemską broń. Obcy nie byli uzbrojeni, wydawali się cywilami. Jednakże i oni nie byli litościwi do cywilów z planety Ziemia.
- Atakujemy? - zapytał Paczkowskiego, niezbyt pewny Zaniewski.
Paczkowski podniósł do ust mikrofon radia:
- Dziewiąty pokój, tam mamy korytarz! Biegnijcie ile sił w nogach!
Nie wiedział czy jego towarzysze go usłyszeli, ale miał taką nadzieję.
Potem zwrócił się do towarzysza, przeładowując M14.
- Nie mamy innego wyjścia, zabawmy ich. Albo przynajmniej odciągnijmy od kapsuł i zmuśmy do powrotu w głąb statku. - kończąc to wymierzył w tłum.
Broń ustawił w tryb automatyczny. Nacisnął spust, a śmiertelna seria poszybowała w kierunku obcych. Wrogów było tylu, że chybianie było wprost niemożliwe. Pociski idealnie przebijały niebieską skórę, kładąc wrogów niczym huragan żyto. Strzelali obaj, mierząc do tych najbliżej kapsuł. A przynajmniej Paczkowski do nich mierzył, dając im do zrozumienia, żeby je zostawili.
Ich spokój, jaki towarzyszył ewakuującym się obcym, został zamieniony w coś na kształt kija wsadzonego w mrowisko. Zaczęli biegać, panikować. Jedni wskakiwali na siłę do kapsuł, inny uciekali w głąb doków. Do jednej kapsuły wskoczyło ich tylu, że nawet klapa nie chciała się domknąć.
Gerald i Damian szli siejąc śmierć i zniszczenie, szło im tak łatwo, że zdążyli się zagapić. Laserowy pocisk uderzyła w lewę ramię Paczkowskiego. Urwał kawałek mięsa, ale rana nie była tak poważna jak Michała. Żołnierz upadł co uratowało go przed kolejnym strzałem. Zaniewski szybko zabił jedynego obcego który stawił opór. Zapewne nie chciał iść na Ziemię, walczyć z ludźmi.
Zabił ostatnich maruderów którzy nie zdążyli uciec i pomógł wstać kompanowi. Rana była niewielka, przecież miał na sobie kamizelkę kuloodporną, zabraną z arsenału. Mimo wszystko wiązka energii przebiła się przez nią i dosięgła skóry. Charakterystyczny trzask, zakomunikował Geraldowi że jego kompan nie ma amunicji. On sam miał jeszcze znalezione wcześniej naboje, wsypane luzem do kieszeni spodni. Kiedy jego towarzysz pomógł mu wstać, on począł je powoli wpychać do magazynka, w pogotowiu trzymając Sig Sauera P226.
W sali leżało wiele ciał, około pięćdziesiąt. Niektóre jeszcze się wiły i próbowały uciekać, ale po kilku minutach wszystkie powoli zastygały. Ich wrzaski i krzyki, zagłuszył alarm, który rozległ się w całych dokach. Zapewne ich towarzysze odwalili kawał, dobrej roboty. Wszędzie zaświeciły czerwone światła.
Po kilku chwilach pojawili się też i ludzie za to odpowiedzialni. Zbarski oraz Pruszyński. Wytrzeszczyli oczy, na rzeź której dokonał wraz z Zaniewskim.
- Wskakujmy do kapsuły i zabierajmy się z stąd – polecił Paczkowski, osłaniając jeszcze swoich towarzyszy wchodzących do kapsuły.
Na końcu, wszedł i on sam. Klapa się zaczęła zamykać.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 17-07-2011, 21:09   #169
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Michał ledwie słyszał, o czym mówią towarzysze, ale podchwytywał kawałki. Rana była głęboka i bardzo rozległa - utrata krwi sprawiała, że Michał był całkowicie oszołomiony. Udało mu się jednak usłyszeć, co mówili - coś ukłuło go w piersi, gdy zrozumiał, że go nie porzucą ot tak.

Byli dobrymi przyjaciółmi. Nawet nie rozmyślali nad ewentualnością zostawienia towarzysza.

Ale Michał wiedział - czas już było na niego. Pewnie i tak nie pożyje już długo.
- Jakoś sobie poradzimy z Michałem, powodzenia w szukaniu kapsuł! - usłyszał Michał. Przy pomocy Piotra udało mu się pokonywać metr za metrem, czując się lepiej. Wydawało mu się, że to z powodu adrenaliny, ale Michał wiedział, że to co innego. Końce zawsze były takie spokojne, pełne piękna, a Michał wiedział, że taki właśnie koniec się zbliżał. Nieśmiały uśmiech zagościł na jego twarzy - taki, jakim Michał posługiwał się w przeszłości, przed wojną, gdy życie było takie piękne i spokojne. I to wszystko wracało, właśnie teraz. Zaczął przypominać sobie wszystko.

Wreszcie doszli do tego dziwnego pokoju. Piotr zaczął bawić się konsolami, potem granatami. Parę wybuchów, trochę wyłączania i statek zaczął zwalniać.
- Dobra zbieramy się Michał, musimy się z połączyć z naszymi poszukiwaczami kapsuł. - Piotr zbliżył się do Michała siedzącego przy ścianie.
- Nie. - Michał spojrzał ze spokojem na Piotra. Piotr chyba się zdziwił, ale cóż.
- Słuchaj, Piotrek. Przewalczyliśmy razem już wiele i mogę teraz szczerze powiedzieć, że zostałeś najlepszym przyjacielem w moim życiu. Jestem ci wdzięczny za wszystko. Ale to już koniec. Nie wiadomo, ile mamy czasu, nie wiadomo, czy statek zostanie zniszczony przed naszym dojściem do kapsuł lub czy zostanie zniszczony w ogóle. Jeśli to będzie to pierwsze, obaj zginiemy, jeśli to drugie, ludzkość zginie. Daj mi radio i zostaw mnie tutaj - mogę kontrolować panele, dopóki nie będziesz bezpieczny z Geraldem i z Damianem, a potem wyłączę całą tą maszynę w cholerę. - Michał mówił spokojnie i z niewidzącym uśmiechem na ustach. Gdzieś w głębi duszy miał nadzieję, że Piotr powie "nie" i obaj dostaną się do kapsuły i zostaną uratowani, jak w jakimś tanim filmie wojennym, ale Michał wiedział, że tak naprawdę miał rację z tymi dwiema opcjami. Michał patrzył na Piotra, czekając na radio.

Na próżno. Piotrek tylko się roześmiał i pomógł Michałowi wstać. Teraz Michał zaczął zdawać sobie sprawę, jak głupio zabrzmiał i sam zaczął się uśmiechać z tego powodu.
- Dzięki, przyjacielu - powiedział cicho Michał.
 

Ostatnio edytowane przez Pruszkov : 18-07-2011 o 18:13.
Pruszkov jest offline  
Stary 18-07-2011, 18:31   #170
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Nie było mowy o tym by Pruszyński został z tyłu. Piotrowi nie było łatwo mu pomóc, ale udało im się. W końcu już tyle zrobili, jak coś mogło się jeszcze popsuć? Gerald czuł się już lepiej. Zaczęli iść w stronę jednej z kapsuł. Wyglądało inaczej niż większość, ale nie była to jedyna taka sztuka, z pewnością mogła pomieścić więcej osób.

Nagle coś wybuchło. Spojrzeli w tył korytarza, boczne drzwi zaczęły wylatywać, przez całe pomieszczenie zaczął płynąć ogień. Spojrzeli na wielkie drzwi do doków. Piotr szybko rzucił się do nich biegiem, przez to Michał upadł na ziemię, ale sam ledwo to zauważył. Zbarski widział już panel drzwi, był zbyt skomplikowany, szybko wystrzelił serię licząc na łut szczęścia. Udało się. Wrota się zasunęły a morze ognia zostało za nimi. Odetchnęli z ulgą. Nie na długo. Przez boczne drzwi wszedł uzbrojony oddział obcych.

Rozejrzeli się ze zdziwieniem po miejscu masakry. Dopiero po chwili dostrzegli sprawców. Michał widząc, że Gerald nie ma czym strzelać, rzucił mu M4, sam jeszcze miał M16. Od razu użył ostatniego pocisku do zamontowanego granatnika. Dwóch padło od razu, reszta zdążyła uciec i wyciągnąć karabiny. Gerald dopadł jednego z nich i ukrył się za pierwszą lepszą skrzynią, również Michał się doczłapał za zbiór bagaży niedoszłych pasażerów. Damian nie zdążył tak szybko zareagować, na ślepo wystrzelił serię z G36. Nie trafił nikogo, a biegnąc do sterty walizek jeden laserowy pocisk trafił go w udo. Padł na twarz za osłoną. Piotr był w niezbyt ciekawej pozycji. Daleko od jakiejkolwiek obrony, jednak nikt z obcych go jeszcze nie zauważył, był daleko. Wykorzystał ostatni odłamkowy jaki miał i biegnąć strzelał ze swojego G36. Zabił co najmniej trzech, czyli do pokonania mieli jeszcze sześciu. Zbarski schował się tam gdzie i Zaniewski. Szybko wziął od niego dwa semtexy, przy okazji cucąc go uderzeniem w policzek.

Najpierw rzucił pierwszy granat. Obcy zaczęli uciekać w dwie strony. Piotr natychmiast rzucił drugi granat w jednym z tych kierunków, jeden się omylnie zawrócił inni wpadli prosto na wybuch. Resztę zdjęli Gerald i Michał. Piotr spojrzał po wszystkich. Jedyny nie ranny, szczęście mu sprzyjało. Gerald wstał i pomógł Piotrowi zatargać innych do wnętrza statku.

W środku było bardzo schludnie. Łóżka, wyposażenie, prowiant. Na piętrze statku było miejsce dla pilota. Damian znowu zemdlał, więc jego i pilnującego go Michała zostawili na parterze, na łóżkach, a raczej kojach.

Statek matka znowu się potężnie zatrząsł. Gerald i Piotr próbowali się przygotować do pilotażu. Był drążek, taki sam jak w samolocie, jednak wszystkie przyciski i ich podpisy wyglądały... obco. W końcu Gerald wcisnął ten największy, z dużym napisem. Poskutkowało. Wielki statek był już w kosmosie, więc musieli po prostu polecieć w dół. Niby nic trudnego, jednak kierownica nie reagowała na szarpnięcia Piotra. Wyglądało na to, że został ustawiony autopilot, w końcu statek z którego odlatywali się rozpadał, więc wszędzie wprowadzili autopilota na wypadek gdyby za dużo osób na pokładzie było rannych.

Zaczęli lecieć w wielką prędkością przez przestrzeń kosmiczną. Nie usłyszeli wybuchu, w pustce dźwięk się nie rozchodził. Jednak zauważyli wielki błysk, zdążyli przed wybuchem. Jednak gdzie lecieli?

Nagle wpadli w tunel, podobny do tego który widywali w filmach science fiction. Wokół nich mieniły się różne, kolorowe pasma. Tunel hiperprzestrzenny? Oby nie, to mogło oznaczać....

Taka podróż skończyła się równie szybko co zaczęła.
Widok owszem był piękny. Jednak nie zachwycali się nim. Wiedzieli gdzie się znaleźli. Lecieli prosto do zawieszonego w kosmosie portu. Widzieli jak inne kapsuły tam cumują. Mimo, że uświadomili sobie co to za miejsce, to nie wiedzieli jak to się dla nich skończy.

Zaczęli naciskać wszystko co się dało. Zbarski o mało nie wyrwał kierownicy próbując zawrócić statek. Bezskutecznie.
Udało im się uratować ludzkość, nie ziemię, bo nie jej zagłady chcieli obcy, jednak poświęcili swoje życia za swój rodzaj. Jednak czy on naprawdę zasługiwał na poświęcenie?

Koniec
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172