Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-11-2010, 17:17   #1
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
[Autorski] Czas Zemsty

Tomek się obudził, ale nie tam gdzie powinien. Pamiętał wybuch. Wypatrzyli patrol ruskich, którzy aż się prosili o zestrzelenie. No właśnie. To była pułapka, gdy tylko zaczęli strzelać i zabili mięso armatnie jakim okazał się patrol, pojawił się cały pluton. Świetnie uzbrojone i wyszkolone trzy drużyny. Nie mieli szans. Skończyło się na granacie hukowym. Potem nic nie pamiętał. Teraz zaś był w ciężarówce. Rozejrzał się po innych ludziach w wagonie. Rozpoznał Arka, Kamila i Marka, innych ludzi nie. Wszyscy wyglądali w miarę zdrowo, nie licząc brudu, siniaków i krwi, ale nie wiadomo czy należała do nich.
Póki co oni byli nieprzytomni. On sam miał wszystkie kończyny, żadnych ran postrzałowych. Całe szczęście miał wszystkie zmysły sprawne.
Usłyszał rozmowę z przodu, z kabiny kierowcy. Niestety znał niemiecki, polski i angielski, ale nie rosyjski.” Jebana szkoła, nie mieli ruskiego w programie” – pomyślał.
Był rok po wieku maturalnym. Miał zacząć filozofię na Uniwersytecie Warszawskim, ten jednak już nie istniał. Wszystko szlag wzięło, a dokładniej Rosjanie. Dziewczyna, rodzice, brat, młodsza siostra, wszystko kurwa.
Nie mógł nic zrobić. Był związany. Zaczął płakać. Rozbeczał się na maksa na myśl co mu zrobią. Nikt się temu nie dziwił.

Minęły cztery dni. Reszta też się obudziła, ale nikt nic nie mówił, byli zakneblowani. Dano im pić i jeść (skromnie) tylko raz. Pozwolono im się odlać i zesrać, ale pod ścisłą kontrolą. Jeden ruski zgwałcił młodą dziewczynę, która tam była, a następnie zastrzelił. Zabili też dwójkę mężczyzn, którzy próbowali uciekać podczas pójścia do WC.
W końcu wyładowali ich wszystkich, rozwiązali, od kneblowali, pozwolili rozprostować nogi. Jednak o buncie, lub ucieczce nie było mowy. Teraz żołnierzy nie było czterech tylko ponad czterdziestu. Wokół pustka. Tylko stacja kolejowa pośrodku niczego. Jeden z Rosjan odezwał się po polsku.
-Te, słyszeli może o Sibirakach, albo jakoś tak? Ta? No to wiecie co? Historia lubi się powtarzać.
Zaraz przetłumaczył to innym i wszyscy wybuchnęli śmiechem. Oczywiście prócz polaków. Po paru godzinach nadjechały kolejne ciężarówki, wypełnione ludźmi z różnych krajów. Zaraz potem podjechał długi pociąg.
Tomek nie mógł znieść myśli o tym, że będzie znosił tortury w kopalniach, obozach. Nie mógł. Musaił z tym walczyć. Musiał walczyć. Rzucił się na najbliższego ruska, wyrwał mu broń i wystrzelił prosto w jego podbródek. Zaraz się obrócił i został zabity.
Mnóstwo innych też.

Pociąg odjechał.
Ciała zostały.

Warszawa
Między blokami przemykały się jakieś postacie. W rękach trzymali różnoraką broń, nie wyglądali na żołnierzy. Za nimi biegła grupka uzbrojonych po zęby Rosjan. Przemykali miedzy samochodami, od czasu do czasu wymieniając się ogniem bez większych strat. Nagle wszyscy uciekający zniknęli w podziemnym przejściu między blokami. Rosjanie ustawili się przy ścianach i powoli wchodzili do tunelu. Jeden za drugim. W końcu rozległy się zeń strzały. Kule odrywały od ścian tumany kurzu, odłamki kafelków i chmury pyłu. Łuski padały dźwięcznie na podłogę, a kilku Polaków padło trupem na miejscu. Reszta prowadziła wątły ogień zza śmietników. Wyjście było kilka metrów od nich, lecz Rosjanie zakryli je ogniem. Co chwila padał martwy lub w ciężkim stanie jeden z obrońców. Gdy sytuacja zadawała się już krytyczna, Rosjanie usłyszeli za plecami kroki. Ciche, lecz toporne jak spod wojskowych butów. Nim któryś się odwrócił, spadła na nich fala precyzyjnego i zabójczego ognia. Rosjanie wystawieni na odstrzał polegli nim zdążyli zauważyć kto do nich strzela.
- West Berlin! - krzyknął ktoś z osób z odsieczy.
- Warsaw! - odpowiedział mu jeden z obrońców, po czym wyszedł zza prowizorycznej barykady. Na odsiecz przyszedł im oddział Bundeswehry. Po krótkim przywitaniu, dowódcy obu grup rozpoczęli rozmowę w języku angielskim.
- Moja grupa miała zapędzić tych komuchów w pułapkę, ale nikt się nie pojawił. Co się stało ?
- Dzielnica została odcięta. Okrążyła ją połowa dywizji pancernej. Posterunki na dachach bloków borykają się z Rosyjskimi śmigłowcami, a niebo nad wschodnią częścią miasta kontrolują samoloty bezzałogowe ruskich.
- Szlag. Macie jakiś plan awaryjny, czy coś takiego ?
- Niestety nie, mieliśmy patrolować ten rejon. Ruscy zwalili się na nas jak lawina, jak grom z jasnego nieba. Straciłem dwóch dobrych ludzi. Nie mamy łączności z wysuniętą bazą, a w sztabie mają taki nawał pracy, że nie ma wolnej linii.
- Niech to … możemy spróbować wydostać się tunelami, ale wiem że komuchy już przeczesują tunele. Co wy na to ?
- Dobrze. Zatem prowadź.
Polak krzyknął na towarzyszy i Ci podeszli do jednego ze śmietników przy ścianie. Odsunęli go, a żołnierzom ukazała się w podłodze żelazna klapa. Polak otworzył wytrychem starą i zardzewiałą kłódkę i wskoczył pierwszy.
- Czysto! - krzyknął, a na ten sygnał wszyscy zeszli na dół. Byli po kostki w wodzie. Bombardowania uszkodziły sieć kanalizacyjną, przez co tunele były mniej lub bardziej zalane. Na nieprzenikliwą ciemność natychmiast znaleźli rozwiązanie Niemcy. Latarki podwieszane pod większość z ich G36 ukazały straszną prawdę. Płynęła nie woda czy nawet ścieki. To była mieszanka krwi, wody i ludzkich resztek. Istna makabra. Jeden z Polaków zwymiotował. Któryś z żołnierzy podszedł do niego, poklepał go po plecach i szepnął coś po niemiecku. Ten chyba zrozumiał, bo uspokoił się trochę i jakby uśmiechnął na chwilę. Idąc tak przez te ohydne resztki, doszli w końcu do końca. Tutaj kilka tuneli łączyło się w jeden. Niczym wielkie rury wpadały one do głównego zbiornika. Okrągła sala oświetlona światłem dziennym docierającym ze znajdujących się na górze stacji wodociągowych. Z tunelu trzeba było zeskoczyć i pokonać jakiś około metrowy spadek. Gdy Polak prowadzący grupę wyjrzał z wylotu tunelu cofnął się natychmiast i zwymiotował. Następnie wyjrzał Niemiec. Ten jednak przywykł już do makabrycznych widoków. Na środku piętrzyła się góra ciał, istny stos. Zmasakrowanych, martwych, okaleczonych. Leżeli tu wszyscy - kobiety, dzieci, mężczyźni, Polacy, Rosjanie - wszyscy. Do Sali wpadało jeszcze sześć innych tuneli, lecz miedzy dwoma z nich było przejście, jakby podziemna droga, prowadzące w dół.
- Słuchajcie, musimy zachować zimną krew - mówił Niemiec do Polaków - Po pierwsze musisz powiedzieć, którędy iść. Następnie musimy unieszkodliwić komuchów i szybko wejść do odpowiedniego tunelu. Jasne ?
- Taa.. taak - Przewodnik westchnął ciężko. Zaczęła działać adrenalina. Zacisnął dłoń na swoim obrzynie i wskazał żołnierzowi drogę miedzy tunelami.
- Tędy musimy iść przez dwieście metrów, następnie skręcamy w tunel po prawej stronie. Dalej prosto i jesteśmy w zachodniej Warszawie.
- Dobrze. Thomas, przelicz wrogów i osłaniaj prawą stronę. Gruger i Albert zabezpieczycie lewą. Wy biegniecie do przejścia i sprawdzacie je - tutaj wskazał na Polaków - reszta idzie za mną. Na 3. Raz, dwa, TRZY!
Niemcy wybiegli pierwsi, okrążając stos ciał z odpowiednich stron, sprawdzając tunele po bokach. Następnie ruszyli Polacy. Kiedy przewodnik przebiegł do wejścia, natychmiast wyhamował i odskoczył. Przejsćie było zabarykadowane. Grad kul wbił się w stos martwych ciał, wzbijając chmurę krwi i ludzkich szczątków w powietrze. Polak przeturlał się, oparł obrzyna o przegub i wystrzelił. Śrut wbił się w drewnianą barykadę raniąc jednego z obrońców. Momentalnie podbiegli do nich Niemcy. Dwóch rzuciło granaty, zaraz po wybuchu kilku wbiegło w dym strzelając i niosąc szybką śmierć. Rozległy się głosy w języku niemieckim: „Czysto”, „U mnie też” i tak dalej.
- Dobrze, można iść. Szybko, nim ktoś tu przyjdzie. Niemcy i polscy partyzanci ruszyli truchtem. Po jakimś czasie skręcili w owalny tunel-rurę. Tutaj nie było już mieszanki krwi i innych takich substancji. Tylko zwykłe ścieki. To oznaczało, że zachodnia Warszawa jeszcze się trzyma. Rosjanie nie urządzili tam rzezi, nie wybili cywilów, nie wrzucili ciał do ścieków. W głowie przewodnika huczały dziwne myśli. Widział raz po raz ciała, krew, strzały, kręciło mu się w głowie. W końcu nie wytrzymał. Upadł z głośnym pluskiem w wodę.
- Jasna cholera, nie - szepnął jeden z Niemców podnosząc go i cucąc. Ten szybko powrócił do rzeczywistości.
- Ja .. przepraszam … .przepraszam. Chodźmy dalej.
W końcu dobiegli do stalowych drzwi. Przewodnik zapukał rytmicznie, aż odezwał się głos
- Warszawa.
- Kraków.
Drzwi otworzyły się po odzewie jak po magicznym haśle.
- Marek, w końcu. Kto jest z wami ? Co to za ludzie ?
- Niemcy z BW, uratowali nas.
- Cholera jasna, co się stało ? Przecież wyszło was blisko trzydziestu ?
- Zasadzka nie wyszła. Nie ma kontaktu z tamtą grupą. Nas zostało czterech …


Warszawa
Rok 2015

Kamil Dębień, Eugeniusz Nidzicki, Kamil Adamik, Michał Pruszyński i Piotr Zbarski byli w słabej sytuacji. Byli w gównianej sytuacji. No dobra, byli po uszy zatopieni w płynnym gównie. Odcięci od reszty gdzieś w warszawie. Akcja odbywała się w północno wschodniej części miasta, ale gdzie byli teraz? Każdy miał jakieś uzbrojenie.
Piotr miał swojego SIG 226.
Dębień H&K MP5 z czteroma magazynkami, został mu tylko jeden.
Adamik dostał (za piękne oczy), wspaniałą, jeszcze nową strzelbę SPAS 12 wraz z ośmioma nabojami śrutowymi w magazynku i ośmioma luzem.
Jednak oni sobie mogli mieć te strzelby, pistoleciki, jednak to Eugeniusz Nidzicki dostał rewelacyjny karabin L85 Endeavour wraz z piątką magazynków (niestety zostały mu tylko dwa).
Michał Pruszyński miał MP5 z dwoma magazynkami i Desert Eagle z dwoma.

A więc może i byli dobrze uzbrojeni, ale co z tego? Zgubieni gdzieś pomiędzy ruinami miasta. W grupie był przedtem jeszcze ktoś. Jacek Nowak, ale zgubił się gdzieś. To było dosyć dziwne. Cały czas im mówił, że musi donieść jakieś ważne informacje na pendrivie. Jeśli naprawdę były takie ważne to lepiej żeby go znaleźli, chociaż z drugiej strony mógł ich okłamywać.
Gdzieś w oddali usłyszeli świst spadającej bomby a w górze dostrzegli samolot. Było to zaiste dziwne, jakiś czas temu przestały latać nad warszawą, nie było gdzie zrzucać. Chyba, że ruscy wiedzieli gdzie są bazy polaków i niemców.
Rozległ się huk wybuchu bomby, a zaraz po nim kolejny, ale tym razem był to wystrzał z jakiegoś lepszego działa. Samolotowi urwało całe skrzydło. Ale pilot niczym kamikadze, cudem naprowadził samolot na działo i rozwalił zarówno siebie jak i przeciwnika. Oby nie było to ostatnie działo przeciw lotnicze.
Wszystko zaczęło się komplikować. Cała piątka stawiała nowe propozycje, każda równie słuszna. Jednak nikt z nich nie wziął na akcję czegoś do komunikacji, ani komórki, ani nic. Najgorsze było to, że to Jacek Nowak miał radio, które było w tej sytuacji najpewniejsze. Bo takie firmy jak Play czy Heyah już usług nie świadczyły. Nawet Piotr, który zawsze łaził obładowany sprzętem teraz był jak bez ręki. Gdyby udało im się poznać w jakiej części warszawy są, sytuacja byłaby nieco lepsza.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^

Ostatnio edytowane przez Fearqin : 10-11-2010 o 18:28.
Fearqin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172