Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-12-2010, 02:00   #1
 
Ritter van Utrecht's Avatar
 
Reputacja: 1 Ritter van Utrecht nie jest za bardzo znanyRitter van Utrecht nie jest za bardzo znany
Post [S-telling | Inkwizytor] Niektórzy wątpią, czy Chrystus rzeczywiście zstąpił z krzyża

Rok Pański 1497 był ze wszech miar rokiem dziwnym i znamionującym zmiany, których zakres czy konsekwencje mało kto był w stanie przewidzieć. W początku marca, pobierający nauki na osławionym Uniwersytecie Bolońskim poddany króla polskiego, Nicolas Copernicus, obserwując jedną z gwiazd, zadał - wtedy jeszcze w swoich myślach - kłam teorii ptolemejskiej, tworzącej kanon ówczesnej astronomii. W połowie maja Jego Świątobliwość papież Aleksander VI nałożył ekskomunikę na urastającego do rangi męża stanu włoskiego kanonika Girolamo Savonarolę. W czerwcu śmiały Portugalczyk z rodu da Gama wyruszył ze stolicy swej ojczyzny, by, pchany luzytiańską dumą, określać nowy porządek świata, który w głowach coraz większej ilości oświeconych bytów przestawał być płaski...

Jednak nas, przynajmniej na razie, nie zajmują sprawy wielkiego świata - niezależnie, czy można było czy też nie spaść z jego krawędzi. Oto bowiem, na fali wspomnianych zmian, coś zaczęło - by użyć odpowiedniego słowa - wylęgać się na domowym podwórku. Był mroźny grudzień; Święta Bożego Narodzenia zbliżały się wielkimi krokami....

Piotr Włodkowic | Dwór hrabiny von Cossel, Laurensberg



- Goniec na e4... Interesujące! Intrygujące wręcz, paniczu! - komentował głośno, jak to z resztą miał w zwyczaju, grę młodego dziedzica sędziwy mnich Albert, nauczyciel Piotra od lat wczesnodziecięcych. - To zapewne ta gorąca, wschodnia krew dyktuje Waszmości tak... brawurowe posunięcia. Na Wasze nieszczęście, królewska gra rzadko premiuje bohaterstwo, a częściej docenia drobne kroki, składające się na wyreżyserowaną przez przypatrującemu się planszy z dostatecznego oddalenia architekta. Takie, jak choćby ten! Tak, tak, Piotrze, pion na f7... szach! Nie, nie, nie tak prędko, tę roszadę trzeba było wykonać ze cztery posunięcia temu; teraz już nań o wiele za późno. Broń się, młody hrabio, choć, w pełnej pokorze muszę przyznać, że w obecnej sytuacji niewiele zdziałałby i najtęższy umysł tego świata. Dwa, najwyżej trzy posunięcia, i Twój król ląduje w mojej niewoli. Chyba tylko sam Pan na Niebiesiech mógłby oddalić moment Twojej klęski...
- Pan... tak... bądź niespodziewana wizyta - wyszeptała aksamitnym głosem, pojawiwszy się jakby z pod ziemi, hrabina von Cossel. Oj, oberwie się Józefowi za niepowiadomienie swego pana na czas o niespodziewanych odwiedzinach czarnowłosej piękności! Rzecz jasna, dworek w Laurensbergu, położony niespełna dwa stajania od rogatek stolicy był jej, a nie jego własnością i Piotr teoretycznie nie mógł mieć pretensji, że jego można protektorka zjawiała się w nim bez uprzedzenia, niemniej w obecnej sytuacji potajemnych schadzek z jedną z dwórek Joanny, polski szlachcic wolał wiedzieć, kiedy mógł, a kiedy nie mógł pozwalać sobie na igraszki... nie tylko miłosne, dodał w myślach, rzucając jeszcze raz spojrzenie na szachownicę. Musiało przecież istnieć jakieś rozwiązanie tego predykamentu! A gdyby mimo wszystko zaatakować jedyną pozostałą mu wieżą po wolnej flance...
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz, złoty chłopcze? - zmysłowym altem zaindagowała hrabina. W jej głosie nie było wyrzutu; znała przecież swojego najlepszego kochanka od dłuższej już chwili i zdawała sobie sprawę, jak wielką wagę Piotr przykłada do starań odnoszenia zwycięstw na każdym, ale to absolutnie każdym froncie, we wszystkim, czego się podejmie. Niemniej, była już trochę stęskniona rozkosznych chwil, kiedy ambitny młodzieniec starał się dowieść swej wartości na polu ich niekoniecznie czysto intelektualnych zmagań, toteż figlarnie pociągnęła go za włos - Chodź, chodź, kochanieńki. Przejdźmy się przez chwilę po ogrodzie! Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać; gdybym miała kilka lat mniej, może nawet zaczęłabym podejrzewać, że starasz się mnie unikać. No, mniejsza o to! Rzecz w tym, że niebawem nasz zacny biskup wydaje przyjęcie, zdaje się, że chodzi o tego jego bachora... Chciałbym, żebyś mi towarzyszył. No, duszno w tej komnacie, pozwolisz na zewnątrz? Tak pięknie wygląda ośnieżony ogród!

---

Tessa de La Vallete | Pałac rodowy w Eilendorf, łaźnia



Leciwa jak na wykonywany zawód służąca zacmokała z dezaprobatą, odpinając z obnażonego, kształtnego uda swej pani ukryty w opinającej je kaburze krótki sztylet.
- Ja naprawdę nie gryzę, niech się panienka nie kłopota, naprawdę - powiedziała z pewną czułością w głosie służka, wskazując ręką na balię ze świeżo zagrzaną wodą. Czy ludzie tego stanu byli w ogóle od tego, by formułować takie opinie, a co dopiero wyrażać je, jeszcze w tak bezczelny sposób? Na innym dworze charakterna Frauke zapewne nie miała by lekko... Tessa darzyła ją jednak pewnego rodzaju sympatią, na tyle, na ile pan może darzyć jakimkolwiek uczuciem swą własność. Poza tym, baronowa ze znanych tylko sobie powodów wiedziała z całą pewnością, że jej oddana służąca istotnie życzyła swej pani jak najlepiej, a pod fasadą prostolijnej dobroduszności nie kryło się drugie dno. Ach, ta cudowna nieskomplikowaność wiejskich cór! Gdyby tylko wszyscy ludzie tacy byli!
Idylliczne, potęgowane temperaturą kąpieli rozmyślenia Tessy przerwał dziwny dźwięk, jakby tłuczonego szkła. Zaintrygowana - w umiarkowanym stopniu, gdyż nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo; wierny Bruno warował niczym pies strażniczy u wrót łaźni - Tessa podniosła wzrok z nad piany. Fauke, jedyna obecna poza nią w komnacie osoba, krzątała się, przygotowując brzozowe witki oraz wonne olejki do dalszych zabiegów - zdawała się była jednak nic nie słyszeć. Baronowa zmarszczyła kasztanową brew i powiodła spojrzeniem z powrotem na falującą taflę wody w balii. Chwila, moment... czy bąbelki nie wyglądały inaczej niż przed chwilą? Zaraz! Czy one nie poruszały się właśnie w pełni niezależnie od falowania wywołanego ruchami kąpiącej się kobiety? Ręka Tessy odruchowo pomknęła w lewo, by złapać złożony na drewnianym zydlu, drobniutki pierścionek, służący nie tylko upiększaniu jej alabastrowej dłoni. "Spokojnie..." rozległ się głos, przemawiający płynną łaciną, dochodzący z bardzo bliska, a jednocześnie z niezwykle daleka. Druga kasztanowa brew zmarszczyła się lekko w zamyśleniu. "To niesłychanie niewygodne, przemawiać do Ciebie w ten sposób, drogie dziecię. Nie zechciałabyś podejść choćby do lustra?"

---

Fabio Mirelli | Kuria metropolitarna w Akwizgranie, prywatne komnaty biskupa Huguberta




- Fabio, przyjacielu, siądźże wygodnie -
próby nadania śpiewnego, italskiego rytmu nad wyraz ciężko brzmiącej w ustach rodowitego Akwizgrańczyka, jakim był biskup cesarskiej stolicy, łacinie wywoływały drżenie kącików ust niemal każdego przybysza ze Stolicy Apostolskiej, niemniej mile łechtały ego równie wielkiej ich liczby. Jednak nie Mirellego. Piastujący urząd wysłannika samego Ojca Świętego, świątobliwego Aleksandra VI, włoski duchowny nie dawał się zwieść miłym słówkom czy nawet przebiegle zawoalowanym komplementom. Było to poniekąd koniecznością w jego "zawodzie". Fabio wiedział nader dobrze, jak skończył jego poprzednik... a wiedzcie, mili moi, że nie był to los godny pozazdroszczenia. Szczególnie, gdy przyrównać go do prowadzonego aż do samego końca przez (już nie) zacnego Lodovico, wystawnego-to-mało-powiedziane trybu życia. Dlatego też, rodowity Rzymianin uprzejmie skinął głową i skorzystał z zaproszenia swego gospodarza.

- Widzisz, drogi bracie - kontynuował Hugubert, biskup Akwizgranu - Wiedz, że zawsze byłeś, jesteś i będziesz mile widzianym gościem w moich skromnych progach. Szczególnie, gdy możesz swą obecnością uświetnić tak dostojną uroczystość jak przyjęcie wydawane na cześć piętnastych już urodzin mojego bratanka. Tak, tak, pamiętam go jeszcze jako takiego, tyci-tyci szkraba... I bardzo, ale to bardzo zależy mi na tym, by było to prawdziwie rodzinne, pełne ciepła i miłości przyjęcie... - W oczach Huguberta wymalowana była taka błogość, że ktoś postronny mógłby go w tej chwili uznać za dobrotliwego staruszka - Który to nastrój może zepsuć pojawienie się tam... Tak, dobrze myślisz! Kundli z Oficjum! Zaraza! Wszędzie węszyć będą, jakbym sam miał za mało innych problemów. Przecież wiadomo, że w ich obecności goście nie odprężą się w jakimkolwiek stopniu. Ach, choroba, przy tych skąpanych w czerni draniach piśnięcie czegokolwiek może oznaczać nieprzyjemności...

Biskup przerwał na chwilę, pozwalając słowom się wchłonąć. Sam uzupełnił kielich Fabio przednią deserową malagą, być może pamiętającą jeszcze czasy ostatnich krucjat. Przynajmniej co do jednego szczwany lis był całkowicie szczery - z pewnych powodów, Fabio był istotnie mile widziany w jego siedzibie, i było mu to okazywane choćby w sposób podejmowania go przez Huguberta. Ten podjął ponownie:

- Nie śmiałbym prosić cię o tak wiele, ale gdybyś mógł, mój drogi, być może użyć swego autorytetu i nakłonić przedstawicieli wielceszacownej czarnej zarazy, by jednak nie wysyłali swoich podnóżków na moje - duchowny silnie zaakcentował to słowo - przyjęcie... Byłbym ci, przyjacielu, ogromnie wdzięczny. Może zechcesz spotkać się więc z jednym z ważniejszych przedstawicieli Inkwizytorium? Jegomość ów zwie się von Herzengof, ma złożyć mi wizytę niebawem. Poczekasz tę chwilę?

---

Otto von Herzengof | Akwizgran, ulica Św. Jakuba



Łamane palce szczęknęły żałośnie, a młodzik wydał z siebie nieprzystojący jego płci pisk. Choć, czy cokolwiek na dobrą sprawę przystawało przedstawicielowi niechlubnej profesji ulicznego wyrwimieszka? Otto przytrzymał zwiotczałą dłoń rabusia jeszcze przez chwilę i huknął go jeszcze porządnie trzymaną w żylastej prawicy lagą. Tamten tym razem nawet nie jęknął, padając wśród świeżo opadłego śniegu akwizgrańskiej ulicy. Von Herzengof pokręcił chwilę głową, zastanawiając się nad tym, jak chciwość potrafi brać u człowieka górę nad zdrowym rozsądkiem (choć biorąc pod uwagę znajdujący odbicie w jego wyglądzie wiek przybywającego z dalekiego Hez-hezronu mistrza inkwizytorium, podejmowane przez hultaja ryzyko wydawało się stosunkowo niskie), po czym kontynuował swój marsz ku pałacowi Huguberta, stołecznego biskupa. A więc miał złożyć wizytę nie tylko Jego Ekscelencji, ale również spotkać na miejscu jakiegoś włoskiego duchownego, który nie tak dawno w atmosferze nielekkiego skandalu zmienił na stanowisku poprzedniego wysłannika Stolicy Apostolskiej. Cóż, mogło się to wydawać zadaniem ciut bardziej przystojącym stażowi doświadczonego sługi bożego niż przesłuchiwanie świadków, do którego oddelegowani zostali jego dwaj młodsi koledzy, również przywołani z dalekich krańców Cesarstwa z polecenia hierarchów Officjum. Nawiasem mówiąc, fakt, że przywołani z takim ponagleniem, nie pierwsi lepsi w końcu funkcjonariusze Oficjum, w chwilę po nad wyraz krótkim spotkaniu z przełożonym akwizgrańskiego oddziału Inkwizytorium, zostają przez papistów przydzieleni do przesłuchania... jakiejś mieszczki, mógł się wydać przyglądającej się z scenie z zewnątrz osobie dość osobliwy. Niezmierzona jest oczywiście mądrość Pana Zastępów, ale pobożnym życzeniem było, by to samo można było powiedzieć o ziemskich namiestnikach Boga Jedynego i Prawdziwego. Ach, ci papiści...

Otto nawet nie obejrzał się, gdy był już w biskupiej kancelarii. Słyszał jeszcze przez chwilę dochodzące zza hebanowych drzwi ściszone męskie głosy, po czym wszedł do obszernej komnaty przez otwarte mu przez jednego z służących drzwi. Choć ogień wesoło drgał w kominku, odbijając się w kolekcji miśnieńskich kryształów zdobiącej kabinet Huguberta, a rozlane do kielicha wino i postawione na stole przy przygotowanym dla niego, rzeźbionym w drzewie wiśni fotelu, delikatesy, czy wreszcie uprzejme uśmiechy na twarzach biskupa i tego drugiego mężczyzny nastrajały raczej pozytywnie, to von Herzengof pod skórą czuł, że czeka go ciężka przeprawa...

---

Nicolas von Grote oraz Dymitr Wasilijewicz | Plac Bednarski, Lochy akwizgrańskiej siedziby Świętego Oficjum




- Kto by pomyślał, kto by pomyślał... -
zasiadający jako trzeci w ławie sędziów, akwizgrański inkwizytor imieniem Raginmund, kiwał głową z niedowierzaniem. Jego komentarz nie dotyczył bynajmniej faktu, że oskarżoną o wyjątkowo podłą herezję okazała się być jedna z lepiej sytuowanych mieszczanek, wdowa po kupcu korzennym, osoba znana powszechnie z dużej dewocji i bogobojności. Komentarz ów odnosił się do zachowania skryby, który miast kontynuować spisywanie protokołu z przesłuchania, zwijał się właśnie w kącie izby, nie mając już czym wymiotować. A przecież na dobrą sprawę nic tej kobiecie jeszcze nie zrobiono. Ciut bolesna utrata płodności po aplikacji w jej nienajmłodsze już przecież ciało tak zwanej gruszki powinna wszak być w obecnej chwili stosunkowo małym jej zmartwieniem. Choć przechodzące w szloch wycie torturowanej świadczyłoby jednak, że jest wręcz przeciwnie.

- No, już, już, chodź no tu, nasz ty bohaterze - ponaglił protokolanta Raginmund - Nie chcemy mitrężyć, a moi koledzy zapewne chcieliby zadać oskarżonej jeszcze niejedno pytanie. Oskarżona Jelena Flau z domu Bar, z zawodu szwaczka, poślubiona świętej pamięci Manfredowi Flau, oskarżona o zbrodnię bluźnierstwa przeciw świętej i jedynej wierze, et caetera, et caetera... Szanowni koledzy, poradzicie sobie z pewnością z oskarżoną? Gdy skończycie, prosiłbym Was o przybycie do mojej kwatery na górze. Jak się zapewne domyślacie, nie zostaliście wezwani do stolicy by li-tylko pomagać naszym chłopcom wydobywać prawdę od tych przewrotnych nikczemników... Ale na razie zajmijcie się, jeśli taka Wasza wola, szanowną panią Flau, która, jak się zdaje, właśnie dochodzi do zmysłów. Mistrzu Nicolasie, mistrzu Wasylu, do zobaczenia.
 

Ostatnio edytowane przez Ritter van Utrecht : 09-12-2010 o 14:10.
Ritter van Utrecht jest offline  
Stary 09-12-2010, 08:21   #2
 
Shawn's Avatar
 
Reputacja: 1 Shawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodze
Dymitr przeszedł pod ścianą z najróżniejszymi narzędziami tortur i przejechał po nich dłonią. Spojrzał z niesmakiem na skrybę i powrócił do przeglądania arsenału. Nagle zatrzymał się przy skórzanym biczu z cielęcej skóry. Na końcu rzemyków miał usytuowane niewielkie, ostro zakończone ćwieki. Zważył go w dłoni i z zadowoleniem stanął koło przesłuchiwanej.
- Wiesz chyba co Cię czeka, bluźnierczyni? Twe ciało może zostać jeszcze bardziej okaleczone. A wystarczy, żebyś po prostu przestała się upierać i przyznała. My już wiemy, że sprzeciwiłaś się jedynej poprawnej wierze. A Ty możesz jeszcze powiedzieć nam więcej, prawda?
Szepnął jej jeszcze do ucha:
"Ja z moim kolegą bardzo nie lubimy kłamczuch i heretyczek. Więc lepiej, żebyś się przyznała, kochanieńka. Bo możemy przestać być mili."
Wyprostował się, poprawił swoją szatę i bez ostrzeżenia trzasnął biczem po plecach wdowy.
 
__________________
Kiedyś ludzie byli sobie bliżsi...
Musieli...
Broń miała krótszy zasięg...

Ostatnio edytowane przez Shawn : 09-12-2010 o 08:24.
Shawn jest offline  
Stary 09-12-2010, 11:27   #3
 
picollo's Avatar
 
Reputacja: 1 picollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodze
Fabio chwilę wstrzymał sie z odpowiedzią... Już dawno spostrzegł, iż ludzie dużo bardziej doceniają pomoc, kiedy odnoszą wrażenie, że pomoc nie przychodzi z łatwością.
-Von Herzengof? Zdaje mi się, że nie kojarzę tego nazwiska... Wyprowadźcie mnie z błędu, Wasza Ekscelencjo, ale zdaje mi się, że ów jegomość nie rezyduje stale w Akwizgranie?
Dla Mirellego nie było zagadką nazwisko von Herzengof, wszak jeszcze rezydując w Stolicy Apostolskiej wielokrotnie czytał raporty o osiągnięciach wtedy jeszcze młodego Herzengofa. Lecz dużo rozsądniejsze było zachowanie tego dla siebie. "Będę musiał rozmówić sie z moimi "przyjaciółmi" z inkwizycji, i zażądać informacji o tym, cóż takiego dzieje się w Akwizgranie, że potrzeba sprowadzić właśnie Herzengofa.
Ale teraz są inne rzeczy, którymi należy sie zająć.
Trzeba było przerwać rozważania, gdyż Hugubert rozważył, co można przekazać, i zaczął odpowiedź
-Bracie Mirelli...
 
picollo jest offline  
Stary 09-12-2010, 16:12   #4
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
No cóż mistrzu Albercie, nie godzi się zwlekać gdy dama nalega, dokończymy partię może nieco później, polecę służbie by nie ruszała stołu-odezwał się Piotr, przynieście płaszcze! Wychodzimy-dodał głośno po chwili.


Gdy już lokaj nałożył mu ciężki, sobolowy płaszcz , wyciągnął ramię w kierunku hrabiny i tak ruszyli na przechadzkę. Zima tego roku dopisała, pogoda był bardzo ładna ale Piotr podejrzewał ,że być może hrabina ma mu coś istotnego do przekazania skoro naciskała na spacer.

Joanno wyglądasz jak zwykle olśniewająco, rad bym Cie widywać jak najczęściej gdyby tylko obowiązki nie stawały mi na przeszkodzie…-odezwał się po chwili uśmiechając się najbardziej uwodzicielsko jak tylko potrafił . Do naszego szanownego biskupa sprowadzają Cię względy tylko towarzyskie czy też możemy się spodziewać zastać u niego jakieś interesujące osoby?- Zapytał nieco później.

Piotr raczej nie lubił bywać na oficjalnych przyjęciach ale niestety musiał ,zaprocentuje to w przyszłości cennymi znajomościami tak istotnymi dla jego przyszłej kariery. Wpatrywał się uważnie w twarz swej towarzyszki czekając na odpowiedz.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 18-12-2010 o 16:10.
Piter1939 jest offline  
Stary 09-12-2010, 17:34   #5
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Tessa rozejrzała się. Głos dochodził na raz z bliska, i daleka. Gdyby nie ruch wody, można by sądzić, że ktoś próbował porozumieć się z nią telepatycznie – choć oczywiście tego typu komunikacji używać mogły tylko Anioły. No i Demony. Tessa zawsze uważała, że de facto zaliczać je należy do jednej grupy – jednak jako rozumna kobieta nie dzieliła się z innymi swoimi przemyśleniami na ten temat. Była przywiązana do swojej głowy oraz innych części ciała.

- Wyjdź – powiedziała miękkim głosem do służki. Ta przytaknęła, ale po chwili zamarudziła trochę, próbując dolać do balii więcej ciepłej wody – Proszę – dopowiedziała Tessa łagodnie, nie zmieniając tonu. Służka zesztywniała, odstawiła dzban w miejscu gdzie stała i w mgnieniu oka znalazła się koło drzwi. Tam osadził ją głos Tessy
- Niech Bruno nie wpuszcza – zrobiła króciuteńka przerwę i zaakcentowała następne słowo – nikogo.
- Tak, Pani – odpowiedziała i wyszła.

Tessa podniosła się i nie kłopocząc wycieraniem podeszła do zwierciadła. Nie bała się – jeżeli Rozmówca chciałby naruszyć jej cześć lub zdrowie mógłby to zrobić w balii, nie zachęcając jej do wyjścia. Poza tym, chronił ją Pan. Bóg miłościwy, który zdecydował się dla jej zbawienia umrzeć na krzyżu.
Stanęła przed zwierciadłem, wyciągnęła dłoń i starła parę matowiącą jego gładką powierzchnię.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 10-12-2010, 16:41   #6
 
Ritter van Utrecht's Avatar
 
Reputacja: 1 Ritter van Utrecht nie jest za bardzo znanyRitter van Utrecht nie jest za bardzo znany
Nicolas von Grote oraz Dymitr Wasilijewicz | Plac Bednarski, Lochy akwizgrańskiej siedziby Świętego Oficjum



Skowyt smagniętej biczem kobiety przeszył pomieszczenie. Dymitr ze złością wyszarpnął narzędzie ze zmaltretowanego ciała skazanej, odrywając z ohydnym chlupotem kawałki mięsa z jej grzbietu. Ciało Jeleny Flau zadrgało w konwulsjach.

-Prz...przy...przysięgam, Panie! - załkała żałośnie istota jeszcze do niedawna przypominająca kobietę. - Miej... miejże litość, mistrzu! Wszystkom już powiedziała mistrzowi Raginmundowi! - wymawiając to imię, wykrzywiła zakrzepłą maskę krwi widoczną, w którą przesłuchanie zamieniło jej być może niegdyś uroczą twarzyczkę - Matko Boska Bezlitosna! Chłopak jest dziecię-ciem bi-sku-pa-a-a-a - zaniosła się szlochem - Jam go tylko wy-cho-wy-wa-ła po ci-chcu-jak-mi pan Hu-gu-bert przy-ka-zał! NIE! Nie bijcie już!

---

Fabio Mirelli | Kuria metropolitarna w Akwizgranie, prywatne komnaty biskupa Huguberta




- Bracie Mirelli... - pospieszył z wyjaśnieniem kościelny hierarcha - Wasz intelekt dorównuje Waszej doskonałej pamięci. Owszem, imć von Herzengof nie przebywa stale w Akwizgranie. Właściwie, to jest on jedną z ważniejszych postaci Hez-hezrońskiego terenu obław. I doprawdy, nie wiem dlaczego kłopotano go przybyciem tutaj. Wszakże mamy - zaakcentował w tym słowie ostatnią sylabę biskup - do dyspozycji lokalny oddział czarnych kundli. A i nasz drogi Otto jest już, że tak się wyrażę, w sile wieku. Co nie znaczy - urwał na chwilę Hugubert - że należy go lekceważyć. Wieść niesie, że jest to człowiek obdarzony niezwykle przenikliwym, a zarazem niebezpiecznym umysłem. Aż dziw, że jeszcze nie zaprowadził go on w płomienie, tak ukochane wszakże przez naszych odzianych w czerń braci... Oni chyba nie lubią tam zbyt daleko wysuniętej samodzielności?

- Czy chciałbyś wiedzieć o nim coś więcej, zanim ujrzysz go osobiście? Słyszałem otwierane wrota - nie spodziewam się innych gości o tej porze - zdaje się więc, że nasz przyjaciel dotarł - tu biskup zawiesił złowróżbnie głos - bezpiecznie...

---

Piotr Włodkowic | Ogród, dwór hrabiny von Cossel, Laurensberg



Chłód wczesnego popołudnia orzeźwiał, a śnieg wesoło skrzypiał pod stopami pary przechadzającej się po cudnie przyprószonym białym puchem ogrodzie. Jedynym elementem psującym sielski obrazek był smoliście czarny kruk, krążący nad głowami pary i niedający się odgonić. Zapewne pupil hrabiny bądź polskiego dziedzica. Ach, najnowsze trendy śród szlachetnie urodzonych!

- Dobrze wiesz, kochanieńki - podjęła hrabina - że sama raczej stronię od biskupiego dworu. Owszem, kocham przyjęcia! Lecz jego środowisko tchnie jadem bardziej niż jakiekolwiek inne... Do przybycia przekonał mnie mój szlachetny brat, którego miałeś już chyba okazję poznać? On, jak pewnie wiesz, ma - urocza szlachcianka zastanowiła się chwilę nad delikatnym ujęciem tematu - osobliwy talent do trafnego określania, na ile warto pokazać się w różnych miejscach. Podczas naszej ostatniej rozmowy twierdził on, że to z pozoru błahe przyjęcie, będące zaledwie preludium do zbliżających się obchodów Świąt Narodzenia Pańskiego, może zostać uświetnione obecnością nie tylko ważnych dygnitarzy, ale i wysokiej rangi przybyszów z różnych zakątków Cesarstwa. Przybyszy, z którymi, jak to ujął Leonardo, warto być na dobrej stopie.... Nie, nie chciał powiedzieć czegokolwiek więcej. Czy zechcesz mi potowarzyszyć, mój ukochany?

---

Tessa de La Vallete | Pałac rodowy w Eilendorf, łaźnia



Tessy nie zdziwiło specjalnie, gdy ukazująca się po przetarciu lustra jego tafla nie odbijała jej własnego wizerunku. Owszem, rozpoznawała swe piękne, szmaragdowe, choć w obecnej chwili przechodzące raczej w cudowny kasztan jej włosów, oczy. Tak, kontury twarzy zgadzały się. Ale gdzieś tam, głęboko, piękna dziedziczka czuła, że coś jest nie tak. Ha! Oto i zamanifestował się! Jej zwykle zmysłowe usta skurczyły się widocznie, a skóra gładkiego lica zaczęła w zawrotnym tempie jakby wysychać i kurczyć się, w nienaturalny sposób opinając kości jej czaszki. Po chwili... tylko oczy pozostały prawdziwe - zmysłowe, kuszące, inteligentne. Jednak w obecnej chwili dalekie były od rozbudzenia pożądania w jakimkolwiek mężczyźnie. Bliskie zaś wzbudzeniu wstrętu nadobnej baronowej do samej siebie. Ach, te subtelne żarciki Mistrza Miłości i Nienawiści, Nieprzytomności i Niewiedzy.

"Drogie dziecię" - podjął po chwili gość z nie-świata, przemawiając poruszającymi się miarowo ustami lustrzanego odbicia szlachcianki - "Ty mi się tu rozpływasz w rozkoszy kąpieli, podczas gdy nie tak daleko stąd inni również pluskają się w łaźni, choć nieco bardziej krwawej."

Uderzenie obrazu! W zamglonej, niewyraźnej, szkarłatnej wizji Tessa w mgnieniu oka ujrzała cztery sylwetki - jedną zasiadającą przy stole, dwie zaś pochylone nad ostatnią, rozpiętą przed nimi na łożu, nagą i bezbronną.

"Choć z drugiej strony..." - zawiesił tubalny głos jej interlokutor - "Co ciebie to może interesować? Wracaj czym prędzej do kąpieli, ku rozkosznej chłoście swieżo ściętymi brzozowymi gałązkami, ku byciu nacieraną olejkami z Lewantu, masowaną... No, już." - rozmówca uśmiechnął się tu złośliwie ustami odbicia Tessy i skinął podbródkiem w stronę balii ze stygnącą wodą.
 

Ostatnio edytowane przez Ritter van Utrecht : 10-12-2010 o 18:49.
Ritter van Utrecht jest offline  
Stary 10-12-2010, 18:29   #7
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Piotr zastanowił się chwile nad słowami Joanny, Leonardo tutaj... ciekawe jaki interes mają Wenecjanie , że go tu wysyłają…To przyjęcie może być bardziej interesujące niż się początkowo spodziewał…Być może zobaczy kogoś ze swego rodzeństwa , choć oboje nie dali mu o tym znać. Miło by było ich zobaczyć na święta. Nie zwlekając dłużej odpowiedział:

Zapowiada się interesująco droga Joanno, z chęcią się wybiorę, z tak uroczą towarzyszką to będzie dla mnie czysta przyjemność, może byłabyś tak dobra i pomogła mi wybrać strój na tą okoliczność ? Cenie twe poczucie smaku oraz znakomity gust-odpowiedział Piotr ze znaczącym uśmiechem.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 18-12-2010 o 16:11.
Piter1939 jest offline  
Stary 10-12-2010, 21:44   #8
 
picollo's Avatar
 
Reputacja: 1 picollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodzepicollo jest na bardzo dobrej drodze
-Doprawdy, zastanawia mnie, co sprawiło, że twe zdanie o braciach odzianych w czarne płaszcze jest tak złe? Czyż Pan nie powiedział "Czyńcie sobie ziemię poddaną?" Czy bez ogarów Hez-Hezronu bylibyśmy w stanie stawić czoła tym, którzy podnoszą prawicę przeciwko naszemu Panu? Rozumiem bracie, że obawiasz się, że przez obecność Inkwizycji, ludzie mogą plotkować, ale to nie powinno Cię trwożyć. Nie nasi bracia na ziemi, lecz nasz Pan w niebie ma nas cenić. Czyż nie tak?
Fabio dostrzegł na twarzy biskupa minę, która wyrażała niepewność tego, jak interpretować słowa towarzysza. Lecz ten podjął dalej swój wywód.
-Nie musisz się o nic lękać, jeśli nie otrzymam bardzo przekonywujących dowodów, że obecność Czarnych Płaszczy jest absolutnie niezbędna, będę naciskał, by nikt spośród nich nie zjawił się na przyjęciu.
 
picollo jest offline  
Stary 10-12-2010, 23:22   #9
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Zdziwiła się, kiedy Go zobaczyła – przybywał zwykle na wezwanie przyjaciółki jej matki. Tessa nie miała nad nim władzy – nie udało się jej jeszcze zniewolić i zmusić do posłuszeństwa żadnego z demonów; inna spraw, że nie próbowała, nie czuła się gotowa.
- Mój panie – skłoniła się lekko swojemu odbiciu – czemu zawdzięczam przywilej spotkania z Tobą?
– Czy ciotka Margerita Cię przysłała?

Kiedy pokazał jej obraz torturowanej kobiety wciągnęła gwałtownie powietrze i odsunęła się od zwierciadła. Nie, nie z przerażenia, czy lęku – będąc córka Inkwizytora bywała świadkiem przesłuchań - raczej zdziwienia. Bo spodziewała się ujrzeć jego sylwetkę. Poczuła, że robi się jej zimno, choć temperatura w łaźni raczej nie spadła. Sięgnęła ręka w bok i podniosła z zydla prześcieradło kąpielowe. Szczelnie się nim owinęła.
- Dlaczego mnie odwiedzasz, Panie? - powtórzyła
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 12-12-2010, 01:44   #10
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Uderzenie bicza wydało charakterystyczny dźwięk który odbił się echem po wszystkich ścianach lochu. Nicolas podszedł do drugiego inkwizytora i wyszeptał mu do ucha:

-Nie bij jej, jego ekscelencja może zakwestionować wynik przesłuchania, może uznać, że mówiła to co chcieliśmy usłyszeć bo ją torturowaliśmy. W akademii nauczono nas, najpierw prezentacja narzędzi. Poza tym potrzebna nam żywa i świadoma, może nam wskazać więcej heretyków, lub czarownic.

Nicolas podszedł do kobiety:

-Zechciej wybaczyć mojemu przyjacielowi jego naganne zachowanie, jest niecierpliwy i nadgorliwy. Powiedz po prostu wszystko co wiesz, powiedz tylko prawdę, a skończą się twe cierpienia, medyk czeka za drzwiami by cię opatrzyć.- Na dowód swych dobrych intencji Nicolas wziął klucz i rozkuł kobietę.- Nam pokornym sługom Bożym zależy tylko na prawdzie.
 
pteroslaw jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172