Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-12-2010, 20:51   #1
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
[Autorski] Potęga i władza

Wczesne popołudnie. Dzisiejszego dnia w Sindrell panowało nietypowe zamieszanie. Stasze kobiety kręciły się przy Karczmie Pod Zbitym Orkiem, aby zdobyć nowy materiał na plotki. Bezpańskie psy były dziwnie spokojne. Postanowiły najwyraźniej zaprzestać wściekłego ujadania z bliżej nieznanych powodów. Kupcy na znajdującym się nieopodal targowisku również zachowywali się nienaturalnie cicho i byli bardziej uważni.
Karczma Pod Zbitym Orkiem była najlepszą karczmą w mieście. Dlatego też sam Claudis wybrał ją na swoje tymczasowe miejsce noclegu. Niestety jego pobyt w Sindrell przedłużył się z powodu, o którym wiedzieli już wszyscy mieszkańcy. Został okradziony z najcenniejszych skarbów! I nie miał zamiaru ruszać w dalszą podróż do czasu, aż sprawa nie zostanie wyjaśniona.

Owe zamieszanie wcale nie przeszkadzało karczmarzowi. Jego stałymi gośćmi byli snobistyczni arystokraci i niewielka grupka szemranych typków. Teraz jednak zacierał z radością swoje tłuste łapska na widok napływających tłumów. Śmiałkowie chętni pomóc Claudisowi zachęceni wysoką nagrodą przychodzili jeden po drugim. Wejścia do izby Claudisa pilnowali uzbrojeni po zęby strażnicy. Na drzwiach można było dostrzec błękitną płachtę z symbolem czteroramiennej gwiazdy. Takie same znaki nosili też w różnych miejscach strażnicy.

Śmiałkowie podczas oczekiwania na swoją kolej ku uciesze karczmarza zamawiali sobie coś do jedzenia i picia. Właśnie na takie wydarzenia czekali mieszkańcy miasta. Można na tym zbić niezły interes. Kelnerki miały bardzo dużo pracy. Najmłodsza z nich, wysoka skąpo ubrana blondynka przeciskała się pomiędzy różnej maści osobami. Jeden z krasnoludów uszczypnął ją w pośladek, śmiejąc się przy tym rubasznie. Ta zaś odwróciła się i zdzieliła go po głowie wykrzykując jakieś obelgi, po czym jak gdyby nigdy nic wróciła spokojnie do pracy.
Na ulicy leżał roznegliżowany żebrak wykrzykując chrypliwym głosem do każdego przechodnia to samo zdanie:
-Brzęknij grosza szlachetny panie!- i za każdym razem był ignorowany.
Słońce powoli zachodziło, wysoko na niebie zbierały się ciężkie, deszczowe chmury i zerwał się chłodny, mocny wiatr a karczma czekała na odwiedziny prawdziwych bohaterów.
 
Koinu jest offline  
Stary 26-12-2010, 22:29   #2
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Wysoki mężczyzna o skórze koloru hebanowego drewna stał na ganku karczmy paląc długą fajkę. Ubrany był w wyglancowane buty z klamerkami, czarne bryczesy, jedwabną koszulę, kusą czarną kamizelkę i niepasujący do kompletu naszyjnik z zębów. Przeciągnął się i leniwym spojrzeniem ogarnął kupców, którym nie chciało się kupczyć, psy, którym nie chciało się szczekać i żebraka, którego nikt nie chciał wspomóc. Przypadkowy obserwator mógłby wziąć ciemnoskórego za gościa, który zatrzymał się w karczmie i właśnie wyszedł rozprostować nogi po obiedzie. Przypadkowy obserwator miałby rację.

Murzyn skierował swe oczy o niespotykanym szmaragdowozielonym kolorze ku niebu z wyrazem jakby dezaprobaty dla bogów zsyłających deszcz na tę krainę. W tym momencie bogowie okazali swą mściwość i strumyczek wody popłynął po gontach karczemnego dachu, trafiając wprost do główki fajki bohatera. Murzyn wysyczał krótkie słowo w obcym języku, którego znaczenia nikt nie zrozumiał, ale każdy się domyślił. Wyraźnie niezadowolony przerwaną przyjemnością, schował fajkę i skierował się ku drzwiom gospody.

Czas mu było wracać, wszak ludzi tu kupa, a miejsce w kolejce samo się nie przypilnuje.
- Urocza karczmareczko - zwołał śpiewnie przeciskając się przez tłum - Jeszcze tego przedniego wina, którym się tu raczyłem! - i mówiąc to zwinął z tacy dziewczyny pucharek - Dopisać do rachunku!
Musiał przyznać, że w gospodzie zebrało się niemałe towarzystwo. Ludzie, krasnoludy, morze twarzy, wszelkie profesje, rasy i narody. Zdawać by się mogło, że wizyta Claudisa jest tu największą atrakcją sezonu. Właściwie to była.
Ciemnoskóry zebrał ze swojego stolika kapelusz, pelerynę, rapier i podróżne sakwy i rozpoczął karkołomną sztukę polegającą na jednoczesnym przywdziewaniu tych przedmiotów, pilnowaniu wina przed wylaniem i przeciskaniu się ku błękitnej płachcie z gwiazdą.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 26-12-2010 o 22:38. Powód: pora dnia
JanPolak jest offline  
Stary 26-12-2010, 23:46   #3
 
Tailong's Avatar
 
Reputacja: 1 Tailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodzeTailong jest na bardzo dobrej drodze
Zawiał chłodny lekki wiatr zapowiadający nadchodzącą jesień, i nadciągających krótszych dni. Koń zachowywał się dziwnie nie spokojnie przed Sindrell jakby coś miało się stać w tej mieścinie.
Spokojnie Metea, nie martw się znajdę kogoś kto podpowie mi co to za zioła i jedziemy dalej.-Elficką mową zwrócił się jeździec do konia.
Ciemnobrązowy wierzchowiec wjechał do Sindrell na nim postać z kapturem zaciągniętym prawie na całą twarz. Ludzie z miasta nie zwrócili uwagi na osobę tylko strażnicy zadali typowe pytanie w jakich interesach przybyła tajemnicza osoba. Dziwny gwar panował w mieście.
Ciesze się że coś się dzieje przynajmniej spokojnie znajdę jakiegoś zielarza i będę mogła ruszać dalej, zrobię sobie jednak tu mały postój już od kilku dni nie brałam kąpieli i niestety trzeba znów zrobić zaopatrzenie na opatrunki i papirusy. Ciekawe czy i tu robiła bym takie zaskoczenie wśród ludzi. Samotna elfica na koniu to dość nietypowe dla mieszkańców wielu wsi i miasteczek.
Prowadząc konia po mieście jeździec podszedł do jednego ze sklepikarzy i zaczął oglądać zestawy ziół i opatrunków. Przy straganie stały 2 starsze kobieciny które rozmawiały o jakimś magu.
Jest mądry, przystojny i taki bogaty szkoda że nie jestem 20 lat młodsza.-stwierdziła jedna do drugiej.
Ech taki przystojny ja bym chciała tylko jedną noc z nim spędzić a potem mogę umierać. kobiety się śmiały nie zwracając na innych uwagi.
Przepraszam zacne panie czy możecie mnie skierować do owego maga o którym mówicie? Gdzie go mogę znaleźć? Proszę Was o skierowanie mnie do człowieka o którym mówicie.-piękny kobiecy głos zwrócił się do kobiet. Osoba w ciemnym kapturze z piękną brązową klaczą spoglądała na kobiety z nadzieją że te wskażą drogę do maga o którym przed chwilą rozmawiały. Kobiety skierowały ją do karczmy Pod Zbitym Orkiem mimo że nie widziały twarzy nie miały żadnych odczuć że jeździec jest wrogo nastawiony. Nieznajoma skłoniła się nisko z pełnym szacunku podziękowaniem i skierowała się ku wyznaczonemu celowi. Widząc karczmę nieznany jeździec zwrócił uwagę na strażników stojących na wejściu i kilka innych drobnych szczegółów. Jednak z drobną nadzieją w sercu pozostawiła swoją klacz stajennemu niedaleko karczmy i skierowała się ku wejściu.
Magowie posiadają dużą wiedzę więc może on będzie w stanie powiedzieć mi co to za zioła. wyciągnęła notes z plecaka i podeszłą do strażników. Nagle gwałtownie jeden ze strażników gwałtownie ją złapał za rękę i powiedział donośnym tonem.
To ciebie zapewne oczekuje Claudis pośpiesz się zaprowadzę Cię przed jego oblicze. po czym pociągnął nie gwałtownie lecz stanowczo tajemniczą osobę.
Co jest co się dzieje chciałam tylko się dowiedzieć o zioła na to nie trzeba siły jeśli zaraz mnie nie puszczą wyciągnę miecz i ich zaatakuję. Tak się nie traktuje elfów.
Strażnicy zaprowadzili dziewczynę przed drzwi zapukali i po chwili jak usłyszeli pozwolenie wprowadzili ją do pomieszczenia sami pozostali jednak na zewnątrz. W pomieszczeniu znajdował się kominek a w nim buchał ciepły i przyjemny niewielki płomień ściany były puste bez żadnych zdobień i dodatków. Jak by to pomieszczenie było przygotowane do ważnych spotkań. Elfica rozejrzała się po pomieszczeniu pustym i skromnie zaopatrzonym, szybko zauważyła wygodne duże siedzenie z wielkim oparciem na przeciwko ognia usłyszała że ktoś tam siedzi zdejmując okrycie głowy ukazując w ten sposób szacunek do nieznajomego donośnym głosem się zwróciła. Ukazawszy podczas tej sytułacji swoje elfickie uszy, długie ciemnobrązowe włosy i ciemne jak węgiel oczy które odbijały blask płomieni.
Witam zacny panie lub niewiasto zwią mnie Kira Rivers pochodzę z elfickiego rodu przypuszczam że dokonano pomyłki chciałam się spotkać z panem Claudiusem a bez żadnych wyjaśnień zaprowadzono mnie przed twoje oblicze. Jeśli nie jesteś tym którego szukam pozwól że odejdę rychłym krokiem i poszukam tego z którym mam zamiar pomówić. Zapadła cisza.
 
__________________
Czym jest dla człowieka wyobraźnia ...Nie wiem czym jest dla innych, ale dla mnie to świat do którego mogę uciec i być tam siłą dla innych.
Człowiek jest bogiem kiedy śni,i tylko żebrakiem kiedy myśli.

Ostatnio edytowane przez Tailong : 02-01-2011 o 12:26.
Tailong jest offline  
Stary 27-12-2010, 00:00   #4
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
Dorrien spojrzał z niepokojem na ciemne chmury.
Psiamać, i przyjdą zawieje, błotniste drogi, trzeszczące gałązki. Znając życie, znowu mu będzie w płucach rzęzić, a tu pan z wiadomością poleci jechać aż do Ujścia.
Taka dola!


Jasnowłosy kurier otulił się ciaśniej płaszczem i wszedł do karczmy.
Nie podobało mu się to całe zamieszanie jakie wywołał szlachcic, ale Dorrien mógł na tym skorzystać, wszak na widok obiecywanej nagrody omal nie gwizdnął z podziwem.
Wciąż jednak musiał czekać na drugiego posłańca, którego już kolejny dzień ni widać ni słychać było. Najgorsze, że Dorrien za pokój karczemny musiał płacić z własnej kieszeni, dobrze, że stary Viz jest uczciwy i czym prędzej wszystko mu odda.


Sindrell na pierwszy rzut oka zdawało się być mieściną jakich wiele, cichą, zamkniętą, nie mającą podróżnemu nic do zaoferowania, ale kto zajrzałby do karczmy ten by się dopiero zdziwił!
Dorrien wyszedł na dwór tylko przejść się tu i tam dla zabicia czasu, a tu rumor jak w niezgorszym zajeździe na rozstajach.


Goniec jął się przeciskać bez pośpiechu w głąb karczmy, całkiem zręcznie ze swoją mizerną posturą lawirując między zaaferowanymi kelnerkami.
Rozpada się deszcz, ludzie zaczną się schodzić to i kawałka wolnego powietrza nie będzie!


Dorrien obserwował przez parę chwil klientelę, przysłuchując się wieściom z drogi, po czym przytrzymując przy pasie buzdygan, tak by nikogo przypadkiem nie uderzyć, poszedł obaczyć jak się sprawa z tym szlachcicem ma.


A jeśli się do zmroku posłaniec nie zjawi, Tinnyer gotów był do drogi, tylko listy kronikarza trzeba by opatrzyć dodatkową pieczęcią i konia oporządzić.
 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.
Imuviel jest offline  
Stary 27-12-2010, 00:28   #5
 
Shawn's Avatar
 
Reputacja: 1 Shawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodze
-Brzęknij grosza szlachetny panie
Bard spojrzał z uśmiechem na biedaka.
- Ach! Drogi panie! Sam czułem niedolę biedy. Przyjmij ten skromny podarunek!
Rzucił mu jedną monetę i roześmiał się perliście. Dawno nie miał sposobności otworzyć do kogoś gęby. Mimo, że zaledwie kilka dni temu opuścił rodzinny dom, to od tamtego czasu rozmawiał jedynie z jedną osobą: sobą samym. Mam nadzieję, że znajdę tu robotę dla kogoś z moją profesją.
Zauważył nagle wojownika z czteroramienną gwiazdą na kirysie i wielkim dwuręcznym toporem w równie wielkiej dłoni. Nie wyglądał na człowieka. Prędzej na jakiegoś półkrwi trolla. Zresztą pachniał podobnie.
- Hej, kolorowy człowieczku! Chodź no tu!
- O mnie mowa, drogi... ekhm... panie?
- A myślisz, że o kim? O moim ojcu? Hłe hłe hłe.

Jego śmiech był równie paskudny jak twarz. Trubadur miał pewność - ten żołnierz nie był czystej krwi człowiekiem.
- Czego potrzebujesz?
- A tego, że w Sindrell pojawił się pewien pan, Claudis. Poszukuje on śmiałków, którzy chcieliby wziąć udział w pewnej wyprawie.
- Jaki to ma związek z moją osobą?

Chcą mnie zatrudnić do brudnej roboty... Zobaczymy jaka stawka...
- Każdy, kto przybywa do jakiejś zapchlonej wioski musi być poszukiwaczem przygód. A Ciebie nie widziałem, odkąd tutaj jestem.
- Może masz słuszność, a może nie. Zobaczymy. Gdzie znajdę tego Claudisa?
- "Pod Zbitym Orkiem"
- Dzięki. Szczerze mówiąc mam nadzieję, że się więcej nie zobaczymy.

Półczłowiek prychnął dziwnie pod nosem i odwrócił się patrząc w stronę jakiegoś jeźdźca w kapturze.
Galantis ruszył natomiast do karczmy i kiedy tylko przekroczył jej próg, w oczy od razu rzuciła mu się błękitna płachta. Bard podszedł do drzwi z tą płachtą i wcześniej uprzejmie pukając wszedł.
- Witam jaśnie pana. Więc o co chodzi?
 
__________________
Kiedyś ludzie byli sobie bliżsi...
Musieli...
Broń miała krótszy zasięg...
Shawn jest offline  
Stary 27-12-2010, 16:20   #6
 
Kenny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodze
Baltazar zarzucił kaptur na głowę i ruszył w kierunku karczmy. Tuż pod karczmą za szatę podciągną go żebrak.
-Brzęknij grosza szlachetny panie!
Baltazar spojrzał na niego z pod ciemnych włosów. Lekko przesuną dłoń a z rękawa wypadła złota moneta.
-Trzymaj. Niech przyda ci się to w życiu.
Baltazar wszedł do karczmy i rozejrzał się. Zauważył dużego osiłka z równie dużym toporem na którym widniał znak czteroramiennej gwiazdy. Gedy przeszedł obok niego ten warkną do niego.
-Kim jesteś.? I czego tutaj szukasz.?
Baltazar spojrzał na niego z pod kaptura i popatrzył mu w oczy.
-Ja jestem Baltazar. Zwany też Zwiastunem.
Osiłek złapał Baltazara za szyję i podniósł go do góry.
-Kim ty u licha jesteś.? Że mówisz to tak jakbyś był panem świata.
Baltazar złapał go za rękę i powiedział spokojnie.
-Ja jestem ametystowym magiem.
Oczy strażnika ogarnęła panika tak jak i innych zebranych tutaj ludzi. Odstawił go na ziemię i powiedział cicho.
-Prze-prze-przepraszam.
Baltazar podszedł do lady. W karczmie panowała grobowa cisza. Jakby to co się stało przed chwilą było czymś nadzwyczajnym.
-Podaj mi proszę szklankę wody.
Barman wyciągną z pod lady kubek i nalał do niego krystalicznie czystej wody. Baltazar złapał ją. Powierzchnia wody zaczęła zamarzać. Wypił ją szybko i skierował się do drzwi za którymi znajdować się miał Claudis.
Wszedł powoli i spojrzał na siedzącego w fotelu mężczyznę.
-Witam pana.
Baltazar ściągną kaptur ukazując swoją zakrytą do połowy włosami twarz.
 
__________________
Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu.
Kenny jest offline  
Stary 29-12-2010, 19:41   #7
 
Mordragon's Avatar
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
To nie był dobry dzień dla krasnoluda....
Flaszka marienburdzkiego trunku już się dawno skończyła, nadchodziła jasień, czyli okres kiedy większość co można zabić zaczyna smacznie układać się do snu, a w dodatku pod karczmą gdzie miał się udać pokazywało się coraz więcej osób, między innymi żebrak...:
-Brzęknij grosza szlachetny panie! – powiedział bardzo powoli, a jednak niewyraźnie leżący na ulicy żebrak. Zbliżała się jesień, ciężki dni dla takich jak on. Słowa pokrzywdzonego przez los, a może przez samego siebie przypomniały Groganowi o czymś, ale zapach piwa, miodu i wina szybko przywołały go do porządku.
-Gdzie mi z tymi rękoma, jak Ci zasadzę kopa to co innego będzie Ci brzdękać – przyspieszył kroku i udał się pod karczmę, do której został skierowany.
-Karczma Po Zbitym Orkiem, kto to wymyślił – rzekł do siebie stojąc jeszcze przed karczmą -w mordę jeża, szyld to mi nawet moich wczorajszych glutów nie przypomina. - Grogan wszedł dziarsko do karczmy. Jeszcze większa liczba osób w środku wcale nie pomagała krasnoludowi w utrzymaniu dobrego humoru. Rozejrzał się dokładnie, bacznie przyglądając się twarzą spod swego kaptura, niejedno już widział, ale taka zbieranina dziwaków w takim miejscu była dla niego nowością. Poprawił nieco zabrudzony młot na swoich plecach i spojrzał na strażnika przyodzianego w niebieskie ornamenty:
-W mordę jeża, z tym to się jeszcze dzisiaj spotkam jak tu tak nudno będzie, psy jajcami szczekają, a mordą to sam nie wiem... – pomyśłał Grogan zapatrując się wręcz na strażnika, z myślotoku jakże rozbudowanego wyciągnęło go dopiero szorstkie Czego?! wypowiedziane przez strażnika. Grogan pokręcił tylko głową i udał się w stronę baru dokładnie wypytując o Claudisa, czyli o jegomościa do którego został skierowany.
-...a do tego! Dwa piwa będą, te najtańsze – dodał z uśmiechem Grogan.
-Jak to dwa?! – spytał barman.
-No normalnie jedno wypiję tu, a drugie w drodze do drzwi od Klondisa – jeszcze szerszy uśmiech krasnoluda ukazał barmanowi liczne braki w jego uzębieniu. Grogan zapłacił garstką miedzianych pensów, szybko wypił jeden z trunków, otarł bez skrupułów pianę z brody i udał się w stronę drzwi popijając następne piwo.
Krasnolud otworzył drzwi, stojąc w progu dokończył to co zaczął idąc, spojrzał na wszystkich zgromadzonych, siarczyście beknął po czym rzekł:
-No to zdrowie w mordę jeża, witam serdecznie-oparł się z tyłu o ścianę ściągając przy tym kaptur i okazując swoje oblicze.....
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!
Mordragon jest offline  
Stary 31-12-2010, 03:06   #8
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
Przy wejściu do izby Claudisa zrobiło się niemałe zamieszanie. Wszyscy znajdujący się tam przepychali się przez siebie, kręcąc się w tę i z powrotem. Nawet doszło do bójki między pewnym agresywnym krasnoludem i krępym, podchmielonym mężczyzną, która na szczęście została powstrzymana przez jednego ze strażników.

Ajabu dzięki swojej niezwykłej zręczności, albo po prostu wielkiemu szczęścia doszedł cały i zdrowy pod drzwi Claudisa. Zanim zdążył zrobić cokolwiek z izby wyszła kocim krokiem wysoka, zgrabna elfka. Pomimo, że usta miała zasłonięte długą, błękitną chustą jej uroda nie pozwalała na obojętne przejście obok niej. Szła zdecydowanym krokiem a bijąca od niej pewność siebie przykuwała uwagę. Była skąpo ubrana. Na plecach miała dwa pokaźne miecze, co świadczyło, że jest wojowniczką. Kiedy czarnoskóry mężczyzna odprowadzał ją wzrokiem usłyszał jakąś rozmowę i krzątaninę. Odwrócił się i zobaczył jak jeden ze strażników wprowadza do pokoju Claudisa zakapturzoną postać.

Po chwili strażnicy starając się nie robić tego zbyt brutalnie wepchnęli Ajabu razem z Dorrienem do środka. Nie minęło wiele czasu jak doszedł modnie ubrany, przystojny mężczyzna, tajemniczy elf i rubaszny krasnolud.
Wszyscy "goście" uprzejmie, bądź też mniej ceremonialnie przywitali się.
Mężczyzna odziany w niebieskie szaty, siedzący w fotelu wyglądał teraz bardzo spokojnie. Wstał powoli i zwrócił się do obecnych. Jego głowę pokrywały gęste, czarne włosy z powplataną gdzieniegdzie siwizną. Gdy szalejący w kominku ogień rzucił blask na jego twarz, można było dostrzec piękne, błękitne oczy. Były tak rozmarzone, że mogłoby wydawać się, że owy mężczyzna właśnie śni na jawie.

-Wybaczcie mi sposób w jaki was tu sprowadziłem. Jednak nie mogę pozwolić na to, aby dłużej czekać. Pokrótce objaśnię wam o co chodzi.- uśmiechnął się serdecznie, zamyślił na chwilę, po czym kontynuował:
-Ubiegłej nocy wydarzyło się coś zupełnie nieoczekiwanego. Izba, w której trzymałem moje najcenniejsze skarby została opustoszała. A strażnicy leżeli nieprzytomni tuż przy drzwiach. Muszę Was jednak na samym początku ostrzec. Nie mogli tego dopuścić się zwykli bandyci. Nie byliby w stanie oszukać mnie i z taką łatwością pokonać strażników. Nie spodziewałem się, że tu... w Sindrell spotka mnie coś takiego.- westchnął cicho.
-Pozwólcie, że zaraz zaprowadzę was do miejsca przestępstwa i tam zaczniecie swoje... dochodzenie.- uśmiechnął się ponownie. Podszedł do szuflady, złapał ją i miał już otwierać, jednak po dłuższej chwili namysłu zrezygnował i stanął znów przed śmiałkami.
-Ah tak! Nagroda! Jak zapewne wiecie, jestem dość znaną i bogatą postacią. Tak więc... każdy kto przyczyni się do powrotu skarbu w moje ręce otrzyma 5000 złotych koron! Niemało co? Lecz to nie wszystko. Wszyscy w państwie dowiedzą się ode mnie o odważnych bohaterach, tak więc wasz prestiż wzrośnie i dobra praca w stolicy nie będzie trudno dostępna. Otworzy się przed wami wiele nowych dróg. Dlatego też warto mi pomóc- zachichotał zachrypniętym głosem.
-Dobrze będzie jak odzyskacie wszystko, lecz najważniejszy jest złoty pierścień z pokaźnym, czerwonym kamieniem szlachetnym. Na pierścieniu wygrawerowane są inicjały M.R. Są to inicjały mojego pradziada Mordroga Rohnta. Ten pierścień nie jest zwykłą błyskotką, jest dla mnie bardzo cenny. Za niego nie dostaniecie więcej niż wam oferuję, tak więc nie warto go sprzedawać.-
Zwrócił się ku drzwiom i nie patrząc już na "gości" spytał:
-Jakieś wątpliwości? Pytania? Jeśli tak to zwracajcie się do mnie, a teraz pokażę wam miejsce, z którego zaczniecie.-
Przeprowadził wszystkich przez puste, obskurne korytarze aż przed izbę, w której znajdowały się jeszcze niedawno skarby. W wielu miejscach stali strażnicy bacznie obserwujący wszystko wokół. Drzwi do "skarbca" były lekko uchylone. Claudis wskazał miejsca, w których leżeli dwaj nieprzytomni strażnicy.
-Zostawiłem wszystko tak jak zastałem. Pozostawiam wam wolną drogę. Nie interesuje mnie jak, ale macie odzyskać mój pierścień. Jeśli coś was trapi to pytajcie. I proszę, róbcie co do was należy. Macie wolną rękę, przeszukajcie jeśli chcecie każdy zakątek korytarza, bądź tej izby.-
 

Ostatnio edytowane przez Koinu : 31-12-2010 o 03:32.
Koinu jest offline  
Stary 31-12-2010, 09:47   #9
 
Mordragon's Avatar
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
Kiedy w pokoju Claudisa zrobiło się już tłoczno, Grogan słuchając swojego nowego pracodawcy bawił się brodą, rozmyślając głęboko nad powagą sytuacji:
-O żołądź – pomyślał – to chyba po ostatnim noclegu.-Spojrzał dyskretnie czy nikt nie widzi i schował znalezisko do kieszeni.
-Jakieś wątpliwości? Pytania? Jeśli tak to zwracajcie się do mnie...
-Tak ja mam jakieś pytania – odezwał się Grogan po dłuższej chwili, praktycznie już w pokoju, czy też izbie, w której były przetrzymywane kosztowności Claudisa. Późniejszy dialog niebiesko-odzianego pracodawcy, był przeplatany z kolejnym myślotokiem krasnoluda.
-Witam zgromadzonych tutaj wojowników, wojowniczki i Ciebie elfko-rzekł niskim głosem, bardzo wyraźnie i powoli.-Jestem Grogan i rad jestem, że za sprawą tutaj obecnego Klondisa możemy zostać okryci chwałą jak i również czeka nas ciekawa przygoda-spojrzał po wszystkich zgromadzonych lekko się uśmiechając.-Co do pytań, mam jedno jakże proste... w mordę jeża na co komu taki szmelc, bez urazy drogi panie Klondisie, skoro się go nawet sprzedawać nie opłaca?! – po chwili namysłu krasnolud dodał – Inną sprawą jest, że tu ludzi i nieludzi jak psów i kotów, w mordę jeża ktoś coś musiał widzieć?! – Grogan poprawił swój dwuręczny młot, na twarzy krasnoluda malowała się duma wynikająca z ogromnej precyzji i trafności w zadawanych pytaniach.

Po krótkiej rozmowie zgromadzonych z Claudisem, gdzie padały o niebo lepsze pytania niż proste, ale być może trafne sugestie równie prostego krasnoluda, przyszedł czas na rozejrzenie się po tawernianym skarbcu. Pierwsze co wypadałoby sprawdzić to okna i drzwi, czy widnieją na nich jakieś ślady. Grogran ze swojego doświadczenia wie jak można być ślamazarnym i nieostrożnym w takich sytuacjach. Drugim natomiast elementem jest...:
-Ciekawe czy Klondis ma tutaj barek...-powiedział cicho pod nosem krasnolud, drapiąc się po głowie oraz rozglądając za skarbnicą alkoholi.-Skoro nawet alkohol trzyma się w bezpiecznym miejscu, więc pewnie ten cały pierścień też nie leżał na widoku....
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!

Ostatnio edytowane przez Mordragon : 31-12-2010 o 09:49.
Mordragon jest offline  
Stary 31-12-2010, 11:40   #10
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Nawigując przez ludzkie morze czarnoskóry dotarł do drzwi. Po drodze opróżnił pucharek i odstawiwszy go do doniczki, wytarł usta i podkręcił wąsa. Dumnie wparadował do pokoju po czym wykonał skomplikowany gest polegający na jednoczesnym kłanianiu się i zamiataniu kapeluszem podłogi.

- Bądź powitany, szlachetny Claudisie, którego sława sięga dalekich krain i - jak widzimy - niczym jasna świeca w mroku nocy wabi roje nieprzebrane istot wszelakich. Jestem Ajabu Syn Czarnego Słońca, do usług.

Murzyn z uwagą przysłuchiwał się mowie szlachcica, przytakiwał, gdy należało przytaknąć i robił minę "ochtoniepomyślane", gdy należało takową wykonać. Przyglądał się bacznie zleceniodawcy - ów sprawiał wrażenie człowieka spokojnego i serdecznego - wszakże jednak u ludzi jego pozycji umiejętność przekonywującego kłamania była rzeczą wręcz niezbędną. Zaproponował 5000 koron. Piękną sumkę! Nawet biorąc pod uwagę, że pracodawcy zwykle przesadzają co do przyszłych wynagrodzeń, to Ajabu mając połowę tej kwoty mógłby kawał czasu lekko żyć. Nawet mając tysiąc koron. Pięcioma setkami też by nie pogardził.

Z przemyśleń natury merkantylnej wyrwało Murzyna przeniesienie się do miejsca rabunku.
- Rzecz jasna, konieczne będzie przeszukanie pomieszczeń. Zawezwij też proszę, mości Claudisie, tych nieszczęsnych strażników w celu dokonania obdukcji i interrogacji.
W tym momencie krasnolud zaczął zadawać pytania odnośnie zaginionego pierścienia.
- Wiedzieć mi jeszcze potrzeba jedno, panie Claudisie - wtrącił Ajabu - Czy pierścień, którego poszukujemy jest natury magicznej?

Gdy zaś znaleźli chwilę na rozmowę i gdy Grogan przywitał ich w zaskakująco grzeczny jak na krasnoluda sposób, czarnoskóry odparł.
- Jestem Ajabu, w moich stronach zwany Synem Czarnego Słońca. I jeśli sprawność tej drużyny będzie równać się jej barwności, wierzę, że chwała i przygody nas nie ominą.
Co mówiąc ukłonił się towarzyszom. Nie był to jednak pełny ukłon z zamiataniem podłogi jak poprzednio. Był to raczej typ łagodnego ukłonu połączonego z muśnięciem ronda kapelusza i uprzejmym uśmiechem, jakim zwykle obdarza się sąsiada spotkanego na rynku.

Co do sprawy miał już pierwsze podejrzenia. I pierwsze plany. Ale pozwolił im zaczekać.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172