Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2010, 15:53   #11
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Oni nie wiedzą gdzie idą, ale gdzieś idą. Być może nawet jeden drugiego zabije. Naprawde ufacie im na tyle, że będziecie łazić za nimi po dziwnej dżungli? Czy jesteście aż tak głupi jak oni? Najpierw dogadajmy się, może ktoś z was pamięta okoliczności porwania, może dojdziemy do tego czemu zostaliśmy porwani zamiast biegać po dżungli jak upośledzeni.

Oh i padł tu pomysł, że nie jesteśmy na Ziemi. No jeśli wolicie wierzyć w pieprzone UFO niż racjonalny pomysł, że jesteśmy na Ziemi tylko jakieś bogate dupki zrobiły taki teren to jest to wasza choroba psychiczna, nie moja. Jeśli pójdziecie za tamtymi dwoma to wszyscy po kolei zginiecie. No, ale może uważacie, że to jest gra. Że w pojedynkę dacie radę wszystkiemu i wszystkim albo że ostatni pozostały przy życiu wygra Big Brothera. To jest rzeczywistość. Albo pracujemy razem albo zostawiacie mnie tu, ja zginę jako pierwszy, a potem po kolei każdy z was chorych sukinsynów zostanie zamordowany przez tych jeszcze bardziej chorych sukinsynów, którzy wymyślili cały ten burdel. Zabiją was wszystkich. Naprawdę tak trudno wam to pojąć?

Być może tamci, którzy sobie poszli chcą popełnić samobójstwo, ale ja nie chcę, więc lepiej reszta niech tu zostanie i porozmawiajmy o porwaniu.
 
Anonim jest offline  
Stary 29-12-2010, 23:20   #12
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
"Tuż nad szczęką... poniżej łuku... Tak, nowy zapach, z góry, daleka...sprawdzić.
Ul? Nie słychać symfonii królowej, czemu nie słychać jej pieśni? Jest obok? Jest gdzieś indzie, a ja za daleko? Bronić Ula.
". Jedyne myśli obcego. O ile on ma myśli, może jednak tylko forma szczątkowej inteligencji? Tak czy inaczej postronny obserwator mógłby zauważyć głowę Aliena wpatrującego się w jakiś punkt na niebie. Owy "punkt" składał się z kilku mniejszych punkcików, nagle obserwator zerwał się. Sprawnym skokiem dosięgnął drzewo, wspiął się niemalże do samych koron, jednak w nie nie wszedł... "Ból...ostre...nie wchodzić" podpowiadał mu instynkt albo rozum. Kolejny skok na kolejne drzewo. Trzymał się kurczowo każdego drzewa, a każdy skok musiał być dokładny, przemyślany i przynajmniej sprawiał wrażenie zaplanowanego, lecz były to skoki szybkie. Bardzo szybkie skoki i dla innych istot, które by patrzyły na tą istotę mogłyby posądzić ją o niebywałe szczęście i brak jakichkolwiek możliwości robienia czegokolwiek innego. Jeżeli uważny obserwator znalazłby Aliena skrytego w półmroku zaraz pod koronami drzew. Obcy skakał z jednego drzewa na drugie omijając roślinność na dole, praktycznie poruszał się bezgłośnie. Bezgłośnie, sprawnie i był istotą z niezrównanym wyczuciem równowagi, poczucia kierunku. Był wysoki i miał potężny arsenał uzbrojenia, mimo, iż nie posiadał broni w tradycyjny sposób przyjmowanej za broń. Był doskonały. Teraz zbliżał się do miejsca, czuł feromony wariujące w powietrzu, czuł istoty, tam na dole, czuł ich strach, czuł ją tak mocno, że niemal mógł ją pochwycić. Strach i nienawiść. Nie wiedział czemu nienawidzą, nie wiedział czemu się boją ale... są idealni, idealni dla facehuggerów. Ale co na to królowa? Czy są intruzami ,a może pożywieniem? A może przydadzą się i dostąpią zaszczytu bycia domem dla gatunku? Biegł szybko i droga minęła spokojnie. Teraz obserwował z pewnej odległości, zastanawiając się nad kolejnym ruchem... sam pozostając bez ruchu...
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 30-12-2010, 01:40   #13
Banned
 
Reputacja: 1 Rykoszet nie jest za bardzo znany
Łowca. Ten tytuł przysługiwał Tonen'owi od dawna, a włócznia - symbol honoru otrzymał dopiero gdy po raz pierwszy starł się z Czarnymi Wężami. Broń ta nie była tak dalekosiężna jak działko na ramieniu, czy inne elementy uzbrojenia, ale była czymś więcej niż tylko ostrzem na patyku. Była symbolem i Tonen dbał o nią ze szczególną troską.
Rozległ się zew polowania. Po raz kolejny zaczynała się niebezpieczna gra, w której rola ofiary i drapieżnika często lubiła się zmieniać. Predator zawiesił włócznię na plecach i włączył kamuflaż. Teraz trzeba jak najszybciej i jak najostrożniej dostać się do miejsca zrzutu. Tonen wiedział że holograficzna osłona jest skuteczna, ale tylko wtedy gdy zwierzyna nie posługiwała się termowizją, tak jak on. Z drugiej strony jego postać ciągle była widoczna ale tylko przy gwałtownych ruchach.
Poruszanie się w koronach drzew dawało dodatkowe pole manewru. Mógł dzięki temu przez długi czas obserwować ofiarę i poznać jej zwyczaje.
Tym razem zrzut łatwo można było znaleźć. Stworzenia emitowały dużo ciepła, wiec nie trzeba było zbytnio kombinować by je dostrzec. Mieli na sobie jakieś ubrania częściowo tłumiące ciepło, ale nie dość. Niemal każdy miał w rękach zimny przedmiot. Po tym jak skierowali nimi do jednego ze swoich zachowującego się dość gwałtownie i głośnio wywnioskował że to broń. Będzie musiał spowodować jakąś sytuacje, by sprawdzić jak działa.
W międzyczasie nagrywał odgłosy jakie stworzenia wydawały. Później może uda się rozszyfrować przynajmniej miniom z języka.
Potem zobaczył... niewędrujący kawałek roślinności. Przez chwilę patrzył na wędrujące 'coś' zmieniając kolejne wizjery. W końcu przy obrazie wyczulonym na ruch zobaczył kosmatą postać, podobną do reszty stworzeń. Z pewnością strój jaki miało na sobie stworzenie służyło maskowaniu sygnatury cieplnej. Na tego osobnika będzie trzeba uważać. Tonen nazwał go 'wędrujący krzak'.
Kolejnym który zwrócił jego uwagę był ten który miał na głowie coś co zakrywało twarz, chyba worek. Zachował się spokojniej, a dzięki jakie z siebie wdawał nie były tak głośnie jak reszty. Określił go mianem 'worka'.
Worek odokrował pojemnik wyjęty z plecaka i w powietrzu pojawił się zapach związku chemicznego. On chyba nie zamierza tego pić? A jednak pije. Woda to nie jest i Tonen miał dziwne wrażenie, że owa substancja jest podobna do bimbru jaki piją młodsi, jeszcze bez tytułu łowcy.
Wędrując Krzak i jeszcze jeden zaczęli odchodzić od reszty w kierunku skąd dochodził zew. Pakują się w kłopoty. Na razie jednak Tonen postanowił dalej obserwować większą grupę.
 

Ostatnio edytowane przez Rykoszet : 30-12-2010 o 01:42.
Rykoszet jest offline  
Stary 30-12-2010, 09:53   #14
 
Kenny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodzeKenny jest na bardzo dobrej drodze
Marines.
Dwoje z was oddzieliło się od grupy i ruszyło w stronę z której wcześniej dobiegł zew. Przynajmniej mogło by się wydawać że idziecie w dobrym kierunku. Jednak kompas wirował jakby wszędzie był biegun północny. Mimo iż znajdowaliście się gdzieś na obcym terenie gdzie nawet liść z drzewa może was zabić, niektórzy z was postawili sobie już zadanie. Jedni trzymali się w grupie, drudzy odeszli powoli w kierunku do tego z którego dobiegał zew. Wybór należał do was.

Predator.

Zaciekawiony zachowaniem ludzi przyglądałeś się im. Spokoju nie dawał ci silna woń związku chemicznego który znajdował się w butelce. Było to coś co zarazem znasz ale i tak jest ci nowe. Postanowiłeś przyglądać się im i zaatakować w najbardziej zaskakującym momencie. Chwilę potem zauważyłeś jak dwie istoty powoli oddalają się od ciebie.

Xenomorph.

Usłyszałeś zew królowej. Był on jednak niepokojąco cichy. Dowiedziałeś się że to co teraz pojawiło się w dżungli jest jedzeniem aby wzmocnić królową. Przeskoczyłeś bez żadnego szelestu na następną gałąź. Zauważyłeś grupkę ludzi stojącą pośród drzew i dwoje którzy się od nich oddalili. Powowoli suneli się w twoim kierunku.

Jeśli ktoś mi napisze że "strzela w zamaskowanego predatora stojącego na drzewie" wylatuje z sesji.
 
__________________
Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu.

Ostatnio edytowane przez Kenny : 30-12-2010 o 10:28.
Kenny jest offline  
Stary 30-12-2010, 11:05   #15
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Liście ostre jak brzytwy, dziwna trawa zmieniająca kolor pod naciskiem. To wszystko jest chore. Nie ma opcji żeby jakieś bogate dupki ich tu przyprowadziły. Nie ma i koniec! Mark leżał na tej dziwnej ziemi i powoli czołgał się przed siebie. Ruszyła z nim jedna osoba. Snajper oddał by całą tą pierdolniętą ekipę za jednego dobrego spotera z USMC. Jedna kiedy nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Teraz cel był jeden - znaleźć jakąś cywilizację. Nagle strzelec podniósł rękę zaciśniętą w pięść dając towarzyszowi znak by się zatrzymał.
- Nie idź bezpośrednio za mną, nie masz maskowania i możesz zdradzić moją pozycję. Klucz będąc kilkanaście metrów ode mnie, raz bliżej raz dalej, nie patrz się w moją stronę. Ja będę czołgał się do przodu powoli i osłaniał cię z SWD. Pasuje ? Aha, i co dwadzieścia metrów zatrzymuj się i rozglądaj we wszystkie strony.

Pozostawało mieć nadzieję, że ów Gnar zna się na żołnierskiej robocie. Lustrując otoczenie wzrokiem pociągnął do siebie zamek od SWD i odprowadził go powoli, zapobiegając niebezpiecznie głośnemu kliknięciu. Nabój był w komorze, można się bawić z ... no właśnie, z kim ? Pajac w worku gadał coś o UFO, ale ze względu na jego postać uznać można było, że to jakaś cholerna prowokacja. Nawet jeżeli tak było, to miała jakiś cel i nie można było odkładać profesjonalizmu na półkę. To zwykle kosztuje o wiele za wiele. Kroczek po kroczku, cal po calu, oddychając płytko snajper przemieszczał się wgłąb nieznanej mu dżungli. Miał nadzieję, że nie dał swemu towarzyszowi zbyt ważnej roli. Snajper bez spotera był niewiele wart. Jeżeli Gnar nie będzie rozglądał się i w razie konieczności ubezpieczał ogniem automatycznym może być krucho. Kto by przecież przewidział, że jadąc na misję w mieście wyląduje w dżungli ? Teraz bardzo bolał brak termowizji. W ostateczności może skończyć się to zgonem, ale w wersji pozytywnej nie będzie kosztowało nic. Jeżeli w tym chorym miejscu noce są nocami to przydał by się też noktowizor. Ale do jasnej cholery - to miała być krótka misja.

Mark przystopował na chwilę. Dał Gnarowi oddalić się od niego, by nie zdradzać swojej pozycji. Optymalna odległość między strzelcem wyborowym, a oddziałem jest dość duża. Nie ma się co martwić, będzie dobrze - zawsze jest. Teraz snajper dodawał sobie otuchy takimi właśnie myślami. Potrzeba użalania się i denerwowania była zbędna. Zawsze trzeba zachować zimną krew. Zwłaszcza gdy na horyzoncie może znajdować się wrogi strzelec z termowizorem. Na szczęście zarówno broń jak i ubranie snajpera pokryte były materiałem, który samoistnie dostosowuje się do temperatury otoczenia. Cóż, snajperzy mogą pozwolić sobie na sprzęt z najwyższej półki, niezależnie od kosztów. Dobrze, można było powoli zmierzać do przodu. Celem była cywilizacja, w mieście zawsze łatwiej się bronić niż w jakimś nieznanym lesie.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=tkPiwChiblU[/MEDIA]
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 30-12-2010 o 11:36.
Arsene jest offline  
Stary 30-12-2010, 14:27   #16
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Jedyne co pamiętał to własny krzyk, zbliżającą się w szybkim tempie ziemię, później syk otwieranego spadochronu. Potem ciemność… Obudził się parę minut później.
- Kurwa co się stało.- Syknął podnosząc się, kiedy powstał sprawdził plecak wszystko na swoim miejscu, oprócz jednej rzeczy. Jego AK -47 gdzieś zniknęło. Rozglądał się za swoją zabawką, znalazł ją parę metrów dalej. Zabrał z sobą. Reszta ekwipunku w miarę dobrym stanie. Hełm na swoim miejscu, kamizelka kuloodporna również. Włączył mikrofalę.
- Szzzzz- Potrząsnął nią. Padła. – Kurwa!- Krzyknął i rzucił mikrofalówką w drzewo.

Bralińsky Rozejrzał się po okolicy dżungla, jakieś cholerne zadupie. Popatrzył po pozostałych w tym momencie usłyszał ryk.
- „Co to było”- Zapytał po angielsku Celując swoim kałachem w stronę źródła ryku.
- Kolejna pierdolona misja.- Popatrzył po „Towarzyszach”- Jakiś pierdolony Arab, jakiś psychol z workiem i tasakiem, jakiś snajper…

Bralińsky Pierwszy raz zatęsknił za swoim zadupiem. Podszedł do Jerre’go.
- Więc masz wódkę ?- Popatrzył na mężczyznę z ukosa, nie podobało mu się picie z psycholem z workiem na głowie i tasakiem, ale wolał zostać tutaj stworzyć improwizowane obozowisko i wymyślić plan niż udawać rambo… I walczyć z tym czymś. Usiadł na pobliskim korzeniu.
- Masz wodę ? gdzie my jesteśmy co się stało- Zapytał w wszystkich znanych językach. Nie był przyzwyczajony do braku swojej ekipy. Marzył o dowódcy który dał by mu w pysk i wywalił z łba wszystkie smętne myśli. „Polak” po prostu się bał. Tak jak każdy człowiek w nieznanym mu środowisku..
 

Ostatnio edytowane przez Aves : 30-12-2010 o 14:36.
Aves jest offline  
Stary 30-12-2010, 15:32   #17
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Sytuacja udziwnia się jeszcze bardziej. Nie dość że znalazł się na kuźwa nieznanym mu terenie, to jeszcze ludzie bzikowali jak popaprani.
Faktem jest, że odgłos dżungli nie był zbyt przyjemny dla ucha i jego jelita, ale trze było się ogarnąć. I tak więc zrobił. Rozejrzał się po pozostałych, którzy zajęci byli wymianą zdań w przeróżnych językach.

- Molchi shlyuha!(zamknąć się kurwa) - krzyknął, jak przystało na sierżanta, a nie kupę pierdolonych panienek.

-Jesteśmy w zasranej dżungli, nie wiadomo gdzie, i jeszcze chce wam się panikować i grozić?! A huj mi do tego ! Ale rozstrzelajcie się tak, o tam - wskazał palcem na pobliskie krzaki

Omiótł wszystkich srogim, i już nie takim wzrokiem, jakim witał przyjaciół. Wzrok ten był zarezerwowany tylko i wyłącznie dla kotów.

- Widzę że mamy tu śmietankę z przeróżnych krajów i formacji - parł dalej po Rosyjsku - i mam nadzieję że wszyscy mnie rozumieją. Tak jak już powiedziałem, jestem z Polskiego desantu -wskazał palcem na swoje naszywki - i kawalerii powietrznej. Skoro się tutaj znaleźliśmy, warto by było zrobić rozpoznanie, czyż nie?


Spojrzał na swój mundur. Zdatny był do maskowania się w Afganie, ale tej dżungli to i w gównie by się nie zamaskował.

-Zna się któryś na zielonej? Myślę że tak. Idziemy klinem, w odstępach co trzy metry. Budzion, idziesz z prawej i obserwujesz prawą stronę. Duży, idziesz z lewa i robisz podobnie. To znaczy obserwujesz lewą stronę. Przyjacielu w turbanie, jesteś z pozostałymi zamykającym grupę. Ja idę na przodzie, i wydaje dyrektywy. Jak się komuś coś nie podoba, to niech siądzie dupą na ziemi i sprawdzi gołym okiem co wylatuje z lufy karabinu, mnie to wali.

Chwycił w dłoń swoją M4, i czekał co inni mają do powiedzenia. Śmietanka byłą to nie licha, tak więc trzeba było się z nią obchodzić jak z odbezpieczonym granatem

- Nasz przyjaciel Snajper, i jego kolega idą w awangardzie - uśmiechnął się parszywie - My osłaniamy ich tyły, oni badają nasze przedpole. Jeśli ktoś ma coś lepszego do powiedzenia, czekam.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline  
Stary 30-12-2010, 17:22   #18
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Ostatni rzut oka na resztę „załogi”, zaraz potem zniknęli gdzieś za krzakami.
„- Nie idź bezpośrednio za mną, nie masz maskowania i możesz zdradzić moją pozycję…”
To fakt, Paul (bo tak ma na imię) nie ma kamuflażu. Jest on z oddziału antyterrorystycznego, nie działa w dżungli lecz zazwyczaj w dużych miastach. Po tych słowach Gnar zwolnił tempo.
„- …Aha, i co dwadzieścia metrów zatrzymuj się i rozglądaj we wszystkie strony.”
Zaraz po tym zatrzymał się na chwilę i próbował coś wypatrzyć w dziczy. Nagle jedna roślina się poruszyła. Nerwowym szybkim ruchem wyjął swój G36 i wymierzył w tenże właśnie punkt.
- No wyłaź skórkobańcu. – powiedział cicho. Sekundy się dłużyły, a krzew się dalej poruszał. Jest! Już widzi głowę. – Czas się pożegnać. – Nie wiedział co tam jest, wywnioskował, że to coś jest same więc nie ma powodu ostrzegać Marka. Już miał nacisnąć spust gdy okazało się, że to coś co kryło się za krzewem to było coś podobnego do dzika.
- Jezu. – Odetchnął z ulgą chowając broń. Z drugiej jednak strony nigdy nie widział niczego podobnego. Zauważył, że Mark się już oddalił, ruszył za nim, co jakiś czas spoglądając raz na boki raz za siebie.

Po pewnym czasie Mark zatrzymał się i dał mi znak abym się oddalił.
- O co mu chodzi? – pomyślałem. Bez ociągania wykonałem rozkaz. Cofnąłem się trochę, przykucnąłem i oparłem się o drzewo.
Rozglądając się w około zobaczył coś co go zaciekawiło, choć może też trochę przeraziło. Otóż, metr od niego rósł piękny kwiat z białymi płatkami. Nagle na kwiecie wylądował jakiś owad, i niby nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że kwiat go zaatakował. Najpierw z środka kwiatka wyrosły małe macki i oplotły nieszczęśnika uniemożliwiając mu ucieczkę, po czym kwiat się zamknął. Było widać ruch w kwiecie, zapewne owad próbował się uwolnić, na próżno. Od tej pory zaczął bacznie się przyglądać wszystkim roślinom, wiedział tylko, że nigdy takich nie widział, a znał się na tym gdyż jego ojciec był biologiem i miał w domu wiele książek między innymi o roślinach. Gdy się trochę otrząsnął zaczął zadawać sobie pytanie czy dobrze zrobił opuszczając resztę, w końcu w kupie siła. Miał jednak przeczucie, że Mark wie co robi, i zna się na tym. Gnar nie jest typem lidera, woli wykonywać rozkazy niż je wydawać. Jednak czasami gdy misje tego wymagają potrafi stanąć na wysokości zadania. Teraz w głowie miał jedyny cel, wyjść z tej dziczy i znaleźć innych ludzi.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"

Ostatnio edytowane przez MTM : 30-12-2010 o 17:32.
MTM jest offline  
Stary 30-12-2010, 17:33   #19
 
Buzon's Avatar
 
Reputacja: 1 Buzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie coś
-Ja znam się na Zielonej. Zgadzam się z Tobą. Twój plan jest całkiem dobry towarzyszu. A w 100 procentach zgadzam się z Tobą co do snajpera i araba. Dobrze to ująłeś.Jeśli chcemy aby nasza awangarda nie uciekła zbyt szybko.

Budzion ustawił się w wyznaczonej pozycji. Poprawił broń. Rozejrzał się po okolicy. Było póki co spokojnie. Zbyt spokojnie. Ryk a potem cisza... Nie podobało mu się to bardzo. Coś musi być blisko i czaić się na nich jeśli oczywiście to coś było zwierzęciem. Spojrzał pod swoje nogi, trawa zmieniała kolor, liście były cholernie ostre jak szkło. W głowie tliła mu się jedna myśl którą powiedział głośno:
-"Ja pierdole... Oby tylko to gówno co ryczało nie było tak samo pokręcone tak ten teren. Bo jeśli tak to to ścierwo musi być naprawdę niebezpieczne."
Spojrzał na Polaka. -Ty Husar rządzisz. Ufam Tobie bardziej niż komukolwiek tutaj. Jako jedyny wysuwasz inicjatywę dowódcy. I zanim wyruszymy przydadzą ci się informację na mój temat. Otóż jestem z oddziałów inflirtacyjnych. Byłem w wielu regionach świata ale to jest naprawdę dziwne. O tym nigdy nawet nie słyszałem. Prawdopodobnie może to być jakaś wyspa na której prowadzone są jakieś eksperymenty a my jesteśmy ich częścią. Nie wierze w to aby to był zbieg okoliczności. Chcą coś sprawdzić tylko nie wiem co. Pasują mi tu wszyscy oprócz tego kolegi w worku. Każdy z nas jest wojskowym nawet ten arab. Ale co z tym cywilem? Nie owijając w bawełnę to zapewne psychopatyczny morderca. Wyciągając z tego wnioski pewnie chcą sprawdzić w jaki sposób każdy z nas jest w stanie zabijać i walczyć. Mogą to być eksperymenty by na podstawie naszych zachowań żołnierza idealnego. Ale nie wiem co w takim żołnierzu może robić taki psychol. Może brak uczuć, bezduszność i brak litości. Nie wiem i nie chce się dowiedzieć. Aha i jeszcze jedno nim wyruszymy mam nadzieję, że każdy rozumie zieloną zasadę. - spojrzał na pozostałych nie oczekując odpowiedzi od Husara.- " Nie mylę się panowie chyba? Jeśli nie to wykonujcie polecenia Husara ,a jeśli komuś się nie podoba to nie musi iść z nami"- Spojrzał jeszcze raz na Husara kiwnął głową na znak, ze jest gotowy. -"No to idziemy ratować naszego bohatera nieprawdaż Husar?"- ze śmiechem w głosie Budzion zwrócił się do Polaka.

*****
Jeśli nikt nie będzie się sprzeciwiał to Budzion pokieruje aby drużyna wyruszyła. Jeśli ktoś nie będzie chciał iść trudno jego sprawa. Będzie wypełniał zadanie zlecone przez Husara.
 
__________________
" Przyjaciel, który wie za dużo staje się bardziej niebezpieczny niż wróg, który nie wie nic."
GG 3797824
Buzon jest offline  
Stary 30-12-2010, 17:51   #20
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Uśmiechnął się. Podobał mu się sposób, w jaki husar starał sie zapanować nad tym bałaganem. Dodatkowo słysząc,że gość jest z Polski.
- No nareszcie ktoś z naszych- Dodał w ojczystym języku.
Wstał z korzenia, który chwycił go za kostkę i ciągnął w głąb krzaków.
- Pomocy ! Ciągnie mnie !- Krzyknął w wszystkich znanych mu językach ( polskim, angielskim, niemieckim i rosyjskim). W akcie paniki wypakował cały magazynek Glocka 17 w pobliskie krzaki. Niestety nic to nie pomogło. Czyżby większa wersja niepozornej "rosiczki" czaiła się w krzakach ?.
 
Aves jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172