|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-02-2011, 20:04 | #1 | |
Reputacja: 1 | [Steampunk 18+] Tajemnica Pozytywki Posiadłość rodziny von Strom była dobrze znana w okolicy. Jak i sami von Stromowie. Rodzina niemieckich arystokratów, która porzuciła ojczysty kraj, by zamieszkać w Brytyjskim Wszechimperium. Zdarzyło się to wieku osiemnastym. Od tego czasu von Stromowie wrośli w krajobraz Anglii. A obecny nestor rodu Wilhelm Edward von Strom, był uznanym i cenionym naukowcem Wszechimperium Brytyjskiego. Światowej sławy akustykiem, niemal specjalistą od dźwięków wszelakiej natury. Tak. Von Strom zaliczał się do światowej czołówki w tej dziedzinie. I jak każdy naukowiec, był raczej samotnikiem, eksperymentującym w zaciszu swej posiadłości w hrabstwie Winchester. W bardzo pięknej i zadbanej posiadłości. Von Strom mieszkał samotnie, mimo że jego żona żyła. Niemniej nie było to udane małżeństwo i Wilhelm czuł się szczęśliwy z dala od objęć od swej małżonki i gotów wychowywać samotnie swoje oczko w głowie. Victorię Eurekę von Strom. Dziewczyna obecnie wkraczająca w pełnoletniość, była tym co w okolicy nazywano dobrą partią. Piękna, wykształcona i bogata Victoria, miała jedynie małą wadę... brak obycia w towarzystwie. Ale czegóż innego można się było spodziewać po kobiecie, która chciała pójść w ślady ojca. Niemniej przyciągała wzrok wielu i znalazłoby się sporo amantów, nie przejmujących się tym małym drobiażdżkiem. Wszak walory jej urody mogły z każdego światowca zrobić domatora. Ale problemem było to, że Victoria (dla przyjaciół i ojca Vicky) nie była zainteresowana ożenkiem, zadowalając się pracą i zajmując domem (a dokładniej wojując z Hildą, nadopiekuńczą deus ex machiną z whadą wymhowy). Dla ojca Vicky była najważniejszą istotą w jego życiu, więc nigdy nie zmusiłby jej do zamążpójścia wbrew jej woli. Zresztą doświadczenia Wilhelma na tym polu, prowadziły do konkluzji, że małżeństwa to samo zło. I jedyną dobrą ich stroną, są dzieci. Mieszkali oboje z dala od innych, skupieni na eksperymentach i prozaicznej codzienności. To było jednak miłe życie. I przyjemne życie. Ale bycie sławnym uczonym miało swoje wady. Kilka tygodni temu, do Wilhelma von Stroma, przyszedł pilny telegram z Londynu. Ojciec Victorii zamknął się wtedy w gabinecie na kilka godzin, wyłączając go tymczasowo spod nadzoru Hildy. Potem spakował kilka swoich wynalazków, ubrania i inne rzeczy. Pocałował córkę w policzki na pożegnanie i wyruszył do Londynu ich jedynym automobilem. Obiecał wrócić za parę dni. Minęły dwa tygodnie. I nic. Mijał trzeci tydzień. I wtedy do drzwi ktoś zapukał. Posłaniec. Mężczyzna uśmiechnął skłonił, spytał Victorię o imię i nazwisko. Po czym podał dziewczynie paczuszkę owiniętą w szary papier. Paczką od ojca. Poza jednak nazwiskiem, na paczuszce nie było żadnego adresu. A w paczuszce był list i prezent. Pozytywka... i kluczyk do niej. [media]http://www.youtube.com/watch?v=SxBCPBXawE4[/media] Vicky nakręcił pozytywkę i słuchając melodii zaczęła czytać list od ojca.Cytat:
Ale od kiedy to Vicky była posłuszną i grzeczną córką?
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 20-02-2011 o 20:07. | |
| |