Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-02-2011, 05:00   #1
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
[Autorski, +18] Jest inny świat

Julia Vigs dzisiejszego wieczoru nie miała większych planów. Najzwyczajniej w świecie usiadła wygodnie w miękkim fotelu przed telewizorem. Wcześniej przygotowała sobie miseczkę z orzeszkami, która teraz grzecznie czekała aż dziewczyna zatopi swoje zgrabne palce w jej zawartości. Julia wzięła do ręki pilota i włączyła jakiś przypadkowy kanał.

"Wiadomości. No, sprawdźmy co się dzieje na świecie." - Pomyślała dziewczyna. Ku jej zdziwieniu dziennikarka relacjonująca wydarzenia znajdowała się w Kyushi.
-Jeszcze nie wiele wiadomo na temat brutalnego morderstwa ośmioletniego Akiry Watanaby. Dzieci, które przebywały z nim wczorajszego wieczoru w okolicach jeziora są zgodne co składanych zeznań. Według nich podążał za nimi "straszny pan", który z ukrycia mówił do nich. Istnieją przypuszczenia, że mógł to być akt...- w tym momencie dziewczyna wyłączyła telewizor. Świetnie. Chciała się tylko trochę zrelaksować, a dowiedziała się, że w okolicy grasuje jakiś psychopata. Zjadła kolejną porcję orzeszków. Postanowiła pójść do łazienki, umyć się i położyć spać. Wychodząc z pokoju wydawało się jej, że zauważyła czyjąś postać w kuchni. Zalała ją fala gorąca. Przecież nie mogło to być przywidzenie. Światła są wszędzie pozapalane, więc widziała wyraźnie! Nie mogła to być właścicielka mieszkania - pani Naoko. Na pewno nie weszłaby bez wcześniejszego uprzedzenia.
Julia złapała mocno pierwszy, lepszy przedmiot, który nawinął się jej pod rękę i zdecydowanie, aczkolwiek ostrożnie ruszyła w stronę kuchni. Po chwili skupienia z ulgą stwierdziła, że nikogo tu nie ma. Jednak kiedy odwróciła się, zobaczyła przed sobą wysoką postać, która stała niewzruszona, oblana jakimś nienaturalnym światłem. Dziewczyna odruchowo cisnęła trzymanym przedmiotem i głośno krzyknęła. Postać jakby się rozpłynęła. Julia była w szoku. Czy te orzeszki tak jej zaszkodziły?
Kiedy usłyszała rozmowę dobiegającą zza drzwi wejściowych, które prowadziły na korytarz aż drgnęła.
-Proszę bardzo, rozgość się młodzieńcze. Przypomnij mi tylko jeszcze raz jak masz na imię.- to był ciepły głos pani Naoko. Ta starsza, miła kobieta widocznie wynajęła komuś wolny pokój.
-Criss, proszę pani. Mam na imię Criss.- odpowiedział spokojny głos, należący do jakiegoś młodego mężczyzny.

Criss Constantine przybył do Kyushi na pogrzeb swojego przyjaciela. Bardzo mocno przeżywał jego śmierć. Jeszcze bardziej przeżywała to chyba dziewczyna Crissa - Rin - która nie czuła się na siłach, aby być obecna podczas pożegnania go ze światem żywych. Kiedy chłopak przechodził przez miasto, zauważył, że zrobiło się z jakiegoś powodu niezłe zamieszanie. Dziennikarze znanych stacji telewizyjnych, policja, tłumy gapiów. Nie miał jednak czasu, ani ochoty, aby teraz zapoznawać się z tą sensacją. Przed mieszkaniem o dość pokaźnych rozmiarach czekała na niego starsza kobieta. Pani Naoko, która miała mu wynająć pokój na kilka dni. Przywitali się serdecznie, starsza kobieta zaprowadziła go do środka, wymienili kilka grzecznych zdań, lecz nagle coś im przerwało. Zza drzwi dobiegł ich krótki krzyk wystraszonej kobiety. Pani Naoko widocznie się tym nie przejęła, bądź po prostu jej wada słuchu nie pozwoliła usłyszeć tego co Criss. Dopytała się kolejny raz o jego imię, a po usłyszeniu odpowiedzi wskazała odpowiednie drzwi i powolnym krokiem wyszła na wieczorny spacer.

Isobelle Wood wraz ze swoją uczennicą w końcu doczekały się tej ważnej chwili. Werdykt sędziów, którzy właśnie dyskutowali o tym, który z uczestników muzycznego konkursu powinien zwyciężyć. Sam fakt, że uczestniczyło się w tak prestiżowym wydarzeniu kulturalnym był zaszczytem. Roxana Smith nieświadomie złapała materiał ubrania Izzy i czekała z niecierpliwością na wyniki.
-Heej... Roxano.- uśmiechnęła się nauczycielka. - Poradziłaś sobie znakomicie. Jestem z ciebie dumna.
Dziewczynka się niezauważalnie uśmiechnęła, lecz jej wzrok dalej skupiony był w jednym, nieokreślonym miejscu. Izzy zamknęła na chwilę oczy, aby pozwolić im chociaż trochę odpocząć. Kiedy je otworzyła, zorientowała się, że nie jest w tym miejscu, w którym była przed chwilą. Znajdowała się nad jeziorem. Wszędzie obecna była bardzo gęsta mgła, która sprawiała poczucie zagrożenia. Kobieta spojrzała na wodę i jej oczom ukazał się okropny obraz. Zmasakrowane ciało Roxany pływało po powierzchni wody. Dziewczynka wyglądała jakby była złożona jedynie z kości i skóry. Isobelle przerażona natychmiast zamknęła oczy i kiedy je ponownie otworzyła, znów była wśród tłumów młodych muzyków. Dziewczynka skakała z radości, uwiesiła się na szyi swojej nauczycielki i wyszeptała:
-Dziękuję pani za wszystko! Bardzo pani dziękuję! O, proszę spojrzeć! Wzywają mnie na środek.- dziewczynka została wywołana, zajęła drugie miejsce. Pierwsze zajął młody chłopiec, Japończyk.
Po wszystkim wielu uczestników odeszło w swoją stronę. Ci, którzy nie mieszkali w okolicach, mieli zapewniony nocleg w hotelu. Hotel znajdował się w mieście niedaleko leżącym od Tokio - Kyushi. Izzy i Roxana dostały bardzo luksusowy pokój dwuosobowy. Zostało zapowiedziane, że z samego rana czeka je jeszcze pyszny poczęstunek w hotelowej restauracji.

Harry Katarn cały dzień spędził z Sarą na zwiedzaniu miasta. Los chciał, że nie trafili tutaj w najprzyjemniejszym momencie. W całym mieście było zamieszanie z głośną sprawą morderstwa małego chłopczyka. Z tego co Harry usłyszał, to nie było pierwsze tego typu morderstwo w okolicy. Ta sprawa bardzo interesowała go, lecz nie chciał czymś takim zbytnio zaprzątać głowy swojej siostry. Chcieli jak najwięcej skorzystać z pobytu w Japonii. Wszystko wokół wydawało się takie niezwykłe. Znacznie się różniło od tego co widzieli w Ameryce i Europie. Tutejsza kultura niezwykle zachwycała swoją prostotą i pięknem.

Yasunari Kawabata jechał w swojej limuzynie z dwiema pięknymi paniami "do wynajęcia". Zmierzali do Kyushi. Tam znajdował się dom jednej z nich, atrakcyjna blondynka obiecała dodatkowe atrakcje, kiedy już tam dojadą. Mężczyzna był zadowolony, to jego żywioł! Kobiety, seks, alkohol, przyjemności. Krótkowłosa lolita dobierała się właśnie do jego rozporka. On ją lekko odepchnął.
-Czekaj, czekaj kochanie. Jeszcze nie teraz.- zaśmiał się zadowolony, trafiły mu się naprawdę gorące okazy, czyli to, co tak naprawdę mu się należy.
-Co za kutas...- usłyszał Yasunari. Spojrzał na dziewczyny ze zdziwieniem, a te jak gdyby nigdy nic, tylko słodko się uśmiechały.
-Jak mu obciągnę to chyba się porzygam. Pewnie mnie nawet nie pamięta. Tacy frajerzy to zawsze kasę i szczęście mają!- Mężczyzna ciągle przyglądał się kobietom, słyszał ich głosy, lecz one nie otwierały nawet ust. Ogarnął go ogromny gniew.
-Dojechaliśmy na miejsce panie Kawabata.- zakomunikował bezbarwnym głosem Ichirou.
-Wynoście się.- rzucił krótko do kobiet. One całkiem zdezorientowane obrzuciły go niedowierzającym wzrokiem.
-No już! Nie słyszycie co do was mówię? Jazda!- Kobiety natychmiast otworzyły drzwi i oburzone wyszły z samochodu.
-Wracamy do domu.- powiedział zrezygnowany.
Po krótkiej chwili Chirou odezwał się:
-Z przykrością muszę pana poinformować, panie Kawabata, że aktualnie nie jest to możliwe. Mamy małe problemy natury technicznej, które postaram się naprawić jak najszybciej będę tylko potrafił.-
-Dobra, nieważne. Przejdę się trochę. Zadzwoń jak skończysz.- wyszedł powoli z samochodu.
-Najlepiej nie wracaj.
-Co ty powiedziałeś? Dzisiaj chyba wszystkim odbija!
Chirou zachowywał się, jakby nie wiedział czemu Yasunari się zezłościł. Albo wszyscy postanowili dzisiaj być wobec niego złośliwi, albo alkohol spowodował, że teraz słyszy jakieś durne głosy.
 
Koinu jest offline  
Stary 22-02-2011, 13:24   #2
 
Gniewny's Avatar
 
Reputacja: 1 Gniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodze
Yasunari Kawabata

Wysiadł z limuzyny, wyciągnął srebrną papierośnicę, nerwowym ruchem wybrał jednego szluga, odpalił i zaciągnął się gryzącym dymem. Tak, teraz może się dobrze zastanowić nad dzisiejszym dniem. Może rzeczywiście przesadził z piciem, nie powinien też brać tych kolorowych tabletek, wszystko jasne. Uśmiechnął się i zaciągnął się raz jeszcze. Spojrzał w stronę limuzyny, Ichirou grzebał coś pod maską i nie zanosiło się by zaraz skończył.

Ruszył przed siebie, paląc papierosa za papierosem. Nie przejmował się zbytnio zapadającym zmrokiem, bywał już w Kyushi wcześniej. Zatrzymał się dopiero przy wejściu do sklepu, poprawił marynarkę i wszedł do środka. Od razu skierował swe kroki do stoiska z alkoholem, westchnął z niezadowoleniem widząc, że nie ma jego ulubionej whisky, właściwie mało co tu było, cholerne całodobowe sklepy, na pewno nie mogą liczyć, że zostawi tu swoje pieniądze. Kupił butelkę wody i wyszedł.
Zadzwoniła komórka, dzwonił Ichirou.
- Ta? – mruknął, spodziewając się najgorszego.
- Panie Kawabata, to chyba trochę dłużej potrwa, będę musiał odholować auto do warsztatu.
- Na pewno się starałeś, bez sensu. – włożył w te słowa tyle ironii ile tylko mógł i rozłączył się. Ichirou potrafił być beznadziejny. Yasunari nie chciał spędzać całej nocy włócząc się po mieście. Złapał taksówkę i kazał się wieść do hotelu. Wcześniej upewnił się, że będzie dobry, najlepszy. Zasługiwał na trochę luksusu po tym wszystkim.

Do hotelu dotarł po pół godzinie, taksówkarz wyraźnie krążył uznając Yasunariego za nie bywającego w mieście naiwniaka.
- To będzie tysiaczek, ze zniżką dla stałych klientów oczywiście. – kierowca uśmiechnął się. ~~Co za naiwniak, kurs by wyszedł może połowę tego.~~
- Masz kurwa i spierdalaj. – Yasunari miał dość, teraz chciał tylko dostać pokój i w spokoju odpocząc. Rzucił mężczyźnie w twarz tysiąc jenów i wściekły wyszedł z taksówki.

Bez chwili czekania wszedł do hotelu i od razu ruszył w stronę recepcji.
- Wasz najlepszy pokój. Płatne gotówką.
- Na jakie nazwisko, proszę Pana? – zaszczebiotała recepcjonistka. ~~Co za zadufany w sobie bufon.~~
- Yasunari Kawabata. I tak, słyszała Pani o mnie, więc proszę o ten cholerny pokój.

~~To jest Pan Kawabata? Ten słynny pisarz? Spodziewałam się czegoś innego... Pisze tak pięknie, a okazuje się być takim skurwysynem.~~

- To będzie numer siedem, nasz najlepszy apartament. W cenę jest wliczona obsługa i poranny poczęstunek.
- Ta, jasne, mam nadzieję, że jest. – odwrócił się i szybko ruszył do pokoju. Pięć, sześć, jest siedem. Otworzył drzwi i od razu zamknął za sobą. Wyciągnął kolejnego papierosa i z fajką w ustach rzucił się na fotel.

- Jestem przewrażliwiony... Jutro wrócę do Tokyo i nie wyjdę z domu przez tydzień.
 

Ostatnio edytowane przez Gniewny : 22-02-2011 o 17:21.
Gniewny jest offline  
Stary 22-02-2011, 17:19   #3
 
Hiraga_Saito's Avatar
 
Reputacja: 1 Hiraga_Saito nie jest za bardzo znany
Julia cała była jeszcze roztrzęsiona po sytuacji z przed kilku chwil.”Musze się uspokoić” pomyślała i ruszyła do sypialni po tabletki uspokajające. Ciągle widziała w myślach obraz dziwnej postaci.
-Czy ja wariuje?- Wymamrotała nagłos. Julia połknęła tabletkę popiła szklanką wody i usiadła na swój fotel. Czekała aż środek uspokajający zacznie działać.”Powinnam się umyć i położyć. To był naprawdę ciężki dzień”. Dziewczyna wstała i ruszyła do łazienki. Zamknęła drzwi, rozebrała się i weszła pod prysznic. „Ah… I jutro pewnie będzie kolejny ciężki dzień. Aż mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę”. Rozmyślając tak przez poczuła, że ktoś ją obserwuje. Obróciła się i uchyliła drzwiczki prysznica i… nikogo nie zauważyła, lecz drzwi od łazienki było otwarte na oścież a przecież je zamykała.
-Jest tam kto?- Zapytała drżącym głosem. Lecz nie usłyszała odpowiedzi. „Pewnie skutek uboczny tabletki…” pomyślała. Po jakimś czasie wyszła z łazienki w swoim, błękitnym szlafroku i poszła do sypialni. Rzuciła okiem na zegarek 23:23 „Już tak późno? No to czas spać.” Głucha cisza i ciemność w mieszkaniu przyprawiły Julie o ciarki. Wstała zapaliła lampkę nocną i wróciła do łóżka. Julia nie mogąc zasnąć zaczęło rozmyślać o najróżniejszych sprawach, a to o ostatnim dyżurze w szpitalu, a to o czasach szkolnych. W końcu przypomniała sobie, że ma nowego sąsiada. „Criss… hm… ładne imię. Może wypadało by go poznać.” Czas mijał, a powieki Juli stawały się coraz cięższe, na tyle ciężkie, że sen ją zmorzył.
 
__________________
Infinite in mystery is the gift of the goddess
We seek it thus, and take into the sky
Ripples form on the water’s surface
The wandering soul knows no rest.
Hiraga_Saito jest offline  
Stary 22-02-2011, 19:10   #4
 
Eleywan's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znany
-Dziękuję- krzyknąłem z obawy ,że nie dosłyszy.
Spokojnym krokiem ruszyłem do wskazanych mi wcześniej drzwi. Przekręciłem kluczyk w zamku i pewnym ruchem otworzyłem je. Do nozdrzy dostał mi się przyjemny zapach jakby z kadzideł . Pokój był przytulny , nieduży taki jaki chciałem.Na środku pomieszczenia leżał futon , obok umieszczona była szafeczka nocna, naprzeciw stała duża szafa. Otworzyłem drzwi prowadzące do łazienki. Standard. Prysznic, umywalka , kibel , bidet. Lekko trzasnąłem drzwiami. Walizkę postawiłem koło szafy , a sam rzuciłem się na futon. Leżałem i myślałem o tym co się stało w ciągu ostatnich miesięcy. Odejście przyjaciela , tak jakby rozdrapało ranę którą była śmierć mojej przybranej matki. Z portfela który znajdował się w kieszeni jeansów wyjąłem zdjęcie z gimnazjum całej naszej trójki, ja stałem po lewej stronie, Rin w środku ,a Takeda po prawej, byliśmy na tle świątyni Shinto w Tokio,prawdopodobnie wiosną bo kwitły wiśnie. Nim się zorientowałem samotna łezka spłynęła na fotografie. Postanowiłem zająć się czymś innym ,aby zająć umysł. Wyjąłem telefon ze spodni , wybrałem numer Rin. Oddychałem spokojnie słysząc sygnał oczekiwania. Już myślałem że odebrała bo usłyszałem jej słodki głosik niestety to tylko poczta.
-Hej, tu Rin aktualnie jestem zajęta, jak chcesz to się nagraj- po tym zdaniu nastąpił sygnał oznaczający początek nagrywania.
- Rin to Ja, Criss. Dzwonię tylko po to żeby dowiedzieć się co u Ciebie. Proszę oddzwoń albo wyślij mi jakąś wiadomość , martwię się.-
Nie miałem kontaktu z Rin od czasu kiedy wyjechałem z Tokio. Otworzyłem walizkę i wyjąłem z niej futerał. Wyciągnąłem z niego katanę "Yamato" . Obnażyłem klingę i zająłem się jej wycieraniem. To zajęcie chodź trochę zajęło mój umysł.
Po jakiś dwóch godzinach przeczyściłem połowę swojego arsenału, schowałem prawie wszystko zostawiłem tylko katanę opartą o walizkę. Następnie zacząłem trening fizyczny, straciłem poczucie czasu robiąc którąś z kolei pompkę , czy brzuszek kończył gdy czuł ból , jak nie miał sił. Lubiłem to uczucie . Dzięki temu zapominałem na chwile o bożym świecie. Gdy skończyłem spojrzałem na zegarek była 23;30, poszedłem pod prysznic i ulżyło mi nie tyle fizycznie co psychicznie. Ubrany tylko w spodenki rzuciłem się na materac, wziąłem do ręki zdjęcie Rin.Postanowiłem ,że nie będę żyć przeszłością, znużony zapadłem w czeluści umysłu.
 

Ostatnio edytowane przez Eleywan : 22-02-2011 o 19:32.
Eleywan jest offline  
Stary 22-02-2011, 23:29   #5
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Byłam ucieszona jak nigdy dotąd. Drugie miejsce! Pogratulowałam Roxanie. Osiągnąć tak niesłychany sukces i to w tak młodym wieku! Nawet ja nie mogłam o tym marzyć. Kiedyś będzie wielką wiolonczelistką. A ja już jestem z niej niesłychanie dumna. Zmieniono nam hotel i wysłali do najbardziej luksusowego w Kyoto. Był piękny. Żałowałam, że moi rodzice nie dbali o moje muzyczne wychowanie. Gdybym była trochę młodsza… Też czekałaby mnie taka kariera. Kto wie, może należałbym do sławnej orkiestry? Grywała w filharmoniach, operach? Albo zaczęłabym karierę jako solowa wiolonczelistka? Westchnęłam. Miałam tak dużo. Kochającą rodzinę, pracę w której się spełniałam. Moje życie było udane i szczęśliwe. Ale czasami mi było czegoś brak. Potrząsnęłam głową. Tom, Katie, Holly i Michael są największym skarbem na Ziemi. Bez nich byłabyś nikim. Rozejrzałam się po pokoju. Roxana wyczerpana dzisiejszymi przeżyciami słodko spała, uśmiechając się przez sen. Cicho zamknęłam drzwi sypialni. Usiadłam w salonie wyjmując moją piękną przyjaciółkę.


Cicho zagrałam smutne melodie. Coś w typie utworu świetnej skrzypaczki Ikuko Kawai Mahora.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=kEl9tgVIheo[/MEDIA]

W końcu trochę miałam dość smutnego nastroju. Z westchnięciem schowałam instrument do futerału. Nie wiedząc co zrobić postanowiłam iść do całonocnego baru na drinka. Zamknęłam na klucz Roxanę i zeszłam na dół. Zerknęłam na zegarek. 23:22. Było dość późno. Przynajmniej jak dla mnie. Usiadłam przy barze, zamawiając delikatnego drinka. Miałam przecież pod opieką nastoletnie dziecko, nie mogłam zbytnio pić alkoholu. Westchnęłam patrząc na kieliszek. Kiedy byłam z dala od rodziny, zawsze wpadałam w przygnębienie. Cholera pani Isobelle, weź się w garść, skarciłam się w myślach. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do swojego męża.
-Taak?- usłyszałam senny głos w słuchawce.
-Ups, przepraszam, obudziłam Cię kochanie- przeprosiłam.
-Nie szkodzi, nic się nie stało. Coś się stało?- zapytał.
-Nie. W sumie to tak, Roxana zajęła drugie miejsce, wyobrażasz to sobie!- niemal wykrzyknęłam do słuchawki.
-Naprawdę? Pogratuluj jej ode mnie. No coś takiego. Druga wiolonczelistka na świcie. Musi się bardzo cieszyć- głos mojego męża niemal eksplodował z emocji.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę. O dzieciach, o mamie, o naszym psie Rufusie. Gdy się rozłączył znowu poczułam się trochę samotna. Rozejrzałam się wokół. Sami Japończycy. Wypiłam zielonego drinka do końca i ruszyłam do pokoju. Będąc już przy drzwiach zrobiło mi się słabo. Zamknęłam oczy. Na korytarzu zobaczyłam zwłoki dziecka. chyba dziewczyny sądzą po długich włosach. Podbiegłam do niej. To była Roxana. Leżała cała we krwi . Obok niej również we krwi leżała jej wiolonczela. Usłyszałam szept nawołujący mnie, który wzrastał do panicznego krzyku. Zatkałam uszy, sądząc, że rozwali mi czaszkę. Otworzyłam oczy. Ciągle stałam koło drzwi do mojego pokoju w hotelu. Na korytarzu nie było zwłok Roxany. Szybo weszłam do pokoju, zmierzając do sypialni. Roxana nadal spała słodko w swoim łóżku. Odetchnęłam z ulgą. Zmęczona, ciężko opadłam na łóżku i pogrążyłam się w niespokojnym śnie.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline  
Stary 23-02-2011, 23:22   #6
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Wcześnie rano, za nim za oknami zrobiło się jeszcze jasno, Harry był już na nogach i robił swój poranny trening, który miał jeszcze w głowie za czasów, w których był żołnierzem. Kochał się rozbudzić właśnie w taki sposób, wręcz przeciwnie do upodobań siostry. Ona z kolei mogłaby przespać cały dzień, na szczęście Harry nie był wyjątkowo cicho, a łóżka w japońskim pensjonacie wyjątkowo wygodne. Obudziła się prawie równo z nim. Jej motoda na rozbudzenie była prosta i Harry musiał się do niej przyzwyczaić już dawno. Polegała na po przeklinaniu całego świata, następnie wypiciu filiżanki kawy. Harry zastępował kawę, orzeźwiającym prysznicem. Mimo tego że prowadził zdrowy tryb życia, wyglądał staro.
- Wojna Cię zmieniła - powtarzał sobie zawsze przed lustrem.
I choć wyglądał staro, nie był wcale brzydki. Często podobał się kobietom, miewał mnóstwo okazji do niewzobowiącującego seksu z nieznajomymi. On tych okazji niewykorzystywał, samemu niewiedząc dlaczego. Ale podejrzewał że właśnie przez takie podejście jest jeszcze kawalerem. Tak samo było z jego Siostrą. Życie w samotności to chyba przekleństwo Katarnów. Ale ona, jego siostra była zmysłową blondynką o niebieskich oczach.

Dzisij mieli w planach zwiedzać ruiny jakiegoś grodu samurajów ze starszych epok, położonego nad malowniczym jęziorem i niedaleko niewielkiej wioski, w której planowali zjeść trochę sushi. Wypożyczona Honda czekała na parkingu. Kilka chwil później już jechali w kierunku grodu, połykając kolejne kilometry krętej, górzystej trasy. I choć droga była dość długa, nie nudzili się. W radiu grała jakaś japońska stacja, za oknami migały krajobrazy które podziwiała Sara. Uwagę Harrego zajmowała jazda samochodem.

Po ponad godzinie jazdy byli na miejscu. Zwiedzenie grodu nie zajęło im dużo czasu. Sarę zajmowała sztuką i kulturą tych wojowników, Harry zaś bacznie obserwował starodawną broń i słuchał o wielkich bitwach. Podobało się mu to. Ale dzień się nie kończył, było dopiero przed południem. I czekała na nich miła japońska knajpka z tradycyjnym jedzeniem. Kiedy jechali do miasteczka, a dla odmiany prowadziła Sara, coś nie dawało spokoju Harremu. Widoczne za oknami samochodu jęzioro... Wydawało mu się że ono żyje własnym życiem. Magnetycznie go przyciągało i wiedział już, że wieczorem będzie spacerował nad jego brzegiem.

Po dojechaniu na miejsce, knajpka polecana w hotelu okazała się całkiem przyjemnym lokalem, a obsługa biegle władała angielskim co ucieszyło Harrego, który już od jakiegoś czasu dogadywał się praktycznie na migi. Niestety okazało się że nie mogą podać sushi, ponieważ zabrakło im ryb. Przyczyna była prosta, ale ujawnili ją dość niechętnie i pod długimi namawianiami Harrego.
W jęziorze pojawiło się coś co płoszy ryby, dodatkowo przez ostatnie dni stało się tam kilka strasznych i tajemniczych rzeczy. Ludzie boją się jęziora i niezbliżają się do niego. Zwłaszcza kiedy słońce chyli się ku zachodowi.

Opowieści kompletnie znudziły Sarę, za to ponad miarę zainteresowały Harrego. Postanowił wynająć tu pokój i przejść się wieczorem brzegiem jęziora. I jak postanowił, tak zrobił. Po skończeniu posiłku podziękował, uiścił opłatę i wyszedł. Wieczorem, kiedy nad jęziorem unosiła się delikatna mgiełka, poszedł na spacer. Samemu, Sara została w pokoju rozmawiając przez telefon ze swoimi przyjaciółkami.
A jęzioro przyciągało swoim urokiem...
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 25-02-2011 o 20:45.
SWAT jest offline  
Stary 24-02-2011, 22:23   #7
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
Julia Vigs liczyła na to, że przynajmniej sen przyniesie jej
chwilę wytchnienia. Lecz gdy nadeszła faza snów, zdarzyło się
coś niezwykłego. Widziała jedynie pustkę. Była świadoma tego,
że śpi. Po bliżej nieokreślonym czasie w oddali zaczęło majaczyć
jakieś światło. Julia poczuła wtedy niezwykłe ciepło. Kiedy owe
światło było bliżej i bliżej zaczęła rozpoznawać jakąś niewyraźną
sylwetkę. To był anioł, jego gigantyczne skrzydła wznosiły się
wysoko ponad głowę. Całą postać otaczała złota aura. Głowę anioła
pokrywały długie włosy falujące jakby na wietrze.
-Julio Vigs... musisz się spieszyć! W jeziorze narodziło się zło.
Masz możliwość pokonać je. Wkrótce mają paść kolejne ofiary.-

odezwał się anioł. Jego głos był tak delikatny i piękny. Dotykał
najgłębszych sfer duszy, natychmiast przywoływał pozytywne uczucia.
Julia zauważyła, że obraz zaczyna się rozmazywać. Zaczynała się
wybudzać.
-Naszym łącznikiem będzie sen Julio. Ale nie zawsze będę mógł
się z tobą kontaktować. Proszę cię. Odnajdź czwórkę niezwykłych
ludzi, którzy będą w stanie ci pomóc. Połączcie siły i...-
Julia
otworzyła oczy. Serce waliło jej jak oszalałe. Czy to wszystko prawda?
Czy jednak zwykły sen? Przecież czuła tak prawdziwie...

Criss Constantine obudził się rano ze świadomością tego, że dzisiaj
czeka go ceremonia pożegania jego najlepszego przyjaciela. Wstał
z łóżka i poszedł do kuchni. Jego organizm dawał mu do zrozumienia,
że jest głodny. Wziął bułkę i zaczął ją kroić na pół. Nieopacznie
ostrze noża zjechało po powierzchni bułki i zatopiło się w skórze
Crissa. Chłopak spojrzał ze spokojem na swój krwawiący palec
i natychmiast spokój go opuścił. Rana na jego oczach natychmiast się
zagoiła a krew przestała lecieć. Chłopak usłyszał pukanie do drzwi.
Na początku nie zareagował i trudno mu było się dziwić. Nie co dzień
zauważamy, że nasz organizm w ciągu jednej nocy nabył jakichś
dziwnych właściwości. Zaraz jednak obudził się z dziwnego stanu
i ruszył w stronę drzwi. Otworzył i zobaczył piękną blondynkę.
Ta lekko zmieszana zaczęła tłumaczyć powód swojej wizyty.
-Ja przepraszam... ja... jestem Julia Vigs i chciałam tylko...-
zamilkła. Wpatrywali się w swoje oczy i nie mogli przestać.
Z jakiegoś powodu czuli, że się znają, albo jakby od dawna
wiedzieli, że los kiedyś skrzyżuje ich drogi.

Śniadanie w hotelu.
Wszyscy goście zachwycali się niezwykłym smakiem potraw. Prawie
wszyscy... Harry Katarn był zbyt zajęty myśleniem o tajemniczym
jeziorze, które już tylko czekało na to kiedy je odwiedzi.
Izzy nie dawały spokoju myśli na temat tajemniczych snów i "wizji",
które ją ostatnio nachodziły. A Yasunari aktualnie nie mógł się
pozbyć miliona głosów w jego głowie. Kiedy Harry skończył jeść,
w pośpiechu wyszedł z hotelu. Wtedy właśnie zwróciła na niego uwagę
Izzy. Kiedy tylko jej wzrok napotkał Harrego, świat wokół niej
zawirował. Otaczająca ją rzeczywistość zniknęła a nadeszła kolejna
wizja. Stała na brzegu jeziora, odwróciła się i zobaczyła na
powierzchni wody dwa ciała. Katarna i Roxany.

Kiedy Yasunari zobaczył, że kobieta stojąca obok niego zaczyna
chwiać się i upadać, natychmiast zareagował i złapał ją. Kiedy
poczuł jej bliskość, wszystkie myśli wokół ucichły, a teraz
słyszał tylko głos owej kobiety.
"Nie... nie mogę dopuścić do śmierci Roxany... jezioro..."
Kiedy kobieta ocknęła się, z przerażeniem zauważyła, że wokół jej
nie ma Roxany. Dziewczynka była już w drodze do jeziora...
Izzy i Yasunari spojrzeli na siebie, poczuli dokładnie to samo
co czuli w tym samym czasie Julia i Criss.

Harry Katarn stanął przed tajemniczym jeziorem. Nawet nie zorientował
się kiedy wokół niego pojawiła się gęsta mgła. Nie mógł się oprzeć
wrażeniu, że gdzieś tu czyha coś niewiarygodnie złego. Istna paranoja.
Usłyszał płacz dziewczynki. Natychmiast ruszył w jej stronę. Zobaczył
ją siedzącą na ziemi. Cała trzęsła się ze strachu. Kucnął przy niej
i zapytał czy wszystko w porządku.
-Chciałam już stąd iść... ale... ale jakiś pan za mną podążał.-
powiedziała cichym głosikiem. - Pytał mnie... o to skąd przybywam.
Dwa razy! I za każdym razem kiedy się odwracałam nikogo za mną nie
było. Boję się... zabierze mnie pan stąd? O! Znowu!

Dziewczynka nie zmieniając pozycji spojrzała się za siebie i w tym
momencie serce na chwilę przestało jej bić, żeby chwilę potem zacząć
bić jak oszalałe. Zobaczyła przed sobą wysoką, oślizgłą bestię.
Wyłaniała się powoli z jeziora. Była zgarbiona, poruszała się na
dwu nogach. Za sobą ciągnęła długi ogon. Była blisko, coraz bliżej...
Harry odwrócił się, aby zobaczyć, czemu dziewczynka była tak
śmiertelnie przerażona. Zobaczył to co ona. Bestia była już nad nimi.
Harry wyciągnął przed siebie rękę, aby zakryć się przed jej atakiem.
Wtedy bestia oderwała się od ziemi i wpadła do wody. Wyglądało to,
jakby coś ją uderzyło z wielką siłą. Uderzenie i ruch ręką Harrego
zbiegły się w jednej chwili.
 
Koinu jest offline  
Stary 25-02-2011, 20:25   #8
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Droga nad jęzioro była stosunkowo krótko. Ludzie, widzący kroczącego w kierunku jęziora Amerykanina, kiwali przecząco głową. Zapewne nie wróżyli mu powrotu z wycieczki, a słońce chyliło się ku zachodowi. Harrego zainteresowało to, że dobre 500 metrów do jęziora nie było zabudowane. Wyglądało to jak pierwszo wojenny pas ziemi niczyjej pomiędzy dwoma okopami. W jedym bezradni Japończycy, w drugim jakieś zło. Jakiś koszmar.

Jęzioro z bliska było dość zwyczajne. Delikatna fala omywała poszarpany brzeg, wiatr owiewał twarz wojaka. Chwila ta była nadzwyczaj śliczna. Harry miał w sobie coś z romantyka, zamyślił się na chwilę, aż nagle w jego wolne wspomnienia wkradło się wspomnienie z wojny. Zorientował się że otula go gęsta mgła, tafla jęziora była gładka, ucichł wiatr. Oddalonego tylko o 500 metrów miasta, nie było widać co Harrego lekko wystraszyło. Do czasu.

Do czasu aż nie usłyszał płaczu dziewczynki. Z głosu było można wnioskować, że dziewuszka jest młoda. Za młoda żeby samemu włóczyć się wieczorem po brzegu jęziora. To wszystko sprawiło, że włosy żołnierza stanęły dęba. Niestety był ciekawski i był żołnierzem. Ruszył do źródła płaczu. Tak jak się spodziewał, na ziemi siedziała i szlochała mała dziewczynka. Podszedł do niej, jego widok sprawił że dziewczynka uspokoiła się.
- Co tu robisz? - zapytał.
- Chciałam już stąd iść... Ale... Ale jakiś pan za mną podążał. Pytał mnie... O to skąd przybywam. Dwa razy! I za każdym razem kiedy się odwracałam nikogo za mną nie było. Boję się... Zabierze mnie pan stąd? O! Znowu! - odpowiedziała.
- Jasne, nie bój się. - nim skończył wypowiadać kwestię, mała Japonka zamarła. Stała się wręcz sina ze strachu, jej oczy stały się wielkie jak spodki. Wpatrywała się w jakiś punkt za plecami Katarna.
Odwrócił się...
Nad ich głowami pojawiło się coś, co pokrótce można było porównać do obcego z serii znanych filmów. To coś szło na dwóch łapach, ciągło za sobą długi ogon. Z łba błyskała para czerwonych, gadzich ślepi.
Harry wystraszony, zadziałał automatycznie, tak jak nauczyło go wojsko. Przytulił do siebie dziewczynkę, drugą rękę wyciągnął w kierunku bestii, tak, jakby chciał ją odepchnąć.
I można powiedzieć, że jego zamiar poskutkował. Bestia z łoskotem poleciała w tył i wpadła do wody.
Zaskoczony, ale nie zbity z pantałyku żołnierz chwycił mocniej dziewczynkę, wstał i ruszył biegiem przez mgłę w kierunku, w którym powinno znajdować się miasto.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 28-02-2011, 17:46   #9
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Rano, zmęczona i niewyspana, zeszłam z Roxaną na śniadanie. Chodziłam jak w letargu, zupełnie nieprzytomna. Ciągle zastanawiałam się nad tymi dziwnymi „wizjami”, które nawiedzały mnie od jakiegoś czasu. Smarując chleb masłem, patrzyłam się przed siebie. I nagle zobaczyłam TEGO faceta. Emanował, czymś, jakąś energią, od której zakręciło mi się w głowie. Wstałam chcąc za nim iść. Ale zarobiło mi się strasznie słabo i napadła mnie kolejna wizja. Widziałam jezioro. Nie jakieś specjalnie wielkie. Takie zwyczajne jezioro. Na jego powierzchni unosiły się dwa ciała. Faceta i… Roxany. Ocknęłam się. Ujrzałam nad sobą twarz Japończyka. Jakby pod wpływem tej twarzy, uczucie słabości minęło. O własnych siłach podniosłam się z objęć wybawcy. Szukając w głowie odpowiedniego słowa, patrzyłam się na niego bezmyślnie.
-Arigato- wyjąkałam w końcu.
Chciałam wrócić z powrotem do swojego stolika, gdy zauważyłam, że coś jest nie tak. Nigdzie nie było Roxany. Rozejrzałam się wokół.
-Roxana?!- niemal krzyknęłam mając nadzieję, że nie zniknęła zupełnie. Nie zwracając uwagi na ludzi w restauracji, ruszyłam w stronę łazienki. Ale nagle moją głowę wypełniły przerażające obrazy. Tak przerażające, aż myślałam, że rozwali mi czaszkę. Ukucnęłam na podłodze zasłaniając rękami głowę. Widziałam Roxanę i tamtego faceta nad jeziorem. W ich stronę zmierzało coś okropnego i oślizgłego. Wizja ulotniła się niemal tak szybko jak się pojawiła. Oddychając głęboko próbowałam wstać. Przypadkiem mój wzrok trafił na okno. A za nim zobaczyłam właśnie to jezioro. Z trudem zauważyłam na brzegu 3 postacie. Wstrzymując oddech szybko wybiegłam z hotelu. Biegnąc na tyle szybko, na ile pozwalały mi buty na obcasie i obszerna spódnica, zmierzałam ku jezioru. Gdy usłyszałam krzyk, przyspieszyłam potykając się co kilka kroków. W końcu zobaczyłam idącą naprzeciw mnie sylwetkę postaci. Podbiegłam bliżej. To był TEN facet. Na szczęście niósł na rękach Roxanę. Otuliłam ją oddychając z ulgą.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline  
Stary 01-03-2011, 00:23   #10
 
Hiraga_Saito's Avatar
 
Reputacja: 1 Hiraga_Saito nie jest za bardzo znany
-Co to był za sen !?- Gdy się obudziłam przeszły mi ciarki po całym ciele. Nie mogłam pozbierać myśli. Ten sen był… był tak realny. Tylko o co w nim chodziło, odnajdź czwórkę niezwykłych… tylko co znaczy niezwykłych. Zaraz czemu słucham się snu. Powinnam iść się uszykować zaraz trzeba do pracy iść. Minęło trochę czasu przygotowałam się do wyjścia.
-Klucze? Są. Portfel? Jest.- Sprawdziłam jeszcze raz czy wszystko mam wyszłam otwierając frontowe drzwi. Jednakże mijając drzwi nowego sąsiada zatrzymałam się.
-Co ja robie?- Powinnam być w drodze do pracy. Odruchowo zapukałam. Konsternacja moich uczuć sięgała zenitu. Nie wiedziałam czy uciec czy zostać co powiedzieć i zrobić ? Nagle drzwi się otworzyły. Stał w nich młody mężczyzna. Tak więc to jest mój sąsiad Criss? Nie wiedziałam co powiedzieć. Zaczęłam się jąkać.
-Ja przepraszam… ja… jestem Julia Vigs i chciałam tylko…
Zamilkłam nie byłam w stanie wyksztusić z siebie ani słowa. Mimo to czułam jak bym znała tego Criss’a. Wiedziałam że w końcu go spotkam. Widziałam, że chce coś powiedzieć i zanim zdążył wypowiedzieć choćby jedno słowo wybiegłam z budynku. „Co ja sobie myślałam. Teraz pewnie ma mnie za wariatkę. Czy to normalne przejmować się snem?” Wtedy znowu usłyszałam ten anielski głos. „Julio odnajdź czwórkę niezwykłych.” Brzmiał w mojej głowie na tyle głośno, że bałam się, iż jestem opętana lub coś z tych rzeczy. Nie jestem w stanie iść dziś do pracy. Rozmyślając nad sytuacja z przed 10 min. Poszłam do sklepu po papierosy. Nie paliłam już 5-6 lat. Takie sytuacje nie sprzyjają byłym palaczkom. Po dokonanym zakupie poszłam do parku nie opodal. Kiedy siedziałam tak na ławce rozglądając się w koło czułam, że coś wisi w powietrzu. To wszystko to nie może być przypadek…
 
__________________
Infinite in mystery is the gift of the goddess
We seek it thus, and take into the sky
Ripples form on the water’s surface
The wandering soul knows no rest.
Hiraga_Saito jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172