Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-02-2011, 18:03   #1
 
Shooty's Avatar
 
Reputacja: 1 Shooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodze
[Medal of Honor] Afghan Silver Star


Afganistan jest państwem śródlądowym położonym w Azji Środkowej. Nie posiada dostępu do morza i ma niezwykle surowy, niewybaczający słabości klimat. Wbrew pozorom nie jest to jednak kraj gorący. Średnia temperatur w roku wynosi tu zaledwie około 10°C. Niemniej w jakiś sposób państwo urzeka obcokrajowców swoją prostotą, a wysokie góry zajmujące ponad 80% powierzchni Afganistanu sprawiają, że człowiek czuje się pomiędzy nimi po prostu zagubiony. Pomimo piaszczystości kraju, na szczytach górskich leżą ogromne zaspy śniegu przykrywające całe wierchy, a często osuwające się także w okolice podnóży. Na terenie państwa nie znajdzie się prawie żadnych lasów, a roślinność występuje tu w bardzo nikłym stopniu. Opady roczne wynoszą zazwyczaj około 1500 mm.

******

17 czerwca 2005 roku, afgańskie pustkowia, AFO Tabun, Michael "Brutal" Moore

Prowadzili ich przez tereny piaszczyste. Było wyjątkowo zimno, temperatura wynosiła około 16°C. Niestety, w tej chwili chłodny wiatr nie był największym problemem oddziału.

Jakiś dobry tydzień temu dostali przydział do jednej z malutkich wiosek w pobliżu Dowlat Yar. Zwyczajna, rutynowa misja rozpoznania, tak im powiedziano. I faktycznie, na początku było normalnie, a oni szybko wczuli się w role zwykłych mieszkańców. Komplikacje wystąpiły w momencie pojawienia się w miejscowości talibów. Dowództwo kazało nie reagować, ale oni powoli popadali w obłęd. Byli zmuszeni całymi dniami oglądać brutalne sceny odgrywane przez turbany na innych mieszkańcach. Pobicia, rozstrzeliwania, biczowania… Ci ludzie byli zwierzętami.

Raz nawet podnieśli rękę na oddział. Złapali Flyer’a i Roacha, kiedy wracali z ogniska. Na swoje nieszczęście nie wiedzieli, że ci tak naprawdę są doskonale wyszkolonymi w walce żołnierzami. Roach dosłownie skręcił jednemu kark, a Flyer pociął drugiego nożami tak dokładnie, że zakopywali głównie kończyny. Nikt się o tym nie dowiedział. Co prawda talibowie zwołali dzień później na pogadankę wszystkich zamieszkujących wioskę, ale skończyło się tylko na kilku siniakach dla nieszczęśników, którzy stali w pierwszych rzędzie. Wszak misja była najważniejsza.

W końcu jednak „sielanka” została przerwana. Mieszkańcom - w tym drużynie - dano pół godziny na spakowanie się, po czym karawana wyruszyła w drogę. Drogę donikąd…

Brutal rozejrzał się po otoczeniu. Chodzili po ogromnej pustyni, więc w kwestii krajobrazu nie było co oglądać, dlatego skupił się na podróżujących. Byli tu żebracy ledwo łączący koniec z końcem, rodziny przerażone na myśl o zamieszkaniu w całkiem obcym dla nich regionie, afgańskie prostytutki próbujące nadrabiać pozą, choć już na pierwszy rzut oka było widać, że strach przeszywa je od środka. Za serce chwytały dzieci. Płakały na głos, nie zważając na obecność innych ludzi; tuliły się do matek, a te całowały je i zapewniały, że wszystko będzie dobrze. Kłamstwo w imię miłości.


Mimo to nawet w ich oczach dało się zauważyć strach… W każdej parze oczu maszerującej razem z nimi było widać rosnące coraz bardziej przerażenie. Dziesiątki zwykłych osób zmuszonych do opuszczenia rodzinnej miejscowości. Wbrew przezwisku, żal powoli okrywał niewidzialną powłoką ciało Brutala. A już w szczególności żałował on trzech dziadków, którym rozkazano ciągnąć załadowany wóz. Robili to resztkami swoich i tak nadwątlonych sił. I jeśli nie talibowie ich później zabiją, to sami zginą z wycieńczenia.

Odruchowo pomacał niesiony na plecach worek. Był wyjątkowo ciężki, zważywszy na to, że pośród sterty ubrań znajdowało się tam całe jego żołnierskie uzbrojenie. Tak samo jak u reszty oddziału. Co prawda, przeciwnicy uważali się za sprytnych, ale nawet im nie przyszło do głowy, aby przeszukać rzeczy mieszkańców. A nuż znaleźliby tam coś ciekawego, jak na przykład ulepszony karabin szturmowy M4.

Szli jeszcze długo przez rozległe piaski Afganistanu, zatrzymując się jedynie w celu przeżucia marnych resztek swoich racji żywnościowych. Podróż zaczynała się dłużyć, jednak lekko rozluźniła napięte dotychczas emocje. Grupki osób wdawały się w głośne dyskusje, od czasu do czasu krzycząc coś z wściekłości. Zaczynało się robić wystarczająco głośno, aby móc rozmawiać w ojczystym języku, bez ryzyka wykrycia. Brutal zrównał się więc z drużyną i zapytał konspiracyjnym tonem:

- No, Flyer. Co robimy?

******

Boeing CH-47D Chinook, zwany potocznie Chinookiem to wielozadaniowy, dwusilnikowy, dwuwirnikowy śmigłowiec używany głównie do transportu wojska i uzbrojenia. W porównaniu do starszych modeli, CH-47D wyróżnia się wzmocnioną konstrukcją, umożliwiającą mu przenoszenie o wiele cięższych ładunków niż inne śmigłowce. Osiąga prędkości zbliżone do 250 km/h. Posiada na stanie dwa karabiny maszynowe M-60D, mieści łącznie aż 44 osoby. Zwykle jest osłaniany przez śmigłowce bojowe AH-64 Apache.

******

17 czerwca 2005 roku, Chinook, AFO Horda, Keith "Claw" Deuce

- Dobra, chłopaki. Nie będę owijał w bawełnę, przejdę od razu do rzeczy – zakomenderował donośnym głosem Shepherd.

Siedzieli w śmigłowcu transportowym Chinook. Byli w drodze na lotnisko Chaghcharan. Według danych z wprowadzenia do misji najprawdopodobniej postarają się je odbić. Claw uwielbiał takie misje. Proste rozkazy, dużo krwi, dużo strzelania. W kabinie było duszno i parno, mimo to myśl o nadchodzącej strzelaninie skutecznie go orzeźwiała.


- Nasze kochane szczeniaczki zajebały nam lotnisko w mieście, o którym wspomniano w notce wstępnej. Oczywiście, wszystko zapieczętowały litrami krwi, a my nie pozostaniemy dłużni i sprawimy im tę samą, miłą niespodziankę – Tu dowódca rangersów przejechał palcem po ostrzu trzymanego noża. – Wasze zadanie jest proste. Rozwalcie skurwieli i odbijcie kompleks. Jak to zrobicie i czego użyjecie, należy już całkowicie do was, ale mam taką maleńką prośbę. Nie szczędźcie trupów, dobra? No cóż, myślę, że wszystko zrozumieliście… Jakieś pytania?

Odezwał się siedzący na lewo od Claw’a, szczupły żołnierz. Eagle.

- Ale rozumiem, że o cichej, spokojnej akcji nie ma mowy? Wszak desant ze śmigłowca do dyskretnych raczej nie należy.

- Desant? – powtórzył zaskoczony Shepherd, po czym krótko się zaśmiał. – Nie zamierzamy was spuszczać po linie, jak jakichś agentów specjalnych, to nie w naszym stylu. Zostaniecie wysadzeni około 40 kilometrów od lotniska, na miejsce dojedziecie specjalistycznym pojazdem naziemnym, którego miejscowi nazywają też maszyną samobójców.

- Kurwa jebana – zaklął pod nosem Claw.

Nienawidził jazdy samochodem. Przejażdżki zawsze się dłużyły, auta często się psuły, a do tego były bardzo łatwo zniszczalne. Praktycznie każda dłuższa seria z karabinu lepszego niż domowej roboty, groziła natychmiastowym zgonem zarówno kierowcy, jak i pasażerów. Mimo to, prowadził doskonale, więc prędzej czy później musiał stać się oficjalnym driverem oddziału.

- Już żadnych pytań? Czyli chyba się rozumiemy. Mapę znajdziecie w jeepie. Rysował ją jakiś bardzo początkujący nowicjusz, któremu nie brak zdolności, o ile tylko nie chodzi o rysowanie, więc jej stan jest naganny.

Po tych słowach Shepherd wstał i podszedł do skrzyni z amunicją, aby sprawdzić jej stan. Krępe i barczyste ciało praktycznie je zasłoniło, ale gdy tylko wziął do rąk pierwszy, lepszy magazynek, jego oczy rozbłysły dziecięcą fascynacją. Niewątpliwie kochał wojnę. W tym był podobny do Claw’a, choć fizycznie znacząco się różnili. Shepherd jako lider rangersów musiał dawać im przykład, więc jego twarz była idealna wygolona w przeciwieństwie do obrośniętego brodą żołnierza. Poza tym miał grube, umięśnione ręce, tymczasem tym należącym do Keith’a nie brakowało wprawdzie krzepy, ale prezentowały się nieporównywalnie mniej okazale. Gdyby kobieta miała wybór pomiędzy tymi dwoma mężczyznami, zbyt długo by się pewnie nie zastanawiała.


Keith przeczyścił rękawem swojego wiernego M16A4. Tylu ludzi zginęło już od jego pocisków. Ach, piękne cacko. Dostał go dawno temu od swojego przełożonego. Ten już od ich pierwszego spotkania zaczął mawiać, że jest jego najlepszym uczniem. Trenował go o wiele dłużej niż pozostałych, przez co Claw stał się dla niego kimś w rodzaju syna. Tworzyli zgrany duet, przy chłopcu wojskowy odmłodniał o kilka lat. Wtedy otrzymał wezwanie. Musiał wyjechać do Iraku, aby dowodzić tamtejszą grupą saperów. Wyjechał, został, zginął. Od tego czasu Keith już nigdy nie rozstał się z podarowaną mu bronią. Uważał, że w ten sposób oddaje mu zasłużoną cześć.

Podniósł głowę i spojrzał na pozostałych. Czterech żołnierzy. Czterech członków najbardziej elitarnych oddziałów na Ziemi. Wszyscy mogli tu zginąć. Póki co jednak prawdopodobnie czekają ich tygodnie współpracy.

- Chłopaki, mam pytanie… Jak się tu właściwie znaleźliście?

******

17 czerwca 2005 roku, baza wojskowa w Afganistanie, Richard Nether

Na sali dowodzenia jak zwykle panował hałas i zamieszanie. Jedni operatorzy próbowali przekrzyczeć drugich, w skutek czego powstawały całkowicie nieklejące się wrzeszczane dialogi, pasujące raczej do podrzędnych politycznych talk show niż profesjonalnego zespołu wewnętrznego. W pomieszczeniu znajdowały się dziesiątki komputerów i tablic z wykresami, i jeszcze więcej pracowników. Wszyscy pracowali tylko po to, aby koordynować ruchy żołnierzy w walkach przeciwko siłom antykoalicyjnym. Ponadto na środku izby umieszczony był jeszcze wielki monitor służący do komunikowania się z szychami amerykańskiej armii.

Richard zajmował to samo miejsce od zawsze. Honorowe biurko z nowoczesnym komputerem znajdujące się tuż obok wspomnianego monitora. Zresztą, nic dziwnego. W końcu był jednym z najważniejszych ludzi od spraw komunikacji zewnętrznej. Z racji swojej rangi mógł pić kawę do woli, bez otrzymania ostrzeżenia. I właśnie teraz, korzystając z ów niezwykle przyjemnego przywileju, wykonywał tę czynność. Tymczasem pułkownik Greggs przeglądał akta operacji.

- Co z AFO Nora? – zapytał w końcu, w akcie rezygnacji rozrzucając papiery po podłodze.

- Ostatni raport otrzymałem przed godziną – odpowiedział Rick. – Chłopcy nadal śledzą grupę Talików. Najprawdopodobniej nie zostali wykryci.

- Świetnie, jeden problem z głowy – westchnął z ulgą Greggs. – Zajęliście się już tymi moździerzami na zachód od Chaghcharan? Od tygodnia zatruwają nam życie. Prawie zestrzelili Łowcę.

- Tak, Skoczek i Avatar szykują się właśnie do wylotu. Mają spory zapas amunicji, jeszcze dzisiaj te natrętne bakterie znikną z powierzchni ziemi.

Pułkownik podszedł do biurka Richarda, opierając ręce na blacie.

- A jak z Hordą i Tabunem?

- Póki co, misja Tabuna trwa, pozostają nierozpoznawalni. Jakąś godzinę temu zdali pozytywny raport. W tej chwili podróżują razem z innymi mieszkańcami wioski przez afgańskie pustkowia – zakomunikował Rick. – Tymczasem Horda – Tu kliknął na odnośnik, dzięki czemu po chwili na ekranie pokazał się przekrój budowy śmigłowca wraz z tabelą współrzędnych po lewej stronie. – Zbliża się do miejsca przesiadki. Stamtąd pokierują pojazd terenowy prosto w kierunku lotniska i przejmą kompleks.

Greggs swoim zwyczajem klasnął wesoło w dłonie.

- Skontaktuj mnie z generałem, zdam mu raport.

- W którym pewnie o nas zapomnisz – mruknął pod nosem Rick.

Dobrze wiedział, że pułkownik za nic w życiu nie pochwaliłby w sprawozdaniu swoich podkomendnych. Wszystkie zasługi zawsze przypisywał sobie, nigdy nikomu innemu. Operator lubił swoją pracę i w tak dużym stopniu nie zależało mu na awansie, ale Greggs’a wprost zżerały ambicje. Nie wiadomo było, co jest w stanie zrobić, aby zdobyć wyższy stopień.
 
Shooty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172