lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Postapokalipsa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/)
-   -   [sesja2] Po prostu sesja ;) - SESJA PRZERWANA (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/1177-sesja2-po-prostu-sesja-sesja-przerwana.html)

fleischman 05-02-2006 00:23

Wyjrzał przez okno. Sprzeczne uczucia w nim się zmagały aby zdobyć przewagę. Zadziwienie ze spokojem i wrażeniem, że tak naprawdę się tego spodziewał.
Dzieci biegały po ulicach, wszystko było na swoim miejscu. Stary sklep, do którego chodził co rano, zajazd dla karawan, dostarczający widzom przed oknami wielu przedstawień i widowisk. Dom Joaśki...
"Znajdź mnie." Słowa te zabrzmiały w głowie Pawła.
~Cholera sam nie wiem, czy to prawda czy nie. Jak to znajdź, gdzie znajdź. Pieprzyć to wszystko.~
Przeszukał cały pokój w poszukiwaniu butelki. Sam nie wiedział czy się cieszyć z tego powodu czy nie. Usiadł na łóżku i złapał się za głowę.
~Co mam teraz zrobić, co mam teraz zrobić.~
Zaczął się kiwać, na łóżku popadając w katatoniczny stan.

Templarius 06-02-2006 22:55

Bezsilność, gniew i strach. Panika.
Ciało Młodego odmówiło na chwilę posłuszeństwa, zapędzając się w czystą panikę. Twarz wykrzywiona w grymasie, dłonie obejmujące czaszkę i zaciśnięte w bezsilnej wściekłości oczy. Łzy, jedna po drugiej, opadły na podłogę.
Nagle Paweł zerwał się na równe nogi. Sprawdził raz jeszcze broń, łykając gorzkie łzy jak tabletki.
"Wóda..." - zacisnął oczy. "Kto to powiedział? Kto podsunął tę myśl? To nie mogę być ja..."
Szybkie przeczesanie włosów, pociągnięcie nosem i wytarcie rękawem oczu.
"Nie dziś. Dziś mnie nie dostaniecie!"
Spoglądając z obawą na drzwi, niczym na otwór jaskini potwora, z której zaraz wypełznie coś obrzydliwego, paraliżującego zmysły i dobierającego rozum. Coś, co może przybrać każdą postać.
"Ty nie żyjesz... To sen! Koszmar! Wydostanę się z niego!" - myśli kołatały się po głowie, kiedy świeże wspomnienia ojca, który w jakiś cudowny sposób żyje, znowu odnalazły drogę do świadomości.
Znowu podchodzę do okna, otwierając je i zręcznie przez nie przełażąc. Na podwórze. Tak jak robiłem to setki razy.
"Jeśli ktoś mnie zaczepi, znowu każe iść do łóżka i brać coś na uspokojenie to zabije!" - ręka sama powędrowała na nóż, a nogi same prowadziły do domu Joaśki.

fleischman 19-02-2006 19:34

Tak, to samo miasto, jakby zastygłe i wyciągnięte żywcem z pamięci Pawła.
Nawet pył unosił się identycznie nad ulicą. Niewiadomo kiedy wszyscy ludzie znikli z ulic i Młody stąpał samotnie po ulicy chrzęszcząc butami. Huśtawka zrobiona z opony i łańcucha zawieszonego na drągu nadal się poruszała jakby ktoś dopiero co z niej zszedł, drzwi jednego z domów uderzały rytmicznie o futrynę.
Zbliżał się coraz bardziej do Tego domu, w którym spędził tyle radosnych chwil.
Zawiasy lekko jęknęły, drzwi się lekko uchyliły.
Pawłem wciągnął i wstrzymał powietrze i zrobił krok przez próg.
Stanął w środku domu niepewnie, rozejrzał się, wypuścił głośno powietrze. Wszystko wyglądało tak samo.
Potłuczona ramka na zdjęcie na biurku, pusty wazon na kwiaty na parapecie przy oknie, niedziałające, stare radio na komodzie.
Podłoga radośnie skrzypiała pod naciskiem kolejnych kroków, zmierzającego do pokoju Joaśki, Pawła.
Wyciągnął rękę żeby popchnąć drzwi, chwilę się zawahał, drzwi się otworzyły. Po raz kolejny wrażenie dejavu.
Wszystko takie same. Łóżko, meble, zasłonki.
Zrezygnowany Młody rzucił się na łóżko, założył ręce za głowę i westchnął.
~Znajdź mnie, tylko do cholery gdzie.~
Poczuł się senny. Przeciwstawiał się temu, jednak sen go przemógł i zasnął z wciąż brzmiącymi mu w głowie słowami "Znajdź mnie, znajdź mnie... znajdź mnie..."

Redone 19-02-2006 20:25

Jeszcze raz upewniłam się, że nikt mnie nie obserwuje. Podeszłam powoli do stołu, z niesmakiem spojrzałam na wszystkie rurki i przyrządy. Po chwili ze wściekłością jakiej trudno się było po mnie spodziewać zaczęłam tą całą aparaturę odłączać. Podeszłam do młodego człowieka i wzięłam go za rękę.
- Obudź się, obudź się, chodź do mnie. - Ścisnęłam mocniej jego rękę i lekko nim potrząsnęłam. Jego oczy powoli zaczynały się otwierać, ale nadal był nieobecny.

Templarius 19-02-2006 22:53

Młody miał dziwny sen.
Spadał w ciemności, w której się pogrążył zasypiając w domu Joaśki.
Nigdy nie miał takich koszmarów, nigdy nie śniło mu się spadanie. W zasadzie, rzadko co mu się śniło.
A teraz to - ciemność, zimno, dreszcze, strach... nie, nie strach. Obłęd. Panika.

Ciałem chłopaka przeszły gwałtowne dreszcze.

I nagle ta dłoń...

Z trudem otwierając ciężkie powieki, Paweł nieprzytomnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Zobaczył tylko światło, a może mu się to zdawało? Jak to możliwe, że śniąc można widzieć tak oślepiające, nieludzkie światło?

Powoli, wśród uczucia pozrywanej błogości wyczuł coś jeszcze. Ciepło. Jedno ciepłe miejsce - ta dłoń.


-Choooleeerchaaa.... - wyjęczałem, coś co miało być przekleństwem.

Co się dzieje? To znowu sen? Z jednej mary w drugą?

-Ziimnooo... - kolejny jęk, gdy próbuję utrzymać otwarte powieki, wśród tego oślepiającego blasku - porównywalnego do gwiazd, które się widzi, kiedy uderzy się czymś w głowę, lub kiedy mocno zaciśnie się oczy - ale to nie trwało kilku sekund. Teraz wydaje się trwać od wieków...

-Gdzie jestem? - wyszeptuje z suchego, poździeranego gardła, już całkiem przytomniej.

"Boli..."

Próbuję usiąść i dojść gdzie ja, do diabła, jestem?! Na czym siedzę? Jak tu trafiłem? I...

Czyją dłoń kurczowo trzymam?

Redone 20-02-2006 19:02

Pomogłam chłopakowi usiąść, pół przytomny rozejrzał się po pokoju. Siedzi na stole operacyjnym, wokół niego znajduje się mnóstwo przyrządów, których roli nie sposób odgadnąć. Owe oślepiające światło dochodzi z lampy wiszącej nad stołem. Wtedy spojrzał na mnie, a z jego ust wydobyło się jedno słowo: Joaśka.
- Chodź, nie mamy czasu, potem będzie czas na wyjaśnienia. Mam nadzieję, że dasz rady iść. - przełożyłam ramię Młodego przez szyję i skierowałam się do wyjścia. Byle stąd wyjść...

Templarius 20-02-2006 20:21

Paweł, oddychając ciężko, z trudem próbuje wstać.
"Joaśka? Tutaj? Cholera, znowu majacze... niech to się wreszcie skończy!"
Suchy kaszel wydobył się z obolałego gardła.

Opiera z wachaniem jedną nogę na ziemię i przez chwilę sprawdza jej kondycję, po czym robi to samo z drugą.

"Chyba jest dobrze. Mogę ruszać nogami... no i czuję podłogę".

Opierając się obiema rekami o stół, na którym leżałem, próbuję ustać. Zamieram w takiej pozycji na kilka chwil, spogladając bacznie nie na pomieszczenie, ale na osobe, która pomaga mi teraz wstać i ruszyć z miejsca.
Spoglądam zaczerwienionymi oczyma na nią, cały czas wpatrując się tylko i wyłącznie w nią. Czy to na pewno ona? Co tutaj robi? I w co ja się znowu wpakowałem...

Nic nie wiem, po prostu mam okropne mroczki przed oczami i kręci mi się we łbie od leżenia, nie wiem gdzie jestem, prócz tego, że to jakieś cholerne laboratorium, a ja sam czuję się, jak ledwo odratowana świnka doświadczalna.

-Gdzie my u diabła jesteśmy? - wychrypuję, ciągle spoglądając tylko na tę dziewczynę, która ciągnie mnie niewiadomo gdzie. Oczywiście idę z nią.

Bo jak u diabła można się sprzeciwiać budząc się z jednego koszmaru w drugi?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172