Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-01-2006, 02:11   #1
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
[sesja2] Po prostu sesja ;) - SESJA PRZERWANA

Na początek kilka informacji dla osób nie biorących udziału w sesji.
Jak to oznajmia tytuł, sesja rozgrywa się w Polsce, czas akcji mniej więcej ten sam co w falloucie 2.
Pewnie się zastanawiacie, jak wygląda postapokaliptyczna Polska, podstawy ustroju i kształtu Europy w tym czasie ustaliłem z Templariusem i będą się rozwijały na bieżąco Jeśli będą osoby zainteresowane dołączeniem do sesji to te ustalenia wyślę do zapoznania się. To tyle słowem wstępu.

Akt pierwszy, scena pierwsza
Chłód to jeden z największych wrogów człowieka pustkowi, jedynym sposobem obrony przed nim jest ogień, który co noc walczy za swojego twórcę ze swoim odwiecznym wrogiem - chłodem. Od wyniku tej walki zależy to czy śpiący władca ognia obudzi się następnego dnia jakby dostał po łbie tulipanem czy jakby błogo rozpłynął się we śnie po porządnym kielichu.
Tym razem miejsce miała ta pierwsza sytuacja. Zdjęty mrozem Paweł przebudził się w nocy.
Mrok rozpościerał się nad nim a on z wysiłkiem otworzył oczy. Po kilku chwilach do jego skołatanego mózgu dotarło, że ktoś nad nim stoi i się mu przygląda. Stanął na nogi z prędkością naboju wystrzelonego z kałasza i rozglądał się niczym zaszczuty szczur nie do końca jeszcze rozumiejąc co się stało.
Cholera jasna, żyjesz... - głos dobiegał z miejsca, w którym wcześniej było ognisk, oszołomiony Paweł powoli dochodził do ludzkich zmysłów.
Uspokój się, nie zjem cię, chociaż wyglądasz waść całkiem smakowicie - wypowiedź została podkreślona uśmiechem pozbawionym większości zębów.
Ogień trysnął z pomiędzy dwóch kamieni i ogień znowu rozbłysnął rozsyłając ciepło naokoło a jego twórca radośnie rozłożył ręce nad ogniem...
 
fleischman jest offline  
Stary 09-01-2006, 23:36   #2
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Robię kilka nerwowych kroków w tył,na oślep odsuwając się od nieznajomego, jednocześnie gorączkowo szukam rękoma kabury z pistoletem i rączki noża. Ciało mam spięte, jak do skoku...
"Jezu! Szabrownicy! Przepadłem!" - jedna, odruchowa myśl przemknęła przez rozespany umysł.
Po chwili powoli się prostuję i staram uspokoić rozszalałe serce. Przyglądam się podejrzliwie przybyszowi, wytężając wzrok, by przyzwyczaić oczy do mętnego światła ogniska.
-Kim jesteś, co? Czego chcesz? -nerwowe, szybkie zdania wyrwały się z zaschniętego, obolałego od pragnienia gardła. Cały czas nerwowo ściskam nóż przy pasie.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline  
Stary 10-01-2006, 22:48   #3
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Zimny pot pokrył czoło śpiącego Pawła, zerwał się z krzykiem ze snu, ciężko oddychając, z ust dobywały się kłęby pary... Łup, Łup, Łup...
Serce mało nie wyskoczyło mu z klatki piersiowej... i ten ból głowy...
Słońce powoli wynurzało się znad krawędzi horyzontu, jakby samo nie chciało patrzeć na spaloną ziemię.
Cienie kładą się długimi smugami po ziemi... Ból głowy... Łup... Łup... Coraz krótsze, krótsze... W uszach dźwięk, łopotania skrzydeł... Łup...
Spokojnie to tylko sen, sam nie był przekonany w słowa, które mówił.
Ból głowy ustąpił na tyle, że zmysły przebiły się przez niego i przypomniały o swoim istnieniu.
Paweł stracił poczucie czasu, słońce już patrzyło na świat z góry.
Rozejrzał się oględnie dookoła, ognisko zgasło, nóż i gun na swoich miejscach... Ale coś było nie tak.. Ognisko... Wewnętrzny głos mówił mu, że powinien przyjrzeć się ognisku, drugi mówił coś wręcz przeciwnego... Jeszcze raz obejrzał swoje rzeczy i ciało... Nic się nie zmieniło. Ognisko... Zwrócił powoli wzrok w jego kierunku, na pierwszy rzut oka wszystko ok.
Opóźniony impuls nerwowy przebrnął przez bolące synapsy niemal ryjąc w mózgu drogę, którą przebywał.
Drewno... zostawił kupkę drewna do dorzucenia, której teraz nie było... I to drewno w ognisku... Swoim kształtem coś przypominało... Skrzydła... Przetarł oczy jednak wrażenie, że drewno układa się w kształt skrzydeł nie minęło...
Majaczysz stary, we łbie ci się przewraca od tego niepicia... Jeszcze nigdy tak jak teraz nie chciało mu się porządnej wódy.
 
fleischman jest offline  
Stary 10-01-2006, 23:15   #4
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Wzdycham głęboko. Podchodzę do moich rzeczy i plecaka, sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu. Niechętnie i tak jakby odruchowo co chwila oczy same wędrują w stronę ogniska.
Kurwa. Nie, to paranoja.-powiedział głośno sam do siebie, sam nie wiedząc, czy dla otuchy, czy tylko po to, by uświadomić sobie, że znowu nie śni.
Ręce jakby same stwierdziły fakt, który umysł nie chciał zaakceptować. Palce, złaknione kontaktu z przyjemnie chłodną , dającą ulgę powierzchnią szkła natrafiły tylko na kawałki starego chleba porozrzucanego po plecaku w kawałkach plastikowej torebki.
Drobniutkie kropelki potu wystąpiły na czole podróżnika.
Tylko spokojnie... - jeszcze dwa głębokie oddechy. -Dasz rade, jak zwykle- krzywy uśmiech ironii.
Jak zwykle? Paweł nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji. W sytuacji, gdzie powinno być wszystko jasne, proste. A nie jest.
Szybkie zerwanie się na nogi - i jeden szybki doskok do ogniska. Przyglądam się uważnie temu dziwnemu kształtowi...
Skrzydła kurwa... -zamaszyste kopnięcie posłało resztki drewna na wszystkie strony - Skrzydła! Skrzydła! Pierdoleńce! Gdzie jesteście?! Wiem, że gdzieś tu siedzicie! Wyłaźcie! - histeryczne wrzaski, raz po raz podkreślane kopnięciami w dogaszone ognisko.
Stoję sam, po środku tej pieprzonej polany. Znów jeden, głęboki oddech. Powstrzymuję łzy.
Cokolwiek było w moim mieście, łazi za mną. Na pewno łazi za mną. No stary, na pewno Ci się to nie śni. To nie jest wyobraźnia pijaka na odwyku. - szepcę sam do siebie. Przeczesują ręką włosy , pocieram twarz , mrugam mocno oczami, jakbym chciał się obudzić.
Jeszcze raz szybkie sprawdzenie całego sprzętu. Nóż, pistolet, plecak... wszystko jest. Cały sprzęt zwinięty? A więc w drogę.
Tylko gdzie?
Po chwili wahania energicznym krokiem idę w stronę najbliższej drogi, a potem dalej, w stronę najbliższej wiochy. Muszę dostać się do Warszawy. Muszę znaleść towarzyszy, karawanę.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline  
Stary 11-01-2006, 23:09   #5
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Podobno czas jest pojęciem względnym, tak przynajmniej powiedział jakiś facet na początku XX wieku. Mądry gość, bo faktycznie gdy się idzie drogą przez pustynię to czas dłuży się jak cholera.
Klap... Klap.. jeden krok.. drugi... tysięczny... i ciągle pustynia, piepszona pustynia... Od czasu do czasu jakieś drzewko będące karykaturą swoich wielkich poprzedników sprzed wojny. W Krakowie podobno nawet mają park z normalnymi drzewami. Utrzymanie go kosztuję fortunę, ale ciekawe jak to jest zaciągnąć się powietrzem pełnym czystego tlenu... Upał był gorszy niż zwykle, Paweł się nawet nie spocił bo pot od razu parował. Upał... Żar lejący się z nieba... Dziesięć tysięcy... dwadzieścia tysięcy... noc i nareszcie wymarzony chłód...
Zapasy wody przez ten upał skurczyły się prawie do zera. Tak to jest jak człowiek pakuje się w biegu i nie myśli jak tu przejść 70 kilometrów przez pustynię a potem wrócić.
Rano pobudka, jednak noc nie przyniosła wytchnienia, koszmary i cholerne nietoperze. Paranoja na całego.
Paweł złapał się na chwilę za głowę, potrząsnął nią i wstał. Zachwiał się na nogach, obraz przed oczyma mu się rozmywał.
Dawaj stary, idziemy, oby jak najdalej od tego miejsca. - Ruszył chwiejnym krokiem do przodu.
Lewa, prawa, lewa, prawa... Ciemność...
Ej stary... obudź się... - Zimna woda zlała czoło leżącego Pawła. - Nic ci nie jest stary? Jak masz na imię?
P, p, paweł - Wybełkotał z trudem i podniósł się, z pomocą jakiegoś faceta z dubeltówką na ramieniu, na nogi.
Masz farta, że tu przechodziliśmy z karawaną inaczej byś tu zdechł. Ja jestem Spike, to jest Jet - Pokazał na gościa z dubeltówką - To jest Nowy. - pokazał na przysadzistego gościa w skórze, z twarzą wykutą z z kamienia, z jakąś dziwną automatyczną strzelbą w łapie wytworzoną z kompozytów. - No a to jest mikrus - Pokazał na gościa po prawej wyglądającego jak dziecko King Konga i Gozilli z jakimś śmiesznym małym pistolecikiem w kaburze.
Dokąd idziesz?
Warszawa - wymamrotał Młody, rozglądając się lekko oszołomiony po twarzach ludzi i ich gnatach.
No to my też, jak chcesz możesz się zabrać z nami, nie powinno się wyruszać w taką drogę samemu
Dopiero teraz Paweł przyjrzał się gościowi, który do niego mówił. Miał wypolerowaną, metalową zbroję i mały pistolecik podobny do tego, który miał bękart king konga. Twarz wydawała się przyjazna ale miał wrażenie, że to typowa "dobra mina do złej gry", której się nauczył przez lata pracy jako nadzorca karawan. Propozycja w sumie wydała się kusząca. Pokiwał głową na znak zgody i Spike odwrócił się i zaczął zaganiać wszystkich z powrotem do roboty. Podszedł do wózka ciągniętego przez jakiegoś woła, wyjął z niego paczkę żywieniową i dał Pawłowi.
Dalsza podróż była spokojna.
Jedynie w nocy rozmowy karawaniarzy były niepokojące. Rozmawiali o tym jak dobrze się im prowadziło interesy w Radomiu...
 
fleischman jest offline  
Stary 12-01-2006, 20:41   #6
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Rozmowy karawaniarzy były na pewno niepokojące. Niepokojące, chociażby dlatego, że absolutnie o niczym nie wiedzieli i niczego nie widzieli . Po prostu kolejne miasto, w którym populacja powolutku i systematycznie spada, takich są setki. Troche wiejskich dzieciaków, taplających się w pyle i piachu. Kobiety, zajmujące się prowizorycznymi domkami. Mężczyźni wracający z okolicznych quasi-pól tylko po to, by się schlać i pobić do nieprzytomności swoje żony przed zdrowym snem. Zwyczajne, wiejskie życie.

Paweł pociągnął kolejny łyk brudnej wody ze starej szklanki. Założył nogi na blat starego stołu, przy którym siedział. Przez chwile w zamyśleniu patrzył przez zarysowane ścianka na życiodajny napój. Woda w Warszawie zawsze była parszywa. O zawartości alkoholu w jakimkolwiek drinku bał się nawet pomyśleć. Szczególnie w tej spelunie, gdzie się teraz znajdował... "U Brudnego Harrego". Cholera wie, dlaczego taka jest nazwa. Żaden Harry nigdy nie mieszkał w byłej stolicy. A nawet jeśli, to nigdy nie słyszano o jego knajpie. Ta tutaj, jest prowadzona przez Gęsika i jego żonkę Anię. Gęsik - chociaż naprawde ma na imię Piotr Gęsiarz - odziedziczył tę spelunę po dziadkach, a tamci po swoich przodkach. Podobno przed wojną była to restauracja poświęcona wielkiemu aktorowi i jego jednej z największych ról - nikt nie pamięta ,co to był za koleś i w jakich filmach grywał. Po co to komu? Dla Pawła liczy się tylko to, że to właśnie tutaj - w tej małej ,obrzyganej knajpie zdobył pierwszy raz zlecenie. Miał przekazać informację od jednego dilerka dla drugiego. Łatwizna. Tylko, że wtedy konkurencja zleceniodawcy wybiła Pawłowi szczękę. Na szczęście, zaraz potem, tak go skopali, że sama się "wbiła".
Cholera. To były czasy. - gorzko się uśmiechnąłem. Znowu się rozmarzyłem. Za często mi się to zdarza.
Jakby obudzony z odrętwienia, z nogami nadal na stole spoglądam tempo przed siebie, w jednej ręce trzymając szklankę, w drugiej zaś mały nabój. Podarunek pożegnalny od eskorty karawany.
Niezłe skurczybyki... -powiedziałem sam do siebie. Wspomnienia z tego ranka jeszcze kołatały mi się w głowie. Nie dość, że karawaniarze uratowali mu dupsko, dali żreć i siedzieć przy ognisku, to jeszcze na pożegnanie ich szef, Spike, podarował mi jeden z naboi. Nie ważne, czy działał i czy pasował do pistoletu. Liczy się gest. Nie byłbym sobą, gdybym nie przyrzekł im odwdzięczyć się , kiedy tylko będą tego potrzebowali.
Ciekawe, czy są jeszcze w mieście... - wiedziałem ,że na kilka dni, może tygodni, mogą się zatrzymać w którymkolwiek z barów, lub burdeli. Lub w jednym i drugim. Tak czy inaczej, porządnych barów w mieście jest mało. Co prawda inna rzecz jest z dziwkami... tych jest pełno. Ale i tak nie wieżę, żeby odnalezienie tak charakterystycznej grupki nawet w takim mieście, jak Warszawa - stolica hazardu i rozpusty-, byłoby trudne.

Wstaję z krzesła, szklankę zabieram z sobą. Stawiam ją na ladzie, obok barmana.
Hej Gęsik. Dzięki za napitek. Wiesz, że chwilowo nie mam kasy. Zapiszesz mi ją na kreche? - uśmiecham się jak najbardziej mogę niewinnie, i dodaję nim odpowie:
I mam prośbę. Będę potrzebował trochę kasy. Mógłbyś dowiedzieć się, czy są jeszcze jakieś roboty dla takich przybłęd jak ja? - mówiąc "przybłęda" uśmiecham się mimowolnie. Ile to lat już znam tego gościa? Ile litrów wody i chrzczonej wódki piłem u niego? Poza tym, Gęsik to chodząca tablica informacyjna dla chłopców od brudnej roboty... Jeśli ktoś potrzebował kogoś do zaniesienia wiadomości, dostarczenia pewnych towarów w pewne miejsca lub do czegokolwiek innego to "zamieszczał" ogłoszenie właśnie tutaj - u tego niemłodego już, lekko łysiejącego, o bogatej przeszłości, barmana.

Mimowolnie nadal obracam nabój - talizman w ręku.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline  
Stary 13-01-2006, 23:41   #7
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Gęsik odwrócił się wycierając szklankę i przyglądając się jej pod światło.
Robota, taaa? - powiedział to nie odrywając oczu od szklanki. Po chwili wrócił do wycierania niezbyt czystą ścierką szklanki, której i tak już nic nie pomoże.
Słyszałem, że u barbi potrzebują gońca. Jakieś paczki czy coś takiego. No i tradycyjnie dilerów by się więcej przydało, szczególnie takich, którzy sami nie ćpają...
Jakiś inny klient podszedł do lady, zamówił wódę i wrócił chwiejnym krokiem pod ścianę, gdzie zadowolony znowu zatopił się w swoich myślach i zawartości szklanki, egzystencja polegająca na ucieczce, zapomnieniu i ucieczce w zapomnienie. Takich ludzi są tysiące. Nie mających nadziei, sensu życia, których jedynym przyjacielem jest wóda dająca zapomnienie i ulgę.
Paweł spojrzał w dno swojej szklanki z prawie przeźroczystą cieczą... Zapomnienie i ucieczka...
 
fleischman jest offline  
Stary 13-01-2006, 23:55   #8
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Zacisnąłem ręce w pięści, spoglądając w szklankę.
Napiłbym się...-gdy tylko wykrztusiłem z siebie te słowa, mocno zacisnąłem zęby...
"A może by tak jednego? Czemu nie? Nie jestem dzieckiem. Wezmę na kreche, jak zawsze." - spoglądam rozbieganym wzrokiem dookoła siebie, jakbym szukał czegoś. Butelki?
"Ciepło, zapomnienie, ucieczka..."
Spoglądam w oczy barmanowi. W te jego brązowe studzienki, osadzone głęboko w czaszce.
"Cholera, nawet nie wiedziałem, że ma brązowe oczy. Co w tym dziwnego. Prawie zawsze, kiedy tylko miałem kasę, stałem tutaj napruty i ledwo bełkotałem o dolewkę." - gorzko pomyślałem. Tak... to nie jest dobry dzień na picie. Potrzebuję czystego umysłu.
Muszę iść. Trzymaj się. - rzucam nerwowo, już przez ramię, szybko odchodząc. Kiedy tylko znajduję się na ulicy - wdycham to śmierdzące chemią, kurzem i rozkładem powietrze.
Weź się w garść, chłopie!- mówię do samego siebie przez zaciśnięte zęby, podnosząc nadal zaciśnięte dłonie do twarzy. Naglę, zdaję sobie sprawę, że w łapach nadal trzymam nabój.

Pospiesznie odchodząc, idę w stronę "przybytku" Barbi. Nie oglądając się za siebie ,wyciągam gnata i szybkimi, urywanymi ruchami sprawdzam, czy pocisk pasuje do magazynka.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline  
Stary 15-01-2006, 19:34   #9
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Cholera jasna, nie pasuje. - Paweł zacisnął zęby i palce na naboju. Jednak nadal to będzie tylko straszak. Powoli pogodził się z tą myślą. Warto jest mieć chociaż jeden nabój w magazynku, nawet jak nie dla kogoś to dla siebie. Lepiej zginąć od kuli niż zdechnąć z głodu jak pies. Schował nabój do kieszeni, po czym przyjrzał się okolicy. Mimo, że mieszka już kilka lat w Warszawie, nadal robiło mu się niedobrze na widok tego miasta tak odmiennego od rolniczego Radomia, w którym się wychował.
Obrzygane ulice i ściany, smród powodujący, że receptory węchowe chciały popełnić samobójstwo w nosie, dziwki na każdym rogu prezentujące swoje atuty albo ich brak (to drugie było częstsze). Z całego tłumu jedynie wyróżniały się dwie grupy ludzi: dilerzy i alfonsi, czyli elita półświatka. Zawsze czyści, dobrze ubrani, z gnatem za paskiem, którego stanowczo nie próbowali schować i tak samo dużo wysiłku wkładali w to żeby ich nie używać, na amunicję i tak było stać co dziesiątego z nich. Swoją postawą i wyglądem tworzyli atmosferę groteski unoszącą się w powietrzu niczym letnia, wieczorna bryza.
Im bliżej krateru tym więcej prostytutek, ćpunów, alfonsów i dilerów. W pobliżu "Domku dla lalek" Barbi (kolejna miejscowa groteska) zawsze był tłok. Elitarny burdel dla elitarnych ludzi. "Mamy tylko czysty towar", to była chluba tego elitarnego klubu, przypominającego centrum wszechświata. Po wejściu do środka miało się wrażenie jakby się było w innym świece. Łagodne światło, muzyka, porządek, czystość i wszechobecna golizna. Istny raj dla ziemi dla wszystkich przedstawicieli miejscowej "władzy".
 
fleischman jest offline  
Stary 15-01-2006, 19:54   #10
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Po przepchnięciu się do wejścia, zawsze obleganego przez podrzędnych obywateli miasta, bez kasy i wpływów, oczekujących na jakąkolwiek okazję wślizgnięcia się do środka, wchodzę spokojnym krokiem do środka. Jak zwykle. Nigdy nie pokazywać kim jest się naprawdę. Zawsze udawaj lepszego niż jesteś. Oto moja dewiza. Może na widok mojej twardej miny, chociaż zawsze srałem po gaciach gdy tylko ich zobaczyłem, banda bramkarzy - Kenów - jak to ich pieszczotliwie przechrzczono, wpuszczała mnie bez mrugnięcia okiem.
I tak teraz pewnie rozeszła się fama, że wpadne po fuchę, więc nie musiałem się zbytnio natrudzić ,żeby wejść. Jak zwykle, jeśli chodzi o niebezpieczną robotę, zgłaszają się takie potrzebujące forsy jak ryba wody zawalidrogi jak ja.
Milutko tu.
Wszechogarniający róż, puchowe poduszki, prowizoryczne odświeżacze powietrza, no i te kelnereczki... hmm ... gdybym miał trochę kasy na zbyciu...
Wpierw obowiązki, potem zabawa. Zresztą i tak w życiu nie byłoby mnie stać nawet na łyczek tego ich whiskey, nie mówiąc już o wynajęciu takiego kociaka.

Szukam wzrokiem niskiej, dosyć pulchnej, ubranej zawsze w ten cholerny różowo-czarny, prześwitujący szlafrok, kobiety. Zawsze gdzieś tutaj stała, między barem a wejściem, witając osobiście "znakomitych" gości.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172