Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-01-2013, 21:32   #1
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
[Autorski] Weterani [18+] - SESJA ZAWIESZONA

------------------------------------------------------------------------------

Z życia na „Linii”


Idąc na wojnę zawsze myślałeś że będziesz musiał rodzinę zostawić w domu. Było by pewnie tobie łatwiej. Jedno pożegnanie i wychodzisz na długą walkę z wrogiem. A gdy rodzina mieszka w koszarach jest gorzej. Za każdym razem jak wyjeżdżasz na misję, się żegnasz. Praktycznie co kilka dni przeżywasz to na nowo. Tylko wróć, uważaj na siebie. Dla tego w tych czasach lepiej nie mieć rodziny. Ale w sumie jest też druga strona medalu. Masz dla kogo żyć. Choć żyć to znaczy przeżyć. A to już nie jest takie proste. Nasz wróg jest silniejszy, szybszy, sprytniejszy. I co najgorsze wyczuje nas zaraz po wejściu w ciemne podziemia metra czy tuneli. Jak by było tego mało widzi nas doskonale w przeciwieństwie do nas. Czy wygrać z takim wrogiem jest w ogóle możliwe?




Wszyscy



Mieszkacie w osobnych pomieszczeniach jak w normalnych mieszkaniach. Jedynie ci co nie posiadają lub z innego powodu nie mają tu rodzin, mieszka wspólnie z swoimi kumplami. Mieszkania są trzy pokojowe więc tak się dobraliście. Na „Linii” jest kantyna, dość ekskluzywny dom publiczny, jak i bar otwarty 24h. Po za tymi dobrodziejstwami jest mnóstwo baraków dla żółtodziobów czy zwykłych żołnierzy. Mówicie na nich „przynęty”. Jest to dla nich dość obraźliwe. Często za to się rzucają i prężą by, dołożyć takiemu który tak ich określa. Przeważnie żółtodzioby jak tylko nauczą się wstępnej obsługi mech-ów są dodawani do szeregów żołnierzy. Muszą jedynie nauczyć się jednocześnie strzelać jak i prowadzić mech-a.


Jest jeszcze kilka budynków z składem amunicji czy innymi artykułami potrzebnymi do walki z wrogiem. Największy budynek i dobrze zabezpieczony to serce całej „Linii”. A jest to Ambasada. Tak mówią na budynek gdzie wszystkie większe szychy siedzą i ględzą ile dziś mają pokarmu dla mutantów zesłać na dół. Optymistyczne co? Jest jeszcze kilkadziesiąt hangarów, kilka lotnisk dla piono lotów. To takie maszyny co dostarczają nowe mechy. No i brama do piekła. Jest to były dworzec metra w New York. Poszerzone wejścia zamknięte wielkimi włazami. Za nimi sztab żołnierzy z działkami szybko strzelanymi i granatnikami. Mówimy na nich „Anioły Piekieł” . Jak oni padną to już po bramie. I na nowo trzeba będzie wdzierać się za bramę.


Wy jako „Weterani” macie przywileje. Oprócz tych wyżej o warunkach zakwaterowania, macie jeszcze ulgowe traktowanie i respekt innych. Nawet wyżsi stopniem przymykają oko na wasze liczne wybryki. Ale też macie przesrane z powodu waszych zadań. Są najgorsze jakie mogą być do zrobienia, a czasem niewykonalne. Ale nie dla was. Wy macie już za sobą nie jedną taką akcję. Jesteście jednymi z nielicznych którzy weszli ponad czterdzieści razy w głąb podziemi i wrócili prawie w całości.


W ostatniej misji jaką dostaliście zginął jednak, wasz dowódca. Zanim zginął wysadzając się w powietrze powiedział wam że, chce byście ze względu na dobro grupy wybrali dowódcę z własnego szeregu. Zginął ratując wszystkim skórę. Wysadzając swojego AAS1 z sobą na pokładzie. Spowodował tym zawalenie się tunelu. Co pogrążyło jego wraz z watahą wilków. Teraz macie dylemat kto jest godny zastąpić dowódcę Arniego Devo, ksywa Arty.


Sztab chce wam przydzielić dowódcę ale, nie mają takiego który, by się nadawał. Przynajmniej nie w danym momencie. Lecz jeżeli nie będzie chętnego z waszej strony, przydzieli wam takiego którego uważa za najlepszego. Biorąc pod uwagę że wróg nie będzie czekał na to kiedy zechcecie zgłosić odpowiedź. Dostajecie termin odpowiedzi przed następnym zadaniem. Czyli za praktycznie 24h. Po upływie tego czasu macie się zgłosić do sali odpraw, w budynku odpraw.



---------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
Stary 14-01-2013, 22:10   #2
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
-------------------------------------------------------------------


Kartka z kalendarza!


Jest rok 3010.06.21

Po wielkich tragediach i katastrofach na ziemi w 2050r, świat się zmienił pod względem przyrody. Miasta zaczęły obumierać, ludzie wyprowadzali się po za tereny gdzie nie było jakiekolwiek podziemi. A ci co zdecydowali się mieszkać to zaczęli przerabiać czy budować od podstaw wzmocnione domy. Były to budynki o wzmocnionych ścianach przypominające bunkry. Sklepy czy inne budynki z żywnością zaczęły być silnie chronione przez wojsko. Wszystkie takie budynki jak i wiele innych były też wzmacniane.

Oprócz odwetu natury. Czyli wszelkiego rodzaju mutantów zwierzęcych czy ludzkich, są też korporacje które walczą o byt w nowym świecie. Na szczęście mają wspólnego wroga czyli mutanty. Więc zaczęły współpracować z siłami wojsk. Prowadząc badania nad tymi kreaturami czy udoskonalając broń przeciwko nim.
Za pewne interesuje was co się dzieje za granicami byłego państwa. Niema państw i to już dawno. Zaraz po katastrofach. Europa skażona radiacją więc odpada tam życie przynajmniej ludzi i normalnych zwierząt. Reszta kontynentów jakoś się trzyma lecz walczą tak jak my z innymi mutantami. Razem z ich pomocą powstały „AC” , Army Continental i stworzono wojsko by wytępić to dziadostwo..


Wszyscy


Stawiliście się do Sali odpraw. Zgłosiliście jedynego kandydata jaki odważył się zastąpić dowódcę Arniego Devo, ksywa Arty. Jesteście pewni i przekonani że on się nada z was wszystkich. Jak i to że będziecie wstanie wykonać jego rozkazy bez żadnych wątpliwości. Szef wszystkich szefów jakim jest nie wątpliwie Ronald Tomason, przyjął kandydaturę oraz, odznaczył paskiem walecznych jak i odznaką dowódcy Arthur Atkinson zwanego przez was Drugs. Został on oficjalnie waszym dowódcą.

Po odznaczeniu Ronald T… pogratulował wam a zarazem złożył jeszcze raz kondolencje z powodu utraty dowódcy. Wiedział że świeżo co straciliście Aty-ego, dowódcę oraz przyjaciela w jednym, ale przed jego pogrzebem musicie wykonać jedno zadanie. Wymienić na stacji nadajnik do detektora ruchu i sprawdzić sondę. Jest to zadanie może, nie wymagające aż takiego oddziału jak wy. Niestety wysyłane grupy w tamto miejsce po prostu nie wracały. W sumie były wysłane trzy oddziały cztery osobowe. Nie wróciły. Było to dwa dni temu. Jeżeli uda wam się kogoś odnaleźć z grupy która poszła przed wami było by dobrze. Za cztery godziny macie wstawić się w pełnym rynsztunku przed wejściem. I kazał wam się rozejść.

Każdy z was nie mógł się pozbierać po stracie dowódcy. Zawsze on coś dodawał przed wejściem w podziemia. Każdy patrzył na Drugs-a. Myśli były wasze różne. Ale nikt nie dał po sobie poznać że czuje niepewność co dalej.

Po rozejściu się poszliście do mieszkań by odetchnąć chwilę. A potem zebrać wałówki i sprzęt do drogi. Po czterech godzinach już byliście przed bramą do piekieł. Patrząc z swoich kombinezonów wydają się ogromne a co dopiero z punktu człowieka stojącego na ziemi. Zawsze przed otwarciem musicie pokazać przepustki. Są wgrane w mecha i skanowane przed otwarciem bramy. Bez niej nie wejdziecie. Tak jak by ktoś miał się tam pchać z innego powodu jak rozkaz. Ale tak jest przed wprowadzeniem przepustek były, nie kontrolowane wejścia. Po co? A kto to wie! No przepustka zadziałała otworzyły się wrota. Za nimi przywitali was znajomi z „Aniołów Piekieł”. A między innymi Dred, Tres, Chichot. Na tego ostatniego mówią tak bo zawsze chichocze przed naciśnięciem na spust. Wali potem dopóki maszyna z której grzeje, się nie zapali. Tak mówią. Zawsze pamiętacie o wysłaniu *świetlika przed wami by czasem nie za chichotał na wasz widok. Było by nieciekawie. Po całym przywitaniu z kumplami z piekła, ruszyliście w głąb ciemności włączając radary. Czasem jeszcze gawędziliście jak to było gdy były dowódca szedł z wami.

Zadanie w skrócie!

Wymienić na stacji nadajnik do detektora ruchu i sprawdzić sondę.

Zadanie poboczne!

Jeżeli uda wam się kogoś odnaleźć z grupy która poszła przed wami było by dobrze.


------------------------------------------------------------------------

*Świetlik to nic innego jak trochę nowsza flara.


---------------------------------------------------------------------
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 14-01-2013 o 22:18.
Nasty jest offline  
Stary 15-01-2013, 07:54   #3
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Wczoraj miałem zły sen. Wizja jaką zobaczyłem, przypominała mi Devo. Ale to nie był on, a jedynie mutant do bólu go przypominający, którego później musiałem zastrzelić. Dzisiaj z kolei wstałem lewą nogą. Byłem nie miało zestresowany na myśl o tym, co mnie będzie czekać. Musimy wybrać nowego dowódcę. Znam już chłopaków jakiś czas i jedno co mogę stwierdzić to, to, że żaden nie ciągnie się do dowodzenia. Tam na dole trudno jest utrzymać własny tyłek w całości, co dopiero osłaniać dupy kompanów. Znam ja ich głosy. Wybiorą mnie. Arty był moim dobrym kumplem. Jeśli w ogóle miał jakiś przyjaciół. Tak czy owak, zawdzięczam mu sporo, między innymi to żelastwo, w którym mam przyjemność się przemieszczać. Przez cały poranek łaziłem bez celu. Nie wybrałem się nawet do Pięknej Liliy, chociaż tym razem sobie obiecałem. Kiedy miałaby przyjść pora, chciałem być przygotowany.


Stało się. Trochę to odwlekaliśmy, jednak decyzja musiała zapaść. Woleli mnie niż kogoś z zewnątrz. Też tak myślałem. Teraz nie ma odwrotu. W zasadzie nic się nie zmienia, tylko tyle, że jak sprawy przybiorą zły obrót, to mnie będą obrzucać gównem. Wkrótce wszyscy stawiliśmy się w sali odpraw. Formalności i zbędne pierdolenie. Taka gadka szmatka, żeby napawać serca żołnierzy uczuciem heroizmu. By ginąc, myśleli o całym świecie. Ale będąc na dole, to metro jest dla ciebie niebem, piekłem i ziemią.

Kolejne zadanie. Nigdy nie ma okazji do nudów. Zaraz po opuszczeniu budynku, chciałem ich jakoś pokrzepić. Zaciąłem się jednak. Będzie jeszcze na to okazja. Cztery godziny. Najgorsze jest oczekiwanie. Oczekiwanie na nieuchronne. Większość z nas po wyjściu na powierzchnię powtarza sobie „nigdy więcej”. Ale my aż za dobrze wiemy, że jeśli nie my, to kto? To jest jak z piciem wódki. Niby paskudztwo, niby krzywi. Nażłopiesz się, by później to wyrzygać, ale i tak zawsze do tego wracasz. Coś w tym jest. Coś, co ciągnie nas na dół. Adrenalina. Strach. Euforia. Tam wszystko zależy od ciebie. Tam jesteś najważniejszy. Gdzie nie ma Boga. Jesteś tylko ty i twoja maszyna. Twoim zadaniem jest podjęcie tylko jednej decyzji, zabić lub dać się zabić.

Chciałem jeszcze skoczyć do Liliy, ale okazało się, że ma innego klienta. Nie wiem dlaczego, ale poczułem lekki zawód. Przecież to zwykła dziwka. A jednak potrzebowałem czyjejś bliskości, taki trick, aby się dowartościować. Żeby naprawdę poczuć o co walczymy. Poszedłem więc do lazaretu. Przynajmniej pacjenci mnie potrzebowali. Posiedziałem z nimi te ostatnie kilka godzin, po czym ruszyłem ku mojemu przeznaczeniu.

Odgłosy kroczących maszyn, które prześladują nas potem po nocach. „Brama do piekieł”. Czemu nie do nieba? Wierzcie mi, jeśli choć raz stamtąd wrócicie żywi, poczujecie takie oczyszczenie, jakiego nie znajdziecie w żadnym miejscu świętym. Wypuście na arenę gladiatorów, czas rozerwać paru złych kolesi. A jednak kiedy wrota stały przed nami otworem i ciemny tunel zawitał przed naszymi oczyma, wszyscy zastygli w miejscu. Zaczęło się. To uczucie w żołądku. Wszystkie złe wspomnienia, które przeżyliśmy, zaczęły wracać. Zaraz też zatęskniliśmy za starym dobrym Art’em. Dopiero teraz zrozumiałem, jak przesrane miał życie. Zawsze w takich momentach dodawał nam otuchy i odwagi. Potrafił tak dobrać słowa, że bez namysłu pchaliśmy się w najgorsze gówno. A ja? Co mam powiedzieć? Łatwiej już było okłamywać pacjenta, że wszystko będzie dobrze. Cokolwiek nie powiem, nie będzie to tak mocne, jak dzieło Arniego.

- Dobra, słuchajcie – zacząłem głośno, wybudzając pozostałych z letargu. Starałem się, aby mój głos zabrzmiał jak najpewniej, ale wątpię, czy mi się udało. – Znamy swoje cele. Robiliśmy to już dziesiątki razy. I jakkolwiek źle nie było, dawaliśmy sobie radę. Tak więc zróbmy to i wracajmy do domu. Napoleon, zapieprzasz z przodu. Jak dopatrzysz się większego gówna, cofasz się do nas. Ja, Kid i Sadweq idziemy gęsiego, przy czym radar jest po środku, a miotacz patrzy nam plecy. Brazz i Drwal, idziecie między nami a zwiadem. Vess, robisz za ogon. Gdyby zrobiło się nieciekawie, dołączasz do Solena. Wszyscy wiedzą co mają robić? Świetnie. A teraz, rozpierdolmy paru tych skurwieli i pomścijmy Artego! Napoleon, rzuć świetlika i prowadź. Załączać radary i wpieprzamy się do środka.

Teraz już wszystko było w naszych rękach. Może też i Boga, o ile istniał jakiś.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"

Ostatnio edytowane przez Nasty : 24-04-2013 o 21:34. Powód: poprawa błędów
MTM jest offline  
Stary 15-01-2013, 15:21   #4
 
Kuru's Avatar
 
Reputacja: 1 Kuru nie jest za bardzo znanyKuru nie jest za bardzo znanyKuru nie jest za bardzo znanyKuru nie jest za bardzo znanyKuru nie jest za bardzo znanyKuru nie jest za bardzo znanyKuru nie jest za bardzo znany
Jak określić śmierć dowódcy? Zjawiskiem typowym? Czy może jednak nie? Arty był przecież zwykłym człowiekiem. Miał prawo wyciągnąć kopyta, zwłaszcza podczas misji. No ale czy jako lider nie powinien na polu bitwy pociągnąć z nich wszystkich najdłużej? Chyba miał do niego żal. Żal, że tak po prostu zdechł. Nie wykazał się. Poległ a przecież był dobry... co więcej – jako przywódca – musiał. No więc kim się okazał? Panienką, która dała się podejść?

- Cholera...

Burknął niezadowolony pod nosem. Natłok tych wszystkich negatywnych emocji sprawił iż zaczął stawiać Artiego w złym świetle. Jest trupem. Należy mu się szacunek... Nie, zaraz. Szacunek za całokształt. Tak. Siergiej powinien czuć respekt, może nawet dumę, że taki człowiek go prowadził. Jednak gdzieś tam głęboko wciąż czaił się ten żal. Żal, że tak po prostu zdechł. Tylko kto mu uświadomi co to powodowało skoro sam nie potrafił sobie odpowiedzieć? Sypie się! Jeszcze więcej tych bzdur a będzie musiał uczęszczać na terapię do jakiegoś psychiatry. Nie ma mowy. Nie teraz... Nigdy!

Mimo pewnych strat życie toczyło się dalej. Szybko podjęto decyzję. Drugs na stanowisku Artiego. Pogrzeb. O – już kolejna misja. A gdzie czas na podstawowe czynności jak mruganie i oddychanie? O niczym innym nie wspominając.

Brazz nie polemizował kiedy wybierano nowego dowódcę. On sam przecież się do tego przyczynił. Uznał, że tak będzie najlepiej. Ar... A... po prostu Drugs! No więc uznał, że Drugs najlepiej nadawał się na to stanowisko. On sam również miał ambicję ale był też wygodnicki. O wiele lżej jest z myślą, że nie musisz ‘niańczyć’ oddziału.

- Brazz i Drwal, idziecie między nami a zwiadem.

Ocknął się gdy usłyszał swoje imię. Tfu! Swój pseudonim. Szalone. Czy on pamiętał, bądź w ogóle znał imiona kompanów? A może nawet zapomniał swojego? Wywrócił tylko oczami na ‘między nami a zwiadem’. Nie będzie robił problemów... na razie.
 
Kuru jest offline  
Stary 15-01-2013, 17:29   #5
 
Krognal's Avatar
 
Reputacja: 1 Krognal nie jest za bardzo znanyKrognal nie jest za bardzo znanyKrognal nie jest za bardzo znany
Standardowa procedura. Zostawił swojego ASS 01 w hangarze. Stawił się w sali odpraw. Odsłuchał, co było do odsłuchania i ruszył do obskurnej nory, w której mieszkał. Dopiero gdy przekroczył próg swojego baraku dotarło do niego, co stało się w tunelu. Arty - osoba, którą znał najdłużej z całego oddziału, zamieniła się w kupę węgla zalaną przetopionym tłuszczem wewnątrz rozerwanej puszki.
Nogi ugięły się pod nim. Oparł dłonie na kolanach. Zamknął oczy, wziął głęboki wdech i wyprostował się. Znów spojrzał na wnętrze mieszkania. Jeden z jego współlokatorów leżał wyciągnięty na posłaniu, drugi majstrował coś przy stoliku odwrócony do niego tyłem. Nie zwracali na niego uwagi, jak zwykle. W tej chwili, pomimo ich niemej obecności, cały świat wydał się Drwalowi niezmiernie obcym i pustym miejscem. Arnie Devo był osobą, którą Kurt znał najdłużej na świecie. Jedyną, która pomogła mu wyjść z dołka po śmierci żony. Jedyną, z którą mógł lub raczej chciał jeszcze porozmawiać jak z kumplem. Jedyną, która nie była obojętna staremu Kurtowi.
Ludzie w oddziale często się zmieniali. Słabych i nieostrożnych albo pechowych zastępowano nowymi. Dowódców, jeśli zawiedli lub zginęli także zastępowano, tak jak w tym przypadku. Drwal nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad możliwością, że Arty zostanie zastąpiony...
Wszedł do swojego pokoju. Mały azyl. Samotnia, jak sam ją chlubnie nazywał, dawała mu to czego potrzebował po akcji pełnej wrażeń. Miejsce gdzie można wyciągnąć się na plecach. Dać odpocząć oczom, strudzonym po śledzeniu najdrobniejszego ruchu w mrokach oświetlanych sztucznym światłem. Sposobność by otoczyć się dźwiękami, które w żaden sposób nie przypominają sygnału z czujników ani pracy hydraulicznych wsporników. Tym razem jednak, to miejsce nie pozwalało w pełni odreagować przeżyć związanych z akcją.

Kilka chwil później znów siedział w swoim ASS 01. Procedura. Przepustka. Brama. Anioły. Ciemność. Tak dobrze to znał, ale tym razem pojawiło się coś nowego. Głos jaki usłyszał. To Atkinson. Po odsłuchaniu krótkiej odprawy pod Bramą Piekieł, Kurt powiedział do mikrofonu tym swoim charakterystycznym, zawadiackim tonem:
Wiesz co Drugs? Całkiem się cieszę, że to na Ciebie padło. Naprawdę! Gdyby padło na mnie, to by był kurewsko zły wybór.
Nie czekając na odpowiedź pokierował ramieniem swego mecha salutując pokracznie, a następnie zajął swoją pozycję w szyku.
 

Ostatnio edytowane przez Krognal : 15-01-2013 o 17:32.
Krognal jest offline  
Stary 15-01-2013, 19:23   #6
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu
Kiedy Andre wrócił z porannego joggingu do mieszkania, jego siostra Dany dopiero co wstała. Wziął szybki prysznic i przygotował śniadanie dla ich obojga. Zjedli je w milczeniu. Zawsze tak było przed misją. Andre zjadł pierwszy. Wstał, pocałował siostrę w czoło i rzucił krótko: "wrócę". Ona tylko spuściła smutno głowę. Zarzucił na siebie skórzaną kurtkę i założył słuchawki na uszy po czym wyszedł z mieszkania bez słowa.

Świat to pieprzona dżungla. Czy te mutanty są złe? Nie ma czegoś takiego jak walka dobra ze złem. Jest tylko walka o przetrwanie. One tylko kierują się swoim instynktem. W ich przypadku to instynkt zabijania. My też go mamy. Koniec końców kiedyś przekonamy się u kogo był on silniejszy. Arty wydawał się być królem tej dżungli. Jednak padł. Jak każdy w tych czasach, zbyt wcześnie. Jednak umarł jak prawdziwy władca tej chorej dziczy. A każdego władcę trzeba pomścić. Kolejny powód do zabijania. W końcu jeśli oni ich nie wybiją to mutanty dorwą ich i ich rodziny. To takie oczywiste jednak nie mógł pozbyć się myśli...

Brygada musi mieć dowódce. Zgłosił się Drugs. Szalony. Jak on to sobie wyobraża? Jak będzie wydawał rozkazy kiedy jeden z nas będzie ranny. Niestety nie zgłosił się nikt inny. Jednak Andre nie widział innego wyjścia niż zrobić dowódcą jednego z nich. On sam nigdy by nie nadawał się na dowódcę. Doskonale wykonywał zadania ale nie potrafił ich wydawać. To trudne zadanie dlatego współczuł Drugsowi. Postara się nie robić mu kłopotów.

Zebranie skończyło się szybko. Zadanie wydawało się dosyć proste, tak więc nie było pytań. Na pogawędki też raczej nikt nie miał ochoty. Kiedy Andre wrócił do domu, siostry już nie było. Wiedział że to dla niej ciężkie. Jednak chciałby żeby tu była. Zapalił kadzidło i usiadł po turecku w swoim pokoju. Musiał się wyciszyć. Zbyt dużo myśli kłębiło się w jego głowie. Medytacja oczyszczała jego umysł ze zbędnych śmieci. Tam w dole liczy się instynkt, instynkt przetrwania.

Po słowach dowódcy skinął głową w jego stronę. Wypuścił świetlistą kulę w stronę wejścia. Bez dłuższego namysłu poderwał się i ruszył za nim do środka.
 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline  
Stary 15-01-2013, 20:35   #7
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dzień ....... kolejny
Jest kolejny dzień, nawet nie mogę już zliczyć od jak dawna prowadzę ten dziennik. Czas już dawno przestał dla mnie istnieć, nie ma czegoś takiego jak święto czy dzień tygodnia. Jest tylko sen, praca, tunel. Czasem nienawidzę swojego życia i mam ochotę z nim skończyć. Wiem jednak, że nie mogę. Tutaj wciąż są ludzie, wciąż mam kompanów, którzy na mnie liczą. Przyjaciół. O ile mogę ich nazwać przyjaciółmi, czym w ogóle są przyjaciele? Nie mam pojęcia. Ja pierdole... zacząłem się znowu wdawać w filozoficzne myśli. Dobrze, że mamy kolejną misję, przyda mi się małe pranie mózgu.

Arty zginął na ostatniej misji i musieliśmy wybrać nowego. Nawet dobrze się stało, że to właśnie Arthur został wybrany. Nie wiadomo co by zrobił koleś z zewnątrz a my już znamy się nawzajem idealnie. Znamy siebie i swoje maszyny. AAS1 Arty'ego to było cudo, szkoda, że zostało pogrzebane razem z nim. Chciałbym jeszcze raz do niego zajrzeć. Ale dobra czas zająć się własną bestią.

Czas zrobić przegląd przed wyruszeniem. Światła czerwone jak gadzie oczy, są. Czarna farba z czerwonymi i białymi akcentami, jest. Pełne uzbrojenie i wszystkie podzespoły, sprawne. Aceiro, stalowy smok gotowy do wybijania kolejnych mutantów. Będę musiał popracować nad jakimiś modernizacjami jak wrócę, może dodatkowe uzbrojenie? Zobaczymy.

- Hej, Drugs wyluzuj, wiemy co robić. Robiliśmy to już nie raz chłopaki, pokażmy tym bestiom na co stać nasze stalowe giganty.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 15-01-2013, 20:53   #8
 
Vesper's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputację
Artyego już nie ma..........ehhhhhhhhhh.Każdy kto wsiadał do miecha wiedział że może go spotkać identyczny wyrok od losu.Cóż co zrobić szkoda, naprawdę szkoda.To no wciągnął mnie od oddziału.Wprawdzie nie powinni brać 15-latka,jednak mieli cholerne braki kadrowe a on wiedział jak bardzo palę się do tej roboty.Głupi gówniarz...... nasłuchałem się opowieści o tym jak wielcy wojownicy w stali walczą o lepszy świat.Teraz już rok siedzę za sterami mojej puszki.Jak na razie idzie mi nieźle.Przynajmniej jeszcze żyje.Gdybym miał podejmować decyzje teraz nie wiem czy bym zgłaszał się ponownie.Naprawdę nie wiem.Z jednaj strony strach że pewnego dnia nie wrócę ,a z drugiej nie wyobrażam sobie życia bez tunelu.Tunel.... stał się dla mnie czymś niezwykłym. Częścią mojego życia.Jak tylko przysłali żółtodziobów ojciec próbował mnie wypisać ze służby.Jednak ważniakom z ambasady spodobała się postać młodego człowieka schodzącego z własnej woli do podziemi.Pieprzony chwyt propagandowy.Jak by na kogokolwiek to działało.Właśnie musiałem iść do tych naszych ważniaków.Ciekawe kogo nam wybiorą na miejsce Artyego.

Przynajmniej jedna dobra wiadomość tego dnia.Dowodził nami będzie Drugs. Przynajmniej nie wcisnęli nam nikogo z zewnątrz.Łatwiej będzie się przyzwyczaić.Do akcji zostały mi cztery godziny.Wróciłem do ,,domu". Tak przynajmniej nauczyli mnie nazywać naszą kwaterę rodzice.Nasze stosunki znacznie się popsuły,od kiedy jeżdżę na mechu.Nawet się z nimi nie żegnam, nie opłaca się.Zawsze może skończyć się to kłótnią.Więc po co to robić?Po prostu wychodzę i tyle.

Tunel nareszcie w końcu poczułem się jak w prawdziwym domu.Co to wszystko robi z ludzką psychiką ?Nieważne teraz mam misję i to na niej się skupię.Wysłuchałem rozkazów nowego dowódcy i ustawiłem się na miejscu.No to co?. Zaczynamy ,miałem wrażenie że w końcu mogę oddychać pełną piersią.Na ustach pojawił się szaleńczy uśmiech.
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 24-04-2013 o 21:35. Powód: poprawa błędów
Vesper jest offline  
Stary 15-01-2013, 22:36   #9
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Delikatny dym unosił się znad lutownicy, kiedy Kid skończył naprawiać radiostacje, która dość mocno oberwała na ostatniej misji.
"No właśnie... ostatnia misja" zamyślił się chwile "Pamiętam jak jako dzieciak z kumplami zawsze biegaliśmy w naszych kartonowych maszynach, podziwialiśmy Anioły Piekieł i tych którzy schodzą do tuneli" obrazy z dzieciństwa nakreśliły się w jego głowie, zawsze traktował Arty'ego jak wujka czy coś w tym stylu, to on, podobnie jak później Młodego, wkręcił Petera do oddziału, zawsze służył radą i mimo, że na misji był dowódcą to po godzinach zawsze był...Fajny, po prostu fajny, a teraz? Teraz muszą radzić sobie sami, tyle dobrze, że nie dali im jakiegoś gnoja z generalskimi ambicjami. "Drugs powinien być ok, oby tylko sodowa mu do głowy nie strzeliła" pomyślał i odpalił papierosa końcem rozgrzanej lutownicy, zarzucił bluzę i poszedł na od prawe, "kolejny dzień, kolejne zadanie, może i kolejni rozerwani kumple... Zobaczymy co to będzie"

~*~

-Hej, Ryan- usłyszał znajomy głos jak tylko przekroczył bramy, zawsze zjawiał się pół godziny przed oddziałem, lubił patrzeć na tą całą maszynerie chroniącą ich miasto przed mutantami -Co, też dzisiaj na służbie?- Zapytał Shorty, poznali się jeszcze w dzieciństwie, oboje chcieli trafić do służby i to dosyć wcześnie jak na standardy. Z jedną różnicą, Shorty trafił do Aniołów a Kid do grupy uderzeniowej.
-Taaa, znowu nas zsyłają- Zaczął -Jakiś nadajnik się zjebał i musimy go naprawić... Zapalisz?
-Jasne. Od kiedy weterani naprawiają nadajniki? Przecież to zadanie dla żółtodziobów...
-No tak, może chcą sprawdzić jak sie sprawdzimy z nowym dowódcą, nie wiem, coś wspominali, że dwie ekipy już się tam wychrzaniły.-Powiedział zaciągając sie dymem z papierosa i spoglądając w ciemność.
-No właśnie, ktoś z teamu czy z zewnątrz?- Zapytał Shorty w momencie kiedy bramy znowu się otworzyły i weszła reszta oddziału.
-Z teamu, Drugs, mam nadzieje tylko że nie zacznie świrować.- Powiedział w patrząc na oddział -Dobra stary, widzimy się za jakieś 2 godzinki jak tylko zespawam ten nadajnik, Trzymaj sie -Rzucił i ustawił się w szeregu.
"No dobra mutki, zobaczymy co tam dzisiaj dla nas macie" Pomyślał i włączył wszystkie niezbędne systemy
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 24-04-2013 o 21:36. Powód: poprawienie literówek
piotrek.ghost jest offline  
Stary 16-01-2013, 21:52   #10
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
-------------------------------------------------------------------------------



Ogólnie


Idąc wzdłuż torów tunelem od byłego dworca metra, wchodziliście w coraz większą ciemność. Lampy odległości-owe przy dworcu szły nad wami aż do pierwszego zakrętu. Potem tylko mrok. I wasze światła pozycyjne. Dowódca standardowo powinien kazać wam nie włączać reflektorów aż do momentu dojścia do jakiegokolwiek rozwidlenia. Po co jeszcze światłem zdradzać pozycję. Nie chodziło tu raczej o zwierzęta one już dawno was wyczuły. Lecz człowiecze mutanty to co innego. A wiec szliście coraz dalej byliście już za wielkim łukowatym odcinkiem. Głuchy dźwięk zagłuszał ciszę co trzy lub cztery kroki. To podstawa stopy mecha uderzała o szyny byłego metra. Jeżeli można nazwać ciszą odgłosy, przełączania siłowników, syczenie i wstrzykiwanie powietrza i wypuszczanie go. W kabinie było to trochę wytłumione. Inaczej --- jak, słuchać przyrządów i radaru.


Kurt Romminson "Drwal" /André de Gaulle "Napoleon" / Maksim Torn „Vess”



Drwal -Coś ci mignęło przed oczami. A raczej maszyną. Widziałeś jakiś cień. Wyglądał to jak mech AAS1. I to zielono-czarny.

-Co do jasnej… ?! –zakląłeś do radia.

Ktoś ci się zapytał - co tam Drwal? -.

Odpowiedziałeś że nic, ok. Ale po chwili znów ci się wydawało że coś widzisz na radarze. Znikło nim zdążyłeś się dobrze przypatrzeć. To wcale nie było zabawne a ty nigdy takich rzeczy nie miałeś. Jakieś zwidy czy inne omamy. Potem było już wszystko dobrze, jak by nic się nie stało. Maszerowałeś z resztą oddziału. Po paru krokach jeden z was coś zaczął nawijać przez radio. To Napoleon zauważył kilka punktów biegnących przed wami. Jak by uciekały. (Drwal) >I tobie się to pojawiło po chwili. Zapierdzielało wzdłuż szyn tak jak wy troszkę szybciej ale, nie na tyle byście nie zauważyli tego wychodząc za zakrętu. Było to coś nie wielkiego góra 60 cm wzrostu. Jakieś od 14 do 17 sztuk. Strasznie musiało być to zmieszane bo na radarze przelatywało między sobą dość chaotycznie. Zaraz po tym próbowałeś to dojrzeć ale w kompletnej ciemności nic nie było widać. Za to znów zauważyłeś coś co mijałeś jak by mech stał w bocznej wyrwie. Gwałtownie się zatrzymałeś by sprawdzić co za czort. Niestety Vess nie zdążył wyhamować mechem i wpadł na twojego klnąc przy tym. Leżeliście obaj. Vess podniósł się by odblokować ci wstanie.

Ale ty leżałeś jak wryty.

-Drwal co ci pogięło cię?- zapytał Vess.

Ty po chwili do niego – tam w wyrwie tunelu Arty!-

-Gdzie?- Vess

-tam? -pokazując paluchem mecha Drwal

Vess włączył reflektor szperacz i podświetlił wyrwę. Co prawda było tam jakieś przejście ale po za tym nic nie było.

-Drwal weź się w garść on nie żyje przecież. Rusz dupę i gonimy chłopaków! Wszystko masz sprawne?- Vess

Drwal -odpowiedziałeś pewnym głosem że tak, ale z wrażenia nie miałeś czasu sprawdzić. Wstałeś podniosłeś broń i zacząłeś gonić resztę grupy z Vess-em

Reszta

To były małe szczury. Jeżeli tak można było nazwać szczura wysokiego na 60 cm. Udało się wam upolować kilka miotaczem. Zobaczyliście po chwili że dwóch waszych dopiero dobiega do was. Nie obyło się bez pytań -co tak wolno? Co się stało?-

Byliście blisko pierwszego rozgałęzienia. Mieliście iść prawym odnóżem. Potem prosto do celu jakieś 10km. A potem już cel stara stacja południowa.

----------------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172