Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-06-2013, 00:44   #1
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
[Open Source] Szortal [+18] - SESJA ZAWIESZONA

}--+++--{



Dziennik Stalkera /24.04.2012r – Dworzec Wschodni

Jak pisałem wcześniej, nie jest tu ciekawie. Na każdym kroku, coś czeka by cię dorwać. Coś, lub ktoś. Tu nawet trawa potrafi zadać cios lub co gorsza zatruć ciebie świństwem. A wtedy to bracie zdychasz w cierpieniu robiąc pod siebie. W najlepsze udusisz się własnymi rzygowinami.

Zona to ziemia niczyja przynajmniej tak na pierwszy rzut oka. Niczyja w sensie nikt się nie przyznaje do tego obszaru. Przynajmniej z tym jest spokój. Była połać Rosji, która niegdyś panowała na tej ziemi, została na niej pochowana a raczej teoretycznie pochowana. Bo większość porusza się jeszcze po powierzchni i szuka jedzenia, czyli nas.

- Jak nie mówiłem tobie ? Jak to kto .. my? - My to wybrańcy nie kto inny! Mówią na nas: Złomiarze, Stalkerzy, czasem potępieńcy. Jak zwał, tak, zwał. Walić ich wszystkich psubratów. Młody nie ociągaj się i ładuj na wózek… co, no by nas nie dorwali! Dziś gęsto ich tu! Wyczuli nas czy co!?


Stary Dworzec Wschodni. Niegdyś miejsce zwykłe przeciętne teraz jedno z kilku miejsc obdarowujących w artefakty i złom do rozbiórki. Do tej pory można się tu obłowić. Nie tylko w sterty złomu ale i w broń i inne rzeczy tych którzy tu zostali na dłużej. Czyli zabitych. Jedna z zasad Stalkera nie zabieraj z mogił. Ale inna mówi jak komuś nie potrzebne to po co ma leżeć. Więc jak nieboszczyk nie pochowany znaczy daje.

Miejsce dość ciekawe ale i niebezpieczne. Kilkanaście parowozów i wagonów poustawiane na peronach. Razem peronów było osiem. Ale były i rozjazdy. Większość już rozebrana do połowy. Prześwitywały z braku elementów jak sita.

Był budynek centralny który budził podziw do dziś. Nikt nie wchodził do piwnic. Taki przesąd. Za to na dachy i pietra, tak. Piętra były dwa i poddasze. Dach uszkodzony. Stara wieża ciśnień i uzdatniania wody. Oraz kilka budynków poniszczonych i zarośniętych. Od budynku tak ze trzydzieści kroków zarośnięta droga i zagajniki. A od strony peronów płot murowany a potem las. Las który powoli wdzierał się za płot. Tory zarosły i pordzewiały.
Tuż przed budynkiem głównym stała stara lokomotywa. Taka jeszcze na parę. Za nią kilka wagonów. Perony niegdyś osłonięte daszkami teraz zostały tylko powyginane pręty i słupy.
Terytorium Szablogębych.

MatrixTheGreat - David Campbell


Uwijałeś się! Jak ci starzec podpowiadał. Chodziłeś z nim na rajdy już dobry czas. No ze pół roku jakby nie dłużej. Dorobiłeś się Ak-47 w zdatnym egzemplarzu. Na koncie też miałeś spotkania z przedstawicielami różnych nowych gatunków jak i znałeś kilka anomalii.

Teraz zbierałeś artefakty z nim. Na imię jak miał tego chyba nikt nie wie ale mówili na niego Sierżant. Chodził stale w kurtce wojskowej. Miał siwą brodę długości dwudziestu centymetrów włosów brak. Za to miał naciśniętą czapkę z daszkiem taka rosyjska czapeczka nie jakaś tam sportowa. Na plecach nosił plecak z stelażem oraz starego Ak-47 z podpiłowaną iglicą. Czuły był i lepiej go było nie tykać. Kiedyś jeden z Vasyli chciał ukradkiem podprowadzić to sobie nogę przestrzelił.

Wózek mieliście dwukołowy taki do wożenia węgla. Z rączką metalową owiniętą bandażem. Koła 28’ od starego roweru. Na nim woziliście ciągle koc maskujący. Czasem trzeba było wepchnąć w zarośla wózek i lepiej by się nie rzucał w oczy. Sierżant zawsze kład pod koło granat bez zawleczki. Jak już ma stracić coś to tak by tamten nic z tego nie miał. Dziś z sobą wzięliście kobietę. Smokey na nią mówili.

Kitsu – Smokey


Tylko trzy razy wybieraliście się razem na rajd. Znałaś ich jednak z osady. Wiedziałaś że Sierżant był jednym z najlepszych Stalkerów. Zawsze wracał z pełnym wózkiem. Za to David był młody ale u boku staruszka się wyrobił. Docierając na Dworzec Wschodni wiedziałaś co to za miejsce i że tu można szybko napełnić wózek ale i szybko stracić życie. Więc wykonywałaś wszystko to co mówił staruszek i nie rozchodziłaś się za daleko. W końcu to terytorium Szablogębych. Kilka artefaktów leżało koło anomalii sidło-wych kilka anomalii grawitacyjnych.




24.04.2012r – Rozjazd

Iskierka - Claire, pseudonim Iskierka

Szłaś już tak długo że straciłaś rachubę ile to już czasu minęło od tamtego feralnego miejsca. - Czy warto było się stawiać? ..było? Oddali by co mieli i tyle. Może by.. ehh.. a tak kolejni. Dupki jakieś. – tak sobie po cichu tłumaczyłaś dlaczego dwóch Stalkerów zginęło z twojej broni.

Szłaś wzdłuż torów, ale nie na nasypie tylko, nieco niżej. Jeszcze brakowało by samemu głupio wpaść i oddać wszystko nowemu właścicielowi lub co gorsza stracić życie. Dotarłaś do ros jezdni. Na niej był budynek przestawni. Po sprawdzeniu okazał się pusty. Był to wąski budynek wysoki jak budki strażników. Drzwi były więc szło się zamknąć przed drapieżnymi psami i innymi czworonogami. Co do reszty, no nic trzeba czuwać.

Rozsiadłaś się na górze z dala od okna. Wszędzie były porozwalane papiery już zżółkłe. Kilka szafek wiszących rozszabrowanych jak i jedno biurko. Krzesła brak pewnie zabrane przez poprzedników. Zapewne nie pierwsza tutaj śpisz i nie ostatnia. Oparłaś broń swojego M16. Tak nowy nabytek od jednego z tamtych Stalkerów. Od co niema to jak długa broń. Rozpięłaś plecak i zaczęłaś od starej konserwy z datą opiewającą na 1987r. Dobry rocznik niema co wtedy żarcie się tak szybko nie psuło. Rozpięłaś plecak i zaczęłaś oglądać zdobycz co to nie miał ten Stalker któremu nie udało się nawet zapiąć rozporka. Było aż dziesięć przedmiotów…




Konflikt / 20.01.2013r – Gdzieś nad Rosją Wschodnią

Baird - Michael Baird "Pretorian"

Hałas śmigłowca roznosił się echem od pobliskich wąwozów i wzniesień. Trzy helikoptery Black Hawk miały za zadanie przebić się na terytorium zniszczonej Rosji i dorwać nie jakiego Borodina Pietrzakowa.
Odpowiedzialnego za stworzenie Detox-1.

Grupa składała się z ośmiu żołnierzy. Razem były dwie grupy. Helikoptery zawisły nad celem desantu. Jakieś dwadzieścia kilometrów od Mińska. Właściwie to ruin tego miasta.

- Pierwsza grupa desantowa dotarła do celu – wydał zgłoszenie radiowiec do reszty.

Sekundę po tym pomiędzy zagłuszającym otoczenie warkotem silnika śmigłowca wyodrębnił się szum i pogwizd. Zaraz po tym wybuch drugi śmigłowiec jednocześnie runął na dół delikatnie zbaczając w prawo. Radiowiec krzyczał w eter

Kontakt! Kontakt! – tak jakby każdy z was był ślepy.

Wszyscy się rozproszyli. Lecz oprócz palącego się jednego śmigłowca i odlatującego już w oddali drugiego nic nie dawało oznak.


Leżałeś na glebie szukając po okolicy swoich jak i wrogich jednostek. Ktoś do ciebie podleciał i chwycił za ramie kładąc się tuż obok. To był John. Był w grupie od zwiadu. Był bez hełmu. Zapewne zgubił w czasie kontaktu z wrogiem. Spojrzał na ciebie uśmiechnął tą swoją szczerbatą gębą i wyciągnął za siebie hełm. Wsadził na ten swój zakichany łeb.

No to jesteśmy witaj w piekle sierżancie. – po czym wysunął broń spod prawej ręki i zaczął taksować otoczenie swymi przyrządami celowniczymi.


Zauważyłeś w oddali dwóch następnych. Henry i Toto. Tych dwóch to ogień zaporowy w grupie. Na prawo tuż pod krzakami rozłożył się Donn. On znów pełnił funkcję sapera i speca od ładunków. Tuż po jego lewej w wysokiej trawie Chandy był arabem. O dziwo nikt go jeszcze nie zabił. Tak naprawdę oddany człowiek wojsku USA Army. Odpowiadał za tłumaczenie. Skubaniec znał osiem języków. W tym rosyjski. Katty. Tak kobieta w grupie jedyna. Również snajper ale też i nasza pani od bandaży.

No… i znalazła się nasza gaduła. Tom, radiowiec i nasłuch. Siedział blisko drzewa i śpiewał zawsze jak się denerwuje, to śpiewa. Jeżeli ktoś ma zginąć pierwszy, to do cholery, niech będzie to on.

Miejsce nie było otwartym polem więc można śmiało się kryć ale nie na długo jeżeli mamy przeżyć. Niedaleko było drzewo tak po prawej od ciebie gdzie siedział Tom. Natomiast za tobą był rów a potem zagajniki zamieniające się w las. Przed ruiny jakiegoś podmiejskiego gospodarstwa. Czas ogarnąć pozostałych i ruszyć....





}--+++--{


Jutro Komentarze postaram się dodać!


...
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 17-06-2013 o 15:03.
Nasty jest offline  
Stary 16-06-2013, 17:20   #2
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Baird - Michael Baird "Pretorian"

Pierwszą rzeczą jaką zrobił Pretorian było sprawdzenie broni, nadal leżąc nisko ziemi sprawdził czy lufa jest nie wygięta, czy ziemia nie dostała się do zamka.
Następnie patrząc na John'a odpowiedział.
- Co ty nie powiesz Hawk? Lepiej powiedz skąd w nas walą.
Nie czekając na odpowiedz snajpera, Baird krzyknął tak by reszta zespołu mogła go usłyszeć.
- Wycofać się! Do rowu! Powtarzam! Wycofać się do rowu!
Sierżant zauważył że Tom'a dalej śpiewa pod drzewem.
- Radio! Rusz dupsko!
Krzyknął do niego, ale ten zdawał się go nie słyszeć. Pretorian spojrzał na John'a i powiedział.
- Hawk, ubezpieczaj mnie.
Trzymając głowę nisko Baird podbiegł i przykucnął przy drzewie. Sprawdził perymetr i głośnym tonem powiedział do Tom'a
- Radio! Do rowu! To rozkaz żołnierzu.
Sierżant złapał go za kołnierz i wciągnął za sobą do rowu w którym siedziała już reszta drużyny. Biegnąc z Tomem zawołał John'a.
- Hawk! Wycofaj się.
Pretorian wrzucił Tom'a do rowu obok siedzących już w nim Henrego i Toto. Sam wskoczył do rowu zaraz za nim i natychmiast odwrócił się by osłaniać odwrót John'a.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Nasty : 17-06-2013 o 20:03.
Baird jest offline  
Stary 17-06-2013, 00:29   #3
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
MatrixTheGreat - David Campbell


Mając takie nazwisko, trudno się było odnaleźć w Zonie. David nie był Amerykaninem „czystej krwi”, za to jego ojciec już tak, a to wystarczyło, mimo że nawet go nie pamiętał. Dorastał jednak właśnie tutaj, „na wschodzie”, co pozwalało mu w pewnym stopniu wtopić się w tło, chociaż nie raz trafiał się ktoś, komu nie spasowała jego morda. Zazwyczaj ci ludzie szybko zaczynali tego żałować. Zazwyczaj…

David wrzucił do wózka kolejną Meduzę i rozejrzał się dookoła. Dreszcz emocji, towarzyszący człowiekowi w tym miejscu, był zupełnie inny, niż gdzie indziej. Przynajmniej tak mu się wydawało.
Staruszek jak zawsze trzymał rękę na pulsie. Mówił właśnie coś do nowej, która swoją drogą całkiem nieźle radziła sobie z robotą. Większość rajdów polegała na tej właśnie zasadzie: słuchasz Sierżanta to idzie gładko, nie słuchasz – giniesz szybko i zwykle w mało przyjemny sposób.
Campbell poprawił karabin na ramieniu. Topór strażacki – pozostałość po jego starej robocie – leżał jak zwykle razem z całym towarem w wózku. Zaczynał się zastanawiać, jak długo jeszcze to dzisiaj potrwa, ponieważ nie miał specjalnej ochoty spotkać Szablogębych. Nie tracąc więcej czasu, znów zajął się zbieraniem artefaktów.
- Będziemy sprawdzać też to? – zapytał półgłosem Sierżanta, wskazując głową budynek dworca.
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 17-06-2013 o 20:03.
MatrixTheGreat jest offline  
Stary 17-06-2013, 21:17   #4
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Kitsu- Smokey

"Niewiele razy miałam okazję na wyjście w zonę. Mechanik znajdzie pracę wszędzie, więc nie musi się zbytnio narażać. Wiadomo, czasy są niebezpieczne, ale ktoś o moich kwalifikacjach nie zginie tak łatwo, mam nadzieję. Nie ważne jest przecież dla kogo pracujesz, ważne aby dobrze płacił. W pracy wołali na mnie Smokey, bo zawsze miałam szare dłonie, od niedomytego smaru i innego szajsu."

"Budynek Dworca Wschodniego sprawiał przygnębiające wrażenie. Niski, obdrapany z łuszczącą się farbą, którą mógł się poszczycić w porównaniu do reszty okolicznych budynków. I wszędzie kurz. Kurz, który pokrywa wszystko i wszystkich. Osiada najpierw cienką warstwą, a jeśli pozostawisz go w spokoju przeobrazi się w grubą skorupę."

"Sierżant nie mówił dużo, ale jak już mówił to się go słuchało. Inaczej człowiek szybko ginął. Od anomalii, mutantów, drapieżników, ale najczęściej od innych ludzi. Słuchaj się starszych, to dłużej pożyjesz. Poinstruował mnie jak ułożyć graty na wózku po czym wrócił do swoich zajęć. Swoją drogą David też ich sporo nazbierał."
Poprawiłam lepiej swoją arafatę, którą choć trochę starałam się osłonić oczy oraz włosy od nieprzyjemnych działań otaczającego nas środowiska. Na wózku mieliśmy już jakieś pozbierane artefakty i właśnie zajęłam się rozmontowywaniem ich na części, aby cały ładunek lepiej trzymał się kupy, gdy moją uwagę przykuła jedna z anomalii. Uwagę tą odwróciło ciche pytanie, którego treści nie udało mi się dosłyszeć.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.

Ostatnio edytowane przez Kitsu : 18-06-2013 o 22:37.
Kitsu jest offline  
Stary 24-06-2013, 21:58   #5
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
}--+++--{



Dziennik Stalkera /24.04.2012r – Dworzec Wschodni

Wózek pełny żelastwa i artefaktów pochowanych pomiędzy nimi. Zabezpieczonych owiniętych jak i skrzętnie ukrytych w pudłach. Wózek delikatnie siadł na ośkach niegdyś rowerowych. Nie takie rzeczy się woziło nieraz o wiele cięższe.

Czas sprawdzić budynek. Staruszek stanął jak wryty. Stał tak gapił się bezsensownie pomiędzy wagony.

- cicho!- powiedział nakazująco.

Po chwili wydał jeszcze jeden nakaz

– Chodu… Wszyscy wysoko a najlepiej zamknąć się gdzie popadnie! – I staruszek ruszył łapiąc swego Ak-47 w wątłą łapę.

Jak na starca to wiedział co robi nawet nie zadrżał, czy też na pewno nie panikował. Był już przy parowozie na drugim peronie, gdy dotarło do was hałas łamanych gałęzi czy drżenie ziemi. Docierał od strony lasu i zza płotu.



MatrixTheGreat - David Campbell

Odpowiedzi nie dostałeś. Za to uciszył ciebie. Hałas był coraz bliżej a staruszek wspinał się po stopniach na parowóz. Swoją drogą kryjówka do bani bo drzwi brak. Sierżant jednak wlazł i zaczął się wciskać w drzwiczki paleniska. Skubaniec jednak wiedział co robi. Wagony jak dla niego stały za daleko a poza tym zardzewiały i nie idzie zamykać włazów. Trochę daleko ale przynajmniej bardziej bezpiecznie, stały wagony cysterny. Niema to jak wejść do środka i się zamknąć. Smokey była kawałek dalej. Rozglądała się po okolicy. Zapewne szukała również schronienia.



Kitsu- Smokey

Gdy staruszek zaczął zwiewać do parowozu wiedziałaś że on bez powodu nie robi popłochu. Zaczęłaś się rozglądać by znaleźć coś co uchroni twoje życie. Rozglądałaś się, ale nie przychodziło ci nic, co by było stabilne i wysoko. Wtedy zobaczyłaś jak David kiwa do ciebie. Widocznie ma pomysł. Chodź opcja staruszka też kusząca
.

Wszyscy

Zdążyliście czy nie dotarło na dworzec stado Szablogębych mutantów. Te stwory, potomkowie niedźwiedzi są wstanie rozwalić w pył zwykle drzwi drewniane czy słabsze metalowe. Kilka takich potrafi rozgnieść wraki aut jak czołgi. Ludzi zaś po prostu stratują lub zabiją kłami wystającymi z gęby na trzydzieści pięć centymetrów. Sierść mają krótką a mięso zbite jak dzika. Pazury łap długie na dwanaście centymetrów. Jednego osobnika można zabić jak ktoś wie jak. Dwa już ciężko ale kilka czy kilkanaście zapomni bracie i uciekaj wysoko.

---
Iskierka - Claire, pseudonim Iskierka

Szłaś już tak długo że straciłaś rachubę ile to już czasu minęło od tamtego feralnego miejsca. - Czy warto było się stawiać? ..było? Oddali by co mieli i tyle. Może by.. ehh.. a tak kolejni. Dupki jakieś. – tak sobie po cichu tłumaczyłaś dlaczego dwóch Stalkerów zginęło z twojej broni.
Szłaś wzdłuż torów ale nie na nasypie tylko nieco niżej. Jeszcze brakowało by samemu głupio wpaść i oddać wszystko nowemu właścicielowi lub co gorsza stracić życie. Dotarłaś do ros jezdni. Na niej był budynek przestawni. Po sprawdzeniu okazał się pusty.

Był to wąski budynek wysoki jak budki strażników. Drzwi były więc szło się zamknąć przed drapieżnymi psami i innymi czworonogami. Co do reszty, no nic trzeba czuwać. Rozsiadłaś się na górze z dala od okna. Wszędzie były porozwalane papiery już zżółkłe. Kilka szafek wiszących rozszabrowanych jak i jedno biurko. Krzesła brak pewnie zabrane przez poprzedników. Zapewne nie pierwsza tutaj śpisz i nie ostatnia. Oparłaś broń swojego M16. Tak nowy nabytek od jednego z tamtych Stalkerów. Od co niema to jak długa broń. Rozpięłaś plecak i zaczęłaś od starej konserwy z datą opiewającą na 1987r. Dobry rocznik niema co wtedy żarcie się tak szybko nie psuło. Rozpięłaś plecak i zaczęłaś oglądać zdobycz co to nie miał ten Stalker któremu nie udało się nawet zapiąć rozporka. Było aż dziesięć przedmiotów…



Konflikt / 20.01.2013r – Gdzieś nad Rosją Wschodnią

Baird - Michael Baird "Pretorian"

Dowódca ściągnął wszystkich w jedno miejsce. Czy dobry pomysł nie wiadomo. Na razie spokój cisza. Człowiek lubił ciszę jak był cywilem. A wojskowy woli jak coś się dzieje wtedy czujność, adrenalina są na odpowiednim poziomie.

Dalej był zagajnik i las. Las mieszany który zamieniał się w typowy las świerkowy. Ciężej bo zagajników brak. Można powiedzieć że przynajmniej niema skąd wróg wyskoczyć. No niezupełnie wróg zna teren a wy nie. Ruszyliście dalej w wybranym kierunku. W lewo wzdłuż rowu była droga do miasta. Niegdyś Mińsk teraz ruiny. W las teren nieznany ale kryjący z góry. W prawo zarośnięte pole. Nie obrabiane leżące obłogiem. W oddali było słychać helikopter. Odgłos był inny niż te które was tu dostarczyły. Wyodrębnić można było tak z dwa może trzy maszyny.

Według wytycznych za lasem powinna znajdować się droga. Leśna droga prowadząca do ruin.




}--+++--{
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 24-06-2013 o 22:03.
Nasty jest offline  
Stary 25-06-2013, 23:26   #6
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Kitsu- Smokey

Usłyszałam: cicho, a po chwili jeszcze: chodu… Wszyscy wysoko, a najlepiej zamknąć się gdzie popadnie! I staruszek ruszył łapiąc swego Ak-47 w wątłą łapę.
"Widząc uciekającego Sierżanta domyśliłam się, że coś się szykuje. Byliśmy na terenie Szablogębych więc zapewne to one wyczuły, że tu jesteśmy i że stanowimy dla nich łatwy cel. Szablogębego było trudno ubić i trzeba było wiedzieć jak to zrobić, a ja takiej wiedzy nie miałam, więc pozostała mi jedynie ucieczka."
W pośpiechu przeszukiwałam wzrokiem okolicę próbując znaleźć jakieś schronienie odpowiednio wysoko. Staruszek zwiał do parowozu.
"Trochę marna kryjówka, bo nie miał drzwi, ale raczej nie chował by się tam bez przyczyny. Zapewne miał jakiś plan."
Zobaczyłam jak David kiwa do mnie. Postanowiłam więc, że zdam się na razie na niego i podbiegłam w jego kierunku tak szybko jak tylko potrafiłam pamiętając o zaobserwowanych wcześniej anomaliach. Bałam się. Nigdy wcześniej nie spotkałam Szablogębego, a łowcy, którzy na nie polowali budzili ogólny strach i szacunek w kolonii.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.
Kitsu jest offline  
Stary 26-06-2013, 13:31   #7
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
MatrixTheGreat - David Campbell

Odpowiedź Sierżanta przeraziła chłopaka. Już wiedział co się zapowiada. „O nie…”. Kłopoty. Jeszcze nie znał formy, ale wiedział, że na pewno będą to kłopoty.
– Chodu… Wszyscy wysoko a najlepiej zamknąć się gdzie popadnie! – stary uciekł do parowozu. Na początku David wręcz zwątpił, jednak gdy zauważył, że Sierżant wciska się do paleniska zrozumiał, że tamten od początku wiedział co robi. Hałas dobiegł także Davida. „Staruszek ma jednak cholernie wyczulony słuch”. Rozejrzał się nerwowo po okolicy. Budynek odpadał, nawet jeśli byłoby czym się zabarykadować, to nie zdążyli go sprawdzić, a pomysłowość stalkerów nie znała granic (wystarczyło sobie przypomnieć patent Sierżanta z granatem pod wózkiem). Campbell zauważył wagony cysterny. Nie zastanawiał się już dłużej, bo zbyt długie rozważanie mogło go w tej chwili tylko zabić. Zresztą tak samo jak nie myślenie. Taki już urok Zony – cokolwiek byś nie zrobił, możesz zginąć. Spojrzał na Smokey, która także była w tym wszystkim zagubiona.
- Tam! – pomachał do niej – Cysterny!
David ruszył sprintem w tamtą stronę. Modlił się tylko, żeby po drodze nie było anomalii, ponieważ wszelkie wiraże pomiędzy nimi mogły go tylko spowolnić. Jednak z drugiej strony lepiej je zauważyć i ominąć, niż w nie wbiec. Jak tylko dopadł do cysterny ściągnął Ak-47 z pleców, odbezpieczył i przyłożył do ramienia.
- Wskakuj! – krzyknął do Smokey jednocześnie ją osłaniając na wszelki wypadek. „Nie chciałbym jej mieć na sumieniu”. Nie wiedział jak daleko są Szablogębni, ale gdyby któryś miał się nagle wyłonić zza rogu, miał nadzieję, że kilka krótkich serii posłanych „pod łopatki” przynajmniej spowolni mutanta. Słyszał, że do dzików się tak strzela, bo naboje wystrzelone w głowę mogą się po prostu po niej ześliznąć. „Czy to zadziała również na Szablogębych? Oby nie musiało…”.
Gdy tylko Smokey znalazła się w środku, wskoczył za nią i zamknął właz.
 
MatrixTheGreat jest offline  
Stary 01-07-2013, 21:41   #8
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Baird - Michael Baird "Pretorian"

Słysząc zbliżające się maszyny muszę podjąć decyzje. ''Nie można zostać w tym miejscu. Wybranie pola to głupota, ka-emy wystrzelają nas jak kaczki. Idąc drogą do miasta też będziemy osłonięci, najlepszym wyjściem będzie uciec do lasu i schować się między drzewami.''
- Do lasu! - Wydaje rozkaz i pokazu ludziom żeby biegli.
''Jeśli znam rosyjskie maszyny to ich pancerz jest za gruby, możemy się tylko schować i przeczekać.
Po tym jak oddział wbiegł do lasu każdy wiedział co robić. Sam schowałem się, pod starym, spróchniałym drzewem.

Śmigłowce przeleciały kilkanaście metrów nad koronami drzew ale nie zawróciły, poleciały dalej do Mińska. ''Świetnie. W mieście czekać może na nas armia.''
Gdy huk śmigłowców oddalił się już na tyle że został tylko ledwo słyszalnym szumem wyczołgałem się z pod drzewa i zebrałem ludzi.
- Wszyscy są? - Zapytałem i przeliczyłem ludzi.
- Radio połącz się z centralą na szyfrowanej transmisji i powiedz im że jeden orzeł leży. Wspomnij o ruskich ptakach i zapytaj o lokacje Borodina. Zdjęcia z satelity, raport agenta cokolwiek. Nie chcę tam wchodzić w ciemno.
Zebrałem ludzi i i ruszyliśmy w stronę drogi.
- Idziemy w dwóch kolumnach. Formacja Hammer. Hawk i ja bierzemy czujkę. Wolf i Hrabina osłaniacie tyły.
Idąc leśną droga razem z John'em obserujemy przód przy okazji miałem okazje posłuchać jego zdania na temat misji. W końcu gdy oddaliliśmy się na jakieś 20 metrów od reszty zespołu zapytałem.
- Jakie opinie poruczniku?
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Nasty : 02-07-2013 o 15:34.
Baird jest offline  
Stary 02-07-2013, 17:07   #9
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
}--+++--{



Dziennik Stalkera /24.04.2012r – Dworzec Wschodni



MatrixTheGreat - David Campbell / Kitsu- Smokey

Jeżeli kiedyś ktoś by wam powiedział że razem skończycie w jednym pomieszczeniu, tak sam na sam, kazalibyście się wypchać jemu i leczyć. No ale w takiej sytuacji właśnie byliście. Nie licząc Willa który leżał w cysternie chyba dość długo. Smród rozkładu był nieznaczny więc musiało być to kilkadziesiąt lat. Chodź ubranie wyglądało na nie aż tak stare. Cięte rany w miejscu brzucha na kurtce mówiło jak zginął. Kiedy nie ważne. Więc Wili leżał w jednym krańcu cysterny i patrzył na was. Patrzył swymi oczodołami ciemnymi.

W cysternie było dość jasno do zapewne przez przeżarte od rdzy połacie blachy. Jak i brak jednej klapy u góry. Co nie przeszkadzało puki nie pada. Szablogębe stwory i tak są za duże by przez nie wejść. One raczej mogą przebić cysternę jak kartkę papieru lub ją zgnieść. I to był problem kryjówki.
Cysterna trzęsła się i czuć było że przy spotkaniu tych mutantów puści od tak. Hałas był jakby stado słoni przebiegało tuż obok. Rdza sypała się zewsząd a kurz z dna podnosił się samoistnie a kontaktu z stworami jeszcze nie było. Może i warto było się pomodlić lub chociaż zapalić fajkę przed śmiercią. Tylko czy to już.

Wtedy się zaczęło. Pierwsze uderzenie niby spodziewane bo zbliżającego się mutanta było słychać, ale i tak wystraszyło. Huk był tak głośny tak drażniący uszy że trzymając broń ją można było wypuścić i poddać się bez walki. Niestety te mutanty nie miały zamiaru wziąć was żywcem wręcz przeciwnie. Poszarpać rozszarpać i zgnieść a dopiero pożreć. Podczas uderzenia Wili podskoczył w przeciwległą ścianę jak kukiełka. Taka pacynka w szmatach obijająca się o ściany w teatrzyku prowadzony przez małych dzieci dla swych rodziców. Drugie uderzenie znów pewne i nawet równie głośne ale bardziej głuche. Wili znów skoczył jak i wy obijając się w drugą ścianę. Kurz był tak gęsty jak i rdza lecąca w każdą stronę że ciężko było złapać oddech który i tak zaraz był zwracany kaszlem i duszeniem się. Broń gdzieś poleciała. Z jaskrawego światła przenikającego przez szpary i dziury w blachach nie przebijało chwilę światło. Kurz, nie umożliwiał tego, dość skutecznie. Kły wielkie jak u słoni z tym że te szły w dół jak kiedyś u tygrysów szablo zębnych, przebiły blachę. Dokładnie jak było to w przemyśleniu. Kły po chwili znikły i można było się spodziewać następnego uderzenia. Przez chwilę zrobiło się jaśniej choć drobniejszy pył i tak się unosił tworząc poświatę. Wili leżał na wznak zapewne też mu się nie uśmiechało latać tak od ściany do ściany. I tak był w lepszej sytuacji bo nic już skubaniec nie czuł. Pewnie spokojnie by sobie siedział w koncie gdyby nie Wy.

Cysterna przyjmowała ciosy. Między atakami na opierającą się blachę, słychać było jeszcze inny dźwięk bardziej głuchy. Zapewne atakowały parowóz w którym ukrył się Sierżant. Ciekawe czy miał lepsze towarzystwo no i czy też ciężko jemu się oddychało.

Co chwile kły wbijały się w blachę przebijając ją. Trzeba było uważać gdzie się upadało podczas krótkiego lotu po uderzeniu. Oby tylko nie zostać rannym bo jak poczują krew to już niema zmiłuj dorwą rannego jak boga kocham.

Nity puszczały a dziury po kłach stawały się coraz większe. Cysterna zaczęła prześwitywać już nie jak sito. Tylko jak poszarpana szmata i powyginana. Przez otwory można było nabierać świeżego powietrza tym z środka nie można było już oddychać. Trzeba było tylko dobrze wcelować i uważać by za chwilę w otworze lub obok nie pojawiły się kły.


---

Iskierka - Claire, pseudonim Iskierka


Noc nastała a Zona dalej żyła swym życiem. Teraz otworzyła swą paszczę tak szeroko że ciemność ogarnęła wszystko. Tylko czekała aż jakiś nieudacznik czy ktoś kto straci czujność oddał jej to co ma najcenniejsze. Czyli życie.

Iskierka znalazła dużo jedzenia. Tego czego zawsze szuka Stalker. Spakowała z powrotem wszystko do torby i położyła się w koncie, tuż za drzwiami by nie spać na widoku.

Drzemkę przerwał hałas. Były to kroki. Ktoś wszedł do budynku. Chwyciła broń. Kurczowo przytrzymała i zarepetowała by upewnić się że nabój jest w komorze. Wy kulnęła się zza drzwi i oddała strzał. Rozbłysk w ciemności podświetlił pomieszczenie. Łuska z dźwięcznym brzękiem upadła na betonową podłogę.

Coś na dole przy drzwiach padło. Głuchy łomot upadku i jęk. Iskierka oddała jeszcze jeden strzał by dobić niechcianego gościa. Nie przemyślała że może nie być sam i o ile po jednym strzale nie ujawniła swojej pozycji to po drugim rozbłysku warto było się prze kulnąć. Była bystra i zrobiła to, niestety na granat w tak małym pomieszczeniu niema mocnych. Wpadająca jabłkowata kulka wleciała przez otwór gdzie kiedyś było okno. Huk i łomot oraz dźwięk dudnienia i pogłos odbicia dźwięku od ściany Iskierka już nie usłyszała. Z ścian poleciał tynk i podmuch który wyleciał również drzwiami które wypadły z framugi.




}--+++--{



Konflikt / 20.01.2013r – Gdzieś nad Rosją Wschodnią



Baird - Michael Baird "Pretorian" (Broń ACR 6.8 )

Grupa

John – Snajper zwiadowca (L118A)
Henry i Toto – ostrzał zaporowy (M60E4)
Donn – Saper spec ładunków (RSASS)
Chandy – Arab tłumacz (Ak-47)
Katty – snajper , medyk (Barrett 50cal.)
Tom – radiowiec (ACR 6.8 )


John szedł obok rozglądał się jak to miał wyuczone w swym charakterze i postępowaniu. Jego ślepia mrużyły si jak by dociekał wzrokiem każdego szczegółu gdzieś w oddali. Ten człowiek w mik rozumował gdzie może się przyczaić wróg czy zrobić zasadzkę. Więc dwóch takich na przodzie nie mogło wleźć w byle pułapkę czy nadepnąć na minę. A już na pewno stracić bezmyślnie ludzi.

Po twoim pytaniu John odwrócił się, dosłownie na chwilę i znów spojrzał na ciebie, po czym zaczął się rozglądać.

- No jak na razie nie jest źle. Szkoda że tylko my zeszliśmy. – Spojrzał na ciebie katem oka
Damy radę wyjdziemy z tego cało. – I uśmiechnął się do ciebie szybkim ruchem salutując tylko ręką.

Reszta szła dość rozciągniętym szykiem. Katty również rozglądała się obracając o 180 raz w prawo raz w lewo. Ona miała znów wyuczony sposób z Vietcongu. Nie była tam w końcu niema tyle lat, to pozostałość z szkolenia u najlepszych którzy tam byli.

Tom szedł nerwowo i kurczowo trzymając się radiostacji stale próbując wywołać bazę. Henry i Toto obstawiali tyły. Posiadali M60E4 które w razie odcinania ucieczki były najlepsze.

Reszta szła wedle rozkazu dwiema kolumnami chodź nie był to dobry sposób przemieszczania się na wrogim terenie i to zalesionym. Za gęsto boczny ostrzał wystarczy by powalić grupę i ostro ją przerzedzić.

Dotarliście na skraj lasu gdzie się kończył jeden a zaczynał drugi. Spowodowane było to przecięcie rzeką. Przez nią prowadził mostek, nie za szeroki. Na jeden nie za duży pojazd. Las kończył się jak stroma ściana bez żadnych niższych drzew czy zagajników.






Zapraszam graczy na GGDoc !!

}--+++--{

 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 05-07-2013 o 22:07.
Nasty jest offline  
Stary 04-07-2013, 23:06   #10
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Kitsu- Smokey
MatrixTheGreat- David Campbell


- Cholera - cicho skomentował obecność trupa David, ale nie było już mowy o zmianie kryjówki. Słychać było dudnienie, jakby wręcz zbliżała się szarża ciężkiej kawalerii. Najgorsze było to, że cały czas się nasilało, było coraz głośniejsze. I wtedy się zaczęło. Pierwszy z potworów uderzył w cysternę, spowodował w ten sposób huk tak bijący po uszach, że mimo woli zatykało się uszy. Siła uderzenia ścinała z nóg. Po pierwszym od razu nadeszły następne, rzucając znajdującymi się w środku o ściany. Cysterna robiła się coraz bardziej dziurawa, a wznosiły się przy tym takie tumany kurzu, iż jedynym sposobem oddychania pozostawało zaczerpywanie powietrza z zewnątrz, przez dziury.
David nawet nie wiedział kiedy zgubił broń, był zbyt oszołomiony hukiem rozsadzającym głowę przy każdym kolejnym uderzeniu. Nie był pewien jak długo już lata z ściany na ścianę, ale wyglądało to na całe wieki. Miał nadzieję, że cysterna wytrzyma, ale Szablogębni mieli nieco inne zdanie na ten temat... i chyba mieli rację, bo coraz bardziej przypominała ona zgniecioną puszkę po piwie.
Aaaa - krzyknęła Smokey uderzając głową w ścianę cysterny. Broń wypadłą jej z ręki i przeleciała po podłodze przez całą długość marnego schronienia.
“ Trza szybko coś wymyślić, bo inaczej te paskudy nas rozszarpią. Te ściany długo nie wytrzymają.”
Smokey podpełzła na czworakach do ściany i starała się zaczerpnąć powietrza uważając na atakujące ze wszystkich stron Szalogębe. Następnie zaczęła szukać broni. Znalazła ją po drugiej stronie cysterny, więc udała się w tamtą stronę. Kolejny atak potworów sprawił, że upadła, ale szybko podniosła się i dalej kontynuowała przemieszczanie się w kierunku Glocka.
- Zróbmy coś! One się niedługo przebiją, albo nas zgniotą, a ja nie chcę jeszcze umierać!
David próbował coś odpowiedzieć, jednak skończyło się jeszcze większym kaszlem. Całe gardło miał zalepione kurzem. Spojrzał tylko w górę, w stronę otworu i wskazał go towarzyszce niedoli palcem, po czym spróbował wstać z kolan i przez chwilę utrzymać równowagę. Splótł dłonie, by podsadzić Smokey do góry by mogła dosięgnąć wyjścia.
Udało jej się dobrnąć do pistoletu i schować z powrotem w kaburze. Widząc gest Davida skierowała się w jego stronę. Starając złapać równowagę opierając się na nim wstała, po czym z jego pomocą wspięła się próbując dosięgnąć włazu. Był otwarty, więc obyło się bez użycia narzędzi. Z zewnątrz dobiegały odgłosy rozjuszonych Szablogębych.
- Dasz radę mnie wciągnąć? - zawołał David gdy tylko Smokey udało się wyjść, próbując pokonać piekące gardło jak również przekrzyczeć huk.
Będąc na cysternie zobaczyła stadko otaczające i miażdżące cysternę. Położyła się i wyciągnęła ręce przez właz w jego kierunku.
- Nie wiem, czy dam radę Cię wciągnąć, ale spróbuj się po mnie wspiąć.
David skoczył i złapał się jedną ręką Smokey, a drugą krawędzi włazu, jak tylko umiał go już dosięgnąć, po czym wpełzł na górę. Potwory nadal szarżowały na cysternę, teraz z jeszcze większym zacięciem, gdyż obiadek postanowił do nich wyjść. Trzeba było się mocno trzymać, żeby nie spaść pod wpływem kolejnego mocnego uderzenia. Gdyby zostali tu dłużej, czekałaby ich pewna śmierć, tak samo jak i w środku. Jednak chyba jedyną możliwą do osiągnięcia kryjówką była... kolejna cysterna.
- Nie wygląda to dobrze, trzeba stąd zmiatać - powiedział Campbell szybko analizując sytuację i wskazał następną cysternę - Tylko to teraz mi przychodzi do głowy. Mam nadzieję, że będzie bardziej wytrzymała od tej.
Gdy już obydwoje znaleźli się na dachu, nie zmieniając pozycji z leżącej rozejrzała się po okolicy szukając możliwej drogi ucieczki. Tutaj na pewno nie mogli dłużej pozostać.
- No to będziemy musieli skakać nad nimi. - palcem pokazała na Szablogębe. - Ale chyba nie mamy innego wyjścia. Kto idzie jako pierwszy?
- To ja skoczę i spróbuję Cię złapać.
- Ok, ale bądź ostrożny.
David pokiwał głową. Cyrkowe akrobacje nad głowami tych potworów były ostatnią rzeczą o jakiej marzył, ale było to jedyne chyba wyjście z tej jakże nieciekawej sytuacji. Próbując się nie ześliznąć, podniósł się nadal kurczowo trzymając się krawędzi włazu. Błagał tylko niebiosa, aby w momencie skoku, któryś z tych cholernych stworów nie uderzył w cysternę. Naprężył wszystkie mięśnie do granic możliwości i skoczył. Udało mu się jakimś cudem utrzymać i nie spaść wprost w łapy Szablogębych. Na tej cysternie właz był niestety zamknięty, ale o to David postanowił się martwić, gdy jego towarzyszka też się tu znajdzie. Uniósł się na kolana, jedną ręką przytrzymując się uchwytu, a drugą wyciągając w stronę Smokey.
- Skacz!
Gdy zobaczyła jak towarzysz niedoli szczęśliwie skoczył na drugą cysternę i postanowiła, że idzie jego śladem. Starając się utrzymać równowagę wstała i w kucki, trzymając się rękami dachu cysterny skierowała się w stroną krawędzi. Obserwując Szablogębe wyczuła odpowiedni moment i skoczyła. W jej głowie kotłowała się tylko jedna myśl. “Niech mnie złapie, niech mnie tylko złapie.”
David zdołał chwycić Smokey i utrzymać ja na górze cysterny. Mimo że już od dawna nie był strażakiem, cały czas pracował na to by utrzymać dawną sprawność i w końcu się to opłaciło.
- Klapa jest zamknięta. Chyba musimy skakać dalej. - nowe schronienie właśnie stało się kolejnym obiektem zainteresowania potworków i zaczynały szarżować także na nie.
- Mogę ją otworzyć, ale nie wiem czy to jest dobry pomysł. Lepiej skaczmy dalej, póki te paskudy nie zaczną łomotać i w tą cysternę. Ty pierwszy. - posłała w jego kierunku uśmiech. - I postaraj się tak jak przed chwilą.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.

Ostatnio edytowane przez Kitsu : 05-07-2013 o 09:52.
Kitsu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172