Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-10-2013, 00:12   #1
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
[Neuroshima] Sen o nowym, lepszym świecie - SESJA ZAWIESZONA

Dwójka lekarzy zbliżyła się do zdezorientowanych hibernatusów. Mężczyzna popatrzył na ich komory. Schylił się i odczepił coś od każdej z nich. W laboratorium rozległ się szelest papieru. Lekarz przyglądnął się każdej z kartek i po przeczytaniu ich zawartości wywoływał nazwisko osoby, obok której akurat przystanął.
Po kolei usłyszeli swoje nazwiska:
- Gordon, Winslow, McBarenn, Adams...
Następnie odpalając kolejnego papierosa od poprzedniego usiadł naprzeciwko komór.
- Więc zacznijmy od tego, że was przywitam. Pewnie jesteście jeszcze nie do końca świadomi w jakim gównie siedzicie, a jesteście w nim po uszy. Mamy rok 2060. Jest lipiec i nasze kochane Radioaktywne Stany Zasranej Ameryki przegrały wojnę z blaszakiem. Nasi ludzie was ledwo odkopali ze szponów mutasów. Jakby nie oni to właśnie bylibyscie otwierani przez coś wyglądające jak wyobrażenie yeti. Z mojej strony to wszystko. Macie jakieś pytania? - zapytał medyk wydychając powietrze wprost w twarz Luciana.

Azjatka tymczasem zbliżyła się do mężczyzny. Szepnęła mu coś na ucho. Wymienili spojrzenia i mężczyzna ponownie wziął głęboki oddech.
- Właśnie… nasz szef, Rob chce teraz od was coś dostać. Coś tam potraficie, więc jakaś robota się dla was znajdzie. No… Jak chcecie się przejść po mieście to tylko z Sharon. Filadelfia to jednak nie jest najbezpieczniejsze miejsce. W sumie to nigdzie nie ma teraz bezpiecznych miejsc. Tylko trupy są bezpieczne. Chociaż… kto ich tam wie. Macie jakieś pytania? Chcecie się poznać? Chcecie coś zjeść? Mamy dobre konserwy z datą do 2042 roku.

Za oknem rozpościerał się paskudny krajobraz. Przywoływał najgorsze wizje. Zabijał nadzieję. Witał ich w nowym świecie.

 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 22-11-2013 o 06:46.
Aeshadiv jest offline  
Stary 13-10-2013, 17:15   #2
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Spojrzałem z zaciekawieniem przez "okno". Kurwa, postarali się jak mało kto. Nawet zapach zrobili. Kino pięciowymiarowe. Podszedłem do ekranu, no bo to jest ekran, i dotknąłem powierzchni. Jakby szyba. Nie widziałem nawet pikseli. Technologia musiała się ostro posunąć do przodu. Mogą kłamać co do daty tak samo jak kłamią o jakimś matriksie, czy innym gównie. Może to 2100, albo 2200. Pieprzony Star Trek. No chyba, że to wszystko prawda, a ja mam kompletnie przejebane. Włożyłem sobie słuchawkę do lewego ucha i nacisnąłem odgrywanie. Po chwili popłynęła muzyka. Tak samo jak ją zatrzymałem... kilka godzin temu. Niezwykle pasowała do aktualnej sytuacji. Wiem na czym polegają hibernatory, ale jakoś nikt mi nie dał broszurki, że będą odpierdalać testy psychologiczne. Zresztą jakby rzeczywiście było tak jak mówi to przecież hibernatory miały w sobie tyle elektroniki, że jako pierwsze dostałyby nóżek i odeszły zmieniając mieszkańca w bateryjkę. Jak w tym filmie. Spojrzałem w lustro w pomieszczeniu. Wyglądałem jakbym miał dwadzieścia kilka lat. Warto było się lekko odmłodzić. Wracając jednak do tej hucpy to czas przerwać te gierki. Za tyle kasy. Skurwysyny.
- Dobra, dobra. Ciekawe, żeście przedstawienie zrobili, ale jeszcze do reszty mnie nie pojebało. Ciut za dużo forsy pociągnęliście, żeby teraz robić nam jakieś chore testy psychologiczne. - powiedziałem i patrzyłem na ich reakcje. Nadal odgrywali postapokaliptycznych dżordżów, którzy ot tak obudzili nas w zrujnowanym otoczeniu. Dawno już nie byłem aż tak zdenerwowany. Chwyciłem jedno z krzeseł stojących w pomieszczeniu (nawet rdza jest na nim, nieźli są) i powiedziałem:
- Że niby była wojna i akurat w tym pomieszczeniu została szyba? Odkupię wam ten ekran, ale wy będziecie musieli mi podać niezły powód, żeby nie wytaczać wam powództwa o zadośćuczynienie. - i za nim ktokolwiek zareagował uderzyłem tak mocno jak potrafiłem w szybę. Może mam metr sześćdziesiąt w kapeluszu i nie jestem silny, ale nawet w życiu żółwia są takie chwile, w których musi komuś przypierdolić. Tym razem będzie to ten niezwykle zaawansowany wyświetlacz, który sobie ufundowali za haracz jaki zapłaciłem, żeby mnie zamrozili na czas nagłych zmian społecznych. Psie syny będą ze mną pogrywać... tak, kurwa, nie będzie.
 
Anonim jest offline  
Stary 15-10-2013, 23:59   #3
 
MagMa's Avatar
 
Reputacja: 1 MagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie coś
Rzeczywistość powoli dopadała mnie wkradając się wspomnieniami w zakamarki umysłu. Zewnętrzne bodźce walczyły o uwagę z ponurymi, pozbawionymi kolorów myślami. Jasne światło opierające się na zamkniętych powiekach i unoszący się w pomieszczeniu nieprzyjemny zapach przywoływał do życia. Obok zwykłego u mnie sceptyzmu powstawała nieśmiało ciekawość tego nowego, lepszego świata, w którym (jak kuszono) miałam się obudzić. Do tej pory wszystko przebiegało zgodnie z moimi wyobrażeniami.

A potem...

- Niech te błazny się w końcu obudzą.... - nieprzyjemny głos w połączeniu z papierosowym dymem zdecydowanie nie pasował do sytuacji. Wreszcie po kilku chwilach udało mi się otworzyć oczy. "Co? Co tu do cholery się dzieje?" To co było dane mi zobaczyć zupełnie nie przystawało do mych oczekiwań. Nie miałam jednak zbyt wiele czasu na przeanalizowanie tego. Obojętnie słuchałam irracjonalnej, skierowanej do nas, wypowiedzi... hmmm... lekarza? Określenie to niezbyt pasowało do człowieka w poplamionym ubraniu, ale wydawało się, że taką własnie pełni funkcję. Jego dość specyficzny monolog chyba nie zrobił na mnie odpowiedniego wrażenia. Jednak musiałam przyznać racje zirytowanemu mężczyźnie zajmującemu wcześniej sąsiednie miejsce. Przedstawienie naprawdę było odegrane całkiem niezłe. Ciekawe tylko jaki był jego cel. Przeciągnęłam się leniwie, po czym spytałam oschłym tonem:
- Moglibyśmy już skończyć te szopki? Test wyszedł... no w miarę realistycznie, a teraz kończymy gierki... ok? - Kończąc błądziła już myślami wokół swych rzeczy. Tak przydałoby się trochę kolorów. Swoją drogą, ciekawe czy nie wymyślili przez te lata czegoś atrakcyjniejszego...
 
MagMa jest offline  
Stary 18-10-2013, 02:00   #4
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Świadomość wracała powoli. Na początku zaczęły do niego dochodzić plamy światła, przebijające się spod zaciśniętych powiek oraz ciche, przytłumione dźwięki. Wraz z coraz to nowymi bodźcami, jakie jego ciało uczyło się ponownie odbierać, dźwięki powoli i topornie przechodziły w odrębne sylaby, głoski a w końcu słowa. Sens wypowiedzi stawał się jasny mniej więcej w tym samym czasie, w którym pojawiły się mdłości i już po chwili wielebny Bryan Gordon otwierał delikatnie oczy, odzwyczajone od patrzenia na cokolwiek.

To co zobaczył wprawiło go w osłupienie. Gdy wchodził do kapsuły hibernacyjnej był przerażony lecz postanowił nie zawieść zaufania Ojca Świętego i ufnie rzucić się w wir wydarzeń, jakkolwiek mocno by nie wirował. Jednak to co opowiadał jeden z lekarzy było wprost nieprawdopodobne. To z pewnością żart. Uśmiechnął się blado.

- Panie doktorze... Proszę sobie nie robić żartów. Nie wiem jak się mają sprawy pozostałych ale ja już mam zadanie, z całą pewnością Watykan was uprzedził kim jestem i jak wielką misję złożono na me ramiona. Może skończmy te wygłupy i pokażecie mi najbliższą kaplicę, chętnie odprawię nabożeństwo w szpitalu, zanim zacznę realizować wolę Ojca Świętego.

Postanowił z całych sił nie patrzeć na przerażające okno, nie myśleć o nim jak o oknie. W duchu modlił się by mężczyzna nagle wybuchnął śmiechem i potwierdził, że Ryan go przyłapał i to był żart. Lecz tak się nie działo, a lekarz patrzył na niego ze zmieszaniem. Pod jego spojrzeniem czoło duchownego zalśniło od potu a on sam poczuł jeszcze silniejsze mdłości.
Panie... Cóż się stało ze światem który nam podarowałeś?
 
Luffy jest offline  
Stary 19-10-2013, 00:14   #5
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Bri jak zza warstwy miękkiej waty słyszała co mówił mężczyzna. Kręciło się jej w głowie, miała wrażenie, jakby dopiero co zeszła z rollercoastera rozpędzonego do prędkości światła. Zebrawszy siły podeszła do okna, który dopiero co próbował rozbić mężczyzna o wyglądzie tak nieciekawym, że aż dziwnym. To co za nim ujrzała sprawiło, że lekko się zachwiała, ciemne włosy dotąd związane w niedbały węzeł na szyi rozsypały się po jej ramionach i plecach.
Czując na nowo wirowanie w głowie przysiadła pod ścianą chowając twarz w dłoniach.
Niech to okaże się sen, sen o nowej, może szóstej części Terminatora czy innego Mad Maxa....

Nie patrzyła na ludzi zebranych wokół ale słyszała ich zirytowane, zszokowane i gniewne głosy, tak jakby ich emocje mogły cokolwiek zmienić.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 19-10-2013, 14:54   #6
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Tak jak część z nich się spodziewała lekarz wybuchnął śmiechem. Uderzył otwartą dłonią o czoło i po chwili zakaszlnął potężnie. Gdy tylko doszedł do siebie spojrzał na wszystkich wybudzonych i powiedział z radosnym spojrzeniem:
- Testy? Ekran? Zadośćuczynienie? - wymieniał kolejno wszystko co zapamiętał ze słów Luciana. Kilka razy spojrzał jeszcze na pozostałych ludzi w laboratorium, wziął głęboki wdech i ... :
- Nie żartuję, nie robimy żadnych testów. Na prawdę przegraliśmy wojnę. Wszędzie teraz jest radiacja, populacja stanów spadła o jakieś dziewięćdziesiąt parę procent, Kanada nie istnieje, zamiast niej jest wielki blok betonu i metalu zwany Molochem. To nie jest jakiś katastroficzny film czy sen. To jest rzeczywistość. - powiedział podpierając się rękami o kolana.
Po chwili milczenia dodał jeszcze:
- A szyba jest tu dlatego, że jesteście 'gośćmi' kogoś bardzo ważnego w tym mieście.

Zerknął na Victorię podnosząc jedną z brwi. Następnie rzucił okiem do papierów i powiedział:
- Sierżant McBarenn, to nie są już żadne testy. Jak już mówiłem zresztą... Widząc tutaj co stoi w papierach, to wyglądasz na osobę, która rozumie co to obowiązek względem dobroczyńcy - przed wojną to był Stany, teraz jest to Rob. Gdyby nie jego ludzie to w tym momencie nie wylądowalibyście tutaj, a w żołądkach jakiś kanibali albo mutantów. - lekarz spojrzał prosto w oczy kobiety jakby chciał wywrzeć na niej jakąś presję.

- Ojczulku, łączność z Watykanem została stracona jakieś 35-40 lat temu. Nie czujcie się zobowiązani do słuchania bełkotu tego błazna w białym. Pewnie nie ma już ani jego, ani pozostałych 'pasterzy owieczek na ziemi'. Zajmij się sobą, bo będziesz długo przyzwyczajał się do tego co tu ujrzysz. - zwrócił się do Bryana. Jakby z politowaniem.

Azjatka podeszła do Bri. Popatrzyła się po niej, położyła jej rękę na ramieniu i spojrzała w oczy.
- Możesz mówić? Chemia działa? Trzeba jeszcze jeden zastrzyk? - zapytała jakby nieśmiało. W jej brązowych oczach można było dostrzec ... współczucie? Brittany chyba wiedziała co jest jego źródłem. W dłoni lekarki była jej karta z wypisanym czerwonymi literami jej przekleństwem.
 
__________________
Sanity if for the weak.

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 22-11-2013 o 06:45.
Aeshadiv jest offline  
Stary 26-10-2013, 02:20   #7
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
-40 lat temu...- Bryan wyszeptał z tępym spojrzeniem, poczuł że miękną mu nogi. Ale czy nie po to Ojciec Święty obarczył go tą misją? Gordon w głębi ducha nie był aż tak zaskoczony jak pozostali, zaraz przed hibernacją jego myśli wypełniały czarne wizje, jak widać prorocze.

Spojrzał ponownie na lekarza, człowieka smutnego, pogodzonego z rzeczywistością. I niepogodzonego z Bogiem. Czy każdy w tych czasach wyrzekł się Pana ze swego serca, obarczając go winą za grzechy ludzi? I czy ktokolwiek może winić ich za to zwątpienie, skoro stado pozostawione było bez pasterza?
-W takim razie powinienem jak najszybciej poznać naszego gospodarza i omówić z nim szczegóły misji, jaką mi powierzono.
 
Luffy jest offline  
Stary 26-10-2013, 12:29   #8
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Uderzyłem z całej siły krzesłem w szybę wybijając ją. Następnie puściłem przedmiot, który poleciał kilka, czy tam kilkanaście pięter w dół. Wpadający zapach przypomniał mi o dzieciństwie, gdy otwierałem ranem okno, żeby chemikalia krążące w powietrze ocuciły mnie. Te również mnie pobudziły. Smród jednak niebywały. Nie wiem jak oni skonstruowali tak realistyczną aplikację, ale czas z tym skończyć.
- APLIKACJA STOP - powiedział poskojnie, a potem próbowałem kolejnych kodów. Może wpadnę na jakiś genialny pomysł, ale...

Lucian fart Komputery (5.3)
Rzut: 19, 12, 5
Porażka

... MECHANICZNA ODNOWA LUDZKOŚCI OSIEM CZTERY - powiedziałem na głos, ale zapomniałem ostatnie słowo kodu. Cholera. No to mam problem. Spojrzałem po reszcie. Jeżeli to nie jest ściema to nie powinienem na głos tego mówić. Spróbuję jeszcze to, ale już wypowiedziane zwykłym tonem:
- Wultura. 857, 12, 49, 506. - znów nic się nie stało - No dobra, albo tego wszystkiego nie podłączyliście do cybersieci albo macie dobrego antywirusa. W porżądku. - zakaszlałem od smogu, a potem splunąłem na posadzkę
- To jaką to z pewnością arcyważną misję nam chcecie zlecić? Nie ma to jak grupa zupełnie przypadkowych osób, których nie znacie, ale na kim zawierzycie zaraz swoje życie. To wszystko ma dużo sensu. - powiedziałem patrząc na ulice na dole.

[widzę jakiś ruch? co tam właściwie widzę oprócz tego co na obrazku?]
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 27-10-2013 o 09:21. Powód: /url zamiast /i
Anonim jest offline  
Stary 26-10-2013, 21:36   #9
 
MagMa's Avatar
 
Reputacja: 1 MagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie coś
Niepewnie spoglądając na mówiącego mężczyznę analizowałam wypowiadane przez niego słowa. Czy to w ogóle możliwe bym obudziła się w świecie wyglądającym jak wytwór czyjejś chorej wyobraźni? Czy to możliwe, by któraś z dziwacznych, odrealnionych wizji stała się rzeczywistością?

Twarde spojrzenie mężczyzny było niewygodne, przewiercało na wylot. Z trudem powstrzymałam się przed spuszczeniem wzroku. Chciałam nie wierzyć w jego słowa, ale jeśli tak rzeczywiście wyglądał teraz świat, to trudno. Nie pierwszy raz wypadki toczyły się nie tak, jakbym tego chciała. Będę musiała nauczyć się w tym świecie żyć...

Chaotyczny bieg moich myśli przerwał trzask rozbijanej szyby. Jak na zwolnionym filmie patrzyłam jak kawałki szkła rozpryskują się w różnych kierunkach. Natychmiast też uderzył mnie chemiczny odór wpadającego przez rozbite okno powietrza. Beznamiętnie patrzyłam na resztki szklanej tafli, smutno trzymające się ramy i rozciągający się za nią widok. Po chwili przeniosłam spojrzenie z powrotem na mężczyznę.

- Doskonale znam moje zobowiązania wobec kraju, a jakie są moje zobowiązania wobec tego człowieka wolałabym określić sama po poznaniu sytuacji. Jednak cóż, skoro nie jest mi to dane, to może przynajmniej udzieliłby Pan konkretniejszych informacji, czego się od nas oczekuje?-spytałam spokojnym tonem.
 
MagMa jest offline  
Stary 28-10-2013, 06:48   #10
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Bri czując czyjś dotyk na ramieniu wzdrygnęła się. Widząc współczucie malujące się w oczach nieznanej kobiety miała ochotę krzyczeć.
Nagle do całego tego zamieszania i chaosu jaki ich otaczał doszło jeszcze wybicie szyby okiennej przez facecika o wyglądzie szczura laboratoryjnego w peruce i okularach.
"Wariaci. Ja pierdole, wariaci wszędzie." Ta myśl sprawiła, że zacisnęła zęby i się podniosła.
-Dziękuję, Na razie wszystko działa. Uśmiechnęła się przelotnie do azjatki.

Podeszła na nowo do hibernatora z jakiego niedawno wyszła, pozornie nie zwracając uwagi na to co się dzieje dookoła. Przysiadła na skraju kapsuły zimnego snu masując nasadę nosa.
Kawa, metaamfa i papierosy. Taak, po tym na pewno poczułaby się lepiej.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172