lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Postapokalipsa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/)
-   -   THE END[Neuroshima] Have gun - Will travel (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/13966-the-end-neuroshima-have-gun-will-travel.html)

Reinhard 14-04-2014 16:09

Burton zamierzał położyć się wcześnie spać, by wstać godzinę przed świtem i zrobić krótki obchód okolicy, w nadziei na upolowanie czegoś na śniadanie.
-Przed świtem pójdę na krótkie polowanie, może uda się coś odstrzelić. Teraz się położę. - poinformował resztę obsady pociągu. - chyba, że będę potrzebny - zwrócił się do Erica. Od kiedy medyk wybrał walkę u jego boku, a nie ucieczkę i w rezultacie ocalił mu życie, Rob bardzo liczył się z jego zdaniem.

piotrek.ghost 15-04-2014 11:09

- Masz racje Tommy, może dowiemy się czegoś ciekawego albo chociaż jakąś tymczasową fuche dostaniemy - Powiedział Billy idąc w stronę baru.

Leminkainen 16-04-2014 15:37

Tommy, Billy Weszliście do Baru, sądząc po wyposażeniu w pastelowych kolorach i dużych przeszklonych ladach dawniej znajdowała się tu jakaś kawiarnio-cukiernia. Obecnie za szybami lad znajdują się butelki z mocniejszymi trunkami (głownie nalewki z owocami jakiś nieopisany mętny płyn i na honorowym miejscu butelka przedwojennej Whiskey) pod ścianą stoi metalowa beczka z napisem "Piwo" z której barman nalewa złocisty płyn do wyszczerbionego szklanego dzbanka. W barze jest dosyć tłoczno, wygląda na to że zwaliły się tu ekipy z obu pociągów. Stajecie w kolejce do baru kiedy zauważacie Sloana siedzącego z dwoma mężczyznami przy stole w jednym z rogów sali. Gestem zaprasza was do stolika.

Reinhard 16-04-2014 22:46

Kładąc się, Burton przemyślał kilka spraw. Przede wszystkim był pewien, że w warunkach rodzimych moczarów jego wewnętrzne poczucie czasu go nie zawiedzie, ale tu, w obcym terenie...miał nadzieję, że się nie roześpi. Nie miał niczego, co mogłoby posłużyć za budzik, ale na wszelki wypadek zostawił lufcik albo okno odsłonięte, by mogło go obudzić jasniejące niebo.

Zamierzał przejść się po okolicznych ścieżkach, na tropach prowadzących do wodopojów, w pobliżu zbiorowisk krzaczków z lubianymi przez zwierzęta pędami, na południowych krańcach polanek gdzie rosła najbardziej soczysta trawa. Miał mało czasu i był w obcym miejscu, co dawało marne szanse, ale nawet zając czy pardwa choć częściowo zmażą niepowodzenie z jeleniem.

Nikt nawet słowem nie skomentował jego niepowodzenia, choć oznaczało to jedzenie z puszek. Burton zapamiętał sobie szacunek i wyrozumiałość okazane mu przez członków wyprawy. Nikt też nie zmuszał go do pójścia do baru. Od czasu pierwszych kontaktów z łowcami niewolników i szerokim światem było to dla niego miejsce niebezpieczeństwa, nie odpoczynku.

Po jakiejś godzinie wróci, sprawdzając wnyki. Weźmie ze sobą karabin i proc - a nuż zdarzy się jakaś okazja?

Leminkainen 18-04-2014 16:17

Jak widzę prawie wszyscy malują jajka albo pieką baby więc pchnę akcję trochę do przodu

Taylor

Siedzisz przy stole z szefem swojej ekipy zwiadowczej, jakiś czas temu wróciliście z wyprawy która miała na celu sprawdzić czy tory do Cleveland są przejezdne, nie zbadaliście całej trasy bo wasza motodrezyna dotarła do mostu który został przerobiony z kolejowego na drogowy i nie mogliście jechać dalej. Obecnie dowiedziałeś się że zostajesz z ekipy zwiadu wstępnego przeniesiony do pociągu zwiadowczo-naprawczego gdzie twoje umiejętności będą bardziej przydatne. Twój dotychczasowy dowódca przedstawił ci Steva Sloana energicznego na oko sześćdziesięciolatka dowodzącego składem do którego przyjdzie ci się przyłączyć. Obecnie siedzicie w barze nad piwem i rozmawiacie o szczegółach trasy przed wami.

Billy, Taylor, Tommy
Sloan zauważył chłopaków w tłumie i gestem zawołał do stołu, po czym zamówił dwie dodatkowe szklanki. Następnie przystąpił do prezentacji:
-Joey Evans- powiedział wskazując na starszego -dowódca drezyny która rozpoznawała trasę przed nami. Oraz Taylor Dagmore dodatkowy inżynier którego zabieramy ze sobą -dodał wskazując na młodszego- Bill i Tom Candle powiedział wskazując nowo przybyłych

Gveir 18-04-2014 16:45

Taylor upił łyk piwa. Cienkusz, ale było to mokre. A mokre z reguły przynosiło upragniony odpoczynek gardłu i ciału. Cokolwiek co miało alkohol, do cholery!
Szkot kiwnął głową i lekko się uśmiechnął na widok nowo przybyłych.
Nie był specem do rozpoznawania ludzi na pierwszy rzut oka. Takie rzeczy potrafili chołpaki z Teksasu.. radar przyzwoitości w oczach. Ci z Vegas tym bardziej - im większym frajerem jesteś, tym większy zysk. Podobnie jak typu z Hegemoni..
Kurwa, wychodzi na to, że większość ludzi tak potrafi. Ale Taylor był z Detroit, miasta posrańców, wyścigów, gangów i ekstrawagancji. Lubił to miasto ale los rzucił go na równinę Pieprzonych Stanów Zasranej Ameryki.

Jeśli miałby oceniać, to ten postawny gość o nieco kwadratowej szczęce, którego Sloan nazwał Tomem, byłby jakimś najemnikiem czy zabijaką. Niby kocie ruchy od niechcenia i bang! masz nóż w bebechach. Wolał nie zadzierać z takimi. Nie w otwartej konfrontacji.
Zwrócił swoje ciemne oczy ku Sloanowi i odrzekł z twardym, szkockim akcentem.
- Kiedy więc ruszamy?

Leminkainen 18-04-2014 17:09

-Jutro, rano bierzemy dodatkowe materiały do budowy, potem wyjeżdżamy. Wolałbym mieć raport o tym jak będzie wyglądała cała droga ale niestety będziemy musieli się przygotować na niespodzianki. Sloan przerzucił kartki odręcznego raportu. -Widzę że po drodze nie słyszeliście nic o naszym blaszanym przyjacielu. Chociaż tyle dobrego. Obsada mostu może nie być zachwycona że chcemy go z powrotem ale myślę że się jakoś z nimi dogadamy. Szkoda że nie udało wam się dojechać do Cleveland ostatecznie mogliście wziąć jakiś samochód i objechać trasę chociaż z drugiej strony wtedy to my czekalibyśmy na was. Sloan zaczął się rozglądać po barze ale po dłuższej chwili niezadowolony przestał

Someirhle 21-04-2014 09:06

Tommy przysiadł grzecznie przy Sloanie i ukrył ciężkie westchnienie. Luzu najwidoczniej nie będzie. Niemniej jednak należało robić dobrą minę - nie zamierzał robić sobie wrogów ze względu na skrzywiony ryj. Wręcz przeciwnie - uruchomił całe rezerwy talentu i zaserwował wszystkim promienny wyszczerz i solidną, powitalną grabę.
- Erm...? Jaki blaszak? - rzucił po chwili rozkojarzony, bo właśnie zaczął się zastanawiać, jak by tu przytulić kubek piwa, żeby nie być zmuszonym stawiać kolejki dla całego stołu.
- Znaczy, w sumie nie moja sprawa, ale pewnie trzeba będzie to ochraniać, nie? - Ogarnął się trochę i skupił uwagę na rozmowie. Musiał jeszcze spytać, co wiadomo o dalszej drodze.

Leminkainen 21-04-2014 16:31

Tommy, Billy, Taylor

Sloan podniósł brew
-Moloch. Teraz zacznie się robić ciekawiej. Opuszczamy trasy które już były zbadane i wjeżdżamy w nowy teren. To będzie się wiązało z wieloma postojami w nieoczekiwanych miejscach. Pewnie trzeba będzie gdzieniegdzie wymienić podkłady albo umocnić nasyp a to może oznaczać że będziemy siedzącą kaczką. Dodatkowo będziemy jechać tylko w dzień i cholernie powoli żeby nie przegapić miejsc gdzie moglibyśmy się wykoleić. Oprócz tego jest jedno miejsce które chciałbym żebyście sprawdzili.
Sloan wziął dwie wysokie szklanki od kelnerki i nalał wam do nich piwa ze stojącego na stole dzbana. Było to lokalnej produkcji piwo pszeniczne, mętne i słabe ale wchodziło całkiem przyjemnie. Później do baru weszli John, Jamie i Max. Sloan dał im gestem znak żeby przyłączyli się do was. Kiedy Max przeciskała się przez tłum ktoś ją chyba zaczepił albo coś, bo nagle złapała ze stołu gliniany dzban odwróciła się i rozbiła go na głowie jakiegoś faceta. Jego kumple zerwali się od stołu i wstali, za Max z kolei zaczęli się ustawiać ludzie z waszego pociągu sytuacja chyba zaraz się pogorszy.

Rob
Korzystając z mocy MG sprawię że będziecie żyli w dwóch różnych strefach czasowych!


Tak jak zaplanowałeś poranne promienie słońca (a także wilgotny chłód poranka) obudziły cię rano przeciągnąłeś się złapałeś broń i ruszyłeś. Opuściłeś teren zabudowany i udałeś się do rzeczkę niestety nie znalazłeś żadnych tropów prowadzących do wodopoju. Zrezygnowany miałeś już wracać kiedy zauważyłeś da kojoty które wyszły z lasu.

Reinhard 21-04-2014 22:24

Mięso kojotów, delikatnie mówiąc, do specjałów nie należało, ale w postapokaliptycznej rzeczywistości przetrwało niewielu wybrzydzających. Rob ocenił sytuację, przyklękając i zamierzając się do strzału. Jeżeli kojoty były w zasięgu karabinu, zamierzał wykorzystać tę chwilę, kiedy stały nieruchomo, i strzelić do większego z nich. Jeżeli było za daleko, Rob wystawi zaśliniony palec, by sprawdzić kierunek wiatru i obejdzie kojoty tak, by nie zdradziła go jego woń, a następnie zacznie skracać dystans.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:30.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172