lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Postapokalipsa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/)
-   -   [Storyteling/Autorskie] postapo - Sandbox - SESJA ZAWIESZONA (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/15136-storyteling-autorskie-postapo-sandbox-sesja-zawieszona.html)

Bardd 08-04-2015 21:17

Janusz, Gawern, Sewerus.


Gdy zachodni wiatr zawiał, poczuliście zapach wart padliny wymieszanej z bryzą .. kanalizacji. Grupa mutacji, z mackami, twarzami wygiętymi czy też piętnastoma rękoma. Z obozu wyszły już grupy uzbrojonych mężczyzn, gotowych do oddania strzału z Rudy brodacz, miał akacza, blondyn dosyć młody, biegł z obrzynem, Siwy staruszek bez ręki trzymał rewolwer, a cała reszta trzymała maczety, siekiery i kije nabite gwoździami. Tak zwany Rudy brodacz z obozu ,został wciągnięty przez macki, po czym zjedzony przez wilczury które wypadły z tłumu mutantów, z drugą głową czy też wieloma oczyma. Wokół was była tylko pusta przestrzeń, i las z którego nadciągały mutanty. Ciągle oddawane strzały zagłuszały każdą cichą rozmowę, a ptaki zaczęły wylatywać ze swoich gniazd.
- Oni nas tu zeżrą, a my się nawet nie skapniemy!.- Krzyknął młody szabrownik, po czym wciągnęło go coś w krzaki, a jedyne co po nim zostało to połowa ręki która z nich wyskoczyła, tak szybko jak ciało zostało wciągnięte.


John Husak.


- Ronald! Do nas! - Krzyknął dryblas, a zakapturzony chłopak ruszył w ich strone. Kelnerka idąca w stronę John'a, gdy usłyszała krzyki na dworze zrzuciła ze strachu piwo dla niego. Reszta odwiedzających bar zaczęła uciekać, kłaść się na glebę czy pod stół. Jeden nawet wybiegł, nie zamykając za sobą drzwi. Rozległ się krzyk, i tyle zostało z pana ciekawskiego. Na dachu, było słychać czyjeś kroki, gdy kelnerka spojrzała w górę, zobaczyła jak coś wypala żrącym kwasem dziure w dachu.

Egzio 08-04-2015 21:29

John Husak

- Ehe, jednak po ciebie, powinienem zostać jebaną wróżką. - powiedział sam do siebie widząc ze przestraszony mężczyzna wstaje w stronę dwóch osiłków z giwerami, John położył dłoń na ,,Słodkiej Elizie'' będąc gotowym w każdej chwili odeprzeć ewentualny atak.
- Kurwa, szybciej tam z tym piwem! - krzyknął w stronę wyraźnie obijającej się kelnerki udając brak zainteresowania sprawą zakapturzonego i uzbrojonych ponuraków, w rzeczywistości nie spuszczał ich z oka ani na sekundę - Ileż można czekać... - warknął
W pewnym momencie John usłyszał głośny huk, z ciekawości wychylił się zza lady by sprawdzić co się dzieje, kelnerka opuściła jego piwo i stała oniemiała z przerażenia.
- Kurwa. - mruknął cicho, bynajmniej nie dlatego iż właśnie jego napój poszedł się chędożyć, chociaż to też miało znaczenie, a dlatego iż już wiedział ze właśnie dzieje się coś niepokojącego. Ludzie zaczęli wybiegać z baru z krzykiem, głośno panikować, John natychmiast wyjął ,,słodką elizę'' zza pasa i przeładował ją.
- Kochanie, bądź w gotowości. - powiedział, po chwili rozległy się strzały.
- Rozjebali gościa, a już miałem nadzieje ze się zaprzyjaźnimy.... - zironizował sytuacje i podniósł się z krzesła będąc w ciągłej gotowości bojowej, po chwili spojrzał na dach, wypalała się w nim dziura...
- Łoooo chuj.... spierdalamy stąd, póki ta rudera jeszcze się trzyma. - John szybkim krokiem ruszył w stronę drzwi wyjściowych.

Gargamel 08-04-2015 21:31

Severus już jakiś czas siedział przy zastawionej pułapce. teraz, nareszcie przychodził czas łowów, bowiem zwierzyna nadciągnęła. Ksiądz załadował pierwszy nabój do lufy swojego ulubionego obrzynka 'Brunhildy' która pieszczotliwie zwał Bunią. Wkładając nabój do lufy zaciągał się chciwie tanim, tandetnym cygarem wypuszczając dym nosem niczym mityczny smok. Drugi nabój został włożony w lufę dwururki.. Szybkim ruchem przygotował broń do strzału. Kolejna chmura taniego dymu dla rozluźnienia przed walka, choć czuł, podświadomie czuł, ze pierwsze uderzenie adrenaliny jest tuż tuż. skryty w gruzowisku przy bramie wymierzył z Buni w najbliższego mutanta i cierpliwie czekał aż ten zbliży się na odległość pewnego strzału. Wtedy i tylko wtedy ksiądz nacisnął spust. Zaraz wymierzył w kolejnego mutanta i znów wypalił. jego obrzyn bowiem zrobiony był z dwururki. Mógł podług woli wypalić z jednej z luf lub z obu na raz.

NightShot 08-04-2015 21:50

- Stalker, przyda się pomoc! - zawołał Laraks ładując kulkę celując w łeb najbliższego z mutantów. Poruszając się na ugiętych nogach w celowo nierównym tempie usiłuje zmylić mutanty pozorowanymi atakami. Następnie będąc już dostatecznie blisko uderza z zaskoczenia waląc gazrurką w coś, co kiedyś było czaszką. Wiedział jednak, że zbytnie ryzyko jest bezsensowne i kątem oka dostrzegając, że przeciwników jest zbyt wielu cofa się parę kroków. Unikając spadających na niego macek pędzi w kierunku zniszczonego budynku, który znajdował się około 20 metrów za nim. Skoczył, próbując w locie odstrzelić coś, co właśnie go atakowało. Przez chwilę celował w łeb jednego z Innych ale zmienił zamiar. Zamiast tego rzucił plecak na ziemię i zaczął penetrować go w poszukiwaniu liny i jakiegoś cięższego przedmiotu. Po odnalezieniu sznura i maczety zawiązał na niej supeł. Rozbroił jeden z naboi do Desert Eagle, i spróbował podpalić linę, używając prochu i odrobiny umiejętności. Jeśli mu się uda, rzuca maczetę w tłum, licząc że napięta płonąca lina podpali łatwopalne macki potworów i ogień upiecze mutantów. Plan opierał się na przypadku, lecz Laraks wierzył, że mu się uda

Adi 11-04-2015 14:23

Gawern poczówszy wiatr we włosach i zapach padliny zauważył dosyć duża grupę mutantów zbliżających się do obozu.-Jezu ile ich tam jest- mówiąc to patrzył jednocześnie na tych obcych.

-Wycofajmy się!!!- krzyknął z wieży strażniczej. Zszedł po drabinie. Najwyżej znaleźliby inny obóz, w którym by się schowali.

Bardd 12-04-2015 16:17

John Husak.

Gdy zbliżałeś się do drzwi, które były już blisko ciebie, wypaliła się już dziura w dachu, a mutant spadł na kelnerke. Rozejrzał się, i wtedy można było zobaczyć że nie ma oczu. Jeden z dryblasów strzelił mu prosto w żebro, lecz ten odpowiedział atakiem i zaczął rozszarpywać jego ciało, tak że krew była wszędzie. Pociągłeś za klamke, i gdy otworzyłeś drzwi, przed tobą stał jakiś człowiek odwrócony plecami, z peleryną oznakowaną białym orłem, a w ręce trzymał kałacha.


Gawern.


Gdy schodziłeś po drabinie, w połowie '' drogi '' coś zaczęło na ciebie warczeć. Ewidentnie słyszałeś że są to dwa szczury, lecz gdy się obejżałeś zobaczyłeś szczura z ciałem psa! Z jego paszczy wylewała się śmierdząca maź, a oczy były przekrwione. Próbował on do ciebie doskoczyć, lecz byłeś jeszcze za wysoko.


Janusz.


Niestety twój plan tylko zranił parę mutantów, ale to i tak zamało. Krew się lała, szczątki latały a mutantów było coraz to więcej. W pewnym momencie ktoś wybiegł z baru, trzymając walizkę. Wbiegł on w mutanty, a te zaczęły go jeść. Można byłoby pomyśleć że po nim, lecz podczas tego gdy one go rozszarpywały, ten wybuchł wraz z gromadą mutantów a ciałą zaczęły spadać z nieba.


Sewerus.


Strzelając w mutanty zauważyłeś coś dziwnego, jakby ktoś zabijał je, co może zabrzmieć dziwnie ale z innej strony. Gdy się przyjrzałeś, za mutantami stała grupa ludzi, któży zaczęli strzelać z kałachów w mutanty. Lecz szybko po zauważeniu nich, zobaczyłeś jak jedno z drzew zawala się dosłownie obok ciebie.

NightShot 12-04-2015 18:11

Osłaniając się przed lecącymi z nieba wnętrznościami, Laraks czuł narastającą falę mdłości. Adrenalina nie tłumiła już bólu, spotęgowanego tym, że z nieba leciał kwas.
- Debil może wysadził parę mutków, ale przy okazji zalał nas tym gównem ! - krzyknął do innych. - Chcecie to zostańcie, ja stąd spierdzielam !
Ktoś padł ugodzony ostrzem, które wcześniej należało do jednego z przeciwników. Z jego martwych rąk wypadł karabin. Chwilę rozważał, czy nie zabrać go, ale zorientował się, że nie zdąży dobiec, nim będzie on w zasięgu potworów. Pobiegł w kierunku obozu, który jednak nie wyglądał lepiej: zobaczył coś siedzącego na dachu. Przymierzył i strzelił. Pobiegł dalej, nie bardzo wiedząc, czy trafił. Sprawdził magazynek. W chaosie walki nie dostrzegł, że wystrzelił z niego wszystkie naboje. Nie miał też nic do walki wręcz. W czasie, gdy przeładowywał pistolet pośród ruin znowu dostrzegł ruch. To nie mógł być człowiek.

Adi 12-04-2015 19:32

Gdy Gawern schodził po drabinie z lornetką przez siebie przełożoną coś usłyszał i zatrzymał się w połowie drogi na dół; usłyszał jak coś albo ktoś warczy za nim. Odwrócił głowę przez lewe ramie i zauważył; nie jednego a dwa szczuropsy. Tak je nazwał. Zszedł kilka stopni w dół i kopnął jednego z nich. Tak, że ten upadł na dół na drugiego szczuropsa. Nie poddawały się skurwiele. Niech to szlag- przeklnął w duchu. I co teraz miał zrobić? Poczekał na nich znowu. Wszedł na drabinę. Teraz dostał tak mocno, że stracił przytomność. -Jest...- powiedział uradowany -...teraz drugi.- Nie trwało to chwilę jak przyszedł drugi; i zrobił to samo. Padł jak rażony piorunem. Szybko zszedł z drabiny i udał się w długą w stronę namiotów nie oglądając się za siebie. Z racji niskiego wzrostu (1,65 m) był bardzo szybki.

Gdyż dobiegł do jednego z namiotów zauważył jak ktoś (całkiem niezłej postury) szamocze się z jednym ze zmutowanych. Niemal; lekko zdyszany pobiegł w jego stronę rzucając lornetką w mutanta, który z nim walczył. Aż go odrzuciło na dwa metry (w lewo) patrząc od strony walczącego z nim mężczyzny.

Egzio 12-04-2015 20:01

John Husak

Z wielkiej, rozszerzającej się na dachu dziury spadł paskudny mutant pozbawiony oczu, upadł prosto na przerażoną kelnerkę przygniatając ją swoim obrzydliwym cielskiem, cała sytuacja była tak bardzo zagmatwana i dziwaczna że John kompletnie nie był w stanie trzeźwo w tym momencie myśleć, dwóch dryblasów morduje przerażonego gościa, a zaraz potem z dachu spada mutant, najdziwniejszy zbieg okoliczności jaki John kiedykolwiek widział , jedynie instynkt podpowiadał mu ,,bierz nogi za pas i biegnij ile sił i nad niczym się nie zastanawiaj''.
Otworzył drzwi kopniakiem, gdy nagle ujrzał na zewnątrz odwróconego tyłem mężczyznę blokującego przejście, na plecach miał pelerynę z białym orłem a w dłoni trzymał kałacha.
- Ej, panie supermen, może mi pan zejść z drogi?! - krzyknął John i obejrzał się za siebie patrząc czy mutant przypadkiem nie biegnie w jego kierunku - Ewentualnie jeżeli zamierzasz tak stać jak batman któremu peleryna powiewa na wietrze, to daj mi tego swojego kałacha, bo glockiem tego kurestwa nie rozpierdolę, a wiesz, wolałbym jednak jeszcze sobie dzisiaj troszkę pożyć, o ile nie masz nic przeciw.

Gargamel 13-04-2015 20:32

Severus spojrzał najpierw na drzewo a następnie w miejscu, gdzie powinien znajdować się osobnik odpowiedzialny za jego scięcie. Jeśli był to mutant to w ramach rewanżu mężczyzna strzela mu nisko w brzuch. Chwila na przeładowanie broni i kolejna seria strzałów w mutki - rozwalić im łby, ta taktyka w przeważającej ilosci mutantów była skuteczna, choć znajdowały się osobniki na tę metodę nieczułe i nawet z odstrzelona głową walczące dalej. Taki typ mutków Severus nazywał upierdliwcami. Dlaczego? Byli upierdliwi i trzeba było poswiecic kolejny nabój by ich załatwić na dobre. Pojawienie sie ludzi z kałachami uatwiało szybka eksterminacje - w szeregach wsroga zapanował mały chaos, co wszyscy, w tym Severus wykorzystali. Ksiądz wyskoczył ze swoijej kryjówki i ruszył do ataku z bliskiej odległości. Serce pompowało adrenalinę a ta wzmagała z kolei bujna fantazyję łowcy mutantów.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:21.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172