Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-07-2016, 13:07   #91
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
https://www.youtube.com/watch?v=lVtOG5QbV6Q

[Tretiakowska]

Za plecami Wici słychać było, oprócz ogólnego gwaru, kłótnię dziewczyny z gościem, być może stalkerem, albo tylko trochę lepszego sortu bandytą.
-DOBRA!-Krzyknęła w końcu.
Westchnęła i łypnęła na kolesia spode łba.
-Skoro z ciebie taki skurwysyn, że nawet własnemu przyjacielowi nie pomożesz, to spierdalaj! Sama pójdę go szukać i chuj ci w dupę! Zasraniec! Kakaszka! Tfu! Poszeł na chuj ty!-Kopnęła go jeszcze w nogę, ale ten zrobił unik i tylko gapił się zniesmaczony za dziewuchą.

Przeszła obok Wici i Simona, tego ostatniego potrącając. Obaj mogli usłyszeć, jak zgrzyta zębami wściekła i mruczy pod nosem:
-Ja ci kurwi jeden, suko, dam...sama go znajdę, na chuj mi taki miękki fiut...naboje mam, kałach się znajdzie, na skafander pewnie też...co za jebok! Chuj! Żeby mu dziesięć zapyziałych chujów w dupę weszło!-
Obaj wędrowcy ruszyli dalej. Ale dopiero teraz, uświadomili sobie, jak bardzo się spieszyli i jak bardzo emocje goniły ich do przodu. Teraz dopiero mogli poczuć znużenie, obolałe nogi i plecy.
Na stopach, od starych i niewygodnych butów na pewno porobiły się bąble. Wasilij poczuł w żołądku ssącą pustkę, która przypomniała mu, że od dawna nie jadł nic porządnego, a odkąd przeszli kawał drogi przez Linię Czerwoną, nie miał możliwości zjeść nic konkretnego, co dałoby mu siły na dalszą podróż.
Nawet jeśli chcieli natychmiast iść dalej, to musieli się zastanowić, czy na pewno nie lepiej teraz zrobić sobie przerwy.
Może i sytuacja na stacji była napięta i wszyscy na siebie patrzyli wilkiem, ale może to był ostatni przystanek, na którym mogli w miarę bezpiecznie i bez stresu przyciąć komara i zjeść conieco.
Odpoczynek przed dalszą podróżą mogli zrobić albo tu, albo na Poliance, o której krążyły różne plotki. Do tego, Polianka była stacją opuszczoną i do tego niezamieszkałą. Musiała być tego jakaś przyczyna. Tam pójść spać mogło być równoznaczne z nagłą śmiercią. W tunelach spać też nie było gdzie, a myśl ta wydawała się skrajną głupotą.

[Tagańska]

Dziewczynka szybko dostała się na stację, chociaż w pewnym momencie tak się zajęła wymachiwaniem bronią, że nie usłyszała jak nadciągnęła drezyna. Tekla musiała szybko odskoczyć na bok, żeby nie dokończyć żywota pod kołami pojazdu.
Maszyna jechała tak szybko, że ludzie siedzący na niej, nawet nie zdążyli zareagować na to, co się stało. Pojechali dalej.
Na stację było łatwo wejść- jak zwykle przemknęła się obok strażników, a potem jakby nigdy nic weszła na stację. Dzieci były niezauważalne i do pewnego momentu nikt się nimi nie interesował.
Tagańska była jedną z lepszych w metrze. Należąca do Hanzy, czysta i zadbana. Pachniało tu trochę lepiej niż w tunelu, a posadzka była w miarę czysta. Mało kręciło się tu obdartusów, raczej normalni mieszkańcy, trochę stalkerów i żołnierzy.
Dziewczynka chwilę pokręciła się między ludźmi i zaglądała w różne kąty. Mogła usłyszeć różne rozmowy, strzępki informacji.
Gdzieś tam, w tunelach mutanty zaatakowali...
Zabito Andrieja, a jego dobytek, który nosił na sobie rozkradziono...
Na stacji obok szaleniec wpadł na peron i strzelał do ludzi...
Na górze znaleziono całe pudełko konserw, nawet niezbyt napromieniowanych!
Gdzieś w tunelach grasują anarchiści, podobno od czasu do czasu atakują oddziały Linii Czerwonej i Czwartej Rzeszy...
Ktoś znalazł porzuconego laptopa. Całkiem sprawny, tylko kabla brak.
Gdzieś w tunelu obok Polianki jest jakieś ukryte przejście do Szmaragdowego Grodu. Ale jest zaczarowane, dlatego go jeszcze nikt nie odkrył. Podobno najpierw trzeba znaleźć sposób.
Anna, która handluje herbatką z WOGNu znowu nudzi o Niewidzialnych Obserwatorach i ukrytej, tajnej nitce metra. Podobno są przejścia z naszego do tamtej. Ale oczywiście to bzdura.
Tekla mogła się zdecydować, której historii chce posłuchać i za kim iść, by podsłuchać co dalej. Jednak wcale nie musiała. Mogła znaleźć jakiś kącik dla siebie, żeby przydrzemać chwilę. Albo powęszyć za informacjami, gdzie znajdzie Stiopę, który w tym momencie mógł wydawać się postacią zupełnie wyimaginowaną, nieprawdziwą. Jak marzenie senne. Albo zjawę.
Mogła też iść dalej, szukając szczęścia i przygody. W końcu, nikt tu nie zwracał na małą namniejszej uwagi.

[Tunel pomiędzy Kitaj Gorodem a Tretiakowską]

Mężczyzna zwany Żenią puścił ramiona Dimitrija i cofnął się o pół kroku, patrząc na niego dziwnie. Była to mieszanka niedowierzania, grozy i złości.
-To nie ja oszalałem.-Odparł cicho. Zacisnął pięści, by po chwili je rozluźnić. Łypnął na wędrowca i pokiwał głową w zaprzeczeniu. Najpierw wolno a potem coraz szybciej, nerwowo.
-Nie...nie! Nie wrócę tam!-Dyszał. Złapał się za głowę, jakby go złapała nagła migrena. -Gh...-Jęknął. Machnął ręką gdzieś w bok. -Odejdź!-
Na chwilę zamarł, dysząc ciężko. Po chwili z trudem usiadł z powrotem na tory. Był wykończony.
-Skafandra się pozbyłem.-Mruknął ponuro.-Myślałem...że już nigdy nie wyjdę na powierzchnię.-Otarł brudny nos rękawem.-Chciałem zaprowadzić tam rodzinę...Ale nie dali rady. Byłem głupi. Zaślepiony.-Z trudem powstrzymał się, żeby znowu nie zacząć płakać. Pokręcił głową. Popatrzył się zrezygnowany na Dimę. Kazał mu usiąść obok siebie i wyszeptał mu:
-Na Poliance jest przejście. Tunel. Niełatwo go znaleźć, jest ukryty na tunelu bocznicy. Dwadzieścia metrów od peronu w stronę Polis. Musisz wejść do pomieszczenia technicznego, które tam jest i otworzyć właz do systemu wentylacji na suficie. Idziesz, a raczej pełzasz najpierw prosto, tak z 40 metrów potem w prawo, lewo, tak gdzieś 20 metrów prosto a potem znowu w prawo, do samego końca. Nie wiem ile to będzie? 50 metrów chyba. Niby to jest koniec jednej odnogi, ale musisz wyjąć nieczynny już stary wentylator z ramy i przecisnąć się dalej. Tu uważaj, bo to jest wyjście prosto do dawnego szybu. Dwa metry w dół jest woda. Może radioaktywna. To był szyb techniczny, są tam stare spiralne, żeliwne schody w dół i górę.
Na górze jest zamknięty właz, na głucho, ale to nieszkodzi, bo tuż obok jest metalowa rampa techniczna i wejście do tunelu. Jest zadbany, suchy, ale zupełnie opuszczony. Po prawej miniesz dwa pomieszczenia, pełno tam starych łachów, dokumentów i pierdół i rozwalony komputer.
Pójdziesz dalej, może z pięćdziesiąt metrów i trafisz na rozwidlenie korytarza. Po dwóch stronach zabarykadowane drzwi. Lepiej ich nie otwierać. Na wprost będzie rozwalona winda.
Jak sobie z tym poradzisz, to twoja sprawa, ale schodów i drabiny tam nie ma. Trzeba się wspiąć.
Wyjdziesz na powierzchnię, ale wprost do budynku technicznego metra. Jest w miarę bezpieczny, chyba że jakiś potwór zrobił sobie tam gniazdo, tego nigdy nie wiesz. Ostatnim razem drzwi były od wewnątrz na zasuwę zamknięte, teraz nie mam pojęcia.
Wyjdziesz na ulicę. Wawiłową. Obok Lenińskiego Prospiektu. Miej się na baczności, dużo tam bandytów się kręci. Najlepiej będzie jak odpalisz jakiś samochód i przejedziesz kawałek, ale uważaj na potwory. Czasem latają takie wielkie...-
Wzdrygnął się.- pojedziesz kawałek Tretim Koltsem, skręcisz na zjazd na Lenińskij Praspiekt. Tylko że nie pojedziesz tamtędy długo, bo zawaloną masz ulicę samochodami. Ale będziesz do przodu. Tu uważaj. To niebezpieczna okolica. Tam... tam się dzieją różne rzeczy. Dziwne. I idź tylko w nocy. W dzień nie przejdziesz.
Dalej chyba wiesz jak dojść?
Tylko naprawdę, sam nie dasz rady...Nie wiem...Na Tretiakowskiej może spotkasz Stiopę Borsuka. Musisz popytać ludzi o niego, ale nie ma dobrej renomy, więc nie zdziw się jak ktoś spróbuje ci dać w mordę na samą wzmiankę o nim. Albo poszukaj tam kogoś, kto da ci zarobić, albo akurat szuka
ochotników na wypad.-

Żenia popatrzył się niepewnie na swojego rozmówcę. Nie wyglądał na osobę, która mogłaby kłamać, ale kto wie, czy mówił prawdę.
Może tak sobie tylko bajdurzył. Może po prostu był chory psychicznie. Ale co wtedy z tą dziwną zjawą, która towarzyszyła i dręczyła Jewgienija?
 
Ravage jest offline  
Stary 07-08-2016, 19:22   #92
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Pogorzelskiemu zaburczało w brzuchu. Jego plecy, nogi i stopy też odczuwały trudy podróży. Nie był skrajnie wycieńczony, ale naprawdę przydałoby mu się trochę odpoczynku. Chciał, podobnie jak Simon, jak najszybciej dostać się do celu, ale wiadome było, że prędzej czy później będą musieli zrobić sobie chociażby minimalną przerwę. Tempo nałożone przez starszego towarzysza i jego ostrożność przed zostawianiem w jednym miejscu przez dłuższy czas sprawiały, że nie wpadli na razie w żadne wielkie kłopoty, ale jak długo mogło to trwać? W końcu będą zmuszeni się zatrzymać i lepiej tutaj, na tej niezbyt bezpiecznej co prawda stacji, niż w tunelu, co byłoby czystym absurdem. Zdecydował się wystąpić z propozycją i liczył, że Bunin przyzna mu rację:
- Słuchaj, Simon. Może się tu zatrzymamy na chwilę? Jakbyś chciał to możemy iść dalej, ale też się chyba zmęczony czujesz. A tak to się wyśpimy, najemy i znowu będziemy pełni sił. To może być ostatnia taka okazja, a ja nie wiem czy jeszcze długo dam radę... Co myślisz?
 
Kolejny jest offline  
Stary 18-08-2016, 20:59   #93
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Zapatrzył się na dziewczynę, która go potrąciła i dopiero po chwili zauważył, że młody do niego coś mówi.
- Eee… co? - zmarszczył brwi. Zjeść, odpocząć?
To ciągnęło się za nim od dzieciństwa i było jednocześnie jego przekleństwem jak i wybawieniem. Simon nie czuł głodu czy zmęczenia. Oczywiście po trzech dobach bez snu czy po tygodniu o samej wodzie widział jak trzęsą się mu ręce, jak nogi odmawiają posłuszeństwa, jak coraz gorzej widzi. Dlatego z czystego obowiązku pilnował się, by raz na dzień coś zjeść i położyć się spać na te kilka godzin. Nie rozumiał skąd to się u niego wzięło, pamiętał, że tak było od zawsze. To jego babcia pierwsza to zobaczyła i wykuła w nim to postanowienie, że jeść trzeba. Choć nie ukrywała, że był to przydatny feler w jego wychowywaniu.
Teraz, kiedy był w pełni skupiony na osiągnięciu celu, na wizji tego Szmaragdowego Grodu, po prostu się zapomniał. Młody Pogorzelski zadziałał w tym wypadku jak hamulec bezpieczeństwa.
- Dobra, dychnijmy se tu pare godzin - mruknął. Wskazał jedno z wolnych miejsc pod ścianą. - Rozłóż się tam, zara przyjde.
Odwrócił się i ruszył w kierunku tej rozwrzeszczanej dziewuchy. Przygryzł wargę, bo zawsze nawiązywanie nowych kontaktów przychodziło mu z dużym trudem. Nie robił tego, jeśli nie musiał. Ufał tylko sobie samemu. Teraz jednak miał dziwne przeczucia, że ta baba będzie mogła im pomóc. Była zdesperowana, a tacy zawsze zgadzają się na bardziej ostre warunki współpracy. No i kogoś szukała, podobnie jak oni. Kolejnym argumentem było to, że na Tretiakowskiej lepiej mieć więcej sojuszników niż mniej.
Zebrał się w sobie i zagadał w jedyny znany mu sposób.
- Ej ty!
Ej ty jednak było zbyt ogólne. Na podniesiony głos Simona odwróciło się parę zakazanych łbów.
Podróżnik już widział niektóre z tych spojrzeń już kiedyś. Mętne, rozedrgane, wodzące po twarzach z niemym wyrzutem. Zaćpany wzrok otumanionych, szukających okazji, czy do bitki czy chuj jeden wie do czego.
Dziewczyna lazła dalej, coraz bardziej oddalając się od wędrowca. Dało się słyszeć, że dalej złorzeczy, całkiem głośno.
Jednak nikogo tutaj to nie dziwiło.
Zacisnął zęby i ruszył szybciej. Nie w smak mu to było zupełnie. Dogonił ją i szturchnął ją dłonią w bark.
- Ej, szukasz kogoś? - dopowiedział od razu, nie wiedząc zupełnie jak ona może na taką zaczepkę od obcego zareagować.
Dziewczyna szarpnęła się, złapała za rękę, wywijając się zwinnie. Złapała Bunina za nadgarstek.
Nie była słabeuszem, ale super siłaczem też nie. Miała mocny, ale nie żelazny uścisk wąskiej i zimnej dłoni.
Patrzyła się wzburzonym, pełnym zdziwienia wzrokiem.
Kalkulowała. Ale uspokoiła się po chwili i puściła rozmówcę, wiedząc że jeszcze przed chwilą darła się na całe przejście. Wszyscy słyszeli. Ale też nie chciała teraz robić burdy. Dookoła ludzie patrzyli. I słuchali co dalej.
Ruszyła przed siebie.
-Ta.- burknęła.-I spieszy mi się, wiesz?-
- Jak każdemu - wzruszył ramionami. - Chodź za mną, pogadamy gdzie nie będzie tylu widzów… - kiwnął głową wskazując miejsce, gdzie miał się rozłożyć Wasyl. Było to miejsce na uboczu ale nie na tyle by mieć jakiejś podejrzenia o niecne zamiary.
-Chyba cie cyce bolą!-Żachnęła się.-Weź spierdalaj obszczymurze-Machnęła na niego ręką.
- Cyka Blayt - warknął cicho. - Takaś durna, że pomocnej ręce odmawiasz? - wycedził przez zaciśnięte zęby. Miał bardzo niską tolerancję dla takich zachowań i właśnie zaczynał żałować, że w ogóle postanowił spróbować się z nią dogadać.
-W czym kurwa?-Odwróciła się. Była naprawdę wkurzona i denerwowanie jej było złym pomysłem, o czym Bunin jeszcze nie mógł wiedzieć.-W zdjęciu spodni i wsadzeniu chuja a w rękę dwóch naboi? Mało oryginalny jesteś chłopie. Tu co drugi jest taki kurwa pomocny.-
Pokręciła głową.
-Tak, wszyscy chcą żebym z nimi gadała na uboczu. Taka ładna nazwa na rżnięcie. Brawo.-Splunęła.
Dziewczyna opatrznie zrozumiała jego zainteresowanie. I co się dziwić, stacja bandytów miała ten swój mało zachwycający urok.
Pomasował się po czole. To było zdecydowanie za dużo jak na jego zdolności konwersacyjne.
- Żesz kurwa… To prowadź gdzie się będziesz czuła bezpiecznie - był już na granicy wytrzymałości. Miał wielką ochotę odwrócić się na pięcie i odejść.
Spojrzała na niego, jak na wariata.
-Czego ty ode mnie łajzo chcesz? Tutaj mów.-
- Szukasz kogoś? Tak się kurwa składa, że ja też. Wychodze jutro ze stacji. Ide na Poliankę, gdzie dalej to sie obaczy. Może nawet na powierzchnie. Piszesz się? To nie zadawaj wiecej pytań tylko chodź. Nie, to spierdalaj - wywarczał to prawie przez zacisnięte zęby. Był zły. Bardzo.
Dziewczyna spojrzała na niego spode łba.
Nie była zbyt ufna a jego zły humor działał na nią jak płachta na byka.
-Kogo niby szukasz?-Spytała--Pewnie tego...no...wszyscy mówią na niego bajarz..nu, jak mu tam było..Andrieja! O! Co? Następny do Szmaragdowego, co?-
Simon splunął.
- Andriej nie żyje - był zupełnie poważny. - A szukamy ojca tego o tam - wskazał na siedzącego pod ścianę i pewnie bardzo zaciekawionego tym o czym się toczy rozmowa Wasilija.
Zmarszczyła swój całkiem zgrabny nosek.
Wieść o śmierci bajarza nie zrobiła na niej wielkiego wrażenia. Chorowała na to, co wszyscy tutaj. Na totalną znieczulicę.
-Aha.-Krótko skwitowała informację.-Co się z ojcem typasa stało?-Spytała.
Oparła ręce na biodrach i przechyliła lekko głowę. Takiej ściemy jeszcze nie słyszała. Była chętna jednak usłyszeć, co mężczyzna za bajkę przygotował.
Przez chwilę się jej jeszcze przyglądał. Cierpliwość właśnie mu się skończyła.
- Za osiem godzin wychodzimy. - powiedział znudzonym tenem. - Jak chcesz, to chodź z nami, jak nie to nie - miał dosyć dyskusji na dziś z kimkolwiek.
Odwrócił się na pięcie i poszedł do Wasyla. Był potwornie zły na samego siebie, że w ogóle zaczął to rozmowę.
- Śpij pierwszy. Za cztery godziny cie obudze i ja się zdrzemnę. Jak chcesz coś zjeść to idź teraz - on sam usiadł i wyciągnął pęto kiełbasy po Andrieju. Przegryzł to popijając resztką wody ze swojego bukłaka. Jak wstanie to uzupełni zapas wody i zabierze młodego na Polianke. Zbyt dużo czasu już tutaj zmarnowali.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 10-09-2016, 23:07   #94
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
[Tretiakowka]

Odpoczynek w kącie korytarzy Tretiakowskiej okazał się być trudny i męczący. Korytarze okazały się być sypialnią tej stacji, a ten kronkretnie sypialnią frakcji opowiadającą się za zmarłym Gapciem. Jak to bywa w miejscach, gdzie prawem spisanym nikt się nie przejmuje- miejsce nieboszczyka zająć trzeba. Zmarł król, niech żyje król.
Atmosfera była nerwowa. Ludzie szeptali. Ktoś czuwał. Ktoś kaszlał, ktoś z kimś się kłócił. O to, kto zajmie miejsce herszta, który do tej pory wszystkie mordy trzymał równo i mocno.
Brak spoiwa w postaci przywódcy natychmiast powodował przypomnienie wszystkich starych waści i chęć powyrzynania się nawzajem. Przysłowiowy pusty tron spowodował nagłą chęć walki o władzę i przywileje na stacji.
Bunin mógł usłyszeć conieco, gdy Wasil spał. Gdzieś tam, przy wyjściu na perony z korytarza w którym przycupnęli w ucho wpadł mu dźwięk bójki. Nie mógł zobaczyć, co się stało, bo siedzieli za daleko i to w dodatku za załomem, ale nie brzmiało to dobrze. Słyszał krzyki wydobywające się z paru, może parunastu gardeł.
Niedobrze. Ale ludzie, którzy spali pokotem razem z wędrowcami nie poruszyły się. Nikt się nie przejął na tyle, by uciekać. Co niektórzy szeptali dalej.
Od czasu do czasu, a ostatnio częściej, bojówki poszczególnych tretiakowskich frakcji ścinały się ze sobą w krwawych starciach, by wykończyć przeciwnika.
Otwartą wojną to jeszcze nie było, ale niehybnie miała się zacząć.
Dziewczyna, którą Simon zaczepił nie zjawiła się. Może się wystraszyła? Albo, co bardziej prawdopodobne, obraziła się i postanowiła iść szukać brata na własną rękę. Bunin nie miał szczęścia, nie umiał odpowiednio zagadać i stracił swoją szansę.
A lepiej by im było iść razem w większej grupie, niż tylko we dwóch. Im więcej oczu dookoła, tym łatwiej ujść z życiem w razie niebezpieczeństwa. A zapowiadało się, że droga będzie bardzo trudna i pełna nieprzewidzianych zasadzek.
Nie chciało mu się spać. Nie czuł tego. Ale przez rozum musiał zażyć odpoczynku. Właśnie nadeszła zmiana warty w zespole. Klepnął chłopaka, by ten się obudził.
Do tej pory Wasilij spał niezbyt głęboko. Raczej nerwowo, ale mimo to, gdy tylko zapadł w drzemkę, pod jego powiekami wyobraźnia wymalowała przedziwne obrazy.
Znów stał na tej samej, szerokiej, asfaltowej alei. Przed nim był park, a za parkiem wysoki, posępny budynek, który już wcześniej mu się przyśnił.
Wszystko było w odcieniach szarości, czerni i bieli. Jakby nie widział kolorów. Niebo było zasłonięte chmurami, które płynęły całkiem szybko i wyglądały jakby się kotłowały.
Nie padało. Nie czuł wiatru, który pchał obłoki. Ruszył, tak jak przedtem, przez park, by dojść do tajemniczego budynku.
Gdy był już tuż tuż i mógł z bliska zobaczyć i odczuć nienaturalnie ogromną skalę budowli, zadarł głowę do góry. Jednak tym razem gwiazda nie zaświeciła się.
Za to poczuł dreszcz zimna, jakby przeszył go delikatny, zimny wiatr.
Odwrócił się w prawą stronę, tak jak to było w poprzednim śnie. Jednak tym razem nie zauważył ojca. Nikogo nie było.

Nagle, poczuł czyjść zimny dotyk na ramionach. Ktoś stał za nim i położył mu dłonie na barkach. Były zimne, czuł to przez cienką koszulkę, w którą był ubrany. Dłonie były duże, silne, na pewno męskie.
-Nie idź górą, tak długo jak tylko możesz.-
Chłopak obudził się gwałtownie poskakując.
Simon właśnie go obudził, klepiąc po ramieniu.
Wasilij był cały spocony, czuł, jak lepki pot spływa mu po kręgosłupie. Serce mu waliło.
To był wyjątkowo zły sen. Zły sen, którego do końca nie pamiętał, oprócz ostatniego zdania.
Wzbudzało w nim nerwowość i drżenie rąk.
Nastolatek zerknął na towarzysza. Ten akurat układał się spać.
Teraz on miał czuwać. Był roztrzęsiony, a odgłosy jakiejś dalekiej bójki wcale nie pomagały mu się uspokoić.
Miał wrażenie, jakby ktoś we śnie szeptał mu zimnym oddechem w ucho. Oddechem trupa.
Było to tak przejmujące uczucie, że zdołał się uspokoić dopiero, gdy przyszło do budzenia Simona.
Wasyl jednak nie czuł się wyspany. Wręcz przeciwnie. Cztery godziny po tak długiej podróży na drugą stronę metra wydawała się go tylko rozdrażnić. Pospałby jeszcze ze trzy, gdyby tylko to było możliwe. Pod powiekami czuł piasek, a od niewygodnej podłogi był cały połamany.
Za to Bunin wyglądał na nawet zadowolonego. Pospał i spał snem sprawiedliwego. Jego wypoczynku nie zakłócił żaden zły sen.
Odgłosy awantury ucichły. Może to nie była walka między frakcjami? Tylko pijacka zadyma?
Było to bardzo prawdopodobne.
Simon i młody mieli chwilę czasu na ogarnięcie się przed podróżą. Trzeba było uzupełnić zapasy i sprawdzić ekwipunek, czy jest kompletny.
Wyjście na Dobrynińską wyglądało tak samo jak wejście od strony Linii Czerwonej – worki z piaskiem, jakieś marne fortyfikacje i grupa dresów, siedzących przy ognisku zrobionym w metalowej beczce.
-Nu i co się gapi, e?-Zatrzymał ich jeden z nich. Tych podróżni nie rozpoznawali. Żaden z obecnych wartowników nie siedział dzień wcześniej z drugiej strony i nie był przy grze, którą udało się wygrać Wasilowi.
-Chce wyjść? Siedem naboi. Od łebka.- Zażądał kark.
 
Ravage jest offline  
Stary 12-09-2016, 14:47   #95
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Dima słuchał Żeni, ale myślami był zupełnie gdzie indziej. Cały ten natłok informacji dotyczących drogi do szmaragdowego grodu, jakby go omijał. Wiedział, że w razie potrzeby powtórzy wszystko co do słowa, teraz jednak słuchał, mając przed oczami wszystkie cuda legendarnego grodu. Wszyscy wiedzieli, że to magiczne miejsce. Można tam znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania, długie i dostatnie życie, szczęście i tego życia sens. Wszystko, czego tylko można chcieć.

Jego sytuacja materialna ostatnio znacznie się poprawiła. Gdyby rozsądnie sprzedał resztę niepotrzebnych rzeczy, starczyłoby na całkiem niezłe wyposażenie. Zawahał się chwilę, kiedy dotarł do niego problem braku skafandra, ale zaraz pomyślał, że nie jest to w tej chwili godne uwagi. Faktycznie zawsze mógł wyjść z jakąś grupą i już na górze się od niej odłączyć. Mógł też taki ukraść, albo zabić posiadacza takiego. Szmaragdowy gród był tego wart. Był tego wart nawet cień podejrzenia, że ten gość mówi prawdę....
Decyzję właściwie już podjął. Teraz pozostało tylko to zrobić. Pożegnał dziwnego rozmówcę i ruszył w kierunku Tretiakowskiej. Odszuka Stiopę Borsuka. Wyglądało na to, że ten mógłby chcieć ruszyć z Dimą do Szmaragdowego Grodu. Jeśli nie, poszuka ochotników na wypad. Nie bał się o złe wrażenie, kiedy spyta o Borsuka. Raczej potrafił się dogadać z z tubylcami. Zawsze może powiedzieć, że szuka skurczysyna Stiopę, co to mu wisi naboje. Wtedy przez złośliwość na pewno mu go wskażą.
Nogi same go niosły do stacji, z resztą nie było już daleko. Zdążył pociągnąć raptem dwa, czy trzy łyki samogonu zanim wyszedł na stację.
 
Paszczakor jest offline  
Stary 09-10-2016, 13:52   #96
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Nie czuł się dobrze. Starał się oddychać miarowo i patrzył niespokojnie przed siebie. Gdyby nie zimny pot i roztrzęsienie miałby problemy, żeby nie zasnąć. Czuł, jakby zły sen paradoksalnie zabrał mu więcej sił niż dał. W głowie dalej słyszał słowa z koszmaru. Nie idź górą, tak długo jak tylko możesz. Porada... Ale od kogo? Ten sen był podobny do ostatniego i znowu Wasyl miał wrażenie, że to było coś więcej. Nie był łatwowierny i życie od małego w metrze nauczyło go pragmatycznego podejścia do życia. Ale teraz, niejako wbrew sobie, poczuł jak w jego sercu kiełkuje ziarenko nadziei. Że Szmaragdowy Gród może naprawdę istnieć, że to nie tylko bajka. Te wizje... Może ktoś, coś mistycznego chciało, żeby dał radę? Niemożliwe. To tylko sen, a ja za bardzo się wczuwam. Jestem tak spragniony wygody, radości i bezpieczeństwa jak każdy i powoli daję się nabierać. Poza tym, przypomniał sam sobie, to nie odnalezienie Szmaragdowego Grodu było jego zadaniem, tylko odnalezienie ojca i zawrócenie go, żeby mógł się pożegnać z mamą... Westchnął. Zasmucił się i w przybitym nastroju spędził resztę nocy. O śnie postanowił nikomu nie wspominać.
Szczęśliwie obyło się bez żadnych problemów. Oczywiście do czasu. Razem z Simonem uzupełnili zapasy, przygotowali się na dalszą podróż i gdy już mieli wychodzić ze stacji jeden z wartowników ich zatrzymał. Najwidoczniej nie było tu nikogo z poprzedniej warty. Niepewny czekał, co zadecyduje Bunin.
 
Kolejny jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172