Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-01-2016, 19:51   #11
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Z wielką ulgą przyjąl informację, że owy nieznajomy jest zupełnie przypadkowym przybłędą tak samo jak on sam. Ta krótka wymiana zdań go uspokoiła na tyle, że mógł przestać uważać Dimę za zagrożenie. Choć nadal się pilnował.
Pytanie o wódkę go już zupełnie otrzeźwiło. Byli sami w tym tunelu. Gdyby ktoś chciał ich skosić, już dawno by to zrobił. Wtedy też spojrzał w kierunku zastrzelonego Andrieja. Simon nie miał skrupułów. Nikt by w takiej sytuacji ich nie miał. Metro wymagało tego od tych, którzy chcieli przetrwać. Tutaj liczył się każdy zasób. Każda kawałek żarcia, kropla wody. Każda informacja i przede wszystkim każdy nabój.
Martwemu już się na nic nie przydadzą.
Podniósł się z nowym dobytkiem ciążącym mu w torbie i jeszcze raz się rozejrzał. Dima już sobie poszedł. Bunin był sam.
Rzucił jeszcze raz okiem na Andrieja.
- Niech ci ziemia lekką będzie - wymamrotał. Pamiętał, że babcia tak mówiła o zmarłych. Jakieś zaklęcie czy coś. Żeby nie nachodzili nocami.
Ruszył w kierunku Prospektu Mira. Wszystko wskazywało na to, że strzelcy udali się na Komsomolską. Niech tam się pomordują. Jemu nic do tego.
Chciał teraz przykucnąć w swoim kącie, który od ponad tygodnia służył mu za dom i w migoczącym, czerwonym świetle lamp awaryjnych zobaczyć co to za notatki miał przy sobie bajarz. Od tak, zwykła ciekawość. Może miał jakąś rodzinę? Może trzeba będzie ją powiadomić?
Tłumaczył sie tak przed samym sobą. Prawda była zgoła inna. Choć nie chciał i nikomu by się do tego nie przyznał, to gdzieś w środku zakiełkowało nasiono posiane przez opowieści Andrieja...
 

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 29-01-2016 o 19:53.
Turin Turambar jest offline  
Stary 30-01-2016, 17:20   #12
 
Eillif's Avatar
 
Reputacja: 1 Eillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znany
Dialog w współpracy z Kolejnym

-Heeej, też jesteś taki ciekawski jak ja? Założę się, że idziesz na Prospekt! Zakładamy się? Tylko powiedz co masz, bo wieeesz, za darmo to nic nie ma. - Nie wytrzymała i podbiegła do mężczyzny świecąc mu latarką najpierw prosto w oczy, a po zreflektowaniu się, pod nogi.
Pogorzelski totalnie zszokowany i oślepiony krzyknął i polecał do tyłu, potykając się o własne nogi.
-Kurwa! Kim ty jesteś?! Wypieprzaj z tym światłem! - Wasilij przez ułamek sekundy miał szansę zobaczyć i rozpoznać przyczynę swoich problemów. Teraz próbował niezgrabnie wstać, jednocześnie zasłaniając obolałe oczy, naturalnie z marnym rezultatem. Leżał więc głową ku ziemi, wkurzony nie na żarty. - Stój w miejscu i się nie ruszaj!
Posłusznie podniosła nawet ręce do góry, ale to spowodowało, że promień sztucznego i mocnego światła przemknął po ścianie tunelu. Żeby uniknąć Tekla wyłączyła latarkę. Ponownie powrócił mrok.
-Psss, nie krzycz tak. Myślałam, że ty spokojniejszy jesteś trochę, a nie jak tu wszyscy. Ciągle tylko wybuchają i nie chcą się pobawić. - starała się uspokoić chłopaka swoim dziecięcym głosem, ale kiedy zaczęła się do niego zbliżać, aby pomóc mu wstać, zauważyła, ze głos zaczął jej drżeć.
-Ale serio się już nie ciskaj, bo i ja zacznę się bać, a ja się niczego nie boję, wiesz?
Jeszcze parę długich chwil minęło, zanim Wasilij się nieco bardziej ogarnął. Coś tam mruczał jeszcze pod nosem, starając się uspokoić. W końcu trochę ochłonął. Wciąż nie do końca widział, ale było już lepiej niż wcześniej.
- Dobra, w porządku. - uznał, że nie ma co się obrażać na małą. Głupio zrobiła, no ale przecież jej nie zakrzyczy na śmierć. - Ale ogarnij się trochę…
Siedział teraz po turecku, na razie jeszcze nie próbował wstawać z obawy, że znowu się wywali. Spojrzał mniej więcej w kierunku, z którego dochodził głos dziewczyny.
- Wasilij jestem. A ty? W ogóle możesz tak wychodzić z domu i biegać po tunelach?
-Hihihihi, to jaaa mam się ogarnąć? Jam bym w tunelu nie siedziała i nie przestraszyła się i w ogóle nie wywróciła - chichotała i szczebiotała mała. -A ty to lubisz się bawić? - zapytała z nadzieją podchodząc nagle jeszcze bliżej.
Pogorzelski westchnął.
- Teraz nie mam czasu na zabawę. - nastolatek czuł, jakby głos był coraz bliżej, ale nic z tym nie robił. Przecież takie chucherko nic mu nie zrobi. - Doceniłbym, gdybyś odpowiedziała na chociaż jedno moje pytanie.
Co za dziecko, dodał w myślach. Nie dość, że jak debil podeszła go i zaskoczyła, to jeszcze później gada jakieś głupoty.
-Okej.... Ale zadaj jakieś inne - mała była nieugięta.
- Na co się tu szwendasz? Wracaj do domu, mała. - Wasil wstał chwiejnie na nogi, otrzepując się z brudu z ziemi. Cała ta sytuacja była w ogóle absurdalna. Tajemnicza dziewczynka ganiająca za nieznajomymi po tunelach. Dobre sobie.
-A ty?! Na co ty tu? Jak jesteś taki mądry, to ty mi powiedz - Wasilij nie mógł dostrzec w mroku tunelu zmiany na jej dziecinnej twarzy. Mimo to ciężko było jej ukryć swoje poirytowanie. Dopiero po chwili zastanowienia dodała spokojniejszym i pogodniejszym już tonem:
-Jeeejku, ale ludzie to potrafią denerwować, coo? Dlaczego nie można się więcej bawić i śmiać i biegać i opowiadać takich suuper historii? Po co takie pytania?
Pogorzelski wstał, otrzepał ręce z brudu. Postanowił odpuścić już sobie próby wyciągnięcia czegokolwiek z małej, widać była zbyt uparta na to.
- Nieważne... Słuchaj, szczerze mówiąc, to mnie nawet nie interesuje kim jesteś. Fajnie, że lubisz się bawić, słuchać historii i śmiać ale ja ci tego nie zapewnię… Wracaj tam skąd przyszłaś.
Wasiliji próbował mocno ją przekonać do odejścia, ale domyślał się mniej więcej jaka odpowiedź go czeka.
-Ale poo coo? - wyraziła swoje zdumienie Tekla -Aahaha, ale po co wracać, skoro się gdzieś chce dojść? Ty nie chcesz donikąd? Ja czasami nie rozuumiem, hiihih. Za to śmieszny trochę jesteś, hihihi - w jej głosie ponownie zagościł optymizm.
- Weź zatrzymaj tą karuzelę śmiechu. A gdzie ty chcesz dojść tak w ogóle?
Rozglądał się, zastanawiając, w którą stronę tunelu szedł poprzednio.
Dziewczynka rzuciła okiem na nowo poznanego kolegę, ale z powodu mroku nic nie mogła wyczytać z jego twarzy. Na szczęście szybko odrzuciła naglą myśl dotyczącą ponownego skierowania wiązki światła na mężczyznę. Zamiast tego odpowiedziała:
-Idę zobaczyć co TAM się dzieje, a ty? Też tam idziesz? Nie boisz się? Bo ja nie
- Teraz się nie boję, bo jesteśmy daleko. Dojdę na miejsce, to kto wie... To idziesz?
Pogorzelski ruszył. Zrozumiał, że od dziewczyny w tym momencie się nie uwolni, ale może zgubi ją gdzieś dalej. Z takim zamysłem w głowie kierował się ku Prospektowi Mira, z którego dało się wcześniej słyszeć strzały.
-Nooo czekam na ciebie, hihihi. Hej, mam taki sam plan, wieeesz? - ruszyła za Wasilijem wcale nie opóźniając marszu i nie czekając na odpowiedź na poprzednie pytanie zaproponowała z entuzjazmem i zapałem:
-Skoro już idziemy taki kawałek razem, to chcesz usłyszeć wspaniałą historię?! Nie będziesz żałował, tym bardziej, że ja kiedyś będę sławna! Jak Andriej! Znasz go? On jest suuuper
-Niby tego właśnie Andrieja szukał mój ojciec… Opowiedz mi o nim. A historia to może przy innej okazji, dobra? Bo mnie głowa rozboli od tego twoje szczebiotania.
W tym momencie Wasilij skazał się na opowieść, której nie będzie łatwo przerwać, ani tym bardziej zakończyć...
-No dooobraaa, ale pamiętaj, ze kiedyś będę tak dobra jak Andriej! Albo nawet lepsza! Ale jeśli chodzi o Andrieja to powiem ci wszystko co wiem, bo on zasługuje na to. Na tę no, no... Sławę i rozgłos!
 
Eillif jest offline  
Stary 31-01-2016, 21:14   #13
 
Lila's Avatar
 
Reputacja: 1 Lila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodze
Kotova miała misję do wypełnienia, której gotowa była sprostać. Zawsze lubiła wszelkiego rodzaju wyzwania, bo wtedy mogła wykazać się swoimi umiejętnościami oraz zdolnościami. Wręcz można stwierdzić, że nadawały one jej życiu koloryt i napędzały ją do kolejnych działań. Zdecydowanie stanowiły ważną część jej życia. Dodatkowo, fakt, iż to właśnie Kuzniecow powierzył jej to zadanie do wykonania, sprawił że zapragnęła wykonać je idealnie, w sposób doskonały. Był on człowiekiem, który poświęcił jej znaczną część swojego życia, doświadczenia oraz zaszczepił w niej główne idee gueverayzmu. Dlatego właśnie nie chciała go zawieść.
Dziewczyna sprawdziła, czy w kieszeni ma na pewno kartkę otrzymaną od tego ostatniego i wolnym krokiem ruszyła w stronę Hanzy. Po okazaniu dokumentów, postanowiła zapoznać się z treścią zapisków Kuzniecowa. W tym celu musiała udać się w odpowiednie miejsce, które gwarantowało, że nikt oprócz niej nie uzyska dostępu do tej tajnej wiedzy, czyli innymi słowy- celowo bądź nie zauważy oraz zarejestruje informacje na temat wszystkich ludzi, którzy mogą posiadać przydatne informacje. To było teraz kluczową kwestią. Gdyby cokolwiek z tych danych dostało się w niepożądane ręce bądź zostało zauważone przez kogoś takiego…Lily wolała nawet o tym nie myśleć. Dlatego też postanowiła zachować wszelką ostrożność.
Po zapoznaniu się z treścią kartki, Kotova zaczęła obmyślać strategię działania. W jej umyśle powoli klarował się plan, który jednak wymagał kilku udoskonaleń. Jednakże, główne jego założenia były już całkowicie sprecyzowane. Dziewczyna nie potrzebowała dalszej zachęty i postanowiła przystąpić do działania. W końcu na niej spoczywała odpowiedzialność za powodzenie całej misji. Była również- zwyczajnie, po ludzku- bardzo ciekawa owianego tajemnicą klucza i pragnęła dowiedzieć się, czym tak naprawdę jest.
Mając do wyboru trzy stacje, zadecydowała, że pierwszą, którą odwiedzi, będzie Krasnoprieznieńska. Tam będzie mogła spotkać wszystkich tych ludzi, którzy wymienieni byli na arkuszu Kuzniecowa. Była ona o tyle bezpieczniejsza, że znajdowała się dalej od Czerwonych.
Po spaleniu kartki, Lily nie pozostało już nic innego jak tylko przystąpić do działania. W tym celu musiała udać się do tej ostatniej stacji. Postanowiła ona, że po drodze, która dzieliła ją od tej ostatniej, doszlifuje szczegóły swojego planu. Odległość dzieląca obydwa miejsca była zdecydowanie dość duża, aby tego dokonać.
 
Lila jest offline  
Stary 04-02-2016, 20:36   #14
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
https://www.youtube.com/watch?v=C7INet4hdSg

[Prospiekt Mira]
Na Prospekcie schowała się lwia część słuchaczy. Simon wchodząc na stację, mógł zobaczyć, jak na środku peronu stoi paru strażników Hanzy i zaaferowana tłuszcza opowiada, co się stało.
Nie dziwota, zresztą wszyscy dokładnie słyszeli, że z Komsomolskiej dochodzą odgłosy walki.
Mężczyzna przeszedł obok gawiedzi i zaszył się w swoim kącie stacji, w którym leżało parę brudnych śpiworów i dziurawy koc.
Co było w zapyziałym notatniku? Wyglądał jak zwykły brudnopis w kratkę. Widać było, że już dużo przeżył, jeden róg był trochę nadpalony a okładka zmiętolona i obdrapana.
Andriej musiał być po prostu niechlujem i pewnie pisał przy każdej możliwej okazji, nie zważając czy jest na to czas czy nie.
Eduardowicz zerknął na kilka ostatnich kartek. Nie było tam nic porywającego, poza opisem kilku tuneli, do których nie powinno się zaglądać.
Widać, Andriej musiał być na pewno stalkerem i natura poszukiwacza wrażeń mu została. Jednak co sprawiło, że ten dziwny człowiek siedział w tunelu i karmił ludzi bajkami, zamiast zarabiać na swój kawałek świńskiej pieczeni, wychodząc na powierzchnię? To było zastanawiające.
Mężczyzna przerzucił kartki na pierwszą stronę. Zmarły miał niechlujne pismo i Simon z trudem odczytywał szybko spisywane ołówkiem notatki.
Dzień szósty, prawdopodobnie marzec 2029.
Zaczynam nowy zeszyt z notatkami. Poprzednie dwa oddałem do naszej stacyjnej biblioteki, by pszyszli stalkerzy nie mósieli wyważać otwartych drzwi. Niech moje wskazówki co do przejść, tuneli i zasadzek w nich czyhających służą młodym.
[zamazane zdanie]
Stiepan pszyszedł w odwiedziny do mnie na stacje, prawdpodobnie z gorączką. Oczy mu się świeciły jakby zażył krokodyla. Bredził.
Stiepan to dobry kumpel, ale czasem ma poronione pomysły i trochę za durzo pije.
Powiedział, że wczoraj wyszedł ze stacji [nieczytelna nazwa] na powierzchnię. Miał tam parę rzeczy do załatwienia, w tym jedno zlecenie.
Opowiadał długo i namolnie o tym, że znalazł dowody na to, że Szmaragdowy Gród naprawdę istnieje. Nie wirzę mu.

Simon nie był zbyt cierpliwy.Andriej lubił opisywać każdy dzień, chociaż paroma zdaniami. Opisywał, co na stacji, na której mieszkał się dzieje, co jadł na obiad i jakie plotki przynosiły od czasu do czasu karawany handlarzy z całego metra. Z kilku pierwszych wpisów wyglądało na to, że bajarz był starym kawalerem i bliskiej rodziny nie miał.
Przerzucił parę stron do przodu.
Dzień piętnasty, być morze mażec 2029.
Wstałem z bulem głowy. Stiopa wczoraj wpadł. Nie było go jakiś czas u nas na stacji. Zaczołem się martwić, że może dorwały go mutanty na górze. Bardzo się ucieszyłem że wrócił cały [nieczytelne słowo, odcisk tłustego palucha].
Muwił, że właśnie odkrył, jak przejść do Szmaragdowego Grodu i jest jusz tuż tuż, by się przekraść do środka.
Rzeczywiście, wyglądał na zmęczonego i mocno sponiewieranego. Już myślałem, że się na mnie obraził i nie przychodził na bimberek, a ten kawał osła poszedł mi udowodnić, że jego zbiór plotek to prawda.
[trzy zaplamione na tłusto, prawdopodobnie sosem pieczarkowym, zdania]...wnioskuję, że tunel znajduje się na południu. Za dziesięć dni zbieramy ekipe i wybieramy się odnaleźć przejście.


Następne parenaście stron dotyczyło znowu życia na stacji, opisywania tuneli Hanzy oraz parę skrytek na tejże drodze.

[Prospiekt Mira]
Dymitryj przyszedł parę długich chwil przed swoim dziwnym towarzyszem na Prospiekt.
Szukając na straganach najlepszej ceny do jakości bimbru, mógł się przysłuchiwać ludziom, którym jeszcze niedawno musiał umykać spod nóg. Stacja zaludniła się uciekinierami z tunelu.
...To niedowiary, Hela, to niedowiary!Gdakała przy sąsiednim straganie jakaś gruba baba do sklepikarki.Dasz wiarę? Chciałam się dostać do Komsomolskiej, sprzedać te parę waciaków, co to ten ryży chuj ściągnął z góry i co? Strzelać zaczęli! Hela, nie wyobrażasz sobie...
Nie warto było tego słuchać. Ludzie byli roztrzęsieni i ciągle wspominali niejakiego Andrieja- pewnie tego trupa, którego przeszukiwał napotkany mężczyzna.
Dima kupił sobie zapas alkoholu i usiadł na skraju stacji, czekając na swój kontakt.
Czy się go doczeka? Strzelanie, którzy wszyscy słyszeli aż z Komsomolskiej, nie kończyło się.
Cóż tam za wojna właśnie się toczyła?
Starszy jegomość mógł się zastanawiać, czy to właśnie stamtąd idzie tenże rusznikarz. Czy strzelanina przypadkiem go nie zaskoczy? A może idzie przez Suchariewską?
Jeśli tak, to być może ma problem żeby przekroczyć Turgieniewską. Czasem trudno było złapać jakąś karawanę, by bezpiecznie przejść... A wszyscy wiedzą, że iść tym tunelem samemu, to jak prosić się o śmierć. Tunelem można było bezpiecznie iść tylko w grupie powyżej dziesięciu chłopa.
Może tam utknął, czekając aż się zbierze grupa?
Dima rozmyślał tak całkiem długo, pociągając z butelki bimber. Ludzie powoli zaczynali się rozchodzić, emocje już zeszły ze wszystkich. Część tłumu zmierzała do Turgieniewskiej i dalej, część weszła do cichego i ciemnego tunelu, z którego przyszedł Dymitrij.
Nagle odgłosy strzałów ucichły.
Może już się pozabijali?
Może nie warto było się nad tym zastanawiać. Dima siedział w dobrym miejscu, jeśli ten rusznikarz przyjdzie, na pewno go zauważy i może nawet sam podejdzie? Teraz wyglądał na takiego, co to na kogoś czeka.

[Wejście na Prospiekt Mira]
Wasilij i Tekla zbliżali się już do Prospektu.
Dzięki latarce, którą zabrała ze sobą dziewczynka mogli oświetlić sobie drogę. Na torach leżało trochę śmieci, jakieś kartony.
Dzięki spotkaniu Tekli i wątłemu światłu, który omiatał tunel, Wasilija przestało męczyć to niedobre i dziwne uczucie, że ktoś go uważnie obserwuje, wręcz śledzi.
A może to była tylko ułuda, spowodowana tym, że dziewczynka jakiś czas za nim szła? Bo co mogłoby się tu czaić?
Droga minęła im całkiem szybko. Zza delikatnego zakrętu wyłonił się jasny punkt, który z każdym krokiem do przodu robił się coraz jaśniejszy i większy i w końcu przybrał kształt wejścia na stację.
Coraz głośniej oboje słyszeli wystrzały, które co jakiś czas odbijały się echem od betonowych ścian.
Minęła ich grupka ludzi.
Dzieciaki, uważajcie na siebie. Nie łaźcie po tunelach, strzelanina była, zreszto dalej strzelajo, tam daly, za Prospektem.Zagaiła ich jakaś starsza kobita, obładowana jakimiś płóciennymi torbami z dobytkiem. Pewnie jakaś straganiara z towarem zdecydowała się zawrócić i nie dać się zastrzelić.
Wasilij słyszał o Prospekcie. Zwykła, kupiecka stacja, niczym się nie wyróżniająca. Czysta, oświetlona słabymi, żółtymi żarówkami.
Ostry dźwięk wystrzałów narastał.
Weszli na stację bez problemu, ale zaraz pojawił się jakiś rosły strażnik z kałaszem w rękach, który staksował nowoprzybyłych wzrokiem, ale nic nie zrobił. Cóżby takiego mógł zrobić szesnastolatek i dziewięciolatka? Dla pilnującego byli zupełnie nieszkodliwi, co najwyżej mogli próbować coś ukraść.
Sytuacja była napięta, ale siedzący przy krawędzi peronu kosmaty dziadek, jako jedyny nie wyglądał ani na zestresowanego, ani przejętego toczącą się strzelaniną. Popijał sobie z brudnej butelki i wydawał się wyczekiwał na kogoś. Albo może próbował przeczekać strzelaninę, by pójść dalej tunelem?
Wydawało się nastolatkowi, że to pewnie z Komsomolskiej tak dają, ale pewności mieć nie mógł.
Trzeba było znaleźć tego Andrieja. Albo kogoś, kto mógł znać jego ojca, widzieć się z nim, rozmawiać. Kogoś, kto będzie mógł mu powiedzieć, gdzie zniknął, dokąd poszedł. Może któryś z hanzeatyckich zbrojnych mógłby odpowiedzieć na to pytanie?
Tekla pierwszy raz była poza swoją stacją. Dla niej, ten świat był ogromny i bezkresny, pełen tajemnic do odkrycia i nieprzebranej ilości ciekawych historyjek. Tu pełno było straganiarzy, o wiele więcej niż u niej, na Dostojewskiej, gdzie pojawiali się zazwyczaj tylko przejazdem w drodze na inne, bogatsze przystanki.
Dziewczynka była tak podekscytowana swoją pierwszą podróżą, że nawet nie poczuła, jak jej zimno. Chłód dopiero teraz dał się we znaki, gdy stanęła przy kilku wieszakach z wystawionym towarem.
Na jednym z nich wisiała mała, cieplutka kurteczka, w sam raz na nią.
Dla ciebie, tylko za cztery naboje. Namów mamę, bardzo ładnaZachwalił swój towar suchotniczy sprzedawca i uśmiechnął się wesoło, pokazując zestaw zepsutych kołków.

Strzały umilkły.

[Pawielecka --> Okiabrska]
Lily spojrzała uważnie na zapisaną kartkę. Musiała zapamiętać jak najwięcej informacji, potem zniszczy dokument i nikt nie będzie mógł jej podpowiedzieć, co dalej.

” Pogłoski mówią, że informację jak dojść do Szmaragdowego Grodu posiada niejaki Andriej- były stalker, obecnie ludzie wołają za nim bajarz. Podobno zbiera chętnych, by tam wrócić. Chce przekonać jak najwięcej osób do swojego odkrycia.
Znajdź go, dowiedz się jak najwięcej; jeśli będzie to możliwe- zgłoś się na ochotnika i wyrusz razem z nim. Najprawdopodobniej on teraz posiada klucz, ale nic nie jest pewne.
Tego nie wiemy ale może zna sposób, by dostać się do Grodu bez klucza.
Różne pogłoski słyszano również na stacjach Polis, ale z uwagi na braminów i wojskowych szukanie tam informacji może być śmiertelnie niebezpieczne.
Nasi zwiadowcy odkryli dwa dotąd niezbadane tunele, gdzieś między Polianką Dobrynińską a Tretiakowską oraz gdzieś przy Studenczeskiej.
Być może któryś z nich prowadzi do Szmaragdowego Grodu, jednkaże musisz uważać. Zbierz ochotników i ewentualnie zbadaj je, ale musisz bardzo uważać na siebie. Może znajdować się tam każde niebezpieczeństwo.
Twoje kontakty:
Krasnoprieznieńska – Stara Lena – kucharka. Za dwa naboje nakłada sporą porcję grzybów, każdemu kto o to poprosi. Swój lokal ma w jednej z bocznych arkad stacji.
Teatralna- Wojtech- pomocnik oświetleniowca. Pracuje za kulisami tamtejszego teatru i rzadko wychodzi do tuneli, będziesz musiała znaleźć pretekst, żeby wejść za scenę nie wzbudzając podejrzeń.
Oktiabrska- straganiarz Iwan- poznasz go po bujnej brodzie i jednookim spojrzeniu.
Nie ufaj nikomu i nie wierz nikomu.”

Krasnoprieznieńska była mniej więcej po drugiej stronie Linii Okrężnej w stosunku do Pawieleckiej.
Najbezpieczniej byłoby iść tunelami Hanzy, ale jeśli chciała przejść jak najszybciej...
mogła iść przez Poliankę, minąć Polis, a potem mogła spróbować szczęścia i chociaż spróbować przekroczyć Czwartą Rzeszę, a następnie skręcić w tunel na Barikadną. Ten plan mógł nie wypalić, a często bywało tak, że ludzie którzy weszli na Czwartą Rzeszę już z niej nie wychodzili...
Warto było więc ruszyć przez Hanzę.
Stacja, na którą przeszła z górnej Pawieleckiej i na której teraz znajdowała się Lily była przytulna i czysta. Sklepienie było tu niskie i nie było w ogóle kolumn, za to wybite były łuki w ścianach. Ludzie, którzy tu mieszkali wyglądali na bardzo zadowolonych z siebie. Dobrze ubrani, dobrze wyglądający.
Dla młodej kobiety mógł to być przykry widok. Bo jak to tak? Ci zadowoleni z siebie ludzie żyli z ucisku mas międzystacjonówki. Byli jak wampiry, wysysający energię życiową z tych biedniejszych, którzy musieli na nich robić. Okropność!
Lily przez chwilę miała wrażenie, że ktoś się w nią wpatruje. Ale gdy się odwróciła, nie zauważyła nic szczególnego. Ot, parę straganiarzy, trochę ludzi idący w swoich sprawach.
Kobieta dziarskim krokiem dotarła do peronu stacji. Kręciło się tu całkiem sporo pograniczników i widać było, że pilnują porządku. Przy peronie czekała odpalona spalinowa drezyna, ale zupełnie inna od tej, której używali jej współtowarzysze. Ta była przygotowana do wygodnego przewozu większej ilości osób, miała nawet całkiem wygodne siedzenia. Przy drezynie właśnie zbierał się tłumek ludzi, niektórzy mieli ze sobą spore plecaki, torby i inne bagaże.
Warto było zabulić i usiąść wygodnie. Na przodzie, przy kierującym i z tyłu usiadło paru ochroniarzy ze strzelbami. Można było poczuć się bezpiecznie. Silnik został odpalony i pomknęli przed siebie.
Jeśli Lily myślała, że zajedzie aż Krasnoprieznieńską, to się srogo zawiodła. Drezyna jechała tylko do Oktiabrskiej. Resztę drogi będzie musiała przejść na piechotę
Tu mogła spotkać straganiarza Iwana. Ale czy warto było zawracać mu teraz głowę?
Stacja była ciasna, oświetlona, ale tylko światłami awaryjnymi. Było w miarę czysto, między szerokimi, przysadzistymi kolumnami umieszczone były schludne namioty tutejszych mieszkańców.
Znów poczuła, że czuje wzrok na sobie, ale rozglądanie się nic jej nie dało.
Hej!usłyszała nagle wesoły głos.
Odwróciła się gwałtownie, nie spodziewając się że ktoś może do niej zagadać. Ujrzała przed sobą młodego, być może w podobnym wieku mężczyznę. Uśmiechał się przyjaźnie.

Widzę cię tu pierwszy raz. Szukasz czegoś?


[Komsomołska]
Na Komsomołskiej zapanował chaos. Trzech obrońców dzielnie się broniło, mimo że jeden z nich był ranny w ramię. Wycofali się do worków i wskoczyli za nie. Nie było teraz czasu myśleć, co się działo, kto strzelał i po co.
Emil zauważył, że gości było z dziesięciu. Trochę trudno będzie ich wszystkich wytłuc.
Na szczęście jego kule dosięgły jednego z napastników. Niestety, nie mógł ocenić z jakim skutkiem.
Nagle, na stacji podniósł się dziwny dźwięk. Syrena alarmowa.
Niedługo nadbiegnie tu odsiecz.
Z drugiego końca tunelu też usłyszeli strzelaninę. Możliwe było, że za stacją już czekały posiłki bandytów, by pomóc kolegom przedrzeć się przez Komsomołską.
Jurij! Trzymasz się?!Wysapał przejęty żołnierz.
Yhhyyyy..Jęknął niezbyt przekonująco. Był w szoku. Cały rękaw miał mokry od krwi.
Dowódca wychylił się nieznacznie, by oddać strzał, ale natychmiast schował głowę za worki, gdy w jego kierunku wystrzelona została odpowiedź.
Nie martw się teraz o niego!Wychrypiał.Trzeba zatłuc tych drani!
Salwy z drugiego tunelu nasilały się. Czyżby ich koledzy właśnie zawiedli?
Kolega Jurija i dowódca oddali parę strzałów, ale raczej nieudolnych. Atakujący rozproszyli się i pochowali w kątach.
W momencie, kiedy się wydawało, że utkną na wieki za workami, rozległa się blisko nich cała seria z kilku kałaszy.
Dowódca małego oddziału wychylił się, by spojrzeć co się działo i szybko dał znać ruchem ręki, żeby znów zaczęli ostrzał.
Emil mógł się wychylić zza osłony i zobaczył, że grupa rozbójników, która również pochowała się za kolumnami, workami z piaskiem i jakimiś skrzynkami, topniała w oczach. Z głębi stacji przybiegły posiłki Hanzy i skutecznie rozprawiały się ze stawiającymi opór.
Kryukov przy nadarzającej się okazji wymierzył i oddał strzał prosto w głowę jednego z bandytów, który akurat wychylił się do strzału w nieodpowiednim momencie.

Strzelanina w końcu się skończyła.


Dobra Grigorij, weź bęcwała do lekarki. Zabawa się skończyła. Mieliście obaj wielkie szczęście.Dowódca spojrzał na Emila. A ty idziesz ze mną. Jesteś świadkiem.
Wstał, otrzepał się. Teraz rusznikarz mógł się mu przyjrzeć dokładnie.

Wysoki, dobrze zbudowany, ale szczupłej budowy, niedokładnie ogolony. Przewiesił sobie karabin tak, by móc w razie czego szybko z niego korzystać. Sięgnął jedną ręką do bocznej kieszeni bojówek, wyjął skręta i zapalił. Smród paskudnej jakości machorki znów się rozniósł.
Machnął głową na Emila i ruszyli w kierunku zabitych.
Ponurą ciszę na peronie mąciły tylko okrzyki obrońców.
Oddział odlicz, wszyscy żyją?! Ktoś ranny?
Sasza ranny!
Tu wszyscy!
Stąd strzelali! Widzicie to?! Sukinsyny!
U nas tylko Jurij w ramię dostał!Odkrzyknął mężczyzna.Mam też świadka. Ej, Akim, tu chodźcie!
Emil widział niezłą jatkę. Żaden z agresorów nie żył. Chociaż wszyscy byli dobrze osłonięci, mieli na sobie kamizelki kuloodoporne i czarne, dopasowane kombinezony. To nie byli żadni znani mundurowi, ani Hanzy, ani Czerwonych ani z Rzeszy. Na zwykłych rzezimieszków też nie wyglądali. Co tu mogło się dziać?
Emil dopiero teraz, jak trochę opadły emocje poczuł wilgoć na policzku. Dotknął ręką i spojrzał na palce. Krew. Jedna kula świsnęła całkiem blisko jego twarzy. Gdyby to było parę milimetrów bliżej, mógłby już nie żyć...
 

Ostatnio edytowane przez Ravage : 05-02-2016 o 18:52.
Ravage jest offline  
Stary 07-02-2016, 02:14   #15
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Przy współpracy z MG

Pierdolone pobojowisko i stara pieniędzy, Emil jako osoba parająca się handlem nienawidziła takiego marnotractwa. Lepiej by było gdyby ludzie w metrze bili się na noże albo jakieś miecze, jak w średniowieczu. Jaka by to była oszczędność… A tak to postrzelali, po hałasowali, przestraszyli ludzi i jeszcze postronną dziewuszkę ubili. Skurwysyny.
Emil zanim ruszył za człowiekiem, pozbierał łuski od swoich NATO’wskich kulek i schował do kieszeni, były tam bezpieczne i z pewnością, jak dane mu będzie wrócić do domu, znowu staną się coś warte i zabójcze. Nie mieszkał w Hanzie od dziś i wiedział że kłócić się z trepem nie może, bo może go to kosztować sporo kasy, bólu lub cierpliwości, a chciał to jak najszybciej zakończyć. Aby nie prowokować żołnierzy, odwiesił karabin na plecy. Wtedy też poczuł krew na policzku i zaczął ją zgarniać na rękę, by nie wleciała mu za kołnierz i nie pobrudziła ulubionych ciuchó. Tamowanie wychodziło średnio, na szczęście zgarnął z jakiegoś pudła kawał szmaty i ją przyłożył sobie do rozcięcia. Biernie niczym prowadzony na niewidzialnym sznurku poruszał się za żołnierzem który chyba uważał go za świadka. Nie miał za wiele do roboty, jak tylko czekania na to cholerne przesłuchanie i ruszenie dalej, jego kontakt czekał, a on był w dupę kilka naboi. Co prawda bronił swojej ojczyzny tj. Hanzy, ale nikt mu ich tu raczej nie zwróci i prawie jakaś kula przewentylowała mu czaszkę. Nosz idealny dzień się zaczynał, po prostu kurwa idealny.

Akim podszedł razem ze swoimi ludźmi.
Wyglądali groźnie i bardzo profesjonalnie. Dowódca, którego imienia Emil nie poznał do tej pory wyglądał przy nim nijako.
- Czyli to te ścierwa? - Spytał zawołany. Szturchnął jedno truchło nogą. - Co za skurwiele. - Splunął na ziemię.
- Ty. - Zwrócił się do Emila. - A ty skąd jesteś? Skąd masz taką giwerę bratku? Sawa, cóż to za gość? Świadek, he?
Patrzył się nieufnie na rozmówcę.
Emil westchnął ciężko.
- Jestem rusznikarzem z Marksistowskiej, mam spotkanie na Prospekcie- wskazał na stację dłonią - A karabin kupiłem od stalkera. Widać wart był swojej ceny - wskazał na typa który zamiast głowy miał bezkształtną papkę. - Nazywam się Emil Kryukov. Okazać dokumenty dowódco?
A mógł kurwa dzisiaj zaspać. Po chwili, nieco oszołomiona wymianą ognia, do nogi Emila podeszła Mandarynka i zaczęła tracąc nosem jego rękę.
Mężczyzna nazywany Akimem przysłuchiwał się z uwagą. Jego wzrok przeniósł się na truchło.
Pokręcił głową.
- Nie. Nie trzeba. Rzeczywiście, na terenie Hanzy jest jeden taki, co mieszka na Marksistwoskiej. - Zamyślił się na chwilę. Machnął ręką na swoich ludzi, by zajęli się zwłokami.
- Posprzątać. - Mruknął do nich. Jego wzrok znów spoczął na Emilu. -Widziałeś jak to się stało. Krzyczeli coś? W ogóle coś mówili, przed otwarciem ognia?
Czterech mężczyzn zaczęło niechętnie przygotowywać zwłoki do wyniesienia. Przy okazji przegrzebywali truchła i znalezione uzbrojenie układali na drugiej kupce.
- Odkąd mamy spokój z Czerwonymi, nic takiego jak teraz się nie zdarzało. Do teraz. Nie znasz ich? Nikt nie wiedział, że masz spotkanie? Nie podpadłeś nikomu?
- Nic mi o tym nie wiadomo bym coś u kogoś przeskrobał. A jak to się zaczęło… Dosyć standardowo. Wasi ludzie chcieli ich sprawdzić, tamci otworzyli ogień. Tamta dziewuszka co tam leży mogła wiedzieć więcej, przyszedłem w sumie na gotowe. Strzały było słychać znacznie wcześniej. Nie odstrzelili kogoś na stacji?
Dowódca słuchał uważnie. Podrapał się po brodzie i zerknął na stojącego obok rozmówcy Sawę a potem znów na rusznikarza.
- To nie twój problem. - Odparł spokojnym, ale stanowczym głosem. - Nie mam więcej pytań do ciebie. Wykazałeś się patriotyzmem pomagając nam odeprzeć atak. Puszczam cię wolno. - I to była cała wdzięczność hanzeatyckich wojskowych. Nie oddadzą naboi, nic nie pomogą.
"Łaskę mi kurwa robisz, puszczasz mnie wolno" pomyślał Emil uśmiechając się przyjaźnie. "Pies Cię rypał skurwysyny" dokończył wzniosłą myśl.
Akim kiwnął mu głową na pożegnanie, przywołał Sawę i odeszli w stronę truchła dziewczyny, rozmawiając cicho między sobą. Pewnie ów Sawa zdawał raport z sytuacji.
Emil w tym czasie mógł patrzeć, jak kilku mężczyzn podjeżdża taczką i wojskowi pomagają ułożyć ciała do wywozu. Pewnie trupy zostaną rozebrane i spalone, albo wrzucone do jakiegoś dołu w nieużywanej części tunelu. Cholera wie.
Nagle, na ziemi coś mignęło w słabym świetle i Emil mógł usłyszeć delikatny brzdęk metalu toczący się po ziemi. Coś chyba któremuś z trupów wypadło z kieszeni.
Rusznikarz nie rzucił się na to jak pies na kość, przynajmniej nie od razu. Podszedł do tego miejsca, po czym przyklęknął podnosząc przedmiot i tym samym dając Mandarynce kawałek suchego mięsa, który zaczęła energicznie rzuć i merdać ogonem. Sam też wziął kawałek, a przedmiocik mocno zacisnął w pięści i ruszył na spotkanie. Obejrzy to co podniósł z dala od straży Hanzy.
Emil wszedł do tunelu prowadzącego na Prospekt.
Teraz atmosfera była ciężka i przytłaczająca, w ciemnym korytarzu panowała przygnębiająca i nieznośnia wręcz cisza. Jakby grobowa.
Gdy mężczyzna dostatecznie oddalił się od stacji i zostawił za swoimi plecami problemy obrońców, poświecił na rękę na w której trzymał znaleziony przedmiot.
Okazała się być to mała, ale misternie wykonana metalowa broszka:


Od strony sprzączki miała wybity malutki, ledwo do odczytania napis: K875A4
Wyglądało jak znaczek próby, ale nie do końca. Może to był numer serii?
Znów spojrzał na front broszki. Napis był błyszczący, jakby złoty. Sylwetka budynku też się delikatnie błyszczała, ale nie złotem a srebrem. Skąd w metrze tak dobrze zachowana pamiątka?
Mężczyzna schował przedmiot do kieszeni i spokojnie poszedł przed siebie. Po dłuższej chwili był prawie przy samej stacji.
Oświetlając sobie światłem latarki drogę przeszedł obok trupa w kałuży krwi. Mógł zobaczyć porozrzucane rzeczy; plecak, jakieś śmieci, kartony. Rozgrzebane ognisko.
Nieszczęśnik miał ślad po serii z karabinu. To pewnie zabici rzezimieszkowie uczynili.
Emil poszedł dalej i wkrótce wyłonił się na Prospekcie, gdzie tętniło życie. Na stacji zrobiło się tłoczno, atmosfera była trochę nerwowa, ale nigdzie nie było śladu, by tu coś się działo.
Na peronie zobaczył pięćdziesięciolatka który siedział na skraju, majtał nogami i popijał z butelki.
Tuż po tym, jak Emil wszedł na stację, podeszło do niego dwóch pograniczników, wypytali go o dokumenty, strzały, które słyszeli tu na stacji i Komsomołską.
- No to wszystko jasne. - Mruknął bardziej w powietrze niż do Emila wojskowy, oddając paszport właścicielowi - To jakieś durne porachunki, jak zwykle w takich przypadkach. Ludzie na stacji twierdzą, że kogoś zabito w tunelu. Musiał kogoś bardzo podkurwić. Pełno pokurwieńców w tych tunelach, nie ma co.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 07-02-2016, 19:53   #16
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Czytanie szło mu niesporo. Zaliczył w końcu raptem dwa lata podstawówki. Później nie było gdzie i kiedy zapoznawać się z literaturą piękną. Trzeba było walczyć o jedzenie, dostęp do wody, miejsce do spania. O swoje młode życie, na które czekały zagrożenia na każdym kroku jego wytartych tenisówek.
I to wszystko zanim jeszcze nad Moskwą pierdolnęła atomówka.
Imponująco koślawe pismo nieboszczyka wcale nie ułatwiało sprawy. Bunin kilkakrotnie musiał się domyślać o co autorowi chodziło. W każdym razie potwierdziło się jego kilka podejrzeń. Andriej rzeczywiście był stalkerem. I to przynależącym do jakiejś większej zgraji. To rodziło kolejne pytania - większa grupa stalkerów? Posiadająca bibliotekę? Szkolącą młodych? Na takie coś mogło sobie pozwolić tylko jedna stacja - Polis.
Po tym szybkim wniosku Simon zaczął traktować notatnik z znacznie większym szacunkiem. Polis była ziemią obiecaną i prawie-że legendą wśród wszystkich mieszkańców Metra. Choć Bunin nigdy nie miał okazji tam być i nie rozumiał co jest takiego fajnego w tysiącach książek, to jednak ten fenomen też mu się trochę udzielał. I właśnie fakt realności Polis sprawiał, że Szmaragdowy Gród przestawał być taką totalną mrzonką.
Westchnął chwilę przecierając oczy. Męczył się czytając to wszystko. W tym świetle… Siegnął do torby po pęto kiełbasy. Powąchał. Zapach rzeczywiście niesamowity. Urwał mały kawałek. Nie był głodny, po prostu chciał spróbować. Ostatni raz wieprzowinę jadł… Trzy miesiące temu? Może dłużej?
Przegryzł. Była sucha i twarda, ale dla niego był to istny rarytas. Gryzł powoli delektując się każdym gramem. Mięso w jego ustach robiło się coraz bardziej miękkie od śliny, ale on dalej nie połykał, tylko teraz żuł… Jak gumę, kiedy był mały. Tylko to było tysiące razy lepszym doznaniem. Aż przymknął oczy.
Wreszcie przełknął. Sycące uczucie wypełniło mu żołądek. Nie był do tego przyzwyczajony. Z wielkim namaszczeniem schował z powrotem resztę kiełbasy do swojej torby. To był prawdziwy skarb.
Prawie zapomniał o notatniku. Naprawdę rozmarzył się. Kiedy wrócił do rzeczywistości, ciekawość zagoniła go do dalszej lektury.
Szybko zorientował się, że ta kiełbasa to tylko wierzchołek góry lodowej. Opis tajnych skrytek, przejść - to były informacje o znaczeniu być albo nie być. Simonowi serce biło coraz szybciej z każdym kolejnym wydukanym zdaniem. Prawie się zdenerwował, kiedy doczytał do końca. Andriej nie zapisał gdzie jest to wejście! Od południa?! Co mi to daje?! Jebaniec, mógł być bardziej dokładny!
Zaklął cicho pod nosem.
Zamknął notatnik prychając gniewnie. Wtedy w oczy rzuciła mu się mapa. Palnął się w głowę. No tak! Schował zeszyt i rozejrzał się podejrzliwie dookoła. Nie miał zamiaru dzielić się tą wiedzą z kimkolwiek. Przynajmniej nie od razu.
Otworzył mapę i przyjrzął się jej dokładnie.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 11-02-2016, 19:33   #17
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Przy współpracy z MG

Wasilija cieszyło, że bez problemu weszli na stację. Zdawał sobie sprawę, że pod tym względem nie był za dobrze przygotowany, ale najwidoczniej każdy postrzegał go jako "dzieciaczka co chodzi po tunelach dla zabawy". Nie przejmował się tym zbytnio - choć sam przed sobą lubił się czuć dorosły, samodzielny i najsprytniejszy, to zdawał sobie sprawę, jak to wygląda z zewnątrz. Mając szesnaście lat świata nie podbijesz, nieważne jak mocno czujesz się dojrzały. Z drugiej strony, samemu myślał o osobach nawet pięć lat młodszych jak o dzieciarni, więc nie dziwił się zbytnio dorosłym traktującym każdego poniżej dwudziestu paru lat z przymrużeniem oka.
Obiegł wzrokiem stację. Tekla pobiegła gdzieś do straganów, a on jej nie zatrzymywał. Cieszył się, że chociaż na chwilę ma ją z głowy. Prędzej czy później, jeśli sama się nie odczepi, będzie musiał ją jakoś odgonić, ale nie zaprzątał sobie teraz tym głowy. Miał swoje własne, ważniejsze zajęcie.
Skierował swoje kroki ku jednemu z pilnujących porządku na stacji zbrojnego. Andrieja ciężko byłoby tak po prostu znaleźć, więc uznał, że najlepiej będzie zasięgnąć języka u któregoś z miejscowych.
- Przepraszam, ma pan chwilę czasu? Szukam pewnej osoby i potrzebuję małej pomocy... - zauważył już dawno, że zwracanie się per pan do starszych sprawia, że ci stają się chętniejsi do rozmowy.
Mężczyzna, do którego Wasyl się zwrócił był postawnym osiłkiem w średnim wieku. Akurat rozmawiał, stojąc w grupce znajomych. Chłopak nie wiedział o czym rozmawiali, ponieważ konwersacja była prowadzona cicho i głosy mieszały się z ogólnym gwarem na Prospekcie Mira.Jegomość pokiwał rozmówcom głową i dał gestem znak, by ich przeprosić, po czym odwrócił się do chłopaczka.- W czym problem?-Zachęcił Wasilija mężczyzna. Głos miał uprzejmy, ale widać było że z nieukrywanym żalem odrywa się od przyjemnej konwersacji. Wasilij przez krótką chwilę myślał, o kogo zapytać najpierw.
- Kojarzy pan może Piotra Pogorzelskiego, stalkera? Słyszałem, że przechodził w tej okolicy nie tak dawno temu. Albo, jak nie jego, to niejakiego bajarza Andrieja?
-O tym pierwszym nie słyszałem. Dużo się tu różnych ludzi przewija.-Przyjrzał się chłopakowi. Co myślał? Trudno było powiedzieć.
Poprawił dubeltówkę, która przewieszona została na ramieniu plecionym rzemykiem.
-Co do Andrieja, to niestety dzieciaku, ale spóźniłeś się.-Kiwnął głową w kierunku tunelu.-Dosłownie przed godzinką ktoś pomógł mu zasnąć. Tam, w tunelu.-



Wielkolud miał twarz, której można było zaufać. Nie wyglądał, jakby się naśmiewał z Wasilija, nawet trochę skrzywił się, gdy dzielił się informacją.
-Jeśli chciałeś posłuchać jego bajeczek, to już za późno, oj za późno-Dodała kobieta, która stała za plecami żołnierza. Splunęła na ziemię. -Ale na pewno znajdzie się tu ktoś, kto z uwagą przysłuchiwał się tym bredniom. Zresztą, podobno całe metro schodził, żeby znaleźć chętnych, co to pójdą z nim do tego...no... Zielonego Ogrodu? Hehehe...
-Szmaragdowego Grodu, ty chodząca sklerozo!Poprawił ją jakiś typ o aparycji wychudzonego szczura. Trudno było powiedzieć, w jakim jest wieku, równie dobrze mógł być pod sześćdziesiątkę albo koło trzydziestki. Taki typ urody. Ale oczka miał żywe i świdrujące. Uśmiechnął się.
-To z Czarnoksiężnika z krainy Oz, ty blondyno.-Wyjaśnił i spojrzał ciekawie na Wasyla. -Ten Andriej, świeć panie nad jego duszą, mówił że podobno jest jakieś przejście, które prowadzi prawie do owego magicznego miejsca. Zbierał ekipę. Ale tak naprawdę, to łaził po całym metrze i opowiadał co mu ślina na język przyniosła. Chociaż niektórzy mówią że to prawda, że na skrzyżowaniu tuneli w okolicach Polianki podobno jest jakieś tajemne przejście. Ale sami wiecie, co człowiek to opinia, trudno odsiać prawdę od plotek.-
Pogorzelski podziękował za garść informacji i pogrążony w myślach przeszedł gdzieś blisko dziadka siedzącego na skraju, który zdawał się czekać na kogoś. Nastolatek usiadł i grzebiąc przez chwilę w środku wyjął w końcu prowiant. Wstrząsając grzyby analizował zdobyte niedawno informacje. Andriej nie żyje. Ojca nie widzieli. Lipa. Przypomniał sobie opowieść Tekli w tunelu, której słuchał co prawda jednym uchem, ale wspominała ona, podobnie jak strażnicy na dwóch stacjach, o Szmaragdowym Grodzie, którego to Andriej miał być głównym propagatorem. Jego ojciec musiał najwyraźniej z jakiegoś powodu mu uwierzyć. I jeśli rzeczywiście usłuchał tamtego, to może poszedł szukać jeśli nie samego bajarza, to tego rzekomego przejścia w okolicach Polianki. W takim razie był tylko jeden problem - ta stacja, której Pogorzelski w ogóle nie kojarzył musiała być... bardzo daleko. Co do tego nie miał wątpliwości. Prawdopodobnie, jeśli spróbowałby, prędzej by się zgubił i zginął dziesięć razy zanim doszedłby tam i z powrotem. Ale czy miał inne wyjście? Oczywiście, mógł się po prostu odwrócić na pięcie i cofnąć się do domu, ale nie zamierzał pozwolić, żeby już na samym początku jakaś przeszkoda sprawiła, że podkuli ogon i wróci do domu. Jeszcze długo żałowałby, że nie podjął wtedy chociażby próby. Rozumiał już na początku podróży, że miał małe szanse na sukces - jego ojciec mógł równie dobrze zginąć właśnie teraz, w tej strzelaninie, której odgłosy dochodziły z tunelu. Albo mógł żyć i kierować się w tej chwili ku Polianki i jeśli tylko szczęście dopisze, spotkają się prędzej czy później i wrócą do mamy. Niepewna, ale możliwa opcja.
Decyzja została podjęta. Plan w gruncie rzeczy się nie zmienił, ale teraz cel końcowy wydawał się o wiele bardziej odległy i trudniejszy do osiągniecia: będzie musiał znaleźć mapę metra, próbować w miarę rozsądnie przemykać się między kolejnymi stacjami, a być może koniec końców uda mu się. Albo poniesie sromotną klęskę i wróci z powrotem, ale przynajmniej ze świadomością, że próbował. Może to też kosztować życie... Jednak o tym nie myślał. Nie zamierzał umierać w najbliższym czasie. Jedyną niewiadomą teraz była Tekla. Musiał zamienić z nią parę słów.
 
Kolejny jest offline  
Stary 13-02-2016, 01:47   #18
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Dymitrij, po dłuższych poszukiwaniach kupił wreszcie dwie butle samogonu. Miał nieodparte wrażenie, że przepłacił, ale za to bimber był przedni. Mocy miał tak ponad sześć dych, no i nie śmierdział zbytnio, więc nawet nie musiał cedzić go przez czapkę. Miał też delikatny grzybowy posmak, więc spokojnie mógł pić go bez zagrychy, a zresztą zawsze wolał gatunkowe wódki od zwykłej
czystej. Trochę uspokojony postanowił przemyśleć ostatnie wydarzenia i ze wstydem przyznał, że był tak podniecony myślą o laptopie, że zapomniał o ostrożności w tunelu - cholera wie, co to za gość się tam do niego przyczepił. To nie było najgorsze - widział go nawet, jak jakiś czas po nim przyszedł na stację. Gorzej, że przechodząc wcześniej przez stację nie zrobił niezbędnych zakupów.
Solennie obiecał sobie, że już nigdy nie da się tak ogłupić.
Przeszedł z powrotem do wejścia od strony Komsomolskiej. To, że był umówiony w tunelu za stacją sugerowało, że Emil przyjdzie właśnie z tamtej strony.Rozsiadł się więc wygodnie, zzuł buty i rozwiązał onuce.
Zawsze dbał o higienę - wietrzenie i suszenie powodowało, że stopy miał w dobrej kondycji i nawet zbytnio nie śmierdziały. Oparł się o ścianę ze wzrokiem utkwionym w wylocie tunelu, no i swoim obuwiu. Pociągnął solidnego łyka i następnego. Wyciągnął kawałek wędzonki, powąchał ją, po czym schował z powrotem. Zagryzanie uważał za brak obycia. Poza tym, picie na pusty żołądek dawało lepszy efekt. Majtał sobie radośnie nogami, pomrukując gardłowo rzewne melodie.
Minęło trochę czau, gdy na peron przybył gość wystrojony jak jakiś Rambo z karabinem na plecach i w taktycznym wdzianku. Dodatkowo miał ze sobą psa. Widok ten był wyjątkowo niecodzienny. Owszem, czasami udało się oswoić jakiegoś szczura, żeby biegał za właścicielem,
ale pies to zupełnie inna para kaloszy.

~ Musi trzyma go dla jadła, znaczy naturalna lodówka taka - pomyślał - Idzie gdzieś dalej, kończy się żarcie, wtedy pies dostaje w łeb i żarcie jest. Niegłupie - to paręnaście kilo biegającego, dobrego mięsa. Wiadomo - po ubiciu trzeba go sprawić, upiec, albo najlepiej uwędzić, ale mając takiego, można się przemieszczać prawie bez ograniczeń. A może jeszcze szczury łowi? ~ Przemyślenia te przerwało imię jakie padło podczas rozmowy ze strażnikami.

Dymitrij sięgnął po buty, strzelił onucami kilka razy o krawędź peronu, co je zmiękczało i właściwie zastępowało pranie, starannie zawinął je, naciągnął i zasznurował buty. W momencie, kiedy przybysz skończył rozmowę z pogranicznikami, był już gotowy. Podszedł do niego i zapytał:
-Ty Emil?
 

Ostatnio edytowane przez Paszczakor : 13-02-2016 o 01:56.
Paszczakor jest offline  
Stary 13-02-2016, 15:37   #19
 
Eillif's Avatar
 
Reputacja: 1 Eillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znany
Zbliżając się do stacji Tekla rozdziawiła usta. Prospekt okazał się być czymś, czego nawet nie ośmieliła się sobie wyobrażać.
-To przecież raj... - wyszeptała ze zdumieniem.
Nie zamykając buzi błądziła wzrokiem po ścianach, straganach, ludziach i wszystkim nowym co ją otaczało i zachwycało. Kątem oka dostrzegła strażnika i jakąś gderającą kobietę, ale po wejściu na stację przełączyła się na jedno uczucie – fascynację.
Nawet nie zarejestrowała momentu, w którym odłączyła się od nowego przyjaciela i zaczęła snuć się wzdłuż straganów niezbyt zgrabnie lawirując między wyraźnie zdenerwowanym i wzburzonym tłumem. Dopiero za kolejnym kuksańcem dziewczynka zatrzymała się ze złością szukając nieuważnej osoby, ale zamiast tego usłyszała nawoływania sprzedawcy z niepokojącym uśmiechem.
-Nie mam mamy, ale mam 3 naboje – przełączyła się na tryb handlarza, ale zanim usłyszała odpowiedź zupełnie skupiła się na rozmowie prowadzonej przez stojące obok niej dwie przekupki.
Nie mogła, ani nie chciała uwierzyć własnym uszom. Poczuła ukłucie zimna, a nogi się pod nią ugięły.
Mimo to rzuciła się w kierunku strażnika, którego mijała wchodząc na Prospekt.
~To nie może być prawda! To nie mógł być Andriej! - próbowała przekonać się w myślach, żeby tylko się nie popłakać.
 
Eillif jest offline  
Stary 13-02-2016, 15:43   #20
 
Lila's Avatar
 
Reputacja: 1 Lila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodzeLila jest na bardzo dobrej drodze
We współpracy z MG

Lily spojrzała na nieznajomego podejrzliwym wzrokiem. Życie nauczyło ją, żeby zawsze trzymać rękę na pulsie i być gotowym na wszelkie przeciwności losu, w innym przypadku pochopne postępowanie mogłoby skończyć się w sposób niekoniecznie przez nią pożądany. Jednakże w tym momencie, wśród wielu myśli przebiegających przez jej głowę, jedną z nich było to, iż ów mężczyzna mógłby w pewien sposób przyczynić się do powodzenia jej misji. W takiej sytuacji, Lily postanowiła nawiązać z nim konwersację. Zachowując czujność, nie ryzykowała zbyt dużo, a mogła wiele zyskać.
-Hej!- odpowiedziała- Niezupełnie. Jedynie zastanawiam się nad pewną kwestią.
-Może będę mógł ci w czymś pomóc?-Spytał wesoło. Wyglądał na sympatycznego. Miał zadziorne spojrzenie cwaniaka, co mogło być bardzo pociągające dla płci przeciwnej. Taki trochę bad boy. Dodatkowo, miało się wrażenie że czuje się na stacji bardzo swobodnie i bezpiecznie. Czyżby miejscowy? Na to by wskazywało.
-Jeśli się zastanawiasz nad przegryzieniem czegoś, to nie polecam iść tam.-Wskazał na duży, przybrudzony biały namiot między kolumnami [i] Uśmiechnął się krzywo.-Po żarciu tam można poczuć, co to jest prawdziwa rewolucja.Puścił jej oczko.
Nie wyglądał na kogoś, kto węszy za spiskiem, albo poszukuje szpiegów brygady.
-Dzięki za informację!- odpowiedziała dziewczyna- właśnie miałam zamiar tam iśc, a dzięki Tobie uniknęłam nieprzyjemnych konsekwencji- tu uśmiechnęła się nieśmiało. Zastanowiło ją nieco zachowanie tego mężczyzny. Kto zaczepia tak nieznajome? Może miał w tym jakiś interes? Lily zaczęła się nad tym zastanawiać. Niewątpliwie ten człowiek na pierwszy rzut oka nie wzbudzał w niej niepokoju, jednak warto było pamiętać o przestrodze zawartej w kartce.
-W takim razie może mógłbyś zaproponować inne miejsce?- zapytała, myśląc w duchu o tym, że być może warto byłoby kontynuować znajomość z tym człowiekiem. Zdecydowanie mogłoby to zaprocentować w przyszłości.
Uśmiechnął się szelmowsko.
-Jasne, że wiem.-Rozłożył ręce na boki.-Na dolnym poziomie stacji mieści się niezła jadłodajnia, podają potrawkę i pyszne omlety.Kiwnął głową, odwracając się w stronę przejścia.-Chodźmy, nie ma co tu stać jak te kołki.-Ruszył spacerowym krokiem. - To co tu robisz? Ah!Pacnął się otwartą dłonią w czoło.Nawet się nie przedstawiłem! Feliks jestem.Wyciągnął do niej dłoń, obleczoną w wełnianą, bezpalcą rękawiczkę. Rękawiczka jak i dłoń były trochę utytłane, materiał był postrzępiony. Czym on się zajmował, że ręce miał takie spracowane?
Co cię przygnało na tą stację? Nie boisz się sama podróżować?

- Raczej nie należę do zbyt bojaźliwych osób- odpowiedziała Kotova- życie nauczyło mnie tego, że trzeba umieć radzić sobie w każdych warunkach i liczyć tylko i wyłącznie na siebie, jeśli chce sie być pewnym, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jeśli chodzi o cel mojej podróży, właściwie miałam w planach załatwienie kilku spraw, aczkolwiek trochę się pokrzyżowało i będę musiała wszystko zmodyfikować- tu młoda kobieta wzruszyła ramionami.
-No, odważna jesteś naprawdę, dziewczyno- W końcu wyrzucił z siebie.-Ja bym na twoim miejscu sam nie podróżował po metrze. Ostatnio słyszałem, że jednego takiego, bliżej Parku Kultury ktoś zaciukał. Dziesięć ciosów nożem, rozumiesz.
-Aha, rzeczywiście, ja tez się nie przedstawiłam! Mam na imię Lily.- dodała dziewczyna. Postanowiła, że przynajmniej jak na razie nie będzie zdradzać Feliksowi zbyt wielu szczegółów, byłoby to zbyt ryzykowne. Może kiedyś, w przyszłości… Sam wygląd mężczyzny też dawał jej do myślenia, zwłaszcza jego dłonie
Popatrzył się na nią ze zmartwieniem, ale natychmiast się rozchmurzył, gdy usłyszał jej imię.
Śliczne! Pasuje do ciebie!
- Ale skoro już tu się znalazłam, nawiasem mówiąc, niezgodnie z moim planem, miło byłoby nawiązać jakieś kontakty, a Ty wydajesz się być dobrym kompanem- odparła Lily, postanawiając wkupić się w łaski i nieco podpuścić mężczyznę. - Więc jak Ty się tutaj znalazłeś?
Nie zdziwił się wcale, gdy olała jego dosyć ograny i mało udany komplement. Widocznie nie był mistrzem podrywu.
-Mój tatko, ja i mój młodszy brat się tu sprowadziliśmy, gdy zalało stację, na której wcześniej żyliśmy. Ale to w ogóle nie były dobre czasy, to było z jakieś osiem- dziewięć lat temu. Co tu się działo, to nie uwierzysz, na początku myśleliśmy że trafiliśmy z deszczu pod rynnę. Oktiabrska była notorycznie napadana przez bandziory z linii Kałużsko-Ryskiej, mówię ci, dopóki Hanza nie zawaliła wejścia na perony, to tu jakaś masakra była. Teraz da się żyć!Uśmiechnął się pogodnie, ale po jego twarzy wszystko było widać. Dawne problemy na Oktiabrskiej położyły się na nim cieniem i dawne koszmary ścisnęły mu gardło strachem. Spróbował się rozpogodzić. Nie chciał wychodzić na mięczaka.
- Ja? Dobrym kompanem?-Mruknął, znowu się zamyślając. Uśmiech wypłynął na usta, podrapał się po kilkudniowym zaroście. - Ja sam, to nie. Ale mam paczkę kumpli, z którymi czasem wypadamy na powierzchnię. Dobra fuszka, ale uważać strasznie trzeba, ciężki kawał chleba.-
Zeszli bocznym przejściem po kamiennych schodkach na dolną część stacji.
Rzeczywiście, tak jak mówił Feliks przejście na perony zostały zawalone, został tylko ciąg komunikacyjny z częścią handlową, która została zamieniona na mieszkaniową.
Jeden boks sklepowy został zamieniony na jadłodajnię. Przed wejsciem stało parę stolików jak i w środku, a za ladą kręciły się dwie kobiety obsługując klientów.
-O, to właśnie tu. Chodź, zajmijmy stolik.-Machnął ręką, na puste miejsce na zewnątrz. Obok, przy drugim siedział gruby facet, zajadając jakąś gęstą zupę.
Feliks zniknął na chwilę w środku, a gdy wrócił w rękach trzymał dwa, trochę poobtułkiwane talerze z parującymi daniami. Wyglądało i pachniało wyśmienicie.- No, to co to za sprawunki musisz pozałatwiać? Idziesz na Park Kultury? Jeśli tak, to byśmy mogli ci trochę pomóc, bo akurat tam chcemy wyjść na zewnątrz pozałatwiać nasze własne sprawunki.-Puścił do niej oczko.
Zabrał się za swój obiad i przysłuchując się jej odpowiedzi zaczął jeść.
-Twoja propozycja brzmi całkiem zachęcająco- odpowiedziała dziewczyna- w zasadzie w tamtą stronę miałam zamiar iść, a w towarzystwie zawsze raźniej. Może dzięki temu wędrówka nie będzie dłużyła się tak mocno, jak zazwyczaj.-Kotova zaczęła mysleć, jak najsensowniej zaplanować swoją misję. Jak do tej pory, jej nowy znajomy wydawał się być całkiem w porządku. Oczywiście nie chciała dopuszczać go do wiedzy na temat wszystkich zaplanowanych przez nią do odwiedzenia stacji, klucza i polecenia Kuzniecowa, ale odpowiednio kierując całą, nowo zaistniałą sytuacją, mogła wiele zyskać i w pewien sposób ułatwić sobie życie. Od towarzyszy wędrówki mogłaby dowiedzieć się przynajmniej kilku istotnych faktów. Zostawiłaby ich przy Parku Kultury, a sama skierowałaby się w stronę Teatralnej. Zmiana jej planu wynikała z tego, że idąc w tamtą stronę, nie wzbudzałaby aż takich podejrzeń, jakie mogłyby być, gdyby ruszyła prosto na Krasnopreznieńską. Jednak nie była jeszcze stuprocentowo pewna swojego planu. Droga z Feliksem i jego paczką kumpli mogła odmienić jej koncepcję.
 
Lila jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172