Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-06-2016, 15:28   #1
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kiss kiss bang bang [21+] - SESJA ZAWIESZONA


„Gdzie? Musi tu być... Wyłaź. Gdzie? Tam!”

Kobieta odruchowo wycelowała i bez chwili wahania wypuściła kilka sztyletów w powietrze. Umiejętność posługiwania się bronią białą miała w małym palcu, zawsze przedkładała ją nad pistolety i karabiny. To był jej talent, jej atut. Z nożem w ręku była groźniejsza niż komandos z M-4.
Coś zaszumiało wśród skał i spadło ciężko na ziemię. Miała go! Ustrzeliła czwartego snajpera.

„A więc wszyscy! Teraz już tylko prosta droga do bazy i... kurwa!”

Coś błysnęło w zasięgu jej wzroku. Odczuwając narastającą bezradność wystrzeliła przed siebie kolejnych kilka ostrzy. Cóż to jednak mogło dać, skoro przeciwnik znajdował się za jej plecami? Aluminiowa nitka błyskawicznie zacisnęła się na jej szyi, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.

„ Kurwa... był jeszcze jeden...” – przemknęło przez jej głowę, zanim świat zalały czarne plamy. Potem poczuła jeszcze bolesne uderzenie. Widać musiała zostać zepchnięta z półki skalnej, na której się przyczaiła.

A więc napastnikiem był Ergo. Ten facet nigdy nie zmarnowałby okazji do obicia jej i pokazania kto jest asem wśród kandydatów na Egzekutorów. Nienawidził kobiet, albo raczej nienawidził jej, przylepiając etykietkę: „dostała się, bo ma plecy”. Gdyby wiedział jak bardzo ją te plecy bolały... Że też akurat musiała dać mu okazję. Szlag, szlag, szlag! Wszystko przez to, że poczuła się zbyt pewnie, oczekując czterech snajperów - tylu co zwykle na szkoleniu.

- Sierżancie, potrzebujecie sanitariusza? – usłyszała gdzieś nad sobą zimny, męski głos, którego brzmienie wywołało na jej karku zimny dreszcz.

Próbowała podnieść się chociaż na czworaka, lecz wciąż kręciło jej się w głowie.

- Nie. Dam sobie radę...
- No to wstawajcie! – pomimo pancerza poczuła na żebrach bolesny kopniak, który przewrócił ją na plecy. – Ile chcesz się wylegiwać? Za pięć minut w moim gabinecie, sierżancie.
- Ta... tak jest panie pułkowniku!

Próbując zogniskować wzrok powiodła spojrzeniem za oddalającą się postacią w mundurze. Z całych sił walczyła z ogarniającą ją sennością, mimo to czując, jak jej powieki ciążą coraz bardziej i bardziej.

„ Nie odchodź znów... tato.” – poprosiła w myślach mężczyznę, który przed chwilą obdarzył ją bolesnym ciosem.


KISS KISS
BANG BANG

[MEDIA]http://cdn2.artofthetitle.com/assets/sm/upload/7o/13/va/kh/kiss_kiss_bang_bang_t.jpg[/MEDIA]


Mówili, że została Egzekutorem, bo jej ojciec był wysoko postawiony w SOW-ie - samozwańczej organizacji wojskowej, która sprawowała władzę nad wschodnią częścią Paradise City - miasta gangsterów, dziwek, ćpunów i wszelkiej maści popaprańców, którzy przetrwali koniec świata. Zawsze coś takiego mówili o kobietach. Że albo koneksje, albo przez łóżko. Tena miała na to wyjebane. I już nie Tena - od teraz SweetLie.

Miała za zadanie zdmuchnąć ze świecznika Borgo - mafiozo, któremu podejrzanie dobrze szło ostatnio organizowanie sojuszy między gangami i tym samym przejmowanie kontroli nad chaotyczną dotychczas dzielnicą zachodnia. Robota jednak nie była łatwa. Chodziło też o to, by dowiedzieć się jak Borgo zjednuje sojuszników i co wspólnie planują. A do tego trzeba było rozwiązać język mafiozowi lub... wejść w jego świat. I to szybko, dlatego... narodziła się SweetLie - ekskluzywna dziwka z burdelu Nie-Boskiej Mamuśki. Oczywiście, SOW miał haka na Mamuśkę, dlatego dziewczyna łatwo weszła w swoją nową rolę, dostając etykietkę najlepszego i najświeższego towaru w przybytku.

Przydzielono jej nawet osobny pokój, gdzie mogła przyjmować klientów. Pierwszym z nich był Exe - sierżnt SOW-u, który miał być jej kontaktem i źródłem informacji.

[MEDIA]http://img03.deviantart.net/3568/i/2013/302/c/6/but_it_s_a_killing_by_alice0fspades-d6satzy.jpg[/MEDIA]

- Dobra, mała - powiedział, ciągle z uśmiechem lustrując wzrokiem jej gorset i pończochy. Musiała zmienić wizerunek - diametralnie. I najwyraźniej Exe miał z tego niezły ubaw.

- Sprawa wygląda tak. - kontynuował nie odrywając wzroku od jej ud - Borgo ma tu ulubienicę. Niejaką Ren. Poza nią nikogo do siebie nie dopuszcza bez obstawy. Dziś Borgo przyjmuje jakichś gości - inną grubą rybę - najwyraźniej szykując nowy pakt, psia jego mać. W każdym razie zapowiada się orgietka, dlatego prócz Ren zamówił dwie najlepsze panienki oraz Ciebie, jako świeże mięsko. Masz mu się spodobać, czaisz? Nie wiem kurwa, czy będziesz mu obciągać, stojąc na rzęsach, czy jak to zrobisz, ale lepiej żeby się Tobą zainteresował. Albo przynajmniej ta Ren. Może namówisz ją na trójkąt ze starym prykiem czy coś? Albo wygryź starą purchawę. Wiadomo, że każdy facet w końcu się nudzi nawet najlepszą cipą i potrzebuje zmiany.

SweetLie siedziała wyprostowana i słuchała. Nie zakrywała się przed wzrokiem sierżanta, choć miała na to ochotę. Wiedziała jednak, że do tej fuchy musi się wyzbyć wstydu. Żeby udawać dziwkę, musiała się nią stać. Przeciągnęła się więc teraz, odchylając w tył, aby jeszcze bardziej wyeksponować jędrne, duże piersi i wąską jak u osy talię - jej atuty. Udało się, Exe oblizał się nieświadomie, już nawet nie udając, że patrzy czasem na jej twarz.
- Wiesz coś o jego... preferencjach? - zapytała.
- To zbok. Tyle wiemy. Czasem lubi bić dziewczyny. Ale nigdy Ren. Musisz się dowiedzieć, jak ta szmata to zrobiła, że go tak omotała i... być lepsza.
- Łapię.
- Na początku nie bierz żadnej broni. W ogóle nie trzymaj tu nic. Wiesz, co pułkownik powiedział, jak spalisz tę przykrywkę?
- Wiem. - skrzywiła się - Że pozwoli mnie wyruchać każdemu z oddziału. A potem kucharzowi. I sprzątaczce, jeśli zechce, to miotłą.
"Jak możesz, tato?" - pomyślała.
- Czyli słyszałaś. Dobra, to ja spadam, bo mi się czas na ruchanie skończył. Kurwa, nigdy nie myślałem, że przegadam pół godziny w burdelu. - westchnął, wstając z prowizorycznego taboretu, na którym siedział.
- Starzejesz się. - dogryzła mu.
Machnął na to tylko ręką i już miał wyjść z pomieszczenia, gdy zatrzymał się, by jeszcze raz na nią spojrzeć.
- Pewna jesteś, że nie zostaniesz w tym zawodzie po wykonaniu roboty? Zajebiście wyglądasz w tych ciuszkach. Sam oddałbym wypłatę, żeby...
- Spierdalaj, Exe. - przerwała mu - Po prostu spierdalaj.

Zachichotał. Po chwili została sama. Miała chwilę zanim przyjdzie jej poznać osławioną Ren i pozostałe dwie prostytutki.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 28-06-2016 o 16:33. Powód: popraweczki pierdułeczki
Mira jest offline  
Stary 29-06-2016, 10:33   #2
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację

Dużą, podziemną klitkę wypełniał mrok. Rozsadził bezczelne dupsko w kazdym kącie, gościł pod ścianami i w załamaniach mebli. Wpijał chciwe łapska w ludzkie ciała, malując je czernią ze wszystkich stron, prócz jednej - tej zwróconej akurat w kierunku pojedynczej świecy, palącej się w prowizorycznym żyrandolu, dyndającym beztrosko pod ceglanym sufitem. Był prosty, funkcjonalny - sklecony z dwóch kawałków łańcucha, niewielkiego lustra i szklanej szybki, robiącej za podstawkę. Ponoć Diabeł tkwił w szczegółach, a proste rozwiązania były zawsze najlepsze.
Śmierdziało też stęchlizną, wilgocią i ludzkim cierpieniem. Krwią i ropą. Gorącym, słodkim swądem toczącego rany zakażenia. Dusznym, dławiącym odorem strachu oraz wiszącej w powietrzu śmierci.
Ktoś bardziej elokwentny mógłby to podsumować trzema, prostymi słowami - jebało przyszłym trupem.
- N...nie, proszę - rozległo się po lewej stronie Ren, rozłożonej wygodnie na starej kanapie obitej wytartym, popalonym i porwanym pluszem. Materia przyjemnie drażniła nagą skórę, okrytą raptem plątaniną cienkich, srebrnych łańcuszków. Zamknęła oczy, pozwalając zmęczonym powiekom chwilę odpocząć, a w pomieszczeniu rozległ się suchy trzask, zakończony okrzykiem bólu - wysokim, kobiecym i wyraźnie przerażonym. Zaraz też dołączył do niego tłumiony kneblem ryk wściekłości, tym razem należący do mężczyzny. Wszystko zaś zakończyła salwa złośliwego, okrutnego rechotu, dobywającego się z czterech gardeł.

- I po chuja chciałeś nas dymać, frajerze? - padło pełne satysfakcji pytanie. Ren nie musiała go widzieć, by wiedzieć, że jej pan szczerzy zęby i kołysze szklanką wódy powolnym, wystudiowanym ruchem. Zawsze tak robił, kiedy przychodziło do wymierzenia sprawiedliwej kary za przewiny pod jego adresem. - Myślałeś, że nie zauważymy jak latasz za nami z fiutem na wierzchu?

Cienki krzyk przemienił sie w skowyt, rozległ sie kolejny trzask.
Ren otworzyła oczy tylko po to, by ujrzeć, jak przywiązaną do stołu, potarganą blondynkę przykrywa dwustukilogramowe cielsko przypominające człowieka tylko z postury. Drgający u powały ognik świecy lizał napięte, pokryte szarymi guzami i wrzodami plecy, wydobywając z mroku każdą z modyfikacji jakiej olbrzymi facet poddał się przez ostatnie lata. Żelazo zatopione pod skórą, kolce, ćwieki wystające ze stawów. Nie na darmo mawiano, że Pies jest najbardziej pojebanym z przydupasów Borgo… i najmniej ludzkim. Rzucał się do walki z gołymi pięściami wielkości ludzkiej głowy, rozrywając gardła każdemu, kogo spotkał na drodze. W tym celu spiłował sobie nawet zęby.
Pojeb - inaczej nie dało się go nazwać.

Teraz zaś zagnieździł się między rozłożonymi, bladymi nogami i rżnął blondynę, przyciskając jej łeb do blatu wielkim łapskiem. Jeden z pazurzastych paluchów rozorał jej napuchnięty policzek, wbijając się w mięso aż po pierwsze zgięcie. Mebel trzeszczał, suka trzeszczała. Prawie dało się usłyszeć odgłos rozrywanych tkanek, skowyt osiągnął wyjątkowo wysoką skalę, wibrując nieprzyjemnie pod czaszką.

- Ucisz ją - padł krótki, znudzony rozkaz, a Pies opadł tułowiem niżej, otwierając przy tym szeroką mordę. Wyglądało jakby miał zamiar pocałować pannę, może i to zrobił, ale na swój sposób zatapiając zęby w jej twarzy i zatykając usta. Zacisnął szczęki, coś chrupnęło.
Spomiędzy złączonych twarzy spłynęła krew, ściekając po drżących z bólu policzkach. Osiadła na deskach, malując drewniane słoje na modny odcień porannej rzeźni.

Mrok w kacie zafalował, wyławiając na ułamek sekundy zarys przywiązanego do krzesła osobnika - idioty mającego dość tupetu, by myśleć o wyrolowaniu jednego z najbardziej niebezpiecznych osobników Rajskiego Miasta.
Kim była posuwana laska - jego dupą, żoną, siostrą?
Ren miała nadzieję, że kimś odpowiednio ważnym. W końcu nic nie stanowiło lepszej kary, niż patrzenie na cierpienie najbliższej sercu osoby.
“Cierp synku, cierp. Patrz uważnie i nie zamykaj kaprawych ślepi. Niech ten widok będzie ostatnim, co zabierzesz ze sobą do grobu” - pomyślała i naraz parsknęła.

Grób, dobre sobie. Po wszystkim wywalą ścierwo na ulicę, a bezdomni i zwierzęta w kilkadziesiąt minut ogryzą je do gołych kości.
Pies nie przerywał roboty. Poruszał dupskiem w górę i w dół, pryszczate pośladki podrygiwały w rytm agresywnych uderzeń, wprawiających w drżenie także mniejsze, bezwolne ciało spoczywające pod nim. Już nie krzyczało, ograniczając się do jęków i łkania. Błądziło udręczonym wzrokiem po pokoju, aż spojrzało prosto w zielone, przyćpane oczy. Niema prośba była aż nadto oczywista.
“Zabij mnie, błagam”.

Na ten widok Ren poczuła jak przez jej mięśnie przechodzi rozkoszny dreszcz. Przeciągnęła się leniwie, dłonią przesunęła ospale po spodniach pana, zaczynając od kolana i kończąc na pachwinie, lecz nim dotarła wyżej, stalowy uścisk na nadgarstku osadził ją w miejscu. Wąskie, przecięte blizną usta skrzywiły się w czymś na kształt uśmiechu, a który wywołał u niej szybsze bicie serca. Fakt, wpierw praca, potem zabawa. Na wszystko przychodziła odpowiednia pora.
Imadło puściło jej rękę, zamiast tego sięgając do kieszeni. Między sękatymi palcami pojawiła się papierośnica i paczka zapałek. Błysnął kolejny ognik, zaśmierdziało siarką oraz dymem.
- Byłem wspaniałomyślny, łaskawy i kurwa wyrozumiały, no nie? - rzucił pytaniem, któremu z miejsca przytaknął chór wyrażających szczere poparcie pomruków.
-Dałem ci szansę, żebyś zamienił pizdę z głową i zaczął myśleć - w ton głosu wdarła się ledwie tajona złość. Reszta milczała z szacunkiem. Gdy mówił szef, nikt nie śmiał mu przeszkadzać. Źle to się kończyło - Przypominał komu jesteś winien posłuszeństwo. No kurwa nie dotarło widać prośbą...

Jakby na umówiony sygnał olbrzym chwycił ofiarę za gardło i zapierając się o podłoże, szarpnął potężnie łysym, rogatym łbem. Do jęków oraz sapania dołączył przyprawiający o mdłości odgłos darcia. Pies wyprostował się, wracając do poprzedniej pozycji, a z jego warg zwisał parujący ochłap, będący niegdyś żuchwą. Ren patrzyła zafascynowana na bielejące wśród mięsa drobne zęby, zwijające płaty skóry. Blondyna zacharczała, nieruchomiejąc ostatecznie, od strony krzesła dobiegł szloch. Oprawca zaś, jak gdyby nigdy nic począł przeżuwać niespodziewany posiłek, nie przerywając tłoczenia kutasa w szybko stygnące ciało. Nie należał do wybrednych - wystarczył mu byle otwór w mięsie. Jak nie mógł go znaleźć… od czegoś miał pazury.

- Mnie się nie dyma, Elk - ostre słowa przerwały milczenie - Nie próbuje dymać. Nawet, do ciężkiej jak twoja jebana matka kurwy, o tym nie myśli.
Wstał powoli, ciągnąc za sobą rozespaną prostytutkę.
- Koniec przedstawienia - warknął do swoich ludzi - Wracamy do roboty. Kurwiszony od Creespera przypełzną lada chwila. Zrób coś ze sobą kotku, masz być śliczna i czarująca - ostatnie zdanie skierował ku Ren, a ona przytaknęła w ciszy, okręcając się wokół własnej osi i kotwicząc u jego boku.

Wychodząc z pokoju kątem oka dostrzegła jeszcze, jak Pies podnosi się ze stołu i kieruje ku krzesłu.
Nie należał wszak do wybrednych...
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 29-06-2016 o 14:15. Powód: takie tam, poprawki
Zombianna jest offline  
Stary 01-07-2016, 15:02   #3
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
SweetLie wyszła z budynku i zmrużyła oczy. Choć zbliżał się wieczór, z nieba wciąż lał się żar. Pieprzona pustynia. Paradise City - ta nazwa była jednym wielkim żartem.

O ile jednak mundur zawsze grzał dodatkowo, o tyle nie mogła tego powiedzieć o swoim nowym "ubraniu służbowym". Oczojebna, sięgająca ledwo za pośladki kiecka w kolorze krwistej czerwieni i smolistej czerni była zadziwiająco przewiewna.

Do tego stringi i brak stanika. Cóż, kobieta przynajmniej nie mogła narzekać, że czuje się ograniczana odzieżą. Wręcz przeciwnie, to nadmiar "wolności" jej przeszkadzał.

SweetLie rozejrzała się. Przed prowizoryczną loggią z jakichś potarganych szmat, które spełniały jednak swoją rolę, dając nieco cienia stał dziwny pojazd, który w Rajskim Mieście mógł uchodzić za limuzynę - zbrojoną limuzynę. Czyżby to on miał zawieźć dziwki Nie-Boskiej Mamuśki do Borgo?

[MEDIA]http://static1.gamespot.com/uploads/original/1365/13658182/2916016-madmax_magnumopus.jpg[/MEDIA]

Za kierownicą siedział jakiś ponury typ z kozią bródką, a dwóch kolejnych pętało się obok. Ci dwaj trzymali na widoku karabiny zapewne po to, by zniechęcić ewentualnych fanów motoryzacji przed zbliżaniem się do pojazdu. Z jednym z osiłków rozmawiała wyjątkowo czysta, niebrzydka, pstrokacie i wyzywająco ubrana dziewczyna.

[MEDIA]http://s10.ifotos.pl/img/barbie4by_sqspxqx.jpg[/MEDIA]

- Ooooo to ty jesteś nowa! - zaświergotała wesoło i dała znać SweetLie, by do nich podeszła.

Dziewczyna wyprostowała się i kolebiąc biodrami ruszyła do przodu. Gdy tylko podeszła, dziwka, która ją przywołała, przytuliła się do nowoprzybyłej i... zaczęła miętosić jej piersi!

- Cześć, jestem Uma. O bożeńku, one są prawdziwe? Mrrr takie mięciutkie aż się chce ugryźć...

SweetLie wiele czasu spędziła ucząc się zachowań adekwatnych do swojej nowej roli, jednak nie potrafiła powstrzymać odruchu, który kazał jej odskoczyć od obmacywaczki. Uma spojrzała na nią, robiąc smutną minkę.

- No co ty? Nie jesteś bi? Jaka szkoda...

- Jak nie jest, to będzie.
- usłyszały ostry, jakby mówiący przez rurkę, głos za plecami - Większość klientów lubi patrzeć jak się ich kurwy zabawiają. No i do tego trójkąty. Niech się nowa przyzwyczaja. Ja pierdolę, ale parówa...

Kolejna kobieta podeszła do wozu. W jej wyglądzie i sposobie bycia nie było nic sympatycznego. Splunęła teraz pod nogi SweetLie i przyjrzała jej się jednym okiem.

[MEDIA]http://s5.ifotos.pl/img/929184f27_sqspnrh.jpg[/MEDIA]

- To jest Fetish - przedstawiła koleżankę Uma, po czym dodała ciszej - Weteranka! Była dziwką samego Ruska. I przeżyła! Chociaż wydłubał jej oko i zmiażdżył struny głosowe...

- Ale uszu skurwiel nie ruszał
- warknęła Fetish, patrząc na gadatliwą kobietę tak, że ta schowała się za plecami SweetLie.

- Dobra, suki - krzyknął na nie kierowca - Pakujcie swoje zgrabne dupska. Czas na ruchanie!
- A Ren?
- zapytała Uma, wykonując polecenie. SweetLie postanowiła się jej trzymać jako jedynej w miarę przyjaznej osoby.
- Jest na miejscu.
- Jakże by inaczej
- zapiszczała Fetish, po czym, gdy tylko ruszyli zwróciła się do SweetLie - Mały podręcznik przetrwana, nowa. Ren to dziwka Borgo. Tylko ona może go dotykać bez pytania. Ty nawet nie patrz mu w oczy. Najlepiej się nie zbliżaj, chyba że ktoś cię zawoła. Nasze zadanie to zabawiać jego gości.
- Ale żadnego ruchania póki Borgo nie da znać
- dodała Uma - Nawet loda. Szefu nie lubi jak się rozprasza w trakcie robienia interesów. Potem dajesz każdemu.
- W każdy otwór.
- zachichotała przeszywająco Fetish.
- Bez zabezpieczeń? - zapytała SweetLie i od razu pożałowała.

Prostytutki spojrzały na nią jakby spadła z księżyca. Po chwili też zaczęły się śmiać.
- Ty naprawdę jesteś świeżynka. Aż cię szkoda na te świniaki... - Uma przytuliła ją opiekuńczo, niby to przypadkiem przesuwając dłonią po jej lewej piersi.
- Może jeszcze dziewica - zaśmiała się skrzekliwie jednooka, jakby opowiedziała najlepszy żart świata.

Tym razem SweetLie nie odepchnęła Umy. Westchnęła tylko cicho, pod nosem. Nie była dziewicą, ale jej doświadczenie... cóż, było raczej skromne. Pierwszy był Ivan - młody instruktor z czasów, gdy zaczynała szkolenie. Wszystko skończyło się, gdy Ivan odważył się przyznać ojcu dziewczyny do romansu. Pułkownik uruchomił tylko kilka kontaktów i chłopak został przeniesiony do grupy zwiadowczej. Zginął poza miastem niecałe dwa miesiące później, rozszarpany przez jakiegoś mutanta.

Drugi... i ostatni... był Ergo. Do dzisiaj SweetLie nie mogła zrozumieć jak to się w ogóle stało. Przecież on zawsze ją gnębił, wytykał błędy, chciał by wyrzucono ją z jednostki, bo jak twierdził, zawód Egzekutora nie jest dla bab. Dlaczego mu więc uległa tamtej nocy, gdy spotkali się na ściance wspinaczkowej? Nie była nawet pijana. On zresztą też. To zdarzyło się pół roku temu. Przez cały ten czas nie rozmawiali nigdy o tym, ani nie powtórzyli... Dlaczego mieliby to powtórzyć?!

Targana wewnętrznymi dylematami SweetLie nawet nie zauważyła, gdy dojechali na miejsce.

- No dobra, piczki, to wasz przystanek. - powiedział kierowca, zatrzymując się przed otoczonym drutem kolczastym obskurnym budynkiem.
- Wysiadać i dupy dawać! - zarechotał jeden z ochroniarzy.

A więc zaczęło się. Wreszcie miała poznać swój cel - Borgo.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 17-08-2016 o 12:26.
Mira jest offline  
Stary 10-07-2016, 06:17   #4
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację


Drzwi zamknęły się z jękiem dawno nieoliwionych zawiasów, odcinając Ren od krzyków i upiornego warkotu, jakie towarzyszyło jej przez cały korytarz. Widać Pies nie zadowolił się samą obróbką ofiary, chciał jeszcze usłyszeć jak wrzeszczy, w sumie logiczne. Przemoc i ból go napędzały, pompując adrenalinę w potężne, zwaliste cielsko. Nie lubił ciszy, drażnił go zastój. Był samym ruchem, chodzącą grozą i najlepszą wizytówką tego, z czym spotkają się przeciwnicy Borgo, jeśli zdecydują się zagrać przeciwko niemu i przegrają. O ile przegrają, los rożnie rozkładał karty, a zwycięzcą żaden człowiek nie zostawał od kołyski aż po grób. Paradise City pod tym względem przypominało trefną dziwkę - pokręconą, zgorzkniałą i niesamowicie złośliwą. W jednej chwili uśmiechała się łaskawie, aby chwilę później ożenić klientowi kosę, zasunąć wszystko co ma cennego i finalnie wyrzucić cielsko na ulicę, jako darmowy posiłek dla padlinożerców.


Jedzenie, woda, bezpieczny schronienie - najważniejsze dobra stały się ostatnimi laty towarem wysoce deficytowym. Ten, kto potrafił je zapewnić sobie i wybranej grupie szczęśliwców, mógł uważać się za bóstwo - tak też był postrzegany przez zwykłe, szare robale, pełzające u jego stóp w pyle, spieczonym lejącym się z nieba żarem.

- Creesper już jest? - głos pana ociekał złością, gdy przeciskał kolejne głoski przez zaciśnięte zęby. Zaciągnął się po raz ostatni i pstryknięciem posłał kiepa gdzieś pod ścianę. Nie lubił komplikacji, a wymierzanie sprawiedliwości, choć zabawne, zmarnowało jego jakże cenny czas. Czas, który chciał poświęcić na przygotowanie ostatnich poprawek przed spotkaniem z kontrahentem.

- Nie szefie, jeszcze nie przytoczył dupska - idący trzy kroki za nimi łysy koleś z gębą poznaczoną dziobami po ospie odpowiedział szybko i bez zbędnego pierdolenia - Ale dziwki od Nie-Boskiej powinny już dojechać.

- No i świetnie, kurwa - humor Borgo odrobinę się poprawił, Ren poznała to po drobnym drgnięciu mięśni twarzy. Nadal cedził słowa, wzrok jednak powędrował mu ku górze, gdzie na poziomie ulicy powinna już parkować przesyłka z burdelu. Wydawał się zamyślony, lecz co dokładnie zaprzątało jego głowę, pozostawało tajemnicą.
- Znajdź Siostrę - wydał prosty rozkaz, uwalniając towarzyszącą mu kobietę spod ciężaru przewieszonego dotąd przez jej pas ramienia - Niech sprawdzi te suki, tym razem nie chcę żadnych, jebanych niespodzianek. Nie przy gościach.

Ren skrzywiła się na samo wspomnienie poprzedniej przesyłki. Jedna z dziewczyn po wyciągnięciu z ciuchów okazała się tak parchata i owrzodziała, że cudem tylko dawała radę chodzić. Ona sama coraz mniej pewnie stawiała kolejne kroki, chłód kąsał praktycznie nagie ciało, przyprawiając o gęsią skórkę. Pod ziemią upał aż tak nie doskwierał i choć mieszkanie w pokręconych tunelach starych katakumb miało parę minusów, przynajmniej ludzie nie zdychali tu z gorąca, paleni żywcem przez grzejące niemiłosiernie słońce. Pod wieczór robiło się całkiem zimno, choć nie spokojnie. Melina Borgo nigdy nie należała do spokojnych miejsc.
- Jak sobie życzysz - odpowiedziała cicho. Bolała ją głowa, bolały mięśnie. Dłonie zaczęły delikatnie drżeć, obraz przed oczami wirować. Czuła suchość w ustach, skronie zrosiły pierwsze drobne krople potu. Kiedy dostała ostatnią działkę? Chyba dość dawno… zbyt dawno. Zwilżyła językiem spierzchnięte wargi i dodała - Ile tym razem?

- Trzy - wtrącił się łysol - Jednooka, lesba i świeże mięso.

- Świeżynka? - rozległo się ironiczne parsknięcie drugiego przydupasa Borgo, a Ren nie musiała się odwracać, aby widzieć jak po zakazanych mordach rozchodzi się szyderczy uśmiech - Trzeba będzie zobaczyć co umie.

- Byle Nie-Boska nie przysłała nam kolejnej pierdolonej kłody. Jak ta, no... jak ta pizda miała?

- Która? - fakt, zapamiętanie imienia zwykłej dziwki było zbędnym wysiłkiem.

- Ta, co ją Mania obrabia.

- Luna… Lana - Ren wzruszyła ramionami i nawet ten drobny ruch wydał się jej mało przyjemny - Jeden chuj. Gdy z nią skończy, będzie chodziła jak w zegarku. Ciężko teraz o dobrą dziwkę.

- I czystą - wniosek napotkał się z mruknięciami wyrażającymi aprobatę. Przecież co to za zabawa posuwać pryszczatą, niemytą sukę?

- Jeżeli ta stara wywłoka znowu próbuje mi wcisnąć drewno z parchami, wyjebie jej ten pierdolnik w powietrze latającym zestawem, z nią wewnątrz - Borgo mówił spokojnie, powoli. Z automatu zapadła cisza, ledwo otworzył usta. Nagłym szarpnięciem za ramię obrócił kobietę w swoją stronę, zmuszając aby spojrzała na niego.
- Żadnych niespodzianek, Ren - warknął dobitnie, a jego oddech trącił palonym tytoniem, przetrawioną wódą i obłędem. Przyglądał się przez chwilę drobnej twarzy, prześlizgując wzrokiem po poszczególnych detalach. Zakończył na oczach - zielonych, zamglonych, którymi wodziła średnio przytomnie po okolicy.

- Nie będzie… niespodzianek - zdołała odpowiedzieć, choć wargi mrowiły jakby zostały pogryzione przez mrówki.

- Jasne kurwa, już to widzę - prychnął zirytowany, zmarszczył czoło, a z kieszeni wyciągnął niewielkie, srebrne pudełeczko. Kliknął otwierany zamek, uwalniając cuchnącą żywicą zawartość. Wydobył z niego ciemno bordową grudkę wielkości paznokcia. Na ten widok Ren ożywiła się, niczym rażona piorunem. Wzrok zogniskował się na drobinie, czarne źrenice wypełnił głód. Zahipnotyzowana obserwowała jej podróż i prawie odgryzła panu palce, gdy trafiła w okolice spękanych ust, co wywołało kolejną falę rechotu za plecami… i tam dokładnie go miała, trochę poniżej pleców, a powyżej ud.
Parę gorączkowych ruchów szczęką wystarczyło, by ból zastąpiła ulga. Przestałą się trząść, puls już nie rozsadzał skołowanej czaszki. Dopiero po minucie zorientowała się, że ktoś opiekuńczo ją obejmuje, przytrzymując aby nie upadła.
Uchyliła powieki i z wdzięcznością spojrzała ku górze. Pan był dobry. Wiedział czego potrzebuje i kiedy.

- A teraz zapierdalaj... i nie ubieraj się. Taką cię lubię najbardziej - słyszała jego głos, lecz obraz nie pokrywał się z fonią. Ta docierała do jej głowy z opóźnieniem. Uśmiechnęła się jednak i na sztywnych wciąż nogach ruszyła w swoją stronę.

Sunąc dłonią po ścianie przemierzała kolejne tonące w ciemności zakręty, aż stanęła przed ciężkimi, metalowymi drzwiami. Naparła na nie barkiem, zapierając stopy o spękaną podłogę.
Gruba płyta z początku wydawała się nieczuła na próby perswazji aż do momentu, gdy zachrobotała i odsunęła się na tyle, by dało radę przejść do środka przez szczelinę szerokości czterech dłoni.

Szary, betonowy pokoik zamieciono do czysta. Burych ścian i podłogi nie szczepiły żadne dziury, ani odpryski. Wydawał się pusty, jeśli nie liczyć starego pieca centralnie pośrodku i masywnego, drewnianego krzesła pod przeciwną do wejścia ścianą, ustawionego zaraz obok niskiej komody z figurką jakiejś zawiniętej w szmaty laski.
Wrażenie pustki było jednak złudne.


- Spójrzcie, kto nas odwiedził! - siedząca na krześle kobieta wydawała się również wykuta z kamienia. Nie wykonała najmniejszego ruchu, rozparta wygodnie na antycznym meblu, ograniczając się do nieznacznego rozchylenia ust, by wydobyć z siebie rozbawiony półszept - Już myślałam, że zapomniałaś gdzie znajduje się dom Boży.

- Miałam dużo roboty - Ren zrobiła dwa kroki i przystanęła przy piecu. Biło od niego przyjemne ciepło, choć nie dość intensywne aby przegnać chłód czający się pod ścianami.

- Słyszałam - zakonnica uśmiechnęła się cierpko.

- Masz gości, Mania?

- Gości? Nie dziecko, nawracam zbłąkane owieczki - zaśmiała się, wykazując brodą na dwie kulące się w kącie kobiety, ubrane w coś co Siostra nazywała pokutnymi szatami: niewygodne i sztywne od brudu wory, drapiące skórę lepiej niż kawałek ściernego papieru. Ren dostrzegła krew na udach jednej z nich, nieprzytomnej i bladej jak trup. Druga na dźwięk ludzkiego głosu uniosła przerażone spojrzenie, graniczące niebezpiecznie z szaleństwem.
- Zamieszkał w nich Diabeł - wyjaśniła poważnym tonem.


Ren kiwnęła głową, lecz nie skomentowała… bo i nie było czego. Mania uwielbiała pastwić się nad ludźmi, zwłaszcza jeśli w ich zachowaniu wynalazła coś, co wedle jej pokrętnego kodeksu uznać się dało za grzech. Dwie laski mogły krzywo na nią spojrzeć, albo zostać przysłane przez szefa jako prezent dla Siostry.
- Borgo ma dla ciebie zadanie - zamiast skomentować, zmieniła temat przechodząc do konkretów. - Kazał mi cię znaleźć. Nie chce kolejnych niespodzianek dlate…

- Dlatego mam sprawdzić jego ladacznice - Siostra wcięła się w pół słowa, dokańczając trafnie zdanie. Prócz zadawania ran, umiała je też leczyć, jako jedna z niewielu w mieście. Dzięki temu pan przymykał oko na jej dziwactwa, pozwalając pierdolić głupoty o zbawieniu, karze, grzechach i całej reszcie - Słyszałam… Creesper wpada w odwiedziny. Ciekawe jak bardzo się wypnie, byle nasz Ojciec wciągnął go do rodziny.

“Ojciec” - czarnowłosa skrzywiła się słysząc to słowo. Niosło ze sobą zbyt wiele wspomnień i pytań, na które nie chciała znać odpowiedzi. Ani teraz, ani nigdy.
- Zobaczymy - mruknęła z przekąsem. Dzisiejszy wieczór zapowiadał się ciekawie.

Skrzypnęło krzesło, Siostra wstała powoli.
- Zobaczymy - zgodziła się, ręką wskazując drzwi.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 10-07-2016 o 13:57. Powód: gładź szpachlowa, pudełko przecinków
Zombianna jest offline  
Stary 11-07-2016, 13:30   #5
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Tędy. - burknął typ w zakurzonych googlach i pseudo-garniaku, nawet nie udając, że gapi się gdzieś indziej niż na cycki Umy.
- Ale przecież sala dla gości jest na piętrze - zdziwiła się blondynka.
- Zanim dacie dupy, Siostrzyczka chce was obejrzeć czy nie macie jakichś parchów.
- Kurwa...
- warknęła swoim skrzekliwym głosem Fetish, łapiąc się odruchowo za pośladek.

SweetLie spojrzała na nią ze zdziwieniem, ale ta tylko wykrzywiła usta, jakby ją coś zabolało. Nic nie powiedziała.

Kobiety zostały wpuszczone do pokoju, który przypominał bardzo prymitywny, ale jednak, gabinet lekarski.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/b9/7e/93/b97e936907d717fc611956512bcac7a0.jpg[/MEDIA]

Wprawione oko Egzekutora wychwyciło jednak sprzęty, które służyły raczej do zadawania bólu niż do leczenia.

[MEDIA]https://c1.staticflickr.com/9/8355/8384654676_3c47263d18_b.jpg[/MEDIA]

Co tu się miało dziać? I kim była kobieta w czepku zakonnym, której ubranie jednak bardziej pasowało tematycznie do nich - dziwek, niż do kościoła?

Dwóch dryblasów stanęło przy drzwiach. teraz już się nie ślinili i nie obmacywali prostytutek przy każdej okazji. Najwyraźniej nieduża kobieta w lateksie i zakonnym nakryciu głowy budziła ich respekt.

Stała teraz odwrócona do nich plecami, z rękami złożonymi jak do modlitwy.

- Rozbierzcie się. - poleciła, nie patrząc na nie.

SweetLie skrzywiła się, jednak gdy pozostałe dziwki bez szemrania zaczęły zrzucać ciuchy, ona też do ich dołączyła. To dziwne, jak wielkie uczucie bezradności wywołuje w nas sam brak odzienia - jakby te kilka szmat, które człowiek zakłada na grzbiet, mogło ocalić jego duszę. A przecież w Paradise City nie ma miejsca na ocalenie - to miasto grzechu.

- No to, która pierwsza na fotelik? - Siostra obróciła się do nich przodem i aż uśmiechnęła na widok Fetish.

Prostytutka jednak nie podzielała tej radości. Choć starała się wyglądać na hardą, SweetLie czuła jej strach.

- O, to ty. Piętno grzesznicy już się zagoiło? - zapytała Mania, a Fetish znów złapała się za pośladek. Dopiero teraz SweetLie zauważyła, że na pupie ma wypalony znak krzyża.

Nie czekając na odpowiedź, samozwańcza zakonnica wykonała zapraszający gest dłonią.

- No to, skoro się znamy, ty pierwsza.

Przez chwilę Jednooka wyglądała, jakby chciała uciec, ale w końcu - zmotywowana pchnięciem jednego z ochroniarzy - wdrapała się na przerażający fotel.

Siostra tymczasem obmyła dłonie, na które miała założone obcisłe, czarne rękawiczki - bynajmniej nie kojarzące się z medycyną. Następnie zaczęła obchodzić Fetish dookoła, przypatrując się jej tak, jak wąż patrzy na pisklę. Kilka razy musnęła jej skórę palcami, uśmiechając się, gdy dziwka nerwowo podrygiwała za każdym razem. SweetLie zagryzła wargi. Jednooka nie wydawała się lękliwa, a w dodatku, jak wspomniała Uma, dużo przeszła, a jednak bała się zakonnicy. Co ta jej zrobiła?

Póki co badanie z pewnością nie należało do najprzyjemniejszych, ale mieściło się w granicach normy. Siostra sprawdziła uszy prostytutki, usta, kazała wysunąć język (na który napluła), obejrzała pachwiny, przeczesała włosy na głowie...

- Dobrze - skwitowała - Zostało już tylko jedno...

Bez ostrzeżenia wsunęła dwa palce do pochwy dziwki - od razu na całą długość. Ta aż zagryzła zęby, powstrzymując jęk. Grymas bólu na twarzy wyraźnie ucieszył Manię. Tymczasem zakonnica zaczęła poruszać ręką, zupełnie jakby ją posuwała. Mięśnie Fetish napięły się, a jej biodra mimowolnie zaczęły współpracować z ruchami. Wtedy, również bez jakiejkolwiek zapowiedzi, dłoń Siostry wysunęła się. Kobieta odwróciła się do pozostałych dziwek i oblizując palce z wilgotnego śluzu, wydała polecenie:

- Następna.

Dziewczyny spojrzały na siebie, zadając nieme pytanie, lecz to strażnik w goglach zdecydował. Wypchnął Umę do przodu. Dziewczyna zatoczyła się i omal nie wpadła na zakonnicę. Niepewnie usiadła na fotelu, gdzie jeszcze przed chwilą była "badana" Fetish, która teraz z wyraźną ulgą schowała się za plecami SweetLie.

Siostrzyczka powtórzyła cały rytuał oględzin, przy czym nawet SweetLie zauważyła, że wewnętrzna strona ud Umy jest jakaś taka zaczerwieniona i poraniona.

- Nieczysta! - zawyrokowała z wyraźną satysfakcją zakonnica, po czym brutalnie ściągnęła blondynkę z fotela. Ta upadła na ziemię.

- Na czworaka, wszawa ladacznico! Klękaj przed Panem i wypinaj tę parchatą dupę, niechaj moc jego zmyje twoje grzechy!

Jeden z ochroniarzy podszedł bliżej na wypadek, gdyby prostytutka nie chciała słuchać. Uma, ze łzami w oczach, wykonała jednak polecenie.

Tymczasem Siostra schowała się za parawanem, gdzie dało się teraz słyszeć jej gorliwe, niemal wykrzykiwane modły. Fetish podeszła do SweetLie i położyła jej dłoń na ramieniu, jakby chcąc dodać otuchy przed tym, co niedługo zobaczy. Po jakichś pięciu minutach zakonnica wróciła, niosąc w rękach miskę z przeźroczystą cieczą i... pejcz. W pomieszczeniu rozszedł się zapach ziół - najwyraźniej zawartość miski miała jakieś wartości lecznicze. Tylko po co pejcz?

Niedługo miała się dowiedzieć. Siostrzyczka zamoczyła pejcz w wywarze, po czym zaczęła nim smagać stojącą na czworakach dziewczynę po kroczu i wewnętrznej stronie ud. Ciecz najwyraźniej miała w sobie alkohol, bo Uma zaczęła wyć i syczeć, z trudem utrzymując postawę. Wystarczyło jednak, że opuszczała biodra lub próbowała się odsunąć, a zakonnica fundowała jej solidnego kopniaka w żebra.

SweetLie starała się panować nad mimiką, nie pokazując wzburzenia, jakie nią targało. Niby sama doświadczyła niejednokrotnie gorszych praktyk podczas szkolenia, ale nigdy nie było to tak... obsceniczne, odzierające człowieka z wszelkiej godności, a na dodatek zaprawione jakimś chorym erotyzmem.

Mania smagała dziwkę pejczem raz za razem coraz mocniej i szybciej. Wolną ręką masując swoją pierś, wyzywała Umę od najgorszych.

- Ty szmato... Ty kurwo, Ty diabli pomiocie... Dawałaś każdemu i teraz masz parchy... które żrą twoje ciało... tak jak grzechy duszę... już ja cię z nich oczyszczę, wywłoko... już ja ci pokażę... wypinaj dupę... o tak... pokaż tę brudną cipę... taaaak, zaraz ją wyczyści boski ogień... krwią... krzycz, dziwko... krzycz głośniej! Głośniej! GŁOŚNIEJ!!!

A Uma krzyczała, poddając się chorym fantazjom zakonnicy. Nagle jej ciało znieruchomiało, a plecy wygięły się w łuk. Z ust blondynki pociekła ślina, a na jej obliczu zagościł wyraz... spełnienia.

- Czy ona... doszła? - zapytała SweetLie półgłosem towarzyszki. Ta tylko skinęła głową. Niebywałe.

Natomiast Mania przestała okładać pośladki dziewczyny, z których faktycznie strużkami sączyło się nieco krwi. Uklękła teraz koło jej twarzy i wpiła się w usta Umy namiętnym pocałunkiem, aż ta zamruczała, wyraźnie go odwzajemniając. Co tu się działo?!

- Tak wygląda łaska pańska, grzesznico. Weź sobie kawałek kompresu i wytrzyj się - powiedziała Mania z lubieżnym uśmiechem, po czym wskazała na Sweetie - Twoja kolej.

Z duszą na ramieniu, dziewczyna zajęła miejsce na pseudo-fotelu ginekologicznym. Wiedziała, że cokolwiek się stanie, nie może spalić przykrywki. Borgo był zbyt ważnym celem, a ona była coraz bliżej...

Zamknęła jednak oczy, gdy zakonnica zaczęła swoje oględziny. Miała prawo okazać strach po tym, co zobaczyła. Obute w lateksowe rękawiczki palce powoli ślizgały się po jej nagiej skórze.

- Niebywałe. - szepnęła Mania.

Jej dotyk nie był nieprzyjemny. Był delikatny, nawet gdy badała krocze dziewczyny. Nawet palec, który wślizgnął się do jej wnętrza zdawał się robić to z wyczuciem.

- Niesamowite... wstań, dziecko. - powiedziała zakonnica, odsuwając się nieco.

Zbita z tropu SweetLie stanęła obok fotela. Popatrzyła pytająco na dwie pozostałe dziwki, ale te wydawały się również zdziwione.

- Czysta. Jesteś całkowicie czysta... i piękna - szeptała Siostrzyczka, wycierając palce - Jak Najświętsza Maryja. Żadnej skazy! Taka czysta... że ja... - kobieta zaczęła chlipać ze wzruszenia - Ja nie myślałam, że jeszcze kogoś takiego spotkam! Taka czysta!

I płacząc rzewnymi łzami zakonnica rzuciła się na kolana, tuląc twarz do stóp zszokowanej SweetLie.

W tej pozycji znalazła ją też Ren, która weszła do pokoju, by zabrać zbadane dziwki na przyjęcie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 06-08-2016, 00:37   #6
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację


Drzwi skrzypnęły przeciągle, wysyłając w eter jękliwą skargę dawno nieoliwionych zawiasów, trzymających się framugi pewno na przysłowiowe słowo honoru. Słowo honoru… czy ktokolwiek ze zgromadzonych pod ziemią ludzi pamiętał jeszcze czym ów wyświechtany zwrot był? Ren to nie obchodziło, przynajmniej nie w tej chwili.
Stanęła w progu i powiódłszy wzrokiem po obskurnym wnętrzu, zamrugała ze zdziwienia, jakby nie do końca dowierzając własnym oczom. Mrugnęła więc jeszcze raz, tym razem zamykając oczy na dobre trzy sekundy, lecz sztuczka ta nie odcinała od innych bodźców - ot choćby głośnego zawodzenia rozpłaszczonej na glebie zakonnicy.

Mania w swoim repertuarze posiadała całą masę skrzywień, odchyłów od normy, dewiacji i zwykłych przejawów pospolitego pierdolca, lecz zobaczenie jej na kolanach, zalanej łzami i z gilem obficie zdobiącym usta oraz brodę… na sam widok czarnowłosa prostytutka poczuła obrzydzenie.

Płacz zaliczano do oznak słabości, a je wykorzystywano bez litości i cienia zmiłowania, hołdując zasadzie jasno mówiącej kto winien stać u szczytu łańcucha pokarmowego, a kto robić za posiłek, bądź ewentualnie nawóz dla pokręconych skarłowaciałych i rachitycznych jak jasna cholera drzewek, porastających powierzchnię Paradaise City niczym wrzody parchatego kundla.
Słabi służyli silnym, istnieli tylko ku ich uciesze i wygodzie. Kto myślał inaczej szybko lądował na samym dnie, mogąc mówić o nieziemskim szczęściu, jeśli nie ciągnął za sobą parujących wstęg wyprutych jelit.

Czarna, wąska brew podjechała do góry, dając upust przepełniającej Ren konsternacji. Widok zawodzącej Siostry byłby nawet zabawny, gdyby piętro wyżej nie czekał Pan… a Pan bardzo nie lubił czekać. Nie czekając więc aż świętojebliwa kobieta zacznie wznosić modły i chwyci za różaniec, warknęła cicho do pilnujących tego kurwidołka strażników.
- Zaprowadzić je do Borgo - wskazała na znane już jak zły szeląg dziwki. Bliższy mężczyzna drgnął, niepewnym spojrzeniem wodząc od niej do towarzysza, aż finalnie obaj wzruszyli ramionami i przy akompaniamencie dość niewybrednych żartów wypełnili polecenie.
- Mania, wypierdalaj - warknęła kiedy tylko zostały same. Zachęcający kop pod żebra nadał ruchom leżącej nagłej dynamiki. Wciąż zaciągając i pociągając nosem, odczołgała się w ciemny kąt, a mamrotanych słów nie dało się rozpoznać. Brzmiało jak pieprzona modlitwa i nią zapewne było.
- Ciebie nie znam - ostatnie słowa skierowała prosto do “świeżynki”, zakładając ręce na piersi w geście wyczekiwania. Zmrużyła oczy, przyglądając się jej w sposób kojarzący się z ocenianiem towaru przed kupnem - Co to za cyrk, kim i skąd jesteś?

Nowa nawet nie próbowała z nią walczyć na spojrzenia. Szybko spuściła wzrok.
- Ja... Przysłała mnie Nie-Boska Mamuśka. Podobno... rzuca mnie na głęboką wodę. - nieśmiało popatrzyła na kobietę - Pani to Ren?

- Kim i skąd jesteś? - pytanie się powtórzyło. Tym razem jednak zadano je chrapliwym tonem na granicy irytacji. Rozległo się suche parsknięcie i w powietrzu zawisła ironia - A czy głęboką… zobaczymy. Jakie masz doświadczenie?

Nie było sensu kłamać w temacie doświadczenia, bo dziwka z pewnością mogła to ocenić. Chodziło więc o to, by skutecznie lawirować pomiędzy prawdą a kłamstwem. Zaczęła więc tłumaczenie od końca.

- Ja... nigdy wcześniej się nie... nie sprzedawałam. Robiłam to, ale... tylko z dwoma. I to nie naraz.
- nie musiała nawet udawać, że jest speszona, tak było w rzeczywistości - Wcześniej zajmował się mną brat. Żyliśmy w kanałach, ale potem brat umarł. I... musiałam sobie sama radzić. Ktoś mi powiedział, że lepiej dołączyć do burdelu niż dawać na boku. Mniejsze szanse, że ktoś mnie sprzątnie. No i mogę mieszkać na powierzchni. Kiedyś miałam na imię Tena, ale... to imię umarło z moim bratem. Teraz jestem SweetLie - przedstawiając się, po raz pierwszy podniosła wzrok na rozmówczynię.

Ren kiwała powoli głową, co jakiś czas poruszając palcami po ramieniu jakby grała na instrumencie. Bębniła opuszkami o skórę i zamierała w bezruchu, lecz każde słowo chwytała i uważnie przyglądała mu się zmrużonymi czujnie, zielonymi oczami.
Brzmiało wzruszająco aż zgaga łapała, kolejna łzawa historyjka i nieszczęśliwym dzieciństwie, trudzie oraz znoju, okraszona osobistą tragedią… zupełnie jakby do ludzi nie doszło jeszcze gdzie przyszło im żyć. Właśnie - żyć. Nie każdy miał tyle szczęścia, by dotrwać do wieku pozwalającym na samodzielne decydowanie o własnym losie.
- Taaaak - mruknęła leniwie, krzywiąc usta w czymś co przy dużej dozie wyobraźni, a także dobrej woli, dało się uznać za uśmiech - Dzieciństwo w kanałach… w takim razie czemu nie masz żadnych liszajów, parchów i deformacji? Dorastając w ścieku samemu zmieniasz się w szczura, niektórzy nawet porastają futrem. Byli tu i tacy… źle kończyli, SweetLie. Bardzo źle. A ty jak chcesz skończyć? - skupiła się na pierwszej części, na razie pomijając doświadczenie w najstarszym zawodzie świata.

- Brat o mnie dbał. Bardzo dbał. On mnie... no wiesz. - zrobiła wymowną ciszę. - A poza tym byłam jak relikwia. Dla niego i jego przyjaciół. Dbali o mnie wszyscy, jakby w ten sposób mogli ocalić własne dusze od regresu. Ale regres nadszedł. I skurwiła im się relikwia - uśmiechnęła się złośliwie, po czym wróciła do pytania Ren - Wszyscy skończymy tak samo. Bardziej interesuje mnie, co zrobić żeby ten moment odwlec w czasie. Dlatego tu jestem - popatrzyła na Ren z błyskiem satysfakcji w oku, jakby coś odkryła. Coś, czego szukała i... znalazła.

- Życie samo w sobie jest jak dziwka. Lubi się pierdolić po kątach, wredna suka
- Ren parsknęła przez nos, wreszcie uśmiechając się porządnie, od ucha do ucha, ukazując wyszczerzoną klawiaturę białych zębów - rzecz o tyle dziwna, że w dzisiejszych czasach mało kto zawracał sobie dupę pierdołami pokroju dbania o higienę, usta dla zdrowotności przepłukując regularnie wysokoprocentowymi trunkami i tyle. Było w tym uśmiechu coś niepokojącego, za bardzo przypominał szczerzenie się gotowego do ataku psa - Bez zbędnego pierdolenia, masz kiepskie referencje do tej roboty i to na tak ważny wieczór. Czystą cipką nie zwojujesz świata, daj mi jeden powód aby zabrać cię na górę. Jeden dobry, racjonalny powód… poza tym - zrobiła dwa kroki w stronę świeżynki, ściszając głos - Uma i Fetish mówiły ci na co się piszesz? To nie będzie ani miłe, ani przyjemne. Powiesz nie… ale nikt nie posłucha i dla przykładu rozerwą cię na strzępy po tym jak przeleci twoją dupkę każdy kutas w tych podziemiach. “Nie” tutaj nie istnieje. Jeszcze możesz się wycofać, zająć gotowaniem albo zatrudnić jako czyjaś dupa do sprzątania i ogarniania chałupy. To nie jest fucha dla każdego, jeśli koniecznie chcesz żyć ze swojego ciała, wybierz mniejszy kaliber zlecenia., stopniowo nabierz doświadczenia i wróć. Teraz skaczesz na głęboką wodę z kamieniem uwiązanym do szyi - zakończyła sucho.

Reakcja SweetLie nie była standardowa. Zamiast chować się do wewnątrz, jak można było spodziewać się po takiej świeżynce, ona wydawała się coraz bardziej śmiała. Patrzyła teraz Ren prosto w oczy. Nie bała się jej, to było czuć. Jakby... miała coś w zanadrzu.
- Myślisz, że chciałam być taka? - zapytała cicho - Wychuchana, zadbana... nigdy wolna? Nazwij to buntem lub... pokutą, wali mnie to. Wiem na co się piszę. I wiem, że dam radę. A co do techniki... możesz mnie zawsze poduczyć. - mówiąc to, wpiła się niespodziewanie w usta Ren agresywnym pocałunkiem.

Nim kobieta zdążyła zareagować, w drzwiach stanął jeden z bodyguardów Borgo. Facet, nawet jeśli był zdziwiony sceną, którą zobaczył, nie dał tego po sobie poznać.
- Szefu cię wzywa - zakomunikował krótko.

Uśmiech jaki pojawił się na gadzim pysku Ren był wyjątkowo słodki i uroczy. pasowałby do obrazków grzecznych pensjonariuszek z popalonych, zakurzonych książek, nie nagiej, naćpanej, żyjącej pod ziemią dziwki.
Oblizała wargi powolnym wystudiowanym ruchem i równie uroczo odparła:
- Nie możemy mu kazać czekać, prawda? - pytanie nie posiadało konkretnego adresata. W międzyczasie obwieszona łańcuszkami dłoń przejechała po piersiach SweetLie, badając ich fakturę i miękkość. Na chwilę kciuk i palec wskazujący ścisnęły sutek, sprawiając że zasterczał dumnie między bledszą kończyną.

- Zobaczymy na jak głębokiej wodzie umiesz pływać - z tą samą miną zabrała dłoń, odchodząc w stronę drzwi. Nim zamknęła je za sobą, rzuciła wesoło przez przerwę we framudze - Damy cię jako atrakcję wieczoru. Pies lubi takie wymuskanie czyścioszki.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 17-08-2016, 12:19   #7
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
"Pies?!"

Wiele kosztowało SweetLie, by zachować obojętny wyraz twarzy. Dziwka nie mogła znać Psa, ale Egzekutor... Tak, słyszała o Psie i o tym co robił ze swoimi ofiarami. To monstrum potrafiło jednocześnie żreć i gwałcić swoje ofiary - obojga płci. Podobno tylko wyciskane z truchła życie zapewniało mu orgazm. A teraz SweetLie miała stanąć naprzeciwko tego potwora.

Drżącymi rękami schwyciła ubranie, by ponownie je założyć.

- Zostaw, dostaniesz coś ekstra - uśmiech Ren był nieco przerażający.

SweetLie spojrzała w zamglone od dragów oczy tamtej i tylko skinęła głową.

Szła za Ren i ochroniarzem wąskim, obskurnym korytarzem niczym skazaniec. Nie miała pomysłu jak wybrnąć z sytuacji. Czy naprawdę przyszło jej tak zginąć? Jako zabawka podwładnego Borgo? W upokorzeniu, pokryta sperma jakiegoś psychola? To był naprawdę żałosny koniec.

"Już lepiej spróbować walczyć." - pomyślała.

Tylko że wtedy pewnie trafiłaby na tortury, a ludzie Borgo wyciągnęliby z niej wszystkie tajemnice Egzekutorów. Na to nie mogła pozwolić. Nawet jeśli przyjdzie jej zginąć jako wszawa dziwka czy posiłek dla parchatego kundla. A pewnie i jedno, i drugie.

- To będzie atrakcja wieczoru. Świeżynka dla Psa. - usłyszała głos Ren.

Podniosła głowę i zobaczyła chudego mężczyznę w monoklu na oku, który najwyraźniej starał się wyglądać dostojnie.

[MEDIA]http://img00.deviantart.net/b4ef/i/2012/224/6/8/monocle_man_by_mikaela_g-d5asau5.jpg[/MEDIA]

O nim też słyszała. To był Burżuj - organizator "imprez" Borgo - mimo pozornej gładkości obycia - straszny dewiant, cholerny pedofil.

- Masz fantazję, Ren- rzekł Burżuj, zacierając ręce - No to zostaw ją mi. Trochę podrasujemy panienkę i wprowadzimy ją jak dziwki się znudzą. Będzie zabawa!

- Chodź za mną, śliczna - zwrócił się do SweetLie, wskazując jej drzwi do pomieszczenia obok. Okazało się, że była tam toaletka - taka, jaką miały kiedyś aktorki, gdy jeszcze istniał ten zawód.

Mężczyzna usadził dziewczynę na krzywym stołku przed pękniętym lustrem. Choć rys było wiele, SweetLie widziała swoje odbicie i strach w oczach.

[MEDIA]https://c2.staticflickr.com/8/7418/15744592783_6fc3d5638b_b.jpg[/MEDIA]

- Faktycznie wyglądasz świeżo. To będzie twój wieczór, kochana. - rzekł Burżuj, zakładając na jej głowę blond perukę z sięgającymi piersi włosami. Następnie wziął grzebień be kilku zębów, leżący na toaletce i zaczął rozczesywać sztuczne sploty.

"Ostatni wieczór" - dodała SweetLie w myślach.

Nie mogła jednak nie docenić roboty Burżuja. Zrobił z niej prawdziwą piękność - nie myślała nawet że może tak wyglądać. Patrzyła teraz na odbicie obcej kobiety o pełnych, karminowych ustach, zgrabnym nosku i niebieskich, smutnych oczach, okalanych pasmem ciemnych rzęs. Była niczym lalka, piękna lalka, która miała sprawić dziecku radość... Lalka, która wkrótce zostanie popsuta.

Czas wlókł się w nieskończoność. Burżuj wchodził i wychodził z pomieszczenia. Wreszcie obwieścił dziewczynie, że to jej pora. Zarzucił na jej ramiona purpurowy, nieco wytarty płaszcz, który skrył nagie ciało, po czym delikatnie chwytając za rękę wyprowadził z pokoju. Szli jeszcze chwilę paskudnym, mrocznym korytarzem, by dojść do drzwi strzeżonych przez dwóch dryblasów - jak się okazało, było to boczne wejście do sali "przyjęć" Borgo.

- Przypilnujcie jej - rzucił do obstawy Burżuj, po czym wszedł na środek sali.

Ukłonił się zamaszyście, a potem klasnął w ręce kilka razy, by zwrócić na siebie uwagę zebranych.

SweetLie szybko zlustrowała pomieszczenie o wymiarach co najmniej 10x10 metrów. Pod lewej stronie znajdowało się główne wejście i tam też ustawiono długi stół, przy którym siedzieli goście Borgo - jakieś 8-9 osób.

Na stole, wśród powywracanych naczyń można było auważyć dwa nagie kobiecie ciała. Uma leżała na brzuchu z wypiętymi pośladkami - wyglądała na wycieńczoną, ale i tak pojękiwała cicho, posuwana przez jakiegoś nadgorliwego murzyna. Cała pokryta była lepką mazią spermy, która nawet zalepiała jej oczy. Druga - Fetish - leżała naprzeciwko bez ruchu. Z jej rozciętego czoła spływała krew, plamiąc resztki jedzenia i skapując na podłogę. Nikogo to jednak nie obchodziło.

Po prawej stronie sali rozłożono natomiast kilka, jeśli nie kilkanaście dywanów - wszystkie wyjątkowo zadbane. Na nich wiła się Ren, prężąc się niczym kocica u stóp pana. Bo też dywany ułożone zostały nieprzypadkowo wokół ogromnego fotela, ozdobionego ludzkimi czaszkami, który zapewne miał być tronem tutejszego władcy. Borgo siedział na nim, sącząc bursztynowy płyn z kieliszka. Po bokach tronu stało dwóch osiłków z maszynówkami - Timon i Pumba - najlepsi z najlepszych ludzi Borgo, prawdziwi weterani.

Po środku sali zaś w pełnym blasku zawieszonej na suficie lampy, która przy odrobinie wyobraźni mogła uchodzić za żyrandol, ustawiono nieduży stół, przykryty zadziwiająco białym obrusem.

- Panowie... bo na uwagę pań chyba liczyć nie mogę - rzucił żarcikiem Burżuj - Teraz kiedy potrzeby ciała zostały zaspokojone, czas na odrobinę kultury. W końcu nie jesteśmy zwierzętami! Oto, specjalnie dla was, by uczcić nasz sojusz, przygotowaliśmy przedstawienie pod tytułem Piękna... i Bestia!

Mężczyzna podszedł do bocznych drzwi i wyprowadził SweetLie na środek sali. Gestem dał jej znać, by weszła na stół z białym obrusem. Kiedy stanęła tam, wyprostowana, jednym ruchem zerwał z niej pelerynę.

- Oto nasza Piękna!

Po sali poniósł się gwizd uznania. Nawet ci, którzy zerżnęli po kilka razy obie dziwki podnieśli zaciekawione spojrzenia, przyglądając się zgrabnej, długowłosej blondynce beż żadnych śladów trądu czy innych brudów - prawdziwej rzadkości w Rajskim Mieście.

SweetLie zamrugała powiekami. Słabo widziała, rażona światłem lampy, która wisiała prosto przed jej oczami, ale czy wśród gości nie rozpoznała kilku znajomych twarzy? Ten siedzący na środku z papierosem... czy to nie Ergo?

[MEDIA]https://67.media.tumblr.com/ae9921ff63338669b108766bdac5db90/tumblr_mqdgdeeUKh1rkazjuo1_500.gif[/MEDIA]

I jeszcze dwóch chłopaków z oddziału... Czyżby przygotowali zasadzkę? Dlaczego nikt jej nie powiedział?! A może... Może Ergo grał na dwa fronty? Może chciał popatrzeć na ostatnie chwile tej, której nienawidził?

Potężny ryk sprawił, że kobieta mimowolnie skuliła się. Oto w tym samym przejściu, którym ona została wprowadzona, stał Pies. Facet naprawdę był olbrzymi, a do tego już dawno przestał przypominać człowieka. Tatuaże, żelazo zatopione pod skórą, kolce oraz ćwieki wystające ze stawów przywodziły na myśl raczej jakieś zmutowane zwierze niż człowieka.

- A oto i Bestia! - krzyknął podekscytowany Burżuj.

Pies także był nagi. SweetLie z przerażeniem spojrzała na to, co znajdowało się między jego nogami. Żadna kobieta nie była w stanie przyjąć w sobie takiego potwora!
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 17-08-2016 o 12:25.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172