Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-10-2016, 21:08   #11
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację


- Dlaczego oni nas zaatakowali?

- Bo są źli.

- Skąd wiesz?

- Widziałeś co zrobili.

Cisza.

- Skrzywdźmy ich.

- Dlaczego?

- Bo oni są źli.

- Boję się.

- Nie musisz. Jestem.

- To ty jesteś zły. Nie chcę cię.

- Ze mną nie musisz się bać.

- Nie chcę cię. Odejdź...

- Daj mi siłę, a pokażę im, że to nas należy się bać...

- Odejdź...

- ... uduszą się własnym odorem strachu. To źli ludzie.

- Odejdź!




Siedział nieruchomo w cieniu kamienia.
Prawie nie oddychał, jakby stając do nierównej walki z głazem o utrzymanie obecnej pozycji.
W rzeczywistości powstrzymywał napływające do oczu łzy. Dość nieudolnie. Krople wypływały z oczu zwilżając twarz skrytą za maską. Część z nich zdążyła już wyschnąć pozostawiając na twarzy zaschnięte smugi.

Dlaczego w ogóle musieli go wybudzić? Żeby był nieszczęśliwy?
Łatwiej było spać. Spanie nie bolało, a odkąd się obudził, wszystko boli. Dlaczego musi boleć? Chciał spać tak, jak spał do niedawna.

Na początku bolało tylko w środku, choć się nie uderzył. Tak jakoś niedaleko serca, a oczy były wilgotne. Był całkiem sam. Ludzi, których znał zastąpiły obce twarze patrzące tak jakoś... dziwnie, choć zachowywał się przyjaźnie. Uśmiechał się, machał do wszystkich.

Ale nadal był sam. Nigdzie nie znalazł Lieke, choć długo szukał. Tak bardzo mu jej brakowało... nawet jej wszechobecnych roślinek. Bez nich pokój wydawał się pusty. Do kogo miał się przytulić? Z kim mógł pograć w łapki? Do tej pory pamiętał rozpromienioną jak słonecznik twarz przyjaciółki, gdy wchodził, ich wspólne eksperymenty i zabawę w czary.
Bez niej zaczął wpadać w nastrój podobny do tego, jaki ona wykazywała, gdy nie było przy niej Liama.

Zniknęła doktor Tess. Tak bardzo chciał się do niej przytulić... Potrzebował jej wtedy i teraz. Wiedział, że to niemożliwe, ale to tylko pogarszało sytuację. Początkowo nie mógł zasnąć bez niej i jej bajek, więc opowiadał je sam sobie. Z goryczą odkrył, że to nie to samo.

A potem? Zadanie. Ledwie zdążył oswoić się z nową rzeczywistością. Każde wspomnienie raniło, ale nie potrafił ich zatrzymać. Były jak rwący potok. A może tylko nie chciał? Jednocześnie gonitwa myśli z jakiegoś powodu przynosiła ulgę. Nie potrafił jej jednak zidentyfikować.

Zerknął nieśmiało na poranioną dłoń, która nadal bolała, choć była już opatrzona. Bezwiednie tulił ją do siebie. Wiedział, że po trochu umiera z każdą chwilą. Za kilka dni umrze całkowicie.
Dlaczego nikt nie może go przytulić? Czy to tak dużo? Chciał tylko zapaść się w ramiona kogoś bliskiego i popłakać. Może usłyszeć, że będzie dobrze, choćby to była nieprawda.

Źli ludzie nawet nie dali dotrzeć mu do łóżka. Położyć się i nie wstawać nigdy, przenigdy. Zasnąć tak, jak spał do niedawna.

Źli ludzie sprawili ból, bo helikopter uderzył o ziemię, a potem zabrali wszystkich. Znowu był sam.

Nie miał sił, by iść.
Nie miał sił, by wstać.

Pierwszy raz Daan przebił się przez pancerz świadomości.

Ranny, samotny, osłabiony, obolały, nieszczęśliwy, przerażony, bezsilny.

Zastanawiał się przez chwile jak zachowałby się dorosły w jego sytuacji. Nie poznał odpowiedzi. Nie umiał sobie tego wyobrazić.

Może rzeczywiście pozwolić Daanowi zająć się wszystkim? Może powinien odsunąć od siebie wszystkie problemy? Może to nawet lepiej, że umierał?

Przegrał pojedynek z kamieniem kładąc się zwinięty u jego stóp.
Tak niedawno, po wypadku, próbował jeszcze odzyskać humor, lecz teraz nie miało to już żadnego znaczenia. Najchętniej przeleżałby w tym miejscu do samego końca i taki miał zamiar.

A może Daan miał rację? Może należy ukarać złych ludzi? Nikomu nie mogą zrobić już nic złego. Nikomu. Nic.
Daan sobie poradzi. Daan był bardziej zły niż oni.

Tak prosto było odejść już teraz. Tak łatwo.
Czuł już jak ciemność wyciąga ku niemu swoje palce, gdy przypomniał sobie, że nie wszyscy byli źli. Przecież jedyni znajomi Liama byli między złymi ludźmi.
Powinien im pomóc, lecz to wymagało wysiłku. Ostatniego.

Podniósł się z trudem, zaczynając rozumieć, iż niemoc nie pochodziła z ciała, tylko zrezygnowanego umysłu.
Zaczął też rozumieć, że on jeden nie ma się czego bać. Co mogą mu zrobić? Sprawić ból? Wtedy nie będzie w stanie powstrzymać Daana. Zabić? I tak już nie żyje. Zabić przyjaciół? On już nie miał przyjaciół.

Powoli ruszył w kierunku miasta, odruchowo chowając się w cieniu. Mrok był wszystkim. Był ciepłem i zimnem. Życiem i śmiercią. Radością i smutkiem. Wybawieniem i potępieniem.

Czuł, że prędzej czy później zostanie złapany, ale już go to nie przerażało. Nie czuł zupełnie niczego. Pusta wydmuszka. Zbiór bezmyślnych odruchów. Nie miał już sił na odczuwanie czegokolwiek. Wypalony. Poza granicą, w której nawet poczucie bezsilności nie pogarszało sytuacji. Bez ostatniej iskierki nadziei.

Był martwy. Jak... zombie.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 07-10-2016, 10:33   #12
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Micha podsunęła się bliżej Szeptu i pochyliła się nad jej uchem.
- Te, obadaj jak się młodzieżówka napaliła na tą napierdalankę… - Misce trudno było ukryć rozbawienie, przecież Marco podał “sparning” tylko jako dodatkową opcję…

- Jeśli Szept tak powiedziała - Marco wydawał się rozbawiony - to musimy się streszczać. Mała manifestacja mocy lub... możecie mnie wszyscy zaatakować.
Mężczyzna jednym skokiem znalazł się na środku pomieszczenia - jakieś 6-7 metrów od poprzedniej pozycji. Wysunął dłonie w stronę ziemi i ta zadrżała... zapadając się wokół. Kilka sekund później mężczyzna stał pośrodku czegoś na kształt ringu - obniżonego od pozostałego poziomu podłogi o jakiś metr, o kształcie idealnego kwadratu, którego każdy z boków mógł mieć jakieś 3-4 metry.
- Zapraszam. Każdego po kolei lub wszystkich naraz. Możecie spróbować mnie skrzywdzić. - mężczyzna wydawał się szczerze rozbawiony tą perspektywą. - Każdy, kto pokaże mi swoją moc, jest wolny. Wasz sprzęt z pewnością rozproszył się wśród Dzieci Feniksa. Nie jest nas jednak tak wielu - z pewnością pytając i... używając właściwych argumentów jesteście w stanie stwierdzić, gdzie owe cenne przedmioty się podziały. No to co, kto zacznie?

Nikolai nie czekając na nikogo przeskoczył nowopowstały płot i znalazł się wewnątrz “ringu”. Miał nadzieję, że lekcje które przekazano im w Novum na coś się przydadzą. Powoli zaczął się poruszać wzdłuż boku, próbując oflankować przeciwnika i zmusić go do zadania pierwszego ciosu. Marco jednak tylko patrzył na chłopaka, a i - jakby się zdawało - niezbyt uważnie.

Szept zerknęła na Michę i kiwnęła głową na jej słowa
- Zapowiada się… Zabawnie. - szepnęła w odpowiedzi, po czym podeszła nieco do przodu, by lepiej móc obserwować co się będzie działo na ‘ringu’ i jednocześnie nadal mieć oko na wszystkie dzieciaki.

Micha zaś po prostu opuściła się na podłogę i siadła oparta plecami o drzwi, co jakiś czas zerkała na leżącą na łóżku zhajowaną kobietę, miała tylko nadzieję, że Marco i jej coś sypnie. Z nerwów potarła dłonią kark, szybko odwróciła zazdrosny wzrok od łóżka.

- Wow - w głosie Keiko słychać było podziw. - Wow. Naucz mnie tak! - powiedziała.

Amna otworzyła szerzej oczy widząc co zrobił Marco. Też miał super moce… oni wszyscy. Sama czuła podziw ale było coś co go skutecznie przytłaczało -strach.

Micha przygryzła wargę obserwując, jak soczysta nastka bez koszulki podeszła do Drugiego po bogu w Feniskie, właściciela haremu i znanego seksohola, który dni i noce pracował na swoją reputację w pocie i jękach. Przeważnie cudzych.

Tymczasem Keiko podbiegła do ringu. Obeszła go, sprawdzając krokami długość każdego z boków. Były idealne, podobnie jak bryła, która powstała po obniżeniu się poziomu gruntu.
- Naucz mnie - poprosiła ponownie,wbijając roziskrzone spojrzenie w mężczyznę.

Robin na sekundę otworzył usta na widok manifestacji… po czym szybko je zamknął odzyskując nadszarpniętą pewność siebie. Odstąpił od River i podszedł do ringu. Myślał szybko. Pośpiesznie. Analizował. Jak każdy z testów, którym go poddawano tak wiele razy. Każdy miał swój cel. To było jak rozwiązywanie labiryntów z łamigłówek. Trudne. Czasem wkurzające. I zawsze bezpieczne. Ponadto każda łamigłówka miała rozwiązanie, na które trzeba było wpaść by dostać nagrodę. I Robin zwykle je znajdywał.
No to się zdziwi pan Marco.
Chłopak, idąc w ślad za Nikolaiem, wskoczył na ring. Stał przez chwilę nieruchomo. To co się stało z ziemią musiało być elementem łamigłówki. Mechanizm jakiś pewnie. Przecież sam Marco nie mógł tego zrobić. Nie miał mocy. No i w ogóle co to za głupia moc by miała być? Grzebanie się w ziemi? Moc babek z piasku??? Ha, ha, ha… Ale napewno miał coś w zanadrzu na co trzeba było bardzo uważać.
W tym momencie przypomniała mu się nie wiedzieć z kiedy i skąd piosenka, która jak to piosenki w takich chwilach wryła się w myśli niczym podkład dźwiękowy.
Kto się boi smoka, bo ja nie.
Uśmiechnął się i wpatrując się w czarną maskę, postanowił pójść na łatwiznę.
Ciekawe jak sobie poradzisz z ograniczonym dostępem powietrza…

Nikolai postanowił to wykorzystać. Natychmiast zaatakował Marco. Nisko, tak, żeby go powalić. Niczym zapaśnik. Wiedział, że jeżeli mu się uda, to obydwaj padną na ziemię, a Marco będzie mieć już założoną odpowiednia dźwignię.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 07-10-2016, 17:41   #13
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację

Marco nawet nie patrzył na Nikolaia. Znowu. Wkrótce miało też okazać się czemu tak lekceważy przeciwnika.
Gdy tylko chłopak wykonał naprawdę szybki i zgrabny manewr, mający przewrócić przeciwnika, a zaledwie skrawek jego dłoni znalazł się w obszarze “falującej” wokół Marco subtelnie ziemi - chłopaka ściągnęło błyskawicznie na podłogę. Nikolai poczuł jak ogromna siła naciska na jego dłoń, przygwożdżając do podłogi - zupełnie jakby ktoś o potężnej muskulaturze nadepnął na nią wojskowym buciorem. Przez chwilę chłopak poczuł panikę, że jego ręka zostanie zmiażdżona, ale nacisk nie narastał. Po prostu przytrzymywał go przy ziemi.

Tymczasem Marco szarpnął się gwałtownie. Kaszlnął, a potem zaśmiał się. Twarz, zakryta maską skierowała się w stronę Robina.
- To twoja robota, chłopcze?

Młody psionik nie ukrywał zdziwienia. Nawet gdyby teraz chciał to by nie umiał. Bo zatrzymać wielkiego Nikolaia nie dało się… tak po prostu. W miejscu. Bez cienia wysiłku. A jednak Rosjanin właśnie tak został zatrzymany. Co więcej, duszenie się na ogół inaczej wyglądało. Zamiast chwilowego biszkopcikowego kaszelku powinny być coraz bardziej dramatyczne hausty powietrza.
Robin rozejrzał się nie rozumiejąc sytuacji i szukając jej wyjaśnienia odruchowo w twarzach Michy i Szeptu.
Szept wiedziała na co stać Marco, więc na jej twarzy nie było żadnego zaciekawienia, ani choćby cienia ekscytacji. Widząc wzrok Robina uniosła tylko brew i zmrużyła ślepia, jakby się uśmiechnęła. Lekceważyli ich? To teraz mają szczeniaki za swoje. Nadal stała w pobliżu ringu, ze skrzyżowanymi rękami pod biustem i obserwowała.
Micha podciągnęła stopy pod pośladki i oparła dłonie na zgiętych kolanach przyjmując bardziej “medytacyjną” pozę.
- The Dark Side of the Force is a pathway to many abilities some consider to be unnatural. - wyrecytowała unosząc brew, w pozie, sprawiającej wrażenie jakoby była jakimś nauczycielem, przekazującym teraz swoją mistyczną wiedzę młodemu adeptowi. Po czym mrugnęła do Robina.
Tymczasem Marco jakby nigdy nic kontynuował tonem pogawędki, zwracając się do Keiko.
- O ile pamiętam, twoja moc opierała się na emocjach, prawda kochana? - zagadnął - Obawiam się, że tego się nie nauczysz. To czysta fizyka. No ale przejdźmy do konkretów. Moc tego niskiego już znam, 17 jest od emocji... Pozostali? Kolega na ziemi? - wreszcie zwrócił uwagę na Nikolaia, który powoli, z wielkim trudem starał się zabrać rękę z pola rażenia. Gdy mu się to udało, odruchowo odskoczył w róg ringu, przyciskając dłoń do ciała.
Nikolai zginał i prostował palce. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, gdy tylko usłyszał “czysta fizyka”. Jego moc była niezwykła. Choć można powiedzieć, że to stwierdzenie było trywialne. Każdy z nich miał niezwykłą moc. Młody Rosjanin nie do końca rozumiał jak działa to co potrafi, choć wiedział, że to czysta fizyka.

Chłodzenie było czystą fizyką. Jednak zanim ktoś zrozumiałby moc Nikolai musiałby uświadomić sobie, że nie ma czegoś takiego jak zimno. Akurat fizyka najlepiej się do tego nadaje, bo skala temperatury Kelwina jest tylko dodatnia. Nie przypadkowo. Ludzie nie umieją wytwarzać zimna. Tylko dzięki równaniu gazu doskonałego i wyrażeniu temperatury jako funkcji ciśnienia udało się wynaleźć tak trywialną zabawkę jaką była lodówka. Człowiek jako gatunek definiował zimno jedynie jako stan mniejszego ciepła. I tak mogłoby być do końca świata, ale w międzyczasie do projektu Novum zakwalifikowano Nikolaia.

Rosjanin wyciszał drganie międzycząsteczkowe. Likwidował jakąkolwiek energię zawartą miedzy atomami. Działał w dokładnie odwrotny sposób do mikrofalówki. Co więcej nigdzie nie pojawiały się fale energii “wyparowujących” z tychże atomów. Energia najzwyczajniej znikała. Każda najmniejsza drobina podążała oddając swoja energie do stanu podstawowego, jaki wiązał się z zerem Kelwinów. Czyli dla postronnego obserwatora Nikolai chłodził. Ale taki Sub Zero, Mr. Freeze, czy inny Capitan Frost mogliby mu pozazdrościć sposobu działania jego mocy. Nie rzucał lodem. Nie dmuchał zimnym powietrzem. Czysta fizyka.

Umysł dziewięciolatka zamknięty w ciele olbrzyma nie rozumiał do końca jak działa jego moc. Ale wiedział, że chce jej teraz użyć. Skupił się na Marco. Postanowił zabrać mu jego ciepło. Jego energię. Jeżeli wszystko zadziała, to organizm zacznie się gwałtownie wychładzać. On. Marco. Przy 35 stopniach Celsjusza zacznie się drżenie mięśni. Przy 30 stopniach zaczyna się ból z zimna i skurcze. Przy 28 stopniach straci świadomość. Tylko 8,6 stopnia. Tylko tyle wystarczyłoby, żeby Marco zrozumiał, że powinien uważać na Rosjanina. Nikolai zacisnął w końcu pięść, którą pocierał i otworzył usta ukazując w uśmiechu szereg równych zębów. Czekał na to jak mężczyzna poradzi sobie z jego mocą.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 10-10-2016, 23:29   #14
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
U Marco na chacie
Wyczuwając spojrzenie, a może już działanie mocy, Marco obrócił twarz w stronę Nikolaia. W tej chwili chłopak wiele by dał, aby zobaczyć jego minę. To jak został potraktowany, naprawdę go zmotywowało... aż jego tętno przyspieszyło, a na szyi uwidoczniły się żyły z wysiłku. Tymczasem jednak Kapłan Feniksa nie reagował, stał nieruchomo, jakby wrośnięty w ziemię. Po kilkunastu uderzeniach oszalałego z wysiłku serca Nikolaia, mężczyzna wyprostował się - czyniąc to jakby z trudem.
- Niezwykłe. - powiedział, a w jego głosie pojawiło się uznanie... przynajmniej na chwilę. Zaraz potem bowiem spojrzał na Amnę - A twoja moc?
Amna uśmiechnęła się jak zwykle gdy chciała ukryć stres.
- Daj mi wampira, a pokażę ci jaka jest moja moc.
- To interesujące. Opowiesz mi, co potrafisz?
- Wyciągnąć z nich esencję, ich moc. -
Podniosła ręce w geście poddania. - Ale może nie jest to wystarczająca moc dla “wielkiego Marco”.
- To ciekawe. Postaram się o eksponat... niedługo. Została twoja siostra -
mężczyzna zwrócił się do Robina - Jest sposób, by na nią wpłynąć. Jeden z nas potrafi zaglądać w myśli nie tylko ludzi, ale i psioników. Jeśli chcesz, mógłby spróbować ją obudzić.
Nikolai wstał. Otrzepał kurz z kombinezonu i przeskoczył przez prowizoryczną przeszkodę z dziwnie powykręcanego żelbetu opuszczając “ring”. Udowodnił co miał do udowodnienia. Czuł, że stać go na więcej. Czekał aż Marco skończy swoją zabawę. W końcu musiał się jeszcze dowiedzieć komu ma zabrać swoją broń.
Micha w pewnym momencie zerknęła na Szept.
- Eeee… ty też ostatnio trafiłaś na fajne fanty na bazarku? - Micha zaczęła właśnie zdawać sobie sprawę, że niedawno zdobyta klamra od paska, która niemal do złudzenia przypominała logo imperialne, mogła należeć przecież do małolatów. Jak i inne przedmioty które ostatnio znalazły się na rynku, siekierka taka ładna i inne takie…
Szept bardzo powoli odwróciła wzrok od Marco i od ringu i zerknęła na Michę. Fanty na bazarku? No czasem przeglądała, ale nie widywano jej tam zbyt często. Kiwnęła jednak głową, no nie uchodziły jej uwadze nowinki…
Keiko nie mogła oderwać wzroku od Marco. Uformował bryłę, a potem powalił Nikolaia – co się nikomu nie udało (no, chyba że jej, ale wtedy Nikolai pozwolił). Powiedział do niej ”kochana” , kiedyś Ana tak mówiła, ale inaczej. To samo, ale inaczej. Zupełnie inaczej… zaczęło ja łaskotać w brzuchu. Może to ten szczur?
Nagle pomyślała, że gra w szacowanie z Michą wydaje się głupim pomysłem. Chciała zostać tu.
- Chcę zostać tu. – powiedziała. – Mogę ci pokazać, co umiem dawać, chcesz? – zapytała Marco.
Micha schowała twarz w dłoni, po czym zerknęła na materac, na którym błogo leżała zhajowana Magi. Cóż… materac może się zaraz Marcowi i Keiko przydać… Micha zachodziła w głowę, czy szef miałby coś przeciwko gdyby ściągnęła Magi z wyra i wystukała sobie z niej parę piguł.
“- Jakby tak w bebech pierdolnąć, mogła by wypluć...” - zamyśliła się.
Oczy Amny rozszerzały się wraz z tym jak rosło jej niedowierzanie. Powędrowała wzrokiem w tym samym kierunku co Micha i powróciła nim do dziewczynki.
- Keiko to niezbyt dobry pomysł by się komuś tak “narzucać”.
Keiko spojrzała na sekundę, zdziwiona, na Annę. Kiedy wsadzili ją do zamrażarki była sześcioletnią dziewczynką, maksymalnie skupioną na siebie . Wszelkie oddziaływania którym ją poddawano nie sprzyjały wychodzeniu z rozwojowego, dziecięcego egoizmu. Keiko rosła w przekonaniu, że ona i jej zdolności są centrum wszechświata. Ćwiczono ją w przestrzeganiu zasad narzucanych przez dorosłych i informowaniu, czego chce. To nie sprzyjało rozwojowi empatii. Ani zdolności społecznych.
- Zdefinuj ‘narzucać się tak komuś - poprosiła.
- Wejść w czyjąś prywatną przestrzeń, nie będąc wcześniej do niej zaproszonym. - Amna z niepokojem spojrzała na Marco.
- To źle użyłaś tego zwrotu - pouczyła Keiko Amnę. - Marco chciał, żebyśmy do niego przyszli.

Robin przez dobrą chwilę się nie odzywał tylko przypatrywał temu mężczyznie. Probujac ogarnąć to co widzi i słyszy. W końcu podszedł do Głosu Feniksa stając przed samą granicą falującego powietrza i obserwując je jak coś nadzwyczajnego.
- Oszukali nas - szepnął w końcu zaglądając w oczodoły maski. - Czemu?
Na odpowiedz jednak nie czekał. Wyszedł z ringu i kucnął obok siostry. Oparł sobie jej głowę na kolanach i odgarnął z czoła włosy.
Myśli Michy odpływały coraz dalej w dywagacje na temat pigulenia się.
- Wchodzenie w czyjąś “osobistą przestrzeń”… - parsknęła pod nosem. - siostra zakonna by tego lepiej nie ujęła… gdyby jeszcze jakieś były…- ktoś zaraz małej wejdzie w tą osobistą przestrzeń, Micha była niemal pewna.
- Chcę - odezwał się znowu Robin - Niech ją obudzi. Jeśli ją tam zastanie...
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 11-10-2016, 19:22   #15
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Marco pokiwał głową. Znów machnął dłońmi i ziemia pod jego stopami natrzęsła się. W przeciągu kilkunastu sekund jej poziom wyrównał się, a po ringu nie było śladu
- Czemu? - Kapłan, choć odpowiadał Robinowi, zdawało się, że mówi do wszystkich. - Bo byli silniejsi. To silni rozdają karty, niech nie zmyli cię chłopcze takie pojęcie jak litość czy współczucie. To tylko przywilej, ale siła... jest podstawą. Kruk zjawi się z rana, zobaczymy wtedy co z twoją siostrą. Teraz prześpijcie się trochę... - powiedział, a coś a’la drzwi z lewej strony psioników otworzyło się (choć wcześniej nie widzieli tego przejścia).


Za nimi znajdowała się dwie sale z kilkoma materacami, parawanami, stołami i starym sprzętem medycznym. Czyżby prowizoryczny szpital? W takim razie nacisk położono na słowo “prowizoryczny”. Niemniej miejsce było na pewno wygodniejsze, by odpocząć niż goła ziemia.

- Póki co możecie tu odpocząć. - rzekł Marco niskim, przyjemnym dla ucha głosem. - Jutro wieczorem poproszę was o decyzję czy chcecie odejść, czy zostaniecie wtedy zostaną wam przydzielone jakieś role. Niestety, nowy świat nas nie rozpieszcza, tutaj każdy musi być przydatny. Macie pełną swobodę. Choć dziś Miasto Feniksa już śpi, to jutro z rana zachęcam Was do zrobienia małej wycieczki. Zobaczycie, że nie jest tak źle...
Czyżby uśmiechnął się pod maską? Trudno zgadnąć. Zaraz też mężczyzna przeszedł do kolejnej kwestii - tej, która bardziej interesowała Michę i Szept. Sięgnął do kieszeni i po chwili jak naboje z jego dłoni wystrzeliły tabletki. Lekarstwo. Przed każdą z kobiet, na wysokości twarz, zawisły w powietrzu po 3 pigułki.
- To za dzisiaj. - powiedział - Dostaniecie coś ekstra, jak jutro też pomożecie naszym gościom. Jak małolat - wskazał na Nikolaia - będzie chciał tę swoją broń, Szept, pomożesz mu ją odzyskać. A na razie idź do Salvadora, niech też przywlecze tutaj swoje zapchlone dupsko z rana i opowie gościom o mieście. Micha, ty możesz zabrać ze sobą Magi, jak... się ogarnie i zatrudnić ją jutro w kuchni. Masz dobry kontakt z młodymi, więc chcę żebyś im towarzyszyła. Jeśli oczywiście, będą chcieli. O świcie macie być w świątyni, a teraz możecie spadać.
Kobieta koło fotela nie dostała żadnych dyspozycji. Po prostu stała i obserwowała zgromadzonych. Tymczasem Marco przeciągnął się, jakby sam miał ochotę udać się na spoczynek, po czym wyciągnął dłoń w kierunku Keiko.
- Przydałoby mi się trochę pozytywnych emocji przed snem, chcesz mi towarzyszyć, malutka? - zagadnął.
Keiko ufnie chwyciła dłoń mężczyzny.
- Ana mówiła, że nie ma pozytywnych i negatywnych emocji - wyjaśniła, zadzierając głowę, aby móc spojrzeć Marco w twarz.- Emocje po prostu są, jak pogoda. Mogą nam pasować, jak pasuje śnieg gdy chcesz jeździć na nartach, lub nie pasować, jak nie pasuje śnieg, kiedy nie mamy czasu odśnieżać samochodu - wyrecytowała. - Każda emocja jest potrzebna.

Szept zerknęła na tabletki, po czym chwyciła je zręcznie, zaraz chowając w kieszeni swoich czarnych, nieco wyświechtanych spodni. Nagroda potem, obowiązki najpierw. Kiwnęła głową na polecenia Marco. Odczekała nim skończy mówić, a następnie zwrócił swą uwagę na małą. W tym właśnie momencie Szept zerknęła na Michę i skinęła jej na pożegnanie do jutra, kiedy sama udała się do Salvadora, celem poinformowania go o zaleceniach.
Micha wyłapała swoją dolę.
- Jaaasne szefie - aż jej się ręka zatrzęsła z podenerwowania kiedy piguły znalazły się w jej kieszeni. Energicznie chwyciła Magi za ramiona i zarzuciła ją sobie na jedno ramie. Zerknęła jeszcze na młodych.
- Noo… coś tam na bazarku wyłapałam, może i coś waszego się “przypadkiem” znalazło, nie będę się upierać, słowo szefa rzecz święta. - Spojrzała po dzieciakach ostatni raz, badając czy ktoś się z nią nie wybiera po czym machnęła do Szeptu.
- Trzym się i nie gadaj tyle bo uszy bolą, ha! - mrugnęła do Szeptu i wyszła ze świątyni

Nikolai zaciskał dłoń w złości, gdy widział Keiko darzącą tak niezwykłym zaufaniem Marco. Miał wrażenie, że tylko on wiedział gdzie są. Te słowa o prawie silniejszego… były tak bliźniaczo podobne do tego czego uczyli w moskiewskim metrze… musiał kraść, bo jak nie kradł, to nie dostawał jedzenia. Tu też każdy ma swoją rolę.
Tamta dziewczyna, która robiła coś z Marco. Czy teraz to samo będzie robić Keiko? Poczucie odpowiedzialności przytłoczyło olbrzyma. On wiedział. Robin chyba się domyślał. Amna też wiedziała… była starsza. To znaczy młodsza, ale starsza… żyła więcej. Mętlik w głowie Rosjanina był przytłaczający.
- Keiko, nie! Powinniśmy trzymać się razem - powiedział w stronę dziewczyny, choć nie był pewien, czy jego słowa odniosą jakikolwiek skutek. Stał bez ruchu czekając.
- Dlaczego? - dopytała Keiko.
Prostota myślenia dziewczyny jak zwykle zbijała z tropu Nikolaia.
- Eee… tak by chciała Alreuna - rzucił pierwsze co przyszło mu do głowy.
Dziewczyna posmutniała. Nie spodziewała się tego po Nikolaiu.
- To nieładnie oszukiwać innych, wiesz? Jak byś się poczuł, gdybym ja ciebie oszukiwała, pomyślałaś o tym? Doktor Alreuna chciała, żebyśmy się podzielili na dwie drużyny i wybrali przywódców. To nie jest trzymanie się razem. A teraz jej nie ma. Zostawiła nas, Marco jest miły, trzeba być miłym dla innych, grzecznym i słuchać dorosłych. Nie znasz zasad? Jak nie przestrzegasz zasad zostajesz ukarany.
Coś cisnęło się na usta młodego Rosjanina. Jednak zagryzł zęby. Nie był mistrzem rozmów. Targał nim gniew. Gniew na to, że Keiko była tak zimno-logiczna. Gniew na siebie, że nie potrafił podać logicznych argumentów. W końcu spuścił wzrok, który zawiesił na jakiejś leżącej luzem cegle i powiedział:
- Przepraszam - tylko tyle mógł jej rzec. Zawiódł. Zawiódł ją, zawiódł Alreune. Nie potrafił obronić tej małej przed nią samą.
- Bądź ostrożna.
Kailko uśmiechnęła się. Jak ktoś przeprasza to wie, że zrobił żle. Nikolai nie będzie już kłamał. To dobrze, nie chciała, żeby go ukarali.
Puściła dłoń Marco i podeszła do chłopka.
- To dobrze, ze nie będziesz kłamał, nie chcę, żeby cię ukarali - powiedziała i przyjrzała mu się uważnie.- Złościsz się i gniewasz - stwierdziła w końcu, po przeanalizowaniu napięcia mięśni, wyrazu twarzy, tonu głosu, oddechu i wyrazu oczu. - I jesteś smutny - przypomniała sobie Chenga. - Mogę to zabrać, chcesz?
Pokiwał głową. Wiedział, że to nie rozwiąże żadnego z ich problemów, ale może bez emocji będzie mógł być równie zimno-logiczny jak ona? Może wtedy przyjdą mu do głowy potrzebne argumenty.
Zabieranie było trudniejsze, ale Keiko ćwiczyła już tyle razy...Odliczyła do trzech wspak, skoncentrowała się i pozwoliła, żeby emocje Nikalaia przepłynęły przez nią i wsiąkły w ziemię.
- No - uśmiechnęła się do niego. - Dobrze mi poszło.
Przeszła kilka kroków w stronę Marco, kiedy zorientowała się, że coś jest nie w porządku - część smutku jakby została w niej, nie chciała odejść. Zdziwiona, zmarszczyła brwi, a potem przykucnęła i dotknęła ziemi. Emocja spłynęła po jej palcach i wsiąkła w grunt.

- Twój przyjaciel chyba też chce twojej uwagi, malutka - powiedział Marco do Keiko - Tę noc spędźcie razem. Nie mam nic przeciwko. Ogrzej go dobrze. A kolejnej... cóż, chętnie wezmę to, czego wysoki kolega sam się nie odważy. - w jego głosie zabrzmiało coś jakby wyzwanie, skierowane tylko do Nikolaia. - To jest Miasto Feniksa, tu nie ma sztucznych zasad. Jest tylko siła, dzięki której można brać to, czego się pragnie.
Młoda kobieta przy fotelu chrząknęła.
- Idę, idę - odrzekł Marco, nawet na nią nie patrząc. Za to podniósł rękę w geście pożegnania do zebranych - Słodkich snów, dzieciaki.
I ruszył w kierunku dziwnej dziewczyny. Wkrótce razem zniknęli za zegarem.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 12-10-2016, 09:35   #16
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Miejski ośrodek planowania bimbru i zarządzania żarłem.
Micha w doskonałym humorze wróciła do swojego wagonu z Magi przerzuconą przez ramie i trzema bieluśkimi pigułami śpiącymi smacznie głęboko w kieszeni. Wagon posiadał pomieszczenie w którym kiedyś znajdowały się jakieś urządzenia. Wymontowano je dawno temu, teraz Micha trzymała tam świeżynę. Kobieta otworzyła drzwi i szybko wrzuciła tam Magi, uważając by za dużo świeżyny nie wypełzło gdy drzwi są otwarte.
Micha podeszła do swojego barłogu i wyciągnęła spod łóżka kawałek zardzewiałej blachy, oraz drut. Z jego pomocą wydrapała krótką wiadomość.
Cytat:
Siema
robisz u mnie
trza dwadzieścia szczurów oskórować i wypatroszyć (flaki z gównami powyrywać i skórę zdjąć)”
bo rosół będę gotować jutro. Ale spoko, gęste będzie dla nas, hehe.
Ps: nie wiem gdzie chcesz spać, pomyślałam, że pierwszy dzień w robocie to się ucieszysz, że nie musisz daleko łazić.
nara
Jeszcze raz uchyliła drzwi do składziku by wrzucić wiadomość dla Magi.
Po czym wyszła na dwór zobaczyć ile się bimbru przepędziło pod jej nieobecność.
Późnym wieczorem wróciła do wagonu rozebrała się położyła na łóżko, wzięła pigułę i odleciała.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 15-10-2016, 21:44   #17
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
KEIKO, ROBIN, AMNA, NIKOLAI - Świątynia Feniksa

Dlaczego Marco powiedział, że mam cię ogrzać? Może myśli, że jak ty usuwasz ciepło, to marźniesz? A marźniesz? - zainteresowała się Keiko.

Jak zabieram innym ciepło to sam nie marznę. Inni marzną - Rosjanin odetchnął z ulgą wiedząc, że Keiko przynajmniej tej nocy zostanie z nimi. W głowie nadal szumiało mu wyzwanie człowieka w masce. Jednak po zabraniu gniewu przez małą azjatkę czuł się jakiś… pusty.

Amna też ucieszyła się, że Keiko jednak zostaje z nimi. Rozejrzała się po ich “sypialni” szukając miejsca gdzie będzie mogła się przespać. Udało się jej odwlec informowanie Marco o tym, ze nie jest psionikiem ale to nie mogło potrwać długo. Z uśmiechem zerknęła na swoich towarzyszy.
- Cały czas zastanawia mnie ile właściwie was nauczono a ile pominięto.

Nikolai spojrzał na dziewczynę pełen niezrozumienia.
Pominięto? - zapytał

Amna rozsiadła się na jednym z materaców.
-Marco wygląda na człowieka, który lubi wykorzystywać kobiety ja wolałabym nie zostać z nim sam na sam. - Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. - Szkoda, że nie zostawili nic do jedzenia.

Nikt z nim nie powinien zostawać sam na sam. - powiedział Rosjanin, po czym przysiadł na jednym z “materacy” - Znałem takich jak on. Oni nie reprezentują niczego dobrego.

Keiko wyciągnęła sie na dziwnym łóżku, opartym na jednej nodze. Było całkiem wygodne.
Skąd mamy wiedzieć, co pominięto? - zapytała. - Ktoś musiałby nam powiedzieć wszystko inne, wtedy można by ocenić, co wiemy, co nie. Ale nikt nie wie wszystkiego. Nawet ja, choć mam fotograficzna pamięć. - Nie była to przechwałka, a stwierdzenie faktu.- Dobranoc. - Dodała, układając się wygodniej.

Robin nie uczestniczył w rozmowie. Pochylony nad siostrą głaskał ją po twarzy z jakimś takim trochę smutnym, a trochę zaciętym wyrazem twarzy.

Rosjanin potoczył wzrokiem po swoich towarzyszach. W końcu jego wzrok zatrzymał się na Amnie.
- Jak myślicie? Podsłuchują nas? - Ponownie rozejrzał się po surowych ścianach z cegieł. Raczej nie spodziewał się, żeby dysponowali tutaj zaawansowanymi pluskwami. Raczej mogli mieć jakiś system tuneli z uchem po drugiej stronie. W końcu nie czekając na odpowiedź podszedł do dziewczyny. Przysunął się blisko i szepnął:
- Nie masz supermocy. Nie masz stroju. Nie masz tatuażu. Marco szybko się domyśli, że nie jesteś jedną z nas. Do tego czasu powinniśmy mieć już jakiś plan.
Spojrzał na Robina i jego siostrę:
- Zdarzało się jej kiedyś tak długo spać?

Amna spojrzała na chłopaka lekko zaskoczona. Jej szept mógł dotrzeć co najwyżej do jego uszu.
- Cóż chciałam tylko mieć czas by oswoić się z sytuacją. Chyba niewiele da się zrobić. - Dziewczyna zrezygnowana opadła na “materac” - Przynajmniej bardzo mu nie nakłamałam. - Uśmiechnęła się do siebie i przymknęła oczy.

Ona nie śpi. - Chłopak nie odwrócił głowy - Zgubiła się. Przez Atola. I generała. Ale znajdzie drogę.

Nikolai przeszedł się wzdłuż pomieszczenia, rozglądając się za drogą wyjścia z przygotowanej kwatery. Zastanawiał się na ile możliwa jest ucieczka z tego miejsca. Nic nie wskazywało na to, żeby coś miało ich blokować, lub żeby nie pozwolono im wyjść. Rosjanin chciał zabrać ze sobą na zwiad Robina. Jednak gdy widział go teraz, przy River to postanowił zmienić zdanie. Jego wzrok znów padł na Amnę. Była starsza niż Keiko. Wiedziała więcej o świecie. Nikolai miał też wrażenie, że w krytycznym momencie Keiko znów może go zaskoczyć czymś, co dla niej będzie oczywiste. A dla nikogo innego by już takie nie było.
- Przejdziesz się ze mną po okolicy? Może znajdziemy generała i Alreunę. - powiedział Rosjanin do dziewczyny.

Amna uchyliła oczy i spojrzała zaskoczona na chłopaka. Powoli podniosła się z materaca.
- Nie ma problemu, ale masz świadomość…. - pokręciła głową. - Nie ważne. Gdzie idziemy?

- Rozejrzeć się. Z jakiegoś powodu potraktowali nas paralizatorami. Trzymali w zamknięciu i odcięli od dorosłych.

Przysypiająca już Keiko podniosła głowę.
Sam mówiłeś, że nie powinniśmy się rozdzielać - powiedziała z niezadowoleniem. Usiadła , opuszczając nogi. - Robin! - Powiedziała. - Zabieraj ją i idziemy.

Amna patrzyła nie dowierzając to na jedno to na drugie.
- Nigdzie nie idziemy. Widzieliście jak silny jest Marco. Nie ma żadnej gwarancji że jest jedynym tak silnym obdarzonym mocą. Toż z jakiegoś powodu dostaliśmy obstawę. - Amna chwyciła rękę chłopaka. - Jutro ktoś pokaże nam okolicę.

Nikolai poczuł dotyk dziewczyny. Jednocześnie usłyszał wstającą Keiko.
- Dobrze macie rację. Idziemy spać. Jutro obejrzymy okolicę.
Spojrzał w oczy Amnie. Jej dotyk wydawał mu się bardzo miły.

-No i dobrze, noc jest do spania. - Keiko na powrót zwinęła się w kłębek na dziwnym łóżku.
-Zapomnieli o pościeli i nie mamy piżam - Mruknęła jeszcze. - Ana mówiła zawsze, że to niehigieniczne spać w ubraniu. - Dodała, zasypiając.

Amna odpowiedziała na spojrzenie chłopaka uśmiechem.
Sam słyszałeś noc jest do spania. - Puściła jego rękę i wróciła do materaca. - Może jutro wyjaśni się trochę więcej.

Nikolai również się odsunął. Gdzieś w głowie miał wspomnienie swojego współlokatora. Peter w końcu spotkał się z Amną jeszcze w Novum. Rosjanin mu tego zazdrościł. Później kilka razy się o to kłócili. Teraz Peter leżał w jakimś zapomnianym wąwozie rozszarpany przez Zombie, a Nikolai znalazł się w tajemniczym mieście, w którym rządzi siła.
- Tak. Masz rację.
Odwrócił się i ruszył na swoje posłanie.
- Dobranoc Keiko, Dobranoc Amno, Dobranoc Robin.
Myślał o tym co powiedziała Keiko. Jednak zdjęcie kombinezonu groziło tym, że go straci, tak jak wcześniej broń. Olbrzym skulił się i spróbował zasnąć.
 
Aiko jest offline  
Stary 16-10-2016, 13:04   #18
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Czarnowłosa nie ociągała się z wykonaniem zadania zleconego przez Marco. Po opuszczeniu świątyni udała się wprost do obecnie zajmowanej przez Salvadora przestrzeni. Z tego co pamiętała, miał teraz ręce pełne roboty z tą paniusią. Otwartą dłonią załomotała w wejście, na tyle głośno, by usłyszał to nawet, jeśli był bardzo zajęty. Jeśli nie reagował, odczekała 40 sekund i załomotała ponownie.

Przez chwilę w środku panowała absolutna, nienaturalna cisza, jak gdyby wystraszeni gospodarze chowali się przed natrętnymi sąsiadami w mieszkalnym bloku, udając nieobecność. W końcu coś zastukało metalicznie, dało się rozpoznać kroki w skórzanym obuwiu. Drzwi uchyliły się z lekka, zza skrzydła wyłoniła się głowa zakłopotanego Salvadora - czupryna wypłowiałych włosów, dziwnie błyszczące czoło i nos, pod nim usta, które na widok Szept wyprostowały się w neutralną kreskę.
- Tak, słucham? - zapytał Salvador tonem i manierą dentysty, któremu przerwano leczenie endodontyczne. Zaraz dodał jak zawodowy pracownik call center - W czym mogę pomóc?

Szept doczekała się wreszcie, aż drzwi się otworzą. Popatrzyła na stojącego w nich teraz mężczyznę i przymrużyła szare ślepia
- Mam dla ciebie polecenie od Marco. - wyszeptała spokojnie, jak to zwykle miała w zwyczaju, ta filigranowa istotka.
- Wolisz krótko, czy zacytować? - dodała unosząc brew w górę.

- Niech będzie krótko - szczeknął w odpowiedzi. Wyszedł na korytarz, rzuciwszy coś cicho do środka celi. Stanął przed Szept w rozchełstanej koszuli oraz z białymi plamami na czarnej marynarce i w okolicach rozporka. Pachniał seksem i ćpuńskim potem.
- Słucham? Czego chce Marco? - teraz mówił już łagodniej, intensywnie wpatrując się w żuchwę Szeptuchy, jak zwykle ją nazywał. - Czego chce… Głos Feniksa?
Głos Feniksa, powtórzył w myślach. Co za pretensjonalna ksywa.

Czarnowłosa przyjrzała mu się. Najwyraźniej Salvador świetnie się bawił ze swoim gościem… Gdy tak wpatrywał się w dolną część jej twarzy, jak zwykle Szept reagowała na to uniesieniem dłoni do brzegu maski i upewnieniem się, że niczego od nosa w dół nie może widzieć. Nie lubiła gdy tak się gapił
- Jutro z rana masz się pojawić w świątyni, będziesz opowiadał dzieciakom o mieście. - wyjaśniła mu zwięźle jakie ma zadania. Czekała co odpowie, by móc nareszcie pójść i odpocząć. Lekarstwo w kieszeni cały czas przypominało jej o swojej obecności.

- Czy możesz powtórzyć? - zapytał Salvador, nachyliwszy ku rozmówczyni głowę, ze szczerym grymasem człowieka, który nie dosłyszał.

Szept wzięła spokojny, powolny wdech
- Rano. Jutro. Idziesz do świątyni. Opowiesz dzieciarni o mieście. - wyszeptała powoli. Czarnowłosa miała nadzieję, że nie każe jej tego powtórzyć po raz trzeci, bo jak się lekko zirytuje, to może już nie być tak miło.

Salvador uśmiechał się coraz szerzej z każdym słowem Szept. Nie zdołał jednak ukryć irytacji, uśmiech ten był aż nadto fałszywy, a jego emocje przejrzyste. Polecenie Marco traktował jako czystą złośliwość. Czemu to akurat on miał robić za przewodnika?
Odpowiedź była oczywista. Marco chciał mu utrzeć nosa.
- Zastanawiałem się, czy dobrze usłyszałem. Wiesz, przez tę chustę czasem ciężko zrozumieć, co mówisz. Dlaczego Marco traktuje te dzieciaki tak wyjątkowo?

Szept obserwowała zmianę na obliczu Salvadora, uznając ją, jak zwykle, za dość barwną i zabawną w swój groteskowy sposób. Wzruszyła ramionami
- Pewnie dlatego, że mają numery… I są ‘pierwszymi’. - odpowiedziała cichutko, ale powoli, żeby ją usłyszał. Mimo, że już od dawna mówiła w ten sposób, nadal irytowało ją, kiedy ktoś wymagał od niej powtarzania informacji. Czuła się, jakby z niej kpił, a na coś takiego czarnowłosa nikomu nie pozwalała.

- A ty? Co o nich sądzisz? - zapytał wyraźnie bez zainteresowania.

Szept zmrużyła ślepia
- Jak na mój gust są zbyt pewne siebie. - stwierdziła po tym co już zauważyła.

- Kobieta też jest silna. Będę potrzebował z nią kilku dni, zanim się dogadamy - dodał Salvador, kiwając głową. - A jutro przyda mi się pomoc. Nie mam podejścia do… dzieci. Przyjdę po ciebie rano. Słodkich snów.
Salvador pożegnał się krzywym machnięciem ręki i zniknął za drzwiami celi. Najwyraźniej miał zamiar spędzić na igraszkach z panią doktor całą noc.

- I tak miałam się tam pojawić... - wyszeptała i westchnęła cicho. Niańczenie bachorów. Fascynujące zajęcie...
Szept wypełniła swe zadanie. Mogła więc na spokojnie wrócić do swej kryjówki, poskładanej na dachu jednego z w miarę solidniejszych budynków. Wspięła się zręcznie po drabince i wpadła do siebie. Większość przestrzeni zasłaniały zwisające wszędzie ciemne płótna, które porobiła z jakiegoś starego spadochronu, który dawno stracił swą świetność. Zrzuciła buty. Potem odbył się jej co wieczorny rytuał sprawdzenia i mycia twarzy. Gdy uporała się wreszcie ze wszystkim, wyciągnęła ze spodni zasłużone Lekarstwo. Dwa ukryła w specjalnym dla niej miejscu, tymczasem jedną się poczęstowała i pozwoliła by przyjemne uniesienie ogarnęło ją zewsząd...
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline  
Stary 19-10-2016, 19:10   #19
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://gameplay.pl/galeria/ilustracja/18_67971616.jpg[/MEDIA]

Szept, Micha, Keiko, Amna, Robin, Nikolai


W zewnętrznym świecie ciężko było odróżnić noc od dnia. Niebo zawsze było zachmurzone, a pomiędzy szczątkami budowli snuł się smog niewiadomego pochodzenia. Po prostu czasem robiło się nieco jaśniej - szarawo, na tyle, by poruszać się po ulicach Miasta Feniksa bez zewnętrznego oświetlenia.

Nim jeszcze wyłączono światła Micha spakowała co smakowitsze... no dobra, w miarę pożywne kąski dla dzieciaków na śniadanie i ruszyła do świątyni. Była przyzwyczajona wstawać przed wszystkimi, w końcu ktoś musiał dać Marco i jego Elicie żreć.

Kobieta weszła do części szpitalnej, gdzie spali "nowi rekruci" z zamiarem zaserwowania im jakiegoś powitalnego okrzyku. Liczyła wszak na to, że nieprzyzwyczajone do zewnętrznego świata smarkacze, będą raczej chciały pospać do późna. Nic z tych rzeczy! Micha już im zaserwuje pobudkę. Stanęła w progu i już miała rozewrzeć japę, gdy spojrzała na uśpionych psioników. Skośnookiej ślicznotce - Keiko chyba jej było - musiało śnić się coś niegrzecznego. Dziewczyna pojękiwała i wiła się, jakby ktoś na niej leżał. Jej sny miały twarz Nikolaia i ciała cyfr... a może odwrotnie?

Przybyła kobieta skupiła wzrok. Coś było jednak nie tak. Mokre sny, jakkolwiek nie były sugestywne, nie powodowały, że rozporek kombinezonu sam się rozpinał, odsłaniając bieliznę. Micha zmarszczyła brwi. Kto potrafił stać się niewidzialny? W mieście był tylko jeden osobnik - Krzywy Ryj.

[MEDIA]http://s2.ifotos.pl/img/enhanced-_arahrrx.jpg[/MEDIA]

***

Wczesnym rankiem, jak zostało ustalone, Szept szła sprężystym krokiem w kierunku świątyni. Czuła się wyjątkowo dobrze. Lekarstwo koiło nerwy i przyniosło wytchnienie, a dziś... dziś stała przed perspektywą łatwego zarobku kolejnych prochów.

Już miała wejść do budynku, kiedy z boku, koło studni zobaczyła stojącego Marco i ślepego Kruka. Głos Feniksa przywołał ją gestem, słuchając cały czas co starzec ma mu do powiedzenia.

- ... czarnowłosej ufać. Kłamie.
- usłyszała koniec wypowiedzi Kruka, nim ten umilkł. Starzec nawet nie zwrócił głowy w jej stronę. Wiedziała jednak, że dużo wcześniej musiał wyczuć jej myśli i być może właśnie siedział w jej głowie.

- Szept - Marco zwrócił się do niej swoim głębokim, przyjemnym dla ucha głosem - Po śniadaniu chcę byś zabrała dzieciaki na przechadzkę. Kruk i ja spróbujemy obudzić tę śpiącą królewnę. pewnie jej braciszek będzie się upierał żeby zostać - pozwól mu, ale nikomu więcej. Kruk nie powinien się rozpraszać.
- Myśli tej dziewczyny kiedyś mnie odnalazły... zanim oni się tu pojawili. Ona... też ma zdolności psychiczne.
- dodał Kruk.
- Przydałaby się, jeśli mamy iść na wojnę. - rzekł Marco, choć Szept pierwszy raz słyszała o jakimś planie wojennym. Co tu się działo?


Salvador

Salvador dawno tak dobrze nie spał. Co prawda przyrodzenie pulsowało tępym bólem od ciągłego ocierania się, ale... dawno nie miał tak słodkiej zdobyczy, jak pani doktor. Może nawet nigdy! Ta kobieta ciągle go zaskakiwała. Nawet gdy już rzygała jego spermą i wyła z bólu, wciąż miała ten wyraz oczu, który sprawiał, że Salvador chciał ją mieć ciągle i ciągle na nowo. Dopóki będzie walczyć.

Właściwie to może nawet "nieco" za bardzo go poniosło, bo w końcu kobieta straciła przytomność. I choć pobawił się nią trochę, była teraz niczym podgrzana zdechła ryba - niby oślizgła, niby ciepła w dotyku, ale jakaś taka... bleh. Zmęczony Salvador zwalił się na materac i nim zdążył pomyśleć, odpłynął beztrosko do krainy snów.

Ta beztroska miała go kosztować. Obudził się nagle i gwałtownie, czując przeszywający ból. Choć umysł jeszcze spał, ciało zareagowało i tylko dzięki temu ogromny kij, którym zazwyczaj odganiał zdziczałe kundle, trafił w ramię mężczyzny zamiast głowę. Stojąca nad nim Alreuna zamierzyła się ponownie.

- Giń potworze! - krzyknęła wściekle.


Liam


Do Miasta Feniksa było dalej niż myślał. Liam szedł powoli, ze zwieszoną głową. Wszystko go bolało. Był głodny, chciało mu się pić, ale przede wszystkim dokuczała mu samotność. Postanowił dotrzeć do miasta, cokolwiek go tam czekało. Byleby już nie być samemu. Byleby ktoś się nim zainteresował.

- Stój, kurwi synu! Ani kroku dalej! - usłyszał.

Rozejrzał się. Przed nim, ani za nim nikogo nie było. Dopiero gdy zadarł głowę, zobaczył nad sobą na skale kobietę.

[MEDIA]http://s5.ifotos.pl/img/artemisey_arahrqn.jpg[/MEDIA]

- Jak chcesz żyć, to wyskakuj z Lekarstwa, skurwysynu, albo cię zajebię! - krzyczała.

Co dziwne, kobieta miała zasłonięte opaską oczy, a włócznią, którą dzierżyła, celowała gdzieś w przestrzeń z dala od chłopaka. Czy na pewno chodziło jej o Liama?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 20-10-2016, 20:13   #20
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Micha - strażniczka powściągliwości i dobrego smaku.
No i przypełzły glizdy do pizdy” - pomyślała Micha opierając się o drzwi - jedyną drogę do i z pomieszczenia, jeżeli ktoś nie dysponował możliwością przejścia przez ściany.
- Jedziesz Donżuan jedziesz. Możliwość zapierdalania prywatnej punani Marco, nie trafi się tobie już nigdy- oddała myśl gardłowo, na tyle głośno by ktoś kto nie jest w fazie ren czy sen, był w stanie usłyszeć.
Nikolai najpierw się gwałtownie zerwał, jakby będąc na siebie zły, że zaspał. Później zaczął się rozglądać oceniając sytuację. Był blady jak ściana. Na moment zatrzymał się na stojącej w pomieszczeniu kobiecie. Była na czymś skupiona, coś obserwowała. Wzrok Rosjanina pobiegł w kierunku, w którym musiało dziać się coś ciekawego. Gdy tak patrzył na Keiko wydającą dziwne jęki i wijącą się na posłaniu coś go zaniepokoiło. Spojrzał na dziewczynę. Ewidentnie była cieplejsza niż zazwyczaj. Przymknął oczy.
Keiko najpierw poczuła dziwne odczucie w środku. Nie potrafiła go nazwać. Było jej za ciepło i łaskotało ją w brzuchu. I wszędzie. W przyjemny sposób. Ale też nieprzyjemny. Na raz. Potem nagle pojawiło się wspomnienie Changa. Była smutna? Nie , to było coś innego. Nie potrafiła tego nazwać.
Otworzyła oczy, coś ją przygniatało. To przygniatanie było wyraźniejsze niż odczucia w środku. Jakby ktoś upadł na nią na treningu aikido. Ale to nie był trening, a tego kogoś na niej nie było widać. Choć go czuła. Nie mogła oddychać.
- Nie mogę oddychać – powiedziała. – Coś mnie przyciska, choć nie widać. Może to zawał serca?
Micha wciąż oparta o drzwi westchnęła.
- Młoda, zapierdala cie niewidzialny koleś. Do tej pory nie narzekałaś więc nie chciałam wam przeszkadzać. Jest całkiem milutki nawet go lubię, ale jak ci to nie pasi mogę go zdjąć. - wzruszyła ramionami. - przecież mówiłam, że wożenie cycka przez Feniksa to nie był dobry pomysł, no ale jesteście tacy dorośli, nie wtrącam się.
Robin obudził się niechętnie. Nawet nie dlatego, że był niewyspany, bo tego powiedzieć o sobie nie mógł. Oczy same mu się szeroko otworzyły bez odruchu zniszczenia budzika, czy przekręcenia się na drugi bok. Chodziło o to, że miał po prostu sen. Była w nim River. I łódź żaglowa. Taka jaką widział kiedyś na okładce, którejś z książek. Płynęli nią po morzu. Prawdziwym morzu. A Robin przecież nie widział nigdy na żywo morza. Widzieli brzeg, do którego się zbliżali. I jakoś tak ten widok i ta świadomość cieszyły młodego psionika. Nie chciał by się kończyły. I dlatego pobudka i szybko docierająca do niego rzeczywistość bardzo go zezłościły.
- Czy możecie przestać tyle paplać?? - zapytał z wyraźną pretensją podnosząc się przy tym lekko. Teraz dopiero zaczął skupiać się na tym jaki sens może się kryć w jak zwykle niejasnych słowach Michy. Jej wulgarność była dla psionika w pewnym stopniu czytelna. Niemniej pozostawało sporo tajników, które musiał jeszcze przyswoić
- Przecież nikt jej nie bije.
Micha potarła szyję.
- Ja pierdole chłopaki… ale jesteście niedojebani… - powiedziała bez pogardy, jedynie z niedowierzaniem. Po czym spojrzała na młodych nawet żywiej.
- Ej! wy kurwa nigdy nie ten? - zapytała. - Nawet nic z biologi? nie wiem kurwa zygoty, parzydełka?
- Biologii? - zapytał powoli rzeczywiście nie rozumiejąc z początku co Micha do niego mówi. Ziewnięcie dotleniło mózg psionika, który nagle jakby połączywszy kropki, zrobił niedowierzającą minę
- Niewidzialny człowiek?
Po czym zerwał się z miejsca, żeby rękami ściągnąć z Keiko intruza. Wczoraj wieczorem dostatecznie myślał o wspomnianym przez Marco prawie silniejszego. Samo prawo nie do końca co prawda rozumiał, ale ogarniał, że ktoś tu i teraz próbował swoich sił przeciwko nim. A wczoraj powziął wewnętrzne postanowienie, że skoro nie ma tu zasad, reguł i obowiązków, to nie będzie tu odpuszczać nikomu i niczego.
Micha pokiwała głową i rozłożyła szerokie ramiona przeciągając się.
- Dobra Ryjek poruchałeś a teraz wypierdalaj, ja mam oko na dzieciaki a im się już znudziło dzielenie z tobą ziomalki. Jak nie zdążyłeś się jeszcze zlać będziesz musiał zjechać z ręcznego, albo sama ścisnę ci jaja tak mocno, że jak już poszczę to w ręce nie zostanie mi nic, tylko suchość… - rzekła.
Keiko poczuła jak ciężar z jej ciała ustępuje, jakby ktoś wstawał w pośpiechu. Mężczyzna omal się nie wywalił, wymijając Robina, który właśnie zmierzał na niego z zamiarem złapania za frak. Udało mu się uciec, lecz nastrój na zabawy najwyraźniej minął. Krzywy Ryj zmierzał pospiesznie do wyjścia, jak zauważył Nikolai, doskonale widząc cieplną aurę obcego. Dla niego nie był niewidzialny. Mógł mu coś zrobić... mógł go też puścić wolno.
Amnę obudziły odgłosy rozmów. Była wykończona, czuła jakby coś ją połamało i była potwornie głodna. Jednak błyskawicznie wszystkie te uczucia zastąpiło dawno nie odczuwane ciepło gdy tylko zorientowała się co tak naprawdę się dzieje. Podbiegła wymijając Robina.
- Keiko wszystko dobrze? - Tak bardzo nie wiedziała jak ta dziewczynka zareaguje na to wszystko.
Tymczasem postawny Rosjanin ruszył wprost na Krzywego Ryja. Facecik chciał czmychnąć, ale widząc rozpościerającą się w wejściu dorodną sylwetkę Michy, zwątpił. Ten moment wahania był jego klęską. Nikolai wyprowadził prawy sierpowy prosto w jego szczękę. Uderzenie było tak mocne, że Ryjka dosłownie odrzuciło. Padł na ziemię, przytomny, ale mocno skołowany - na tyle, by zapomnieć o utrzymywaniu swej niewidoczności. Teraz zobaczyli go wszyscy.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172