Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-05-2016, 18:32   #1
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
THE END[Neuroshima] Łowcy

Niezbyt pokaźnych rozmiarów człowiek czy nawet człowieczek drobiąc krótkimi nożkami przeszedł przez drzwi. Jego powierzchowność była równie nijaka jak i rozmiar. Już więcej wrażenie facet idący równie spokojnie za nim. O ile drobniejszy mężczyzna miał na sobie brązową, twedową marynarkę i wyglądał jakby próbował nawiązać stylem ubioru do przedwojennego kanonu z biur i urzędów to ten większy czy raczej po prostu w pełni dorosłych rozmiaru facet miałby jakieś kombo bluz, mundurów jakiegoś surwiwalowca czy myśliwego. Niemniej jednak od razu było widać, że to ten kurdupel był ważniejszy. To on był posłańcem Kapitolu i on trzymał w łapie zestaw kartek z nowymi obwieszczeniami. Co tym razem w nich było?

Czujne i bystre oczy śledziły ową dwójkę okazując zniecierpliwienie innym oczom lub na odwrót, starając się je ukryć. W końcu różne rzeczy mogły być na tych kartkach. Ktoś kogoś szukał bo zaginiony albo szukał bo do roboty. Lub roboty szukał. Ktoś miał coś na wymianę albo jakieś info. Albo ktoś zbiegł i trzeba było go szukać no albo jeszcze coś innego. W każdym razie tablica ogłoszeniowa w przedwojennym ratuszu miasta którego wszyscy nazywali Kapitolem z powodu jego podobieństwa do waszyngtońskiego odpowiednika była bardzo dobrym źródłem informacji o tym co sie dzieje w okolicy. Zwłaszcza jeśli szukało się roboty innej niż pomocnik barmana czy wykidajło w burdelu. Z tego powodu cotygodniowy wymiany jednych kartek na nowe zawsze zbierały sporo ciekawskich nowych wieści. Te niosły za sobą nowe opcje i szanse.

W końcu kurdupel a właściwie bardziej ten pomocnikoochroniarz uporali się z wymianą kartek i zaczęli odchodzić. Zebrani ludzie jak na niewidzialny sygnał do nieoficjalnego wyścigu ruszyli by dopchać się do nowych wieści. Zapewne większość z pchajacych umiała czytać choć pobieżnie chyba, że robiła głównie za łokcie do rozpychania dla takich oczytanych cwaniaczków.

Co bardziej cwane oczka wypatrzyły wśród różnych ogłoszeń kilka ciekawych opcji. Tam szukano kogoś do ochrony karawany ale to właściwie wystarczyłby byle palant ze spluwą. Tam zaginął jakiś myśliwy i była nagroda za odnalezienie go. Tu ktoś otwierał skup uszkodzonej broni i oferował ponoć rewelacyjne ceny w jej naprawie. Tak było trochę ciekawych opcji. Ale szmer rozmów i podniecenia wywoływała jedna kartka. Pan Sanaka oferował nagrodę za schwytanie "nocnego potwora". Nocnym potworem nazwano coś. Coś bo nikt dokładnie tego czegoś nie widział a i pozostawione slady nie pozwalały jednoznacznie ustalić co to właściwie jest. Więc zaczęły się spekulacje. Jedni mówili, że to niedźwiedź co zszedł z pobliskich gór a któremu odbiło. Inni, że to jakaś alamacha. Jeszcze inni, że megamutant pokroju Borgo czy nawet maszyna Bestii. Czyli tak naprawdę nikt zapewne nie wiedział z czym mają doczynienia.

Nocny potwór był taki nocny bo atakował w nocy. Tak przynajmniej mówiła większość plotek i chyba to był jedyny pewny fakt w tej sprawie. Atakował od paru tygodni albo miesięcy. Zależy jak liczyć. Ostatnio bowiem wszelkie bijatyki czy morderstwa w nocy zaczynano przypisywać właśnie jemu. Choć najczęściej atakował bydło u farmerów zamieszkałych najczęściej na obrzeżach tej przedwojennej aglomeracji. Ta była przed wojną zdolna pomieścić pewnie parę milionów ludzi więc i spokojnie mogła ukryć jednego potwora choćby najstraszniejszego. Pobliskie góry z lasami i strumieniami też mogły stanowić świetną kryjówkę dla niego.

Stąd właśnie pojawiły się u zebranych emocje. Pierwszą nagrodę bowiem ufundowali najbardziej poszkodowani farmerzy. I płacili za "zlikwidowanie zagrożenia". Płacili jak to farmerzy czyli w żywności, bimbrze i oleju rzepakowym na którym nawet chodziły niektóre bryki. Zaś pan Sanaka, miejscowy ważniak który miał interes nad wszelako pojętą rozrywką albo bezwzględnie do tego dążył będąc właścicielem lub współwłaścicielem większości lokali nastawionych na rozrywkę w Denver płacił w prochach i zniżkach na użytkowanie swoich lokali. No i wiadomo, zrobić dobrze jednemu z najpotężniejszych ludzi w okolicy na pewno nie byłoby źle. Ale pan Sanaka płacił za schwytanie żywego stwora. Chciał mieć toto elegancko związane, zapakowane w klatkę i pewnie jeszcze przewiązane różową wstążeczką z dostawą do domu. Teraz więc zaczęły się głosy i dyskusje co zrobią farmerzy. Będą się licytować z tym ważniakiem czy nie? Dość jasne było, że rozwalić coś jest zdecydowanie łatwiej niż przytargać to coś w stanie z grubsza nienaruszonym. Zwłaszcza jak na serio to miałoby być coś w stylu niedźwiedzia czy alamachy. No ale i nagrody były odpowiednio zróżnicowane.

A na mieście chodziły jeszcze różne ploty. Zależało gdzie przyłożyć ucho. Chętnych na złapanie, zabicie czy pozbycie się "problemu" mogło być całkiem sporo. I to zarówno do zajęcia się tym problemem jak i do wyasygnowania jakiejś nagrody czy środków na nie. Potwór bowiem może i zaczynał od zarzynania bydła ale ostatnio zdaje się przerzucił się na ludzi więc sprawa nagle stała się dla nich dużo bardziej "osobista". W mieście przebywali żołnierze na przepustkach, ochroniarze karawan, grupy najemników, podróżni którzy zatrzymywali się w drodze przed podróżą na zachód przez góry albo właśnie z nich wrócili, uchodźcy z wojny toczonej na północy, szukający sławy i chwały maniacy, grupki sekciarzy z St.Lake i wszystko to się ścierało, kotłowało i żyło własnym życiem. Spora część z nich mogła się przyłączyć lub podziałać w inny sposób na przyłączenie się do tego polowania.

Właściciele oczu napatrzyli się już na kartki i nasłuchali pierwszej wzajemnej reakcji. Byli tu. Łowcy. Łowcy wszelakiego sortu. Łowcy głów, nagród, bestii, robotów, trofeów, informacji, rzadkich technologii czy po prostu gambli. Byli tu wszyscy. Wszyscy czytali ten tekst z kartek, znali pogłoski o nocnym potworze i czas było zdecydować kto z nich sięgnie po tą nagrodę. Kto okaże się najlepszy i najprzebieglejszy. Kto wyłapie najwięcej tropów, odnajdzie potwora i zrobi z nim taki czy inny porządek. Czas było opracować plan działania i spróbować go zrealizować.


Grupka łowców obserowała rozchodzących się ludzi. Mieli oracy dzień jakby byli w samym Teksasie czy Vegas. Ale na tą okolicę był to raczej letni standard. Mimo więc pory uznawanej raczej za dość młodą jak na dzień samochód jak każdy wystawiony na działanie Słońca beton, asfalt, szyba czy metal zdążył się już nieźle nagrzać. Mieli do wyboru albo schronić się w rozgrzanej ale za to ocienionej puszce albo oprzeć się o rozgrzane blachy i czekać. Dotąd czekali. Na łowach spędzało się na tym sporo czasu. Ale czekanie w tym etapie już dobiegało końca. Trzeba było przedsięwziąć jakieś kroki jeśli chciało się utrzymać w stawce czołowych zespołów i łowców w okolicy. Tam, wśród rozchodzącego się tłumu na pewnco co najmniej część dała się skusić nagrodzie i postanowiła zapolować na nocnego potwora. Rozchodzili się teraz w milczeniu lub rozmawiajac przyciszonymi głosami czy śmiejąc się do siebie nawzajem. Byli różni więc i różnie reagowali i planowali najbliższe kroki. Ale pewnie spróbują podjąc trop nieuchwytnego dotąd stworzenia. Teraz rozchodzili się jednak lub wsiadali do swoich pojazdów i fala łowców odbita od budynku ratusza zaczynała się rozchodzić właśnie po mieście, rozpraszać by w końcu zniknąć i wtopić się w krajobraz zdewastowanej i zasiedlonej na nowo przedwojennej metropolii.

W niej też grupka łowców miała co oglądać. Dla jednych było to wciąż nowe terytorium inni znali tu każde drzewo czy dom na otaczającym ich placu. Niedaleko stała furgonetka “z kebabem”. Co prawda niewielu było pewnych czy to na pewno kebab tam sprzedają ani czy ta furgonetka w ogóle ma silnik bo nikt niegdy nie widział czy słyszał by gdzieś jechała ale za to stała. Stała “od zawsze” czyli od paru lat ale za to wciąż obsługiwana przez tą samą ciemnoskórą familię turbaniarzy więc mimo, że niby nic stałego jakoś wrosła się w krajobraz placu. No i była czynna od świtu do późnego wieczora czy wczesnej nocy więc zawsze można było tu coś zjeść z czego klienci i petenci a i pracownicy ratusza chętnie korzystali.

Na dawnych trawnikach było nadal zasadzonych jeszcze przed wojną drzew ale chyba też oberwały podczas walk czy tuż po a może klimat po apokalipsie przestał im sprzyjać. Bowiem były właściwie bezlistne i przypominały wyschnięte latem badyle bagienne. Tyle, że te chociaż w porach deszczu odżywały zielenią a te drzewa miały stan pernamentnej suchoty. W robieniu cienia i ozdoby dla jakich kiedyś je zasadzono spisywały się więc raczej słabo.

Poza zdechłą trawą i drzewami, kręcącymi się z większym lub mniejszym sensem i pospiechem ludzi plac otaczały budynki. Właściwie zachowane podobnie jak ratusz i skwer przed nim czyli przed wojną robiłoby to pewnie za zapuszczone i zaniedbane miejsce a obecnie było całkiem nieźle prosperującym ośrodkiem cywilizacji człowieka. Ludzie łazili w tę i we w tę, załatwiali swoje sprawy, wymieniali się na pobliskim bazarze który podobnie jak budka turbaniarzy był prawie zawsze odtarty poza środkiem nocy. Całkiem sporo okien od strony placu miało szyby, nawet te które nosiły dawne osmolenia od pożarów też już błyszczały się szyby świadcząc, że zostały zasiedlone ponownie. Tylko te puste i porzucone nadal straszyły pustymi otworami okien czy zbitych byle jak i czym się dało. No ale przy ratuszu mieszkali ludzie sukcesu, najczęsciej właśnie jakoś mniej lub bardziej powiązani z burmistrzem i jego kancelarią.

Na dachach domów było widać zbiorniki na deszczówkę i wiatraki dające choć trochę prądu. Sam ratusz pysznił się kilkoma panelami słonecznymi które kilka lat temu zostały zamontowane jako jedna z pierwszych akcji nowego wówczas burmistrza. Chociaż złośliwcy twierdzili, że to podarunek od miłującego pokój i spokój pana Sanaki. Jak było nie było wiadomo na pewno poza tym, że lustereczka dające energię zdobiły obecnie dach ratusza co napawało przeciętnych denverczyków niemałą dumą jakby sami mieszkali w tym ratuszu. Ale fakt, walące po oczach z daleka lusterczka spotykało się dziś dość rzadko i często można było spotkać ten argument w starciu z wożącymi się obcymi zwłaszcza szukających zaczepki żołnierzach na przepustkach.

Denver ciężko było równać się z Vegas pod kątem orgii świateł i masowej rozrywki ale dzięki licznym akumulatorom czy silnikom światła w mieście może nie paliły się do białego rana ale całkiem przywoitą część wieczora czy nocy. Zwłaszcza w lokalach rozrywkowaych w zdecydowanej większości pod egidą pana Sanaki. Pozwalało to na nieco większy komfort cywilizacyjny pod patronatem elektryczności i związanych z tym wygód niż zwyczajowo przy świecach i lampach naftowych.

Same budynki zachowały się w całkiem niezłym stanie nie tylko tu przy ratuszu ale i w całej metropolii. Przynajmniej w wiekszości. Znaczy miasto nie zaliczyło bezpośrednich trafień od atomówek w Dniu Zagłady czy tuż po. Choć nie oznaczała, że zawierucha jaka nastąpiła potem ominęła miasto. Dalej jak wszędzie były zrujnowane, walące się czy już albo dawno temu zawalone budowle i konstrukcje. Dalej były całe morza niezbadanych Ruin pomiędzy dzielnicami i enklawami uznawanych zazwyczaj za zamieszkałe. Jednych takie konstrukcje kusiły niezebranymi skarbami i zapomnianymi cudami przedwojennej techniki innych odstraszały nienazwaną grozą i czającymi sie tam niebezpieczeńśtwami. Każdy widział w nich to co chciał zobaczyc i podobnież traktował.

Grupka łowców wiedzizła już na co polują na tyle na ile dało się w obecnej sytuacji wiedzieć. Znali nagrodę i mieli wstępne dane o miejscach napadów i opis ich przebiegu. Na razie więc wiedzieli tyle samo co i tamci co tak samo jak oni przybyli, przeczytali i się właśnie rozchodzili i rozjeżdżali. Jeśli chcieli się utrzymać w czołówce i dorwać stwora przed innymi czas było się wziąć za te łowy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 14-05-2016, 11:45   #2
Konto usunięte
 
no_to_ten's Avatar
 
Reputacja: 1 no_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemu
Gorąc przypominał jej o rodzinnym Teksasie. Ostre słońce, skwar i żar, a każdy rozżarzony kawałek metalu bezlitośnie parzy. Wszechobecna duchota, woń spoconych facetów, zapach rozgrzanego i parującego asfaltu. Przyjemna pogoda dla Bianci.


Trzeba było się przed nią jakoś chronić, nie można było założyć na siebie zbyt dużo. Jasna bluzka, która zakrywałą jedynie biust, brzuch pozostawiając na widoku. Równie jasna spódnica do kompletu - asymetryczna, odsłaniająca bardziej prawą nogę - a do tego zwykłe wiązane sandały. Płaskie, to w końcu świat po apokalipsie, a nie wybieg.

Spotkała kiedyś jedną federatkę w barze.
*****


Weszła ze swoim psem, wielkim czarnym cane corso. Bianca, dla przerwania nudnego siedzenia i gapienia się po ścianach, zagaiła o tego Paxa. June to była zadziwiająca dziewczyna, która chyba była czymś pobudzona i przez to nadmiernie wylewna. Była ubrana tak dobrze i wszystko było tak dopasowane jakby wciąż istniały magazyny o modzie, za którą trzeba podążać.

Co by nie powiedzieć - wydała jej się sympatyczna.

*****


- Bardzo miła pogoda.
Uśmiechnęła się, stojąc w środku grupy. Lubiła chłopaków - i Alejandrę - choć nie była jeszcze pewna czy to kwestia zapewnianego bezpieczeństwa, czy po prostu dobrego kontaktu. Pewnie po trochu jedno i drugie, choć zaczęło się od pierwszego. Wtedy, w tej zafajdanej dziurze i równie zafajdanej knajpie. Scott i Butch przegonili gangerów kilkoma słówkami, takimi że Bianca przez chwilę zastanawiała się czy to może nie gangerów, a ich powinna się bać. Ale pomogli, a to się liczyło. W ramach wdzięczności dała im trochę paracetamolu. Niby niewielki gambel, ale przydatny ludziom, którzy często dostają po mordzie.

A gdy okazało się, że też zmierzają na północ, to dlaczego nie pójść tam razem?

I tak oto znaleźli się wszyscy, całą grupą, w Denver. Scott, Butch, Młynarz, Alejandra, Tristan, Wichura no i sama Izquierdo. Wszystko funkcjonowało na razie dość dobrze i Bianca miała nadzieję na utrzymanie takiego stanu rzeczy.

Niziutka i szczuplutka dziewczyna z Teksasu, o bujnych czarnych włosach i równie bujnych częściach ciała była narażona na liczne niebezpieczeństwa, a stojąc pośrodku zespołu czuła się bezpieczna.

Poczucie bezpieczeństwo budowało również to, że na jej biodrach spoczywał ciasno zapięty bandolier, a przy udzie widniała kabura z rewolwerem. Oko człowieka zaznajomionego z bronią od razu rozpoznałoby Korth Combat.

Przez ramię przewiesiła jasnobrązową skórzaną torbę, w której grzechotały obijające się o siebie naboje, dziesięć sztuk .38 Special oraz szybkoładowacz. W wozie miała swoje przybory medyczne, w końcu nigdy nie wiadomo kiedy mają się przydać, a lepiej mieć pod ręką, niż w bazie. Całą resztę swojego wyposażenia zostawiła właśnie tam, w ich spokojnej przystani.

Na chwilę obecną przystanią był jednak sam samochód, z Biancą opartą o bagażnik.
 
__________________
[I]Stars shining bright above you
night breezes seem to whisper "I love you"
birds singing in the sycamore trees
dream a little dream of me[/I]

Ostatnio edytowane przez no_to_ten : 14-05-2016 o 17:27.
no_to_ten jest offline  
Stary 14-05-2016, 12:40   #3
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
-Taa, pogoda w sam raz na małą wycieczkę. To może być ciekawe
Triss siedział na masce samochodu opierając obcas jednego buta o koło. Był około trzydziestoletnim mężczyzną o skórze spalonej słońcem. Poprawił kapelusz przyozdobiony niedźwiedzimi pazurami i rozpiął górny guzik koszuli
-Pomijając mało istotny fakt że jak na razie o bestii wiemy tyle samo co z dobrej filiżanki herbacianych fusów.
Wzruszył ramionami powodując że wiszący na prawym ramieniu ekspres z lunetą podskoczył, dzisiaj miał lżejszy wariant, lufy w kalibrze .30-06 oprócz tego miał jeszcze lufy w kalibrze .375 H&H Magnum, ale z racji że nie była to powszechna amunicja oszczędzał ją na szczególne okazje. Oprócz broni długiej na udzie nosił rewolwer a przy pasie myśliwski nóż
-Niemniej jednak sprawa może być warta naszego czasu
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!

Ostatnio edytowane przez Leminkainen : 14-05-2016 o 12:47.
Leminkainen jest offline  
Stary 14-05-2016, 21:44   #4
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Trzeba by przejechać się po miejscach zdarzeń. Poszukać śladów. Zerknąć w jakiej okolicy najczęściej uderza. - mruknął Młynarz.

Przeszedł się parę kroków w tę i wewte gładząc owiniętą wokół szyi i głowy chustę jakby była długą brodą. Pomimo skwaru ubrał koszulę mundurową z długim rękawem i ani śnił jej rozpinać. Ale reszta już się przyzwyczaiła do tego że ich towarzysz raczej chodzi "zasłonięty". I chodź czasem zmieniał strój to zawsze nieodłącznym elementem były wypchane kieszenie, obwieszone różnościami szelki i czekająca zawsze w pogotowiu broń. A Młynarz z byle czego nie strzelał. Co prawda Amerykanie od zawsze mieli fioła na punkcie broni to wolał ufać europejskiemu rzemiosłu. Steyr Scout służył już Łowcy wielw lat i jak dotąd ani razu go nie zawiódł. Podobnie jak zaufany topór strażacki - zarówno jako argument w potyczkach siłowych, jak i narzędzie pracy.
Tu pośród towarzyszy czuł się dość swobodnie. Trudno było określić jego wiek na podstawie wyglądu - rzadko też można było z resztą mu się przyjrzeć. Biorąc jednak pod uwagę o czym mówił i z jaką łatwością przychodziło mu wyjaśnianie różnych zawiłości przedwojennych gambli można było zgadywać, że urodził się jeszcze przed Wybuchem.

- Skupmy się na zbieraniu informacji. Nie wiedząc nic, nic nie zdziałamy... nic nie zaplanujemy...
 
Stalowy jest teraz online  
Stary 14-05-2016, 23:19   #5
Konto usunięte
 
no_to_ten's Avatar
 
Reputacja: 1 no_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemu
- W porządku. To może któryś z was pójdzie obić paru oprychów i ich postraszyć łamaniem kości - spojrzała znacząco na Scotta i Butcha. To spojrzenie, zestawione z nieco sarkastycznym tonem, nie zostawiało złudzeń co do opinii Bianci o takim sposobie szukania informacji - A drugi uda się ze mną do pana Sanaki.
 
__________________
[I]Stars shining bright above you
night breezes seem to whisper "I love you"
birds singing in the sycamore trees
dream a little dream of me[/I]

Ostatnio edytowane przez no_to_ten : 14-05-2016 o 23:32.
no_to_ten jest offline  
Stary 15-05-2016, 12:09   #6
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Butch oparty do tej pory o swój motor, zeskoczył z niego. - Może nie będziemy musieli obijać ryja nikomu... jeszcze - dodał ostatnie słowo po chwili przerwy. - Nie żebym miał coś przeciwko dobremu mordobiciu, ale może prościej byłoby udać się w ostatnie miejsce, gdzie doszło do ataku tajemniczej istoty? - wygłosił swoją kwestię, spoglądając kątem oka na reakcję Scotta.

Poprawił wytartą już truckerkę z logo żółtego jelenia na zielonym tle. Podobno kiedyś to było logo najsłynniejszej firmy produkującej sprzęt rolniczy. Podobno, teraz najsłynniejszym sprzętem rolniczym są łopaty, motyki i konne radła - przypomniał sobie przez chwile swoje młodociane lata. Z drewnianej skrzynki, zamontowanej prowizorycznie na bagażniku motocykla, zeskoczył wielki, czarny owczarek niemiecki. Max, bo tak się owo zwierze nazywało, był bardziej podobny wilkom, niźli psom. Carter nie wykluczał, że gdzieś u jego przodków mogła się trafić domieszka dzikiej krwi. Paradoksalnie, kupił go bardzo tanio, był bowiem najmniejszy i najsłabszy z miotu. Wyrósł jednak na silne zwierzę, pewnie dla tego Butch od samego początku poczuł do niego sympatię, trochę mu przypominał siebie.

Łowca głów, mimo, że nie imponował może posturą - wzrost miał bowiem średni, jednak spojrzenie miał przenikliwe. Charakterystyczna zawziętość jaką dało się zauważyć w jego oczach i zaciśniętych ustach, ostrzegała, że nie jest osobą z którą warto zadzierać. - W sumie dobry pomysł - odpowiedział meksykance - podjedziemy ze Scottem na miejsce ostatniego zajścia, jak już się dowiemy gdzie to miało miejsce i spróbujemy złapać jakiś trop? Nasze parszywe gęby na nic się przydadzą na salonach Sanaki. Tristan? Jedziesz z nami? - rzucił do myśliwego.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 15-05-2016, 12:36   #7
Konto usunięte
 
no_to_ten's Avatar
 
Reputacja: 1 no_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemu
- Ach, no tak, te parszywe gęby.
Zaśmiała się pod nosem. Parszywe gęby miały swój urok w rozmowie z osobami pokroju Sanaki, osobami nie cieszącymi się sławą persony nieskazitelnej moralności. Zresztą wcale nie uważała, że były takie znowu paskudne i odstręczające.
- Pójdę sama. Nie zgubcie się. I nie przestraszcie bydła tymi parszywymi gębami.
 
__________________
[I]Stars shining bright above you
night breezes seem to whisper "I love you"
birds singing in the sycamore trees
dream a little dream of me[/I]

Ostatnio edytowane przez no_to_ten : 15-05-2016 o 13:02.
no_to_ten jest offline  
Stary 15-05-2016, 18:24   #8
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Biorąc pod uwagę, że nagrodę za ubicie wystawiają farmerzy u nich należy szukać wskazówek. No i u Szczurów. Oni zwykle wiedzą całkiem sporo o tajemniczych rzeczach. - mruknął Łowca.

Bo i taka była prawda. Włóczędzy i bezdomni mieli często fenomenalne zdolności nie zwracania na siebie uwagi. Wszyscy ich lekceważyli i pomijali, a jednak... a jednak często właśnie nędzarz był osobą która "coś widziała, coś słyszała". Młynarz przestał się kręcić i po prostu wskoczył na wóz, gotów do drogi.
Trochę go zastanawiało czy rozmowa z Sanaką może się im w ogóle opłacić. Bianca potrafiła oczarować swoim wdziękiem i walorami prawie każdego, jednak wyciąganie od kogoś takiego wiadomości to praktycznie jak przybicie zlecenia. Sanaka mógł wiedzieć więcej niż ktokolwiek, tacy ludzie zwykle mieli całą siatkę informatorów. Tylko nagroda nie przekonywała Młynarza. Prochy i zniżki i ewentualna przysługa. Niby dobra oferta, jednak on już nie raz się przekonał, że ludzie biznesu zwykli uzależniać swoją hojność od swojego humoru... i sposobu pojmowania dobrej reputacji.
Przynajmniej on sam miał takie doświadczenia.
 
Stalowy jest teraz online  
Stary 15-05-2016, 22:14   #9
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
-Tak, chętnie się przejadę, zobaczę czy są jakiekolwiek ślady. Co do Sanaki, wątpię żeby był sens iść do niego z pustymi rękami, raczej nie wie więcej niż wszyscy, po prostu chce zbić kapitał na rodzącej się legendzie a jednocześnie pewnie odgania się od rzesz wannabe łowców z których połowa domaga się zaliczki.
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 15-05-2016, 22:54   #10
Konto usunięte
 
no_to_ten's Avatar
 
Reputacja: 1 no_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemuno_to_ten to imię znane każdemu
Bianca westchnęła ciężko.
- A jednak pójdę. - przewróciła oczami - Może dostanę tę zaliczkę, kto wie?
 
__________________
[I]Stars shining bright above you
night breezes seem to whisper "I love you"
birds singing in the sycamore trees
dream a little dream of me[/I]

Ostatnio edytowane przez no_to_ten : 16-05-2016 o 00:30.
no_to_ten jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172