Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-05-2019, 23:07   #811
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
A ja, przewrotnie, napiszę w trochę inny sposób.

Po pierwsze i najważniejsze, chciałbym podziękować wszystkim za wspólną zabawę - Micasowi za poprowadzenie sesji, a wszystkim współgraczom i współgraczkom za odegranie swoich postaci. Tej historii by nie było, gdyby nie Wy wszyscy.

To rzekłszy, przejdę do opinii. Nie będę pisał "punkt po punkcie", bo musiałbym skracać, spłycać i przeskakiwać z tematu na temat. Wtedy albo nie napiszę tego, co chcę wyrazić, albo będzie to niezrozumiałe.

Od współgraczy oczekiwałem w zasadzie tylko jednego: wczucia się w swoje role i w klimat świata, w którym toczyła się gra. Z uznaniem muszę stwierdzić, że wszyscy poradzili sobie z tym zadaniem bardzo dobrze. Wszystkie postacie były sensownie wymyślone, nikt nie był "od czapy", każdy wyglądał i zachowywał się, jak na mieszkańca postapokaliptycznej Ameryki przystało - prosto, nieskomplikowanie, biorąc życie takim, jakie jest, i starając się zrobić to, co w postapo najważniejsze - przeżyć. Niektóre postacie mogłem poznać lepiej, innym ta sesja nie stworzyła takich możliwości. Ale każda postać coś wniosła i pasowała do swego miejsca i czasu. Niektóre kreacje zasłużyły niemal na miarę "oscarowych" - gdyby tylko w Falloucie rozdawano jeszcze Oscary (pozostaje zadowolić się - dosłownie i w przenośni - nagrodą Złotych Globów w New Reno )

Od Mistrza Gry natomiast oczekiwałem znacznie więcej. Po pierwsze: stworzenia ciekawej fabuły, dającej duże możliwości rozwoju akcji. Po drugie: dobrego odtwarzania i opisywania świata i sytuacji w tymże świecie. Po trzecie: dania graczom wpływu na losy tegoż świata, na rozwój akcji, na rozstrzygnięcie choćby swego losu na swoją korzyść lub zgodnie z własną decyzją. I po czwarte wreszcie: bycia sprawiedliwym i bezstronnym sędzią, umiejącym rozsądnie rozstrzygnąć każdą sytuację w grze bez zbytniego zaginania czasoprzestrzeni na którąkolwiek ze stron.

Tym wymaganiom nasz Mistrz Gry sprostał... w dość przeróżnym stopniu.

Co do stworzenia ciekawej fabuły: trochę się udało, trochę nie. Początek sesji zapowiadał się bardzo ciekawie: drużyna rekrutów Armii NCR, uwikłana w potworną jatkę urządzoną Cottonwood Cove przez forpoczty Legionu, zostaje schwytana przez Legion i uwięziona, by po jakimś czasie wziąć udział w zakulisowych rozgrywkach wodzów tegoż Legionu przeciwko sobie. Dopóki sesja mniej więcej trzymała się tego konceptu, wszystko szło dobrze. Gdy jednak drużyna (a raczej to, co z niej zostało) opuściła Malpais... paliwo do reaktora MG najwyraźniej się wyczerpało. Dalszego ciągu sesji - miałem nieodparte wrażenie - MG nie miał "w papierach". A przynajmniej nie na tyle, aby zapewnić równie ciekawe, barwne i pełne wrażeń i emocji opisy, jakie towarzyszyły nam od pierwszej strony sesyjnego wątku. Pierwszym "jeźdźcem Apokalipsy" była niemal półroczna (czasu gry) przerwa wypełniona... właściwie niczym. Niby było jakieś streszczenie, co mniej więcej każda postać robiła i co się z nią działo, ale moim zdaniem można było ten czas wykorzystać dużo bardziej owocnie - na przykład pozwolić postaciom na zdobycie umiejętności/zasobów/przyjaciół/czegokolwiek, co będą mogli wykorzystać - albo w Malpais, albo już "na wolce", po wygnaniu. Kilka fabularnych haków zaciągniętych na drużynę mogło mocno skomplikować choćby kwestię wyboru kierunku, w którym udała się drużyna... zamiast pozwolić, by mniej chyba demokratyczny, a bardziej losowy wybór wyznaczył jej dalszą marszrutę. To zaś, co się działo z drużyną w trakcie wędrówki, pomijając pościg za nią asasynów z Legionu, w porównaniu z poprzednią częścią sesji wyglądało - bez urazy - jak dopisana na kolanie lub wymyślona z marszu prowizorka.

Co do opisów i przedstawiania świata: tu muszę oddać Mistrzowi sprawiedliwość. Posty były długie, szczegółowe i klimatyczne. Ilość przekazywanych informacji była zapewne wypadkową tego, jak dobrze MG miał daną scenę "rozpracowaną", ale zwłaszcza w początkowych stadiach gry czułem się naprawdę dobrze poinformowany, co, gdzie i jak się dzieje. Tam, gdzie wolno było poświatotworzyć, można sobie było samemu postawić brakujące deklaracje i naprawdę poczuć się nie jak między dekoracjami w teatrze, tylko jak w realnym Falloutowym świecie. Niestety, w miarę, jak dokładnie rozpracowane sceny ustępowały miejsca improwizacji, tak samo malała szczegółowość opisów. Już ruiny Albuquerque wydawały mi się równie nierealne, jak fatamorgana na pustyni, gdybym miał bazować tylko na samych opisach. Gdyby nie Wujek Google i jego niezawodne mapy, moglibyśmy się kręcić w kółko jak rozbite jajka w rondlu. Z równie opłakanym skutkiem. Zakończenie sesji było typowym "bailoutem" - ni z gruchy ni z pietruchy lokacja, która mogła być zarówno bramą do lepszego świata, jak i podziemnym grobem (osobiście stawiałem na to drugie). Klimat Fallouta niby nadal zachowany... ale jak zobaczyłem "Cafe of Broken Dreams", to uznałem, że tam w tym podziemnym bunkrze skończyła się ziemska wędrówka naszych postaci.

Co do dania graczom wpływu na losy fabuły, świata i ich własne: ten punkt kulał chyba najbardziej. Niemal od samego początku sesja była typowym railroadem, gdzie akcja szła wytyczoną ścieżką z bardzo niewielkim polem manewru. Niemal nie było punktów decyzyjności, możliwości zrobienia jakiegokolwiek side questa, wpłynięcia na sytuację w jakimkolwiek punkcie szerokiej dosyć mapy. Albo nie było, albo ja nie widziałem... ale z opinii innych (choćby Aiko, Lynx Lynx czy Azrael1022) wyłania się podobny obraz - nie bardzo mogliśmy cokolwiek zrobić samodzielnie, większość decyzji była silnie sugerowana. Pierwszy z graczy, który opuścił sesję, jako powód podał właśnie jakikolwiek brak wpływu na fabułę... i niestety wypada przyznać mu tutaj rację. Kiedy już sesja z "railroadu" przeszła w szumnie zapowiadany przez MG "sandbox"... to okazało się, że tak naprawdę poza ucieczką przed zabójcami Legionu i pokonaniem pustynnych warunków ten "sandbox" niczego więcej nie zawierał. Przynajmniej tak daleko, jak nim doszliśmy. Może dalej było coś więcej... ale po drodze gracze opadli z sił i motywacji tak dalece, że już nie było za bardzo chęci, by iść dalej. Zabrakło gdzieś po drodze możliwości "zmieniania losów świata" nawet w jakiejś mikroskali, dania się wykazać czym innym niż tylko umiejętnościami celnego strzelania, walki wręcz, znoszenia kopów, ciosów i strzałów w różne części ciała i wędrowania długie godziny po absolutnym bezludziu mając świadomość, że cały dobytek to ten, który się niesie na własnym garbie. Wszystkie części Fallouta były mocne tym, że po całym pustkowiu, jak długie i szerokie, rozsiane były miejsca, w które można było wejść i coś porobić. Tutaj tego nie było... choć aż się na logikę prosiło.

No i na koniec - sprawiedliwe i bezstronne rozstrzyganie sytuacji, bez przeginania szal na którąkolwiek stronę. Gdybym miał stawiać szkolną ocenę, powiedziałbym: mocne cztery. Dało się odczuć, że jesteśmy lekko faworyzowani przez Micasowy odpowiednik RNG, ale nieprzesadnie - głupie decyzje mogły w moim odczuciu skutkować szybkim zaliczeniem zgonu. Akcje graczy były rozstrzygane dość realistycznie, bez większych przegięć praw fizyki. Przeciwnicy w moim odczuciu też nie byli ani jacyś "uber", ani też przesadnie słabi. W dalszej części wędrówki pojawiła się kwestia administrowania zapasami drużyny, szczególnie wody i jedzenia... co też zostało odpowiednio "zaadresowane", acz bez faszystowskiego fanatyzmu. W skrócie - w tym akurat punkcie nic mnie super przesadnie nie raziło. Może poza jednym: skoro MG i tak nie stosował mechaniki, to po co mieliśmy utrzymywać karty postaci z rozpisanymi Skillami, Tagami, poziomami, perkami i wszystkim co trzeba? Poza listą ekwipunku (którą edytował głównie MG) i skillami (które dopisałem sam) nic się na karcie nie zmieniało. Mechanika się nie sprawdziła... no OK. Jeśli miałaby służyć głownie do rozstrzygania walk, to pewnie szybciej ściągnęła by śmierć na nasze postacie. Ale gdyby nasza ekipa miała do roboty coś więcej poza walką, to te pieczołowicie liczone Skille mogły naraz mieć dużo większe znaczenie. Tego też mocno zabrakło.

Podsumowując: sesja jest dla mnie na pewno cennym doświadczeniem, była też niezłą zabawą, której nie zepsuły zauważone przeze mnie niedociągnięcia. Ze swej strony mam nadzieję, że moje odgrywanie też się wszystkim podobało i nie zepsuło nikomu zabawy - gdyby tak jednak było, nie wahajcie się napisać otwarcie, co komu nie pasowało. Nie obrażę się na pewno.

Na koniec raz jeszcze wszystkim dziękuję... i do kolejnego spotkania w sesjach!
 
__________________
Mam dość ludzi tak szczelnie zawiniętych we własną zajebistość, że zza krawędzi rulonu nie dostrzegają innych ludzi.
Loucipher jest offline  
Stary 31-05-2019, 01:55   #812
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Siemka


- Zastanawiałem się czy się udzielać. Ale skoro MG o feedback pyta no cóż, też byłem Graczem tej sesji, potem ją śledziłem i jakieś zdanie o niej mam. No skoro zrezygnowałem z tej sesji no jak można się domyślić nie jest to zbyt dobre zdanie. I skorzystam z opcji jaką przetarł Lucek i powiem coś od siebie po swojemu.

- Zacznę od tego, że myślę, że sporo dozy rozczarowania i goryczy zawdzęczam sam sobie. Po prostu znam Micasa ze świetnych sesji jakie niegdyś prowadził i oczekiwałem czegoś podobnego. Nawet jeśli mnie przed sesją ostrzegał, że nie ma na to szans. No ale wiadomo, serce nie sługa i się mimo wszystko napaliłem na rozmach i fantazje z tych poprzednich sesji. (I tutaj zaznaczę, że swojego zdania o tamtych sesjach i tamtym Micasie nie zmieniam, to były świetne militarne sesje, jedne z lepszych w jakie kiedykolwiek grałem. Więc pod swoja notką w profilu Micasa z tamtego okresu nadal mogę się podpisać obiema rękami.). No ale jednak ten micasowy Falout to wyszła lypa.

---


Armia klonów

- Gadka z klonem 387 wygląda dokładnie tak samo jak gadka z klonem 425. Zawsze ci BN są ubertwardzi, widzą wszystko, są uberkoksami, wiedzą wszystko, są megakoksami, nigdy nikogo ani niczego się nie boją, nie mają żadnych emocji, żadnych rozterek, żadnych wachań, żadnych biznesów do zrobienia, marzeń, słabości, zawsze są uberczujni i piją wyłącznie 300% alk. Żeby nie było, że ktoś pomyśli, że są słabi w czymkolwiek. I to nie jakiś boss z końca levelu, ubergenrał, hersz bandy nie, nie. Każdy jeden. Sierżant, spec, legionista, oficer leginistów itd. I to w poważnej niby konwencji a nie, że groteska i parodia. Tylko tak na serio. To po co gadać z takimi klonami jak wiadomo jak się taki zachowa? No nie ma sensu z nimi gadać. Nie ma sensu się integrować. Ot, MG znów zasiał swoje ludki - klony Clinta - na planszy a że worek z nasionkami ma tylko jeden no to zbiera się wciaż ten sam plon. I serio nie dało się inaczej? Zrobić kogoś sympatycznego? Miłego? Sprzedajnego? Jakąś fajną laskę? Jakąś wredną laskę? Jąkałę? Pijaka? Przecież Fallouty żyły takim drugo czy trzeciorzędnymi postaciami. Gdzie one się podziały w tej sesji? Nawet chyba w Bractwie Stali z Tactica to chyba nie byłoby aż tak 100% samych uberkoksów jak tutaj trafiali się wszędzie od Legionu po Armię. Nie kojarzę żadnego BN z jakim miałbym ochotę na integrację. Czyli odechciewa się pisać z takimi BN a de facto z MG. Armia klonów nie jest ciekawa, jest nudna i odrealniona. Wszyscy to czują nie każdemu musi to przeszkadzać tak jak mnie ale raczej czują to wszyscy. I wiadomo, że to jest nierealne, sztuczne i przedstawia mentalność plastikowego żołnierzyka. Ciekawsza, o wiele ciekawsza jest różnorodność. Bo wtedy do każdej rozmowy i BN trzeba podejść inaczej, liczyć się, że naprawdę może zaregować on całkiem odmiennie niż choćby i dziesięć poprzednich. Wzbudza ciekawość i uwagę w rozmówcy. Zmusza do kombinowania co i jak powiedzieć. A przy armii klonów no w sumie nieważne co się powie efekt będzie podobny to po co się wysilać?


Brak integracji z BN/światem

- BN i świat całkowicie olewali BG. BG mogli coś mówić, robić, planować, odgrywać postacie no to wszystko na nic. Takie tam mamrotanie pod nosem. BN i świat ich olewali. No chyba, że film przewinął się do tej klatki gdy przychodził "właściwy moment". Wtedy nagle świat przypominał sobie, że gdzieś tam pod nogami czy w klatkach pętają im się jacyś BG. Wtedy oznajmiali swoją wolę. Nie rozmawiali. Po prostu walili swój monolog i koniec. Odwalili swoją rólkę w danej scence i reżyser przewijał dalej. Nie było z kim ani o czym gadać. A to dialogi właśnie najlepiej ukazują charakter, wiedzę, moralność i siłę postaci. I to bez żadnej walki. Dialogi są jak sito, pokazują jaki kto jest. Tutaj tego zabrakło i nie dlatego, że BN nie było tam gdzie byli BG. BN byli prawie zawsze. Po prostu nie mieli nic do powiedzenia. MG nie miał nimi nic do powiedzenia postaciom.


Cel strategiczny

- W moim odczuciu, celem strategicznym Micasa w tej sesji był powrót na forum po długiej przerwie. Powrót i rozpoczęcie, przeprowadzenie i zakończenie sesji. By mógł wpisać sobie w forumowe cv kolejną zakończoną sesję i mówić potem, że jest MG o 100% zakończonych sesjach. No i trzeba przyznać, że ten cel udało mu się osiągnąć. Może nie do pierwotnie planowanej stacji końcowej no ale do jakiejś stacji na pewno.


Cotton

- Najbardziej dla mnie wkurzający moment sesji. Jeden z pierwszych gdy objawił sie 100% railroad. Reżyser sceny dał nam ułudę, że coś moglibyśmy zrobić ale jak coś zaczynało działać, pozamiatał scenę, zabrał zabawki i jazda przewinięcie do kolejnej sceny. To po co było robić tą stopklatkę? Uważam, że przewija się sceny do jakiegoś momentu gdy BG mogą coś zrobić, wymagana jest odpowiedź na pytanie "To co robicie?". Skoro MG zatrzymuje scenę przy nocnym ataku to znaczy, że BG mogą coś tam zdziałać. Choćby zwiać. Oczywiście to był railroad więc ucieczka naturalnie by się nie udała, zostalibyśmy schwytani albo zabici. Czyli de facto cokolwiek byśmy nie wymyślili, jakiekolwiej plany byśmy nie mieli, rzut, deklarki, opisy to i tak byśmy trafili w legionową niewolę. Dlaczego? Bo popełniliśmy gdziś błąd, bo zrobilśmy coś niewłaściwie wcześniej czy w czasie walki? Mieliśmy słabe rzuty? Kiepskie plany? Nie. Dlatego, że tak przewidywał scenariusz To skoro tak przewidywał scenariusz to po co było zatrzymywać klatkę? Trzeba było przewinąć do "Dostaliście łomot, jesteście w niewoli Legionu, każdy niech w retrospekcji napisze sobie swój obraz walki i pojmanie." No takie coś by już raziło po oczach dużo mniej. Oszczędziłoby tam z turę, dwie czy trzy co straciliśmy usiłując grać RPG w railroad. No i w sumie byłoby do przełknięcia, no przylazł ten Legion, byli silniejsi, rozwalili nas, wzięli do niewoli, no trudno. Trzeba zastanowić się co robić dalej. A nie, dawać pozorną ułudę, że coś Gracze mogą zdziałać.


Gracze

- Esencja każdej sesji. Ale w tej no bez porównania najciekawsze dla mnie były posty Graczy. To co się dzieje z ich postaciami, ich gadki, plany, relacje itd. W tej sesji było to wybitnie widoczne bo BN-i MG byli pod tym względem ciency i sztampowi albo ich nie było. Więc właściwie nie było żadnej alternatywy. To Gracze ubarwnili tą sesję i sprawili, że dało się grać i potem czytać tą sesję. Mnie najbardziej wpadną w pamięć postacie Amu, Cola i Mike. Bo parka młodych no była jednym z najciekawszych i najzabawniejszych epizodów w tej sesji a no gadający cyberpies też miał swój urok i charakter który trudno byłoby skopiować. A Amu na moment gdy go prowadziła udało się nawet uczłowieczyć UBMG. Poza tym ci co zostali w sesji ładnie znosili trudy podróży przez Pustkowia aż do samego końca. Więc tutaj no wielki ukłon w ich stronę.


Jedno kopyto

- Cała sesja non stop powtarzała te same schematy. Rozwalamy legionistów, rozwalamy robactwo, biorą nas do niewoli, rozwalamy kolejnych legionistów, uciekamy z miasta, rozwalamy robactwo, rozwalamy legonistów a nie sorry, uberlegionistów, tak a teraz robactwo no o jacyś dzicy! A nie, sorry ich też rozwalamy. I tak w kółko. Wszystko na jedno kopyto. Serio nie można było tam wrzucić czegoś nie-do-rozwalania? Czegoś do zabawy? Do pogadania? Jakąś ciekawostkę? No nie. Tylko młócka, i młócka, i dla odmiany młócka jakby ktoś szukał odmiany. A szuka? No to też młócka. No a potem wleczenie się przez Pustkowia, choroba popromienna, beznadzieja i tak przez kolejne tury. I co w tym wszyskim mieli robić Gracze? No poza młócką oczywiście z legionistami i robactwem oraz zdychaniem "bo to postapo"? No sorry... Nie brzmi jak przepis na ciekawą sesję. Tego mnie pod kątem RPG nauczył właśnie Fallout. Dokładnie F2. Początek gry, Arroyo, Świątynia Prób i ostatnia przeszkoda czyli współplemieniec który jest strażnikiem. I trzy drogi do wyboru: złodzieja, gadacza i wojownika. Trzy, różne opcje. Piękna i uniwersalna esencja RPG. Tego chociaż staram się trzymać gdy ja mistrzuję swoje sesje. Dumam aby póki się da jeśli nie trzy to chociaż w danej scene dać dwie opcje do wyboru. W każdej. Jednej. Scenie. Każdej mojej sesji. Sporo nad tym główkuję. Nie zawsze się udaje, jak wychodzi to widać w sesjach, jaki jest odbiór to pytać moich Graczy. No ale tutaj tego nie było. Nie, że raz albo po przekroczeniu jakiegoś Rubikonu co już nawet mecha i MG niewiele mogą zrobić. Ale non stop. W tej sesji po prostu każdemu problemowi trzeba było dać w mordę. I koniec z innymi opcjami. Co to za sesja RPG jak nie ma wyborów opcji? Jak głosowanie w systeme monopartyjnym.


Mecha

- Mecha Fallout jest jak to ja mówię drobiazgowa. Przystosowana do sesji stołowych a nie forumowych. Podobnie jak np. młotka czy neuro. Nie prowadziłem Fallouta ale prowadziłem i prowadzę te dwa wspomniane systemy. Stąd mam świadomosć jak możliwe ale trudne jest prowadzenie detalicznej mechy przez forum. Wymaga ogromnej samodyscypliny od prowadzącego czyli zwykle od MG. Po prostu grywalniejsze jest jeśli jedna osoba, po swojemu, zajmuje się taką mechą. Przewalenie tego na Graczy, zwłaszcza tak wielu i o tak różnym stopniu zaawansowania w tą mechę to proszenie się o kłopoty. Dla mnie, rozpiski mechaniczne były mało czytelne. Chociaż mówię o początku sesji gdy jeszcze grałem, potem aż tak dokładnie tego nie śledziłem. Ale w moim odczuciu mecha zawiodła w tej sesji i nie sprawdziła się. Nie jestem zaskoczony. Detaliczną mechę można prowadzić ale albo osobom jakie znają system w porównywalnym stopniu jak MG, są obcykane, zdyscyplinowane, chętne do liczenia cyferek itd, albo musi MG wziać na siebie 100% mechy i najwyżej prowadzić przez pytania i deklarki, informować Graczy o bonusach i opcjach, modyfikatorach itd (ja tak zwykle podobnie prowadzę swoje sesje) albo dać sobie spokój z detaliczną mechą i znaleźć czy wymyślić ogólną bo takie bardziej sprzyjają sesjom forumowym. Zresztą widać było po tych komputerowych wzorach na żywność i zapasy co to bez kalkulatora nie ma co siadać. I serio liczyć, że Gracze to ogarną? Trzeba by mieć jakiegoś fana danej mechy na pokładzie który do tego musiałby być zaangażowany w sesję i zdyscyplinwany czyli być niejako MG od mechy wśród Graczy. Inaczej to słabo rokuje na sesjach forumowych takie rozwiązanie jakie zostało przyjęte w tej sesji.


Merytoryczność

- Micas jak zwykle świetnie jest obcykany merytorycznie za sesję za jaką się zabiera. Ze znajomości świata w jakim toczy się gra. I fabularnie, i mecha, i różne dodatki w stylu mapek, fotek, linków, muzy no jak zwykle tutaj facet się przyłożył no i tutaj było to zrobione bardzo dobrze. Więc tak, to był spory plus tej sesji.


Nadspecostwo

- Te opisy z gegry czy historii Legionu, Republiki czy innych takich miejsc i organizacji. No niby fajne. Ale co ma z tym Gracz zrobić? Przecież sesja to nie wykład. No Gracz może przeczytać ten wykład, zrobić "Wooow ale czadersko pan profesor opowiada!" albo "Dobra, dobra, gdzie to się kończy i zaczyna sesja?". Tak naprawdę to Gracz nie ma jak się odnieść w sesji do takiego nadspecostwa. Jest obce, nieczytelne albo nudne. Taki opis to nie jest ani dialog, ani opis miejscówy, tylko obcy wkręt z jakim nic właściwie się nie da radę zrobić. A potem MG się frustruje bo napisał taki ładny post, tyle się napracował, tak nawymyślał a tu żadnej reakcji. To po co pisać coś takiego skoro żadnej ze stron to nie pasuje? Strata czasu i nerwów. Jak to by można zrobić? Po kawałku. Maks 2-3 linijki tekstu, coś co da się przemycić między fabułą. Coś co jest wypowiedzią jakiegoś BN-a. Albo w ogóle sobie darować w postach gry i zrobić to w komentach, w jakimś słowniku, encyklopedii czy podesłać Graczom linki. Nie ma gwarancji, że z tego skorzystają i co zapamietają no ale nie zawala to głównego wątku fabuły zbędnymi wkrętami.


Niegrywalne profesje

Może jestem dziwny. Ale wychodzę z założenia, że skoro jakaś postać przechodzi przez etap rekruty się znaczy nadaje się do danej sesji i MG dał jej zielone światło. Się znaczy widzi jakoś tą postać i jej specostwo na swojej misiowej planszy. A jak widzi to powinien znaleźć jej jakąś specową fuchę. Może nie na pierwszej turze, nie na drugiej, dziesiątej czy dwudziestej. Ale chociaż raz na sesję. Oczywiscie są sesje gdzie założenia przewidują obcość świata czy zdarzeń i BG mają być świeżynkami rozdziewiczającymi temat. Ale w moim odczuciu w tej sesji było jednak klasycznie. Mieliśmy dobrze wgrane w świat postacie, o różnych specjalizacjach ale całkiem niezłe w swoim fachu. A jak było? No fajterska sesja. Dla fajterów. Tylko i wyłącznie. No dobra, tam jacyś medycy może byli przydatni ale tylko po to aby postawić fajterów na nogi. A inne profesje? Gadacze? Skradacze? Handlarze? Kierowcy? Mechanicy? No ja rozumiem na polu bitwy czy w pudle no trudniej im niż fajterom. Ale no przez całą sesję aby nie mogli sie chociaż raz wykazać? Dać gadaczowi coś do wynegocjowania w Alb jak nie z legionistami to dzikusami. Spróbować zwerbować kogoś do pomocy, przekonać do swoich racji. Dać handarzowi zdobyć jakieś zapasy w drodze wymiany. Kolesiowi co non stop ma kary w dzień za ostre Słońce bo ma wykupionego nocnika dać jakąś akcję nocną czy w podziemiach gdzie wreszcie on jeden będzie miał bonusy i będzie mógł zaszpanić postacią. I tak dalej w ten deseń. To po co przyjmować do sesji takie niegrywalne profesje? Jako słabszych fajterów? Trzeba było zrobić jak w Tacticu czyli wywalić zbędne umiejetności jak Gadanie i nie kłopotać się takim zbędnymi głupotami jak pakowanie punktów w CHA skoro wiadomo, że tego nie będzie. No a jak są na planszy takie postacie no wypada aby chociaż raz na sesję powinny mieć satysfakcję ze swojego specostwa.


Paradoks areny

- W tym momencie jak nas złapali i wystawili na arenę byłem już mocno zniechęcony do tej sesji ale jeszcze grałem. Byłem ciekaw nawet jak to wyjdzie z tą areną. W końcu nie wszyscy BG to fajterskie koksy prawda? A wystawiają na nas gladiatorów prawda? I coś tam chyba nawet rzucać było trzeba. I co? A nic. Absolutnie nic. Rozgromililiśmy ich do zera. Ilu nas wtedy grało? Z 8-mioro? Jakoś tak chyba. I co? 8:0? 100% sukcesu? Serio? No ja rozumiem, że fajterskie postacie jak Stalowego czy choćby Mike to były w tej scenie w swoim żywiole. Ale taki mój złodziejaszek czy gadacze i medycy dziewczyn? Też rozwaliły przeciwników? Serio? Do 0? I nikogo nam nie zdjęli? Ani jednej osoby? No nie. Coś tu nie gra. Jak dla mnie walka była ustawiona. Wygraliśmy tak spektakularnie bo tak było napisane w scenariuszu. Nie było żadnego ryzyka. A chociaż ja jestem łasy na pisanie akszynów to wtedy gdy mogę coś ugrać, gdy mam wpływ na to co się dzieje w sesji. A jak wynik jest z góry wiadomy to tracę motywację i zaangażowanie. Dlatego napisałem tamtego posta byle jak i też przeszło. Nawet moja postać rozwaliła przeciwnika i potem jeszcze stała na własnych nogach i takie tam. Bujda na resorach z tej areny wyszła, jedna wielka groteska.


Pustkowia

- Pustkowia były ładnie opisane. Dało się poczuć ten napromieniowany piach pod butami, ich bezludność i ogrom. To był niewątpliwie duży plus tej sesji. Nawet pewną monotonię opisów można by tutaj wybaczyć chociaż no przydałoby się przypraw urozmaicenie dać więcej.


Railroad

- To nie była sesja RPG tylko zwykły railroad. Czyli to nie była sesja do rozgrywania i grania jak to ma się przy RPG tylko do przeciągnięcia wzdłuż scenariusza. Skoro Micas robisz rekrutę do railroad to pisz w rekrucie, że będziesz prowadził railroad a nie sandboxa czy tam inne RPG. Wiesz jak się może wkurzyć Gracz jak odkrywa, że w pudełku nie ma erpegowych czekoladek tylko szyny do składania railroad? Bardzo mocno może się wkurzyć. Bo nie taki był deal w rekrucie. I nie to, że sesja zeszła trochę z pierwotnych założeń jak to często się zdarza tylko od początku planowane były te szyny w erpegowym pudełku. No to tak, takie coś wkurza i to bardzo.


Swoboda relacji

- Micas jak zwykle dawał dużo swobody w odpisach i opisach Graczy. Zwłaszcza w relacji między BG a BG. Tutaj można było dowolnie docować, pisać dialogi i inne takie. Wszystko było cudnie póki ktoś mieścił się na danej klatce filmu jaką przerabialiśmy w danym momencie. Dzięki temu chociaż między postaciami można było poczuć się swobodnie. To też stanowiło swoisty wentyl bezpieczeństwa w który MG mało ingerował a pomagał grać dalej.


Termin

- Termin to termin. I tutaj poprę Micasa, ładnie pilnował terminów i sesja toczyła się zwykle dość jednorodnym schematem.


UBMG

- Czyli Ulubiony Bohater MG. No czyli nasz niezawodny, niezniszczalny, najtwardszy z twardych Harris. Klasyka maczomeństwa. Tak naprawdę to sesja była o nim. To nie była postać do odgrywania, rozmawiania czy integracji tylko po to aby było widać na każdym korku jaki to jest mega i uberkoksu. Wkurzający prawie od samego początku. Zwłaszcza z tą jego historyjką na samym końcu. Jedyny raz jaki kojarzę gdy wydał mi się takim normalsem i sympatyczny nawet to gdy na moment Amu przejęła jego prowadzenie. A tak to klasyczny maczomen, wciśnięty w Drużynę i jątrzący samą swoją obecnością. Nie wiem po co BG w ogóle mieli kombinować ten czy inny plan skoro był UBMG na miejscu. Trzeba było zapytać i on by powiedział co robić. Przecież i tak Gracze mieli tyle wolności wyboru jak kaszanka w sklepie. Zresztą tak się przecież działo jak główkowaliśmy choćby w klatkach czy uciekać czy robić tego questa z zabiciem spaślaka. No MG musiał dopilnować aby UBMG wskazał właściwą bramkę. I zabić wszystkich niepokonrych.


Wykolejenie railroad

- Od jakiegoś czasu sesja wyraźnie straciła werwę i zapał. Nawet u samego Micasa dało się to zauważyć. Obustronne zakończenie biło po oczach z literek. W takim wypadku, wcześniejsze zakończenie sesji było moim zdaniem słuszną decyzją.


---


- W sumie chyba tyle z mojej strony. Jak pewnie widać w większości nie mam zbyt wielu wspomnień z tej sesji pod kątem misiowania i railroad. Czy pisałbym się na powtókę? No w takim wydaniu jakim była ta sesja to na pewno nie. Gdyby Micas wrócił do poziomu z "Operacji" to owszem, chętnie. Jeśli nie to chyba nie mamy co sobie zawracać gitary.

- Ale dziękuję wszystkim, Micasowi też, za możliwość wzięcia udziału w tej sesji. Z początku miałem duży zapał i werwę do tej sesji i swojej postaci i bardzo fajnie mi się pisało i czytało tą sesję. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze w innych sesjach
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 31-05-2019, 14:09   #813
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Nie powiem jak było że jesteśmy na Mojave to Barry był wyspecjalizowanym hazardzistą XD
Szkoda, że nigdy do Miasta Grzechu nie dotarł XD
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 02-06-2019, 20:48   #814
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
No to teraz moje słowo na niedzielę.

Przede wszystkim przepraszam za odpisywanie jako ostatni, brak czasu wciąż daje mi się we znaki. Przy okazji przepraszam również za małe zaangażowanie w końcowym etapie sesji. Zaprzestanie interakcji z innymi postaciami starałem się usprawiedliwić żalem po Lulu, nie wiem czy było to widoczne, ale przynajmniej jako tako logiczne.

No, ale nie miało być o mojej postaci, tylko o sesji. Pozwolę sobie wrócić do zaproponowanego przez Micasa schematu.

1. Mistrzowanie:

Bardzo imponowało mi zaangażowanie Micasa. Naprawdę świetne odpisy, zwłaszcza przedstawianie świata. Choć zgadzam się z przedmówcami, że elaboraty na temat sytuacji geopolitycznej świata były niepotrzebne. Lepiej było ograniczyć się do sytuacji w poszczególnych lokacjach. O to przecież chodzi w świecie Fallouta, o słabą znajomość tegoż świata. Niewielu wie co znajduje się za horyzontem. Pomimo istnienia większych organizmów państwowych jak Legion czy NCR, wciąż najważniejszą rolę odgrywają niewielkie społeczności. Tak przynajmniej widzę to ja.

O zaangażowaniu MG świadczy m.in. moment, w którym (chyba na początku walk w Malpais) jedną kolejkę rozegrał w falloutowym settingu. Ot tak na próbę i raczej ze świadomością, że to tylko ten jeden raz, no ale ogrom włożonej w to pracy był i jest imponujący.

Boleję natomiast nad ustalonym z góry kierunkiem sesji, co zauważyli inni. Właściwie jedyną ważniejszą decyzję, jaką mieliśmy okazję podjąć, był kierunek marszu po Malpais. A i tam ten słuszny kierunek został zasugerowany, co jeszcze wzbogacono informacją, że wybranie złego zapewne skończy się śmiercią wszystkich postaci. Tak się zresztą stało (w moim mniemaniu) w Malpais, gdzie niby mieliśmy wybór, ale gdy cyberpies Mike'a wybrał próbę ucieczki, skończył smutno.

Wspógracze

Dopisali i to bardzo. I wszystko jedno czy udzielali się ze mną na docu, czy wybrali inną drogę. Niemal każda postać była naprawdę ciekawym charakterem, któremu aż chciało się bliżej przyjrzeć, a ich odgrywanie przez graczy - coś pięknego. Dialogi pisało się z wielką ochotą. Nawet ten chaotyczny w celach w Malpais, moim zdaniem wyszedł naprawdę fajnie. Na długo zapamiętam postacie Amduat (siłą rzeczy ), Mike'a, Stalowego, Aiko i Lynxa, który mógłby śmiało próbować swoich sił w castingu do remake'a Forresta Gumpa.

Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to fakt, że niektóre postacie zdawały się mieć dość dużą wiedzę na temat przedwojennego świata. Pojawiały się jakieś wspomnienia filmów czy innych rzeczy, podczas gdy (tak mi się wydaje) przedwojenny świat to dla przeciętnego mieszkańca pustkowi terra incognita.

2. Co poszło dobrze/świetnie

Narracja, znajomość świata, zaangażowanie zarówno MG jak i graczy, klimat, udane wszczepienie graczom (a przynajmniej mi) świadomości, że ich postacie mogą zginąć, pilnowanie terminów, przez co sesja nie zwalniała, a przez to nie zamierała.

Paradoksalnie to co zabiło sesję, czyli wędrówka przez pustkowia. Klimatycznie mistrzostwo, świetnie oddano to co czuły wówczas nasze postacie. Szkoda tylko, że brak nadziei udzielił się po jakimś czasie samym graczom.

3. Co poszło nie tak

Narzucona ścieżka/droga dla postaci, o czym już pisałem.

Walka, walka, walka. Zauważyli to już inni, więc nie będę się na ten temat rozpisywał. Czego po sesji oczekiwali gracze (prócz walki) widać chyba w postach z "pórocznej przerwy", gdzie walka jest ważna tylko w przypadku paru postaci. Zauważę też, że byłem bliski zrobienia postaci bez wojowniczych skilli. To bym sobie wtedy pograł

Zbyt duża liczba graczy. Pomimo tego, że ekipa trafiła nam się naprawdę świetna, było nas jednak zbyt wielu. Podejmowanie decyzji w zaledwie tygodniowych kolejkach było z tego powodu sporym problemem i często paraliżowało poczynania drużyny (dopóki niektórzy gracze nie wzięli sprawy we własne ręce i nie zaczęli nomen omen dowodzić). Rozwiązaniem mogło być częstsze dzielenie drużyny na podgrupy, albo ukształtowanie jakichś struktur dowodzenia (co, znów moim zdaniem, samoczynnie nastąpiło w ABQ).

4. Jak bym to zrobił?

Trudne pytanie. Stwarza okazję do powymądrzania się, chociaż mój warsztat jest wielokrotnie skromniejszy niż Micasa. Na pewno ograniczyłbym bardziej liczbę graczy, starałbym się wrzucać zadania dla postaci innych niż wojacy lub w ogóle umożliwiał rozwiązywać pewne kwestie na kilka sposobów. Starałbym się na dłużej zatrzymywać w określonych lokacjach. Nie trzeba tak pędzić na łeb na szyję. Czy ABQ nie mogło być zamieszkane przez więcej ludzi? Czy w Malpais nie mogło być więcej grup społecznych, z którymi moglibyśmy wejść w kontakty? Wówczas nawet ten wytyczony z góry kierunek marszu nie byłby tak uciążliwy.

P.S. Dziękuję wszystkim za grę, a Micasowi za prowadzenie. Na pewno chętnie wróciłbym do tej sesji, ale już raczej z inną postacią, bo charakter Sticky'ego nie pozwoli mu zamienić dobrze wyposażonego baru na dalszą wędrówkę po pustkowiach. Szkoda, bo zżyłem się z chłopakiem.

P.P.S. Na koniec ciekawostka. Sticky został alkoholikiem dopiero podczas sesji. A nastąpiło to w jednej z pierwszych kolejek, gdy (nie pamiętam już kto - Aiko? Lucek?) zasugerował, że sanitariusz nie po raz pierwszy ma rano kaca. Pomyślałem wtedy: "czemu nie?"
 
Col Frost jest offline  
Stary 03-06-2019, 07:51   #815
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał Col Frost Zobacz post
P.P.S. Na koniec ciekawostka. Sticky został alkoholikiem dopiero podczas sesji. A nastąpiło to w jednej z pierwszych kolejek, gdy (nie pamiętam już kto - Aiko? Lucek?) zasugerował, że sanitariusz nie po raz pierwszy ma rano kaca. Pomyślałem wtedy: "czemu nie?"
Hihihi... jam to, nie chwaląc się, sprawił, przyznaję się bez bicia
Po prostu rzecz się wzięła z tego, że opisałeś (pisząc posta wcześniej ode mnie) Sticky'ego jako walczącego z ciężkim kacem Od razu stanęły przed moimi oczami sylwetki kumpli z roku, którzy na każdym niemal wykładzie pojawiali się podobnie "ciężcy na łeb", przez co potem spali na łokciach próbując (daremnie rzecz jasna) sprawić wrażenie, że są na wykładzie obecni czymś więcej od skacowanego ciała No to pozwoliłem sobie odmalować ten koloryt w swoich postach, a że Ty podłapałeś tą fazę koncertowo (świetna scena ze Stickym przysypiajacym na skrzynce ze sprzętem), to aż się prosiło, żeby MJ, wg karty postaci obdarzony ciętym i złośliwym poczuciem humoru, wyciął sanitariuszowi pranka z "walnięciem w skrzynkę" Zresztą przez całą sesję Sticky był niesamowicie wyrazistą i trójwymiarową postacią, za co wielki szacun dla Ciebie
 
__________________
Mam dość ludzi tak szczelnie zawiniętych we własną zajebistość, że zza krawędzi rulonu nie dostrzegają innych ludzi.
Loucipher jest offline  
Stary 03-06-2019, 12:56   #816
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
No, z tą skrzynką też fajnie wyszło W zasadzie powinienem Ci podziękować, bo ten pociąg do alko stał się chyba najważniejszym elementem tej postaci. Także dziękuję.
 
Col Frost jest offline  
Stary 03-06-2019, 13:02   #817
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Lightbulb

Dobra. To na podsumowanie rzucę swoją opinię i parę spostrzeżeń.

1. Mistrzowanie poszło mi dość... standardowo. Typowo, jak dla mnie. Opisówa, klimaty wojskowe/paramilitarne, "trochę" łomotu i witaminy W, okno na duży obrazek (jak to Frost wspomniał - geopolityka). Jak widać, nie sprawdziło się to na sesji postapo. To już drugi raz, bo w zamierzchłych czasach prowadziłem Neuroshimę, czy to w realu czy tutaj na Lastinn. Sesje te miały podobny wydźwięk. Fakt, że mogłem sobie geopol darować w postach na sesji i w zamian wrzucać do tematu informacyjnego albo tutaj. Ale czy bym sobie to całkiem odpuścił? Nie, to nie w moim stylu.

Jak Loucipher zauważył u mnie w notce, porwałem byka za rogi. Ta sesja to był eksperyment z kinem drogi, neuroshimową Rdzą i wrzuceniem do kotła realiów z Fallout: New Vegas, mieszaniem "railroada" z "sandboxem". Nie wyszło, jak to zazwyczaj bywa z eksperymentami. Jak dobrze L. przewidział, w pewnym momencie zabrakło mi jasno wyklarowanej wizji oraz weny, mniej więcej chwilę po wyjściu z Malpais.

Myślę, że dobrze oddałem absurdalność i beznadzieję Morza Wydm... ale to samo, co wyszło mi dobrze - czyli Rdza - udzieliła się wszystkim uczestnikom sesji. Na pytanie, czy mogłem to zrobić inaczej? Rzucić jakichś enpeców, ubarwić to jakoś?

Nie. Post factum muszę powiedzieć, że Pustkowia i ABQ wyszły tak, jak powinny. Logicznie. Dlaczego? Bo na tym terenie nie żyją normalni ludzie. Takie było wyobrażenie, wizja. Pełen survival, same zagrożenia, zero postaci neutralnych. Paradoksalnie - dobrze oddane realia sesji ucięły wenę tak moją, jak i graczy. Bo dizajn nie zakładał kompromisu i wygody uczestników. Ups. Jedyne co można było zrobić, to uciąć walkę i wprowadzić więcej eksploracji głębin Albuquerque... Co byłoby w sam raz dla sesji mającej trwać 2-3 lata w realu.

Cafe of Broken Dreams miało się pojawić i tak, było zaplanowane, w przeciwieństwie do niektórych Waszych domysłów. Miało to być miejsce, które na zasadzie cudu wytłumaczalnego światem gry miało uzdrowić postacie i zaznaczyć moment przejścia z Rozdziału 1 (Rdzy z domieszką Rtęci) do Rozdziału 2 (Stali / Ołowiu). R2 miał skupiać się na kilku elementach:

- decyzjach graczy, bez limitów czasoprzestrzennych (chyba, że chcieliby odejść z Teksasu, wtedy jakieś efektywne zakończenie sesji, bo gracze doszli do końca mapy ),
- wojnie frakcji (zarysowałem je w ostatnim wpisie na sesji; gracze mieliby obrać jedną, więcej lub żadną z nich celem udziału w walkach i przechylenia szali na jedną ze stron... bo są bohaterami),
- skakaniem po lokalnej mapie świata, znajdywaniem i wizytowaniem różnych lokacji, z wykorzystaniem Pipboy 2000 (może nawet udałoby się sprokurować mapę stylizowaną na tą z F2),
- wykorzystaniem Barteru w praktyce i znaczących, może nawet colokacyjnych zmianach w ekwipunku BG,
- mniejszych questach w lokacjach/od BNów, nabijaniu expa i wskakiwaniu na wyższe poziomy rozwoju postaci.

Rozdział 3 miał być odwiedzinami w mocno zarośniętych pozostałościach stanu Arkansas, celem usunięcia pewnego high-level/high-tech zagrożenia dla Teksasu (prawdopodobnie zjednoczonego i uspokojonego pod władzą 1 z frakcji). Oczywiście, tylko BG - bohaterowie teksańskiej wojny - mogliby zaradzić zagrożeniu. I oczywiście tylko z high-techowym sprzętem - broń energetyczna, Gausse, Power Armor, etc.

Wychodzi na to, że wszystko to, czego chcieliście od tej sesji było dopiero po przebyciu "czyśćca" Rozdziału 1. Ups.

Co do mechaniki - okazało się, że bez mocnego otrzaskania, wyklepania roboczogodzin, a najlepiej bez maszyny liczącej z wgranym systemem mechanika jest niegrywalna w praktyce tak przy stole jak i na forum. I to jest oczywiste, bo mechanika ta była tworzona i optymalizowana dla gry komputerowej, a nie dla kości i ludzi.
Co nie zmienia faktu, że tworzenie i rozwój postaci w systemie S.P.E.C.I.A.L. lubię. Nie znam innego, który dawałby taką swobodę i opcje w pakiecie klimatycznym. Ta mechanika to *jest* Fallout.

Co do moich graczy - powystawiałem Wam notki. Nie będę tutaj ich przeklejał. Generalnie było pozytywnie i poniekąd przełomowo, bo byliście bardzo aktywni w komentarzach, prowadziliście między sobą dialogi... Długo by wymieniać pozytywy.

2. Na pewno gracze - a przynajmniej ci, którzy zostali w sesji do końca. Nie mogło być lepiej. Wzajemna interakcja, wysoka aktywność, kombinowanie, ciekawe postacie, otrzaskanie z erpegami, dobrze rozpisane i konsekwentnie prowadzone postacie.

I... w zasadzie tyle.

3. Analogicznie, na pewno gracze - a przynajmniej ci, którzy w kiepskim stylu zwiali z sesji. Nie będę się na ich temat rozpisywał, bo i po co? Jestem na tego typu zachowania cięty i nie mogę tym osobom zagwarantować, że przyjmę ich do jakiejkolwiek przyszłej sesji mojego autorstwa.

To tak... dyplomatycznie mówiąc.

Dorzucę też spostrzeżenie, które wyziera z postawy pewnych uciekinierów oraz z Waszych podsumowań: gdzieś wsiąkło i znikło zaufanie do MG. Nie ma sesji nie-toksycznej bez zaufania do MG (i bez MG, któremu można zaufać). Odsyłam raz jeszcze do wzmianki o Rozdziałach 2 i 3. Miało prawo wsiąknąć i zniknąć, ale chyba nikt nawet nie pomyślał/nie zapytał: co było "za zakrętem"? Aj.

4. Punkt czwarty pominę z przyczyn oczywistych.

Podsumowując: nie było najlepiej, ale nie było też najgorzej. Historia mi się w pewnym momencie trochę przetarła (jakby szorowana papierem ściernym), ale mocno nadrabiali gracze i ich postacie - przynajmniej do czasu wyparowania weny. Potencjał był, zrealizowany jednak tylko częściowo. Czy wrócę do tematu? Może gdzieś, kiedyś, ale raczej nie w formie forumowej. Do postapo będę chyba preferował format szybszy, GDocowy/czatowy albo w realu.

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za udział. Do następnego.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 03-06-2019 o 13:05.
Micas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172