lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Postapokalipsa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/)
-   -   [sesja] Big in Japan. - SESJA PRZERWANA (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/1822-sesja-big-in-japan-sesja-przerwana.html)

fleischman 21-08-2006 22:56

[sesja] Big in Japan. - SESJA PRZERWANA
 
Wprowadzenie dla ewentualnych osób postronnych (zwanych także obserwatorami).
Oto zaczyna się kolejna sesja fallouta prowadzona przeze mnie. Graczem będzie Redone
Czas akcji, tuż po zrzuceniu bomb. Miejsce akcji, Japonia.
Czyli świat fallouta, ale jest to nasze swobodne gdybanie, a co się działo wtedy w Japonii?
Miłego śledzenia sesji, oraz komentowania i oceniania ;)

--------------------------------------------------------------------------------

Chłód, zimno, mrok, cisza, niespokojna cisza, zapach potu i łez. Mitsuyo Okamura leżała na plecach patrząc się w zimny, stalowy sufit. Próbowała prześwidrować go wzrokiem żeby zobaczyć co jest nad kilkumetrową warstwą stali i ołowiu, i kilkudziesięciometrową warstwą ziemi. Jeśli wierzyć obrazom, które były pokazywane w telewizji to nie było tam nic. Spalona ziemia, radioaktywny obłok, chmury zasłaniające niebo.
~Podobno główny atak poszedł na Chiny, to tak niedaleko...~
Podparła się na łokciach, rozejrzała dookoła. Zastanawiała się jak określić to co widzi. Jedyne co jej przychodziło do głowy to: niespokojny spokój.
~Pff, nonsens, niespokojny spokój, ile to ja juz czasu nie spałam?~
Dotknęła swojej twarzy, policzków, wyczuła miejsce, w którym spływały jej łzy, już wyżłobiły prawie dolinę w jej policzku. Przesunęła palce wyżej, poczuła wilgoć, już nie kontrolowała łez. Jeszcze raz rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszędzie zimna stal. Wszędzie leżące blisko siebie kobiety. Ile tu było osób. 200? 300? Na pewno więcej niż teoretycznie powinno ich tu być. Jej mąż leżał w innej klatce. Wyszukała wzrokiem swoje dwie przyjaciółki. Spały. Też bym chciała spać. Opadła znowu na karimatę. A ile osób tam na powierzchni zginęło? Nie pozostały nawet ciała. Od czego to zależy kto umiera a kto żyje dalej? Dlaczego właśnie ja przeżyłam? Ile czasu będziemy tutaj?
Powieki jej ciążyły. Zamknęła na chwilę oczy.
Śniło jej się, że biegnie przez łąkę, tę na której oświadczył się jej Ryutaro. To samo drzewo, a raczej dwa splątane drzewa, pod którymi... Dźwięk trąbki. Otworzyła oczy, to był tylko sen. Spałam, nareszcie. Wszystkie postacie wokół niej poruszały się ospale, bez woli życia. Z głośników, dobywał się uporczywy dźwięk trąbki. Już wiedziała co to znaczy. Szybkie mycie i posiłek. Pewnie jak zwykle jakaś papka podobno wysokoenergetyczna i dostarczająca wszystkich najważniejszych mikroelementów.
Długi korytarz o stalowych ścianach, wszechobecne kamery i strażnicy w pancerzach wspomaganych. Podobno dało się w nich wyjść na zewnątrz i przeżyć.
Krótka wizyta w szatni, gdzie kilkaset kobiet rozbierało się do mycia, a raczej kilkusekundowego, zimnego prysznica. Wodę też trzeba było oszczędzać. Na zewnątrz narazie wszystko było zatrute. Nawet wody głębinowe. Przynajmniej tak im mówiono.
Potem śniadanie. Jedzone w ciszy i spokoju. Jak zwykle papka. A potem... Czas wolny. Tego tutaj nie brakowało. Tylko normalnie człowiek się z czasu wolnego cieszy a tutaj... Nie bo nie było co robić. A jak nie ma się co robić, to człowiek myśli, myśli o najgorszym.

Redone 24-08-2006 21:02

Słońce prześwitywało przez świerzo wyprane firanki. Kazuhiko wbiegł do kuchni i wykradł ciastko z talerza po czym ulotnił się myśląc, że nie widzę co zrobił. Uśmiechnęłam się do siebie i dalej kroiłam warzywa. Przygotuję dla Ryutaro ryż z warzywami, który tak lubi. Niegługo powinien być w domu. Może pójdziemy na spacer do parku, wszyscy razem. Niedługo lato się skończy, więc trzeba korzystać z dobrej pogody. No nie, znowu spadł mi nóż...

...Jedząc obrzydliwą, bezsmakową papkę przypomniałam sobie jak jeszcze niedawno byłam szczęśliwa. Tamten dzień był cudowny. Mąż przyniósł mi wielki bukiet kwiatów a potem poszliśmy na spacer. Czy takie szczęśliwe czasy jeszcze kiedyś powrócą?
Najbardziej martwi mnie jak to wszystko zniesie mój syn. Chciałabym być z nim w nocy, ale jest już na tyle duży, że nie potrzebuje matki. Tak w każdym razie mówią, ale ja wiem, że powinnam przy nim być. Przysiadłam się do Shige i Hanae. Skoro się nudzić, to razem.
- Wiecie, mam nadzieję, że w końcu to wszystko jakoś zorganizują. Nie ma szans, że szybko stąd wyjdziemy. Mogliby stworzyć namiastkę szkoły, przynajmniej miałabym co robić.
Patrzyłam w dal, na szarą ścianę, wcale jej nie widząc. Może pójdę do kogoś z tym pomysłem szkoły? Ale do kogo? Muszę to dobrze przemyśleć.

fleischman 26-08-2006 00:07

Szkoła. Myśl o szkole rozbawiła dwie przyjaciółki. Szkoła tutaj? Po co.
Po chwili jednak zniknął im uśmiech z twarzy. Będą tutaj długo. Dłużej niż myślały. Jak długo? Nikt nie wie. Może faktycznie szkoła to nie taki beznadziejny pomysł.
Reszta posiłku przebiegła w ciszy. Wszystkie 3 jadły nie odzywając się do siebie.
Mitsuyo po skończeniu poszła szybkim krokiem do punktu informacyjnego. Dowiedziała się tam, że wszystkie prośby i propozycje trzeba złożyć na piśmie i wrzucić do skrzynki wiszącej na ścianie obok.
Skrzynka była mała, czarna, drewniana i wypełniona po brzegi różnymi kartkami, które prawdopodobnie były wcześniejszymi "prośbami i propozycjami".
Mimo wszystko Mitsuyo wzięła formularze ze sobą planując wypełnienie ich.
W końcu niczego lepszego do roboty nie miała tutaj.
A może ktoś przeczyta...
Poszła tradycyjnie do kwater mężczyzn. Po drodze spotkała swojego męża i synka.
Mąż wyglądał na zmęczonego, jednak mimo wszystko stał wyprostowany, jakby nie stracił jeszcze nadziei. Mówił swoją postawą wszystkim naokoło "jeszcze nie wszystko stracone".
Mitsuyo opuściła wzrok i spojrzała na swojego syna. Pochlipywał lekko. Znowu płakał. Płakał codziennie mówiąc ciągle, że on chce do domu. Tym razem tylko pochlipywał lekko. Powoli on też się przyzwyczajał do warunków. Do świadomości tego, że świat zewnętrzny.. praktycznie nie istnieje. Ale jak można się do czegoś takiego przyzwyczaić.
Jak się przyzwyczaić i nie stracić człowieczeństwa.
Czy jest możliwe żeby wrócić do normalności, po wyjściu na powierzchnię?
Czy w ogóle kiedykolwiek zobaczą jeszcze powierzchnię inaczej niż przez szklane oko kamery?

Redone 27-08-2006 11:56

Wzięłam syna na ręce i poszłam z nim i z Ryutaro do kwater mężczyzn. Biedny Kazuhiko, mizernieje w oczach, jest coraz chudszy i bledszy. W kwaterach było kilkanascie kobiet, również odwiedzających swoich bliskich. Tak się nie da żyć. Mężowie i żony osobno, dzieci rozdzielone z matkami. Z jednej strony wiem, że tak jest lepiej, w końcu ostatnie czego nam na razie potrzeba to kobiety w ciąży. Ale z drugiej strony, ta rozłąka wydaje się taka nieludzka.
Usiedliśmy na łózku, jak zwykle rozmawiając o niczym ważnym. Bo o czym tu można rozmawiać? Opowiedziałam Ryutaro o moim pomyśle zorganizowania szkoły. Tak jak myślałam, poparł mój pomysł, on też ma już dość bezczynnego siedzenia.
Wygląda na to, że kolejny dzień upłynie na gapieniu się w sufit i romawianiu o byle czym. Zachowało się trochę książek, ale długo trzeba czekać w kolejce, aby jakąś dostać. Najbardziej martwi mnie to, że Kazuhiko nie ma co robić. Tak jak wszystkie dzieci. Nie ma tu jak się bawić, ani czym. Zresztą i tak nikt nie ma ochoty na zabawy, pozostałe dzieci też siędzą przytulone do rodziców. Kolejny dzień w piekle.

fleischman 03-12-2006 22:25

Co ludzie robili w takich warunkach?
Część popadała w katatonię, przesiadywali całymi dniami na łóżkach kiwając się w przód i w tył. Karmili ich przez rurkę. Stawali się warzywami, mimo że nie mieli nigdy styczności z promieniowaniem.
Część starała się zachowywać normalnie. Stwarzali pozory. Normalnie jedli, myli się, żartowali, rozmawiali z tymi, których mózg nie zamienił się w gąbkę.
Jednak w nocy, w nocy rzeczywistość ich dopadała, w nocy nie było przed nią ucieczki.
Była też inna grupa ludzi, bardziej odpornych.
Mitsuyo patrzyła na to bardziej realistycznie. Wybiegała myślami w przyszłość. Po pierwszych dniach załamania całymi godzinami myślała. Jak zorganizować nowy świat? Jak wychować syna?
Czasami dzieliła się nimi z mężem. Wspierał ją w jej rozmyślaniach, sam też czasem dał jakiś pomysł. Jednak był to po prostu kolejny sposób zabicia czasu.
Ranek. Powolne wstawanie ludzi. Zimna woda, papka.
Tak zwana normalność. Krótki szum dobiegający z głośników, cisza a potem metaliczny, urzędniczy głos.
"Uwaga, uwaga. Wszyscy po posiłku są proszeni o skierowanie się do świetlicy."
Lekkie poruszenie na stołówce. Świetlica. Miejsce gdzie wyświetlano obrazy z powierzchni. Ludzie za każdym razem szli tam z nadzieją, że zobaczą palmy, wodę, góry, czy inne uspokajające widoki świadczące o życiu na ziemi. Zawsze mieli nadzieję, że gdzieś na ziemi jest jakiś skrawek nietknięty zagładą. Zawsze wracali załamani i zawiedzeni.
Jedzenie tym razem poszło wszystkim znacznie szybciej.
Mitsuyo ruszyła zdecydowanie w kierunku świetlicy.
~Co tym razem? Może powiedzą coś nowego?~
Nic nowego. Tradycyjnie pokazują zgliszcza i pustynię. Lektor opowiada o tym jak to Japonia powoli odradza się z popiołów. Jak się odradza? Gdzie?
Ci żołnierze w 50 kilowych kombinezonach przeciwpromiennych? To ma być życie na powierzchni?
No ale niestety. Przez najbliższe lata inaczej to wyglądać nie będzie.
Jednak nadzieja. Końcówka programu mówiła o nadziei.
Plany, plany nowego Tokyo. Wielka kopuła, normalne budynki.
Prezentacja się zakończyła. Głos lektora jeszcze mówił.
"poszukiwani ludzie do współpracy w budowie nowego Tokyo. Prosimy o składanie wniosków w sekretariacie."
~Nadzieja?~

Redone 16-12-2006 19:49

Świat. Obrazy z powierzchni. Tego już nie można nazwać światem. Teraz naszą rzeczywistością jest ten cholerny bunkier, w którym jesteśmy zamknięci jak małpy w laboratoriach.
Czy w ogóle Tokyo da się odbudować? Czy to jeszcze nie za wcześnie? Cóż, są tu ludzie którzy chyba się na tym znają. Chętnie pomogłabym w odbudowaniu miasta, ale co ja mogę? Jestem tylko kruchą kobietą, na dodatek muszę zająć się synem, szczególnie teraz nas potrzebuje. Ale skoro nie ja to może...
- Ryutaro, może ty zgłosisz się do odbudowy miasta? - spojrzałam na męża z nadzieją w oczach.
Sama nie wiem czemu tak mi zależy na tym, może chcę mieć wieści z pierwszej ręki? A z drugiej strony, nie powinnam pozbawiać Kazuhiko możliwości spędzania czasu z ojcem. Wszystko zależy od Ryutaro, to powinna być tylko i wyłącznie jego decyzja.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:43.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172