Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-12-2020, 14:05   #21
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Szokujący wieczór w „Four Queens”

Mrożąca krew w żyłach strzelanina na złomowisku i ucieczka starym tunelem wciąż jeszcze wpisywały się w pewnym stopniu w coraz bardziej dziurawą koncepcję telewizyjnej inscenizacji, lecz kiedy kwartet wyciągniętych z hibernacji nieszczęśników w końcu dotarł przed oblicze swego patrona, wstrząśnięty Brad stracił resztki nadziei na happyend. Otaczające go miasto naznaczone było pomimo swego blichtru i zbytku mnóstwem rys w postaci uszkodzonych fasad budynków, pozbawionych szyb okien, rdzewiejących słupów nieczynnej sygnalizacji świetlnej oraz wraków rozszabrowanych pojazdów; zbyt licznych, aby można to było złożyć na karb przerażająco konsekwentnej scenografii.

Powoli, ale sukcesywnie, roztrzęsiony umysł aktora zaczynał przyjmować do wiadomości, że otaczający go świat nie był bynajmniej telewizyjną fikcją wykreowaną na potrzeby spektakularnego show.

To był prawdziwy stan rzeczy.

W każdych innych okolicznościach Pitt natychmiast po zakończeniu powitania ująłby Goodmila pod ramię i wraz z gospodarzem do bladego świtu celebrowałby towarzyskie wydarzenie sezonu, zabawiając gości dykteryjkami, opowieściami ze świata czerwonych dywanów, anegdotami z planu filmowego. Teraz jednak – rozdarty emocjami tak silnymi, że budzącymi wręcz bolesne zawroty głowy – mężczyzna nie potrafił na niczym skupić uwagi dłużej niż przez minutę, wciąż powracając myślami do nieistniejącej już najwyraźniej przeszłości.

W jego głowie biły się ze sobą o palmę pierwszeństwa myśli związane z losami dzieci i byłej żony; z rodzinną posiadłością, z inwestycjami poczynionymi przez ostatnie lata przed hibernacją. Kto z przyjaciół i znajomych przetrwał nieznane Bradowi jeszcze wydarzenia po upadku amerykańskiej cywilizacji? Co stało się z zawartością kont bankowych, co z kolekcją nagród i wyróżnień filmowych zdeponowaną w First Bank of America?

I co z Hollywood, Akademią Filmową oraz Oskarami?

Próbując wziąć się w garść, aktor zabrał z tacy przechodzącej hostessy szklankę whiskey i wychylił ją duszkiem krzywiąc się przy tym niemiłosiernie. Być może był to jedynie efekt hibernacji, ale smak trunku wydał się mężczyźnie paskudny, wręcz prowokujący do natychmiastowego wyplucia. Przełknął alkohol wbrew sobie samemu roniąc na koszul jedynie kilka kropelek.

Mads zniknął niczym cień, zbyt szybko i ku rozczarowanej irytacji Pitta. W otaczającym Brada świecie Mikkelsen był jedyną znaną obecnie emocjonalną kotwicą, łącznikiem z współdzieloną przeszłością Poza trójką współtowarzyszy hibernacji, których aktor nie zdążył jeszcze poznać, Duńczyk był być może jedynym człowiekiem w otoczeniu Brada, który mógł zrozumieć jego wstrząs i pomóc się odnaleźć w całkowicie obcym świecie.

Otaczający Pitta ludzie mijali go z szokującą obojętnością, obdarzali mężczyznę ledwie powierzchownym zainteresowaniem boleśnie komunikującym upiorną prawdę: oni go nie znali! Ci ludzie go nie znali, nie wiedzieli, kim był, nie przejawiali najmniejszej nawet ochoty ku temu, by pławić się w blasku jego sławy! Było to dla Brada doświaczenie tak nienaturalne, tak mu obce, że wręcz nie mieszczące się w głowie.

Kilka kolejnych szklanek whiskey pomogło nieco stępić te przykre doznania, ale niezaspokojona ciekawość drążyła jaźń Brada niczym pytania prokuratorów pogrążające do końca Harveya Weinsteina. Ignorowany przez większość gości i obserwowany z ukosa przez ochronę przybytku, gwiazdor znalazł sobie wolne miejsce przy jednym z barów. Nazwisko Goodmilla bez trudu otworzyło usta pracującego za kontuarem mężczyzny, co w rzeczy samej tylko pogorszyło samopoczucie Pitta.

Promieniujący zawodową życzliwością barman poświęcał mu swoją uwagę nie dlatego, że szczęśliwym trafem zdarzyło mu się obsługiwać samego Brada Pitta – on dołownie wyłaził ze skóry po to, by zaspokoić wszelkie potrzeby znajomego pana Goodmilla, kimkolwiek ten by nie był.

Lecz z biegiem konwersacji przy szklankach serwowanego trunku uwaga aktora skupiała się coraz bardziej na opowieści barmana; na szokującej i przerażającej historii globalnego upadku ludzkości zaserwowanego jej przez rozumne maszyny, które miały być protektorami ziemskiej cywilizacji.

Im dłużej Brad słuchał o Molochu, o Hegemonii, braku federalnego rządku, radioaktywnych burzach, o mutantach i Neodżungli, o zapaści przemysłu filmowego i upadku wartości etycznych swego pokolenia, tym bardziej pewien był, że nie dotrwa do świtu przy zdrowych zmysłach.
 
Ketharian jest offline  
Stary 31-12-2020, 18:25   #22
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Nie minęła chwila kiedy jego nikły wewnętrzny uśmiech miał się nieznacznie wykrzywić w kierunku spodziewanego i nawet wyczekiwanego niezadowolenia. Oto bowiem, dostał odpowiedź na swoją prośbę. W sumie nic nadzwyczajnego. Słowa Goodmila brzmiały...

- Doktorze Dykhovichny, proszę poświęcić czas sobie i swoim potrzebom, wszystkim innym stanom możemy przyjrzeć się jutro. Wszystkich nas goni czas. Ja również mam datę ważności, choć zapewne nie tak przedłużoną jak pańska. Porozmawiamy jutro.

Walter ukłonił się lekko i pozostał w tej pozycji przez dłuższą chwilę. Nie odzywasz się nie proszony. Nie paplać bez sensu. Znasz swoje miejsce. Proste zasady. Liczyły się tylko konkrety. Czy to nie było piękne? Prosty, nieskomplikowany świat który się wcale nie zmienił, aż tak bardzo… a przynajmniej nie żeby było to nadzwyczajnie widoczne. Ważny był sygnał. Psycholog był człowiekiem konkretu. Tylko to się liczyło. Nic więcej.

Sens słów Trevora? To był już inny, bardziej zawiły temat. Na tyle dróg można było prowadzić rozgałęzienia! “Data ważności”, “ “przyjrzeć jutro”, “przedłużona jak pańska”. Po prostu kurwa słodko.

Nie chciał zgadywać, ale albo ich dobrodziej był w środku jakiegoś chaosu wykraczającego poza normalnie przyjęte normy w tym świecie, albo kurewsko mocno był świadomy kruchości i przemijalności życia… albo jedno i drugie. Zabawne, że cenił sobie ich jako wartość wyższą? Słodko pierdzący łgarz i do tego nieudolny! Kamienna twarz przydaje się w hazardzie, a przynajmniej to próbują Tobie wmówić. Prawda była taka, by tak grać i okazywać emocje, aż samemu się w nie uwierzy. Wtedy? Wtedy nawet najlepszy kanciarz jest w stanie kupić twoją bajkę jak dziecko. Znajomość procesów osobowościowych tylko pomagała.

Niestety, ta sytuacja wymusiła na nim konieczność zmiany planu. Skoro nie mógł dorwać Goodmila… a będzie musiał rozgryzać jednocześnie go i zebranych w sytuacji formalnej, a nie luźnej gdzie każdy opuszcza gardę.,..

Doprowadzić się do porządku. To najważniejsze i chwała skurwielowi na górze jeśli był, bo bez tej krótkiej wymiany zdań z Tomem pewnie by nie zadbał o jej zabranie! Ha! Cudownie mieć coś swojego. Coś, co sprawi, że każdy na niego spojrzy i powie… ten to ma styl. Jakby nie było widział tych wszystkich obszarpańców jak szli do 4 Queens! Nawet bez zawartości bił wszystkich na głowę łaszkami, a z nią? No, bez jaj…

Tak więc, ogarnąć się. Prysznic, toaleta, dobudzanie i pobudzanie ciała do dalszej zabawy. Potem kasyno i poznawanie ludzi. Celuje się oczywiście we wpływowych, a to znaczy, że trzeba zagadać z barmanem i wykazać pewien wspólny grunt. Ci co leją trunki znają każdego i wszystko mogą załatwić jakby nie było. Potem karty, ruletka. Najlepiej z wpływowymi, tymi co się odznaczają na tle szarej tłuszczy. Potem trochę alko, znowu hazardzik wyciąganie informacji, rozmowy o panienkach… i panienka. Ekskluzywna… przedtem jednak, walki na arenie. Nie ma to jak popatrzeć na prawdziwie męski sport… Ostatecznie rozrywka dużo mówi o ludziach. Nie ukrywał przed sobą w duszy, że korciło go postrzelanie i poznęcanie się nad żywym, inteligentnym obiektem… hmm… może z nowymi przyjaciółmi których miał zamiar poznać...

Musiał tylko pilnować zegarka i być w zdatnym, kompletnym, przytomnym stanie z rana by nie zawieść Goodmila… Dykhovichny był w końcu profesjonalistą. Nie można było pokazać, że traci kontrolę, prawda?


“ It's not personal Sonny, It's strictly business. “


Jak by nie patrzeć. W świecie skurwieli trzeba pokazać, że jest się większym. Większym, prawdziwym mężczyzną i do tego z przeszłości! Ze świata pizd i cacusiów co wszyscy jak owieczki! Hahahaha, już widział tą reklamę w ustach odpowiednich ludzi od których zamierzał wyciągnąć prawdę o świecie układów w którym przyszło mu żyć. Może i był z przeszłości, gdy wszystko było cacy, ale był skurwielem jak oni, jak nie większym!

Na spokojnej twarzy Nikolayevich’a zagościł nieznaczny, delikatnie zarysowany pogodny i łagodny, obiecujący troskę i opiekę uśmiech co sięgał oczu. Moralność była dla słabych wiedzionych potulnie na rzeź. Emocje były niczym innym niż narzędziem.

Coś się kończy… coś się zaczyna, a teraz… teraz zaczynał się jego czas…
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 01-01-2021, 21:49   #23
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
“Więc jest nadzieja… skoro ich przeniesiono, przed atakiem do umocnionych schronów, to jest szansa, że z Jenny zrobili to samo” - myślał gorączkowo Jacob, jakby gość przedstawiający się Goodmill, nie powiedział nic innego.

Stan jego umysłu pozwalał mu już mniej więcej funkcjonować. Mimo, że od momentu wybudzenia z letargu minęło nie więcej niż kilkanaście godzin, miał wrażenie, że trwało to kilkanaście dni. Pościg bikerów, strzelanina przy cmentarzysku samolotów… Natłok informacji wylewający się z ust podstarzałego przewodnika… Moloch, koniec świata, radioaktywna pustynia,mutanci to wszystko przyprawiało o zawrót głowy. Miał wrażenie, że ktoś wtłoczył go w środek kalejdoskopu - kupił kiedyś Jenny taką zabaweczkę na festynie z okazji końca żniw. Teraz, po kilkunastu godzinach, po wędrówce rozświetlonymi neonami ulicach, po rozmowie z facetem, który niewątpliwie stał za ich uwolnieniem, miał pewność, że być może nie wszystko stracone.

Był i plus całej sytuacji, na pewno kartel nie będzie go ścigał za to co zrobił Fernandezowi przed udaniem się do kriokomory… bo ich pewnie wszystkich szlag trafił, przynajmniej taką miał nadzieję. Nienawidził się za to, że dla nich pracował, zszywał tych skurwysynów po potyczkach z gangami, czy policją. To wszystko w tajemnicy przed rodziną, byle zapewnić im godziwy byt. W dzień lubiany przez wszystkich weterynarz, kurwa, jego sąsiadem i najlepszym kumplem był miejscowy szeryf...a w nocy łatający gangusów lekarz… Przynajmniej to się skończyło…

“Kto jak kto, ale ten cały Goodmil, na pewno ma wiedzę i możliwości, by pomóc mu odnaleźć Jenny…” - zrozumiał, że będą dla niego pracować, wspomniał coś o wynagrodzeniu, a on już wiedział, czego będzie chciał.

Rozejrzał się po współtowarzyszach niedoli, nie wierząc własnym oczom do tej pory, ale musiał uwierzyć. To był cholerny Brad Pitt - nie był nigdy jakimś wielkim fanem, ale zaskoczony był na pewno teraz, widząc go obok siebie. Czuł zmęczenie w nogach i głowie, to wszystko go przytłaczało, poza tym poczuł ssanie w żołądku, jakiego nie pamiętał od dawna. Musiał odpocząć i zjeść, potem pewnie urżnie się w trupa i zaśnie… bo tylko alkohol był w stanie roztelepany mózg uspokoić. Podniósł torbę ze swoimi rzeczami i rzucił do pozostałych: - Nie wiem jak Wy, ale ja zamierzam coś zjeść i się urżnąć… - rozejrzał się za kimś z obsługi, miał zamiar zamówić tomahawka z frytkami i solidną kolejkę burbona do swojego pokoju i wziąć prysznic, a stan lokalu wydawał się mówić, że jest to całkiem możliwe.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 09-02-2021, 10:33   #24
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Noc w “Four Queens”

Czas spędzony przy barze wydawał się pędzić jednocześnie w szaleńczym tempie i wlec się niewyobrażalnie. Po części miał w tym udział paskudny w smaku alkohol, od którego Brad nie potrafił się uwolnić, po części zaś niewiarygodne opowieści barmana. Młodzieniec stojący za kontuarem nie miał pojęcia, że rozmawia ze znanym na całym świecie aktorem, co początkowo bardzo Pitta konfundowało, ale co po pewnym czasie stało się niezwykle praktycznie. Zero pytań o nową rolę, o cenę posiadłości w Kalifornii, o poglądy na prawa środowisk LGBT czy deklaracje poparcia dla BLM. Młodemu człowiekowi wystarczało, że podstarzały dziwak w stanie ustępującego szoku był honorowym gościem pana Goodmila.

Na przemian popijając z całkiem czystej szklanicy i gryząc jakieś mdło przyprawione mięso, Brad umiejętnie stawiał pytania budując sobie w głowie coraz wyraźniejszy obraz Vegas AD 2050.

I nie była to uspokajająca nerwy układanka. Mad Czarny Pies, Nakamura z Yakuzy, stary Hal. Suarez i John Poff Poff. I oczywiście Goodmil. Śmietanka ewidentnych kryminalistów, która dla Brada była ucieleśnieniem postapokaliptycznego koszmaru, ale która w oczach młodego barmana jawiła się godnym szacunku gronem ludzi sukcesu.

Pierwsze dobre wiadomości pojawiły się, kiedy aktor skierował rozmowę na tory związane z tematem Kalifornii. Los Angeles, San Diego i San Bernardino wciąż znajdowały się na mapie świata, chociaż rządziła nimi anarchia. To zapaliło w myślach Brada iskierkę nadziei na odnalezienie rodziny, chociaż zdrowy rozsądek przytłaczał tę nadzieję rozpaczą. Czymkolwiek był naprawdę ten Moloch - a Pitt obstawiał tu jednak krecią robotę Chińczyków lub Rosjan - zdziesiątkował on amerykańską populację w zastraszającym tempie.

Brad świadomy był tego, że nie pozna prawdy, jeśli samemu nie dotrze do jej źródła. Musiał przedostać się do Los Feliz, by rozpocząć własne poszukiwania od współdzielonej z Angie rezydencji w Malibu.

Na drodze stały mu radioaktywna pustynia, monumentalne pogodowe anomalie oraz stworzenia, których prezentowane przez barmana opisy rozsądek aktora natychmiast poddawał w wątpliwość. Z trudem dusząc w sobie pragnienie jak najszybszego wyruszenia w drogę, Brad przygotowywał powoli plan: jakikolwiek plan mający przynajmniej szczątkowe szanse powodzenia. Doskonale pamiętał ucieczkę z kliniki hibernacji do Vegas, pościg bikersów i rozszalały żywioł, który ich pochłonął. Pitt nie miał złudzeń co do swoich szans, gdyby w pojedynkę stanął naprzeciw takiej anomalii.

Potrzebował planu, zapasów i znających realia Zachodniego Wybrzeża przewodników, a wpływowi ludzie z Vegas mogli mu to ogromnie ułatwić… wpierw jednak musiał odkryć, dlaczego właściwie ściągnęli go do miasta i jakie sami mieli plany wobec grupki wybudzonych ze snu przypadkowych reliktów przeszłości.
 
Ketharian jest offline  
Stary 19-02-2021, 16:42   #25
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Noc w „Four Queens”

Czując jak alkohol w końcu uderza mu do głowy, Brad odsunął od siebie pustą szklankę, zanim uczynny barman zdążył ją na nowo napełnić. Chociaż rozbity mentalnie aktor niczego nie pragnął bardziej od utopienia trosk w mocnym jak diabli trunku, zdrowy rozsądek powstrzymywał go przed tym dogasającymi impulsami opamiętania.

Goodwil ewidentnie miał jakieś plany względem kwartetu wyciągniętych z hibernacji nieboraków. Gdyby ich nie miał, nie inwestowałby kasy ani czasu w działania renomowanych paramilitarsów. Być może spodziewał się w kapsułach kogoś innego, a może zależało mu właśnie na tej czwórce. Jakimi by się nie kierował motywami, jego zamiary wobec ocalonych mogły zupełnie nie współgrać z konstruowanym mozolnie planem Pitta.

Lecz w opowieści barmana pojawił się przelotnie ktoś inny, kto mógł się w niedalekiej przyszłości okazać cennym sprzymierzeńcem. Mad Dog, mafijny capo obsesyjnie zainteresowany przedwojenną historią, płacący krocie za dobrze zachowane artefakty i chłonący mocno już widać zagubioną wiedzę wszystkimi zmysłami. Tym, czego w tej historii Brad nie rozumiał był jakiś dziwaczny narkotyk zwany Tornadem, który według barmana posiadał właściwość przenoszenia ludzi w czasie podczas snu. Im dłużej aktor słuchał tej akurat opowieści, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że młodzieniec za kontuarem robi z niego wariata albo sam był niespełna rozumu. Farmaceutyk o podobnych właściwościach najzwyczajniej w świecie nie miał prawa istnieć.

Lecz to nie Tornado samo w sobie zainteresowało Brada, a postać człowieka, który kontrolował jego produkcję i obieg. Jeśli plotki nie kłamały i jeśli Mad Dog naprawdę był tak zafascynowany przedwojenną historią, wykształcony i obyty w świecie człowiek pokroju Pitta mógł mu się jawić ósmym cudem świata – źródłem mnóstwa użytecznej wiedzy wartym tego, aby zaciągnąć u Brada jakiś dług wdzięczności.

Tak, niezależnie od planów Goodwila priorytetem Pitta miało stać się w najbliższych dniach zawiązanie bliższej – jak najbliższej – znajomości z Mad Dogiem.
 
Ketharian jest offline  
Stary 05-03-2021, 16:45   #26
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Noc w „Four Queens”

Po kilku godzinach konwersacji z barmanem Brad doszedł do wniosku, że jego rozdygotany umysł nie zniesie żadnej już więcej rewelacji o drapieżnej dżungli na południu, o widowiskowych linczach czarnoskórych w Teksasie czy walorach kulinarnych mutantów wyławianych z wód czegoś, co w czasach przedwojennych zwało się Mississipi. Odsuwając od siebie zdecydowanym ruchem opróżnioną do cna szklankę, aktor podniósł się z lakierowanego stołka i ruszył nieco chwiejnym krokiem poprzez rozbawioną ludzką gęstwę. Jego spojrzenie omiatało bywalców kasyna w poszukiwaniu jedynych prócz Mikkelsena względnie znajomych obliczy: kogoś z pozostałych hibernatusów wyciągniętych z kapsuł przez tę samą ratunkową ekipę.

Gwar i tłok nie sprzyjały poszukiwaniom, ale po dłuższej chwili Pitt wyłapał wzrokiem młodą i przeraźliwie szczupłą dziewczynę w skąpym stroju klenerki, lawirującą w tłumie z uniesioną wysoko srebrną tacą, na której prócz półmiska parujących frytek balansowała również butelka czegoś, co wyglądało na burbona.

Po upływie kilku godzin w „Four Queens” Brad zdążył się zorientować, że pomimo ewidentnego blichru tego miejsca srebrna zastawa należała w kasynie do rzadkości i obsługiwano tu z jej użyciem tylko wyjątkowych gości – do grona których zaliczali się również hibernaci.

Sunąc szybkim krokiem w ślad za kelnerką, aktor dotarł w końcu do jednego ze swoich kompanów, siwowłosego mężczyzny w średnim wieku czekającego najwyraźniej na zamówiony wcześniej posiłek. Tak, to był jeden z trzech pozostałych facetów z kapsuł, jeden z pary podróżującej drugą terenówką.

- Już myślałem, że zostałem tutaj sam – powiedział Brad siadając na wysłużonej skórzanej sofie obok siwego gościa – Wybacz mi bezpośredniość, ale... jak się właściwie trzymasz? Mnie ciągle trudno uwierzyć w to, że to prawda. Ja pierdolę... w ogóle nie potrafię w to uwierzyć!
 
Ketharian jest offline  
Stary 11-03-2021, 14:59   #27
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Późna noc w Vegas

Współtowarzysz niedoli Brada musiał znajdować się w stanie przejściowego upośledzenia będącego rezultatem zbyt szybkiego wybudzenia ze śpiączki, bo nie zareagował na żadne słowa aktora wpatrując się w zamian z lubością w miskę pełną gorących frytek. Pitt przypatrywał mu się przez dłuższą chwilę w nadziei na błysk zrozumienia w oczach faceta, w końcu jednak przyjął do wiadomości swoją porażkę i podniósł się z miejsca.

Coraz bardziej zdeterminowany, nie zamierzał marnować czasu, który pozostawał mu do nadejścia świtu. Przepychając się pomiędzy klientami kasyna, wyszedł na zewnątrz dudniącego muzyką i gwarem budynku i spojrzał w górę na nielicznymi gwiazdami niebo.

Noc była zaskakująco zimna, jeśli porównało się ją ze skwarem minionego dnia, ale Brad znał zmienne amplitudy temperatur w południowej części Stanów i nie poczuł się tym odkryciem zaskoczony; co więcej, chłód przyjemnie go otrzeźwił, przywrócił zdolność logicznego myślenia stępioną wypitym wcześniej alkoholem. Zacierając dłonie i przestępując z nogi na nogę aktor zaczął rozglądać się wokół siebie w próbie rozpoznania okolicy. Wielokrotnie w swoim życiu bywał w Las Vegas i korzystał z rozlicznych uroków tego miasta, toteż ogólny układ metropolii nie był dla niego czymś zupełnie nieznanym, podobnie jak nazwy i lokalizacje najbardziej popularnych kasyn.

Mimo tego nie rozpoznał ani bryły „Four Queens” ani ulicy, na której stanął – najpewniej przed wojną kasyno miało inną nazwę, być może zostało też w kolejnych latach znacząco przebudowane. Niezrażony początkowym niepowodzeniem, Brad ruszył ostrożnym krokiem poprzez kłębiący się po ulicy tłumek, wsłuchując się w głosy rozmawiających z dziwacznym akcentem ludzi, śledząc uchem ich chwilami kompletnie niezrozumiały żargon i próbując wyszukać wśród ich kogoś, kto nie wyglądałby równie groźnie i wulgarnie jak pozostali. Nie potrafił się wyzbyć irracjonalnego wrażenia, że teleportował się w sekundzie do prowincjonalnego miasteczka gdzieś w sercu australijskiego Queenslandu albo do równie zabitej dechami mieściny w RPA, tyle że z błyszczącymi blaskiem neonów kasynami wszędzie wokół.

Ubrani w wyraźnie znoszone, wielokrotnie przerabiane ubrania ludzie, głośni i wulgarni, otaczali kręgiem palące się raźno koksowniki żartując, kłócąc się i dyskutując zawzięcie. Wielu z nich było w stanie upojenia, niektórzy bez najmniejszej żenady pieścili się wzajemnie nie zwracając najmniejszej uwagi na przechodniów. I niemal wszyscy nosili przy sobie broń, co rzucało się Bradowi w oczy nawet w stanie tak liberalnym dla posiadaczy broni palnej jak Nevada.

Przywołując na swe oblicze przyjazną maskę zagubionego turysty, Pitt zaczął stawiać pierwsze ostrożne pytania, starannie dobierając słowa i dokładnie je wymawiając w skrytej nadziei na to, że ktoś mimo wszystko rozpozna i dzięki temu popłynie na fali swej przedwojennej popularności docierając do najlepszego źródła informacji.
 
Ketharian jest offline  
Stary 16-03-2021, 15:06   #28
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Hałaśliwe ulice Vegas

Już po kilku minutach aktor przekonał się, że świat pięćdziesiąt lat po atomowej apokalipsie naprawdę bardzo się zmienił. Chociaż otaczający go ludzie bardzo starali się dbać o swój wygląd, nie można było nie zauważyć, że prawie wszyscy nosili stroje z odzysku, często przerabiane w nieudolny sposób. Wielu przejawiało oznaki przewlekłych chorób lub uzależnień, zwłaszcza od alkoholu. W grupkach bawiących się pod gołym niebem imprezowiczów co chwila dochodziło do bójek, raz do uszu Pitta dobiegły nawet odgłosy kilka powtarzających się szybko po sobie wystrzałów. Choć sam Brad natychmiast zesztywniał słysząc te niepokojące hałasy, na pozostałych bywalcach miasta nie zrobiły one większego wrażenia, podobnie jak regularny trzask rozbijanego wprost na asfalcie szkła.

Przejeżdżające środkiem jezdni samochody robiły niewiele lepsze wrażenie. Naznaczone wielkimi odpryskami lakieru hybrydy z rzadka kojarzyły się z oryginalnymi pojazdami zapamiętanymi przez Pitta, tyle wtłoczono w nie elementów pochodzących z wozów innych marek. Podrasowane silniki porykiwały głośno, nakładając się swoim hałasem na ryk muzyki wylewającej się z zainstalowanych w autach wielkich głośników. Tylko kilku wykonawców z grubsza się Bradowi kojarzyło, reszta treścią swoich utworów sugerowała, że zostały nagrane już po wybuchu wojny, o której Pitt wciąż tak żałośnie mało wiedział.

To dlatego Brad czuł, że musi koniecznie porozmawiać z Madsem. W Vegas bez wątpienia było wielu ocalałych z wojny, dobitnie świadczył o tym wiek niektórych przechodniów – ale tylko z Mikkelsenem Pitt współdzielił znajomych z branży i podejrzewał, że Duńczyk wciąż pozostawał najlepszym dla niego źródłem informacji.

Wyłuskując z tłumu ludzi sprawiających bardziej przyjazne wrażenie aktor zaczął ich sondować ostrożnymi pytaniami, zachowując przyjazny dystans i plując sobie w brodę, że nie zabrał z kasyna kilku butelek lepszego alkoholu. Rozwijana przez lata pracy w showbiznesie sztuka postrzegania emocji, czytania z mowy ciała i komplementowania we właściwy sposób szybko oswoiła miejscowych z osobą staroświecko mówiącego przyjezdnego, ale koniec końców nawet ci najbardziej życzliwi wzruszali ramionami nie potrafiąc aktorowi pomóc. Niektórzy z nich słyszeli o Pazurach, inni nawet kojarzyli z wyglądu samego Madsa – aczkolwiek nie jako aktora, tylko słynącego z efektywności najemnika – ale żaden nie wiedział konkretnie, gdzie jego oddział w tej chwili przebywał.

Czujący już zmęczenie w stopach Pitt musiał się w pewnym momencie poddać, tym bardziej, że nie chciał się zbytnio oddalać od zapewniającego względne bezpieczeństwo kasyna. Był z natury rozsądnym i przezornym człowiekiem i potrafił intepretować obserwowane na każdym kroku przejawy anarchii. Na razie dopisywało mu szczęście, ale to mogło się zmienić po wejściu w jakieś mniej uczęszczane ciemne zaułki, gdzie gromadzili się ludzie o bardziej groźnym usposobieniu.

Pogodzony z niepowodzeniem, w drodze powrotnej do „Four Queens” postanowił nadłożyć jeszcze trochę marszruty i zajrzeć do miejsca, o którym wspomniano mu przypadkiem, a które zaczęło natychmiast oddziaływać na osobę Pitta niczym kosmicznych rozmiarów magnes.

W Vegas działało kino z prawdziwego zdarzenia, wyświetlające pełne spektrum przedwojennych filmów! Brad nie miał pojęcia, kto je odwiedzał, ale miał podejrzenia urastające wręcz do rangi pewności, że koneserzy tego rodzaju rozrywki musieli znać plejadę gwiazd amerykańskiej – ba, światowej – kinomatografii.

Gdzie, jeśli nie w kinie Brad miał szansę zostać rozpoznanym przez wielbicieli swojego talentu i wielkiego dorobku?
 
Ketharian jest offline  
Stary 23-03-2021, 15:20   #29
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Kino w Vegas

Przemierzający brudne ulice Vegas ludzie mogli nie mieć pojęcia, gdzie stacjonowały Pazury Mikkelsena, ale każdy, dosłownie każdy zapytany o to przechodzień bez namysłu potrafił wskazać Bradowi drogę do będącego chlubą metropolii kina! Coraz bardziej zmęczony Pitt mógł jedynie dziękować w myślach Bogu, że obiekt funkcjonował w tej samej części Stripu, co większość lśniących neonowym blaskiem kasyn.

Kino pękało w szwach, w każdej z kilkunastu sal tłoczył się tłum oglądający z radosną werwą emitowane od wczesnego wieczora filmy. Brad nie potrafił uwierzyć w to, co widzi, nic bowiem nie przygotowało go na całonocny maraton filmów pornograficznych - będących na dodatek starannie wyselekcjonowaną ofertą pozycji z najbardziej twardych kategorii tego gatunku. Stłoczonym w salach widzom zapewniały one najwidoczniej doskonałą rozrywkę, tylko potęgowaną efektem serwowanych powszechnie używek i alkoholu.

Wstrząśnięty tym odstręczającym widowiskiem, roztrzęsiony Brad gotów był czmychnąć z kina niczym zawstydzony nastolatek, lecz wtedy szczęście w końcu się do niego uśmiechnęło. Jeden z członków ekipy technicznej obiektu rozpoznał w zdezorientowanym i zniesmaczonym starszym mężczyźnie kogoś znajomego.

- Joe Black! – krzyknął ogolony na łyso młodzian w obwieszonej narzędziami kurtce – Ja pierdolę, to jest Joe Black! Patrzcie tylko!

Słowo do słowa, okrzyk do okrzyku, wokół Brada wyrósł znienacka tłumek podekscytowanych kinomanów, którzy oglądali coś więcej niż tylko pornosy. Początkowo podejrzliwi i pełni niedowierzania, znawcy pozycji takich jak „Pan i pani Smith” czy „Benjamina Buttona” wpadli bardzo szybko w stan euforycznego uniesienia, niemal wynosząc Pitta na rękach do pobliskiej jadłodajni, gdzie wszyscy wspólnie jęli fetować tak niezwykłe spotkanie.

Pięć godzin później aktor nie zaprzątał już sobie dłużej głowy osobą pana Godwila czy swoimi anonimowymi kompanami z hibernatorów. Kiedy na pustynnym widnokręgu pojawiło się światło przedświtu, Brad miał już do swej dyspozycji konwój zmotoryzowanych i uzbrojonych po zęby kinomaniaków gotowych ruszyć wraz z nim do Kalifornii w poszukiwaniu Angeliny Jollie i ich wspólnego potomstwa!


KONIEC
 
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172