Kto powiedział, że jesteśmy kolegami? - gdyby mógł, droid zapewne by prychnął - I dlaczego mamy tam wracać? Pomogłeś nam i, przy sposobności, postaram się odwdzięczyć, ale dlaczego mamy Cię słuchać? - zapytał, ale nie było w tym jakiejś złośliwości czy jadu. |
Albenius wyjął olbrzymi karabin, i przyłożył droidowi w miejsce, gdzie ma najważniejszą część: procesor. -Słuchaj mnie, jeżeli chcesz żyć... to znaczy działać. Bez mojej pomocy znajdą was tu w ciągu kilku minut. Po czym zwrócił się do reszty. -Unikajcie Muthan. Obręcze uchronią was przed radarami i innymi wykrywaczami, ale potrafimy też widzieć. Prędzej czy później moi podwładni zaczną mnie szukać. Wskażę wam dobre schronienie, a sam będę musiał ponownie udać się na krążownik, i dać znać, że żyję. Po chwili przerwy zaczął się rozglądać po kilku płonących budynkach, znowu wyjął karabin i przez lunetę zaczął przepatrywać każdy budynek po kolei. |
Ok. Skoro tak mówisz to pewnie tak jest. Wiedz że rozwale cię przy najmniejszym niewłaściwym ruchu. |
Mów tak częściej, jeżeli życie ci nie miłe. Pamiętaj, że twoje zachowanie może doprowadzić do ponownego uwięzienia was, a ja mogę sobie wrócić na Muthanię i prowadzić spokojne, wygodne życie, podczas gdy wy, będziecie pracować w naszych licznych kopalniach. Powiedział Albenius, przykładając Maxowi karabin do głowy. |
- Skoro może być Ci tak dobrze, a teraz chcesz nam to wypominać, to nie trzeba było nas uwalniać. - powiedział Uriel, błyszcząc sztucznymi oczami. |
RPU 38 - czemu wszystkie istoty organiczne tak szybko chwytają za broń? - Nie czekając na odpowiedz wzruszyłem tylko ramionami kontynuując - na razie siedzimy w tym razem czymkolwiek by to nie było i sądzę ,że razem mamy większe szanse przeżycia niż osobno niezależnie od naszych pobudek - Ruszyłem powoli w stronę miasta. - A zaczynając walkę tu i teraz marnujecie szanse jaką dał wam los - Rzuciłem odchodząc. |
Punkt dla ciebie Muthanine. Gramy dalej. Rzucił Ryan. Gdzie teraz idziemy. |
Słyszałem o silnych i rozległych systemach obronnych w Nowym Jorku. Nasze wojska nadchodzą od strony "Brooklynu". Najpierw trzeba będzie wysadzić mosty. Nie mamy tutaj tylu statków, by szybko przetransportować ponad dwieście tysięcy żołnierzy. Mam przy sobie kilka ładunków. Potem będziemy musieli dostać się do ratusza. Tam powinne być kontrolki systemów obronnych. Mam nadzieję, że ktoś tutaj ma władzę nad Speed Starami. Jeżeli jeszcze nie dostali się do ratusza, prędzej czy później dostaną się tam. Pamiętajcie, za nic nie wchodźcie do kanałów, wpuściliśmy tam ciężkie gazy. Jeden most prawdopodobnie uda mi się wysadzić w przeciagu piętnastu minut z krążownika, zaraz wydam rozkaz. |
No to jazda z tym koksem. Red Tiger, przywódca Speed Starów rezyduje w podziemnej bazie gdzieś poza miastem. W NewYorkCity mam władzę tylko nad nieliczną grupą ludzi. Ruszamy? Zapytał Ryan odpezpieczając broń. |
Myślę, że możemy zaczynać. Roboty i ludzie, spróbujcie podejść najbliższy budynek od tyłu Powiedział, wskazując najbliższy, obskurny budynek, pierwszy, który rozpoczynął NYC od tej strony. Ja wydam rozkaz do ataku na most. Zaraz do was dołączę. Kiedy będziecie w środku, starajcie się być jak najciszej. Możliwe, że są tam nasze robaki. Wolelibyście niewiedzieć, co to jest. Jak zobaczycie jakikolwiek ruch, od razu strzelajcie. Nasza broń ma wbudowane tłumiki, dzięki czemu nie obudzicie wszystkich Muthan w okolicy. Po chwili wyciągnął krótką słuchawkę, i zaczął mówić coś w niezrozumiałym języku. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:54. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0