lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Postapokalipsa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/)
-   -   [Neuroshima] Dom Nadziei - SESJA PRZERWANA (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/2667-neuroshima-dom-nadziei-sesja-przerwana.html)

Nightcrawler 27-06-2007 10:04

Mitsu słuchał rozmowy Kapitana z Kevinem sprawdzając okolice detektorem ruchu, Zielińskiego pewnie nikt nie śledził ale Japończyk nauczył się że lepiej jest uważać na wszystko.
W głębi ducha zgadzał sie ze słowami Kapitana, samemu nie mając pomysłu na jakiś lepszy plan. W większości wypadków Posterunkowi zabójcy maszyn byli zmuszeni iść na żywioł, dlatego też Bushi był przyzwyczajony albo do improwizacji albo taktyki wymyślanej i podawanej na talerzu pod nos przez dowództwo.

Oschłe przesłuchanie Zielińskiego i nagła musztra przez Panią De Brassco, lekko go zaskoczyła. Przyzwyczajony był do żołnierskiego życia, ale nagle tu przy krwawiącym, mdlejącym Zielińskim, nagłe rozkazy od dowódcy w "spódnicy" zamiast munduru, która notabene nie wiele poświeciła uwagi swoim ludziom do tej pory jakoś dziwnie wybiły go z rytmu. Stanął jednak szybko w szeregu nie okazując swych wątpliwości.
Czekał na rozkazy ze skrywanym napięciem

Sir_herrbatka 03-07-2007 12:16

Adam się zastanawiał. Skupienie było widoczne na jego twarzy ale nie było sposobu by stwierdzić o czym myśli. Dojście do jakichkolwiek wniosków nie zajęło mu jednak dużo czasu. Z całą pewnością gest wzruszenia ramionami był jakimś podsumowaniem jego analizy. Ustawił się po tym jedynie w nowo powstałym szeregu. Nie dało się ukryć że jego chód nie był specjalnie entuzjastyczny

Tymczasem Mitsu cierpliwie sprawdzał okolicę detektorem ruchu. Było tu pusto, bardzo pusto. Tak jak tylko może być po ataku chemicznym molocha albo na odwiecznej pustyni. Drobnego ruchu węża wśród piasków nie wykryje nawet najlepszy detektor. Pustynia choć mogła być pełna życia dla obserwatora zawsze pozostaje tak samo absolutnie pusta. Pusta jak skażone pole bitwy.

Japończyk jeszcze raz znużony zabrał się za badanie okolicy.

I wtedy to zobaczył. Zdążył otworzyć usta ale krzyknąć już nie. Uprzedził go ogromny huk który rozorał powietrze wokół.

Dwie eksplozje wzniosły tumany kurzu, ogłuszyły wszystkich tak że całe zajście po pierwszej chwili kłującego bólem hałasu stało się nieme.

W niemej ciszy pojawiały się kolejne drobne fontanny piasku wokół. Henry widział już nie raz coś takiego. Skierował wzrok w odpowiednim kierunku i spostrzegł jakąś postać z bronią, chyba 300 metrów stąd. Bóg jeden wie jak się tam ukryła. Bóg jeden wie dlaczego wszystko wokół w oczach Henrego stało się nagle czerwone.

Eksplozja oszołomiła go na tyle że nie wiedział że odłamek rozorał mu brew. Ciepła krew zalewała mu teraz oczy. Zdążył jeszcze tylko dostrzec jak Dominique pada na ziemię, noga przebita na wylot pociskiem nie zdołała utrzymać jej w równowadze.

Mitsu nie słyszał swojego głosu, zdaje się że przez całą wieczność. Nie zdążył nikogo ostrzec, nie zdołał nawet samemu się przygotować do walki. Czuł jednak że czuwają nad nim duchy przodków. W całym chaosie który rozpętał się w koło nie ucierpiał, w żaden sposób. Nawet eksplozje nie ogłuszyły go tak jak Kapitana. Nie aż tak. Widział więc doskonale nadjeżdżający z wielką prędkością motocykl ciągnący za sobą chmurę kurzu. Kierowca miał nagą pierś, pochylił się za kierownicą i przyśpieszył jeszcze bardziej. W lewej dłoni ściskał granat który opuścił gdy przejeżdżał tuż obok Rainmakera.

Mitsu zatrzymał wzrok na Adamie. Fala uderzeniowa przewróciła go jak szmacianą lalkę i czołgał się teraz wystawiony na strzał. Oprzytomniał gdy zobaczył że tuż przy nim upadła pewna śmierć. Kopną granat za siebie i rzucił się do swojego samochodu gdzie zostawił broń. Czy wiedział co robi? Granat upadł przy głowie Dominique. Nie wybuchł. Dopiero teraz Kevin dostrzegł że to jeden z tych pojemników z gazem bojowym. Stara broń, wycofana z użytku chyba jeszcze wiele lat przed wojną. Zwykła przerdzewiała stalowa puszka.

Kevin też nie ucierpiał w trakcie ataku, jedynie na jego głowę spadło mnóstwo piasku a kurz zasłonił mu wrogów. Co jednak oznaczało także że ktokolwiek strzelał też go nie widział.

Dominique... przeraźliwy ból w nodze, rozgrzany piasek na twarzy i puszka tuż obok. Stara przerdzewiała puszka która syczy. Dominique zapadła w czarną, lepką ciemność odrywając się od całej wojny w koło. Nie słyszała, nie widziała, nie myślała.

Nightcrawler 04-07-2007 11:11

Daliśmy sie podejść jak banda żółtodziobów wrzeszczał w myślach ogłuszony hukiem kapral.
Czas wydawał pędzić sie na złamanie karku, a jego ciało jakby zamarło na moment niczym przerażone stworzonko. Widział jak przez mgłę, a może przez tuman kurzu - motocyklistę i zdmuchiwane przez eksplozję ciało Adama.
Kapral nagiął swe ułomne ciało do nieustraszonej woli - Rzucając się na przód wyszarpnął z kabury przy pasie glocka. Opadając na ziemię mierzył w klatkę piersiową motocyklisty - w Tym samym momencie niewielka stalowa puszeczka wylądowała przy głowie Dominique.
Japończyk jęknął z ulgą gdy wizja rozrywanego na krwawe strzępy ciała kobiety nie spełniła się. Jednakże nie wszystko było stracone. Gaz albo kwas w granacie mógł równie dobrze unieszkodliwić ich dowódce.
Szykując sie do strzału wrzasnął ile tchu w jego wątłych zakurzonych płucach
- Dominique ! Granat!!!!!

Harv 09-07-2007 11:15

Henry Montabast
 
Oszołomiony kapitan rzucił się w stronę swojego samochodu, po omacku odbezpieczając broń i otarł krew z oczu.

- ~Cholera, nie spodziewałem się, że mogą mieć środki wybuchowe. Mam nadzieję, że tamten strzelec nie ma żadnej porządnej broni.~ - pomyślał gdy kula odbiła się od karoserii jego pojazdu. Siedząc wycelował swoją broń w sylwetkę motocyklisty znajdującego się wśród tumanów kurzu.

~To nie karabin jest bronią, jest tylko narzędziem. To Marine jest bronią.~ - przemknęło mu przez głowę, gdy nacisnął spust. Ruchoma lufa zaczęła poruszać się w przód i w tył, niwelując część odrzutu. Henry wypuścił dłuższą serię w stronę jeźdźca, na jego wizji pojawiła się znów czerwona mgiełka, ale nie był pewien, czy to krew, czy jego żądza krwi, którą błaga, aby ją wypuścić.

Przez ogłuszający szum wywołany wybuchami zaczęło przebijać się dudnienie kolejnych strzałów jego XM-8. Sylwetka rozmazywała się na złączeniu promieni kolimatora. Teraz liczyło się tylko posłanie jej do piachu. Sprawienie, by była martwa i nieszkodliwa.

Krakov 10-07-2007 23:30

Wszystko działo się niebezpiecznie szybko. Co prawda Kevin nie przypominał sobie by wokół niego latały granaty, pojemniki gazu bojowego i kule, a przynajmniej nigdy jednocześnie, ale te dwie rzeczy: niebezpieczeństwo i szybkość nie były mu obce. Wręcz przeciwnie, znał je doskonale a to pozwalało mu całkiem nieźle orientować się w sytuacji mimo błyskawicznego tempa rozwoju wypadków...

Wiedząc co się dzieje powinien jak najszybciej zareagować. Na początku utrudniał mu to strach, ale już po ułamku sekundy został zwyciężony przez coś o wiele potężniejszego. Była to świadomość faktu, iż jest to jego "chrzest bojowy" i to w jaki sposób poradzi sobie teraz zadecyduje o jego "być albo nie być" w tym zespole. Opcji "nie być" w ogóle nie brał pod uwagę...

W pierwszej chwili pochylił się wykorzystując swój samochód jako zasłonę. Kucając stracił z pola widzenia napastników jednak umysł zdążył już wcześniej zarejestrować całkiem dokładnie gdzie się znajdują. Podobnie jak wychwycił pozycję członków grupy. Nie był tylko do końca pewien czy ich dowódca rzeczywiście oberwał. Upewnił go dopiero krzyk Mitsu. Nie zwlekając zaczął przesuwać się w kierunku przodu pojazdu. Gdy tylko jego towarzysze otworzyli ogień postanowił wykorzystać okazję i ruszyć z pomocą Baronównie. Zanim ta myśl uformowała się w słowa Kevin zdążył już wyskoczyć zza Corvetty i rzucić się w kierunku Dominique by już po chwili upaść obok niej wzburzając kolejne tumany kurzu. Nie zdążył nawet poczuć bólu a już chciał wykonać tak wiele czynności, że jego ciało nie wiedziało od której zacząć. "co z Dominique? gdzie koleś na motorze? gdzie strzelec?. Postanowił najpierw ratować życie jednak nawet potrząsając Baronówną za ramię i pytając "Dominique, słyszysz mnie?? błądził wzrokiem naokoło próbując ocenić jej obrażenia i zlokalizować dokładnie napastników. Miał nadzieję, że jego towarzysze broni "zdjęli" już motocyklistę jednak na wszelki wypadek wolną ręką ściągnął z ramienia karabin by móc go szybciej użyć...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:37.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172