lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Postapokalipsa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/)
-   -   [Neuroshima] Doskonały Umysł [Storytelling] - SESJA PRZERWANA (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/3149-neuroshima-doskonaly-umysl-storytelling-sesja-przerwana.html)

Khalida 19-06-2007 14:44

Spojrzała za odchodzącym Terrym, po czym wstała powoli, uważnie, i podreptała do swojego plecaka. Zarzuciła go na jedno ramię i patrząc żałośnie na zabandażówaną dłoń mruknęła do Jose.
-Chodźmy- po czym ruszyła za Terrym, obracając sie i patrząc czy Jose aby napewno za nimi podąża.

Tsumanu 19-06-2007 17:54

Terry ruszył przed siebie ignorując pozostałych. I tak wiedział, że zaraz go dogonią. Szedł w milczeniu skoncentrowany na rozglądaniu się za niebezpieczeństwami. Pozostali szli za nim tak jak przewidział, tyle, że nie słyszał ich kroków. Wiedział o tym ponieważ Elizabeth w swoim irytującym zwyczaju ciągle coś gadała. Nie zamykała się tak długo jak ktoś czegoś do niej nie mówił lub gdy ktoś coś znalazł lub robił czegoś czego ona nie rozumiała. Tego nauczył się Terry podczas tej krótkiej podróży.

Jose upewnił się jeszcze czy Złocisty czuje się dobrze i szedł powoli za Terrym w kierunku dziwnej plamy. Elizabeth tak jak zawsze była po jego lewej stronie. Czuł do niej pewien respekt. Starała się jak mogła żeby zbliżyć wszystkich do siebie, ale Terry widocznie tego nie zauważał. Był strasznie sceptyczny do wszystkiego. Nic dziwnego, że tu trafił. Pewnie, któregoś dnia w końcu się przełamał i powiedział co czuje. Nie było to oczywiście nic przyjemnego i wygonili go tu. Z tymi myślami wszedł na trawnik, ale nie zauważył tego fenomenu mimo, że trawniki na pustyni to dość niecodzienny widok.

Ocknął się dopiero jak Elizabeth go szturchnęła. Zaskoczyło ją to tak jakby zobaczyła maszynę molocha. Nigdy nie widziała maszyny molocha i wyobrażała je sobie jako ludzi, tylko takich metalowych. Trawa była początkowo sucha i nieliczna, z czasem stawała się zielona, bardzo zielona i soczysta. Odstęp między jedną warstwą, a drugą był bardzo widoczny i bardzo wąski. Wyglądało to tak jakby położono dywany o różnych kolorach na szczerym piasku. Niedaleko była rzeka i mostek na horyzoncie.

Zbliżało się południe i gorąc wgryzał się w nich z niesamowitą siłą. Niedaleko była woda, ale dla ludzi mogła być równie śmiertelna co upał. Nie należało jej pić nie upewniając się. Świadomość jej bliskości jednak sprawiała, że było im jeszcze goręcej. Elizabeth znowu otworzyły się rany na ustach i pociekło troszeczkę krwi. Była słona. Tak bardzo słona, że ją zemdliło. Terry czuł swój ekwipunek całym ciałem. Wiedział, że to oznacza iż jego organizm już się poddaje i tylko jego wola pozwala mu iść dalej. Każde inne zwierze już by padło, ale on, weteran wielu potyczek, podróżnik i wojownik nie pozwoli się pokonać słońcu. Jose doświadczył upału najmniej. Już się przyzwyczaił. Od dziecka żył w takim środowisku, nie w mieście, w wygodach. Pustynia to jego świat, nie zna innego. Wie jak przeżyć, ale mimo to był zmęczony i to bardzo.

Khalida 21-06-2007 14:42

Szła przed siebie ze spuszczoną głową, pogrążona w myślach i modlitwie, starając sie odegnać nimi myśl o upale. Gdy jednak poczuła delikatną niczym mgiełka strużkę krwi spływającą jej powoli z ust pisnęła cicho, po czym ocierając wargi zwolniła trochę. Szybko jednak zdała sobie sprawę że to nie był dobry pomysł, więc pochlipując cicho pozwoliła aby popękane wargi nadal krwawiły.
Niestety wlekła sie już kawałek za Terrym i Jose. Co jakiś czas rzucała niepewne spojrzenia w stronę mostku, który majaczył na horyzoncie. To była mordęga, ale powtarzała sobie że to jest próba, taka jak wiele innych wcześniej. A jeśli przeszła te wcześniejsze, to i teraz da rade.
Zatapiając sie ponownie w modlitwie spróbowała przyspieszyć kroku i dojść jak najszybciej do rzeczki.

Lavi 24-06-2007 09:19

Terry spojrzał w kierunku rzeczki po czym powiedział do reszty.

- Na razie nie rzucajcie się na tą wodę jak wygłodniałe wilki, bo możecie nie przeżyć.- zdanie to bardziej miało kierować się do dziewczyny która mogła nie być obeznana w takich rzeczach.

Z grubsza wszystkie rzeki są zatrute przez wujka jakimiś truciznami, zdarza się czasami że niektóre z nich topią nawet metal, tak wiec jak tu mówić o pici czegoś takiego. Ciężar plecaka dawał już o sobie znać, Terry wiedział że za niedługo może mu nie starczyć sił tak więc miał tylko cichą nadzieje że ta woda zda się do picia. Liczył też na jakieś miejsce gdzie można by odpocząć od słońca, może trochę się przespać. Na pewno dziewczynie przyda się odpoczynek gdyż może nie być przyzwyczajona do takich wędrówek, bo Jose to wiadomo że jest twardy, w końcu to Indianin. W takich momentach Terry cieszył się że mieszkał na Missisipi gdyż teraz na oko może stwierdzić czy dana woda stopi ci rękę gdy jej dotkniesz i czy zdatna jest do picia.

Tokokamre 24-06-2007 15:28

Jose spojrzał na Terrego. Wyrazu jego twarzy nie dało się odgadnąć, z racji tego że zakrył ją chustą.
- Dobrze gadasz. Jeszcze nam żołądek rozsadzi, albo gorzej.
Zaśmiał się cicho i ruszył w stronę mostu. Po drodze wyjął z kieszeni gładki, czarny kamień i zaczął go ssać. Gdy doszedł do rzeki, rzekł do pozostałych
- Hm. Wyglądacie na zmęczonych. W sumie, mi też przyda się odpoczynek... To kto pierwszy?
Zapytał, mając na myśli pierwszą czujkę, która obudziłaby pozostałych w razie ataku czy czegoś w tym guście.

Tsumanu 24-06-2007 20:58

Terry powoli podszedł dowody i jej sie przyjrzał. Nie miała zapachu, nie miała koloru nawet coś tam w nim żyło. Wydawała się nadzwyczaj czysta, tak czysta, że nie nie wyglądała dla nich jak woda.

Lavi 25-06-2007 10:39

Terry patrzał na wodę po czym jednym palcem popchnął kapelusz do góry odsłaniając sobie pole widzenia na horyzont. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu źródła wody. "Raz kozie, śmierć" - pomyślał po czym dotknął opuszkiem palca wody by sprawdzić jej Ph. Odwrócił się do reszty po czym powiedział.

- Ta woda wydaje mi się za czystą. Wygląda na to jakby ta woda miała jakieś niezależne źródło. - powiedział do reszty.

- Przecież wszystkie rzeki są zatrute jedne mniej drugie bardziej, ale żeby ta była tak czysta. Podejrzane. - powiedział po nosem sam do siebie.

Terry wstał z przyklęku, obrócił się do reszty i powiedział.

- No to który na ochotnika by spróbować wody. - powiedział naciągając bardziej na głowę kapelusz.

- A co do warty to ja mogę pilnować pierwszy. Nie śpię już od parunastu godzin to parę więcej mnie nie zbawi. - powiedział po czym usiadł sobie gdzieś żeby na niego nie świeciło słońce. Zdjął plecak i oparł się o niego.

Tokokamre 25-06-2007 16:38

- Świetnie. Mi dużo snu nie trzeba. 2-3 godziny i będę gotów.
Podszedł do rzeki i nachylił się. Ściągnął chustę i ochlapał twarz wodą. Była chłodna i bardzo czysta. Zawachał się przez chwilę, po czym upił łyk. Prawie się zakrztusił z wrażenia. Ta woda była naprawdę czysta! Żadnych posmakow, nic... Po chwili nabrał jej do manierki i wypuścił Złocistego z kieszeni. Ten od razu zakopał się w wilgotnej ziemi. Jose położył się płasko na soczystej trawie.
- Niesamowite... czysta woda i trawa... mruknął, po czym zapadł w lekki sen.

Khalida 25-06-2007 21:34

Patrzyła sie dość niepewnie na swoich towarzyszy i ich rozmowę, ale gdy Jose napił sie wody odetchnęła z widoczną ulgą.
-Pan zaprowadził nas na dobrą ścieżkę... Otrzymaliśmy własnie od niego wspaniały dar...- powiedziała ledwo słyszalnie. Podeszła do reczki, ukucnęła przy brzegu i zanurzyła dłonie w wodzie. Przez chwilę pozwoliła aby nurt delikatnie muskał jej palce, po czym nabrała cieczy w dłonie i wypiła ją, powtarzając to kilka razy. Podobnie jak Jose ochlapała twarz, ręce, nawet nachlapała trochę wody na ubranie, aby przez chwilę poczuć wytchnienie od upału.
Później, nadal klęcząc nad brzegiem odmówiła kilka krótkich modlitw, spojrzała na śpiacego już Jose, po czym poszła w jego ślady, kładąc sie nie opodal śpiącego.

Tokokamre 09-07-2007 18:26

Szaman zapadł w płytki sen, i co chwila wydawał z siebie odgłos z pogranicza chrapania i mruczenia. Śnił mu się świat taki, jaki był przedstawiony na starej fotografii, która była przekazywana z pokolenia na pokolenie, i którą pozostawił w wiosce. Śniły mu się miasta z budynkami wysokimi do nieba, rozciągające się po horyzont, zapełnione ludźmi zmierzającymi w różnych kierunkach, nieświadomymi czekającego ich losu. Jose unosił się nad tym wszystkim w formie sokoła, krążył nad głowami ludzi i nad dachami wieżowców...

Po niecałej godzinie obudził się całkowicie wypoczęty i zaproponował Terry'emu, że teraz on przejmie wartę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:31.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172