Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-11-2007, 21:18   #191
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Gdy tak szli przed siebie i nadarzyła się ku temu sposobność zwrócił się do Gedana
- dla mnie w pierwszej kolejności jeśli chodzi o lekarstwa to popytaj o Bylicon X lub coś na alergie przeciwko pyłkom bylicy (wzruszył ramionami tak jakby choroba była jakąś mutacją, która mu nie przystoi) a jedzenie, opatrunki no i amunicja 5,56 tez się przyda. Ale to jak większości z nas.

Był ciekaw co myśli Kristoff, który dłuższą chwilę zerkał na mutantów po czym splunął. Musiał ich mocno nienawidzić. Z Ragnaakiem było nieco inaczej. To fakt, że wystrzelił na froncie w stronę mutków kilogramy pocisków, ale to były typowe twory molocha. Natomiast ci tutaj … to tak jak z ludźmi. Jedni są dobrzy, inni dbają tylko o siebie, a jeszcze inni najchętniej by mordowali. Tylko, że wyglądają zdecydowanie inaczej od ludzi – chociaż nie wszyscy … ale niech zrobi taki jeden powykręcany na różne dziwne strony jakiś głupi ruch, a Ragnaakowi może się niechcący nacisnąć spust.
Gdy tracili mutantów pomału z oczu przyszła mu na myśl pewna piękność. Ach jaka ona była cudowna w łóżku i jaka piękna. Mógłby normalnie za nią pójść do piekła … do czasu gdy się dowiedział, że to mesmerytka czy jak to się tam zwie. Czytała w myślach … ale była piękna i napalona. Otrząsnął się z rozmyślania i wrócił do swojej chłodnej postawy. Badał teren , uważnie obserwował wszystkich, których mijali oraz tych w oddali. Każdego traktował jak potencjalnego wroga. Był gotowy w każdej chwili w kroczyć do akcji.

- … jeżeli pozwolicie to ja będę mówił. Usłyszał Ragnaak owe słowa z ust Gedana. W tym konkretnym przypadku było mu to na rękę mimo iż znał się trochę na negocjacjach, ale i tak najbardziej to lubił zastraszać.

Widząc jak Gedan przybiera bardziej bojową postawę oraz jak Kristoff zaczyna się puszyć poszedł w „ich ślady”.
Nie zamierzał się odzywać bo tym miał się zająć „ojczulek”, a on miał robić tylko za obstawę. I to profesjonalną obstawę.
Gdy był w progu właściciel w pierwszej chwili mógł pomyśleć, że Ragnaak jest niski lecz gdy wszedł całkowicie do środka, od razu mógł dostrzec swoją pomyłkę. Barczyste ramiona oraz byczy kark sprawiał , że wyglądał na mniejszego niż był naprawdę. Oszacował jego wzrost na metr osiemdziesiąt z kawałkiem, a rynsztunek wojskowy nie dość, że go powiększał to nadawał groźniejszego wyglądu. Rysy twarzy miał ostre, kanciasty podbródek , a zmarszczki w kącikach oczu powodowały , że wyglądał na pochmurnego. Te oczy mogły postronnych napełniać lękiem.

Stanął troszkę z boku tak aby mieć widok na swoich towarzyszy, sprzedającego, zaplecze oraz drzwi, którymi weszli. Jego ręce spoczywały na karabinie tak by móc w ułamku sekundy puścić kilka pocisków w stronę ewentualnego zagrożenia.
Zawsze trzeba być przygotowanym na wszystko.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 19-11-2007, 21:19   #192
 
Drzewiec's Avatar
 
Reputacja: 1 Drzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodze
Stan Hamilton

- Witam panie Davids. Nazywam się Stan Hamilton, jestem szeryfem z... ze Stanów Zjednoczonych, że tak powiem, objazdowym, a to mój przyjaciel Killian- skłonił się Stan i usiadł za biurkiem, składając palce w "wieżę". Gdzieś czytał, że to bardzo dobra postawa pijacośtam. Nie lubił za bardzo pić, ale ponoć nie o to w tym całym pijarze chodziło... No nie ważne, w każdym razie tak złożone palce wskazują na otwartość, inteligencję, czy coś w tym stylu...
- Ładne miasteczko, panie Davids, oczywiście jak na powojenne Stany... No ale nie o tym ja. Otóż zabłąkałem się z dość liczną drużyną w okolice Fresno, a że piękny targ macie, to zakupy warto by zrobić. Tyle tylko, że do tego potrzeba gambli. My z tym do pana oczywiście, bo do kogo? Szukamy pracy. Najlepiej szybkiej, dobrze płatnej, być może wymagającej. Potrzebujecie Chemika, Medyka, a może całej drużyny, bo jakieś plugastwo się wam gdzieś zalęgło? Może możemy pomóc...- rzekł Stan. Starał się wyglądać na wyluzowanego i opanowanego. Gdyby znalazł robótkę, mógłby naprawić nadszarpnięte zaufanie w drużynie.
 
Drzewiec jest offline  
Stary 20-11-2007, 14:00   #193
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Killian usiadł, mimo iż wolał stać, ale grzeczność nakazywała usiąść. Po wstępnym przedstawieniu go przez Stana - skinął szeryfowi głową z szacunkiem - Dzieńdobry. Kiedy stan mówił starał się wyluzować, rozglądał się spokojnie po pokoju szeryfa. Po czym oparł jedną ręke na oparciu krzesła, podparł twarz i spokojnie czekał na to co ma do powiedzenia szeryf. Zerknął na Stana - zmrużył oczy ale tylko na chwilę, widział że się chlop stara. Zobaczymy co z tego wyjdzie..
 
Killian jest offline  
Stary 20-11-2007, 19:27   #194
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Z pewnym niepokojem przyglądał się reszcie kompanii rozchodzącej się w dwóch różnych kierunkach. No, ale trzeba ufać innym ludziom... ten kto tak powiedział chyba był nienormalny. A już co najmniej "przedwojenny." Ale przynajmniej Carver może sobie odpocząć chwilkę. Nie żeby był jakimś typem samotnika - przecież Rich siedział tuż obok - ale jak to się mówi "gdzie kucharek sześc..." i tak dalej. Szczerze mówiąc dawno już nie był w takiej sytuacji - miał teraz tylko czekać. Zawsze gdzieś był, coś robił, załatwiał sobie robotę sam, albo wykonywał robotę... też najczęściej sam. Ale teraz trzeba skupić się na teraźniejszości. Hmm...

Z kim przyszło mu podróżować? Haze - uparty i pewny siebie sk*rwysyn, wojskowy... "ale pewnie nie tak dobry jak Dziadek" pomyślał z uśmiechem. Baxter? No tak... koleś z Vegas. I to go chyba najlepiej opisuje. Do tego chemik z misją i kaznodzieja - też z misją? Jak to jest, że ludzie nie mogą po prostu przeżyć kolejnego dnia? Muszą sobie stawiać jakieś odległe, wyimaginowane cele... Carver zastanowił się przez chwilę. No, a Killian? Robin praktycznie nic nie wiedział o tym człowieku... a lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć. W pracy najemnika informacja to podstawa...
 
Wilczy jest offline  
Stary 21-11-2007, 21:33   #195
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Targ
Niski, łysiejący, grubawy człowiek z papierosem w gębie wzruszył ramionami i mrugnął. - No cóż, mam konserwy... Tanio, tylko 8 gambli sztuka. Bo, jak rozumiem, przychodzicie po prowiant? A może po leki? Mam Decalcit, Alef, Mallonix... Jeżeli tego też nie szukacie, z pewnością zainteresuje was mój wybór broni! Mam na stanie kilka S&W .38, i Colta M1911 A1, i nawet trochę amunicji do nich... To jak?
Odnosicie dziwne wrażenie, że im dalej w ten monolog, tym bardziej zmienia się osobowość tego człowieka. Na początku flegmatyczny, później zaczyna wpatrywać się w was obłąkańczym wzrokiem, zacierać ręce, chodzić... Jak Żyd z przedwojennego filmu.

Samochód
Tak więc siedzicie. Jest to o tyle upierdliwe zajęcie, że w zasadzie nie polega na niczym. Zastanówcie się nad tym: na czym polega siedzenie? To jest nie tyle czynność, co raczej postawa. Coś jak wojskowa postawa zasadnicza. No, a poza tym długie siedzenie prowadzi do zakrzepicy żył i hemoroidów. Po kilkunastu minutach do auta puka jakiś obdartus, wyraźnie nieobecny, trochę się zatacza...

Szeryf
Davids wstał od biurka i podszedł do okna. Obserwował przez chwilę miejski rynek, całą tę krzątaninę, ten zamęt i chaos. W końcu machnął ręką i zamknął okno, zaś pokój zrobił się jeszcze ciemniejszy. Po krótkim grzebaniu w biurku szeryf wyciągnął z szuflady paczkę cygar i zapalniczkę. Wyjął jedno już napoczęte, po czym zapalił je i odchylił się w tył na fotelu.
- Nie. Nic tu się nie dzieje, absolutnie nic. Życie toczy się powoli i spokojnie, a nam nic nie zagraża. Normalne wsie i miasteczka mają problemy z gangerami czy mutantami, ale my jesteśmy z szaroskórymi pogodzeni, a ostatni gang napadł nas rok temu. Nie myślcie, że wam nie ufam, czy coś ukrywam. Po prostu nie mamy problemów, chyba żeby z przyjezdnymi łowcami Tornado, którzy zostawiają swoje gamble na targu, ale czasami robią problemy w barze. I tyle. Coś jeszcze?
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"

Ostatnio edytowane przez Tevery Best : 21-11-2007 o 21:49.
Tevery Best jest offline  
Stary 21-11-2007, 22:03   #196
 
Gedan Ness's Avatar
 
Reputacja: 1 Gedan Ness nie jest za bardzo znany
Gedan uśmiechnął się promiennie, jak jakiś laluś z reklamy pasty do zębów sprzed wojny. Z tą różnicą że zęby Gedana z pewnością nie były czyste. Klecha podszedł powoli do lady, lecz gdy usłyszał że za jedną puszkę żarcia Terry chce 8 gambli na jego twarzy odmalowało się prawdziwe oburzenie. A przynajmniej miał nadzieję że sklepikarz tak pomyśli. Rąbnął obiema pięściami w coś na podobę lady, aż zabrzęczały butelki ukryte w jego torbie. Najpierw sprawa pożywienia, później zajmą się za leki.
- Terry! Czy Ty chcesz nas ograbić z ostatnich rzeczy jakie mamy? Widzisz tych gości za moimi plecami? Żrą jakby to był ich ostatni dzień życia! A oprócz nich jest 4 głodomorów!
Krzyczał niemal na Terrego, opluwając kropelkami śliny kilka prowizorycznie skleconych desek które Terry uparcie uznawał za ladę. Wyciągnął z torby zamaszystym ruchem butelkę trunku schowanego przez Richa i postawił ją z brzękiem na ladzie.
- Ile za to dostaniemy? Pięć puszek? Dziesięć? Jedziemy na za tornadem, a mamy do kupienia jeszcze te pieprzone leki! Masz szczęście że zostały nam te flaszki, inaczej tych dwóch kolesi za mną po prostu rozwalili by Ci tę budę, zabierając wszystko co masz... - Powiedział nieco ciszej, aby Kristoff i Raagnak tego nie dosłyszeli. Starał się, aby w jego oczach kryło się politowanie. Cały czas jednak nie dawał Terremu dojść do głosu, a gdy chciał się odezwać po prostu przerywał mu władczym gestem dłoni.
Za tę flaszkę odstąp nam wyżywienia dla wygłodniałej ekipy, a potem porozmawiamy o dalszych interesach... To jak, Terry? Pomożesz nam, czy mam zaprosić do konwersacji Ragnaaka? Wiesz że to skrót od Ragnarok? Wiesz co to? Słuchaj, lepiej nie wiedzieć...
 
__________________
Strach to tylko 6 liter!
Gedan Ness jest offline  
Stary 22-11-2007, 21:29   #197
 
Drzewiec's Avatar
 
Reputacja: 1 Drzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodze
Stan Hamilton

Co... nie no, cholerna utopia akurat wtedy, kiedy jej nie potrzebują...

- Czło... Panie szeryfie. Mamy rok któryś tam po wojnie. Ludzie zabijają się o dawkę lekarstwa, mordują się, gangi jeżdżą po ulicach... Codziennie umiera kilkadziesiąt ludzi, co przy populacji, która przetrwała oznacza, że wkrótce wyginiemy. A w tym waszym Freśnie, czy jak to się odmienia, największym problemem są bójki w barze?- prychnął Stan i również wstał od biurka.
- W normalnej osadzie dali się pokroić za chemika, który potrafi wytwarzać medykamenty, a tu nie jestem w ogóle potrzebny? No dobrze, bez łaski panie Davids...- Stan podszedł do drzwi. Ma nadzieję, że szeryfa ruszy wyrzut sumienia i da im jakąś robotę... Ale to płonna nadzieja.
- To co robimy Killian?- zapytał się Stan za drzwiami, jeśli szeryf po prostu ich pożegna.- Może szpital? Tam mogą potrzebować chemika... Ach, pieprzone Fresno, taka sielanka, że żal...
 
Drzewiec jest offline  
Stary 22-11-2007, 21:55   #198
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
Ragnaak słysząc swoje imię jeszcze bardziej się wyprostował, a jego wyraz twarzy mówił, że najchętniej komuś by walnął parę razy po gębie i co nieco uszkodził.
Karabin, który dzierżył w ręku delikatnie uniósł celując w stronę właściciela owego sklepu.
Nie miałby wyrzutów gdyby musiał zabić sklepikarza. Bo niby czym miał się przysłużyć ludzkości? Niby jak miała by się ludzkość podnieść z popiołów? Przez wyzyskiwaczy? Na pewno nie.

„Ragnarok” póki co nie odzywał się. Wolał robić złą minę oraz „puszyć się jak dobrze umięśniony goryl” niż nawijać bez widocznego skutku. Mógł podejść do gościa i po prostu chwycić za gardło i zastraszyć, ale póki co wolał „pokojowe rozwiązanie”.

Zrobił w milczeniu tylko dwa kroki w stronę Terrego. Wierzył, że siła, która drzemie w Gedanie poradzi sobie z tym problemem, a w razie problemów był gotowy ruszyć do akcji.

Jak mówi złota zasada … najpierw pomyśl, pogadaj, a jak to już nie skutkuje to pomyśl jeszcze raz czy nie będziesz miał bardziej przerąbane i nie będzie więcej problemów niż to wszystko warte. Jeśli wyjdzie ci odpowiedź, że warto to działaj szybko i bez wyrzutów.

Czekał na rozwój wydarzeń, reakcję sklepikarza oraz swoich towarzyszy. Czekał na odpowiedni moment – jeśli takowy nastąpi – jednocześnie lustrując „teren”
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!

Ostatnio edytowane przez Ragnaak : 22-11-2007 o 21:58.
Ragnaak jest offline  
Stary 23-11-2007, 22:11   #199
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Tak więc Carver właśnie spędzał czas w najmniej konstruktywny sposób na świecie. Siedział i czekał. A raczej siedział, myślał i czekał... chociaż teraz to już tylko czekał. Nawet nie można powiedzieć, że siedział, bo prawie leżał. Właśnie zasypiał... nawet żołnierz musi kiedyś sypiać. Tak więc, Dziadek zasypiał. A w dzisiejszych czasach okazja do prawdziwego, zdrowego snu zdarza się rzadko. Nic dziwnego więc, że nie był zadowolony z "gościa." Obszarpany, chwiejny krok, wzrok wbity gdzieś w przestrzeń... pewnie jakiś narkoman, żebrak albo pijak. Ech... Carver usiadł prosto i nie wychylając się z karetki zaczął kulturalny dialog:
-Czego tu? - jego karabin leżał teraz nieopodal skrzyni biegów, a nóż tkwił za pasem. Tak na wszelki wypadek... W dzisiejszych czasach nigdy nie wiadomo, do czego zdolny jest obcy człowiek.
 
Wilczy jest offline  
Stary 23-11-2007, 23:15   #200
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Po wyjściu Killiana świerzbiło by zadać jeszcze kilka pytań Szeryfowi - Poczekaj chwilkę Stan, ja mam jeszcze kilka pytań do Szeryfa - jak chcesz to wracaj do samochodu. Po czym wrócił do gabinetu stróża prawa i zamknął drzwi za sobą.
Szeryfie mam pytanie - czy ostatnio nie kręciły się jakieś gangi Dark Vissions? Nie rozpytywali, nie szukali zaczepki? A może w sąsiednich miastach ktoś bruździł? Może wie Szeryf o jakiejś pracy może w sąsiednich miastach? Uśmiechnął się. Szanował pracę szeryfa - niewielu ludzi teraz przestrzega prawa a w tym zasranym świecie jest to bardzo potrzebne. Przydałyby sie nam bez wątpienia jakieś informacje o sąsiednich miastach - gdzie są i jak daleko abyśmy mogli tam sie zatrzymać i poszukać pracy. Potrzebujemy pomocy - mieliśmy niedawno utarczkę z Dark Vissions, co widać po mojej gębie - tu wskazał ręką na swoja głowę - w miejsce gdzie dostał - mieliśmy szczęście bo zwiali. Ale nas nieźle pokiereszowali. No i do dzis się jeszcze zbieramy do kupy. Jako że musieliśmy dość szybko się zmywać - to nie wzięliśmy z tych ment zbyt wiele sprzętu. Słyszałem że kręcą sie w pobliżu chmury teraz - ich szef jest dość wysoki, czarnowłosy z dużą szramą przez cała twarz, wygolony na irokeza ma niebieskie oczy - nazywa sie Lance Veil. Podobno porwali jakiegoś doktorka. Nie słyszał szeryf o kimś takim? Mówił spokojnie i rzeczowo. Nie starał się podnosić głosu ani naciskać. Patrzył szeryfowi prosto w oczy. Kiedy skończył spojrzał w okno ale nie widząc nic ciekawego wrócił wzrokiem do szeryfa.
 
Killian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172