Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2008, 19:45   #401
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
"Kurwa mać" - przeszła szybka myśl przez głowę Haze'a kiedy dotarło do niego, że piękna dziewczyna z którą spędził upojną noc zginęła na dodatek aby go ratować. "Kurwa mać".

Nie było czasu na opłakiwanie, nie teraz. Haze szybko zebrał swój cały sprzęt i zaczął już obmyślał plan jak wyprowadzić siebie oraz Kristoffa bezpiecznie z tej całej pieprzonej sytuacji. Doprowadzić bezpiecznie do obozowiska. Jednocześnie podszedł do lezącej Christine podniósł jej broń, zamknął oczy i pocałował w czoło.

Ale kompania której był członkiem działała bardzo szybki i była już pod drzwiami. Czyli jak to się mawia "kupą raźniej i bezpieczniej".

Po założeniu całego swojego dobytku wybiegł w kierunku drzwi chwytając jednocześnie Kristoffa i kontem oka po raz ostatni zerknął na swoją "ukochaną".

- Miło was widzieć chłopaki.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 01-01-2009, 23:48   #402
 
Malutkus's Avatar
 
Reputacja: 1 Malutkus nie jest za bardzo znany
Kristoff Baxter

Potężne szarpnięcie Raagnaka wyrwało mu grunt spod nóg i i rzuciło w otwarte drzwi, na powietrze. Prawie zderzył się tam z biegnącym na ratunek Hamiltonem, który mógł zwiastować tylko jedno: nadciągnęła ich miniaturowa kawaleria, z brakami w uzbrojeniu i, przede wszystkim, w amunicji. Ale to była ich kawaleria, a po śmierci dziewczyn tylko ona nie chciała zabić biednego medyka.
- Miło jak cholera, panowie- rzucił, oddychając płytko, nerwowo- Zostawiliśmy was tylko na chwilkę, a wy organizujecie nam tu trzecią wojnę światową. Nawet czołgi są... Co tam jeszcze mają, U-Booty?
Dobra, nie było czasu gderać, skoro w okolicy nie ma jednego bezpiecznego kąta. Musieli się ruszać, tak czy inaczej. Baxterowi zresztą przypadała chyba jedynie rola "pilnuj się i nie wychylaj", nie wyobrażał sobie siebie biegającego i strzelającego- a może jeszcze trafiającego?- do wrogów. Żądza zemsty została już przytłumiona, głównie litrami krwi, która pomalowała wnętrze domku w dość nieprzyjemne barwy. Swoją drogą, jak mało trzeba, żeby zmienić piękną dziewczynę w podziurawione, krwawe strzępy... Trzeba się będzie później zainteresować tymi religijnymi pierdołami Gedana, przemknęło mu przez myśl.
Tymczasem starał się trzymać za plecami chłopaków z wielkimi spluwami i wykonywać ich rozkazy. Przyciskanie do piersi wciąż chłodnej Beretty i chowanie głowy za każdą, nawet najmniejszą zasłoną było już własną inicjatywą.
 
Malutkus jest offline  
Stary 20-01-2009, 21:40   #403
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Louis Charles "Rainman" Madman
Wyskakujesz zza rogu. Snajper strzelał chyba gdzieś stąd... Na pewno stąd. Jednak nie ma go tutaj, zniknął. Podchodzisz powoli do resztki witryny dawnego sklepu sportowego, rozglądając się po kątach i sąsiednich pomieszczeniach. Wychylasz się ponad nią i patrzysz na dół. Dech ci zapiera - wygląda na to, że gość już nie będzie stanowił problemu. Dopadły go Nocne Ghule - dokładniej jeden. Teraz pożerał swoją ofiarę, ciebie nie zauważył. Wyjrzałeś na drogę. Po drugiej jej stronie kilku gości kuliło się za osłoną. Jeden z nich wychylił się i przymierzył do strzału w kierunku gościa wychylającego się z baru, ale nagle w budynku gruchnęło i wychylający się koleś wyleciał z niego na łeb, na szyję. Tamci natomiast porzucili osłonę i rzucili się w kierunku stojącego nieco dalej budynku. Schowałeś się z powrotem za witrynę, mocniej ściskając w dłoni pistolet. Co teraz? Generalnie na piechotę stąd nie uciekniesz, potrzebny będzie samochód. Możesz próbować w pojedynkę przedrzeć się na parking, albo przejść przez ulicę i spróbować dołączyć do tamtych - z tym, że nie masz gwarancji, że przyjmą cię pozytywnie, no i pod drzwiami stoi Ghul. I tak źle, i tak niedobrze...

Grupa
Carver wychylił się zza gruzu i przymierzył w wychylonego gościa. Trafiłby. Na takim dystansie nigdy nie chybiał, no, prawie nigdy, ale to tylko błąd statystyczny. Niestety, nagłe trafienie pocisku czołgowego rozerwało ścianę budynku i wyrzuciło potencjalny cel na ulicę, gdzie nie miał szansy przeżycia. Wojskowy natychmiast zebrał resztę towarzystwa i rzucił się do drzwi. Wpadli do nich i ponownie połączyli siły z Ragnaakiem i Kristoffem. Tylko teraz pytanie - co dalej? Wyjść przez dziurę w tylnej ścianie salonu i próbować się przedrzeć do baru okrężną drogą, gdzie wprawdzie nie może was zabić czołg, ale w labiryncie wąskich uliczek i zaułków z pewnością czają się jakieś męty? Czy może na chama przeć z powrotem na parking, ryzykując bolesną śmierć od pocisku armatniego? A może jeszcze coś innego?
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline  
Stary 22-01-2009, 20:58   #404
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

"Ale walnęło" pomyślał tylko opuszczając broń - bo chwilowo nie miał już do czego strzelić. Nie był to powód do narzekania, ale jednak nie wiedzieć czemu, pewien niesmak pozostał.

- Co u was panienki? - zwrócił się do "uratowanych" i uśmiechnął się krzywo - Wy tu się zabawialiście, a tymczasem na zewnątrz zrobił się prawdziwy burdel...

Spojrzał po mieszkaniu, w którym się znaleźli. Sądząc po ciekawych elementach wystroju - to jest, krwi i przynajmniej dwóch ciałach (tyle Robin zdążył zauważyć, zanim uznał, że ma w głębokim poważaniu, ile trupów wala się po podłodze, dopóki są to obce trupy) - tutaj też nie było wesoło. Zwłaszcza, że jedno ciało należało chyba do kobiety. Westchnął.
- Dobra, złapcie oddech panowie. Sprawa wygląda tak: mamy na głowie jeszcze "tylko" co najmniej jednego szalonego czołgistę. Problem polega na tym, że możemy mu naskoczyć dopóki łaskawie nie postanowi wysiąść. Czołgi niestety nie są z papieru. Jeśli ktoś z was ma przy sobie coś większego kalibru, to właśnie jest najlepszy moment, żeby się przyznał.
Carver był trochę wkurzony. Kto by nie był w takiej sytuacji?! Jest niemal bezsilny! Pomyślał przez moment, że nawet jemu może się nie udać wyjść stąd cało...

-Sprawdźcie czy gospodynie nie trzymały czegoś na czarną godzinę... najlepiej, żeby to był przynajmniej worek granatów. Jeśli nie to... no, jesteśmy w dupie, panowie. Nasz wróg to wie. Musimy więc wyjść z dupy tak, żeby tego nie zauważył... - zamilkł na moment, zastanawiając się jak solidny jest budynek, w którym się znajdują. Chyba niewystarczająco solidny...
 
Wilczy jest offline  
Stary 23-01-2009, 11:53   #405
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
- Słuchaj "Dziadek". Reszta pójdzie przetrząsnąć dom naszych byłych gospodyń (lekko pociekła mu jedna łza) natomiast JA i ty drogi "dziaduniu" musimy na szybko obmyślić plan. Na obecną chwile mam dwa plany i każdy jest szalony oraz 1 standardowy. Ten zwykły to aby po prostu przedzierać się między zaułkami. Od przeszkody do przeszkody. Jest nas tylu, że akurat będziemy mieli oczy dookoła głowy ... natomiast jeśli chodzi o szalone to pierwszy jest taki, że wystawię białą flagę i będę chciał się dogadać z czołgistą (tu pojawił się lekki i nie na długo uśmiech szaleńca będącego czymś naprawdę rozbawionym). Druga opcja to odwracamy uwagę czołgisty od naszej drogi ucieczki czyli parkingu a potem naszego auta. Panie miały jakiś sprzęt, nie miałem czasu się przyjrzeć, ale musiały an czymś podgrzewać posiłki. Może jakaś butla z gazem, może paliwko w postaci nafty do koktaila. Może coś innego co by było można użyć do "dezinformacji" wroga.

Haze tylko spojrzał po wszystkich i czekał na odpowiedź Carver lub kogoś z jego drużyny.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 23-01-2009, 21:58   #406
 
Rainman's Avatar
 
Reputacja: 1 Rainman nie jest za bardzo znany
Dosyć wysoki mężczyzna, ubrany w biało-szarą hawajską koszulę w palemki, jasne bojówki moro i czarne wojskowe buty przyglądał się grupie po drugiej stronie ulicy. - Dobrze wiedzieć, że nie tylko na mnie polują- pomyślał drapiąc się w pokryty kilkudniowym zarostem podbródek - może będą chcieli współpracować, oby, bo ciężko będzie wydostać się samemu z tego gówna.
Poprawił czarne, przeciwsłoneczne okulary, ścisnął mocniej swojego Sig-Sauera, przerzucił torbę przez ramię i obrócił ją tak, aby nie krępowała jego ruchów, a następnie po cichutku ruszył w powrotną drogę na parter. Miał już plan: zamierzał poszukać innego wyjścia z domu, za wszelką cenę chciał ominąć Ghoula po cichu, bez wdawania się w walkę. Nie chciał marnować amunicji, a poza tym strzały mogłyby zwabić następnych wrogów. Nie było się nad czym zastanawiać, żeby wydostać się z miasta musiał dostać się do grupy po drugiej stronie ulicy. Tylko żeby nie wzięli go za jednego z napastników…
 
__________________
You talkin' to me? You talkin' to me? You talkin' to me? Then who the hell else are you talking... you talking to me? Well I'm the only one here. Who the fuck do you think you're talking to? Oh yeah? OK. - Taxi Driver
Rainman jest offline  
Stary 24-01-2009, 21:47   #407
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Zmarszczył brwi, kiedy Haze nazwał go Dziadkiem. To prawda, miał już swoje lata. Tak, pasowało do niego to określenie (mimo, że wnuków jakoś jeszcze się nie doczekał...). Nie zmieniało to faktu, że nie lubił tego przezwiska.
- Słuchaj no "chłopcze..." - powiedział, ale zaraz urwał. Mieli teraz ważniejsze sprawy na głowie - Zresztą nieważne... Po pierwsze sprzęt - jeśli panie rzeczywiście mają tutaj butlę z gazem, to możemy z nią zrobić wiele więcej niż tylko zdezorientować załogę. Chociaż czołgu trochę szkoda... - zamilkł na moment, po czym machnął ręką. Przecież i tak nie wiedział jak się czymś takim kieruje.
- Biała flaga to niezły pomysł, ale obawiam się, że nie na wiele się zda, jeśli nie jest pancerna - mało kto dzisiaj szanuje świętości. Ech, ta młodzież... - powiedział, mimo że nie miał zielonego pojęcia kto jest ich wrogiem, a tym bardziej w jakim jest wieku - Przyciąganie uwagi ewidentnie wkurzonego czołgisty nie jest najbezpieczniejsze. Chociaż gdyby jakoś udało się zajść od tyłu... - w tym momencie uśmiechnął się pod nosem. Przypomniała mu się scena, którą widział w jakimś filmie - chyba kiedyś w Vegas już po tym, jak stare dobre USA się sypnęło. Koleś - Murzyn oczywiście - odwracał uwagę faceta z miotaczem ognia, udając kurczaka, a tymczasem inny koleś - oczywiście biały - strzelił delikwentowi w plecy. Ciekawe, który z nich miałby robić teraz za przynętę?
Wrócił do teraźniejszości.
- Ryzykowne. Ryzykowne jak cholera. Potrzebujemy zasłony dymnej, albo przynajmniej czegoś co porządnie jebnie i da nam chwilę czasu. - poszedł wgłąb mieszkania - Bierzmy się za szukanie. Jak nic nie znajdziemy, to zostaje nam tylko przeciskanie się zaułkami. Musimy się dostać do baru.
 
Wilczy jest offline  
Stary 15-02-2009, 00:11   #408
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Louis
Wyszedł ze sklepu. Przed nim znajdowała się już droga. No i Ghul. Żerował na tamtym przeklętym snajperze. Karabinu nie było nigdzie widać. Rainman ruszył powoli obok mutanta. Udało mu się już przejść i dostał się do szosy, kiedy potknął się w ciemności o kamień i zakołysał. I wtedy potwór go zobaczył. Początkowo ochroniarz odruchowo znieruchomiał ze strachu, a mutas wpatrywał się w niego spode łba. Madman zaczął się powoli cofać, mając nadzieję, że nie zostanie zaatakowany, ale się przeliczył. Monstrum zawyło przeciągle, ukazując dwa rzędy ostrych jak brzytwy zębów i niezwykle rozciągliwą paszczękę. Charles nie czekał dłużej. Rzucił się do ucieczki w kierunku domu.

Reszta
Rzuciliście się do przeszukiwania domu. Zaglądaliście pod stoły, do szafek, za okna, wszędzie. I z każdą minutą byliście coraz bardziej zdesperowani. Wreszcie w śmietniku za domem wygrzebaliście mały agregat prądotwórczy, a z dziury w ścianie gazową kuchenkę turystyczną. Jedno i drugie prawie puste. Wtedy Rich nagle zawołał: - Hej! Ktoś tu biegnie! Skoczyliście do drzwi i zobaczyliście gnającego w waszą stronę człowieka w hawajskiej koszuli. W prawej ręce trzyma pistolet. Nagle z mroku za nim wyłoniła się pokraczna sylwetka mutanta z gatunku znanego jako Nocne Ghule...
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline  
Stary 16-02-2009, 22:35   #409
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Spojrzał na ich "łupy" i skrzywił się. Nie mógł powiedzieć, żeby był zadowolony. Ale czego się spodziewał? Na pewno nie tego, że panie trzymały w domu moździerz, ot tak na czarną godzinę. Byłoby fajnie, ale niestety nie tym razem. Tym razem, życie najwidoczniej postanowiło się wypiąć na nich wszystkich, zostawiając ich ze śmieciami. MacGyver by im się przydał. Carver uśmiechnął się na tę myśl. Zastanawiał się, czy któryś z obecnych w tym pokoju w ogóle kojarzy co to za jeden...

Westchnął ciężko.
- Moim skromnym zdaniem, możemy się na to zesrać i tyle. Chociaż może ta kuchenka... - nie dokończył, bo usłyszał krzyk Richa. "No pięknie, ani chwili spokoju," pomyślał. Trochę bez sensu, bo pole bitwy to, wydawałoby się, najmniej spokojne miejsce na ziemi. Tym co zakłócało ich "spokój" był jakiś kretyn w hawajskiej koszuli. Na wakacje tu przyjechał, czy co?! Zresztą mniejsza o to. Ważniejsze było, że był uzbrojony. W dodatku biegło za nim... coś.

Carver chwycił za broń i wycelował. Był z tym pewien problem. Po pierwsze ten dziwak był na linii strzału. Po drugie, Dziadek wcale nie był pewien czy nie powinien zastrzelić ich obu - tak na wszelki wypadek. W końcu, mieszkańcy tego miasta okazali się mało gościnni, delikatnie rzecz ujmując.

Postanowił pójść z samym sobą na kompromis. Nie było zresztą czasu na długie dyskusje. Zwrócił się do pozostałych. Chociaż akurat w tym przypadku powinien chyba mówić głównie do Haze'a.
- Trzymajcie tego dziwaka na muszce. Jak zrobi coś głupiego, nie wahajcie się odstrzelić mu łba.
- Na ziemię, padnij! - krzyknął do nadbiegającej postaci, po czym strzelił do mutanta, gdy tylko miał czystą linię strzału. Przez moment był nawet gotów postrzelić ich "gościa" w nogę, byle tylko zszedł z drogi, ale to byłoby niemądre. W końcu, amunicja nie rośnie na drzewach, nie?
 
Wilczy jest offline  
Stary 18-02-2009, 19:39   #410
 
Rainman's Avatar
 
Reputacja: 1 Rainman nie jest za bardzo znany
- No pięknie, kurwa! – powiedział w myślach, gdy tylko odzyskał równowagę. Stał nieruchomo i czekał na reakcję ghula, miał nadzieję, że ten wróci do konsumpcji snajpera. Jak zwykle w takich sytuacjach, przeliczył się…. Sekundę później pędził już w stronę domu na drugiej stronie ulicy, jedynym w miarę bezpiecznym miejscu w tym „piekiełku”, przynajmniej tak mu się wydawało.
– Rainman, ty jebany paralito! – zdawało się krzyczeć coś we wnętrzu jego głowy. Zobaczył jakiegoś staruszka z kałachem celującego do ghula…, a może do niego! Przemknęło mu przez myśl: rozwalę tego frajera, ghul się naje i da mi spokój – tak zwane „mniejsze zło”.
Usłyszał rozkaz „padnij”, tak też zrobił. Padł na ziemię, odwrócił się na plecy i dla pewności wpakował w ghula kilka strzałów…
 
__________________
You talkin' to me? You talkin' to me? You talkin' to me? Then who the hell else are you talking... you talking to me? Well I'm the only one here. Who the fuck do you think you're talking to? Oh yeah? OK. - Taxi Driver
Rainman jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172