Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-08-2007, 11:02   #41
 
Gedan Ness's Avatar
 
Reputacja: 1 Gedan Ness nie jest za bardzo znany
*Gedan, wepchnięty za zasłonę ze stolików, momentalnie zamknął usta i uspokoił się. Nie wyjął jednak broni, jedynie ujął w dłoń krzyżyk który zwisał na jego szyi. Szeptał cichą modlitwę, a Stan był na tyle blisko by usłyszeć słowa:

Ojcze Nasz... i Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, lecz nie dlatego ze Pan jest przy mnie, albowiem jestem największym skurwielem w tej dolinie.

Po tychże słowach wyszukał swoją Barettę, ucałował szybko krzyż i schował go pod płaszcz, wychylając się lekko za stoliki by zorientować się w sytuacji jaka panowała w Barze.
 
Gedan Ness jest offline  
Stary 05-08-2007, 14:21   #42
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Gedan
Usłyszałeś wrzaski gangersa, a w chwilę potem serię z kałasza. Momentalnie twój stolik się przewrócił, a siedzący obok Killian przewalił cię na ziemię. Przeżegnałeś się szybko i wyciągnąłeś pistolet. Podziękowałeś Bogu za łaskę swobodnego dostępu do broni i odbezpieczyłeś Berettę. W tle właśnie Robin rzucał się do kontuaru.

Killian
W momencie pierwszych wystrzałów rzuciłeś się na Gedana, obaliłeś go na ziemię, a za wami ktoś przewrócił stół. Nie dostrzegłeś już, kto, bo odbezpieczałeś Desert Eagle, mając nadzieję, że te ćpuny już przećpały wszelkie podobne klamki.

Kristoff
Z głośnym wrzaskiem przewróciłeś sąsiedni stolik, za tym, przy którym klęczą Gedan, Killian i Stan już i tak byś się nie zmieścił. Tak więc masz ten luksus, że cały stolik jest tylko dla ciebie. Szkoda, że nie możesz liczyć na więcej. Wyciągnąłeś swoją spluwę i odbezpieczyłeś, ściskając ją kurczowo w dłoniach. Zaczynasz się pocić, choć jak na Vegas nie jest gorąco. Co do torby, to chyba właśnie na nią zwalił się wasz stolik. O bardziej kruchych elementach jej zawartości lepiej już zapomnij.

Robin
Rozpoznał cię, co postawiło grupę w dość niewygodnej sytuacji. Nie wspominając już o tobie. Błyskawicznie wyciągnąłeś wcześniej odbezpieczony kałasz spod stolika, po czym walnąłeś serię w tego ćwoka przed tobą. Jedna z kul poszła w ścianę, ale druga rozorała mu prawe udo, chyba trafiła w jakąś ważną arterię, bo krew bluznęła na metr odległości. Wreszcie trzecia prawdziwym majstersztykiem walnęła w serducho. No to po kolesiu. Ten drugi, na barze, już chciał odbezpieczać swojego P226, ale dostał w prawe ramię na tyle mocno, żeby wpaść za kontuar samą siłą rozpędu (niewykluczone, że i tak chciał się tam znaleźć). Barman gdzieś tam się kuli. Ruszasz do kontuaru, za tobą przez drzwi wpadają następni Visions... A jesteś dopiero w pół drogi...

Stan
Szybko poderwałeś się, przewracając stół. Błyskiem wyciągnąłeś Eagle'a, odbezpieczyłeś go i znad stołu zobaczyłeś wpadających do środka Dark Visions - wasze szczęście, że przez drzwi muszą wchodzić pojedynczo. A, jeszcze jedno. Oni też cię widzą.
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline  
Stary 05-08-2007, 15:51   #43
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin Carver

No dobra, koniec tej zabawy... Nie przestając biec do osłony Robin strzelał jedną ręką, prawie na oślep w kierunku drzwi. Ogień zaporowy - to jest to! Byle tylko zyskać kilka chwil więcej. Chyba nie będą na tyle głupi, żeby stać jak kołki na linii ognia. Miał nadzieję, że zdązy dobiec za kontuar, zanim odważą się wychylić łby i strzelać.

Ranny ganger nie powinien być dużym problemem. Jakby co zawsze można go zdzielić kolbą przez łeb i będzie spokój na chwilę. Teraz pora wytoczyć ciężkie działa. Jeśli ten ranny nie zgłasza większego sprzeciwu (np. jęczy tylko z bólu i klnie, ale nie próbuje się mścić... jeszcze jeden cios kolbą powinien mu dać do myślenia), Robin sięga po granat i wyjmuje zawleczkę. Liczy sekundy w myślach. Raz... - rzuca w kierunku grupy gangerów przy drzwiach -...dwa, trzy.
 

Ostatnio edytowane przez Wilczy : 06-08-2007 o 12:00.
Wilczy jest offline  
Stary 05-08-2007, 21:16   #44
 
Drzewiec's Avatar
 
Reputacja: 1 Drzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodze
Stan Hamliton

Oni go widzą... a zasłona jest cieniutka. Tak cienka, że nie przetrzyma ani jednego strzału z czegoś mocniejszego niż proca... Rzucił się do przodu... jednocześnie strzelając ku wrogom. Chciał być tam, gdzie większość towarzyszy. wyczekał na moment, w którym można ruszyć, najlepiej, gdy wybuchnie granat. Rzucił się przed siebie, schował za kontuar i strzelał...
 
Drzewiec jest offline  
Stary 05-08-2007, 23:03   #45
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Killian wychylony zza osłony strzelał. Powoli i spokojnie - przymierzył i strzał, znowy wymierzył i kolejna kula opuściła lufę z z cichym szelestem - posłaniec śmierci leciał do swojego celu przeznaczenia. Zauważył kątem oka że jajogłowy biegnie za kontuar waląc na ślepo, znowu przymierzył i kolejna kula leciała do celu. Usłyszał modlitwę tuż obok. Gedan skulony ściskał krzyżyk. Zamiast się modlić - lepiej użyj swojej spluwy w konkretnym celu. - powiedział nie spuszczając z oka wejścia do baru. Nadal przykucnięty i wychylony lekko zza stołów zerkał także na Carvera - który świetnie sobie poczynał z kałachem "No no - ma staruszek klasę". Po chwili zauważył że Carver coś trzyma w ręce, małego i okrągłego. Przez głowę przebiegła mu tylko jedna myśl: "Granat!" - krzyknął tylko: KRYJ SIĘ! Po czym sam schował się za "zasłonę" i zatkał uszy rękoma...
 
Killian jest offline  
Stary 06-08-2007, 19:55   #46
 
Malutkus's Avatar
 
Reputacja: 1 Malutkus nie jest za bardzo znany
Leżąc prawie płasko na brudnej podłodze wyciągnął jedną rękę nad przewrócony blat stołu i zaczął walić na oślep do wchodzących. Nie żeby jakoś bardzo dużo razy- jego celowanie sprowadzało się do obrania sobie mniej- więcej kierunku i naciskaniu spustu. Nie liczył więc na wiele, chciał tylko dołożyć swoje 5-6 kulek udając, że w czasie strzelaniny może się na coś przydać. Tak naprawdę nie mógł. Zresztą w ich ekipie było wystarczająco dużo strzelców. Chociaż w tych warunkach nie wydawali się jakąś potężną armią...
I nagle rozległ się krzyk Killiana: "KRYJ SIĘ", a nad głową Baxtera przemknął granat. Doszedł do wniosku, że nie może się nie zgodzić z tak inteligentną radą kolegi i przylgnął do ziemi, zasłaniając rękami głowę i zakrywając uszy. "Zaraz będzie wielkie BUM. A potem błyskawiczna strzelnica "Dobij Leżących I Tych, Co Nie Oberwali", której główną nagrodą jest martwy uśmiech przywódcy Dark Vision i fascynująca podróż dookoła Vegas. A przynajmniej możliwość zebrania d*** w troki. Oby tylko stolik wytrzymał..."
 
Malutkus jest offline  
Stary 06-08-2007, 21:30   #47
 
Gedan Ness's Avatar
 
Reputacja: 1 Gedan Ness nie jest za bardzo znany
Gedan nie myślał długo nad całą sytuacją, w zamian tego zrobił rzecz z goła nieoczekiwaną, mianowicie wstał i wyciągnął swą Berettę. Odbezpieczył.

Nie był już tym samym małomównym i skrępowanym klechą, nie mogącym wypowiedzieć krótkiego zdania bez zająknięcia. Jego rysy twarzy jakby stężały, stały się surowsze i ostrzejsze. Jego oczy lustrowały całe pomieszczenie, a gdy jego wzrok spoczął na Gangerze Dark Visions wycelował.

Ci, co byli w niedalekiej odległości od Kaznodzieji usłyszeli ,,Za wszystkie zło jakie uczyniłeś..." i nacisnął spust. Huk wystrzału odbił się echem po barze.
Był tylko jeden szkopół - mianowicie jego ręka nie przedstawiała hartu ducha reszty ciała. Mówiąc prościej - drżała jak cholera.

Gedan nadal coś szeptał sam do siebie, lecz tak cicho że nikt nie usłyszał. Nawet gdyby - kto tym by sie tym zainteresował skoro do baru wkraczała brygada Dark Visions???

Całą swą uwagę skupił na gangerze i z tego powodu nie usłyszał ostrzegawczego zawołania Killiana. Zauważyć też go nie zauważył...
 
Gedan Ness jest offline  
Stary 07-08-2007, 01:28   #48
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Gedan
Podniosłeś się i rozejrzałeś w sytuacji. Dwóch gangerów wskoczyło przez okno, dwóch następnych prowadziło ogień zza okna, jeden z pistoletu maszynowego w kierunku kontuaru (szybko jednak zacięła mu się broń), drugi - z jakiej spluwy z szeroką lufą, do waszego stolika. To jakaś śrutówa - mówi ci o tym dźwięk latających wokoło śrucin, chyba jednak celował nie w ciebie, a Killiana. Jeszcze jeden padł na ziemię i osłonił głowę rękoma, by nie trafiły go kule, które na ślepo puszczał Kristoff. Wreszcie następny właśnie przewrócił stolik, za którym siedział wcześniej Carver, tworząc sobie prowizoryczną osłonę, jak wy. Nie myśląc wiele, wygarnąłeś do najbliższego wroga, którym był ten gnojek na ziemi. Kula weszła mu w plecy, nie widziałeś jednak, jak na to zareagował, bo w chwilę potem wybuchł obok granat. Rozpryski poorały ci policzek i prawe ramię.

Killian
Poderwałeś się w ułamku sekundy i wyjrzałeś zza zasłony. Jeden ganger leżał na ziemi, kuląc się przed ogniem Kristoffa, drugi jednak biegł do przodu, w kierunku stolika, przy którym wcześniej siedział Robin. Tymczasem dwóch następnych wskakiwało do środka przez okna, więc to do nich wypaliłeś. Pierwszy już miał iść na spotkanie ze Stwórcą... kiedy zaciął ci się pistolet! W tej strzelaninie już nim nie ponaparzasz, ciężko ci chwilowo określić przyczynę uszkodzeń, albo jak bardzo są poważne. W chwilę potem twój cel miał już prowizoryczną osłonę, a tuż przed nim wybuchł granat... Gdybyś się nie schował, pewnie też byś oberwał. Gedan nie miał tyle szczęścia.

Kristoff
Wysunąłeś rękę i gdybyś jeszcze wierzył w Boga, tak jak Gedan, pewnie modliłbyś się drugą ręką o nagięcie przez Bozię praw fizyki na tyle, by twoje kule mogły kogoś trafić. Z drugiej strony, całkiem nieźle zatrzymuje to kolesi w jednym miejscu - nie wiedzieć czemu, strzały, które nie mają szans trafić do celu (bo wcale nie celujesz), zawsze to robią. Potem słyszysz strzały również od innych, na szczęście nie do ciebie, a wszędzie wokół, no i eksplozję granatu.

Robin
Słysząc za sobą strzały z pistoletu i tłuczone szkło, przyspieszyłeś tylko kroku. Po chwili już byłeś za kontuarem. Ganger leżał na ziemi i się nie ruszał - chyba nie żyje. Wyciągnąłeś zawleczkę i rzuciłeś we wskakujących przez okno gangoli, którzy jednak pochowali się już za przewróconym stolikiem, nie wiesz, jak to na nich podziałało... Tymczasem ktoś od tyłu strzelił ci z pistoletu w nogę! To ten frajer, co udawał martwego! Na szczęście nie zranił cię zbyt poważnie - kula przeszła przez tłuszcz na łydce, co prawda niezbyt gruby, ale na każdej łydce sam przez się będący. Ekspresowa terapia odchudzająca, nie ma co. Nawet cię poważnie nie zabolało, oczywiście jak na postrzał z pistoletu.

Stan
Czekasz chwilę, szykując się do biegu, jak w tym filmie, co to go ci kiedyś pokazywał ojciec, w Nowym Jorku, w ostatnim kinie w mieście. Nazywało się "Iluzjon" czy jakoś tak, w każdym razie twojego ojca równiutko tydzień później powiesili, a w filmie był taki przygłupawy dzieciak, nazywał się Forrest i lubił biegać... W jednej scenie uciekał przed łobuzami, a miał szyny na nogach, a jego koleżanka za nim wrzeszczała "Run, Forrest, run!". Pamiętasz, że te jego szyny się pokruszyły, a twój ojciec kazał ci zapamiętać, że to kultowa scena w historii kina. Ciekawe, czy jeszcze kiedyś obejrzysz jakiś film w kinie...
Z tych rozmyślań wyrwał cię wybuch granatu. Rzuciłeś się naprzód, w kierunku kontuaru, choć, niestety, nie było żadnej dziewczyny, która by cię dopingowała. Oczywiście odpowiednio starszej, niż ta w filmie. Ech, życie...
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline  
Stary 07-08-2007, 09:41   #49
 
Gedan Ness's Avatar
 
Reputacja: 1 Gedan Ness nie jest za bardzo znany
Krzyknął z bólu gdy odłamki metalu boleśnie przeszyły jego prawe ramię i policzek. Jednak był przytomny to znaczyło tylko tyle że nadal żyje. Nieco oszołomiony strzelał do najbliższego Gangera, uprzednio przerzucając broń do lewej ręki.

,,Za całe zło jakie uczyniłeś" - Ta sama myśl co wcześniej przebiegła mu przez głowę gdy naciskał spust i pozbawiał życia kolejnego człowieka. Cały czas stał wyprostowany, idealny cel dla rykoszetu, czy też zwyczajnej kuli. Lecz ani myślał ukucnąć czy też skorzystać z zasłony jaką dawał prowizoryczny stolik.

Stał nie dlatego że był wariatem czy fanatykiem który wierzył iż Bóg ochroni go przed kulą. Wypatrywał barmana. Gdzie on się do licha podział? Może potrzebuje pomocy?

,,Kilka lat temu myślałem o ratowaniu świata. Miesiąc temu o ratowania ludzkości przed degeneracją i zezwierzęceniem.
Ale żyć trzeba a ratować co się da..." Właśnie ta myśl towarzyszyła mu od rozpoczęcia się strzelaniny i zniknięcia barmana. Oczywiście mógł zwiać, ale może jest postrzelony w nogę? A może wykrwawia się od przypadkowej kuli gdzieś między pustymi butelkami po gorzale?
Nikt nie zasługuje na taką śmierć...
 
Gedan Ness jest offline  
Stary 07-08-2007, 13:23   #50
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin Carver

Grymas bólu wykrzywił mu twarz. Wyglądała teraz jeszcze gorzej niż zazwyczaj. Robin zaczynał być lekko wkurzony. Zdecydowanie nie przepadał za ranami postrzałowymi. W dodatku ten ganger trochę przegiął. "Fortel, fortelem, w porządku. Na polu walki jest dozwolony, ale udawać martwego?! I potem jeszcze mając czystą pozycję strzelić w nogę?! To był twój ostatni błąd koleś..."
Teraz wszystko zależało od odległości. Jeśli ranny ganger był wystarczająco blisko, Robin odwrócił trochę karabin i zdzielił frajera kolbą przez łeb. Jeśli nie to niech zdycha! Seria z takiej odległości zrobi z niego mokrą plamę...
Kątem oka zauważył, że Hamilton biegnie w jego stronę. I dobrze. Tu jest bezpiecznie - jeżeli w ogóle można mówić o bezpieczeństwie podczas strzelaniny. To chyba najlepsza pozycja... a raczej stanie się taka po wyeliminowaniu niewygodnego "lokatora." Carver właśnie się tym zajmuje...
 
Wilczy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172